Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rekompensata, 8.

Część 8.

Chodziłam na pływalnię, w zasadzie to Ulka mnie namówiła. Nigdy dość ruchu! A poza tym mamy okazję do stałych spotkań po pływaniu. Wpadniemy do kawiarni, albo do domu jednej z nas. Nie ukrywam, dla mnie jest to również okazja, być może, poznania innych mężczyzn. Na razie czysto hipotetyczna, ale liczę na coś więcej. Widziałam jednego ratownika. Zagadał do mnie, raczej zwrócił mi uwagę. Chodziło o to, żeby nie skakać ze słupków. A ja chciałam tylko spróbować! Właśnie wtedy dokładniej przyjrzałam się chłopakowi. No, muskulatura z siłowni, uśmiechnięty, grzeczny, zadbany, szczupły. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, bo nosi obszerne koszulki podczas dyżurów na pływalni i jakoś nie wyróżniał się sylwetką.

Ostatnio, po naszych zajęciach, zdjął koszulkę i wskoczył do wody. Jego koleżanka, ratowniczka, też miała ochotę popływać. Dali kilkuminutowy popis. Tak sobie wyobrażam kuter na pełnej szybkości... Kiedy wyszedł z wody i ciężko oddychał, zobaczyłam go w samych spodenkach. Łoł! Bardzo miły widok dla kobiecego oka. Ula też obserwowała ich wyścig. Też z zainteresowaniem oglądała jego sylwetkę. Stał na brzegu, woda z niego ściekała, ciężko oddychał i prężył się. Chyba był w pełni świadom, że obserwujemy go.

*

Skręciliśmy w jakąś leśną drogę. Ujechaliśmy niewielki kawałek i już za ścianą drzew znalazła się spora leśna polana, na której stały trzy samochody. Nikogo przy nich nie było. Zadaszone drewniane ławy i stoły też były puste.

– Wszyscy na spacerze – stwierdził Heniek, jakby czytając w moich myślach. Dłużej popatrzył na puste auta i wreszcie pomógł mi wysiąść.

Spacerowym krokiem ruszyliśmy w głąb lasu. Ścieżka była szeroka, prosta, ale nikogo nie spotkaliśmy ani nie widzieliśmy. Widocznie wybrali inne kierunki. Heniek rozglądał się, jakby czegoś szukał.

– Chodźmy tutaj – zaproponował. Pociągnął mnie za rękę, kilkanaście metrów przeszliśmy wąską, piaszczystą ścieżką pokrytą igliwiem, aż znaleźliśmy się na uroczej polance porośniętej niską trawą, otoczonej głównie młodymi świerkami z igłami o barwie soczystej zieleni. Jedną stronę wypełniały wysokie sosny. Przystanęłam.

– Ależ tu cicho... – byłam zachwycona otoczeniem. Gdzieś w oddali słyszałam ptaki.

– Chodź tu – usłyszałam zniecierpliwiony głos Heńka.

Szłam powoli. Nie wybrałam najlepszych butów. Chciałam wyglądać efektownie w wygodnych butach, więc ubrałam sandałki na szpilce. Pasowały do stroju, podkreślały figurę, ale nadawały się do spacerowania po ubitej ziemi. Główne ścieżki w zasadzie takie były, chociaż czasami Heniek musiał mnie podtrzymywać albo próbowałam iść na palcach. Boczne ścieżki to była droga przez mękę! Myślałam, że wybierze coś bardziej prozaicznego na spacer. W końcu stanęłam na środku polanki. Oglądałam szpilki. Na szczęście nie były zniszczone.

*

Stanął za mną i zanim coś powiedziałam, złapał mnie za piersi i zaczął całować po karku. Szybko przesunął dłonie na plecy, dotarł do stanika i rozpiął go. Złapał piersi i namiętnie miętosił. Kąsał kark, szyję. Językiem pieścił ucho. Ciałem przywarł do moich pośladków. Już był podniecony! Podprowadził mnie do najbliższej sosny i oparł rękoma o drzewo. Chwilę majstrował w milczeniu, a ja, podniecona, potulnie czekałam. Wreszcie podniósł spódniczkę, splunął i wilgotną dłonią zaczął pocierać wejście do pochwy. Wypięłam pośladki. Wsunął palce do pochwy.

– Eeech... – wyrwało się z moich ust.

Chwilę później wysunął palce i wepchnął twardego penisa. Delikatnie poruszał nim, aż wreszcie wszedł po nasadę! Był taki niecierpliwy. Westchnął z ulgą i zaczął rytmicznie poruszać biodrami. Zdołałam nieco szerzej rozstawić nogi. Nie trzymał moich bioder. Uderzał biodrami, a ja napinałam mięśnie, żeby nie przesuwać się do przodu. Rozpinał mi bluzkę.

– Wyprostuj się – polecił.

Trochę zmniejszył tempo spółkowania, a wtedy pomógł mi zdjąć bluzkę i stanik. Nie protestowałam. Półnagą znowu oparł o drzewo. Mocno uderzał biodrami. Opuściłam głowę, a doznawałam takiej przyjemności, że z trudem powstrzymywałam się od głośnych jęków. Chyba zauważył, że jestem bardzo podniecona, bo ułatwił mi klęknięcie. Nie wyszedł ze mnie! Oparłam się jeszcze na przedramionach i czekałam. Ukląkł, a potem spokojnie, równo uderzał, a ja pojękiwałam i rzucałam głową na boki. Byłam głodna seksu! I nie potrafiłam tego ukryć. Heniek zrolował spódniczkę i zatknął ją za pas.

– Trudno – zdążyłam jeszcze pomyśleć. – Będzie pognieciona, ale przynajmniej nie zachlapie jej – już wiedziałam, że spuści się na plecy.

Przyśpieszył. Zapierałam się dłońmi. Piersi mocno kołysały się, a on złapał i masował prawą. Ściskał sutek, zsunął palce i szarpał brodawkę. Puścił pierś i złapał drugą. Czułam, jak wbijał kutasa, uderzał o dno pochwy i wysuwał go. Lekko odchylał biodro i kutas mocniej pocierał o ściankę. Wówczas aż zasyłałam powietrze z podniecenia! Ależ mi dogadzał! W końcu euforia była zbyt silna. Zawyłam krótko, czując, jak rozkosz rozpływa się po całym ciele. Drżały mi nogi, zadarłam głowę i odchyliłam do tyłu. Charczałam z podniecenia. Osłabłam, więc walczyłam o równowagę, a Heniek szarpał mi pierś. Teraz było to takie miłe uczucie... Miałam mgłę przed oczyma. Rwałam trawę, napięłam mięśnie, czekając aż fala rozkoszy złagodzi swoją siłę. Z otwartych ust nie wydobywał się żaden dźwięk albo ja nic nie słyszałam? Odpływałam wraz z uczuciem błogości, które opanowało moje ciało...

*

Znowu mnie rżnął! Powoli wracał słuch. Znowu słyszałam ptaki, szum drzew, swoje sapanie. I stękanie! Cóż, spółkowanie było takie przyjemne... Nie potrafiłabym zaprzeczyć. Heniek dawał mi tyle satysfakcji. Zaspokajał mnie, więc byłam szczęśliwa. A tak długo czekałam na te krótkie chwile przyjemności. W jego zachowaniu było nieco agresji, takiej zwierzęcej, ale na razie mnie to nie przeszkadzało.

Głowę opierałam o ziemię. Gdyby nie jego silne dłonie, leżałabym na boku. Ale pod wpływem seksu szybciej trzeźwiałam i zbierałam się. Już klęczałam. Nie chciałam tracić ani chwili z tej przyjemności. Znowu opierałam się na przedramionach. Zadarłam głowę, kiedy wbił się kolejny raz. Szarpnął moje włosy. Teraz zadziałało jak rozkoszny bodziec. Poruszyłam stopami, zaciskając palce. Szpilki nadal tkwiły na stopach.

Kochanek mocno trzymał mnie za uda i walił biodrami! Tak, właśnie! Nie uderzał, tylko walił! Piersi kołysały się jak oszalałe, a stękanie już dawno przeszło w jęki. Głośne jęki. Ledwo potrafiłam wytrzymać na czworakach.

– Ale z niego ogier! – szczerze podziwiałam potencję mojego kochanka. – Jeszcze trochę i zacznę gryźć trawę!

– Spuszczam się – szepnął z wysiłkiem.

– Obciągaj! – głośno polecił Heniek i wepchnął mi do ust sterczącego kutasa.

*

Otworzyłam usta i zaczęłam lizać penisa, który wpychał się i wypełniał mi usta. Prawie dławił. Chciałam cofnąć głowę. Nie mogłam.

– Co?! Co to jest?! Z kim?! Z kim spółkuję?! – dotarło do mnie, ale nie wydobyłam żadnego dźwięku z gardła. – Co się dzieje?!

Przestraszyłam się. Dreszcz przerażenia przeszył moje ciało. Moje zaskoczenie przeradzało się w histerię. Byłam bliska paniki. Gdyby nie seks, już bym histeryzowała. Nie wiem, dlaczego szczękami nie zmiażdżyłam penisa Heńka? Chciałam odwrócić się, nie pozwolić na wytrysk, chciałam uciec tyłkiem, zobaczyć tego drugiego. Nie pozwolili mi. Obydwaj trzymali mnie mocno. Jeden za głowę i rękę, drugi za biodra. Kątem oka dostrzegłam jeszcze, że ten drugi, obcy, nie klęczał za mną. Rżnął mnie, stojąc. I to jak! Obecność Henryka nieco łagodziła mój strach. W przeciwnym razie pewnie wyłabym z przerażenia.

Ale teraz uprawiałam seks i rozkoszne doznania wygrywały ze strachem. Przymknęłam oczy. Trans, w jaki wprowadziło mnie uprawianie seksu, utrudniał protest. Miotały mną sprzeczne uczucia. Żyłam dla takich chwil, kiedy władał mną seks. Nie chciałam ich stracić! Żadnej z nich! Znałam ten stan. Zbliżała się ekstaza, na którą tak czekałam...

Kolejne uderzenie twardego członka odebrało mi słuch i mowę. Chyba znowu charczałam, ale niczego nie słyszałam. Czułam dużego kutas, który wprawił w euforię! Zalała mnie jak fala... Tkwiłam w niej i chciałam, żeby trwała. Znieruchomiałam. Pławiłam się w tej euforii. Rozkoszowałam nią. I nagle drgnęłam! Poczułam silny wytrysk. Przełknęłam śluz zmieszany ze śliną i wtedy wrócił słuch. Wyostrzony, nienaturalny. Głośne stęknięcie mężczyzny, gdy jego palce z siłą imadła zaciskały się na udzie. Długa chwila ciszy, bezruchu.... I siarczyste klepnięcie w pośladek! Brzmi jak eksplozja. Westchnienie. Ulga faceta, który spuścił się. Oparł się dłonią o moje plecy i złapał pierś.

– Świetna! Mleczna jest?

– Coo?

– No, w ciąży, że ma takie spore cyce?

– Nie! No, co ty! – Heniek jest rozbawiony. – Tak natura ją wyposażyła.

*

Tkwię pod jakimś obcym facetem, a on rozmawia o mnie jak o dmuchanej lalce! Boję się, wiedząc, jaką siłą dysponuje ten obcy. Heniek też traktuje mnie inaczej. Nie wiem, jak zachować się. Ruchy członka w pochwie utrzymują ten błogi stan. Nie chce mi się myśleć o żadnym proteście.

– Zaprotestuję, a oni pobiją mnie? – poruszyłam się niespokojnie, kiedy pomyślałam o takim finale spaceru w lesie.

Penis ociera się o ściankę. Zaciskam wargi, żeby Heńkowi nie ugryźć penisa. Zaciskam palce stóp, dłoni, napinam mięśnie i wytrwale czekam aż miły dreszcz złagodnieje. Patrzę i niczego nie widzę. Jestem mokra od potu.

– Czekaj... – mężczyzna silnym ruchem wbija kutasa aż do dna.

– Ooooch... – jęknęłam. Teraz mnie dobił! Słabnę, prawie mdleję. Penisa w ustach pochłaniam aż po nasadę. Twarz drażnią mi włosy z podbrzusza Heńka. W oczach mam gwiazdki. Znowu pulsuje mi w głowie. Czuję, że ten obcy szarpie mną. Jestem bezwładna.

– Niech robi, co chce – decyduję. Przymykam oczy, penis wysuwa się z ust. 

Obcy pyta mnie, ale wszystkie dźwięki docierają z daleka, nic nie rozumiem. Znowu szarpie. Poddaję się jego woli. Kiedy przytomnieję, niechętnie otwieram oczy. Leżymy na lewym boku, obejmuje mnie lewą ręką, a w prawej trzyma moją pierś. Ciągle tkwi we mnie. Głęboko, naprawdę. I porusza się. Nie potrafię, nawet nie chcę skoncentrować się. Ale już nie odpływam. Wciąż jestem bardzo podniecona. I chcę, żeby ten stan trwał długo. Jak najdłużej. Z obcym, z Heńkiem. Nieważne! Niech trwa...

*

– No, teraz zrób!

Podnoszę głowę i widzę, jak Heniek pstryka nam zdjęcia. Jego penis nadal sterczy.

– Podnieca go ta sytuacja – stwierdzam, obserwując, jak członek kołysze się przy każdym ruchu właściciela. I nagle... Olśnienie! Jemu podoba się, jak mnie traktują! Lubi to!

Ten obcy łapie moje piersi i trzyma je, waży w dłoniach, miętosi. Chwyta sutki, ciągnie w różnych kierunkach. To nie jest zabawne ani przyjemne.

– To boli – protestuję nieśmiało. Nie wiem, jaką rolę odgrywa w tej ‘zabawie’ Heniek. Na razie staram się tonować moją reakcję.

Obcy kąsa mnie w kark i porusza we mnie kutasem. Wstrzymuję oddech. Mam ‘gęsią skórkę’. Zaciskam pochwę. Opuszczam głowę, napinam mięśnie i zaciskam palce. Euforyczny dreszczyk jest znacznie słabszy. Oddycham z ulgą.

– O, nasze cudne ciałko nareszcie oprzytomniało. Cześć! 

Facet, którego jeszcze nie widziałam, ale już zaliczyłam z nim stosunek i szalony orgazm, całuje mnie w ramię i głaszcze po udzie. Najwyraźniej jest pod wrażeniem mojego wyglądu.

– Jestem Waldek, a to jest Daniel – słyszę za głową.

Mężczyzna wyłania się zza naszych nóg, robi kilka kroków i staje obok Heńka. Dopiero teraz widzę go. T-shirt, spodenki cargo do kolan, sandały. Grubasek, szatyn, koło ‘trzydziestki’. Kiwa mi dłonią. Uśmiecha się przyjaźnie.  

– Cały czas oglądał nasz seks – dociera do mnie. – W lesie zrobili sobie seks-teatrzyk ze mną! 

Nie reaguję na powitanie. Ale Waldek nadal porusza się we mnie. I głaszcze moje udo albo zachłannie maca pierś. Wcisnął nogę między moje, więc już głębiej nie może wejść.

*

– Moich kolegów spotkaliśmy w lesie. Natknęli się na nas, kiedy spółkowaliśmy – tłumaczy mi Heniek. Jest uśmiechnięty, zrelaksowany. Co jakiś czas robi zdjęcia.

– Jasne! Już ci wierzę! – ironizuję wyłącznie w swoich myślach. Nadal milczę. Nieznacznie kiwam głową i natarczywie wpatruję się w Heńka. 

W końcu częściowo poprawnie reaguje na mój wzrok.

– Och, to? To jedynie na pamiątkę! – podnosi aparat. – Waldek też chce pochwalić się twoim biustem i ciałem. Naturalnie, zdjęcia będą bez twarzy – dodaje uspokajającym tonem. Nie widzi potrzeby, żeby mnie wesprzeć, uwolnić od tych 'kolegów'.

– Daniel, a ty będziesz tylko tak stał? Zobacz, jakie piękne ciałko marnuje się... – Waldek drażni zębami mój kark i porusza się w pochwie.

Ciężko przełykam ślinę. Moje podniecenie znowu rośnie, ale też boję się.

– Co jeszcze wymyślą?

Daniel podchodzi do nas. Już nie uśmiecha się. Heniek też zbliża się.

– Nie, to nie są dla mnie warunki do seksu – mamrocze Daniel. – Ja tak nie lubię.

Konsternacja. Mężczyźni patrzą na siebie zaskoczeni.

– Takie urocze miejsce, a ten wybrzydza... – też jestem szczerze zdziwiona.

*

– No, ale może mi zrobić loda – z wysiłkiem decyduje Daniel. Pewnie nie chciał, ale zabrzmiał tak, jakby godził się, „poświęcając dla dobra ogółu”.

– No! Bardzo dobrze! – Waldek cieszy się z decyzji kolegi i zaczyna rytmicznie poruszać biodrami. Stanowczym gestem przyciska mnie do siebie. Przyśpiesza. Chwyta i miętosi pierś. Łagodnie uciska, stara się podrażnić brodawkę wnętrzem dłoni.

Moje ciało porusza się rytmicznie. Pierś kołysze. Zapieram się ręką. Nie potrafię zignorować tak silnych bodźców. Przymykam oczy, zaciskam usta.

– Korzystaj z okazji! Może się nie powtórzyć – Waldek zachęca kolegę.  

– Prorocze słowa... – myślę mściwie.

– Dobra... – szepcze grubasek. Klęka przede mną, rozpina i zsuwa spodnie, majtki. Wyciąga grubego, krótkiego penisa. Cieknie z niego śluz. Mężczyzna masuje penisa. Jeszcze nie sterczy tak jak Heńka czy Waldka.

– Daj jej! Przecież potrafi obciągać! – ponagla go Waldek.

– Jasne... – szepcze i przysuwa się na kolanach. Prostuje się, on uderza mnie penisem w twarz i zostawi szeroki, wilgotny ślad śluzu. Członek wpycha mi do ust i zaraz sięga po drugą pierś.

Bronię się językiem. Wypycham penisa, dotykam żołędzi, wielokrotnie ‘potykam się’ o napletek u góry, z boku.... Lekko gryzę członek w kilku miejscach. Przesuwam zębami po całej długości penisa.

– Łoł! Dobra jest! – Daniel odzyskał rezon. Chciwie maca pierś, drugą ręką bawi się moimi włosami.

Staram się jak umiem, więc po kilku minutach drżący „Tłuszcz” wyrzuca z siebie głośne stęknięcie, szarpie moje włosy, boleśnie ściska ramię i spuszcza się w usta.

– Połknij! Połknij wszystko! No, już! – zachowuje się, jakby był w amoku.

Dużo tego nie było, więc połknęłam od razu.

– Otwórz usta! Pokaż! No, pokaż! – zniecierpliwiony uderza mnie w twarz, aż głowa mi odskakuje.

– Ej, spokojnie! – Heniek niby nadal uśmiecha się, ale wzrok ma poważny. Opuścił telefon, zbliżył się i obserwuje grubasa.

Boję się! Jestem przerażona! Ten facet dopiero teraz zaczyna szaleć. Wcisnął mi palce do ust i sprawdza, czy połknęłam spermę. Szarpie szczękę. Idiota! Waldek nadal rżnie mnie, ale nie reaguje nawet jednym słowem. „Tłuszcz” znowu wciska mi w usta wiotczejącego penisa, więc próbuję go jeszcze pieścić. Trochę uspokaja się. Waldek uderza penisem... Przyśpieszam pieszczoty. Z prawie sterczącego penisa wylewa się sperma.

– Potrafię! – jestem z siebie zadowolona. – W takiej sytuacji...

Grubas stęka jak ranione zwierzę i nadal wpycha penisa w moje usta. Dławię się. Waldek wychodzi ze mnie i odciąga Daniela. Heniek stoi z telefonem w ręku, fiut nadal mu sterczy. Patrzy na mnie pożądliwie i z wyrazem skrajnej bezradności gapi się na kolegów. Opuszcza ręce. Po chwili znowu spogląda na mnie. Napotyka mój wzrok i penis powoli mu wiotczeje.

Ten obraz najbardziej utkwił mi w pamięci.

*

Oczywiście, po tym, co się stało na koniec, wracaliśmy autem z otwartymi oknami. Heniek śpieszył się. Tym razem wyjątkowo podwiózł mnie pod sam blok.

– Jeszcze porozmawiamy – ‘podziękowałam’ mu na pożegnanie.

Jakby skulił się, patrzył przed siebie. Spoważniał i nic nie powiedział. Od razu ruszył, gdy tylko z furią zatrzasnęłam drzwi.

Wpadłam do mieszkania jak po ogień, męża jeszcze nie było. Zrzuciłam wszystkie ciuchy i już stałam pod prysznicem. Ledwo namoczyłam się, od razu żelem pokryłam całe ciało. Obfitą warstwę piany spłukałam wodą. Dopiero odetchnęłam. Długo płukałam usta wodą, płynem do płukania ust. Kolejną warstwę żelu nakładam spokojnie, ale ręce drżały mi. Dokładnie spłukiwałam pianę. Przed wyjściem z łazienki namoczyłam bieliznę i bluzkę. Spódniczkę również, ale w oddzielnej misce. Nie dbałam o nią. I tak oddam ją do pralni.

*

Siedziałam w fotelu w towarzystwie ulubionego drinka. Teraz mi nie smakował. Patrzyłam w ekran telewizora. Akurat emitowano jakiś film. Wyłączyłam dźwięk, dialogi drażniły mnie. Nie pozwalały spokojnie myśleć. Raz jeszcze przeżywałam zdarzenia w lesie i nawet nie wiedziałam, jaki film oglądam.

– Głupi „Tłuszcz” musiał mnie oszczać! – tłumaczyłam aktorom. Byłam wściekła, oczy zaszkliły się. – Siadł na mnie, wsadził fiuta w usta i szczał! Kiedy twarz zalał mnie moczem, wstał i szczał na całe ciało! A te dwa nędzne chuje nawet nie próbowały go powstrzymać! – uderzyłam pięścią w fotel. – Nigdy więcej „Tłuszcz” mnie nie dotknie! A ta pizda Heniek jeszcze będzie żebrać o seks ze mną! Chciał frymarczyć kochanką?! Też mu urządzę ostre jebanie... – stukałam pięścią w podłokietnik fotela. – Aż mu gówno z ryja wyleci!  

Tą wyrazistą obietnicą zakończyłam wrzaski do telewizora. Ciężko oddychałam. Patrzyłam w okno. Siedziałam, aż uspokoiłam się. Wytarłam łzy, ciężko westchnęłam i wychyliłam resztę drinka. Wyprostowałam się, klasnęłam w dłonie i ruszyłam do łazienki. Zakończyłam przepierkę. W łazience poprawiłam makijaż i poszłam przygotować mężowi ciepłą kolację. Kiedy kolacja prawie była gotowa, nieco spokojniejsza siadłam przed telewizorem i sięgnęłam po telefon.  

*

– Cześć, Ulka! Co słychać?

– (…)

– No, byłam, byłam. Świetnie było! Ostro! I nie obyło się bez niespodzianek.

– (…)

– Na telefon to za długo. Wpadnij do mnie, to dowiesz się szczegółów.

– (…)

– Powiem ci tylko, że Heniu spotkał kolegę. Facet był tak zauroczony moim ciałem, że wybłagał seks ze mną. Ale ma fiuta! Odjechałam z nim. Dwa razy! Jeszcze mi ręce drżą! Trochę mi żal Henia. Najpierw doszliśmy razem, a potem kibicował koledze. Znowu chce się ze mną spotkać.

– (…)

– Nie mam pojęcia, jak ty możesz ciągle z tym Pawłem. Ja bym się zanudziła – ziewnęłam. – Ciągle z tym samym kochankiem. Na dodatek zazdrosnym...

– (…)

– Oj, żartowałam! Ale gdybyś chciała... Mogę zorganizować grupowe spotkanie. Przemyśl!

– (…)

– Wiesz, wpadłam na jeszcze jeden pomysł, który chciałabym zrealizować z twoim udziałem. Oczywiście, myślę o mężczyźnie, którego uraczymy twoim wdziękami... A mnie potem podziękujesz. Oj, wierz mi, nie zapomnisz tego spotkania. Obiecuję. Pa!

W pokoju zaległa cisza. Błyska ekran telewizora. Seria reklam.

– On też nie zapomni tego spotkania! – dodaję mściwym tonem, kiedy odkładam telefon.

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach