Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Sylwia

Wakacje nieubłaganie dobiegły końca i rozpoczynał się kolejny rok szkolny w życiu Alana. Chłopak miał 17 lat i chodził do jednego z warszawskich liceów. Patrząc na jego aparycję można było powiedzieć, że był ładny. Miał przyjemne, łagodne rysy twarzy, które nieco kontrastowały z czarnymi włosami. Nosił je nieco dłuższe. Falowały mu się na boki a część opadała mu na twarz. Był całkiem wysoki oraz szczupły, co mogło być jeszcze normą w jego wieku.
 Początek wrześnie dla niego, jak i jego rówieśników był kolejnym początkiem szkolnych zmagań. Wakacje na pewno były przyjemnym okresem, nie mniej lubił również szkolne aktywności, zwłaszcza powrót do treningów na pozalekcyjnych zajęciach i kolejne wyjazdy na turnieje. Jednakże każdy wiedział, że dzień rozpoczęcia można było uznać za dodatkowy wolny.
 Po zjedzonym śniadaniu Alan wziął prysznic i zaczął ubierać się w ubrania, przygotowane wcześniej przez jego matkę, która wyszła przed nim do pracy. Białą, wyprasowaną koszulę włożył w czarne dżinsy. Rękawy podwinął nieco wyżej, przed łokcie. Na stopy wsunął sportowe Nike, które równie dobrze prezentowały się w nieco oficjalnym stroju. Poczucie stylu powoli się u niego objawiało, lecz dzisiaj był tak gorąco, że postanowił nie roztopić się pod zwałem ubrań, zwłaszcza marynarki. Gdy uznał, że był gotowy zabrał jeszcze swój telefon, słuchawki oraz portfel, w którym znajdowała się jego legitymacja oraz karta miejsca.
 Na 15 minut przed początkową przemową dyrektorki Alan wysiadł na przystanku przy terenie szkoły. Nie miał daleko, lecz korzystał z dobrego dojazdu komunikacyjnego. Inna sprawa, iż można było poznać, że nastała jesień, po większych korkach na skrzyżowaniach na drodze. W gąszczu uczniów dojrzał znajome twarze. Od razu ruszył w stronę swoich znajomych, z którymi zbijał piątki i odpowiadał na standardowe pytania, opowiadając głównie o tym, jak spędził wakacyjny czas.
 - Alan, dobrze Cię widzieć. Jak wakacje? - żeński głos zadał mu pytanie.
Spojrzał w bok i zobaczył swoją wychowawczynię i nauczycielkę języka angielskiego, panią Sylwię.
 Sylwia była całkiem nauczycielką z całkiem długim stażem. Była całkiem niska, miała krótsze blond włosy oraz nosiła okulary. Była mężatką oraz matką dwójki dzieci. Wiekowo zbliżała się do średniego wieku, będąc nieco po czterdziestce. Miała cały czas całkiem niezłą figurę, choć z racji wieku i przejścia dwóch ciąż tu i ówdzie miała nieco pełniejsze kształty.
 Jako, że wszyscy dzisiaj byli ubrani nieco bardziej okazyjnie, to samo dotyczyło się nauczycielki. W tym momencie miała na sobie białą, zwiewną koszulę ukrytą pod granatowym żakietem, który tworzył komplet z materiałowymi spodniami w tym samym kolorze. Z racji niewysokiego wzrostu Sylwia często nosiła wysokie buty, także i teraz, mając na sobie sandały na korkowym koturnie.
 - Całkiem dobrze. - odparł chłopak, dość zdawkowo, nieco speszony. Raczej typowo, rzadko kiedy wymieniał dłuższe konwersacje z nauczycielami, chociaż znał swoją wychowawczynię już od roku.
 Apel zaczął się punktualnie o 10. Były przemowy, wystąpienia, nagrody. Nic, co odbiegało by od typowego rozpoczęcia roku w typowym liceum. Wszystko trwało niecałą godzinę kiedy ludzie w swoich klasach rozproszyli się do sal, by przywitać się w mniej licznym gronie. Nastąpiło szybkie omówienie najbliższych dni oraz rozdanie planu zajęć. Każdy wiedział, że pobyt tutaj idzie ku końcowi.
 Sylwia pożegnała w końcu wszystkich oczywiście zaznaczając odległość czasową do najbliższych zajęć angielskiego, jakie prowadziła ze swoją grupą. Słychać był szuranie krzeseł, kiedy cała klasa wstawała by udać się do wyjścia.
 - Alan, czy mogę Cię prosić? - kobieta zwróciła się do chłopaka.
 - Oczywiście - odparł.
 - Widzisz, muszę zabrać do domu ten stos papierów i podręczniki. Czy mógłbyś mi pomóc przenieść je do samochodu?
 - Nie ma problemu.
 Oboje wzięli stos rzeczy, które nauczycielka musiała zabrać ze sobą. Książki nie były zbyt ciężkie ale pomocna dłoń zawsze się przyda. Oboje opuścili teren szkoły i podeszli do parkingu. Sylwia sięgnęła do torebki by wyciągnąć kluczyki do swojego srebrnego samochodu, Kii w wersji kombi. Chłopak dostrzegł z tyłu fotelik, w którym za pewno było przewożone młodsze dziecko jego wychowawczyni.
 - Włóż je tutaj. - kobieta otworzyła tyle drzwi, a chłopak położył książki na tylnych siedzeniach. To samo zrobiła Sylwia, kładąc pliki papierów obok nich. Zamknęła zaraz drzwi i spojrzała na swojego podopiecznego.
 - Dziękuję Ci. Tak było o wiele szybciej. Jeżeli masz ochotę, podwiozę Cię do domu.
 Sylwia spojrzała zza swoich szkiełek. Tak się składało, że oboje mieszkali niedaleko siebie w odległości paru bloków. Alan był nieco zestrofowany, gdyż już miał w planach to, że wróci z resztą chłopaków, lecz i tak miał się z nimi spotkać potem, dlatego się zgodził.
 Oboje wsiedli do samochodu. Sylwia zajęła miejsce za kierownicą i zapięła pas. Alan zrobił to samo, siadając obok. Kątem oka zerkał, jak Nauczycielka wbija lewą stopą pedał sprzęgła i uruchamia silnik. Ten obudził się do życia. Kobieta parę razy docisnęła swój koturn do pedału gazu, by nieco bardziej rozruszać motor pod maską. Po chwili przerzuciła bieg na jazdę do tyłu i samochód wytoczył się na jezdnię a następnie włączył do ruchu. Alan mocno powstrzymywał się, by nie zerkać cały czas na nauczycielkę, która próbowała nawiązać z nim konwersację poprzez różne pytania, na które on odpowiadał zdawkowo. Patrzył na współtowarzyszkę, która była głównie skupiona na drodze. A on na niej. Mocno działało na niego, kiedy przyspieszali i Sylwia przyciskała nieco mocniej pedał gazu, po czym zmieniała biegi.
 Ta mała katorga skończyła się, gdy dojechali pod blok nauczycielki. Oboje wysiedli z pojazdu i wzięli rzeczy, które wcześniej włożyli do samochodu. Chłopak szedł za nią do windy a potem wszedł do mieszkania. Te można było nazwać typowym rodzinnym domem. Gdzieś w oddali zauważył zdjęcia Sylwii z mężem i dziećmi. Trochę książek w półkach no i sprzęty. Tu i ówdzie zabawki.
 - Postaw je gdzieś w salonie.
 Nauczycielka zwróciła się do chłopaka, który wykonując polecenie przeszedł dalej i położył podręczniki na kanapie. Przy stawianiu dwa górne egzemplarze zsunęły się i spadły na podłogę. Alan podniósł je i położył z powrotem. Wyprostował tułów i obrócił się. Sylwia stała przy nim i chciała coś powiedzieć jednak nagle jakby zamarła, patrząc się nieco poniżej twarzy.
 - Co to ma znaczyć? - zapytała stanowczym tonem.
 Alan spojrzał niżej, ale wiedział o co chodzi. Jego krocze było widocznie nabrzmiałe pod materiałem dżinsów, które miał na sobie. Od razu zrobił się czerwony ze wstydu. W takim stanie był niemal przez całą podróż od szkoły do mieszkania nauczycielki. Ta wydawała się być wyraźnie zdegustowana. Nie wiedziała jak ma zareagować. Z jednej strony jakoś ją to urażało, lecz była też pedagogiem i racjonalne wytłumaczenia dochodziły do jej głowy, jednak była zła. Chłopak za to nie wiedział jak się zachować. Najchętniej zapadłby się pod ziemię.
 - Ja... przepraszam... to nie tak... - próbował coś wydukać, lecz z trudem dobierał słowa. Był spanikowany. Nigdy dotąd nie znalazł się w takiej sytuacji. Pocierał dłonią ramię drugiej ręki. Był naprawdę bliski ataku paniki. Sylwii momentalnie zrobiło mu się go żal. Wiedziała, że jest dobrym chłopakiem i nie do końca potrafi kontrolować takie sytuacje.
Podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu.
 - Już dobrze, spokojnie. - odparła.
 Spojrzała w dół, na krocze chłopaka. Cały czas było takie samo. W tym momencie miała złe myśli w głowie. Chyba aż za bardzo chciała mu pomóc. Nie wiedziała co ją w tym momencie popędza lecz jej druga dłoń przeniosła się na krocze chłopaka. Wyczuła mięsień pod materiałem spodni oraz to, jak Alan zadrżał. Teraz być może był jeszcze bardziej spanikowany. Sylwia sięgnęła do jego rozporka i odpięła guziki, po czym rozchyliła poły spodni. Delikatnie odciągnęła brzeg jego bokserek. Chłopak w końcu poczuł ulgę, gdy jego penis znalazł się na zewnątrz. Był nieco większy niż normalnie powinien być. Nie do końca wiedział jak się ma zachować. W tym momencie mógł tylko stwierdzić, że brał udział w scenie niczym z filmów porno, które dotąd od czasu do czasu oglądał i z których czerpał między innymi wiedzę o tym wszystkim. Jego oddech przyspieszył, gdy w głowie miał mętlik, ale próbował zastanowić się nad następnym krokiem. Ten został zrobiony niemal instynktownie.
Podszedł bliżej do nauczycielki i nagle zaczął rozpinać jej spodnie. Nieco przerażona kobieta odeszła parę kroków i patrzyła stanowczo na chłopaka.
 - Alan... co ty robisz... - powiedziała nieco głośniej, lecz chłopak dalej robił swoje naparł mocniej na nauczycielkę. Nie był może przesadnie zbudowany, lecz wystarczająco odpierał opór ze strony Sylwii. Zmusił ją do obrotu tyłem i zsunął jej białe majteczki do poziomu kolan.
 - Alan, nie! - krzyknęła stanowczo kobieta, lecz nie zdało się to na nic. Chłopak czym prędzej nakierował członka na waginę i czując, jak się to robi zanurzył się we wnętrzu Sylwii, która stała oparta o ścianę, lekko pochylona. Przypominały mu się te wszystkie sceny, które oglądał samotnie w swoim pokoju. To nimi teraz miał się kierować, gdyż nie miał doświadczenia. Wszedł głębiej w pochwę Sylwii, która głośno wydyszała powietrze. Cofnął po chwili biodra i ponownie je wypiął, kładąc dłonie na biodrach nauczycielki. Zaczął wykonywać posuwiste ruchy. Taką przyjemność odczuwał pierwszy raz. Cicho stękał, powoli co raz wbijając się we wnętrze. Zaczął robić to z całej siły chcąc wejść głębiej i mocniej.
 - Auu, Alan! To boli! - krzyknęła nauczycielka lecz na nic to się zdało. Chłopak przyspieszył znacznie ruchy. Sylwia odbijała się od niego. Chciała odczuwać przyjemność, lecz uczucie zażenowania i zgorszenia było silniejsze. Mimo to nie mogła powstrzymać cichych jęków od tego, jak mocno jej członek przeszywał jej mięśnie. Alan znacznie przyspieszył tempo, co było zgubne. Nagle poczuł usilny skurcz na podbrzuszu, którego nie mógł zwalczyć. Obijał jeszcze przez chwilę biodrami pośladki nauczycielki. Nie dał rady wytrzymać dłużej. Zastygł na moment w miejscu a z jego ust zaczął wydobywać się głośniejszy jęk.
 - Alan... nie, błagam... - krzyknęła spanikowana Sylwia lecz nagle poczuła jak młodzieniec wypełnia niekontrolowanie jej wnętrze swoją spermą. Była wystraszona. Nie mieli nawet zabezpieczenia, a on po prostu wypełniał ją swoim nasieniem.
 Gdy było po wszystkim i Alan, będący w różnych stanach odsunął się Sylwia odwróciła się do niego i nasunęła szybko swoje majtki. Spojrzała na ucznia, który nerwowo próbował ubierać na siebie ubranie, jakby chciał zataić to, czego właśnie się dopuścił.
 - Powinieneś wyjść. - odparła kobieta i poszła do łazienki zmyć z siebie to wszystko. Chłopak posłusznie wykonał jej polecenie i niemal wybiegł z jej mieszkania, chcąc tylko znaleźć się w swoim pokoju i zapomnieć o wszystkim.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





S.W. Gordon

Komentarze

Chomiczek14/11/2019 Odpowiedz

Chce drugą część


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach