Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dominacja wyobrazni

Podnoszę niespiesznie szklankę z whisky do ust i napełniam swoje policzki tym czterdziestoprocentowym, złocistym płynem wspaniale schłodzonym przez kostki lodu w środku. Przełykam. Uczucie gorąca rozlewa się z całą swoją stanowczością po kubkach smakowych, języku, gardle i dociera aż do żołądka. Wydech. I zaciągnięcie się papierosem, cholernie mocnym, który dzięki temu łagodzi gorzki finisz po whisky. Spoglądam na zegarek. 23:58. Zostały dwie minuty. Siedzę w elastycznym, skórzanym fotelu. Jestem ubrany w mój ulubiony, czarny garnitur i czarną koszulę. Naprawdę lubię ten zestaw – jak dla mnie idealnie oddaje moje wewnętrzne poczucie stylu. Pomieszczenie jest delikatnie przyciemnione – dwie liche, nocne lampki dają lekką poświatę, wzmocnioną przez kilka świeczek o zapachu kawy i mango, bijących niemal niewidzialną łuną. Stoi jeszcze na stoliku przede mną pełna butelka whisky, żeby poczuć się jak prawdziwy mężczyzna i paczka papierosów, obok popielniczka. Czekam, a serce zaczyna mi bić coraz szybciej. Muszę dopilnować, żeby w masce, którą teraz nakładam – żeby rola, w którą wchodzę nie miała ani jednego słabego punktu. Więc myślę teraz o tych wszystkich okazyjnych panienkach, które gdzieś pogubiły swoją mądrość i wniknęły we mnie, chwilowo tylko zapełniając pustkę, bo ja chciałem więcej. Teraz się tym muszę napoić, żeby być już tam, kiedy ona wejdzie. Teraz to nie będzie takie proste. Umowa na to spotkanie jest zupełnie inna, i właśnie dlatego staje się to tak podniecające. Ta świadomość, to wyczekiwanie które rano pojawiły się gdzieś z tyłu głowy i z każdą minutą bliżej narastały do gigantycznych rozmiarów. Po to, żeby teraz wypełnić całkowicie moje członki. Łyk whisky, zaciągnięcie papierosem. Wydech.

Dzwonek do drzwi. Mentalnie podrywam się z fotela, ale moje ciało robi to niespiesznie – rola. Biorę jeszcze łyk i przepłukuję nim swoje usta. Ruszam w kierunku starych, drewnianych drzwi wejściowych zaciągając się papierosem. Naciskam klamkę, a one otwierają się niespiesznie odsłaniając tę istotkę. W czarnym kapeluszu z szerokim rondem, w czarnym płaszczu do połowy łydek. Widać tylko te diabelskie, bordowe szpilki i kawałek nóg – to wystarcza, żeby każdy średniej klasy „ruchacz” omal nie zalał się w bieliznę. Przechodzimy level wyżej, bo poza okazyjnym spojrzeniem nawet na nią nie patrzę, zwłaszcza w oczy. Nie mówię nic, oprócz zdawkowego wskazania jej miejsca na płaszcz, czyli prostego: „Odłóż go gdziekolwiek” i od razu wracam do salonu. Łyk whisky, aby podkreślić, że jestem w roli. Siadam z powrotem na fotelu i zaciągam się papierosem. Ona wchodzi. Wygląda jak jedna z tych słodziutkich laseczek na okładce playboya. Ma na sobie czarne body, które posiada jedynie krótki paseczek pomiędzy pośladkami zamiast pełnego ich okrycia. Do tego założyła choker ze wstążką, przebiegła dziunia. Jednak im niżej tym ciekawiej. Ma pończochy podpięte pod body, błękitną podwiązkę – w dodatku jest niegłupia, bo nie zdejmowała szpilek. Jednak to nie wyglądem się doprowadza mężczyzn do szaleństwa, o tym z tego co widzę ta lalunia też odrobiła pracę domową. Co za kuriozum. Jestem masochistą – mało, że się godzę na coś takiego, to cholernie mi się podoba sama myśl o tym. Przepijam ten widok łykiem whisky. Ona rozgląda się po pokoju, w rękach trzyma średniej wielkości torbę. Patrzy na mnie, ja zaciągam się papierosem, ale mimo wszystko już na nią spoglądam i teraz chwila prawdy – spojrzenie. Odważne, jej brązowe oczy świetnie pasują do nastroju panującego w pomieszczeniu, ustka też w jakimś ciemnym kolorze, niezbyt mocny makijaż, drobny nosek, mina bijąca pewnością siebie i to coś w oczach, co sprawia że to dziewczę może spalić Cię żywym ogniem w sekundę. Innymi słowy godna rywalka. Grę czas zacząć.
-Jestem Alicja. Od którego pokoju mam zacząć sprzątanie? – odklepała standardową formułkę słodziutkim głosikiem o jakiejś nieznanej częstotliwości. No cóż, Alicja nie ma mojego daru poznawania się na ludziach, bo myśli, że ma do czynienia z amatorem. Najpierw palcem wskazuję jej kierunek drzwi, które są za jej plecami.
-Najpierw sypialnia, jak skończysz to łazienka, potem kuchnia. Na koniec ten pokój. – pozwólmy jej tak myśleć na razie. Chociaż na pewno zaraz rozpocznie swoje podchody. Tymczasem ja popijając whisky i paląc kolejnego papierosa robię jej przestrzeń aby przeszła do sypialni. Słyszę jak w odległości dziesięciu metrów ode mnie ścieli łóżko i porządkuje ubrania, zamiata, wyciera kurze. W końcu widzę jak wychodzi z sypialni trzymając w dłoni malutką zmiotkę i szufeleczkę. Staje w progu jakby trochę spięta. Jakby się mnie tutaj nie spodziewała. Spogląda na mnie tylko i przechodzi krokiem modelki w kierunku łazienki. Nie spieszy się, chociaż nie idzie wolno. Wdzięk wypełnia całą przestrzeń wokół niej, mam świetną perspektywę żeby oglądać jej nogi i pośladki, i to praktycznie cały czas. Opuszcza pomieszczenie, zostawiając jedynie echo swojej obecności w moim ciele. Czuję te wibracje.
-Przepraszam, czy mogłabym włączyć muzykę? – zaskoczyło mnie to, bo wychyliła się zza rogu zadając właśnie to pytanie. Patrzy na mnie żywo, z ekscytacją.
-Skoro chcesz. – wskazuję ruchem głowy na odtwarzacz i półkę z winylami. Innych nie posiadam w tym mieszkaniu. Innych tutaj nie potrzebuję. Ruszyła we wskazanym kierunku i nachyliła się przy półce, z naciskiem na nachyliła, bo wyeksponowała w tej chwili swoje pośladki w moim kierunku do granic możliwości. Ma świetny tyłek, to trzeba przyznać. Na tyle świetny, żeby już cichutki głosik w moim mózgu nakłaniał do sprzedania jej soczystego klapsa. Jednak to po pierwsze – wbrew umowie. Po drugie – zdecydowanie zbyt wcześnie, nie poddam się przed podjęciem walki. Widok jest bądź co bądź nieziemski i też dość zaspokajający. Najważniejsze, że moje ciało jeszcze nie reaguje na nią, bo wtedy zacznie być dużo ciężej. Ogląda się na mnie, dalej tak wypięta, z uśmiechem – spogląda mi prosto w oczy i dopiero po tym mini-rytuale pokazuje trzymaną w ręku którąś płytę, nawet nie wiem którą. Wkłada ją do odtwarzacza, kładzie igłę. W pomieszczeniu, a później w całym mieszkaniu rozlegają się kojące dźwięki jakiegoś sensualnego jazzu, z tego co pamiętam płyta pełna seksu, przynajmniej w brzmieniu – czyli moja nemesis zna się też na muzyce, robi się coraz ciekawiej. Ona też z pierwszymi dźwiękami muzyki robi się nieco bardziej dzika w oczach, spogląda na mnie niby ukradkiem i ilekroć ja spojrzę na nią odwraca wzrok. „Ah, jestem taka nieśmiała.” Próbuje mi teraz powiedzieć, żeby stworzyć jakieś pozory. Chociaż chyba już przeczuwa, że się nie nabiorę. Mam ochotę ją zerżnąć, kto by nie miał, jestem w końcu tylko człowiekiem, a obok tej sztuki nikt nie przeszedłby obojętnie. Czas więc wykonać ruch z mojej strony, podnoszę się z fotela i ruszam w kierunku kuchni, stawiam na blacie pustą szklankę po whisky i idę do zamrażarki po lód. W tej chwili, oczywiście, przyszedł czas na sprzątanie kuchni. Kruszę kostki lodu, a ona niby omiata półki zmiotką. Kilka sekund później jednak znajduje się obok mnie, w odległości około trzydziestu centymetrów. Spogląda na kostki lodu.
-Słyszałam, że lód rozcieńcza whisky, kiedy się topi, przez co jej smak ginie. – w tej chwili wzięła jedną z kostek lodu w palce i przysunęła do ust. – A whisky powinna być wyrazista. – teraz wyciągnęła języczek i przejechała nim po kostce lodu. – Nie można jej rozcieńczać. – oblizała teraz kostkę dookoła i objęła wargami, zasysając mocno, przymknęła oczy i przyłożyła czubek języka do kostki, po chwili oblizując wargi. Zaczęła się tylko uśmiechać, spoglądając mi prosto w oczy. Bez słowa przechyliła głowę na bok, odsłaniając doskonale szyję, ściśniętą chokerem. Położyła na skórze kostkę lodu i zaczęła powoli nią poruszać. Pozwalając mi oglądać szok jaki przeżywa jej ciało w kontakcie z zimnem. Mięśnie się napinają, oddech przyspiesza. I oczy, źrenice zwężają się i rozszerzają jakby była rozpalona do granic możliwości. Mam teraz nieodpartą ochotę chwycić ją za włosy, obrócić do siebie tyłem i przycisnąć jej pośladki do krocza, złapać za tę szyjkę i ścisnąć odrobinkę mocniej niż by się tego spodziewała, wyjaśniając jej do uszka na ile sposobów będą ją pieprzył dzisiejszej nocy. Stoję jednak tylko obok i patrzę na jej przedstawienie.
-Akurat takich nie mam. – ucinam tym atmosferę, chociaż sam jestem pełen napięcia. Biorę szklankę z lodem i wracam do salonu. Robi się coraz trudniej. Oboje wiemy, że było blisko. I oboje wiemy, że ona zaraz przejdzie do salonu. Nalewam whisky do szklanki, odpalam papierosa. Uspokajam się powoli, chociaż moja wyobraźnia niezwykle to utrudnia. Mózg i ciało wysyłają mi spójny sygnał, mam ochotę w niej być, wyruchać ją jak szmatę. Nie mogę – na tym to właśnie polega. Chociaż na pewno jest niesamowita w łóżku – przymknąłem oczy – od razu zobaczyłem jak rozpinam jej body i bez ceregieli wchodzę od tyłu. Ona jest związana, więc nie może protestować. Wszystko doprawione odpowiednią ilością klapsów i obelg w stronę tej suczki. Muszę odtrącić ten obraz, bo zaraz moje ciało zacznie się stawiać. Otwieram oczy, łyk whisky na orzeźwienie, dopalam papierosa. Oddycham głęboko patrząc w światło świecy.

                Słyszę kroki. Szpilki wydają głośne huknięcia w kontakcie z podłogą. Alicja zmierza tutaj pewnym krokiem. Ostatni pokój, musi dać z siebie wszystko. Popijam raz jeszcze. Wpada do salonu, jej ruchy są niczym materializacja muzyki, która leci teraz z gramofonu. Pod wpływem jej ruchów dym się kotłuje, a ja tylko chłonę ją całym wzrokiem. Ona rozpoczyna taniec. Omiata szybciutko wszystkie półki wokół, prężąc się przy tym jak kot. Jej obecność jest dla mnie niemal eteryczna w tej chwili, energia, którą to stworzenie roztacza wokół siebie w tej chwili jest niesamowita. Zbliża się do mnie i siada na stoliku, nogi kładąc na fotelu, na którym siedzę. Widzę ją w całej okazałości, doskonałe ciało, od czubków palców po końcówki włosów. Ona nie patrzy na mnie, tylko oblizując swoje wargi. Podaje mi szklankę z whisky, opróżnia popielniczkę, przeciera blat. Teraz dotarł do mnie z całą swoją mocą jej zapach. Mieszanka cynamonu, goździków, czekolady w idealnych proporcjach. Upajam się tym zapachem, walcząc z pokusą złapania jej teraz za udo i przyciągnięcia do siebie za kark, zatapiając się w jej wargach. Zaczyna wstawać, i czysto przypadkowo zdejmując jedną z nóg z fotela stawia ją między moimi nogami, wstaje – jest okrakiem wokół mojego uda i nie rusza się stamtąd. Jest tak cholernie blisko. Podciąga prosto przed moimi oczami pończoszkę i odwraca się tyłem, a ja nieomal nie ściskam ją przy tym za pośladek. Jest dobra. Nachyla się nad stolikiem, wycierając blat, chociaż ten już od minuty jest zupełnie czysty. Ja jestem w tej chwili wpatrzony w jej tyłeczek, uda, wyeksponowane krocze. Przeciągam wzrokiem po jej plecach, po których spływają kasztanowe włosy. Czuję właśnie jak tracę kontrolę nad własnym ciałem, zaciskam zęby czując jak mój kutas zaczyna się naprężać wypełniając wszystkie wolne przestrzenie w bieliźnie. Chęć rozpięcia spodni i popchnięcia Alicji na stół sięga zenitu, ale powstrzymuję się. Chociaż jedyne o czym jestem teraz w stanie myśleć to jak zwiedzam wnętrze jej dokładnie wygolonej cipki – to widzę teraz z niesamowitą dokładnością – jak wpycham jej swojego członka do gardła i ignorując jej protesty pieprzę jeszcze mocnej. Z każdą milisekundą jestem coraz bliżej całkowitej utraty kontroli. Ona odwraca się, spoglądając na mnie z góry. Stoi między moimi nogami i omiata mnie wzrokiem. Wie, że jest Panią sytuacji. Mierzy od mojej twarzy w dół, i kiedy dociera do wypukłości w spodniach, której raczej już nie da się przeoczyć, uśmiecha się tylko i spoglądając mi w oczy nachyla się nade mną. Nasze twarze dzieli zaledwie kilkanaście centymetrów. Dłonie opiera na podłokietnikach fotela i oblizuje powolutku swoje wargi dookoła, wżynając się we mnie swoim spojrzeniem. Otwiera szeroko usta i wypina język po czym zaczyna się śmiać i odchodzi w kierunku okna, która zaczyna czyścić. Ja wstaję i podchodzę do niej od tyłu. Oboje widzimy swe odbicia w szybie. Stoję w odległości metra i po prostu patrzę. Jeszcze mam kontrolę. Mój penis nabrzmiał do granic swoich możliwości, oddech przyspieszył, palę ciągle papierosa. Ona wyciąga się cała, próbując z wysiłkiem dosięgnąć najdalszych części okna. Nie szczędzi przy tym eksponowania swojego ciałka. Kończy. Odwraca się powoli i opiera dłońmi na parapecie, spogląda mi w oczy wyzywająco i podskakuje, siadając. Ma przy tym słodko rozchylone nóżki. Paseczek od body wcina jej się w cipkę, nie do końca nawet zasłaniając wargi sromowe. Alicja ślini palec i zatacza nim kilka kółeczek po wewnętrznej stronie ud, potem przechodzi na pachwinę i przesuwa palcem po cienkim pasie czarnego materiału z przedłużonym, rozkosznym jęknięciem. Zaczynam się do niej zbliżać, już prawie pękając. Kiedy jestem już w odległości dziecięciu centymetrów przystaję. Ona patrzy mi się prosto w oczy, z rozłożonymi nogami, szybko oddycha. Jednak kiedy decyduję się jeszcze odrobinę zbliżyć ona pospiesznie zeskakuje z parapetu i przelatuje obok mnie, znajdując się teraz za mną. Jednak nie ucieka, tylko dalej stoi, patrząc na mnie. Pod wpływem ostatnich bodźców mój penis zaczyna już wręcz boleć. Myśli mam zaćmione, a myślę tylko o jednym. Odwracam się i znowu podążam w jej kierunku. Ona szybciutko przebiega w kierunku kanapy i wpada w nią wypinając swój tyłeczek w popularnej pozycji „na pieska”. Zirytowany, raz jeszcze do niej podchodzę. Ona próbuje tego samego triku, wstaje z kanapy, lecz teraz to ja zaskoczę ją.
-Dokąd to, szmato? – łapię ją sprawnym ruchem za włosy i pociągam mocno, rzucając na tę samą kanapę, z której przed chwilą wstała. Ona spogląda na mnie z błyskiem przestrachu w oczach, a ja nie dając jej więcej czasu do myślenia zaciskam palce na jej szyi i przyciskam do oparcia kanapy. Klepię ją w policzek i bez ceregieli łapię całą dłonią za jej krocze, zaczynam ugniatać. Ona jest już lekko otumaniona od braku powietrza, zaczyna przymykać oczy, jednak pojękuje cicho pod wpływem tej pieszczoty – aha! – wiedziałem, że sama też jest rozpalona od tej gry. Zabieram dłoń spomiędzy jej nóg i rozpinam swoje spodnie. Słyszę, że Alicja próbuje coś wydukać.
-Z-zostaw mnie… - ha, chyba śnisz złotko. Ale zamiast powiedzieć to sprzedaję jej policzek i zaciskam szyję. Mój kutas sterczy już swobodnie, uwolniony ze spodni i bielizny. Ja patrzę na jej twarz i śledzę każdą zmianę, kiedy widzę, że już powoli przestaje kontaktować, puszczam. Z chwilą kiedy ta sunia bierze wdech ja wpycham jej swojego fiuta do samego gardła. Nie czekając na reakcję zaczynam ją ruchać w usta trzymając za włosy. Kiedy zaczyna stawiać opór, wciskam go jeszcze głębiej. Teraz penetruję tam. W końcu wyciągam członka z jej ust. Ona wykorzystuje te kilka sekund żeby złapać trochę powietrza. Jednak nie pozwalam jej na zbyt długi odpoczynek. Ciągnąc za włosy zmuszam ją do wstania i obracam tyłem do siebie, wykręcam ręce i sprawiam, żeby się pochyliła. Mam teraz twojego kutasa między jej słodziutkimi pośladkami. Rozpinam guziki jej stroju, które dzięki mądrym projektantom znajdują się w miejscu warg sromowych. Wpycham jej od razu palec do środka. Jezu! Jaka mokra, śluz niemal kapie z tej cipki na podłogę.
-Mam Cię zostawić? Chyba, wypierdolić, Ty zakłamana dziwko. – sprzedałem jej soczystego klapsa i wszedłem do środka, do końca. Skwitowało to głośne jęknięcie z jej strony. Wyciągnąłem penisa niemal do samego końca i znowu mocno pchnąłem. I znowu to samo, każdy pod innym kątem. Stopniowo zaczynam przyspieszać, za każdym razem wchodząc i wychodząc od początku do końca. Co chwilę raczę jej tyłek uderzeniami z otwartej ręki – ciągnę ją bezpardonowo za włosy, co umożliwia mi całkowitą kontrolę nad tempem. Jednak nie daję z siebie oczywiście jeszcze wszystkiego, to dopiero rozgrzewka. Chociaż ja już jestem rozgrzany do czerwoności i gdybym się postarał, skończyłbym zaraz. Ale po co tak szybko rezygnować z zabawy? Wychodzę z niej i raczę solidnym klapsem. Ciągnę gwałtownie za włosy i przechodzę do sypialni, rzucam ją na łóżko. Ona wzrok ma raczej nieobecny, otumaniony tą niespodziewaną dawką solidnego rżnięcia. Otrzeźwiała odrobinę dopiero w momencie kiedy skończyłem związywać jej ręce za plecami. Dobry węzeł, oplata całe ręce, dodatkowo mocno go zacisnąłem. Ściągam całkiem spodnie, buty i bieliznę, marynarka też jest zbędna. Nachylam się nad Alicją patrząc jej prosto w oczy. Chwytam ją mocno za pośladek i przybliżam twarz do jej twarzy, łapię za szyję i zaciskam palce stopniowo coraz mocniej. Wszystko widzę w jej oczach. I wciskam w nią kutasa, i potem drugi raz, i znowu. Za każdym razem wyciągając go całkiem, wbijam go później jeszcze mocniej niż poprzednio. Ona oddech ma nierówny. W końcu kładę ją na plecach i wbijając się z całym impetem zaczynam posuwać, od razu szybko. Obie ręce zaciskam na jej gardle. Przyspieszając przy tym znacznie. Spoliczkowałem ją. Wyciągam penisa i biorę drugą linę. Czas na nogi. Lina jest w dotyku szorstka i nieprzyjemna. Zataczam pętlę wokół kostek, oplatam wyżej, łyki i kolana też. Gotowe. Łapię ją za kostki i podnoszę do góry, robiąc sobie wspaniały widok na cipkę i pośladki. Sprzedaję jej klapsa, potem drugiego i trzeciego po czym sięgam do szafki po żel intymny i obficie polewam drugą z jej dziurek. Rozsmarowuję palcem i zaczynam go delikatnie wciskać do środka. W tym czasie druga dłoń robi jej solidną palcówkę, a ja powoli przygotowuję swojego kutasa do wejścia w nią. W końcu kiedy czuję, że moja suczka jest już coraz bliżej orgazmu wślizguję się jednym ruchem do środka. Krzyknęła, ale ja już się nie poruszam tylko tkwię w środku. Kiedy jej mina się nieco uspokaja zaczynam go wyciągać, a potem powoli z powrotem. Po kilku chwilach podniecenie przerosło ból i suczka zaczęła czekać aż wejdę w nią znowu. Przyszedł czas na zwiększanie tempa. Więc nie gwałtownie, ale zdecydowanie zaczynam posuwać jej odbyt coraz mocniej. Cały czas patrzę w jej oczy, szybkim ruchem z szuflady obok łóżka sięgam wibrator. I kiedy czuję, że mogę ją już posuwać na całego, wpycham włączony wibrator prosto w jej rozgrzaną cipkę, poruszając nim gwałtownie. Mój kutas zwiedza już teraz ją pod wszelkimi kątami a ta suka jest tak głośna, że cała kamienica musi ją słyszeć. Policzkuję ją i znowu zaciskam obie dłonie na jej szyi, częstotliwością pchnięć niemalże sięgając granic swoich możliwości. Czuję się jak zwierzę. Alicja zaciska się na mnie, wydając niesamowicie głośny jęk, szczytuje. Działa to na mnie motywująco i rżnę ją teraz bez opamiętania. Ja też czuję, że niedługo wystrzelę, ale nie chcę kończyć tutaj. Wyciągam go i sprawnie przechodzę do jej głowy. Alicja już nie ma oporów i ochoczo połyka w całości mojego fiuta. Dociskam jej głowę wpychając go najgłębiej jak tylko pozwala jej ciało i zaczynam posuwać. Ona krztusi się i dławi, ale jest tak napalona, że nadal z ochotą mi pomaga. Więcej mi nie potrzeba, dopycham członka do końca, aż wejdzie calutki i czuję jak wypełniam jej usta po brzegi. Puszczam, a ona zasysając najmocniej jak umie oblizuje dokładnie penisa zanim wypuści go z ust. Połknęła i spojrzała na mnie tylko, oddychając szybko i głęboko. Ja spojrzałem jej w oczy, przenikając tylko tym zmęczonym, pełnym zwierzęcej satysfakcji uśmiechem.

Gra dobiegła końca. Ona wygrała.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Mateusz Witkowski

Gęsty klimat opowiadania, który w miarę zagłębiania się w lekturę coraz bardziej działa na zmysły, sprawia, że moment kulminatyjny jest świetnym zwieńczeniem doświadczenia, zdecydowanie na długo zapadającego w pamięć.


Komentarze

sunia23/08/2019 Odpowiedz

to było tak dobre! gratuluję talentu, huh

Alicja.7/09/2019 Odpowiedz

Brawo Mati- dobra robota!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach