Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wyuzdana Dominika, cz. 1/2.

Część 1/2.

Leżała na brzuchu i zaciskała palce na pościeli. Machała nogami, uderzała stopami o kanapę. I wyła w pościel. Starszy mężczyzna ze sporą nadwagą oparty na dłoniach i stopach uderzał penisem w jej pochwie i stękał z wysiłku. W końcu oparł kolana o siedzisko kanapy i z ulgą westchnął. Tak było znacznie wygodniej i łatwiej. Wzmógł uderzenia penisem. Kobieta przytknęła poduszkę do głowy i nadal wyła.

Jak każdy mężczyzna czerpał dodatkową satysfakcję, zadowalając kochankę. Miał sporą potencję, więc kobiety nie narzekały na niego. Żona i kochanka też były z niego zadowolone. Znacznie bardziej kochanka niż żona. Chociaż koncentrował się głównie na swoich potrzebach. Te nie były zwyczajne, niektóre ocierały się o perwersję, ale ona robiła to, na czym mu zależało. Właśnie dochodził.

– Juuuż – stęknął i szybko wysunął się z kobiety.

Blondynka zamilkła jak na rozkaz i błyskawicznie przetoczyła się na bok. Ruchem bioder przysunęła się do ciała mężczyzny i otworzyła usta. Szybko znalazł się w nich penis, a po kilku energicznych ruchach dłoni mężczyzny, wystrzelił. Kochanek jęknął przeciągle. Wytrysk przyjęła z ulgą i prawie wszystko połknęła. Tak, jak zwykle chciał. Teraz przejęła członek i masowała go wargami. Kochanek westchnął głośno, więc otworzyła usta, a on, usatysfakcjonowany doznaniami, padł na plecy, szeroko rozrzucając ramiona. Ciężko oddychał, jego wydatny brzuch unosił się i opadał. Musiał odpocząć po intensywnym seksie. Pochyliła się nad nim. Ponownie wzięła penisa w usta i z zapałem pracowała językiem. Starała się być delikatna. Pamiętała, że po wytrysku jego członek stawał się bardzo wrażliwy na dotyk. Mężczyzna sięgnął przed siebie i złapał dużą, pełną pierś. Bawił się nią tak długo, jak długo pieściła członek. Ponieważ lubiła pieszczoty piersi, chętnie wydłużała masaż penisa. Wtedy jej kochanek był najbardziej namiętny.

#

Kiedy pieszczony penis zaczął wiotczeć, mężczyzna puścił pierś:

– Dobra, starczy. Chodź do łazienki – zaproponował.

Wiedziała, że to bardziej polecenie niż propozycja. Za tymi jego potrzebami nie przepadała:   

– Grzegorz, proszę. Nie dzisiaj.

– Gabrysia... – niecierpliwił się. – No! Chodź, chodź! – mężczyzna ponaglił ją i wstał. Zmuszona, podnosiła się powoli. Nie chciała spierać się, a i tak musiała iść pod prysznic.

W końcu weszła pierwsza i naga uklękła pod prysznicem, szeroko rozsuwając nogi. Cofnęła ramiona, eksponując sterczące piersi. Tak lubił najbardziej. Długo patrzył na nią, a ona odchyliła głowę do tyłu i czekała. Chwilę później ciepła struga moczu uderzyła w piersi. Drgnęła. Nie potrafiła przyzwyczaić się. Spermę przyjmowała bez oporów, wszędzie i z przyjemnością, w usta nawet z dwóch penisów, czasami wręcz łapczywie, bo czekała na nią jak na nagrodę od świetnego kochanka, ale mocz jeszcze wzbudzał w niej niechęć.

Druga struga, słabsza, zalała piersi, dekolt i ściekała po brzuchu. Kiedy drobny strumyczek mijał pochwę, przykryła dłonią łechtaczkę i delikatnie pocierała, a krople spadały na kafelki. Napięła mięśnie. Podniecenie rosło. Tego potrzebowała! Kochanek nie potrafił jej zadowolić, więc sama musiała zadbać o swoje potrzeby. Struga moczu przesuwała się w górę. Pojedyncze krople spadły na twarz. Nabrała powietrza i otworzyła usta. Mocz pokrył twarz, włosy, wypełniał usta. Kiedy skończył, strużki spływały po plecach, a on wepchnął penisa w jej usta. Chwycił głowę i zaczął ją rżnąć w usta. Był zadowolony. Członek nieźle sterczał.

Pojękiwała głucho, znowu udając podniecenie. Kiedy rżnął ją w usta, powoli wypluwała mocz. I tak zawsze zmusił ją do połknięcia kilku łyków. Nie chciała, ale godziła się. W końcu korzystała na tej znajomości, a rewanżowała się na swojej kanapie. Już mu przechodziło, więc podniosła się i wydała mruknięcie, sugerując zadowolenie z tego rżnięcia. Odwróciła się tyłem. Pamiętała jego zwyczaje, nie był zbyt kreatywny. Oparła dłonie o ścianę, wypięła pupę. Chwilę później kochanek tkwił w pochwie i intensywnie uderzał biodrami. Patrzyła na wzór na kafelkach, znalazła zaciek na fudze i czekała aż on skończy.

– Wytrysku i tak nie będzie, więc to tylko chwila – przekonywała samą siebie, bo męczyły ją te igraszki z Grzegorzem, ale cel był ważniejszy niż jej męki na kanapie i pod prysznicem.

Zasapany i zadowolony z siebie mężczyzna odsunął się. Miękki penis wisiał.

– Już dłużej nie mogę – sapnął uśmiechnięty. Całe jego ciało lśniło od potu.

– Uważaj, ogierze, bo żona też ma swoje potrzeby – mruknęła jak kocica.

– Położę się i odpocznę, a ty wykąp się – polecił i wyszedł z łazienki.

Natychmiast zniknął uśmiech z jej twarzy. Weszła pod prysznic.

– Jeszcze on weźmie prysznic, ubierze się, chwilę porozmawiamy, dam mu parę chipsów i wyjdzie. Wreszcie odpocznę – pomyślała, puściła ciepłą wodę, zanurzyła w strumieniu i od razu poczuła się lepiej.

#

Antek i Gabrysia stanowili parę już podczas studiów. Sprawił to przypadek, ale świetnie uzupełniali się. Ona studiowała ekonomię, on informatykę. W czasie wolnym Gabrysia dbała, żeby jej chłopak funkcjonował wśród żywych: imprezy, kino, teatr, a nawet czytali książki. Ona dbała o siebie: jogging, pływanie. Chłopak czasami kibicował jej. Po studiach zamieszkali razem, wbrew rodzicom. Mieli wspólne plany: praca, wysokie zarobki, samochód, duże mieszkanie, podróże zagraniczne.

Rodzice Antka nie mieli najlepszej opinii o jego partnerce. Tylko raz odwiedziła jego rodziców. Nigdy więcej się tam nie pojawiła. Ani warunki mieszkaniowe, otoczenie, ani rodzice partnera nie spodobali się dziewczynie. Miał jeszcze dwoje rodzeństwa, ale akurat (na szczęście?) nie było ich podczas jej wizyty. Nigdy ich nie poznała. Tego samego dnia autobusem wróciła w rodzinne strony.

Z kolei rodzice jedynaczki uważali, że stać ją na znacznie lepszą partię, na mężczyznę, który zapewni jej wszelkie wygody i stabilizację finansową. Biedny z domu Antek nie przypadł im do gustu. Kariery również nie rozwijały się tak dynamicznie, jak zakładali. Za taki stan rzeczy rodzice Gabrysi personalnie winili błędny wybór partnera. Dość szybko zaczęło się psuć. Mieszkali ze sobą już półtora roku. Kiedy pewnego marcowego wieczoru wrócił z pracy, zastał kartkę z informacją, że sama będzie dbać o siebie, skoro on nie potrafi zapewnić życia na odpowiednim poziomie. Zapowiedziała, żeby jej nie szukał. W szafach pozostały tylko puste wieszaki i półki po jej rzeczach.

Usiadł z kartką i tak przesiedział do świtu. Potem wstał, pozbył się ubrania, wziął prysznic, a po śniadaniu elegancko ubrał się i wrócił do pracy. Parę minut po szóstej siedział przy swoim komputerze. Ochroniarz nie zadawał pytań. Informatycy w ich firmie w zasadzie nie mieli limitu godzin.

Po długim i utajonym okresie żałoby zaczął nowy etap życia. Sam. Tylko znajomi i rodzina zauważyli jak bardzo przeżył rozstanie. I zmienił się. Pracował jeszcze więcej i coraz dłużej. Jakby tego było mu mało, uczył się języków. Nikt z bliskich, nie chcąc rozdrapywać ran, nigdy nie rozmawiał z nim na temat byłej partnerki. Wszyscy zgodnie twierdzili, że pracuje za dużo. Pewna międzynarodowa firma oferowała staże i pracę w głównej siedzibie w USA. Złożył dokumenty, wygrał konkurs i zniknął na pół roku. Tylko rodzina znała adres. Nie odbierał telefonów. Zresztą, mało kto kontaktował się z nim.

#

Właśnie przypadkowo spotkali się przy windach, w okazałym biurowcu w centrum miasta. Po tylu latach... Pracowała w międzynarodowej firmie. Mimo upływu czasu poznali się od razu. Zaskoczeni nieoczekiwanym spotkaniem przez moment przypatrywali się sobie w milczeniu. W końcu odezwał się Antek.

Wyraźnie czekała aż się z nią przywita. Zmierzyła go wzrokiem, z uśmiechem odpowiedziała na powitanie. Antek stał przy niej nieco skrępowany, ale uśmiechnięty, pogodny. Po wymianie uprzejmości przejęła inicjatywę:

– „Moja firma” – jak wyjaśniała każdemu z wyniosłością zauważalną w tonie głosu – otworzyła tutaj swoje duże biuro, zajęliśmy połowę piętra. – Wiedziała, że taki rozmach robił wrażenie i świadczy o wielkości firmy. Kierowała jednym z działów. Dysponowała sekretarką, zarządzała sporym zespołem ludzi. Świetnie prezentowała się w dopasowanym kostiumie i w szpilkach.

Antek stał i kiwał głową. Świetnie udawał zainteresowanie.

Zirytowana jego zachowaniem, w końcu nie wytrzymała przedłużającej się ciszy:

– Gdzie pracujesz?

– Tutaj. Kilka pięter wyżej – uniósł brwi. Denerwował się, wbił ręce w kieszenie spodni. Zaraz wyjął i poprawił okulary. Wymienił nazwę firmy, w której był zatrudniony. – Też międzynarodowa. Trudno nas przegapić, zajmujemy dwa piętra – dodał szybko. Po chwili niezręcznego milczenia zapytał: – Może dałabyś zaprosić się na kawę?

– Och, jaki miły jesteś, ale nie! Dziękuję. Gdybym korzystała z wszystkich zaproszeń na kawę, to moje ciśnienie eksplodowałoby – wyjaśniała zbyt głośno powód odmowy. Odczekała chwilę i uderzyła drugi raz: – Wiesz doskonale, że gustuję w innym typie mężczyzn – patrzyła na niego z triumfującym uśmiechem.

Pokiwał głową. Uśmiechał się trochę sztucznie i czekał na dalszy ciąg. Kobieta milczała, bawiąc się niezręczną sytuacją.

#

Kiedy sytuacja stawała się coraz bardziej niezręczna, do windy podeszło dwóch mężczyzn w eleganckich garniturach, którzy już znali Gabrysię. Przywitali się z nią i nie potrafili ukryć, że ucieszyli się spotkaniem. Właśnie nachalnie zapraszali ją na lunch albo przynajmniej na drinka po pracy.

– To może masz ochotę na wypad do jakiejś knajpy wieczorem? Dzisiaj albo w weekend? Czytałem, że tu niedaleko otworzyli nową chińską restaurację. Trzeba ją sprawdzić – przerzucali się ofertami. – No to może wypad do Krakowa na weekend? Będziemy mieli co zwiedzać... – zabrzmiała dwuznaczna propozycja. Proponujący prawie wpadł głową w jej dekolt. Cała trójka świetnie bawiła się. Gabrysia głośno śmiała się z ich zalotów.

– A wspólne spa w weekend? – jeden z nich żartobliwie objął ją wpół i od razu wycofał się, kiedy tylko przypadkowo spojrzał nad jej ramionami. Rozbawionym, pogodnym wzrokiem trojgu znajomych przyglądał się Antek. Znowu trzymał ręce w kieszeniach.

Zadowolona z uwagi, jaką skupia na sobie, głośno droczyła się z nimi. Inni oczekujący na windę w milczeniu przysłuchiwali się zbyt głośnej konwersacji. Żarty i listę propozycji przerwał dzwonek windy. Prawie wszyscy ruszyli w kierunku otwierających się drzwi.

– Zapraszam! – zza pleców dobiegł ją głos Antka.

– Nie, dziękuję! Możesz jechać. Porozmawiam jeszcze z panami – nie odwracając się, kobieta tylko nieznacznie skręciła głowę w jego kierunku i nie widząc go, odmówiła. Z uśmiechem ponownie spojrzała na swoich rozmówców. Obydwaj mieli dziwny wyraz twarzy.

– Oczywiście, ciebie też zapraszałem, ale czekałem na panów – wyjaśnił Antek. – To moi nowi współpracownicy. Panowie, w takim razie za dziesięć minut u mnie.

Mężczyźni potwierdzili i podziękowali kierownikowi. Antek uśmiechnął się i kiwnął głową, życząc owocnej rozmowy. Zaskoczona kobieta z doskonale ukrywaną irytacją patrzyła na zamykające się drzwi windy.

– Nawet fajny facet, nie? – rzuca jeden do drugiego.

– Yhy – potwierdza kolega. – Fakt, władza nie uderzyła mu do głowy. Na razie...

– Gabrysiu, a ty nie wiesz, co za wredna biurwa rzuciła go kiedyś? Ponoć wówczas stał się taki wymagający. Tylko praca i praca...

#

Siedzieli na wygodnej obudowie grzejnika i prowadzili ożywioną rozmowę. Trochę to było śmieszne. Ona atrakcyjna kobieta, on, szef jednego z licznych działów sporej firmy, ale jednak szef i siedzą jak para studentów albo nastolatków zajętych rozmową. On uśmiechnięty, wpatrzony w nią, ona również uśmiechnięta, rozbawiona, wręcz spijała słowa z jego ust. Czasami dotykała dłonią jego ramienia albo opierała się o niego, kiedy powiedział coś zabawnego. Śmiała się, odchylając głowę. Podczas rozmowy dotykała swoich długich, prostych blond włosów i odrzucała je, poruszając jednocześnie głową. No, idylliczny obrazek. Kobieta, w przypływie dobrego humoru nawet poklepała Antoniego po wewnętrznej stronie uda! Ten moment dostrzegła Gabrysia.

– Dwoje pieprzonych zakochanych na huśtawce – z ironią parsknęła, parafrazując tytuł znanego filmu. Od dłuższego czasu dyskretnie obserwowała parkę, kończąc deser.  

Przebywali na tak zwanym rekreacyjnym piętrze biurowca. Tutaj mieściła się między innymi spora stołówka, na wyrost nazywana restauracją, a wśród złośliwych bywalców „chlewikiem” i dwie małe kawiarnie. Te przez cały dzień nie narzekały na brak klientów. Naprzeciwko jednej z nich, za przeszklonymi ścianami, część pracowników licznych firm funkcjonujących w biurowcu oraz przybysze z zewnątrz, czyli „obcy”, ćwiczyli w obszernej siłowni. Tam z kolei nigdy nie było tłoku.

– Kokietuje go. Jeszcze chwila i cipa sama wlezie mu do łóżka – mruknęła do siebie Gabrysia, zła na dziewczynę i rosnący stopień zażyłości parki. Tempa, w jakim parka okazywała sobie coraz odważniejsze czułości na terenie biurowca, też nie potrafiła zaakceptować. Nagle groźny wyraz jej twarzy zamienił się w pogodny uśmiech. Kobieta patrzyła przed siebie. Jej szef, z dziesięć lat starszy, przysiadł się do niej, tłumacząc, że musi wypić kawę w tak uroczym towarzystwie.

– Od razu będzie mi lepiej smakować – deklarował ze szczerym uśmiechem.

– Spierdalaj! – pomyślała i nieznacznie cofnęła ramiona, dyskretnie eksponując biust, a potem zatrzepotała rzęsami i przymilnie spojrzała na szefa. – Zapraszam – wyszeptała z uśmiechem.

Żonaty, zadbany, elegancki, z nadwagą, uznany i ceniony fachowiec nie chciał dostrzec, że jego cały urok osobisty wynika z pozycji, którą zasłużenie zajmował w firmie. Dlatego usilnie zabiegał o każdą okazję do spotkania z Gabrysią, a potem... Dziewczyna ‘męczyła’ sernik i popijała go wodą mineralną. Teraz udawała, że z uwagą i przyjemnością wysłuchuje komplementów szefa. Rzuciła kątem oka na parkę i zakrztusiła się ciastem.

– Przepraszam! – wykrztusiła z wysiłkiem, zabrała torebkę i pośpiesznie ruszyła do toalety.

Antek już wcześniej objął swoją uroczą towarzyszkę, a teraz jego dłoń znikała w wycięciu w serek jej żółtego sweterka! Pod dopasowanym sweterkiem miała tylko miękki stanik, dlatego efektownie wyglądała, kiedy szła, a jej piersi poruszały się w rytm kroków. Jednak tego widoku Gabrysia nie potrafiła zaakceptować! Miała własne plany.

#

– Antek, kurwa, włóż jeszcze głębiej tę łapę, a ugryzę ciebie i potem masz bonus: z liścia w pysk! Tutaj! Przy wszystkich! – warknęła szeptem dziewczyna, nadal słodko uśmiechając się do Antka. Nikt z przyglądających się tej parce nie miał pojęcia, że właśnie padła realna groźba. Mogli jedynie dostrzec, jak głaska go po udzie. Jednak Antoni poczuł bolesne szczypanie.

– Sorki, zamyśliłem się – stęknął speszony, ale nawet nie drgnął. Dalej słuchał dziewczyny i powoli wycofywał dłoń, nadal obejmując partnerkę. Nie wyprostował się, nie odsunął. Dzięki jego opanowaniu nie można było zauważyć, że przed chwilą zaszła jakaś zmiana w ich relacji.

Dziewczyna cały czas miała pogodny wyraz twarzy. No, sielanka.

Z kolei w ramach niemych przeprosin mężczyzna wargami musnął jej policzek. Skorzystał z okazji i na chwilę zatrzymał się przy uchu kobiety:

– Misia, proszę, nie przeklinaj... Przynajmniej w mojej obecności.

– Sorki, zamyśliłam się – przedrzeźniła go.

– I jeszcze jesteś złośliwa. A siedzisz z takim fajnym facetem...

– Faktycznie. 

– Drugiego takiego jak ja już nigdy nie będziesz miała.

– Faktycznie – prychnęła poirytowana. – I zapamiętaj, mam na imię: Dominika.

– Wiem, wiem...

#

Tak naprawdę Gabriela głęboko w dupie miała zaloty szefa. Niewiele wiedział o jej życiu prywatnym, w zasadzie nic, za to on ciągle zabiegał o jej względy.

– Cholera, nigdy nawet nie zapytał, czy mam partnera? – uświadomiła sobie. – I tłumaczy, że żona jest monotonna w seksie. To kup jej parę filmów – warknęła do siebie.

Ona, owszem, ulegała szefowi, bo miała w tym własny interes, ale nie przepadała za nim. Co miałoby ją kręcić w starszym facecie? Pieniędzy jej nie oferował, władzy, awansu też nie. Potencją nie iponował, jego perwersje jej nie kręciły. No, same zalety! Na szczęście ona potrafiła uatrakcyjnić swoje wieczory...

Właśnie wczoraj zabawiała się z dwoma facetami. Wychodziła z jednym z kawiarni, kiedy napatoczył się drugi i od słowa do słowa wylądowali w mieszkaniu jednego z nich. Trochę wypiła i pozwoliła się adorować. Delikatne pieszczoty zamieniły się w intensywne i kiedy próbowała oponować, bo dłoń jednego z nich znalazła się między jej nogami, wówczas mężczyźni stali się stanowczy. Silny pocałunek z języczkiem uniemożliwił głośne protesty, a dłoń odgarniała majteczki. W tym czasie drugi sprawnie rozpinał zamek jej sukienki. Całujący przeniósł kobietę, jeszcze walczącą, na kanapę i obydwaj mozolnie ściągali z niej sukienkę, nie przerywając pocałunku. Wymieniali się przy jej ustach. To było ciekawe, podniecające doznanie. Kiedy w końcu zdjęli jej szpilki, straciła sukienkę, rozpięli stanik, a majteczki plątały się w okolicach kolan, poddała się. Nie miała więcej sił. Jeden też poradziłby sobie z nią, ale po alkoholu nabrała błędnego przekonania o swojej sile.

Na kanapie leżała na wznak, nogami w cielistych kabaretkach obejmując mężczyznę, który energicznie ją rżnął. Pamięta, że głośno jęczała. W zasadzie charczała, tak jej dogadzał! Seks po alkoholu zawsze był dla niej bardziej ekscytujący. Kiedy już prawie dochodziła, facet wyszedł z niej.

– Chuj jeden – warknęła niezadowolona na wspomnienie tamtej chwili.

Zastąpił go kolega. Był już nagi. Najpierw nie chciała z tym drugim, ale solidarnie przytrzymali ją i rozwarli jej nogi. Podniecenie gwałtownie wzrosło, kiedy wszedł, więc złagodniała. Kiedy zaczął spółkować, dociskała jego pośladki dłonią. Ten, który z niej wyszedł całował się z nią i rozbierał jednocześnie, a potem w dyszące zmęczeniem i pożądaniem usta kobiety lał alkohol. Wlewał ostrożnie, drobnym strumyczkiem, więc chciała więcej i więcej. W końcu odmówił jej alkoholu.

– Bo nam zaśniesz, maleńka – zaśmiał się, a ona w tym momencie... odjechała.

Facet kilka razy uderzył we właściwy punkt i poczuła taki dreszcz w całym ciele, szum w uszach, napięła mięśnie, zacisnęła dłonie... Zawyła z rozkoszy i nagle ucichła. Potem protestowała, bo klepali ją po twarzy. Wyjaśnili, że zemdlała. Trwało to chyba kilka sekund.

Chciała jeszcze. Oni też. Teraz brali ją już jednocześnie. Zamiast pocałunków dostała penisa w usta. Obciągała najlepiej jak potrafiła. Facet znowu trafiał we właściwy punkt, ocieranie ścian pochwy znowu wywierało niesamowite wrażenie, więc mocno obejmowała go nogami, by po kilku minutach ponownie zawyć. Tym razem dławiąc się twardym członkiem. Nie zemdlała, ale sapała jak po długim, wyczerpującym biegu. Nie zwracali na to uwagi. Zamienili się miejscami i postawili kochankę na czworakach. Już po chwili ponownie czuła pierwszego penisa w pochwie i oparta na łokciach pochylała się nad drugim nagim kolegą. Usiadł, chwycił ją za włosy i przyglądał się, jak pochłania jego wilgotny od śluzu członek.

– Czekam na rewanż – sapnął, przypominając o orgazmach.

Starała się. Nieco później przeżyła kolejną, lekką rozkosz. Mężczyzna wyszedł z niej i posadził ją na penisie kolegi. Siedział w fotelu, odpoczywał, masując członek i przyglądał się kopulującej parze. W końcu wstał, ukląkł za nią, rozszerzył jej pośladki i zapowiedział:

– Masz spore możliwości. Spróbujemy we dwóch.

Zanim zrozumiała, o czym mówił i zdążyła zaprotestować, poczuła drugiego penisa wciskającego się do pochwy.

– O! Oooo! Oooo... – patrzyła przed siebie szeroko otwartymi oczyma i jękami potwierdzała przyjemność, której tak obawiała się.

Najpierw głośno, potem cicho stękała, aż padła na klatkę mężczyzny i rytmicznie jęczała w jego pierś. Jej ciało poruszało się w rytm uderzeń dwóch sztywnych penisów. Było jej tak dobrze... Nawet nie zauważyła, że sięgnęli do jej piersi i każdy macał jedną. Byli bardzo podnieceni, ich pieszczoty mocne, nawet zbyt mocne, ale nie czuła bólu, tylko nadchodzącą rozkosz. W końcu jeden potarł łechtaczkę, wtedy przeciągle wrzasnęła w pierś kochanka i poczuła wytrysk z penisa, potem z drugiego. Pojękiwała i dyszała, wewnętrznie rozdygotana przeżywała silną ekstazę. Jej piersi ciągnęli na boki, ale nadal nie czuła bólu. Jeszcze ruszali się w niej. Chętnie wypinała pupę.

Przy akompaniamencie westchnień, sapnięć i stękania wyszli z niej. Uklękli obok jej twarzy. Jeden chwycił i podniósł jej głowę. Leżała z rozrzuconymi nogami, czując wilgoć w kroczu. Z pochwy wypływała ciecz. Nawilżyła palce i delikatnie roztarła ją po wejściu do pochwy i łechtaczce. Trochę wepchnęła w odbyt. Ciągle była bardzo podniecona i gotowa na bardzo dużo.

– Wyliż, ale do końca – obydwaj bezceremonialnie wpychali nadal twarde penisa w usta kobiety.

Wolałaby przerwę, ale nie chciała mocować się po raz drugi. Wiedziała, że zmusiliby ją do oralu. Wyczuwała ich podniecenie. Sapali. Też miała ochotę na pieszczoty. Otworzyła szerzej usta, weszły dwa penisy. Za duże! Bolały ją usta. Szybko wylizała krople spermy, które wyciekały z nich i cofnęła głowę. Podtrzymywana, zaczęła na zmianę pieścić i wylizywać członki. Kiedy podniosła głowę, widziała ich zadowolone twarze.

To było to, czego potrzebowała! A z tym dupkiem szefem musiała męczyć się i udawać przyjemność...

#

– Słuchaj, znasz tego Antka, który u was pracuje? – Gabrysia przy kawiarnianym stoliku odpytywała Ilonę, jego koleżankę z firmy. W zasadzie jakąś znajomą miała chyba w każdej firmie, mimo że w biurowcu mieściło się ich kilkadziesiąt. To było ponad dwadzieścia pięter.

– Którego? Jest kilku.

– No, szefa jakiejś komórki. Lipińskiego.

– Aaa, tego. Ba! Chyba u nas każda go zna...

– Ooo! – niemiłe zaskoczenie. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. – Każda, to znaczy?

– Przejęzyczyłam się... – koleżanka wyglądała na skrępowaną. – No wiesz, fajny chłopak, miły, uśmiecha się, potrafi normalnie pogadać bez seksualnych podtekstów, czyta książki, dba o siebie, prawi komplementy. O! I myje się codziennie, co u facetów wcale nie jest regułą, niestety – przygnębiona westchnęła.  

Uff, korekta Ilony złagodziła jej rozczarowanie. Co do opinii o facetach, doświadczyła podobnych traumatycznych przeżyć z firmowymi ogierami. Zresztą, nie tylko z firmy, więc ze zrozumieniem kiwała głową.

– Nie rzuca się z łapami na żadną, nie podszczypuje, nie obejmuje, nie obmacuje, jest uprzejmy – kontynuowała Ilona. – I ma jeszcze jedną ogromną zaletę, która go wyróżnia spośród wielu innych – zrobiła pauzę, zagadkowo spojrzała na koleżankę.

Ta prawie wytrzeszczyła oczy:

– Tak? Jaką? No mów, Ilunia!

– Jest zamożny. Naprawdę! Od jakiegoś czasu bardzo dobrze zarabia – posępnie kiwała głową. – Problem w tym, że on nigdy źle nie zarabiał. Rozumiesz? A teraz... – machnęła ręką.

Gabrysia spijała słowa z jej ust.

– Już długo go nie pooglądasz – Ilona uśmiechnęła się z nostalgią.

– Ooo, wyleci? – jęknęła żałośnie, chociaż w środku skakała z radości.

– A skąd, dziewczyno... – koleżanka z wyrzutem spojrzała na słuchaczkę. – Bzdura! W centrali w Stanach zdecydowano o powołaniu grupy, która będzie jeździć po Europie i kontrolować poszczególne oddziały. Od nas Antek dostał się do tej grupy i trochę sobie popodróżuje... – westchnęła Ilona. – Takie ciacho na zmarnowanie...

– Taaak – Gabrysia uśmiechała się sztucznie. Nie potrafiła przyznać się, jak bardzo zabolała ją ta informacja. Wredny troll rechotał rozbawiony jej rozczarowaniem. Właśnie leżał na jej zwojach mógowych, rechocząc, trzymał się za brzuch i kopał w czaszkę. Te podkute buty! Kolejne info sprawiło, że ból głowy stawał się jeszcze bardziej dojmujący. Chciała tabletkę. Rozejrzała się, ale kelnerka zniknęła.

– Grupa kontrolerów jest międzynarodowa i niezbyt liczna, ale znacznie lepiej wynagradzana. Gabunia, wyobrażasz sobie? Jeszcze lepiej! Za roczną pensję bez problemu pewnie kupiłby mieszkanie! – Ilona zamyślona dłubała ciastko. – Kurde, niedługo mieszkanie będzie tapetował banknotami. Od razu mogłabym za niego wyjść! – odsunęła talerzyk. – Wiesz, przez najbliższy rok, maksymalnie trzy lata, nie będziemy go widywać... Szkoda, co nie?

#

Gabriela była kobietą pewną siebie, wręcz zadufaną w sobie. O wyjątkowości przekonywali jedynaczkę rodzice, szczególnie matka. Czyniła to nader skutecznie, bo dziewczyna w końcu uwierzyła zapewnieniom matki. Powodzenie wśród chłopców w szkole i na studiach utwierdzało ją w tym przekonaniu. Córka, teraz dorosła kobieta, była przyzwyczajona do dominacji w domu.

Ubieganie się o pracę brutalnie zweryfikowało jej poglądy. Kilka propozycji w prywatnych firmach w rodzaju: „praca za seks” kończyło się łzami i wybiegnięciem z pokoju potencjalnego pracodawcy. W końcu zdobyła pracę w dużej firmie i mozolnie zaczęła zdobywać kolejne szczeble awansu. W pracy spotykało ją wiele upokorzeń, nie okazała się taka wyjątkowa, jak twierdziła matka, stała się jedną z wielu zabieganych pracowniczek, ale tylko do czasu. Do czasu aż osiągnęła pierwsze samodzielne stanowisko. Stanowisko kierownicze.

Mała grupa ludzi źle znosiła jej przywództwo, jednak wyniki zespołu były bardzo dobre, więc przełożeni przymykali oko na skargi i donosy. W końcu, w nagrodę za wyniki, zaczęła zarządzać większą grupą i problem sam się rozwiązał. Teraz więcej osób jej nienawidziło, ale taki stan uznawano za normalny. „Tam, gdzie jest duże skupisko ludzi intensywnie pracujących, muszą pojawiać się konflikty. Dobrze byłoby szybko rozwiązywać konflikty” – tłumaczył ktoś i skargi ignorowano. Gabrysia znalazła skuteczny sposób: zwalniała najbardziej konfliktowych. Reszta poszła po rozum do głowy i bez słowa sprzeciwu akceptowała wybryki szefowej albo sama odchodziła. Wśród jej podwładnych była największa rotacja.

– No, gdzieś musi być największa, a kobieta ma dobre wyniki. Rzeczywiście jest bardzo wymagająca. I za to mamy ją zwalniać albo pozbawiać stanowiska? – pytał dyrektor Grzegorz Porębski na spotkaniu zarządu firmy. Retoryczne pytanie dyrektora definitywnie zamknęło dyskusję. I tak wszyscy wiedzieli, że jest jego protegowaną, a on pierwszym kandydatem na stanowisko dyrektora zarządzającego, które zwolni się za kilka miesięcy.

– Po co tworzyć sobie wroga z takiej osoby? – rozsądnie pomyślało kilka osób, nie reagując na pytanie dyrektora.

– Niech inni też powalczą – pragmatycznie zdecydowała pani dyrektor odpowiedzialna również za sprawy pracownicze, która wniosła sprawę skarg pracowników do porządku obrad. Teraz głębiej wbiła się w fotel i na pytanie prowadzącego zebranie kiwnęła potakująco głową, akceptując argument dyrektora Porębskiego. Dla Gabrysi – po prostu: Grzegorza.

Kobieta w porę potrafiła dostrzec zagrożenia. Skargi prawie ustały, bo Porębski ostrzegł ją z wyprzedzeniem, więc podwładnym zleciła bezpośredni nadzór nad dwoma pilnymi projektami. Grupa pracowała intensywnie, ale teraz narzekano na jej zastępców.

#

Dokończenie nastąpi.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach