Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Ibiza Rozdzial 51 Wszystkie majtki Lulu

- Będę tęsknić – mówi Pocahontas, ściskając mnie mocno.

- Za mną też?

- Za całym tobą. Choć nie ukrywam, że…

- Przecież nawet nie zdążyłaś go dobrze poznać – wchodzi jej w słowo Maleńka i też chwyta mnie za członka, miejsca jest dość.

- Dogłębnie poznać – precyzuje. – Nie wiesz, jakie to uczucie, gdy taki tęgi chuj zaczyna ci pulsować głęboko w cipie, by zaraz…

- Zejdź już z biednej dziewczyny, na Björna sobie siądź, on też będzie tęsknił – teraz ja wchodzę w słowo Maleńkiej.

- Nie myśl, że nie zamierzałam – uśmiecha się Ala. Pokazuje zwalistemu Szwedowi, żeby się położył i po chwili ujeżdża go w najlepsze. Zachowuje się przy tym głośniej niż zwykle.

- Nie odpuszcza. Chce ci pokazać co tracisz.

- Nic nie tracę, po prostu odwlekam – mówi Pocahontas, klękając. Do odgłosów mlaskającej miarowo cipy, dochodzą odgłosy obciągania. Pocahontas już dobrze wie, co lubię – ma być z dużą ilością śliny i głośno. Zamieniam się w słuch, Björn również. Ala, zwykle rozgadana podczas seksu, także milczy, Pocahontas, co oczywiste, też. Wsłuchujemy się w te sprośne odgłosy.

- To niesamowite uczucie, gdy taki tęgi chuj zaczyna ci pulsować głęboko w buzi, by zaraz… - mówi już po wszystkim Pocahontas, a z kącika ust spływa jej strużka mojej spermy.

- Hahaha… Ty też nie odpuszczasz – Maleńka wstaje z Björna, sperma chłopaka kapie jej z cipy.

- To jeszcze wy się pożegnajcie, dziewczyny!

Dziewczyny nie są od tego. Dają gorący spektakl, nasze nasienie miesza się w ich ustach. Czuję je jeszcze, gdy Pocahontas na koniec mnie całuje. Björn liże się z Alą, też mu to nie przeszkadza, już nie.

Kolejny już, natarczywy dźwięk klaksonu przerywa te czułości. To któryś z moich kuzynów się niecierpliwi. Wskakujemy z Maleńką do kampera, tak, jak stoimy, nasze ciuchy są już w środku. Równie nadzy Björn i Pocahontas machają do nas na pożegnanie, po czym znikają w ciemnym prostokącie otwartych drzwi.

- Myślisz, że będą kontynuować?

- Kota nie ma, myszy harcują – odpowiadam sentencjonalnie.

*

Mało brakowało, a zostałbym jedynym kierowcą tego interesu i tkwiłbym za kółkiem a dziewczęta zabawiałyby się we własnym gronie. Ja to jednak mam szczęście, w ostatniej chwili Tom i Jerry postanowili dołączyć.

- Nie zostawimy cię samego w potrzebie – oznajmił Tom (albo Jerry).

- Ani tych ślicznotek – dodał Jerry (albo Tom.

- Uważacie, że one też będą w potrzebie?

- I uważamy, że sam jeden tym potrzebom nie sprostasz.

- I postanowiliśmy cię ratować.

- Mało wam ruchania, ot co!

- Oto wdzięczność!

- Z rodziną najlepiej wychodzi się…

- Już dobrze, dobrze! Cieszę się, naprawdę!

Cieszę, ale i zastanawiam, co wykombinują po drodze. Jak ich znam, nie będę się nudził.

Z kamperem bliźniacy sprawili nam wszystkim prawdziwą niespodziankę. Okazało się, że po Grecji po prostu go kupili, sądząc słusznie, że na pewno się jeszcze przyda, żal im też było dokonanych przeróbek, zamelinowali go w Warszawie nic nikomu nie mówiąc, teraz sprowadził go na Ibizę wynajęty kierowca. Antonio zaś sprawił nam miłą niespodziankę sprowadzając kamper bezpośrednio na S’Espardell.

- Żaden problem. Od czasu do czasu dociera tu jakaś większa dostawa, nie ma sensu przepakowywać wszystkiego dwa razy, więc wynajmuję mały prom samochodowy. Tak, jak teraz. A wiem, jak lubicie podróżować.

A podróżować lubimy nago. Tak się utarło, od kiedy dysponujemy kamperem. I teraz dzięki Antoniowi nie musimy się ubierać, płynąc na Ibizę. Wsiadamy już na dziedzińcu hotelu, tak, jak stoimy i tak, jak spędziliśmy tu te parę dni. Jedynie Tidżeje zasiedli w kabinie kampera w gatkach, oczywiście jednakowych, tak jak i oni sami.

*

- Uff… - wyrywa mi się, gdy kamper rusza z miejsca.

- Skąd ta ulga? Źle ci tutaj było?

- Wprost przeciwnie. Tylko te podchody z Pocahontas i panem Grzegorzem stały się męczące.

- Nie trzeba było rwać kolejnej dziewczyny. Mało ci było? – Ala przebiega wzrokiem po wnętrzu kampera. Jesteśmy tu trochę, jak śledzie w beczce – siedem Ukrainek, cztery Francuzki, Jo…

- Sam, jak wy faceci mówicie, świeży towarek, tylko ja i Febe jesteśmy ze „starej” ekipy.

- Po prawdzie, to ty też powinnaś już być w Warszawie…

- Och, odwal się! Za nic bym nie przepuściła tej wyprawy.

Zupełnie nieplanowanej wyprawy. Reszta naszej ekipy dosłownie rozleciała się już przedwczoraj w różne strony świata. Zgodnie z planem. Z wyjątkiem Febe odpornej na wszelkie argumenty i Maleńkiej, której nawet nie próbowałem przekonywać. Ta pierwsza stwierdziła, że jedzie ze mną i już, dla tej drugiej było to oczywiste. A ta trzecia, czyli Jo, po prostu się na tę wyprawę wprosiła.

*

- Sam proponowałeś podwózkę do Warszawy. Więc skorzystam.

- Będzie nam ciasno.

- Lubię mieć ciasno.

- Muniek wraca samolotem…

- Hihihi... Ta twoja kolumna może i ustępuje Zygmuntowej, ale nadrabiasz techniką. - Jo wzięła się za polerowanie tej kolumny. I jak można było w takiej sytuacji odmówić?

*

Dłoń Maleńkiej wyrywa mnie z zamyślenia.

- Ach, to ty.

- A myślałeś, że kto?

- Że Jo. Wspominałem, jakim sposobem się tu z nami znalazła.

-– To musiał być niezły sposób, skoro ci stanął na samo wspomnienie – Ala zerka na siedzącą obok Jo. Ta wytrzymuje jej spojrzenie.

- Po prostu mu potrzymałam, tak, jak ty teraz. No, może troszkę pomasowałam.

- Ech, faceci – śmieje się Ala. – Jak łatwo wami sterować.

- Przy pomocy dżojstika, owszem – wtóruje jej Jo.

- Pod warunkiem, że jest dżojstik – dobija mnie przysłuchująca się naszej rozmowie Tania. Fakt, te wszystkie pożegnania były wyczerpujące.

*

Tymczasem zjeżdżamy już z promu, ten pierwszego, z S’Espardell na Ibizę. Tania dołącza do swoich koleżanek przy oknach kampera. Jeszcze na dziedzińcu hotelu Maleńka ujawniła im sekret szyb w tych oknach. Nie uwierzyły na słowo, ale sprawdziły, przekonały się, że to działa i teraz, non stop chichocząc, z nosami i cyckami wręcz przyciśniętymi do tych szyb przyglądają się światu na zewnątrz. A ja przyglądam się tym zgrabnym tyłeczkom.

- Pewnie tak samo było, jak ruszaliśmy do Grecji, co?

- Pewnie!

Ala tego nie widziała, bo sama stała wtedy z nosem przyciśniętym do szyby. I nie tylko nosem.

- Tyle, że w Warszawie było więcej wybojów – stwierdzam, nie odrywając wzroku od podrygujących synchronicznie dziewczęcych pośladków.

- I mama Loli…

- Hahaha… pamiętam!

Maleńka tłumaczy Jo przyczynę naszej nagłej wesołości, a ja wracam do wspomnień. Choć tych znacznie  bliższych, dotyczących planowania naszej podróży.

*

- To którędy pojedziemy?

- Nicole? Wy zdaje się do Marsylii?

- Dokładnie do Luminy, mieszkamy w miasteczku studenckim, to pod Marsylią.

- Czyli trasa południowa. Bardzo nam się spieszy?

Okazuje się, że nikomu. Dziewczęta chętnie sobie przedłużą wakacje. Konkretnie nagie wakacje - weteranki wyprawy do Grecji rozpaliły ich wyobraźnię wspominając nasze ówczesne przygody. Francuzki są wręcz zachwycone, także wszystkie Ukrainki godzą się jechać nago.

- Czyli przez Marsylię, a po drodze do Warszawy jeszcze Cannes, Nicea, San Remo, Wenecja… Możemy jechać nago ale nie szkoda wam tylu atrakcji po drodze?

Podpuszczone w ten sposób Ukrainki się wahają.

- Ewentualnie można półnago. Nabędziemy dla was coś odpowiedniego.

- Ale, żeby nabyć, trzeba się ubrać a sam wiesz, jaki ubrane się pojawiłyśmy.

Szczerze mówiąc nie bardzo pamiętam, rozebrały się tak szybko… Wprawdzie tylko raz, ale na dobre. I wtedy mnie olśniewa.

- Mam plan! Zrobimy powtórkę z zakupów moich dziewcząt w Grecji.

W Cap d’Agde  jest wielka plaża dla ortodoksyjnych naturystów, posunęli się do zakazu wstępu dla tekstylnych, są tam wszelakie sklepy, tam się obkupicie, ja stawiam.

- Nie, to my stawiamy – śmieją się Tania i Nicole, dobierając się do mnie.

- Ja stawiam łechtaczki – wsuwam dłonie między ich uda, delikatnie pocieram cipki, odkładamy rozmowę na później.

*

- Kontynuuj – mówi Tania. Właśnie się w nią spuściłem, leży na mnie z kutasem jeszcze głęboko w pochwie.

- Daj odpocząć, ty nienasycona!

- Z tym planem, kontynuuj!

- Dobrze, ale nie uciekaj, dobrze mi w tobie. Kutas powoli mięknie w jej cipie, przytrzymuję ją za pośladki, żeby nie wypadł.

- Całą drogę odbędziemy bez ubrań, Antonio podstawi kamper tutaj. Z Elvissy do Walencji promem, nawet nie cztery godziny…

- Do Walencji nie! – Przerywa mi Tania – stamtąd uciekłyśmy, nigdy tam nie wrócimy!

Nawet nie próbuję jej przekonywać.

- Popłyniemy do Barcelony, tylko że to zdaje się aż 9 godzin, nie wytrzymacie zamknięte w kamperze.

- Wytrzymamy! Nie pokażemy się publicznie w Hiszpanii nigdzie poza S’Espardell!

Nie pozostaje mi nic innego, jak ostatecznie wyślizgnąć się z tej ciasnej cipki, wstać i pochylić nad mapą.

- Wobec tego, dobrze. Z Barcelony AP7 prosto do granicy  a potem A9 przez Narbonę. Kawałek za Beziers jest Cap d’Agde, tam zanocujemy

i zrobimy zakupy. W ogóle na noc zatrzymywać się będziemy tylko na gołych plażach. A wrzucicie na siebie cokolwiek tylko do zwiedzania.

- To mi się podoba – mówi Tania i żeby pokazać, jak jej się podoba, zabiera się do wylizywania mojego zwiędłego penisa. Nie aż tak zwiędłego, jakby się wydawało.

*

W tej chwili Tania całą uwagę poświęca temu, co za oknem. Stoimy już w kolejce do promu, tego do Barcelony i na zmianę z koleżankami przykłada do szyby, nazwijmy to, intymne części ciała. I chichocze, jak i one, gdy ludzie zerkają w okna kampera nieświadomi rozpłaszczonych na szybie pośladków. Albo cipy. Wstaję, by pomóc. Przytrzymuję chichoczące dziewczyny z drugiej strony, zależnie jak się akurat obrócą.

*

Wjeżdżamy na prom, wszystko idzie gładko do momentu, gdy obsługa domaga się, by wszyscy opuścili pojazd. O tym nie pomyślałem. Mieliśmy wszyscy z wyjątkiem Tidżejów pozostać w kamperze, a już Ukrainki nie mają kompletnie nic do ubrania.

*

- Wiesz może, gdzie są ciuchy? Moje i koleżanek? – Spytała Tania przed wyjazdem. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia.

- Ostatni raz widziałem je na łodzi. Jak się ich pozbywałyście. Pewnie Antonio je zagospodarował. A na co wam one?

- No przecież na podróż!

- Słyszałaś o naszej podróży do Grecji i z powrotem?

- Dziewczyny wciąż opowiadały… No tak, uważasz, że ubrania nie będą nam potrzebne?

*

I dały się przekonać. Zwłaszcza, gdy Ala i Febe stwierdziły, że nie zabierają w podróż nawet jednej pary majteczek. A Jo i Francuzki w geście solidarności pozwoliły, bym zamknął ich rzeczy w schowku. Razem ze swoimi. I teraz mamy problem.

Sprawa opiera się o kapitana, w końcu prowadzi nas wszystkich, nagich, przejściem służbowym na malutki pomost tuż pod oknami mesy.

- Tu możecie pozostać w takich....strojach. Niestety  nie możemy wam zapewnić więcej prywatności – śmieje się kapitan.

- Nam to nie przeszkadza, jak sobie załoga popatrzy.

Dziewczęta rozkładają się do opalania, smarują nawzajem olejkiem, żartują, machają do marynarzy. Jadalnia staje się centrum życia załogi, przynajmniej do końca tego rejsu – kapitan jest wyrozumiały. Aplauz wywołują zwłaszcza wyprawy dziewcząt do toalety wymagające przejścia przez całą mesę. Dopiero pojawienie się Jo ich zatkało. Kilku marynarzy zamarło z opuszczonymi szczękami wpatrując się w jej cipkę. Jo przystanęła, popatrzyła w dół.

- No co? Pieprzyłam się tuż przed wyjazdem a chłopak lubi pobrudzić mi bobra.

Jo w mgnieniu oka została gwiazdą i boginią całej załogi.    Co bardziej operatywni z marynarzy oferują swoje usługi w dostarczaniu napojów chłodzących i posiłków – w końcu popłyniemy całe dziewięć godzin. Urządzamy się więc całkiem przyjemnie.

*

Do Barcelony dopływamy późnym wieczorem. Z powodu chłodnego wiatru, w końcu to pełne morze, już dawno przenieśliśmy się wszyscy do mesy. Ku nieukrywanemu zachwytowi załogi zresztą. Przed nami jeszcze daleka droga. W Hiszpanii nie chcemy się zatrzymywać, prosi o to Tania w imieniu swoim i koleżanek.

- Odetchniemy, jak już będziemy we Francji.

Do granicy mamy ze 200 kilometrów, prowadzi tam szeroka autostrada, Hiszpanię opuszczamy dobrze po północy. Co teraz? Wprawdzie Tidżeje twierdzą, że są wypoczęci  mogą prowadzić na zmianę choćby przez całą noc, ale mam inne zdanie.

- A jutro będziecie odsypiać, zamiast… ratować dziewczęta w potrzebie. Cap d’Agde Naturist Village to całe miasteczko naturystów, z knajpami, sklepami, zakazem wstępu dla tekstylnych, szkoda to przegapić. Zatrzymajmy się na noc gdzieś niedaleko.

Argument o ratowaniu w potrzebie przemawia do bliźniaków. Zjeżdżamy z A9, jedziemy nadmorską szosą, wreszcie trafiamy na małą plażę dla naturystów, jest parking, parę aut na francuskich numerach, parę namiotów, grupa młodzieży przy ognisku, gitara. Trochę się wystraszyli, gdy wychynęliśmy z ciemności tak liczną grupą, jednakże gdy przekonują się, że jesteśmy ubrani, tak, jak i oni, to znaczy w nic, szybko się dogadujemy. Niebagatelną rolę odgrywa liczba i uroda naszych dziewcząt. To studenci z Paryża, jak co roku, jeszcze od czasów liceum ciągną wspólnie na południe i przemieszczają się od jednej nagiej plaży do drugiej. Ich celem w tym roku jest Ibiza.

- A my właśnie stamtąd! Byliśmy na S’Espardell.

- Oj, byłam tam, mieszkałam w jedynym hotelu na wyspie, wy też?

- Też. Antonio, to nasz przyjaciel, poznałaś go może? Gdyby nie mrok, rozświetlany tylko płomieniami ogniska, przysiągłbym, że dziewczę się rumieni. Jest jedną z kilku niezłych cipek siedzących przy ognisku. No właściwie buź  i cycuszków, cipki skrywa głęboki cień.

Gitarzysta zmęczył się w końcu.

- Gra może ktoś z was? – I wyciąga zapraszająco rękę z gitarą. Zanim zdążyłem się odezwać, łapie ją Nadia. I płyną ukraińskie piosenki i przyśpiewki. Chórek dziewcząt robi wrażenie, do młodzieży dopiero teraz dociera, że mają do czynienia z międzynarodowym towarzystwem.  Śpiewają Ukrainki, obecni są Polacy, Francuzki i Greczynka. Muzyka staje się coraz skoczniejsza, dziewczęce nóżki przy ogniu zaczęły podrygiwać. W końcu Tania zrywa się na nogi i porywa mnie w tany. Za chwilę wszyscy pląsamy wokół ogniska, mogę się przyjrzeć cipkom. Szczególnie urocza należy do dziewczyny znającej Antonia. Przysuwam się bliżej

 Piękny jest tam widok z dachu windy, prawda?

- Dziewczę nie wie, gdzie oczy schować.

- Nie przejmuj się, nikomu nie powiem że tak... dogłębnie poznałaś Antonia. My wszyscy też korzystaliśmy z uroków tego daszku. Pozdrów Antonia w naszym imieniu, a jestem pewien, że da wam nieograniczony dostęp do tego czarownego miejsca.

Dziewczyna, wyłapała z moich słów najważniejsze.

- Wszyscy?

- No nie wszyscy na raz, nie zmieścilibyśmy się, góra dziesięć osób.

- To my też się zmieścimy – odpowiada w przypływie szczerości. Albo zuchwałości.

- Pozostaje żałować, że się mijamy, niech Antonio ci opowie, jak intensywnie spędził ostatni tydzień.

- Spytam na pewno, zaintrygowałeś mnie. A może ty mi coś opowiesz? Może na spacerze? – Dziewczę chwyta mnie za rękę i ciągnie za sobą mrok. Gdy tylko odchodzimy  dalej od ogniska, zmienia chwyt, teraz idzie trzymając mnie za co innego.

- Opowiadaj!

- Od czego by tu zacząć? – Chwytam ja za tyłeczek, wsuwam dłoń miedzy pośladki, uroczo pracują. Wsuwam dalej, teraz trzymam w dłoni jej cipę, pośladki napierają miarowo na nadgarstek. Dłoń dziewczyny zaciska się mocniej na moim dyszlu. Opowiadam jej o naszych dokonaniach na Ibizie. O tym, jak Jo mnie liże, o singapurskich kleszczach, o wspólnym pieprzeniu na plaży, o podglądaczach z lornetkami, o sikaniu do brodzika… Dziewczę się zatrzymuje, czuję jak pręży się jej cipa, po chwili przez palce przesiąka mi struga gorącego moczu. Kładę się na piasku między jej nogami, kuca i szcza na mnie, ledwo kończy, nabija cipę na mój maszt, Czuję, jak się zaciska, ciasna jest. Ale już dobrze naoliwiona, podnieciły ją moje opowieści.

- Mów dalej – prosi dziewczyna ujeżdżając mnie powoli. Podkładam ręce pod jej piersi, stwardniałe sutki dostarczają rozkoszy moim dłoniom, podczas, gdy opowiadam jej o moich dziewczętach i naszej podróży do Grecji.

- …I dziewczęta wisiały tak na tych drabinkach z wypiętymi tyłeczkami i cipkami tuż nad wodą, a myśmy w nie wchodzili na zmianę. Dziewczyna dochodzi, dotychczas niewiele się ruszałem, teraz łapię ją za biodra, żeby nie uciekła z cipą i rżnę ostro. W końcu krzyczy, zaciska uda, spuszczam się. W cipie sperma miesza się z jej lepkim śluzem. Po dłuższym bezruchu, dziewczę zsuwa się ze mnie i obraca, by wziąć mnie do buzi. Jej mokra cipa spływa z ciemności na moją twarz, lecz jeszcze nie pozwala się lizać, w mroku czuję tylko jej rękę, zgarnia wypływającą spermę i pewnie rozsmarowuje po swoim ciele, w ustach ma mojego kutasa. Wreszcie zanurzam w niej język. Smakuję ją, wysysam resztki, dobieram się do łechtaczki. Delikatnie. Sprowadzam na nią następny orgazm, przezornie uciekam z fiutem z jej ust, tarmosi go tylko ręką, zaciska dłoń na jajach, to jeszcze przeżyję. W końcu obraca się i opada na mnie wyczerpana. Wpycha mi w usta ruchliwy języczek. Zresztą cała jest ruchliwa. Wsysam ten język, potem wpycham jej swój. Dziewczę ślini się obficie, jej ślina spływa mi do ust. Teraz pocieram ręką jej śliskie, lepkie krocze, zanurzam palce w sromie, pieszczę łechtaczkę. Dziewczę ociera się o mnie całym ciałem, jak kotka, tyle, że śliska od potu i mojej spermy. Wreszcie już tylko leżymy wyczerpani.  Gdy w końcu wracamy do ogniska, dziewczę wydobywa z plecaczka swoje majteczki. Podciera się nimi i podaje.

- Są twoje, weź na pamiątkę.

*

- Gdzie byłaś? - Dopytuje się któraś z koleżanek

- Później ci opowiem. Ze szczegółami. - Dziewczę znów sięga do plecaka, wyciąga pisak i na mym przedramieniu pojawia się numer telefonu i imię. Pieprzyłem się z Lulu.

- Zadzwoń, jak będziesz w pobliżu!

        Przynosimy z którymś z Tidżejów naręcza ręczników plażowych, śpimy na piasku. Nad ranem robi się chłodniej, dziewczęta tulą się do siebie i do mnie oczywiście. Znajoma Antonia budzi się rano wtulona we mnie,  z moją ręką między udami.

- Ach, to ty!

Mam zabrać rękę? – Ostrożnie pocieram jej cipkę

- Nie, rób tak dalej, tak delikatnie to robisz. – Może coś jeszcze z tego będzie.

I jest. Pobudka dla pozostałych, dziewczyna do cichych nie należy.

Żegnamy się ze świeżo poznanym towarzystwem, oni ruszają na Ibizę, my na Cap d’Agde. Lulu, już w kusej sukience, zagląda jeszcze za nami do kampera.

- Faktycznie nago podróżujecie – wzdycha.

- Ty też możesz zrobić pierwszy krok – wsuwam jej rękę pod sukienkę – po co ci te majteczki?

- Chcesz drugie? – śmieje się Lulu – to je sobie weź. Ale więcej już nie mam!

Ściągam jej więc majtki przy aplauzie dziewcząt, wywijam nimi niczym lassem, gdy Lulu wysiada z kampera, na Ibizę pojedzie bez majtek.

- Naprawdę zabrałeś jej wszystkie majtki? – pyta Ala, gdy już ruszamy.

- Sama mi dała, przecież widziałaś.

- Czyste chociaż?

- Te są świeżutkie. A te pierwsze…

Maleńka rozwija te pierwsze, skleiły się.

- No, no… Musisz mi wszystko opowiedzieć – mówi, patrząc na wszystkie majtki Lulu.

*

Nie wracamy na autostradę, jedziemy nadmorską szosą. Dziewczęta robią się głodne, rano zjedliśmy resztki prowiantu przygotowane przez Antonia – wszak mieliśmy już być w Cap d’Agde z jego barami i knajpkami. Tablica przy drodze zaprasza do restauracji przy plaży, to coś dla nas, skręcamy. Knajpka wygląda przytulnie, od strony plaży rząd stolików pod kolorowymi parasolami. Przy nich zaledwie parę osób, na samej plaży też  prawie pusto. Wysyłam bliźniaków i Nicole na przeszpiegi. Bliźniacy w samych szortach, Nicole tylko w majteczkach od bikini, wydanych jej specjalnie na tę okazję, rozmawiają z właścicielem knajpy.

- Jest nas siedemnaście osób, nakarmi nas pan porządnie w miarę szybko? Jesteśmy już wszyscy bardzo głodni.

Właściciel jest wyraźnie zadowolony, widać, że ruch nie dopisuje.

- Za pół godzinki wszystko będzie gotowe. Na co macie państwo ochotę?

- Zaraz tu wszystkich poprosimy, to zamówią. Jeśli to nie będzie problemem... i Nicole zawiesza głos.

- Ależ jakim problemem? – Pyta właściciel ze wzrokiem zawieszonym na jej cyckach.

- Widzi pan, oni, właściwie one wszystkie podróżują nago i nie chciałyby się ubierać.

- Podróżują tak, jak pani? To nie problem – i pokazuje na jedynych gości - parkę siedząca pod jednym z parasoli, dziewczyna jest topless.

- Ależ nie, ja chwilowo jestem ubrana! 

Właściciel przetrawia tę informację.

- Cóż, personel mam pełnoletni, żony dziś nie ma - mruga do Jo - zapraszam.

Za chwilę siedzimy wszyscy przy stolikach, para kelnerów przyjmuje zamówienia, oboje są pod wrażeniem. Właściciel zresztą też.

- Pójdziemy się teraz wykąpać, proszę po nas kogoś posłać, jak będzie pan gotowy.

- Żaden problem, choćby cały personel – śmieje się – trudno będzie ich zatrzymać.

W efekcie, na obiad zapraszają nas dwaj kucharze, pomocnik i kelner, teraz idą za nami przez plażę pasąc oczy. Jeszcze odsuwają dziewczętom krzesełka, proszą siadać, dopiero surowy wzrok szefa wygania ich do kuchni. Skąd zaraz napływają kolejne potrawy. Kucharze chyba zremisowali z szefem, oni też występują w roli kelnerów. Jedyna kelnerka płci pięknej obsługuje oczywiście mnie i Tidżejów. Śliczna z niej dziewczyna i młoda.

- To wakacyjna praca?

- Tak, zarabiam na studia.

- Coś mały tu ruch.

- No właśnie, niestety, chyba tu miejsca nie zagrzeję.

Pomyślałem o Antonio i jego plażowym barze, podczas naszego pobytu nieczynnym.

- Mógłbym ci załatwić prace u znajomego, prowadzi hotel na Ibizie. Dziewczynie zaświeciły się oczy.

- Ibiza! Tam chciałam pojechać, choćby na parę dni.

- To poczekaj.

Przynoszę z kampera telefon, dzwonię do Antonia.

- Pozdrawiam z drogi, nie, jeszcze nie dojechaliśmy, zatrzymaliśmy się na noc na dzikiej  plaży. Poznaliśmy tam grupę dzieciaków, ognisko gitara, śpiewy, jadą do ciebie, zaopiekuj się nimi. Zwłaszcza Lulu. A prawda, ją znasz. Dziwnie się czerwieniła, jak wspomniałem o widoku z dachu windy. Słuchaj, dalej potrzebna ci kelnerka do baru na plaży? Albo i w hotelu? – Rozmawiamy chwilę.

- Proszę – mówię i oddaję słuchawkę kelnerce – dogadajcie się.

- Francoise – odpowiada na pytania Antonia.

Dogadują się najwyraźniej, zadowolone dziewczę oddaje mi telefon.

 - Tylko o co chodzi z tym plażowym barem?

- Byłaś może w Cap d’Agde, to niedaleko?

- Tak. Czyli potrafi się rozebrać na plaży.

- Widziałaś, jak są ubrane kelnerki? S’Espardell to wyspa naturystów.

- Ale...

- Popatrz na te dziewczęta, jesteś śliczna i zgrabna, w niczym im nie ustępujesz. I pomyśl o tej równomiernej opaleniźnie, którą zaprezentujesz swojemu chłopakowi po powrocie...

Dziewczę uśmiecha się wreszcie nieśmiało

- Tą opalenizną mnie pan przekonał. Pojadę. A chłopaka chwilowo nie mam.

- W takim razie polecam widok z dachu windy…




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze

Roberto4/02/2020 Odpowiedz

Chłopie - DO ROBOTY ! Czekam na dalszy ciąg i ze statystyk - nie tylko ja :D

Adik16/02/2020 Odpowiedz

Czekamy na kontynuację. Seria wciąga jak chodzenie po bagnie. Może ciut zbyt wiele aktorek ale od przybytku głowa nie boli.

Tego mi było trzeba, zachęty. Albo pogonienia batem. Postaram się częściej wrzucać.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach