Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Blanka, cz. 9.

Część 9.  

Ciotki nie poinformowałam o przyjeździe we wrześniu. Z kolei jej mąż był zainteresowany spotkaniem i znał termin mojego przyjazdu.

– Wyrzuty sumienia? – prychnęłam pogardliwie. Kiedy na wszystko trzeba zapracować własnym ciałem, uprawiać seks wbrew własnym upodobaniom i wbrew swoim potrzebom, aprobując mężczyzn, którzy towarzysko albo wizualnie nigdy by mnie nie zainteresowali, to szybko zapomina się o sumieniu. W ogóle człowiek staje się inny. Wrażliwość, czułość, empatia, wyrozumiałość, nawet uczciwość spadają z czoła listy zalet na dalekie miejsca. Liczą się pieniądze, które gwarantują stabilne, a czasami dostatnie, życie.

Kiedy w Berlinie Zachodnim, nazywanym w państwowej propagandzie „zgniłym Zachodem”, widzisz i na każdym kroku dotkliwie doświadczasz przepaści ekonomicznej między Europą Zachodnią i moim krajem, kiedy w sklepach wszystko jest w zasięgu ręki, możesz dotknąć, sprawdzić, a w kraju, jak głosi napis: „Towar podaje tylko sprzedawca”, to zastanawiasz się, na czym polega ta „zgnilizna”? I nie znajdujesz sensownej odpowiedzi. W kraju wypowiadasz się ostrożnie, żeby jeszcze wyjechać na ten „zgniły” Zachód i przywieźć to, co u nas jest niedostępne, a stanowi marzenie wielu osób: dżinsy marek Wrangler, Lee, Levis, sportowe buty Adidasa, Pumy. To marzenia chłopców. Marzenia dziewcząt i kobiet miały znacznie szerszy zakres i dotyczyły kosmetyków, odzieży. W Polsce ‘polowało się’ na materiały i szyło ubrania u krawcowej, korzystając na przykład ze zdjęć w zagranicznych katalogach sprzedaży wysyłkowej.

*

O, właśnie! Sprzedaż wysyłkowa! Rozsądny człowiek w kraju pukał się w czoło. Państwowa poczta kojarzyła się z długim czasem oczekiwania na przesyłkę i listonoszami, którzy wręcz domagali, w postaci ‘końcówek’, zapłaty za przyniesioną rentę, emeryturę. Listonosze potrafili ordynarnie okradać starszych ludzi, ‘myląc się’ nawet o kilkadziesiąt dzisiejszy złotych przy wydawaniu kwoty. Powierzyć poczcie przesyłki, gdy poczta notorycznie ‘gubiła’ listy, szczególnie z Zachodu, a nawet paczki? Przepakowywane na poczcie paczki z Zachodu dziwnym trafem stawały się lżejsze i uboższe.

I w takim ponurym nastroju, rozdygotana emocjonalnie, rozważając różne przykre doświadczenia, jechałam kolejny raz do Berlina. Jednak wraz ze zbliżaniem się do celu podróży, mój nastrój poprawiał się. Znowu spotkanie z Ingo, Stephanem, Christianem i mężem ciotki. Czyli, szczęśliwie, znowu spokojny tydzień.

Cóż, myliłam się. Znowu.

*

Z Ingo było fajnie. Kino, potem restauracja i smaczny posiłek, a po nim długi spacer. Oświetlone alejki i ciepły wieczór wręcz zachęcały do spacerów. Ingo dobrze czuł się w moim towarzystwie, a przynajmniej ja tak sądziłam. Szliśmy i rozmawialiśmy. No, ja głównie słuchałam go, a on wydawał się być w wyśmienitym humorze.

Może to efekt wypitego wina? – zastanawiałam się, kiedy opowiadał jakiś żart i przytulał mnie. Cichodajki czy prostytutki z reguły nie traktuje się w taki sposób.

– Chodź tutaj, usiądziemy na chwilę – zaproponował i podeszliśmy do ławki.

Siedzieliśmy, a on bawił się moimi włosami. Ja zachwycałam się oświetleniem drzew i widniejących w oddali domów. Poczułam dłoń przesuwającą się po moim dekolcie i zanurzającą za stanik. Spojrzałam na niego pytająco.

– Fajne piersi – uśmiechnął się, jakby to wystarczająco uzasadniało obmacywanie mnie na ławce w parku.

Jakieś 25 metrów za nami kończył się pas drzew i wysokich krzewów, a zaczynała ruchliwa ulica. Hałas był tutaj dobrze słyszalny, widziałam kierowców w ich samochodach. Siedzieliśmy na ławce, które jeszcze mieściła się w zasięgu światła najbliższej latarni. Jego palce niecierpliwie wodziły po sutku, a chwilę później złapały brodawkę. Pocierana i ściskana szybko twardniała.

– Nooo, jesteś podniecona! – roześmiał się.

Czułam się speszona jego zachowaniem. Na dodatek słyszałam jakieś podniesione głosy! Zbliżało się dwóch mężczyzn, którzy dość głośno dyskutowali. Sztywno siedziałam, zażenowana sytuacją, w jakiej się znalazłam. Mężczyzna trzyma dłoń w moim staniku, a ja nie mogę nic zrobić. Chyba doskonale bawił się, widząc moją irytację i bezradność. Rytmicznie ściskał pierś, a potem masował. Mężczyźni minęli nas, ignorując naszą obecność, zajęci ożywioną rozmową. Odetchnęłam z ulgą.

*

Ingo przesunął dłonią w staniku i złapał drugą pierś. Zachłannie macał ją, jakby pierwszy raz miał okazję ich dotykać.

– Może wrócimy do domu? – nieśmiało zasugerowałam.

– A po co? Tutaj jest tak przyjemnie. I jeszcze mam ciebie! – roześmiał się głośno. Odwrócił się do mnie i drugą dłoń wsadził mi pod spódniczkę.

– Proszę! Nie tutaj... – próbowałam oponować.

– Dlaczego? Akurat mam ochotę! – droczył  się. Nie był podchmielony. Jedynie dobrze bawił się. I właśnie miał ochotę na seks.

– Ale jak ktoś nas zobaczy... – starałam się, żeby zrozumiał moje obawy. Ekshibicjonizm nie należał do moich zalet. 

– To co? Będzie mi zazdrościł, że uprawiam seks z taką dziewczyną! – znowu głośny śmiech. Chyba bawiły go moje obawy.

*

Przymknęłam oczy, oparłam dłonie o siedzisko ławki i zacisnęłam wargi. Jego palce były coraz bardziej natarczywe, a ja nie mogłam odmówić. Masował łechtaczkę przez materiał majteczek. Czułam, że są już wilgotne. Stawałam się coraz bardziej podniecona. Odłożyłam torebkę, oparłam się wygodnie i bardziej rozsunęłam nogi. Palce rytmicznie wbijały się do pochwy przez majteczki. Bezgłośnie otwierałam i zamykałam usta. Nie wiem, czy ktoś nas mijał. Chyba nie.

– To ja płacę za seks, ale zadowalam ciebie? – zaśmiał się. – No, pomasuj mnie!

Sięgnęłam do jego krocza. Od razu wyczułam twardego penisa. Teraz ja rytmicznie przysuwałam dłonią po jego kroczu. Mruczał zadowolony i macał moją pierś. W końcu wysunął palce z pochwy. Odprężyłam się na chwilę. Poczułam nieco pewniej. Naiwna...

– Zdejmij majtki.

– Słucham? – patrząc na niego, nie potrafiłam zapanować nad zdziwieniem.

– Zdejmij majtki! Majtki! No, już, już!

Popatrzyłam na niego przeciągle, ale też byłam podniecona. Nieco uniosłam się i zdjęłam majteczki. Położyłam na ławce, obok torebki.

– Na co czekasz? Siadaj na mnie! – niecierpliwił się.

Już nic nie mówiłam.

Klient nasz pan – przemknęło mi przez myśl stare hasło. Stanęłam przed nim w szerokim rozkroku. Wiaterek podwiewał mi spódniczkę. Potrząsnęłam głową, odgarniając włosy. Pochyliłam się, rozpięłam mu rozporek i po krótkiej ‘szamotaninie’ wyjęłam penisa. Twardy, sterczący, jeszcze ściskałam go. Właśnie kropla śluza wyciekła i lśniła na jego szczycie. Przełknęłam ślinę.

Mężczyzna siedział rozparty na ławce i dumny ze swojego wzwodu. Patrzył na mnie pożądliwym wzrokiem, masował penisa.

– Rozepnij bluzkę i stanik – polecił niskim głosem. Patrzył z uśmiechem jak rozpinam bluzkę. Sięgnęłam do tyłu i rozpięłam stanik.

– Siądź na mnie.

Przytrzymałam penisa, ugięłam nogi i powoli siadałam na niego. Cały czas patrzyłam Ingo w oczy. On również uważnie patrzył na mnie i ciągle uśmiechał się. 

– Och... – stęknęłam, odrzucając głowę do tyłu. Nie wytrzymałam i głośno jęknęłam. Zaskoczył mnie, nagle wypinając biodra i uderzając członkiem w dno pochwy.

*

Od kilku minut w zmiennym tempie ujeżdżałam Ingo. Mój klient był zadowolony. Trzymał mnie za biodra, a ja stopami w szpilkach opierałam się o podłoże. Czasami szarpnięta, uderzałam nimi. Odgłos był dobrze słyszalny, ale nad wszystkim górował szum przejeżdżających samochodów. Ingo puścił moje biodro, chwycił pierś. Przyśpieszył ruchy swoich bioder, więc szybciej podskakiwałam na nim. Chwycił dół spódniczki i zatknął mi za pas. Patrzył, jak penis znika w pochwie. Napawał się tym widokiem.

Kiedy mijała nas jakaś para, objął mnie i przytulił. Było mi tak wstyd... Ani dziewczyna, ani chłopak nie interesowali się nami specjalnie. Niby czym? Dziewczyna siedzi mężczyźnie okrakiem na kolanach. Odważna, zbyt śmiała, bezpruderyjna? Możliwe, ale oni byli bardziej zajęci sobą niż obserwacją otoczenia. Szli, rozmawiali, przelotnie spojrzeli na nas, minęli i dalej rozmawiali.

Kiedy para wreszcie zniknęła za zakrętem, wyprostował mnie, ponownie zatknął dół spódniczki za pas i chwycił za piersi. Mocno chwycił. Zaczęłam unosić się na członku. Ciągle był twardy, a właściciel nienasycony. Było mi już gorąco. Rozchyliłam bluzkę. Chwilę później Ingo szarpnął bluzkę, ściągnął ją z ramion i zdjął z jednej ręki. Nie przestawał mi ruchać.

– Jeździsz! Szybciej! – ponaglał mnie i szarpał za ramię albo ściskał pierś, kiedy zwalniałam zmęczona albo osłabiona rozkoszą doznań. Pobudzał mnie, energicznie pocierając łechtaczkę. Wtedy rzeczywiście musiałam przyśpieszyć. Doznania były tak intensywne... Zaliczyłam dwa orgazmy. Niezbyt mocne, ale robiłam co mogłam, żeby były tylko takie. Miałam w parku wyć z rozkosz? 

*

Przyśpieszałam, a on, dociskając moje biodra, jeszcze wzmacniał uderzenia członka. Nagą ręką dociskałam penisa od tyłu, żeby nie wysunął się ze mnie. Skorzystał z okazji i ściągnął bluzkę ze stanikiem z drugiej ręki. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że spółkuję półnaga! Jednak podniecenie odebrało mi rozsądek. Nie myślałam o tym. Nie w tej chwili.

Niech on się martwi – taka wymówka przemknęła mi przez myśl.

Wreszcie podniósł mnie i wysunął się ze mnie. Stałam półprzytomna z podniecenia. Ciężko oddychałam. Ręce mi drżały.

– Stój spokojnie – polecił mi.  

Ledwie byłam w stanie kiwnąć głową. 

Stanął za mną, pochylił mnie i wszedł! Ale jak mocno!

– Och! – głośno jęknęłam. Tylko na tyle było mnie stać. Oparłam się rękoma o ławkę. Półprzytomna, spocona, z nagim biustem, kołyszącym się w rytm uderzeń sporego członka podnieconego mężczyzny.

Mężczyzna jęknął głośno i spuścił się. Wbił palce w moje biodra. Po wszystkim ciężko usiadł na ławce. Pociągnął mnie, trzymając za kark, więc nie miałam wyboru i uklękłam między jego nogami. Wiedziałam, co mam zrobić. Już po chwili rytmicznie poruszałam głową.

– Tylko do czysta! Żebym nie musiał używać chusteczki! – przypomniał. Odprężony rozglądał się i znowu złapał mnie za piersi. Kiedy skończyłam, nie pozwolił mi założyć majtek. Schował je do kieszeni. Stanik też. Może to zaplanował?

Szybko ubrałam się, bo musiałam jedynie zapiąć bluzkę i opuścić spódniczkę. Chusteczką wytarłam usta, ale nie pozwolił mi podetrzeć się. Zadowolony obejmował mnie, kiedy wracaliśmy do samochodu. Ciągle bawił się moimi piersiami.

Fetyszysta... – pomyślałam, rozbawiona jego fascynacją moim biustem. Nie był zbyt duży, ale jego przesadne zainteresowanie sprawiało mi przyjemność.

Nawet zatrzymał mnie i jeszcze raz musiałam rozpiąć bluzkę. Zatrzymał się przede mną, splótł ręce na klatce piersiowej i oglądał gołe piersi w świetle latarni, a ja, na życzenie, stałam w szerokim rozkroku i trzymałam szeroko rozpostarte poły bluzki. Na szczęście już nikt nas nie mijał. Pora na spacery minęła.

*

Kiedy wysiedliśmy z samochodu, spojrzał na siedzenie i zobaczył spermę, która ze mnie wyciekła. Uprzedzałam go, że nie wytrzymam, ale ignorował moje ostrzeżenia. Teraz nie wyglądał na zadowolonego.

– Wyliż do czysta! – zażądał. Złapał mnie za włosy i brutalnie docisnął twarzą do siedziska fotela.

Co miałam robić? Oparłam się ręką o siedzenie i zaczęłam wylizywać spermę. Klepał mnie po gołej pupie i ponaglał. Jednak po chwili poczułam, że wchodzi we mnie!

– Teraz? – mruknęłam i spojrzałam na niego.

– Teraz! – śmiał się zadowolony ze swojego pomysłu albo z mojej zaskoczonej miny. Było już późno, cisza, żadnych przechodniów, ciemno w oknach, kilka latarni dawało jakieś oświetlenie. A on, przy swoim samochodzie, właśnie ruchał wynajętą dziewczynę. Sapał. Boleśnie szarpał łechtaczkę. Znowu ściskał pierś! Splunął między pośladki. Wpychał ślinę do odbytu.

Ciągle mu sterczy! – byłam zaskoczona jego witalnością. Spółkowanie było nawet dość przyjemne.

Już wcześniej bawił się moimi dziurkami, ale teraz spróbował drugiej z nich. Poruszyłam się niespokojnie, jednak mocno trzymał mnie i wpychał penisa do odbytu. Trochę ćwiczyłam w trosce o moje samopoczucie, więc w końcu zdołał wejść. Ależ mnie ruchał! Chyba przesadnie cieszył się, że wszedł do odbytu dziwki i ruchał intensywniej niż przed chwilą w pochwie. Szorowałam twarzą po oparciu fotela.

Doszedł i po kilku głębszych oddechach poluźnił ucisk dłoni, a potem wyszedł ze mnie.

Cofnęłam się, wyprostowałam i zaczęłam porządkować ubranie. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, nie miałby kłopotów z określeniem mojej profesji.

– Dobra jesteś! Fajnie było, nie? – nie czekał na odpowiedź. Klepnął mnie w pośladek i pomacał pierś. Wyciągnął z kieszeni moje majtki i wetknął do odbytu. Głęboko. – Zatkałem, żeby nie lało się z ciebie – parsknął śmiechem. – Wyjmiesz dopiero w łazience.

Milcząco skinęłam głową.

Kiedy brałam prysznic, znowu pożądliwie oglądał mnie i poinformował, że na jutro zaprosił kolegę, André.

– Zapłaci ci tyle samo co ja za dzień – uprzedził mnie.

Zgodziłam się. Byłam zadowolona i zaskoczona, że zapłaci aż tyle za popołudnie i wieczór.

*

Jeszcze leżałam skrajnie wyczerpana, kiedy jego kolega pakował aparat fotograficzny.

– Ależ z niego ogier. I brutal! – rozpamiętywałam ostatnie godziny. – Najpierw dostarczył mi tyle rozkoszy, a teraz tak znęcał się...

Patrzyłam na niego. Pieniądze położył na stoliku. Mimo obfitego wytrysku, ciągle był podniecony. Nerwowe, energiczne ruchy i te łakome spojrzenia w moim kierunku. Nagrał film z naszego seksu. Najpierw Ingo pomagał w nagrywaniu, ale kiedy zostawił nas, André stał się naprawdę agresywny.

To są naprawdę ciężko zarobione pieniądze – pomyślałam.

Facet pożądliwie gapił się na mnie. Uśmiechał się, zadowolony z tego, co zrobił. Mrugnął do mnie. Stał nago, kiedy pakował aparaty. Penis mu nadal sterczał. Teraz przyjrzałam się uważniej mężczyźnie, który mnie tak sponiewierał. Naprawdę był silny. Szczupłe, spocone ciało lśniło, a ja dopiero w świetle lampy zauważyłam jego „rzeźbę”. Przy każdym ruchu mięśnie poruszały się pod skórą. Był krępy, a teraz wyglądał, jakby jego ciało było pozbawione tłuszczu. Nago czy ubrany świetnie się prezentował.  

Musi płacić za seks? Może kobiety unikały go, kiedy poznały jego preferencje seksualne? – zastanawiałam się i nadal przypatrywałam jego ruchom.

*

Ponownie spojrzał na mnie, zmrużył oczy, jakby zastanawiał się nad czymś, a ja, nie wiedzieć czemu, przestraszyłam się. Po chwili jego twarz wypogodziła się. Odetchnęłam z ulgą. I wtedy przywołał mnie ruchem dłoni. Zadowolona czy nie, musiałam podejść. Z wdziękiem podniosłam się z kanapy i z uśmiechem podeszłam do niego. Stałam przed nim naga, starając się zaprezentować możliwie najkorzystniej. Jednym stanowczym ruchem zmusił mnie do klęknięcia. Chwilę później znowu oblizywałam jego pałę. Kutas ciągle mu sterczał! Poczułam niepokój.

– Jak długo będzie trwał ten wzwód? Co jeszcze zechce ze mną zrobić? – gorączkowo myślałam o tym, co jeszcze mnie czeka. Bałam się. 

Mężczyzna jedną ręką trzymał mnie za głowę i wolno poruszał biodrami. Delikatnie uciskałam członek wargami i zębami. Był zadowolony, ale rozglądał się po pokoju. Nie wiedziałam, co zamierza. Na wszelki wypadek starałam się obsługiwać go jak najlepiej. Uśmiechnął się do mnie i pogłaskał po głowie.

Więcej nie spotkam się z nim – byłam już zdecydowana. Bolała mnie szczęka, wykręcane ręce, rozrzucane szeroko nogi i usta rozpychane jakimś imadłem. Jeszcze czułam ból po kajdankach. Otarł mi naskórek. Nawet pochwa mnie bolała. Miałam łzy w oczach. Z trudem powstrzymałam się od płaczu. – Nie przy nim! Tak się zachwycał moją urodą, a potem znęcał nade mną. Faszysta jebany...

*

Na nic zdały się moje protesty. Posadził mnie odbytem na kutasie.

– Wiem, że potrafisz – mruknął stanowczo, kiedy jeszcze rozpaczliwie próbowałam powstrzymać go.

– Ale twój jest zbyt duży! – łkałam przestraszona bólem, jakiego doznam.

Sprawiłam mu przyjemność niezamierzonym komplementem, a on zrewanżował się wolniejszym nabijaniem mnie na grubego penisa. Gdy już nabił mnie, walił tak, jakby był maszyną. Skakałam i jęczałam. Mogłam być bezwładna, i tak dawałby sobie radę. Unosił mnie jak piórko. Potem wstał ze mną na członku, odwróciliśmy się, posadził mnie i teraz ja półleżałam na kanapie, a on nachylał się nade mną i wciąż ruchał w odbyt.

Kanapa stękała pod naporem jego wigoru, moje nogi sterczały w górę szeroko rozrzucone. Stopy poruszały się bezładnie. Nie miałam już siły, ale on nadal ruchał mnie w tym samym rytmie. W pewnym momencie gwałtownym, i dla mnie bolesnym, ruchem wyrwał ze mnie penisa i przysunął do twarzy.

Instynktownie podniosłam dłoń. Tuż przed wytryskiem chciał mnie uderzyć pięścią w twarz, ale zdołałam powstrzymać go. Zreflektował się i uderzył pięścią w kanapę. Gdyby mnie trafił, przynajmniej tydzień chodziłabym z opuchniętą twarzą. Był dobrze zbudowany, więc mógł mi uszkodzić jakąś kość twarzy. Wytrysk zalał mi twarz. Nic nie widziałam. Słyszałam sapiącego André i po chwili żądanie otwarcia ust. Twardy penis zgarniał spermę z twarzy i wciskał ją w usta. Zszokowana gwałtownością André czekałam tylko na koniec spotkania. Gorliwie obciągałam, licząc, że już nie zdobędzie się na inne brutalne pieszczoty.

Debil nie rozumiał, że twarz to dla mnie również narzędzie pracy. Wyglądam atrakcyjnie to zwracam na siebie uwagę mężczyzn. Budzę zainteresowanie, więc mam więcej spotkań i więcej zarabiam. Z opuchniętą twarzą, podbitym okiem mogę tylko czekać na szczęśliwy koniec gojenia się ran. I na pewno z nikim się nie spotkam.

*

– Do następnego razu, OK? – zadowolony André poklepał mnie po nagiej pupie i zanurkował dłonią do krocza. Pogrzebał w pochwie, a potem masował łechtaczkę i obserwował moją twarz. Wepchnął palce do odbytu i zaczął mnie brutalnie ruchać!

Stęknęłam, pełna lęku spojrzałam na niego. Palcami wczepiłam się w pościel. Przecząco kręciłam głową.

– Nie, proszę! Nie! – błagałam, bliska płaczu.

 André zaśmiał się głośno i po kilku kolejnych ruchach wycofał palce z odbytu, ale zmusił mnie do ich wylizania. Przerażało mnie jego spojrzenie. Wyraźnie miał ochotę na dalszy ciąg takiej zabawy! Niespodziewanie Ingo wywołał go z pokoju. po jego wyjściu cicho łkałam w pościel.

Byłam tak przerażona, że zdecydowałam się definitywnie pożegnać Ingo. Przezornie nie podałam adresu, więc nie wiedział, gdzie mieszka moja ciotka. Tym samym stałam się dla nich nieosiągalna. Nie przypuszczałam, żeby przesadnie przejęli się taką stratą, ale ja cieszyłam się z pożegnaniu obydwu.

– Niech znajdą dziewczynę podniecającą się nokautami – mruknęłam, skreślając go z mojej listy w zeszycie.

Lista stawała się coraz krótsza, ale to mnie nie martwiło. Już wiedziałam, w jaki sposób nawiązywać nowe znajomości, ustalać stawki i jakich mężczyzn unikać. A poza tym już miałam kilku stałych, pewnych klientów.

*

Właśnie jechałam do Christiana. Ciągle odczuwałam zmęczenie bardzo intensywnymi poprawkowymi tygodniami w uczelni, więc zdarzało mi się zasnąć, stojąc w kolejce po obiad albo na przystanku, czekając na autobus. Nie pamiętałam, kiedy normalnie przespałam noc. A w ogóle to byłam przygaszona pretensjami rodziców, że już we wrześniu rzadko bywam w domu. Jednak moje oszczędności na koncie nadal rosły. Znacząco rosły. Tym się pocieszałam po rozmowie z rodzicami.

– Kiedy? Kiedy? Mamo, naprawdę jestem bardzo zajęta. Musicie to zrozumieć. Akademia medyczna to nie przechowalnia – marnie tłumaczyłam się przez telefon.

Rodzice niepokoili się, że nie zdaję egzaminów w pierwszym terminie, a ja z trudem odrabiałam nieobecności na ćwiczeniach i ‘laborkach’ spowodowane kilkudniowym wyjazdem do Berlina. Potem sesja i konsekwencje intensywnego nadrabiania zaległości.

I do tego ciągłe unikanie pewnego asystenta, który chyba za punkt honoru postawił sobie zaliczenie mnie. Słyszałam, że niektórzy asystenci i adiunkci polują na studentki, a teraz sama doświadczałam tego. Profesor udawał, że niczego nie widzi. Asystentowi zlecał analizę testów i spisywanie wyników, więc chłopak prawie czuł się bogiem. Trzydziestoletni chuj, który pracował w uczelni ledwie trzeci rok i ponoć przygotowywał doktorat. Hobby: ruchanie studentek.  

Na razie kończyło się na macaniu mnie podczas rozmowy o terminie zaliczenia. Miałam wprawę z klientami, więc jakoś wytrzymywałam tego natręta, ale nie wszystkie były takie twarde. Mnie jeszcze nie wepchnął palców do pochwy. Na razie ‘tylko’ obnażył i wymacał piersi, kiedy tępo gapiłam się w sufit jego gabinetu, ale podobno już wyruchał dwie studentki, którym bardzo zależało na zaliczeniu kolokwium.

*

Byłam u ciotki, sama wracałam do Stephana. Teraz już w ogóle samodzielnie poruszałam się po Berlinie. Schodziłam do metra i spojrzałam w dół, w kierunku dziewczyny, która wybuchła śmiechem. Młoda, w moim wieku, umalowana, dość odważnie ubrana i przyklejona do faceta. Wyraźnie starszy, ale starający się wyglądać na młodszego. Sądząc po ubiorze, zamożny. Coś do niej mówił i obściskiwał. Gdyby nie jej śmiech, nie zwróciłabym uwagi... Bo ona...

I nagle błysk olśnienia. Szok! Przecież to... To dziewczyna z mojego roku! Nawet nie pamiętałam jej imienia. Taka „szara myszka”. W grupie robiła za tło dla innych. A tutaj... No, zatkało mnie! Stałam na schodach i gapiłam się na nią. Weszli na schody. W końcu ona spojrzała przed siebie, na mnie i uśmiech zamarł na jej ustach. Poznała mnie! Wreszcie ona, przyklejona do tego faceta, minęła mnie. Jeszcze przez chwilę patrzyłam za nią. Gdy stanęli już na ulicy, zdecydowałam się ruszyć w dół. Wtedy dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie. Napotykając mój wzrok, uciekła spojrzeniem w bok i przykleiła się do faceta. Zniknęli z mojego pola widzenia. Też nie miałam ochoty na spotkanie z nią. Nabrałam powietrza, westchnęłam głęboko i zaczęłam schodzić. Do odjazdu metra zostały mi dwie minuty. Ciągle kręciłam głową. Nie dowierzałam własnym oczom!

– „Szara myszka” – z ironią szepnęłam do siebie.

*

Luty 2005 roku

Pociąg jechał bardzo szybko. Uśmiechnęłam się, kiedy wspominałam swój pierwszy wyjazd do Berlina. Już od kilku lat tak reagowałam, zbliżając się do niemieckiej stolicy. Nostalgia...

Ależ byłam naiwna i „zielona”... – śmiałam się z samej siebie. – I szalona. Bo trudno to nazwać odwagą. Praktycznie pierwszy wyjazd to był wypad ‘w ciemno’.

Teraz miałam dobrze prosperujący gabinet dentystyczny z dwoma stanowiskami i czteroma dentystami. Już od dawna nie musiałam zarabiać uprawianiem seksu. Dziecko odchowane, mąż przed laty odszedł do innej, bo lubił korzystać z uroków kobiet...

Kiedy po kilku latach zorientował się, że nie zamierzam utrzymywać go, jego miłość do mnie stale gasła. Moja do niego również, kiedy okazało się, że nie chciał wyrywać sobie rękawów w pracy. Od dawna twardo stąpałam po ziemi, więc intercyza ułatwiła przeprowadzenie rozwodu. Nie zawracałam sobie głowy alimentami. Ojciec też nie interesował się swoim synem. Przecież musiałby „przy okazji” uregulować chociaż część alimentów z ostatnich kilku lat, a dość trudno było zastać go przy pracy... Przynajmniej taka była oficjalna wersja. Kiedy pracował, zawsze udowadniał, że pracuje dorywczo albo zarabia najniższą krajową. Chyba jedyny inżynier w kraju! Syn lepiej czy gorzej, ale radził sobie bez niego. Rodzice bardzo mi pomogli, opiekując się wnukiem. Po rozwodzie miałam partnerów, ale dla syna to byli wyłącznie koledzy z mojej pracy. Żaden nie zamieszkał u nas.

Moja obecna sytuacja finansowa i materialna są stabilne. Jestem zdrowa, zamożna, syn również zdrowy. Nie tęskni za ojcem. Dom, dobry samochód, dochody z gabinetu, regularnie wpływające na konto, gwarantują wewnętrzny spokój. Również o przyszłość. Korzystam z życia. Latem i zimą urlop. Czasami jeszcze jakaś atrakcyjna wycieczka z koleżankami. Seks uprawiam wyłącznie dla przyjemności. To ja wybieram partnerów. Również tych za pieniądze...

Potrafię ubrać się, umalować i swoim eleganckim, a nie wyzywającym wyglądem skutecznie ich kusiłam i kuszę, więc płacą tyle, ile zażądam. Ale mam rozsądne stawki. Są zadowoleni z mojego wyglądu, zachowania, sposobu bycia. Często korzystam z peruk, które z makijażem skutecznie zmieniają mój wygląd. Część mężczyzn chętnie robi zdjęcia, za dodatkową opłatą, więc stosuję taki kamuflaż, żeby mogli uwiecznić nasze igraszki na fotografiach. Zresztą, mam wszystkie moje zdjęcia. Nie zawsze pozowałam sama albo tylko w parze. Nie godzę się na filmy. Nie chcę, aby pojawiły się w Internecie. Klienci być może skorzystają na tym finansowo, ale nie ja. Poza tym do zdjęć mogę odpowiednio ustawić się, na filmie byłoby można łatwiej mnie zidentyfikować.

*

Przed rokiem spotkałam w Poznaniu tę koleżankę, która przed laty, tak jak ja, dorabiała w Berlinie. Powiodło się dziewczynie. No, teraz już dojrzałej kobiecie. Jest moją rówieśniczką. Ponieważ byłam na zakupach, więc weszłyśmy na kawę. Musiała z kimś pogadać. Nie wypytywała mnie, ale sama dużo mówiła. Już nie jeździła do Niemiec, ale zarobione pieniądze wystarczyły na samodzielny start po studiach, gabinet dentystyczny itd. Mąż nigdy nie dowiedział się prawdy o jej sposobie zdobycia tak pokaźnego kapitału. Sądził, że to zasługa rodziców dziewczyny. Nie wiedział też o jej aktualnych znajomych. Przede mną przyznała się, że ma w mieście i okolicy kilku klientów, z którymi rzadko, ale regularnie się spotyka.

– Starsi, więc nie oczekują wizyt trzy razy w tygodniu – mówiąc to, uśmiechnęła się.

Pożegnałyśmy się po trzech kwadransach. W zasadzie nawet nie rozmawiałyśmy o studiach, koleżankach z roku. Życzyłyśmy sobie powodzenia. Raczej nie spotkamy się ponownie. Żadna nie zaproponowała wymiany numerów telefonów.

*

Patrzyłam w okno. Pociąg za pół godziny powinien być w Berlinie na Dworcu Wschodnim, ale dzisiaj jadę do stacji końcowej. Zapowiadał się ekscytujący i opłacalny seks. Czekało na mnie dwóch mężczyzn. Zresztą, nie po raz pierwszy. Byłam odprężona, spokojna, ponieważ spotykałam się z osobami, które znałam. To nie było nasze pierwsze spotkanie. Raczej, z racji wieku, jedno z ostatnich. Oni też nie pierwszej młodości, ale kiedy dosiadali mnie we dwóch, to potrafili mnie zajechać i w końcu nawet mdlałam. Piękne zakończenie orgazmu... Ich i mojego.

A może pożegnamy się? Jak długo w taki sposób mam zarabiać pieniądze? – pomyślałam.

Po tym spotkaniu nie wracałam do kraju. Miałam już w miarę stałe, długoletnie kontakty, więc zaplanowałam spotkania w Hamburgu i Hanowerze. Ze względu na staż naszych kontaktów, ‘starzy’, zaufani klienci. Obydwaj byli zadowoleni, kiedy zaproponowałam trzydniowe spotkanie i zwrot za bilety. Zgodzili się na proponowane stawki.

Och, to będzie ostra zabawa... – przymrużyłam oczy i przywołałam sceny z ostatniego spotkania. Podniecona miłymi wspomnieniami, przełknęłam ślinę. Naprawdę z chęcią jechałam na spotkanie z nimi.

Po intensywnym seksie w Berlinie chciałam odpocząć dwa dni i dopiero wówczas wyjechać na kolejne trzy dni do klienta w Hamburgu, potem znowu dwudniowa przerwa i wreszcie wyjazd na trzy dni do Hanoweru. Zakładałam, że to mój ostatni tak długi wyjazd zarobkowy. Po powrocie do Berlina, zamierzałam poświęcić trzy dni na zakupy, spacery, odwiedzenie kilku atrakcyjnych turystycznie miejsc, obiady w lubianych restauracjach. ‘Mój’ hotel dysponował pływalnią, sauną, więc taki wybrałam.

Już byłam podniecona czekającym mnie spotkaniem. Wiedziałam na co ich stać, więc cieszyłam się na seks. Jeszcze potrafiłam dość efektownie wyglądać nago, dlatego nie obawiałam się rozczarowania z ich strony. Zresztą, widzieliśmy się przed kilkoma miesiącami. Zastanawiałam się, czy będziemy tylko we troje. Chyba byłam lekko mokra. Podniecona? Uśmiechnęłam się do siebie i zadrżałam podekscytowana.

W tym wieku... – pomyślałam i z rozbawieniem pokręciłam głową. Wróciłam do książki.

 

K O N I E C




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach