Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wieczor niespodzianek

Umówiłam się z kolegą w kawiarni. Stara znajomość. Trudno byłoby to nazwać randką. Ot, raczej spotkanie, żeby poplotkować i powspominać stare czasy. Nigdy nic nas nie łączyło, może poza miłymi wspomnieniami z czasów liceum. Spotkaliśmy się przypadkowo na ulicy i okazało się, że zostaliśmy w naszym mieście po studiach. A tak każdy odgrażał się, że wyjedzie za granicę albo przynajmniej do Warszawy... Trochę mi się chce śmiać z naszych marzeń, sporo było w nich naiwności.

Wiodę dość monotonne życie, bowiem praca w biurze prywatnej firmy też jest dość absorbująca, a po powrocie do domu nie mam ochoty na zbyt wiele. Kolegę spotkałam ponownie i zmusił mnie do podania numeru telefonu. Dziwne, że za pierwszym razem nie wymieniliśmy się numerami. Pracy do domu nie zabieram, a tak zwane przyjaciółki i koleżanki mają swoje plany, więc wieczory na ogół miałam wolne. Tym razem ucieszyłam się, że wieczór będzie ciekawszy niż zwykle. Uprzedziłam rodziców, że mogę późno wrócić. Jeszcze z nimi mieszkam, bo jako 29-latka ciągle jeszcze jestem na dorobku i oszczędzam drobne kwoty. Może w końcu zdecyduję się wziąć kredyt i kupić mieszkanie? Może...

Na spotkanie szłam podekscytowana. Taki wieczór to odmiana. Ojciec wyjdzie z psem, książkę poczytam do poduszki. Nie wysłucham odcinka serialu, oglądanego przez mamę. Mam wręcz organiczną awersję do tych tasiemców! Swoje ulubione strony w Internecie odwiedzę jutro. Portal randkowy również. Tak, praca pochłania zbyt wiele czasu, więc w taki sposób próbuję nawiązać znajomości.

Prysznic odświeżył mnie. W zasadzie tylko przebrałam się, nie wybrałam jakichś szczególnych ciuchów. Pastelowo-różowy kostium, jasnoszary T-Shirt, jasnoszare sandałki na szpilce w delikatny szaro-różowy wzorek. Szpilki zawsze podkreślały moją smukłą sylwetkę i ładne nogi.

#

Kiedy weszłam do kawiarni, już czekał. Miłe zaskoczenie. Wtedy przypomniałam sobie, że w liceum Andrzej właśnie zachowaniem korzystnie wyróżniał się na tle kolegów. Podczas studiów, jakby trochę zmienił się na niekorzyść. Usłyszałam jedynie, że stał się ‘zdobywcą’ dziewczyn. Wątpliwa sława. Wówczas straciliśmy kontakt. Niby ten sam uniwerek, ale różne wydziały, więc widywaliśmy się tylko przelotnie. W tramwaju albo w autobusie. I jakoś nie ciągnęło nas do spotkania.

– Cześć!

– Cześć...

– Ale fajnie wyglądasz! Kawa, herbata?

– Co słychać?

– A dziękuję, jakoś leci.

– Ile to już lat...

Nie za bardzo kleiła się nam rozmowa, ale trochę dowiedziałam się o koleżanka i kolegach z liceum i z naszego roku. Andrzej wydawał się kopalnią wiedzy. Po dobrej godzinie zaczęliśmy zbierać się. Chyba spotkanie nie było szczególnie udane, ale nie wiem, czego więcej miałabym oczekiwać? Z drugiej strony przesiedzieć nad kieliszkiem wina, herbatą i ciastkiem ponad godzinę, to też niezły wynik. W każdym razie nie nudziłam się. Andrzej zapłacił, wstaliśmy.

– Może odwiozę ciebie do domu?

– O, chętnie! Masz samochód?

– Taaak, kupiłem kilka lat temu. Nic nadzwyczajnego.

W trakcie jazdy jego oplem słuchaliśmy muzyki i nagle Andrzej zaproponował:

– Majka, a może chcesz zobaczyć, jak mieszkam? To niedaleko stąd.

Zaskoczył mnie, ale nie chciałam wracać zbyt wcześnie. Skoro już wyrwałam się z domu...

– Czemu nie? Nie jest jeszcze tak późno – uśmiechnęłam się do niego.

Nowe osiedle, spore bloki. Trochę zieleni. Nigdy nie byłam w tej części miasta. Wchodzimy do bloku. Wygląd fajny, jeszcze czysto. Czekamy na windę. Jego mieszkanie jest na ostatnim, dziesiątym piętrze.

– Długo tu mieszkasz?

– Nooo, za dwa miesiące minie trzeci rok.

Pokiwałam głową. A ja z rodzicami bez perspektyw na mieszkanie. Posmutniałam.

#

Wchodzimy do jego mieszkania. Rozglądam się. Pokój z kuchnią robią wrażenie. Jakie przestronne pomieszczenie. Pokazuje mi sypialnię, drugi pokój i łazienkę. Wszystko wygląda na zadbane, drogie i nowe. I jest czysto. U samotnego mężczyzny! Jakby czytał w moich myślach.

– Wiesz, sporo pracuję, więc zatrudniam dziewczynę, która sprząta. Nawet nie jest zbyt droga, ale solidna! Sam już nie dałbym rady – milknie i patrzy na mnie. – Majka! Sorki, proszę, siadaj. Masz ochotę na wino albo coś słodkiego?

– Dziękuję, dzisiaj już dość wypiłam.

– Eee, bez przesady. To był tylko jeden kieliszek.

– Jeżeli masz, chętnie zjem lody. Mogę umyć ręce?

– Żaden problem. Drogę do łazienki już znasz. Zielone ręczniki są dla gości. A lody będą za chwilę. Miętowe z czekoladą czy śmietankowe?

– O, koniecznie miętowe!

Wracam odświeżona, po znacznie dłuższej chwili niż planowałam. Chętnie skorzystałam z toalety. Przy okazji jeszcze raz pooglądałam kafelki i oświetlenie. W pokoju zaszły drobne zmiany. Przyciemnione światło, muzyka. Andrzej na mój widok pośpiesznie odkłada telefon. Pucharki z lodami czekają na ławie przed telewizorem. Siadamy, jemy, oglądamy kanał muzyczny.

– Mocne te lody.

– No, dodałem trochę spirytusu. Wówczas są smaczniejsze. Gdybyś wróciła wcześniej, to jeszcze byłyby płonące – smętnie pokiwał głową. Już jadł swoją porcję.

Po lodach poprawił się mój humor, stałam się rozmowniejsza. Andrzej też dobrze bawi się:

– Słuchaj! – klasnął w dłonie. – A może masz ochotę na szybką zabawę?

– Może... A na czym polega?

Gospodarz uśmiecha się tajemniczo:

– Nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bo skończy się przyjemność, jaką czerpie się z zabawy.

– No to... Jakie są jej zasady? Jak się nazywa?

– „Niespodzianka”? Siadasz na krześle. No, ciebie posadzę w fotelu. Zasłaniam twoje oczy, zatykam uszy. Musisz posługiwać się tylko pozostałymi zmysłami. Na przykład, przygotuję kilka produktów i będę próbował ciebie nakarmić. A ty musisz odgadnąć ich nazwy. To wyzwanie, skoro ich nie widzisz – uśmiecha się. – Kto przegra, ten spełnia życzenie wygrywającego. Masz prawo do trzech błędów na dziesięć prób. Cztery oznaczają moje zwycięstwo.

– Dobrze, spróbujmy! – jestem ożywiona.

#

Siedzę wyprostowana. Mimo zapewnień nie potrafię wyluzować się. Jestem podekscytowana zabawą, ale nie do tego stopnia, żeby nie czuć jakiejś niewytłumaczalnej obawy. Pewnie przez ten alkohol. Bez niego zabawa byłaby nieudana? Sporo wypiłam, ale jestem czujna.

– Zapamiętaj, podniesiesz choćby jedną dłoń z kolana, kończymy zabawę. To sygnał twojego protestu, a ja nie wnikam, czy to pomyłka czy brak akceptacji dla mojego pomysłu.

Walka idzie o wysoką stawkę. Kładę dłonie na kolanach. Na wszelki wypadek przyciskam je do kolan.

– Liczy się tylko pierwsza odpowiedź. Każde ściśnięcie ramienia oznacza twój trafny wybór – Andrzej wtyka mi do uszu woskowe zatyczki i dopiero wówczas zawiązuje oczy.

Siedzę w fotelu. No, to bardziej modne krzesło z eleganckim miękkim siedziskiem i takim oparciem. Metal i plastik. W mieszkaniu wygląda świetnie i jest wygodne. Pewnie dobrze, że nie znam ceny. Czuję podekscytowanie. Poziom adrenaliny rośnie. Ciemność i cisza. Mimo opaski, „zauważam”, że przygasił światło. Z zaskoczenia Andrzej delikatnie próbuje poderwać moją dłoń, ale nie pozwalam. Śmieję się. On też. Bardzo głośno, więc co nieco słyszę.

– Sprytny jesteś, ale to nie jest gra fair! – mówię przesadnie głośno i kręcę głową. Łapię się na tym, że prawie podniosłam dłoń, żeby mu pogrozić i... przegrałabym! Domyślam się, że nie gra po raz pierwszy. Jakoś dziwacznie brzmi mój głos, usłyszany, kiedy mam zatyczki w uszach. Taki zniekształcony. Czuję się trochę nieswojo.

Andrzej zatyka mi nos i podaje coś do ust. Otwieram usta i...

– No, spokojnie – wzdycham do siebie. – Tylko plasterek pomidora.

Ściska ramię. Druga próba i nieco rozluźniam się. Teraz konsumowałam plasterek ogórka z miodem. Kolejne ściśnięcie ramienia.

– Chłopak chyba przytarga całą lodówkę – śmieję się wyłącznie na swój użytek. Trzecia próba i też nie protestuję. Tym razem twarożek. Chociaż... Kiedy miałam zatkany nos i czułam łyżeczkę wpychaną do ust, nie byłam pewna, co dostanę.

Jeszcze jedna próba, ale to było łatwe. Kiedy dotknął zimną łyżeczką moich warg, przeczuwałam, że to będą lody. Tym razem waniliowe. Też dobre.

Ponownie daje mi znak, więc otwieram usta, zatyka nos i czekam znacznie dłużej. Zaczyna mi przeszkadzać taka sytuacja. Chcę dać mu znać i w tym momencie wlewa płyn. Łapczywie łykam i oddycham. Oddycham i krztuszę się!

– Koniak?! Albo spirytus!! – z dużym wysiłkiem nie podnoszę dłoni z kolan. Jeszcze kaszlę, ale Andrzej głaska mnie po dłoni, ramieniu i podaje szklankę. Piję znacznie ostrożniej niż poprzedni płyn, który chyba był czystym spirytusem. To jakiś sok.

– Ale... Hm, no nie wiem... – mam wątpliwości. – Chyba jest czymś doprawiony... Spirytusem?

#

Ja myślę o jednym, a on robi coś zupełnie innego. Znowu dotykał moich dłoni. Majstruje przy moim nadgarstku. Potem przy drugim.

– Założył mi kajdanki?! – prawie podskakuję w fotelu. – No jak? Opanuj się! Dłonie nadal masz na kolanach – uspokajam siebie. Kajdanki nie łączą się ze sobą. – Ale nie wolno szarpać za ręce! – zwracam mu uwagę.

Coś mi odpowiada. Z odgłosów wnioskuję, że potwierdza, zgadza się z moim zastrzeżeniem. A teraz? Chyba słyszę muzykę. I lekki, chłodny wietrzyk.

– Otworzył okno? A może to przewiew? Ale skąd? – zastanawiam się gorączkowo. – Andrzej, co zrobiłeś? – pytam głośno. Zniekształcenie własnego głosu, jakby wydobywał się ze studni i stały szum wywołany wetknięciem zatyczek, zaczynają mnie irytować. Dziwne uczucie wyobcowania, jakbym siedziała obok siebie.

Nie otrzymuję odpowiedzi. Jedyna reakcja, to ucisk czymś na moje usta. Znowu zatkał mi nos, więc nie wyczuję zapachu.

– W taki sposób to można zeżreć nawet płytę styropianu z omastą – jestem zdegustowana, ale, oczywiście, nie podnoszę dłoni.

Niecierpliwię się i niepokoję. Tak bym chciała widzieć, co on robi! Powoli rozchylam usta zaciśnięte w cienką kreskę i pozwalam sobie wcisnąć to ‘coś’.  

– Uff, to czekoladowy cukierek. Nawet smaczny... Malaga? – napięcie powoli opada. Równie długo delektuję się czekoladową niespodzianką. Kolejny ucisk ramienia. – Andrzej, błagam! Tylko nie dawaj mi ostrej papryki! – śmieję się głośno. – Najwyżej mogę posmakować po zwycięstwie.

Mój głos brzmi tak dziwacznie. Muzyka utrudnia mi wsłuchiwanie się w jego reakcje, ale słyszę, jak śmieje się. Maksymalnie utrudnia mi życie, bo ja z kolei chcę odbierać jak najwięcej bodźców. Odprężam się i siadam nieco wygodniej w fotelu. Trochę kręci mi się w głowie. Jestem coraz bliżej zwycięstwa.

#

Nagle... Moje ręce odjeżdżają?! Nic nie rozumiem... Aż tak się spiłam czy co?  

– Nie podniosę ich! – protestuję, odwracając głowę w kierunku oparcia. Żadnej reakcji. Dłonie dojechały do samego brzucha, podciągając spódniczkę, więc szybko przesuwam je w przeciwnym kierunku, żeby ściągnąć materiał.

– Majtki mam, ale nie będę siedziała taka podkasana – mruczę do siebie i zaczynam się denerwować. Nie mogę przesunąć dłoni na kolana! Jednak kajdanki łączą się, ale za moimi plecami! Łańcuch albo linka, łącząca kajdanki, uległa znacznemu skróceniu. – Andrzej, co się dzieje?! – zaczynam być zaniepokojona. Kręcę się bezradna.

Chłopak wyjmuje zatyczki z moich uszu. Co za ulga!

– To moja niespodzianka – szepcze mi do ucha,  głaszcząc po policzku. – W nagrodę spotka cię naprawdę coś niesamowitego – liże moje ucho.

Aż podskakuję w fotelu. Wzdrygam się i odsuwam głowę. Chcę wstać. Nic z tego! Już wiem, że kajdanki łączy linka. Została bardzo skrócona i przymocowana do fotela. No, nie udźwignę go. Dociera do mnie, że jestem... uwięziona?!

– Nie denerwuj się. Będzie fajnie – obiecuje Andrzej. Puszcza mnie i za chwilę słyszę głośniejszą muzykę. – Gdybyś chciała krzyczeć, to nie krępuj się. Pokój jest wyciszony. Resztę zagłuszy muzyka – chwilę później całuje mnie, z cmoknięciem, w kark.

Reaguję gwałtownym odchyleniem głowy. Nie trafiam go, ale słyszę jego śmiech.

Czujnie rozglądam się, ale nic nie słyszę. I nagle coś chłodnego dotyka mojej lewej kostki! Kajdanki?! Macham nogą, ale sznurek ogranicza ruchy, więc nie pozwala mi na dużą swobodę. Drugą też nie sięgam go. Chwila nieuwagi, chłopak łapie za sznurek od kajdanek i zawiązuje go na metalowej nodze fotela. Kilka minut później ostatecznie przegrywam walkę i druga noga również zostaje unieruchomiona. Teraz siedzę w dużym, wyzywającym rozkroku z rękoma prawie za plecami, zasapana, zmęczona. I bezbronna! Alkohol rozkłada mnie.

#

Andrzej jeszcze bardziej podciąga mi spódniczkę. W zasadzie tak ją zrolował, że siedzę w majtkach. Delektuje się swoją przewagą. Co jakiś czas całuje mnie w kark albo w policzek. Słabnę, dopiero teraz alkohol zaczyna zyskiwać przewagę, a mój niepokój ciągle rośnie. Boję się. Oczy mam zasłonięte, ale wiem, że w pokoju jedynym źródłem światła jest telewizor.

– Och! – wzdycham przestraszona.

To Andrzej przejechał dłońmi po moich piersiach. Nie poczułam, kiedy stanął przede mną.

– Zostaw mnie! – protestuję. Dość słabo, bo język mi się trochę plącze. Chłopak właśnie pogłaskał mnie po udzie. Tuż przy kroczu. Szarpnęłam nogami, spłoszona nieoczekiwanym dotykiem.

Mój bełkot rozbawił go: 

– Chyba zaproszę jakiegoś tłumacza – parska śmiechem.

A potem, mimo moich protestów, wyciąga T-Shirt ze spódniczki. Zanurza dłoń na plecy, ja bezowocnie szarpię się, a on rozpina stanik. Chwilę później podciąga koszulkę: 

– Oooo! Ależ ty masz biust! – jest wyraźnie zaskoczony. – Myślałem, że stanik daje taki efekt. Eee, no przyjemnie mieć coś takiego pod ręką...

Przez kilka minut, ignorując moje protesty, obmacuje, miętosi piersi, śliną nawilża sutki i brodawki, paznokciem drażni brodawki. Jest zafascynowany widokiem moich piersi. Słabo, ale jeszcze próbuję szarpać się. Alkohol zmęczył mnie. Chłopak, nasycony zabawą z piersiami, sięga do mojego krocza. Delikatne pocieranie łechtaczki przez materiał w końcu robi swoje. Nie dość, że uspokajam się, to jeszcze zaczynam odczuwać podniecenie. Coś mówię, odgrażam się, protestuję, ale chwilami sama nie rozumiem własnych słów.

– Wiesz, wolałbym obejrzeć twoją cipkę bez tych cudnych majteczek.

Po tych słowach zaczyna mocować się z moją delikatną, ażurową bielizną. Nie ułatwiam mu zadania, ale szczypaniem, łaskotaniem i drapaniem osiąga efekt. Po tej nierównej walce majteczki znalazły się na wysokości kolan.

#

– No i co? Zadowolony jesteś?

– A skąd! Ale jestem przygotowany na takie kłopoty – dobrze bawi się moimi porażkami.

Po tych słowach jestem niemal pewna, że chowa jeszcze jakiś pomysł w zanadrzu.

– Podejdź i zobacz – mówi przyciszonym głosem.

– Co?! – warknęłam, czujnie prostując się na fotelu.

– Nie do ciebie mówiłem. To jest... Ktoś inny – jakbym widziała uśmiech na jego ustach.

Dywan tłumi kroki, ale ten ktoś właśnie powoli podchodzi. Zatrzymał się. Ogląda mnie. Poruszyłam się niespokojnie.

– No, spróbuj – zachęca jakimś takim ciepłym głosem. – Teraz jest twoja...

Drgnęłam, kiedy poczułam dłoń na udzie. Palce zsuwają się na wewnętrzną stronę lewego uda i powoli, centymetr po centymetrze przesuwają się w kierunku krocza. Są delikatne. Nie, nie dotykają, one muskają skórę. Aż cierpnie z wrażenia! Ciepły oddech spada na krocze. Pochylona głowa, perfumy. Znam je? Włosy ocierają się o mój brzuch. Głęboko wciągam powietrze i powoli wypuszczam. Mam ‘gęsią skórkę’! Siedzę z szeroko rozrzuconymi nogami, a palce krążą wokół łechtaczki. Paznokieć drapie brzeg wargi sromowej. Kolejny ciepły oddech.

– Cholera, robię się wilgotna. Ma facet wprawę. I pewnie świetnie bawi się, skoro ma do dyspozycji taką bezbronną – stwierdzam i łapię się na tym, że koncentruję się na pieszczotach. Gorzej, oczekuję ich! Strach jest gdzieś z tyłu głowy. Coraz dalej. Przestałam szarpać kajdanki, czekam na kolejny dotyk. Nagle wzdrygam się. Duuuża kropla śliny spadła na łechtaczkę! Chociaż mam zasłonięte oczy, zamykam je i w wyobraźni obserwuję, jak ślina powoli spływa po łechtaczce, by po chwili pokryć wejście do pochwy. Za nią podąża palec. Potem drugi. Zaciskam palce u rąk. I u stóp. Żeby nie jęknąć, zaciskam wargi. Skręcam głowę w bok, żeby nie widzieli moich ust. Oddycham bezgłośnie.

#

– Majka, ulżyj sobie. Nie blokuj reakcji, przecież jest ci dobrze – głos Jędrka brzmi ciepło i przyjaźnie. Nawet cienia ironii czy rozbawienia.

– Wal się! – odpowiadam w myślach i udaję, że nie słyszałam życzliwej rady. Palce delikatnie rozcierają ślinę na wargach, paznokieć drapie jakiś fragment wargi i nagle drapanie spada na łechtaczkę! – Ożeż ty! – szarpnęłam nogami, napięłam mięśnie, wyprostowałam się i przeciągle zajęczałam.

– Nareszcie! – między nogami słyszę szept zadowolonej dziewczyny.

– Dziewczyny?! – aż zabrakło mi tchu. – Andrzej! Kto to jest?!

– Kto? Niespodzianka. Tak obiecałem.

– Ale przecież...

– Co? Sądziłaś, że to mężczyzna? Sorki, poprawię się przy następnej okazji. Obiecuję!

Oczyma wyobraźni prawie widzę, jak bije się w pierś. I uśmiecha się.

– To moja koleżanka, a dla ciebie, hm... O! „Nieznajoma” – wyjaśnia. – Zgadzasz się na jej udział w wieczorku?

– Zgoda – gorliwie kiwam głową. Podniecenie i podchmielenie mieszają się, więc moja odpowiedź brzmi dość ponuro. Ale innej nie potrafiłabym udzielić.

– Sądząc po reakcjach jesteś zadowolona z jej pieszczot. A może jednak ma przestać? – czeka na odpowiedź. Skubaniec cieszy się, rewanżując za brak zaufania.

Dziewczyna delikatnie głaska mnie nad łechtaczką. Po mojej fryzurce. Druga dłoń zjechała z kolana, po podudziu dotarła do prawej stopy i na niej robi esy-floresy. Muska podeszwę stopy, wtedy rzucam nogą, unikając kolejnych łaskotek. 

– Perwers jeden! – myślę o koledze. – Nie! Niech nie przerywa – mówię głośno. I ze sporym wysiłkiem, bo pieszczoty działają.

Nieśmiało wpycha się do pochwy jeden paluszek. Potem drugi! Zaskoczona prostuję się gwałtownie. Wniknęły ledwie centymetr. Może dwa? I już wysuwają się.

– No, co jest?! – protestuję w myślach.

Dłoń przykrywa wargi i łechtaczkę. Dość silnie zaczyna je miętosić, po chwili porusza się góra-dół. „Nieznajoma” wstaje, dłoń porusza się w prawo i w lewo. Wiercę się w fotelu. Coraz trudniej jest mi ukrywać podniecenie i pożądanie. Mam ochotę na prawdziwy seks!

#

Dziewczyna odwraca się i szeptem rzuca jakieś zdanie do Andrzeja. Kilka minut później nadal jestem pieszczona, ale w międzyczasie chłopak poluźnił linkę i teraz mam szeroko rozłożone ręce. Mogę swobodnie opierać się o siedzisko fotela. Przy okazji odpięli kajdanki i sprawnie zdjęli mi koszulkę ze stanikiem. Potem spódniczkę. Siedzę naga. Mogłam wtedy powalczyć o uwolnienie się, ale...

– Zabezpieczasz się? – słyszę pytanie wyszeptane przez „Nieznajomą” do mojego ucha.

– Taaak – potwierdzam z wysiłkiem. Cieknie ze mnie, cała drżę z pożądania, za chwilę zażądam penisa, a ta mi wywiad zaczyna!

– To dobrze – chwali mnie i ząbkami kąsa płatek małżowiny. Wolną dłonią jeszcze rozchyla moje uda. Nie oponuję.

Jędrek wyciąga moje biodra, więc teraz bardziej półleżę niż siedzę w fotelu. Znika dłoń z pochwy i łechtaczki. Czuję się rozczarowana. Chcę coś powiedzieć, ale są szybsi:

– Uważaj – chłopak szepcze do mnie napiętym głosem i po chwili czuję, jak wchodzi we mnie. Raczej wpływa! Jestem taka mokra. On jest nagi! Dotyka mnie torsem. Zadrżałam. Ocieram się o jego nagie uda. Fala podniecenia.

– Odpręż się – szepcze „Nieznajoma”.

– Rozbierz się – poleca jej Andrzej. Ona znika bezszelestnie, a on powoli, ale głęboko wchodzi we mnie i wychodzi. Stale w takim samym tempie. Wchodzi i wychodzi, wchodzi i wychodzi. Stękam, dłonie opieram o siedzisko. Głowę odchylam.

– Tego potrzebowałam! Wal! Wal mocniej! – krzyczę w myślach. Stękam przy każdym uderzeniu. Również kiedy wysuwa się. Zaciskam pochwę. Zaciskam dłonie. Stękam głośniej. Jest mi gorąco. Oblizuję usta. Mam pragnienie.

„Nieznajoma” złapała mnie za kark, a jej usta dotknęły prawego sutka. Pochłonęły go. Poczułam jej nagą, pełną pierś na ramieniu.

– Chciałabym ją mieć... – szepczę tak cicho, że nie słyszą mnie. Wewnętrzne drżenie potwierdza moje oszalałe z podniecenia potrzeby. Siedzę na fotelu rozochocona i czekam na kolejne pieszczoty. – Czekam! – wrzeszczę całą sobą.

Chyba to widzą. Ciepłe powietrze z usta „Nieznajomej” pobudziło brodawkę. Za chwilę ślina zalała sutek, łagodząc wrażenia, ale już ząbki pobudziły sutek. Teraz miażdżą brodawkę. Zaraz krzyknę z bólu. Ząbki puszczają brodawkę. Języczek omiata ją, lekko drżąc, zapowiada więcej. Andrzej uderzył znacznie mocniej. Kolejny raz! Prawie przesunął mnie na fotelu.

– Oooch! – nie wytrzymałam uderzenia. Kiedy wycofuje penisa, ocieranie o ścianki pochwy bardzo mnie pobudza.

– Pilnuj go! – zachęca mnie.

– Tylko nie wypadnij! – myślę i ściskam go pochwą najmocniej, jak potrafię. Uderza i uderza, stęka, sapie. Wtóruję mu. Łapiemy ten sam rytm. Zwalnia. Do języczka na piersi dołącza paznokieć.

#

– Przeniosę cię na kanapę – decyduje Andrzej.

Szybko zdejmują kajdanki z moich kostek. I z nadgarstków. Nie odważę się zdjąć opaski. Bierze mnie na ręce i po chwili leżymy na kanapie. Szybko ściągam majteczki. Znowu jest we mnie. Przyjęłam go z jękiem. Nie zdołałam powstrzymać się. Od razu obejmuję go nogami. Tak się lepiej spółkuje. Nie mogę krzyczeć, bo „Nieznajoma” całuje mnie, a ja, napalona, oddaję pocałunek. Nasze języczki radośnie figlują.

Nie wychodząc, Jędrek kładzie się za mną na prawym boku. Dziewczyna zdejmuje mi szpilki. Podnoszę lewą nogę, a on energicznym ruchem bioder wnika jeszcze głębiej. Wyrywa jęk zaskoczenia i rozkoszy z moich ust. Znowu stękam przy każdym uderzeniu. Są coraz silniejsze! Dotyka mojego biodra, brzucha, piersi. Jego gesty są takie subtelne i czułe, kiedy z werwą wbija we mnie twardego penisa. Przenosi moją dłoń na pierś: 

– Pieść ją! – sapie z wysiłkiem.                                            

Zgodnie z poleceniem pieszczę swoją pierś. Nowe wrażenie! Nigdy tego nie robiłam. Jednak nie krępuję się. Z zasłoniętymi oczyma robię dzisiaj wiele rzeczy, których jeszcze nigdy nie próbowałam. Ba! Nawet nie myślałam o nich! Dziewczyna klęczy przed nami i masuje moją łechtaczkę. Czasami paluszek wnika do pochwy obok penisa. Wtedy milczę albo dławię się z rozkoszy. Nie mam ani siły, ani ochoty na protesty. Rozpychanie wcale nie boli! To czysta przyjemność! Nowości uzależniają mnie. „Nieznajoma” oblizuje moje wargi i mocniej pociera łechtaczkę. Nagle dwa paluszki wbijają się do pochwy! Jak ona drażni jej ścianki!  

– Nie przestawaj! – szepczę, ale chyba mnie nie słyszy. – Co za... – nie jestem w stanie dokończyć myśli.

Prawie głupieję z rozkoszy. Fala ciepła i napięcia rozpływa się, opanowując całe ciało. Napinam mięśnie! Wyginam się! Chwytam kochanka za udo, wbijam paznokcie. Przeciągle wyję! Po kilku czy iluś sekundach silnej ekstazy leżę bez ruchu. Noga opadła, głowa zniknęła między poduszkami, ręce leżą w nienaturalnej pozycji, jak nie moje. Chyba wyglądam jak gumowa lala, z której uszło powietrze. Ciężko oddycham. Nawet nie mam siły otworzyć oczu. Jestem spocona, ale wciąż wypełniona członkiem Andrzeja, który rusza się łagodnie. „Nieznajoma” głaska mnie po boku, po biodrze. Potrzebuję takiej czułości. Chcę więcej tej kobiety i jej pieszczot.

#

W końcu powoli, ale bezpowrotnie, rozkosz odpływa. Jestem ożywiona, podniecona, a Andrzej wyraźnie przyśpieszył. Mija kilka minut, kiedy pieszczą moje ciało, a ja znowu walczę z rosnącym pożądaniem. Jęczę, stękam i... Andrzej wychodzi ze mnie! Przetacza się nade mną. Zaskoczona czekam bez słowa, a po chwili chłopak spółkuje z „Nieznajomą”! Mija dłuższa chwila i ona zaczyna pojękiwać w rytm uderzeń penisa. Oboje przysuwają się do mnie. W końcu jej ciało ściśle przylega do mojego, piersi dotykają mojego biustu, nogą otacza mnie prawie w pasie, a dłoń znowu dociera do łechtaczki. Głupieję, kiedy masuje mnie. Teraz jęczymy sobie w twarz.

– Popieść jej cipkę – zachęca mnie Andrzej.

Niecierpliwie wciskam dłoń między nasze ciała. Ma gładką skórę, spore piersi, umięśniony płaski brzuszek, jest szczupła. Znajduję podbrzusze, mijam fryzurkę i przesuwam palcami po łechtaczce. Moje palce nie są wilgotne, ale ona jest mokra, więc ostro szarpię cipkę. Nie dbam o subtelności. Chcę odreagować.  

– O, co za niespodzianka! – prawie cofam dłoń. Najpierw coś mi przeszkadzało, ale już wiem: – Dziewczyna nosi kolczyki w wargach sromowych! Przekłuła wargi! – podniecona odkryciem, prawie piszczę. Wbijam zęby w jej ramię i wyję. Pieszczotami doprowadziła mnie do orgazmu. Było inaczej, ale to był odlot... Ciężko oddycham. Skronią dotykam jej głowy i słyszę jęki rżniętej „Nieznajomej”. Każde uderzenie penisem dociska ją do mnie.

#

Jakieś małe zamieszanie, dziewczyna najpierw milknie, nieśmiało protestuje, ale Andrzej strofuje ją. Pokornie czeka i znowu zaczyna pojękiwać w rytm uderzeń członka. Tym razem znacznie głośniej i bardziej namiętnie.

– Włóż palce do jej cipki! – dyszy podniecony Andrzej. – No, szybko! – ponagla mnie.

Wkładam. Jest mokra, spora. I pusta.

– O, kurde! – aż podnieciłam się. Palcami wyczuwam posuwiste ruchy penisa. Tkwi w jej odbycie!

– Pomasuj mi członek! – poleca Andrzej.

Dotykam ścianki pochwy i uciskam go. Czuję jego ruchy. Niesamowite wrażenie. Pewnie on też jest bardzo zadowolony z takiego zaspokajania.

– Ależ to ekscytujące! – jestem zachwycona taką zabawą.

Dziewczyna wije się, szarpie, ale mimo podniecenia próbuje masować mi łechtaczkę. Seks w odbyt rozkłada ją. Dyszy w moją twarz i zaczyna krzyczeć. Zamykam jej usta pocałunkiem. Po chwili milknie i wiotczeje. Ciężko oddycha i milczy. Dłoń zsuwa się z mojej łechtaczki, noga po kolejnych uderzeniach członka przesuwa się na kolano, a ja mocniej uciskam penisa. Teraz czterema palcami. Tak! Aż tyle włożyłam. Andrzej syczy. A po chwili intensywnych pieszczot decyduje:

– Dość! Za chwilę dojdę!

Nieruchomieję. Chłopak wysuwa się z kochanki. Z mieszanką żalu i niedosytu też wysuwam dłoń. Andrzej klęka nad nami. Moje plecy przyciska kolanem.  

– Nie! Nie chcę na twarz! – protestuję. Milczy, sapie i wyczuwam, jak szarpie penisa. Nie bardzo mogę odsunąć głowę. Krople spermy obficie spryskują moją twarz. Długie westchnienie sygnalizuje, że nasza kochanka też dostała część wytrysku. Przeciągłe syknięcie, głośne:

– Och! – Andrzej pochyla się nad nami, opiera na drugiej ręce i uderza penisem w mój mokry od spermy policzek. Kolejne plaśnięcie sygnalizuje trafienie sterczącym członkiem w policzek „Nieznajomej”. Po chwili słyszę cmoknięcie, mlaskanie i ciche pomrukiwanie. Dziewczyna obciąga mu. On też mruczy. Jej dłoń wędruje po moim ciele. Drżę.

– Masz! Posmakuj! – łagodnym głosem kochanka proponuje przedłużenie zabawy.

Wędrująca dłoń trzyma penisa i zachęcająco przesuwa nim po moich wargach. Nie chciałam, ale... Otwieram usta i biorę go. Staram się solidnie lizać. Jest duży, gorący, mokry i pulsuje. Nie chcę wyjść na rozkapryszoną. Po tym, co przeżyłam? Wyciskam z niego kolejne krople. Znowu syczy. Dziewczyna chichocze zadowolona. Dotyka członka i moich ust, miętosi mosznę, wierzchem dłoni pociera moją pierś. Ustami przejmuje penisa i bierze go w dłoń. Porusza nią dość energicznie. Chłopak z sykiem wciąga powietrze.

Andrzej w końcu wysuwa się z naszych ust. Układa się za mną i delikatnie rżnie mnie. Taki seks odpręża mnie. Co za pieszczota... „Nieznajoma” jeszcze całuje mnie i czule tuli. Opada napięcie, ale resztki euforycznego zadowolenia z tak niesamowitych przeżyć jeszcze tlą się gdzieś głęboko. Skumulowane zmęczenie też daje o sobie znać.

– Muszę odpocząć, bo odpoczynek mi się przyda... – niezbyt składnie mruczę coś o drzemce, wspaniałych chwilach i konieczności odpoczynku. Słyszę własne sapanie.

Andrzej delikatnie uderza słabnącym penisem. Zasypiam w ramionach nieznajomej kochanki z dłonią na jej cipce i z członkiem w pochwie. Piersi dziewczyny znowu mocno przylegają do moich. Wciąż obejmuje mnie nogą. Jej język muska moje wargi.

#

Kiedy budzę się, dostrzegam zegarek. Spałam ponad pół godziny. Po dziewczynie ani śladu. Leżę przykryta prześcieradłem.

Andrzej kładzie się obok, ubrany w szlafrok. Uśmiecha się, odchyla prześcieradło i przytula do mnie. Bez słowa masuje pośladek, maca pierś, głaska brzuch, żebra i masuje łechtaczkę. Odprężam się.

– Zadowolona?

– Tak – mruczę. Sen dobrze mi zrobił, ale czuję skutki działania wypitego alkoholu.

– Mam nadzieję, że znowu zechcesz mnie odwiedzić? – pyta i patrzy mi w oczy. Jego paluszek krąży wokół wejścia do pochwy.

– Może... – otwieram i zamykam oczy. To dość intensywne ćwiczenie. Zastanawiam się, kiedy znowu mogłabym ich odwiedzić. – Kim jest ta dziewczyna?

– Nie dowiesz się – uśmiechnięty Andrzej kręci głową. Paluszek muska łechtaczkę i zaczepia moją fryzurkę.

– Dlaczego? – burczę niezadowolona, ale nie reaguję na zaczepki.

– A po co? Aura tajemniczości dodaje smaku takim spotkaniom. U mnie zawsze będziemy spotykać się, kiedy zasłonisz oczy. No, chyba, że zobaczymy się we dwoje. Opiszę tobie każdą osobę, z którą bawimy się. – Paluszek śmiga między pochwą a odbytem. Waha się przy wejściu do pupy i wpada w poślizg, zawracając przed wejściem do wilgotnej cipki.  

– Dupa, a nie kierowca – oceniam wyłącznie na własny użytek, a głośno pytam: – Będzie miała te kolczyki? – czuję penisa twardniejącego na podbrzuszu, więc lekko unoszę nogę.

– Jasne! Sam ją do tego namówiłem – duma bije z jego głosu. – Zresztą zauważyłaś, że ma jeszcze inne, niezwykłe walory.

– O, tak – kiwam głową. Pamiętam o obszernej pochwie, członku poruszającym się w odbycie, świetnych pieszczotach. Musieli sporo ćwiczyć. Domyślam się, że to on nauczył ją takich zabaw. Oczyma wyobraźni znowu „oglądam” kolczyki w jej wargach sromowych.

– Majka, odwiozę ciebie. Bierzesz prysznic tutaj czy w domu?

– Zdążę w domu. Teraz wyruchaj mnie, skoro tobie zebrało się na amory.

Jędrek podtrzymuje podniesioną nogę i płynnie, bez oporu wchodzi we mnie. Przymykam oczy, gryzę wargę, dotykam łechtaczki.

 

K O N I E C

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

PaniS29/08/2020 Odpowiedz

Świetne. Najlepsze z twoich opowiadań.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach