Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wspomnienia z dziecinstwa - Wyznanie Oli

- Gdy się urodziłam, byłam podobno oczkiem w głowie taty  – zaczęła swoją opowieść Ola.

   Było to pierwsze, zaplanowane dziecko młodego małżeństwa, więc jak zobaczył śliczną, zdrową dziewczynkę, był w siódmym niebie. Mama nie podzielała entuzjazmu ojca, gdyż źle zniosła poród. Odbył się naturalnie, ale ból był tak ogromny, że mama była już o krok od „cesarki”. Dlatego niezbyt dobrze wspomina tamten okres.

  Ale tata stanął wtedy na wysokości zadania, jako mąż i ojciec był troskliwy, opiekował się mamą, a mnie nie odstępował na krok. Życie rodzinne pochłonęło go całkowicie.

  Po dwóch latach przyszedł na świat mój brat Krzyś. Podobno drugi poród jest o wiele lżejszy, niestety u mamy pojawiły się komplikacje. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i teraz mama była uradowana. Powiedziała ojcu, że zawsze marzyła o synu. Jednak ten idylliczny stan nie trwał długo. Mamę tak pochłonęła opieka nad maluchem, że nie widziała świata poza nim. Zaczęła zaniedbywać dom i resztę rodziny. Oczywiście byłam zbyt mała, żeby cokolwiek dostrzec, dowiedziałam się o tym dużo później. Ojciec starał się jak mógł, ale coraz częściej dochodziło do kłótni. Była bardzo zaborcza, jeśli chodziło o Krzysia. Mówiła, że to jej ukochane dziecko i jest tylko jej. Jeśli tata zwracał uwagę, że wszyscy jesteśmy rodziną, dochodziło do sprzeczki.

- Najważniejsze jest najmniejsze dziecko, trzeba je chronić, starsze sobie poradzi – mówiła.

 Mama zmieniła się bardzo po urodzeniu syna.

Nie sypiała już z ojcem, tylko oddzielnie ze swoim maluchem. Ze mną nigdy nie spała, od początku miałam swoje łóżeczko. Ojciec był coraz bardziej sfrustrowany. Jak powiedział pewnego dnia, że nie kochali się od momentu narodzin Krzysia, powiedziała, że nie będą już odbywać stosunków, gdyż nie chce mieć więcej dzieci. Tata tłumaczył, że przecież są zabezpieczenia, wtedy mama odpowiedziała, że jak mężczyźni będą rodzić, to wtedy zaczną się kochać. Od czasu do czasu, robili coś w zamkniętym pokoju, pewnie jakieś pieszczoty,  bo słyszałam dziwne odgłosy, ale bardzo rzadko. Ojciec stawał się coraz bardziej smutny, a jak wracał z pracy, czuć było od niego alkohol. Kłótnie były już na porządku dziennym. W dodatku ja z bratem rośliśmy szybko i wiesz - jak to dzieci - rozrabialiśmy. Ale zawsze obrywałam tylko ja. Cokolwiek by się nie zdarzyło Krzyś był święty. Nie miałam do niego pretensji, chociaż potrafił być już wtedy wredny. Wiedział, że mu się upiecze, więc to wykorzystywał. Coś potłukł, moja wina, uderzył się, moja wina, porysował ścianę kredkami, moja wina. Próbowałam się tłumaczyć, ale tylko pogarszałam sprawę. Byłam starsza i miałam go pilnować. Ojciec już nie oponował, patrzył tylko ze smutkiem. Lata mijały, a nasi rodzice coraz bardziej oddalali się od siebie.

  Pewnego dnia nie wrócił z pracy. Mama chodziła po domu i rzucała przekleństwami. Na pewno się uchlał z kolegami i wylądował na jakiejś melinie. Wrócił po dwóch dniach. Krzyczała na niego wyzywała od pijaków, chociaż nie wyglądał jakby pił. Bez słowa wszedł do dużego pokoju, by po chwili  wrócić z torbą podróżną. Powiedział, że odchodzi. Że dłużej nie może tak żyć i że poznał inną kobietę. Niech się nie martwi o pieniądze, bo będzie przysyłał na dzieci.

  Mamę zamurowało.

Zawsze miała odpowiedź, zawsze musiała mieć ostatnie zdanie, zawsze go strofowała, pouczała, a teraz?

Cisza.

Byłam już na tyle duża, że wiedziałam, co jest grane. Łzy napłynęły mi do oczu i prosiłam, żeby nie wychodził. Krzyś też zaczął płakać i przytulać się do ojca. Tatuś powiedział, że nas bardzo kocha i będzie nas odwiedzał.

Pierwszy raz zobaczyłam łzy w oczach mamy. Zapytała, czy nie mogliby tego omówić, ale ojciec odparł, że próbował rozmawiać przez ostatnie kilka lat, teraz jest już za późno.

To był koniec naszej rodziny.

Przeżyłam to bardzo. Rozwód rodziców, to jedno z najgorszych przeżyć dla dzieci. Mama kilka dni nie odzywała się wcale. Potem cały swój żal wylała na mnie. Powiedziała, że to moja wina, że kłócili się zawsze o mnie, bo ojciec brał moją stronę, że gdyby nie ja, to tata by nie odszedł i tak dalej. Dla mnie to był koszmar.

Mama zaczęła zamykać się w swoim pokoju, a ja z bratem siedzieliśmy w swoim. Jak byliśmy głodni, chodziłam do kuchni i pitrasiłam coś po cichu. Nieraz pukałam do dużego pokoju, a gdy nikt nie odpowiadał, zaglądałam do środka. Najczęściej mama spała przy włączonym telewizorze, a przy łóżku stała butelka wódki. Działo się to coraz częściej i nie wiedziałam co z tym zrobić.

  Na szczęście zaczęła odwiedzać nas siostra cioteczna mojej mamy. Mieszkała z mężem i dziećmi poza miastem. Zaczęła się martwić, bo mama zerwała z nią kontakt. Gdy zobaczyła co się dzieje, pokrzyczała na nią, powiedziała, że to nie koniec świata, że ma dzieci, którymi musi się opiekować i ma się wziąć w garść. Ciotka była taką prawdziwą babką ze wsi i potrafiła postawić na swoim. Powiedziała, że zabiera ją do siebie, żeby odpoczęła, a nami zajmie się jej syn. Mama odparła, że nigdzie bez Krzysia nie jedzie, wtedy ciotka zgodziła się zabrać nas wszystkich.

   Lato na wsi jest piękne.

Rzeczywiście można złapać oddech. Od  miejskiego zgiełku, ciągłej gonitwy nie wiadomo za czym, od sznurów samochodów i ciągłego darcia się dzieciaków pod blokami.

  Ciocia miała trzech synów. Najmłodszy od razu znalazł wspólny język z Krzysiem i razem bawili się całe dnie. Starsi natomiast pomagali w gospodarstwie i nie mieli zbyt wiele wolnego czasu. Chodziłam sobie bez celu, zwiedzając okolice, ale szybko mi się znudziło. Siedziałam więc w domu i rozmyślałam, dlaczego tatuś nas zostawił, czy to naprawdę moja wina?

  Byłam tak smutna, że się rozpłakałam.

Przyszła do mnie ciotka i zaczęła mnie pocieszać. Uspokoiłam się trochę, a ona powiedziała, że nie mogę siedzieć tu sama, bo ciągle będę miała złe myśli.

  Wstała i podeszła do otwartych drzwi.

- Jasiek! Cho no tutaj! – krzyknęła.

Po chwili usłyszałam kroki na podwórku.

-Prędzej, masz bojowe zadanie! – ciągnęła ciotka.

- No zara!

- Nie zara, tylko już!

- No przecie idę, czego się drzesz! – powiedział chłopak.

- Jak cię zara szczele, to ci wybiję takie odzywki z tego głupiego łba!

Janek, najstarszy z braci przyleciał w sekundę.

- Masz się zająć Olą, zobacz jaka jest smutna!

- Nie tera! Muszę krowy przepolować!

- Ojciec cię zastąpi! Ty masz nie odstępować dziewuchy na krok!

Chyba się bała, żebym sobie czegoś nie zrobiła.

- Się wie, mama, będzie w deche! – zawołał uradowany, bo ominęła go dalsza praca.

- No! To wynocha mi z chałupy!

Wyszliśmy z domu i chłopak zaczął kierować się w stronę obory.

- Ja tam nie idę – powiedziałam szybko – tam jest byk!

- Nie bój nic! Nie wylezie z zagrody! Pokażę ci gdzie gniazdują jaskółki – odparł śmiejąc się.

Rzeczywiście na ścianie pod samym dachem, były przylepione jakby kule, z których co chwila wyfruwał z małej szczeliny biało czarny ptaszek.

- Cho na łąkę, tam jest dużo różnych żyjątek!

Chodziliśmy po okolicy, a Janek pokazywał mi kwiaty, motyle, ptaki i wiedział jak się wszystkie nazywają. Niektóre były piękne, a niektóre - na przykład robaki - ohydne. Chłopak był cały czas uśmiechnięty, nie bał się niczego, wszystko brał do rąk, żeby mi pokazać z bliska. Zaczynałam rzeczywiście odzyskiwać humor. Zaczęłam nawet chichotać, bo Jasiek zerwał taki żółty kwiatek, z jego łodygi leciało mleko i zrobił z niej piszczałkę. Brzęczał wydymając policzki, co było śmieszne.

- A umisz rozpalać ogień bez zapałek? – zapytał.

Pokręciłam przecząco głową. Ja nigdy nie rozpalałam ognia nawet z zapałkami.

  Wyjął z kieszeni szkło powiększające i tak skupiał światło słoneczne na kawałku suchego drewienka, że zaczął lecieć z niego dym. Kładł jakąś suchą trawę i po chwili zobaczyłam malutkie płomyki. Wtedy pochylił się i zaczął dmuchać. Po paru sekundach ogień już wesoło tańczył na małej kupce suszu.

Zaimponował mi tym bardzo. 

- Nauczysz mnie tak rozpalać? – zapytałam podekscytowana.

- Pewnie, to nic trudnego.

Podał mi szkło, wziął moją rękę i pokazał jak kierować światłem. Po chwili strużka dymu pojawiła się na trawie.

- Ojej! Podpaliłam! – zawołałam uradowana.

  Szybko polubiłam nasze spacery.

Chodziliśmy po polach, łąkach i lasach. Janek pokazywał mi wszystko, jak orientować się w terenie, żeby nie zgubić się w lesie, jak zbudować szałas, gdzie się schronić przed burzą, jak zrobić opatrunek, gdy się skaleczysz, był kopalnią wiedzy praktycznej. A do tego znał wspaniałe zabawy. Bawiliśmy się w chowanego, w podchody, strzelaliśmy z procy i z łuku, a wszystkie zabawki robił sam. Czułam się przy nim bardzo swobodnie i mimo, że śmiesznie mówił – jak jego cała rodzina – bardzo go polubiłam.

   Pewnego razu skonstruował latawiec. Poszliśmy go puszczać na pole. Wzbił się bardzo wysoko. Dał mi sznurek, żebym sama go puszczała, lecz za mocno pociągnęłam i urwał się. Zaczęliśmy biec za zabawką. Spadł wreszcie na ziemię, ale daleko, na końcu pola. Kiedy tam dotarliśmy ujrzałam okazały staw, lekko zarośnięty krzakami. Był na nim krótki pomost, a tuż obok łódka.

- Nie mówiłeś, że macie staw – powiedziałam, przyglądając się z ciekawością.

Janek podniósł latawiec i oglądał uszkodzenia.

- Bo nie wolno nam tu przychodzić – odpowiedział.

 -Parę lat temu utopił się tutaj mój kolega – dodał nie patrząc na mnie – ale ja przychodzę tu po kryjomu się kąpać. Jak chcesz to możemy popływać.

- Nie umiem pływać – rzuciłam szybko.

Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Wy miastowi nie potraficie prostych rzeczy. Ale nie musisz umieć. Z tej strony jest płytko, zwierzęta przychodzą tu się napić.

- Nie mam kostiumu kąpielowego – powiedziałam speszona.

- A na co ci kostium? – zapytał z uśmiechem, zrzucił ubrania i nago pobiegł do wody.

- Ale ciepła! – krzyknął – no wskakuj, my tak zawsze się kąpiemy.

Wstydziłam się bardzo, ale jednocześnie byłam zafascynowana. Nigdy nie widziałam męskiego członka. Oczywiście widziałam Krzysia, jak był mały i latał na golasa po mieszkaniu, ale Janek był już prawie mężczyzną i całkiem inaczej to wyglądało.

Kiedy chłopak odpłynął i zniknął za krzakami, rozebrałam się do majtek i stanika, po czym wskoczyłam do wody. Była rzeczywiście idealna. Usiadłam na dnie, aż woda podeszła mi pod szyję i zaczęłam się pluskać. Janek podpłynął do mnie i zaczął chlapać wodą. Nie byłam mu dłużna i za chwilę pluskaliśmy się jak szaleni. Potem popływał jeszcze parę minut, po czym wyszedł z wody i położył się na trawie. Widziałam z daleka jego członka, który przekrzywiony opierał się o udo. Wyszłam na brzeg i podeszłam do swoich ubrań. Przyglądał mi się z zaciekawieniem. Miałam cieniutkie, białe majteczki, które po zmoczeniu tak przylgnęły do cipki, że odznaczało się wszystko, nawet meszek, który zaczął mi rosnąć na wzgórku. Pod stanikiem też mocno odznaczały się sutki.

- Ale masz małe cycki – stwierdził – dlaczego ci nie rosną?

- Bo może jeszcze nie czas – odpowiedziałam, szybko łapiąc za koszulkę i zarzucając na siebie – za to ty masz dużego siusiaka – dodałam patrząc na jego przyrodzenie.

Nie wstydził się. Patrzył na moje wilgotne majtki.

- Nie siusiaka, tylko kutasa, siusiaka to mają dzieci. A po drugie, to mi nie stanął, więc wcale nie jest duży.  

Słyszałam już różne określenia od moich koleżanek. W tym wieku każda interesowała się płcią przeciwną i jeśli któraś miała jakąś przygodę, czy coś podejrzała, to od razu dzieliła się z pozostałymi. To, że siusiak staje, wiedziałam już dawno, nie wiedziałam tylko, jak to działa. Ciekawość i podniecenie odsuwało strach i wstyd coraz dalej.

- A kiedy ci stanie?

- Jakbym zaczął se trzepać, to by stanął.

- Co jakbyś robił??

- Jakbym walił konia.

O tym nie słyszałam.  Coś tam, ktoś wspomniał o masturbacji, ale nigdy nie słyszałam takich określeń. Patrzyłam z konsternacją w ziemię, co chwila spoglądając na członka.

- Wy miastowi, to chyba macie coś z głową – powiedział, machając ręką koło skroni.

- Nie słyszałaś, że jak chłop se nie ulży, to mu jaja pękną?

Zaczęłam się śmiać, a Janek mi zawtórował.

- Naprawdę. Jak chłop ma babę, to problemu ni ma, ale jak jest sam, to musi od czasu do czasu zwalić konia.

- Czyli co?

- Musi se strzepać kapucyna, aż się spuści.

Znów zachichotałam. Te nazwy były przezabawne.

- Gdzie się opuści?

-Aż się spuści! Zleje! Schlapie! Matko Bosko! Czy ty w ogóle wiesz jak się robi dzieci?

Ze śmiechu już zaczął boleć mnie brzuch. Ale skojarzyłam, że mówi o wytrysku.

- Wiem już o czym mówisz! – powiedziałam – jak się chłop schlapie, to jaja nie pękają.

- Właśnie! Nareszcie dotarło!

- Się wie – zagadałam w jego stylu – a strzepiesz sobie teraz?

- Zapomnij! Musiałbym się podjarać, a przy tobie to nawet mi nie drgnie.

Ubraliśmy się, Janek wziął latawiec i pomaszerowaliśmy w kierunku domu.

- A wiesz, jak się rucha? – zapytał.

- Nie bardzo.

- To chodź ze mną.

Poszliśmy do obórki, gdzie hodowali króliki, chłopak wyciągnął jednego z klatki i wsadził do drugiej, gdzie już siedział inny królik.

- No i co? – zapytałam, bo nic się nie działo.

- Zaraz będą się ruchać.

Patrzyłam z zainteresowaniem, gdyż króliki nie robiły nic nadzwyczajnego, tylko ganiały się po klatce. Po chwili jeden wskoczył na drugiego, zatrząsł się i odskoczył.

- Widziałaś? – szepnął z satysfakcją.

- Co? Już? Wyruchał drugiego królika? – byłam zdziwiona, bo nic nie widziałam.

- Nie królika! To samiczka! Myślisz, że jak by zapłodnił królika? Samiczka ma psiochę, jak ty!

- Ale ten królik nic nie zrobił! – byłam nieugięta.

- Ech, to zły przykład – westchnął Janek – ale wiem co zrobimy. Jutro przyjeżdża facet z krową do naszego buhaja. Ciebie tam nie wpuszczą, ale wiem, gdzie można podejrzeć. Zobaczysz dokładnie, co to zapładnianie i jak wygląda wielki chuj.

  Następnego dnia, gdy wszystko dorośli przygotowali, Janek zaprowadził mnie na strych obory, odsunął po cichu słomę i odsłonił podłogę. Kazał mi się położyć i patrzeć przez szparę w dół. Sam przystawił oko do drugiej i obserwował, co dzieje się na dole. A tam byk zapładniał krowę. Z góry niewiele było widać, ale wiedziałam o co chodzi. Po skończonym akcie, zeszliśmy na dół.

- No, zadowolona?

- Niezbyt, widziałam już w telewizji, jak to robią zwierzęta, a chciałam zobaczyć ludzi.

- Ojciec mówił, że kobicie to nigdy nie dogodzi i miał rację!

Odszedł śmiejąc się i przez parę dni zostawiliśmy ten temat.

  Wtedy wydarzyło się coś, co pozwoliło mi na dalsze drążenie tego zagadnienia. Muszę się przyznać, że sprawiało mi to dużą przyjemność, chodziłam podniecona, gdy przywoływałam w myślach obraz członka. Miałam ochotę zobaczyć go znowu, a nawet dotknąć.

  Pewnego razu do cioci zjechali się sąsiedzi, rodzina i znajomi. Wujek wyprawiał imieniny. No i wiesz, impreza na całą wieś, takie małe wesele.

  Wiedziałem o czym opowiadała Ola. Jeśli ktoś mieszkał w tamtym okresie na wsi, też będzie wiedział. Ci ludzie potrafili się bawić. Jak trzeba było pracować, to harowali. Ale jak przyszedł czas na zabawę, to bawili się ostro. Ustawiali stoły na podwórzu i potrafili tańcować nawet dwa dni. Bimber lał się strumieniami, a jedzenia nigdy nie żałowali.

Jak impreza się rozkręciła – ciągnęła swoją opowieść Ola – podbiegł do mnie Janek.

- Chodź szybko – szepnął.

Złapał mnie za rękę i pociągnął do stodoły. Było tam poukładane siano w takich kostkach. Schowaliśmy się za nimi i usiedliśmy.

- No i co? – spytałam zaciekawiona.

- Musimy poczekać. Słyszałem jak jeden chłopak umówił się tutaj z dziewuchą.

- Będą się ruchać? – spytałam podniecona.

- Pewnie tak.

Czekaliśmy jakieś dziesięć minut.

Nagle drzwi się otworzyły i po cichu wszedł chłopak. Rozejrzał się, na wszystkie strony, a następnie ruszył w naszym kierunku. Myślałam, że nas zobaczy, ale on rozwiązał jedną kostkę i rozsypał siano tworząc kopczyk. Położył się na nim, sprawdzając, czy jest miękko. Coś mu nie pasowało, więc układał  z siana legowisko. Odległość dzieląca nas od niego, była nie większa niż dwa metry. Wstrzymałam powietrze, żeby się nie zdradzić.

  Wreszcie przyszła jego wybranka. Podeszła do niego uśmiechnięta.

- No mów, czego chcesz? – zagadała.

- Wiesz czego – odpowiedział i złapał ją wpół.

- Nie wiem – chichotała – czego?

Przewrócił ją na siano i złapał za piersi. Zaczęła chichotać i się wyrywać. Szarpał jej ubranie, próbując ją rozebrać, ale nie dawała się.

- No daj! Nie bądź taka! – próbował zdjąć jej stanik.

- Co mam ci dać? – śmiała się – powiedz!

- Zocha, daj dupy, nie męcz mnie!

- Oj Antoś, ale ty jesteś prędki! – chichotała bez końca.

- Daj mi dupy, nie daj się prosić! – błagał chłopak.

- A ożenisz się ze mną? – zapytała.

Antek ukląkł przed nią.

- Jak mi Bóg miły, ożenię!

Dziewczyna zaśmiała się szczęśliwa, ściągnęła pantalony, położyła się przed nim i rozkładając nogi wyszeptała:

- Rżnij mnie Antoś, tylko porządnie!

Chłopak rozebrał się w sekundę. Rzucił się na nią wciskając twarz między piersi.

- O Jezusie! Ale ty masz cycochy, Zocha!

- No, będą twoje, jak za ciebie wyjdę.

Po chwili słychać było tylko jęki.

Widziałam dokładnie, jak potężny kutas, co chwilę, raz za razem zanurzał się w wielkiej cipie dziewczyny.

   Ale moją uwagę przykuło coś innego.

Koło mnie siedział Janek z członkiem na wierzchu i pocierał go ręką. Patrzył z uwagą na kochającą się parę i trzepał kapucyna. Zrozumiałam już znaczenie tych słów. Byłam tak podniecona, że ciężko było mi złapać oddech. Spoglądałam to na parę, to na chłopaka i nagle poczułam, że robi się mokro między nogami. Pierwszy raz doświadczyłam tak dużego podniecenia. Założyłam nogę na nogę i  zaciskałam uda rytmicznie, co sprawiało mi ogromną przyjemność. Aż wreszcie poczułam skurcze. Moja pochwa pulsowała. Pamiętasz jak ci mówiłam, że nigdy nie miałam orgazmu? Okłamałam cię. Całe moje ciało drżało. Złapałam usta rękami, żeby głośno nie jęczeć. Spojrzałam na chłopaka, który nie widział, co się ze mną dzieje, gdyż nie odrywał wzroku od znajomych. Jego ręka chodziła bardzo szybko. W pewnym momencie napiął się, wziął głęboki wdech i zaczął się spuszczać. Strzelał na kostki siana za którymi byliśmy ukryci.

   Pierwszy raz widziałam wytrysk, byłam ciekawa, czy on to wyciska, czy to tak tryska samoczynnie. Nie trwało to długo, członek przestał chlapać, ale chłopak nadal się pieścił, tylko wolniej. Para nadal uprawiała seks i zauważyłam, że mu ciągle jest mało. Zastanawiałam się, ile razy chłopak może się spuścić i w jakich odstępach. Jego kutas stał nadal, nic nie zmalał. Zaczął zwiększać tempo. Patrzyłam zafascynowana, zapamiętując każdy jego ruch i ułożenie dłoni.

  Nagle spojrzał na mnie, jakby przypomniał sobie o mojej obecności, popatrzył chwilę, po czym złapał moją rękę, położył sobie na członku i zaczął nią wykonywać te same ruchy co swoją. Po prostu walił sobie konia moją ręką. Poczułam pod palcami twardy, gruby i żylasty organ. Był bardzo ciepły i miły w dotyku.

  Zaczęłam wykonywać takie same ruchy. Wyczuł to, bo puścił moją rękę, patrzył chwilę jak mu trzepię i powrócił do podglądania. Para kochanków bawiła się w najlepsze.

  Antoś spocił się, ale utrzymywał tempo, natomiast Zocha zaczęła głośno jęczeć i przyciskać głowę chłopaka do swoich piersi. Po chwili opadła na siano jak nieżywa. Antek przestał się poruszać, tylko leżał na niej patrząc jej w twarz.

- Zocha, a pociągniesz?

- A pociągnę – powiedziała z uśmiechem.

Chłopak podniósł się, a dziewczyna uklękła przed nim.

- A kochasz mnie Antoś? – zapytała, obejmując  członka palcami.

- W imię Ojca i Syna, kocham! - odpowiedział.

Zachichotała i włożyła członka do ust.

Tak mnie to zaskoczyło, że przestałam ruszać ręką. Po co ona to robi? Prosił, żeby mu pociągnęła, a ona tylko lizała główkę, głośno mlaskając. Myślałam, że będzie mu obciągać ręką. Widziałam jak ciocia doiła krowy ciągnąc za wymiona, więc kombinowałam, że to jest to samo, ale nie. Wkładała go do buzi głęboko, co chwila oblizując językiem. Teraz Antek jęknął, a ona wyjęła go z ust i szybko trzepała. Kiedy zaczął się spuszczać, skierowała strumień niżej. Strużki spermy zaczęły spływać po piersiach dziewczyny.

  Nagle poczułam, jak kutas Janka stwardniał i naprężył się. Spojrzałam na niego, bo zupełnie zapomniałam, co trzymam w ręku. Wyszarpnął go i sam zaczął walić, znów ochlapując siano.

  Zocha w tym czasie wytarła nasienie i zaczęła się ubierać na siedząco.

- Pomóż mi Antoś, bo żeś mnie tak wydupcył, że wstać nie mogę – wyciągnęła w jego kierunku ręce.

Podniósł ją, objął w pasie i uśmiechnięci poszli z powrotem na balangę.

  Janek zasunął rozporek i patrzył z satysfakcją, jak nasienie kapie z kostki na klepisko.

- No jak? Teraz zadowolona?

- Bardzo. Czułam się wyśmienicie.

- Jak będę miał.. dziewuchę, to też będę ją tak ruchał - rozmarzył się chłopak.

- A mnie możesz poruchać ? – wypaliłam bezwstydnie.

- Idź ty gupia! Mnie nie jarają gówniary bez cycków! – zaśmiał się i wyszedł ze stodoły.

Wkurzył mnie wtedy mocno.

Nie byłam gówniarą, tylko nastolatką. Miałam dwie koleżanki, które miały już „pierwszy raz” za sobą. Po drugie, moje piersi wcale nie były małe, ale tutaj kobiety musiały mieć cycki jak dojne krowy, żeby podobać się chłopom.

  Wyszłam wściekła i skierowałam się w stronę domu. Za rogiem stodoły wpadłam na Janka. Stał i palił papierosa. Jak mnie zobaczył szybko wyrzucił niedopałek.

- Ty już palisz? Ciekawe, czy ciocia wie? – powiedziałam szybko, nie zatrzymując się.

- Olka poczekaj! – doskoczył do mnie – nie mów nikomu, proszę cię. Nie można palić ognia przy stodole, jak ojciec się dowie to kaplica na mur beton.

Patrzył wystraszonym wzrokiem.

- Umiem dochować tajemnicy, nie jestem gówniarą – powiedziałam nadal zła na niego.

- Jesteś w porządku dziewucha – odetchnął z ulgą.

  Następnego dnia Janek miał robotę, ale już w południe przybiegł do mnie. Rozejrzał się, czy jestem sama.

 - Idziemy się przekąpać?

- Pewnie – odpowiedziałam bez namysłu.

Miałam spakowane opalacze w walizce, ale specjalnie nie wzięłam. Chciałam, żeby mnie oglądał nagą.

  Gdy doszliśmy nad wodę, pierwsza zaczęłam się rozbierać. Kiedy ściągnęłam stanik i majtki, popatrzył chwilę, ale nie widziałam w jego oczach podniecenia. Po chwili stracił zainteresowanie moim ciałem, pobiegł do wody i zanurkował. Ja tradycyjnie nie wchodziłam głębiej niż do pasa. Bałam się wody, ale lubiłam się pluskać przy brzegu.

  Wyszłam pierwsza  i położyłam się na trawie. Po paru minutach zauważyłam, jak Janek wychodzi z wody i kładzie się obok mnie. Zamknął oczy i odpoczywał. Miałam możliwość przyjrzeć się dokładniej członkowi. Kiedy nie stał, był zupełnie inny. Główka była całkowicie schowana pod skórką, a jądra rozciągnięte zwisały dosyć mocno między udami. Zastanawiałam się, co powodowało, że robił się taki duży. W środku nie było chyba żadnych kości, ale nie byłam pewna. Niestety, bardzo mało wiedziałam o budowie męskiego ciała, w sumie o żeńskich narządach wiedziałam niewiele więcej, gdyż do tej pory się tym zbytnio nie zajmowałam. Nigdy się tam nie dotykałam dla przyjemności, tylko jak musiałam się podmyć.

  Jak dostałam miesiączkę, wiedziałam co się dzieje i nie panikowałam. Powiedziałam tylko o tym mamie. Pamiętam, jak zrobiła kwaśną minę i podała mi podpaski. Nic nie tłumaczyła, nie pokazała jak ich używać, jak prowadzić kalendarzyk, nic z tych rzeczy. Powiedziała tylko, że to kara, która ma mi przypominać, że jestem „nieczysta”. Po drugie, to nigdy nie rozmawiałam z mamą na takie tematy jak seks. Dlatego wcześniej nie ciekawiło mnie to aż tak bardzo. Ale teraz patrząc na penisa czułam napięcie w podbrzuszu i naszła mnie ochota, żeby go dotknąć.

  Wyciągnęłam rękę i zacisnęłam na nim dłoń, tak samo jak wtedy w stodole.

Uniósł głowę patrząc co robię. Członek zareagował, trochę się powiększył, a spod skórki zaczęła wyłaniać się główka.

- Jak chcesz, to możesz mi zwalić gruchę – powiedział od niechcenia i kładąc głowę z powrotem, przykrył twarz podkoszulkiem. Zachichotałam, bo pomyślałam wtedy, ile może być jeszcze śmiesznych określeń dla tej jednej czynności.

Zaczęłam wykonywać te same ruchy. Mimo moich usilnych starań kutas mu nie stanął jak wtedy. Był miękki, co utrudniało trzepanie. Po kilku minutach uniósł głowę.

- Daj se na luz, mówiłem, że mi przy tobie nie dyga. Nie gniewaj się ale.. po prostu mnie nie jarasz.

Wstał i zaczął się ubierać.

Kiedy odchodziliśmy od stawu, nagle zatrzymał się, spojrzał w dal, a jego oczy zaświeciły się.

- Poczekaj tutaj, zaraz wracam! – rzucił i puścił się biegiem w stronę domu.

Wróciłam i usiadłam na pomoście.

Czekałam już z pół godziny i chciałam się zmyć, ale jak się odwróciłam, zobaczyłam Janka.

   Nie szedł sam.

Prowadził młodszego brata Pawła. Był chyba w moim wieku, może trochę młodszy, ale w polu pracował jak dorosły, jeździł już nawet traktorem.

Kiedy podeszli do mnie Janek przeszedł do rzeczy.

- Chcesz jeszcze pobawić się chujem? – zapytał prosto z mostu.

Paweł czerwony jak burak opuścił głowę, patrząc w dół. Wiedziałam, że jest bardzo nieśmiały. Jak spotykaliśmy się w domu, czy na podwórku, odwracał wzrok i uciekał. Ale kiedy udawałam, że nie widzę, przyglądał mi się z ukrycia.

Pokiwałam twierdząco głową.

- Ściągaj gacie! – zwrócił się Jasiek do brata.

- Nie chcę! – odpowiedział młody.

- Przecież chciałeś! Co ty, pietrasz się? Jak ściągniesz, to Olka zdejmie swoje, nie? – zwrócił się do mnie.

Znów potwierdziłam skinieniem głowy.

- Ale już nie chcę! – krzyknął Paweł.

- Ściągaj.. – zaczął szarpać jego spodnie.

- Zostaw.. bo powiem mamie! – w oczach chłopca pojawiły się łzy.

- Dobra, nie to nie! Ale gęba na kłódkę, albo będziesz zęby w woreczek zbierał – kopnął młodszego brata w tyłek – Beksa lala!

Janek odwrócił się i odszedł szybkim krokiem.

Paweł stał na uboczu i pociągał nosem.

- Po co się zgodziłeś przyjść, jak nie chcesz? – zapytałam, gdy zostaliśmy sami.

- Ja chcę.. ale nie przy nim – odpowiedział.

- Nie widział cię gołego?

- Widział.. ale jest gupi! – złościł się.

Nie wiedziałam o co mu chodziło. Może był zazdrosny, może rywalizował z bratem, może nie chciał się dzielić dziewczyną..

- Naprawdę pokażesz mi cipę? – wytrącił mnie z zamyślenia.

- Uhm.

- No dobra – bąknął i ściągnął spodnie razem z majtkami aż do kolan.

Jego członek był napięty do granic możliwości. Sterczał do góry, a skórka zsunęła się aż za prącie. Był krótszy i cieńszy niż Janka, ale pewnie dlatego, że był młodszy od brata. Podziwiałam go chwilę, a następnie ściągnęłam majtki.

  Patrzył mi na krocze z otwartymi ustami. Oblizywał co chwila wargi. Był tak podniecony, że aż się ślinił. Pochyliłam się i złapałam penisa w dłoń. Naciągnęłam skórkę, a gdy ja ponownie zsunęłam, Paweł spuścił mi się na rękę. Pisnął przy tym jak świnka morska, którą bawiłam się kiedyś u koleżanki.

- To.. niechcący – jąkał się wkładając pośpiesznie spodnie.

- Spoko, nic się nie stało. Tak naprawdę to wiedziałam jak to się skończy, dlatego nie przejmuj się -uśmiechnęłam się, zakładając majtki.

Roześmiał się i zadowoleni wróciliśmy do domu.

  Następnego dnia Paweł jak tylko nie pomagał ojcu, przychodził do mnie. Nawet nazrywał dla mnie kolorowe kwiaty z łąki. Janek jak to zobaczył, gwizdnął i puścił do mnie oczko, ale Paweł ignorował to.

Po południu chłopacy nie mieli już roboty i młodszy przybiegł pierwszy. Rozejrzał się, czy nikt nas nie podsłuchuje i zapytał:

- Naprawdę kąpałaś się na golasa z Jaśkiem?

- No.

- A chciałabyś ze mną?

- Czemu nie.

Nad stawem rozebraliśmy się do naga i weszliśmy do wody. Chłopak kręcił się koło mnie i chociaż umiał pływać, pluskał się ze mną przy brzegu. Zauważyłam, że niby niechcący, dotyka moich piersi i pośladków, a raz przejechał ręką po wzgórku.

Jak wychodziliśmy, zobaczyłam, że mu cały czas stoi. Paweł chciał założyć majtki, ale powstrzymałam go, przytrzymując mu rękę.

- Usiądź – powiedziałam.

Zrobił jak kazałam, więc usiadłam koło niego i chwyciłam członka. Poruszyłam kilka razy, a Paweł już zaczął tryskać. Ochlapał jądra, uda, i moją rękę. Trzepałam mu nadal powoli, bo pała ani na chwilę nie zrobiła się miękka. Przyśpieszyłam tempo i nawet przyłożyłam drugą rękę.

Widziałam jak było mu dobrze. Patrzył na moje ruchy i co chwila spoglądał na cipkę. Wreszcie się odważył, przyłożył do niej dłoń i zaczął mnie macać. Pierwszy raz mnie ktoś tam pieścił. Czerpałam dużo przyjemności z dotykania członka, lubiłam też pokazywać się nago, ale dopiero teraz poczułam rozkosz. Czułam się wspaniale, więc rozszerzyłam jeszcze nogi.

   Kiedy byliśmy już ostro rozgrzani, nagle zza krzaków wyskoczył Janek.

- No braciak, odważyłeś się, brawo! – krzyknął.

Paweł o mało nie zemdlał. Puścił od razu moją cipkę, a swoje krocze zasłonił ubraniami.

- Patrzta, wstydzi się! Tyle razy walił przy mnie konia, a tera się płoszy! – zaśmiał się Jasiek.

Rozebrał się szybko i usiadł koło brata. Kutas mu sterczał jak w stodole, co mnie trochę zdziwiło. Jak byliśmy sami, to nie był podniecony, ale jak był ktoś trzeci to stał na baczność.

- Zwal mi też, może Pawcio przestanie się tak strachać.

Usiadłam naprzeciwko pomiędzy ich nogami. Złapałam prawą ręką za chuja Janka i zaczęłam trzepać. Lewą odsłoniłam krocze Pawła i chwyciłam jego sprzęt. Trzepałam teraz dwa kutasy na raz. Było fajnie, ale czegoś mi brakowało. Wzięłam za rękę młodszego, położyłam ją sobie na cipce i powróciłam do pieszczot. Teraz było wyśmienicie. Paweł przyciskał palce do warg sromowych, rozszerzał je, zahaczając o łechtaczkę, co powodowało, że drżały mi nogi. Widział co się dzieje i skupił się na tym miejscu. Zaczęłam głęboko oddychać i przyśpieszyłam trzepanie. Spojrzałam na Janka, który też dyszał głośno, ale..on w ogóle nie był mną zainteresowany. Wpatrywał się uporczywie w kutasa brata. Do tego położył mu rękę na szyi i głaskał delikatnie.

- No, spuszczaj się, pokaż na co cię stać – mruczał Jasiek.

Ja doszłam pierwsza. Fala orgazmu trzęsła moim ciałem. Jęczałam cichutko, ale nie przestałam walić im koni. Po kilku chwilach Paweł pisnął i spuścił się jak poprzednio. Gdy tylko młodszy wytrysnął, od razu poczułam jak pała Janka eksplodowała. Sperma tryskała mu aż na kolana. Nie wiedziałam, czy walić im gruchy nadal. Paweł spuścił się drugi raz pod rząd i jego drągal trochę zwiotczał, ale może Janek chciał jeszcze.

- No, sprawiłeś się brat, masz porządnego chuja, będziesz dobrym ruchaczem – zawołał starszy – ale chyba starczy na dzisiaj, bo twoja kuśka jest już miękka.

  Paweł był dumny z pochwał brata, ale odwrócił się od niego i zaczął szybko ubierać. Coś mi w jego zachowaniu nie pasowało. Ale nie zaprzątałam sobie tym głowy, gdyż przeżywałam nadal orgazm. To uczucie zawładnęło mną. Chciałam, żeby nadal mnie oglądali nagą i dotykali. Ubrałam się jednak, tak jak chłopcy i poszliśmy do domu.

Następne dni wyglądały podobnie.

Chodziliśmy po cichu na staw, kąpaliśmy się, a później zaczynaliśmy się pieścić. Rozkładaliśmy koc, bo raz oblazły nas mrówki i musieliśmy ratować się skacząc do wody. Janek nie chciał mnie dotykać, za to częściej głaskał Pawła. Najpierw po plecach, później po klacie, raz przejechał palcami po jądrach, a raz walił mu konia za mnie, bo powiedział, że mi nie wychodzi. Młodszy był tym zażenowany, ale lubił mnie dotykać, więc się zbytnio nie stawiał.

   Któregoś razu spuścili się już po dwa razy i chcieli jeszcze. Ręce mi już mdlały, bo trzepałam im kapucyny długi czas i zaczęłam zwalniać.

- E, słabo ci to idzie – narzekał Janek – Pawcio zwal mi, bo ona nie ma siły.

Młodszy niechętnie wziął do ręki i zaczął trzepać bratu. Wolną ręką macał moje cycki.

Byłam zmęczona, ręce mnie bolały, ale chciałam dogodzić Pawłowi. I wtedy przypomniałam sobie scenę w stodole. Nie namyślając się długo, pochyliłam się i włożyłam członka do ust.

Zaskoczyłam ich.

Paweł w ogóle się tego nie spodziewał i zastygł w bezruchu. Janek, jak to zobaczył, to aż wyszły mu gały.

- Kurde! Ciągnie ci druta! Ale heca! – zaśmiał się – mi też pociągniesz?

Przechyliłam się w drugą stronę i chwyciłam wargami drugiego kutasa. Po paru chwilach sam go wyciągnął.

- E tam, nie umisz. Wiesz jak się robi pałę?

- Nie. Widziałam tylko, co robiła Zocha w stodole.

- Zocha? – zainteresował się Paweł – kiedy? Z kim?

- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz – rzucił do brata i odwrócił głowę do mnie. – Musisz ciągnąć jak cielak wymię – zaśmiał się.

- Czyli jak? – nie byłam pewna o czym mówi.

- Pokażę ci - postawił drąga brata do pionu i włożył do ust.

Paweł zesztywniał spoglądając na mnie, ale jak zobaczył, że mnie to nie zaskoczyło, trochę się odprężył.

W sumie byłam trochę zdziwiona, że jeden chłopak liże kutasa drugiemu, ale bardziej zainteresowana byłam tym co robił Janek. A on ssał go tak jakby pił oranżadę przez słomkę. Miętosił ustami, lizał i ciągnął wargami, aż mu się policzki zapadły.

- Widzisz, teraz mi ciągnij.

Pochyliłam się i zaczęłam ssać Jaśkowi.

- Trochę lepiej – pokiwał głową – a ty na co czekasz? – zwrócił się do brata – poliż jej psioche, niech ma dziewucha przyjemność.

 Byłam skoncentrowana na robieniu pały, więc nie bardzo wiedziałam o czym mówią, ale po chwili poczułam między nogami coś mięciutkiego i mokrego. Uniosłam głowę i zobaczyłam, że Paweł dotyka językiem mojej cipki i liże wzgórek. Wtedy włożyłam rękę między nogi, rozszerzyłam wargi palcami i podsunęłam odsłoniętą łechtaczkę pod nos. Jak zaczął ją muskać koniuszkiem języka poczułam nieziemską rozkosz. W dodatku Janek cały czas ciągnął Pawłowi i z naszych ciał utworzył się jakby trójkąt. Kiedy powróciłam do ssania pały, zamknęłam tą figurę. Było słychać mlaskanie, wzdychanie i pojękiwanie.

Znów pierwsza doszłam. Czułam, jakby przez łechtaczkę przechodził prąd. Wiłam tyłkiem na boki, bo Paweł nie przestawał jej lizać i nie mogłam wytrzymać. Zacisnęłam nogi, drgając w rytm orgazmu.

Kiedy mi przeszło, rozłożyłam je i pozwoliłam chłopakowi dalej bawić się cipką, skupiając się na ssaniu. Nie czekałam długo na efekt, bo usłyszałam coraz szybszy oddech Janka.

Wyjęłam kutasa z ust i szybko trzepiąc skierowałam go na cycki. Strzelał szybko, tylko nie miał już zbytnio czym. Ale już powrócił do ssania i teraz czekaliśmy na Pawła. Po jakimś czasie zapiszczał i zesztywniał. Tylko że Janek ssał nadal, nie przejmował się, że chłopak spuszcza mu się w usta. Po chwili przekręcił się na plecy i uśmiechnął. Wiedziałam, że połknął spermę, ale nie odzywałam się.

 - To najlepsza zabawa jaką do tej pory wymyśliłem – powiedział – co nie brat?

- No – potwierdził Paweł.

Prawdę mówiąc czułam się podobnie. Pomyślałam, że skoro chłopcy spuszczają się dwa, trzy razy pod rząd, to ja też chyba mogę mieć trzy orgazmy. Byłam tylko trochę zawiedziona Jankiem. Chciałam, żeby obydwoje się mną zajmowali, ale on nie chciał mnie dotykać. No cóż, przynajmniej mogłam trzepać dwa kapucyny jednocześnie, a to już coś. Żadna z moich koleżanek nie chwaliła się do tej pory, żeby pieściła się z dwoma naraz.

  Dni mijały szybko. Nasze pieszczoty wyglądały prawie tak samo. Lubiłam patrzeć jak chłopaki tryskają, ciągnęłam im pały i waliłam gruchy na różne sposoby. Raz Paweł nie wytrzymał i spuścił mi się w ustach. Nie chciałam połykać jak Janek, więc wyplułam na trawę. Chłopak mnie przeprosił, ale następnym razem zrobił to samo. Nie przeszkadzało mi to, po prostu wypluwałam i tyle.

    Czuliśmy się świetnie, ale wiesz, że nic nie trwa wiecznie.

Pewnego dnia zabawialiśmy się w najlepsze.  Chłopaki stali na kocu skierowani do siebie, a ja klęczałam między nimi na kocu i ssałam oba naraz. Oczywiście wymyślił to Janek, bo w tym czasie obcierał główką o prącie Pawła, co go ostro jarało.

  I wtedy usłyszałam szelest.

Wyjrzałam zza bioder Jaśka i zobaczyłam ciotkę, która szła w naszą stronę. W ręku trzymała solidny kij. Pierwszy zobaczył ją Paweł i odskoczył ode mnie jak poparzony. Złapał ciuchy i zaczął uciekać. Janek nawet nie myślał o ubraniach, tylko uciekał aż się kurzyło.

- Jasiek! Paweł! W tej chwili do mnie!

Ominęła mnie idąc w ich kierunku. Ubrałam się szybko i usiadłam przestraszona na kocu. Chłopaki się zatrzymali, ale nie chcieli podejść.

- W tej chwili, albo powiem ojcu!

Podziałało natychmiast. Podeszli ze strachem do matki.

- Na seksy wam się zebrało! – krzyknęła i łup jednego przez plechy – Już ja wam wybije seksy z tych pustych łbów - i łup drugiego. Darli się w niebogłosy, a matka tłukła ich gdzie popadnie.

- Zbałamucić dziewczynę im się zachciało – wołała ciotka.

Kiedy się zmęczyła podeszła do mnie.

- Zrobili ci krzywdę? – zapytała bardzo ciepło.

- Nie ciociu, naprawdę nic się nie stało.

- Wkładali ci coś między nogi?

- Nie, tylko się dotykaliśmy.

Odwróciła się do chłopaków z groźną miną.

- Mata szczęście, bo bym was rozdarła jak kaczki. Nie powiem ojcu, co tu zaszło, bo byście nie usiedli na dupie przez miesiąc.

Chłopcy i tak wyglądali żałośnie. Mieli pręgi na plecach, tyłkach i rękach, którymi próbowali się zasłaniać.

- Ubierać się i do domu – krzyknęła i podeszła do mnie.

- Chodź kochaniutka, pójdziemy razem.

Kiedy szliśmy przez pole, powiedziała, że musi porozmawiać z moją mamą. Prosiłam, żeby tego nie robiła, ale nie dała się przekonać. Wiedziałam jakie będą konsekwencje. Wieczorem widziałam jak rozmawiały. Potem wujek zapytał jeszcze za co chłopaki oberwali, ciotka powiedziała, że zbliżyli się do stawu, ale już im wytłumaczyła, że nie wolno.

- Szkoda – powiedział wujek poprawiając pasek – ja bym im lepiej wytłumaczył.

Następnego dnia okazało się, że wracamy do domu. Chłopaków od tamtego czasu nie widziałam na oczy. Nie przyszli się nawet pożegnać.

  W drodze powrotnej mama milczała, ale gdy tylko dotarliśmy do naszego mieszkania, zaczęło się. Zaprowadziła mnie do dużego pokoju i zamknęła drzwi.

- Ty wstrętna smarkulo! Wiedziałam, że coś odstawisz! Tak cię swędzi między nogami? Musiałaś ich uwieść i to synów mojej ciotecznej siostry?! Jesteś ohydna! Ilu już cię przeleciało? Pewnie wszyscy w szkole!

- Mamo, nie! To nie tak! Nikt mnie nie przeleciał, tylko dotykał..

- Tylko dotykał! Lubisz się tam dotykać ty bezwstydnico? Boże, po co ja cię urodziłam? Żebym wiedziała co z ciebie wyrośnie, to bym się wyskrobała! Nawet ojciec z tobą nie wytrzymał i odszedł! Nie chcę cię widzieć, ty parszywa gówniaro!

  Mówiła potworne rzeczy. Było mi strasznie przykro. Czułam do siebie wstręt. Nie chciałam się tam dotykać, bałam się, nawet podczas mycia. Nie czułam już podniecenia, motylków w brzuchu, nic nie czułam, tak jakby cipka nie należała do mnie. Zaczęłam przybierać na wadze, od tamtej pory mam takie wielkie dupsko. Żeby nie zwariować i słuchać ciągłych narzekań mamy, uciekłam w świat muzyki. Wyciszałam swój ból, słuchając coraz ostrzejszych i szybszych kompozycji. Muzyka wciągnęła mnie jak nurt rwącej rzeki. Pozwalała zapomnieć o ojcu, chłopakach, ciągle narzekającej mamie. Odkryłam, że w tym szarym, obrzydłym życiu, można znaleźć, nadzieję na lepsze jutro.

 

Umilkła, a ja myślałem w tamtej chwili, ile ta dziewczyna już przeszła. Była bardzo silna, większość by się dawno załamała. Zauważyłem, że używała wulgarnego języka. Nie byłem przyzwyczajony do takich słów, szczególnie wychodzących z ust tak słodkiej dziewczyny, ale domyśliłem się, że nauczyli ją tego chłopaki na wsi. Nie przeszkadzało mi to. Przeciwnie, podobało mi się, że mówiła prosto z mostu co robiła i czuła. Musiała mieć dużo odwagi, żeby się tak zwierzyć.

   Wiedziałem też, dlaczego nie mogę jej podniecić. Fizycznie, było u niej wszystko w porządku, ale psychicznie blokowała się samoczynnie. Miała już zakodowane, że intymne pieszczoty, to coś obrzydliwego czy złego i jej ciało nie mogło normalnie reagować.

   Tylko co ja mogłem wtedy zrobić?

W tamtych czasach nikt nie chodził do specjalistów, ja nawet nie słyszałem o takich profesjach jak seksuologia. Była już na pewno, ale jak Wam wiele razy pisałem, wstyd i tabu nie pozwalało nawet o nich rozmawiać.

   Dzisiaj mamy dostęp do wszystkich specjalistów i na szczęście zaczynamy korzystać z ich usług coraz częściej. Masz problem z pochwą? idziesz do ginekologa, masz problem z penisem? idziesz do androloga, hormony ci za bardzo buzują? idziesz do endokrynologa. A jeśli masz problemy w łóżku – udaj się do seksuologa. To są ludzie wyspecjalizowani, ze stażem, doświadczeniem i potrafią naprawdę wiele. Nie „ciocia Krysia”, nie „Baśka z dołu”, nie „Heniek” co ma rok studiów na weterynarii, ani szaman co naprawia twoje ciało grzechotkami.

   Teraz odpalam YouTube i oglądam wykłady profesora Lwa-Starowicza. Uwielbiam jego przemówienia. Jest to jeden z najwybitniejszych polskich ekspertów w zakresie seksuologii. I można się dowiedzieć masę ciekawych rzeczy, za darmo.

  Tylko że teraz mogę się wymądrzać, a wtedy nie było Internetu, programów edukacyjnych z tego tematu, a o profesorze nikt nie słyszał. Pamiętam, że pojawiały się książki o seksie, ale nawet dorośli wstydzili się je czytać.

  Rozmyślałem o problemie Oli i nic nie przychodziło mi do głowy. Przeanalizowałem wszystko co mi powiedziała i wiedziałem już, gdzie jest problem.

- Teraz rozumiem – powiedziałem cicho.

- Nic nie rozumiesz – powiedziała trochę pogardliwie – nie powiedziałam ci najgorszego.

Spojrzałem na nią zaskoczony.

- A więc dokończ - powiedziałem, poprawiając się na materacu.

 

 

Ps. Dziękuję za komentarze. Pomysł, że Ola była wcześniej chłopcem, rozbawił mnie. Myślę, że poznałbym, gdyby zmieniła płeć, nawet jeśli nie byłem wtedy ekspertem od cipek :P. Poza tym w tamtych czasach nie przeprowadzali takich operacji w Polsce, a przynajmniej ja o nich nie słyszałem. W tym odcinku dowiedzieliście się, gdzie Olka nauczyła się „robótek ręcznych”, jak to nazwał jeden z czytelników. Ale piszcie, jak myślicie, czego mi jeszcze nie powiedziała.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Venom

Komentarze

Ania12/12/2019 Odpowiedz

Świetne, tylko nie każ czekać na kolejną część miesiąc. Bardzo jestem ciekawa co dalej się wydarzy. Czytam od samego początku, powinieneś dodawać je szybciej.

Gnom2212/12/2019 Odpowiedz

Opowiadanie jak wszystkie twoje świetne. Tempo pisania ostatnio na coraz lepszym poziomie i oby tak dalej bo można czytać w nieskończoność. Czekam z niecierpliwością na kolejną część.

Czytelnik12/12/2019 Odpowiedz

o straie dziewictwa nie powiedziała

Myślę że brat ja w późniejszym czasie wykorzystywał. I dlatego ona się tak broni

anonim14/12/2019 Odpowiedz

czekam na kontynuację :)

nowy14/12/2019 Odpowiedz

Trochę trafiłem 😉 każdy jak był mały to eksperymentował czy to z rodzeństwem, czy kuzynostwem, takie czasy. Moim zdaniem, to blokada wynika z tego, że zaczęła być lesbijka, skoro zabawy z kolegami zostały zablokowane w głowie dziewczyny.
Po za tym, to jak zawsze świetne opowiadanie. Nawet moim zdaniem co raz lepiej piszesz i czekam na więcej. Pozdrawiam i pisz dalej

Milka17/12/2019 Odpowiedz

Opowiadanie wypas, czekam na dalszy ciąg. Napisałam bo lubisz komentarze :).

lololo18/12/2019 Odpowiedz

Co mogę napisać - świetne jak poprzednie, dla mnie mistrzostwo świata.

Trafiłem tu przypadkiem.
Przeczytałem już wszystko co wyszło spod twojego pióra.
Najbardziej do tej pory wzruszyła mnie historia Sylwii.
Jeśli to wszystko, to autentyczne wspomnienia, to wniosek nasuwa się jeden:
Za dużo razy dostałeś kopa w dupę od życia.

Pisz dalej, bo jesteś w tym mistrzem.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział tej historii
(swoją drogą, byłby z tego kinowy hit)

PS. Widzimy się na dżangłerze?
8 z przodu, co weekend w domu

Venom22/12/2019 Odpowiedz

Czy dostałem kopy? Raczej nie, chyba bardziej dziewczyny z którymi się spotykałem. Ja jakoś nie czuję się skrzywdzony przez życie. A na dżangłerze się nie zobaczymy z dwóch powodów. Pisałem wcześniej, że dużo zmieniło się w moim życiu. Otóż zmieniłem zawód, nie pracuję już jako kierowca. Pracuję w miejscu zamieszkania, pięć dni w tygodniu, weekendy i święta wolne, inny świat. Tylko troszeczkę się w tym świecie nie odnajduję. Brakuje mi czegoś, może właśnie tych wypraw, podróży, sam nie wiem. A po drugie, chcę być całkowicie anonimowy, nie znajdziecie mnie na fb , nk czy innym portalu. Nawet maila stworzyłem tylko na potrzeby tej strony. Ale parkowałem tam kilka razy i widzę, że lubisz mocniejsze wrażenia :). Pozdrawiam.

Agnes20/12/2019 Odpowiedz

Cudne opowiadanie. Mieszkam na wsi i znam podobną historię. Opisałeś to bardzo realistycznie i muszę przyznać że się podnieciłam, dlatego nie każ mi czekać długo na dalszy ciąg.

messi20/12/2019 Odpowiedz

Weź wstaw szybko następną część, jestem bardzo ciekawy co jeszcze kryje ta postać.

Gnom2221/12/2019 Odpowiedz

Opowiadanie świetne jak wszystkie czekam z niecierpliwością na następne

Love Venom23/12/2019 Odpowiedz

kocham kocham kocham kocham twoje opowiadania XD

lala18/01/2020 Odpowiedz

Kiedy coś dodasz, nie mogę się doczekać.

Daaakan23/02/2020 Odpowiedz

Kiedy coś nowego?

Boże twoje opowiadania to cuuuudo lepsze są nawet od książek. A nie powiedziała Ci o utracie dziewictwa więc pewnie straciła je przez brata lub jakiegoś kochanka matki. Tylko proszę Cię pisz nawet krócej ale często bo nie da sie tyle czekać za bardzo wciąga.

Początek mega świetny połowa też dużo seksu chłopcy razem się bawili wszystko super tylko tak ciotka zamiast dołączyć do zabawy to wszystko zepsuła


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach