Anka - wejscie w (prawie) dorosle zycie - prolog
Ania i jej wejście w (prawie) dorosłe życie.
Ania – to ona będzie tutaj główną bohaterką, wokół której będą się toczyć dalsze perypetie- była zwykłą dziewczyną.
Wiecie, w świecie, w którym każdy kreuje się na wyjątkowego tak naprawdę mało kto wyróżnia się czymś szczególnym. I tak było też z nią. Urodzona w grudniu 18 latka, która właśnie pakowała się na wyjazd na studia. W ten wrześniowy dzień targały nią różne emocje – od nostalgii, przez stres po ulgę i podniecenie. Od dawna chciała postawić kolejny krok, zanim zderzy się z prozą życia wykorzystać młodość na studiowanie – wykorzystanie swoich umiejętności, zdobycie wiedzy, poznanie ludzi i zaznanie nieco młodzieńczego szaleństwa w wielkim mieście było jej marzeniem.
Anna, świeżo uczepiona maturzystka była po prostu ładną dziewczyną. Kasztanowe, wpadające w rudy odcień włosy sięgające krzyża najładniej wyglądały, gdy pomogła im się nieco podkręcić. Jej największą zaletą były długie i zgrabne nogi. Najbardziej nie lubiła swojej pupy, choć tu pomogło trochę dyscypliny i gumy do ćwiczeń – latem jej pośladki nieco się zaokrągliły i podniosły. Całkiem dobrze korelowały teraz z niewielkim, ale kształtnym i proporcjonalnym biustem. Twarz Ani była naturalna i zwykła, trudno było znaleźć w jej coś wyjątkowego,lecz zadbana, wręcz dziewczęca buzia stanowiła piękno samo w sobie.
Ładna, inteligentna dziewczyna, z ułożonej rodziny wśród rodzin swoich kolegów uchodziła za dobry materiał na dziewczynę dla chłopców z jej liceum. Ania stroniła jednak długo od kontaktów chłopięco- dziewczęcych – miała w sobie pewną wyniosłość, która utrudniała jej kontakty z koleżankami i kazała trzymać kolegów na dystans. Około 15. roku życia dorastająca Anna odkryła uroki masturbacji. Hormony i dojrzewanie szybko skłoniły ją do szukania mocniejszych bodźców. Oglądanie na telefonie porno, w chwilach, gdy mogła pozwolić sobie na odrobinę relaksu stało się sposobem na szukanie nowych wrażeń. Zaczynała od łagodnych scen, by po kilku miesiącach oglądać, co z polskimi dziewczynami w latach ‘90 wyprawiali Rocco i jego koledzy. Nie robiła jednak seansów zbyt często. W małym 3- pokojowym mieszkaniu, które dzieliła z rodzicami i bratem niełatwo było o czas dla siebie. Zwłaszcza, że jej drobnomieszczańscy rodzice zdecydowali się na podzielenie mieszkania na salon, swoją sypialnię i pokój dla dzieci, który Ania dzieliła z młodszym bratem. Skoro już o rodzicach mowa – wychowywali dzieci w powiatowym mieście. Takim, o którym mówi się, że wymiera. W takim środowisku uchodzili za porządnych- ojciec kierowca i „złota rączka”, mama urzędniczka w garsonce. Nie stać ich było na luksusy, ale dzieciakom niczego nie brakowało.
Ania nie wyjeżdżała na studia jako dziewica. W połowie liceum uległa pod naporem adorowania przez kolegę z klasy- był jak ona, czyli zwykły i porządny. Nie zakochała się w nim jednak na zabój, podobało się jej jego zaangażowanie, swoje zrobiła ciekawość męskiego ciała. Po kilku miesiącach randkowania rozpoczęli „kroki w chmurach”. Pierwszy seks, zwłaszcza niedoświadczonych kochanków rzadko bywa dobry. Pierwszy „lodzik”, uczucie spermy na piersiach, penetracja palcami, czy orgazmy po minetce – to wszystko Anna miała za sobą. Daleko było jednak do fajerwerków, a matura za pasem przeszkadzała jej w myśleniu o harcach. Ostatecznie, pewnego styczniowego wieczoru wróciła do bycia singielką, co mocno rozczarowało jej romantycznego kolegę. Miała sobie wiele do zarzucenia- oceny na świadectwie były dobre, a nawet bardzo dobre. Matura jednak poszła gorzej, niż zakładała. Zamiast psychologii punktów wystarczyło na plan „B”, czyli politologię. Zdawała sobie sprawę, że jej kierunek nie daje konkretnych perspektyw, więc na studiach będzie musiała być bardzo zaangażowana żeby później się wybić. Źródeł tego niepowodzenia dopatrywała się w randkowaniu, które mogła zastąpić wkuwaniem biologii, czy analizowaniem lektur. Tak naprawę jednak liceum w jej mieście nie dawało swoim uczniom szans na wysokie wyniki, co wynikało z kiepskiej kadry nauczycielskiej.
W końcu nadszedł październik. Ania nawet się nie obejrzała,a w końcu miała swój pokój. W 4-pokojowym studenckim mieszkaniu oprócz niej zamieszkała parka, która szykowała się do zakończenia studiów i dziewczyna, która wynajmowała pokój dla „niepoznaki”, a większość czasu spędzała u swojego chłopaka, którego nie przedstawiła jeszcze rodzicom. Do uczelni 25 minut tramwajem, do centrum, gdzie mogła wydawać pieniądze na kino i kawiarnie kwadrans. Do tego sporo czasu na zabawy w samotne wieczory. Niemal idealnie.
Pierwsze dni na uczelni to zwykle próba ogarnięcia nowego uniwersum. Mnóstwo nowych twarzy, nowe otoczenie, nauka komunikacji miejskiej i topografii metropolii, wiele imprez. Do Ani szybko przykleiła się Maryśka – wieczna studentka, na pierwszym roku studiów, na które łatwo się dostać już po raz trzeci. Krągła, w spódniczce i bluzce z dekoltem, twarz tajemniczo skryta w telefonie. Szybko wyczuła, że Anka jest nieco dojrzalsza, niż reszta dziewczyn na roku, intuicyjnie wyczuła, że coś w niej drzemie. Dziewczyny się dogadywały w codziennych, organizacyjnych sprawach- uzupełniały się. Anka potrzebowała kogoś bardziej spontanicznego, Maryśka potrzebowała kogoś zaufanego i ogarniętego, kto pomoże jej skończyć choć dwa semestry, zanim znów pochłoną ją imprezy i romanse.
- pojutrze, w piątek jest impreza grupowa, w grupie na fejsie widziałam- zagadnęła Maryśka
- taak, chciałam pojechać po słoiki do domu, ale już zaplanowałam wyjazd w niedzielę, wrócę w poniedziałek na pierwszy wykład, najwyżej będę dzwonić pulpetami- odpowiedziała z uśmiechem Ania,
- haha, zazdroszczę, ja w domu bywam na urodziny na święta. Może się trochę towarzystwo rozkręci w piątek, bo póki co czuję się jak w podstawówce. Kupię winko z maryjką i wpadnę do Ciebie. Trochę się poszykujemy, trochę obrobimy dupska, trochę poplotkujemy.
-...no ok, o 17? - odpowiedziała z zakłopotaniem Ania, która wciąż uczyła się bezpośredniości Maryśki
- super, mam margines na spóźnienie.
W piątek, w październiku nie jest zbyt ciepło. Więc o 18, gdy Maryśka w końcu zapukała do drzwi Anka zaniemówiła:
- myślałam, że z siebie wyjdę, nie lubię aż takich spóźnień. Widzę jednak, że nie próżnowałaś- wyparowała Anka, która zobaczyła koleżankę stojącą w płaszczu, mini, kabaretkach,
- noo, jakbyś zobaczyła efekty depilacji, to byś mi wybaczyła. Ale Ty tak idziesz?- skomentowała Maryśka, widząc Ankę w grubej sukience za kolano, w ciepłych rajstopach i kapciach
- daj spokój, wypijemy nad rzeką piwo, pójdziemy do pubu, albo na jakąś domówkę i tyle, przynajmniej nie zmarznę...
- mamy godzinkę, przy winku Cię podrasujemy – przerwała Marysia.
Kwadrans po 19, na bulwarach, w miejscu, gdzie zwykle zbiera się rozpoczynająca weekend młodzież pojawił się duet koleżanek. Anka, będąc skrępowaną, przebrała wszystko oprócz bielizny. Swetrową sukienkę zastąpił zestaw w postaci spódnicy do kolan, wydekoltowanej, lecz eleganckiej bluzki. Przez rajstopy można było dostrzec pieprzyki na jej nogach. Pod spodem elegancki, lecz praktyczny komplet czarnej bielizny, w tym stonowane stringi.
Niespodziewanie na imprezie pojawił się Marek, 25 letni analityk, który postanowił oszukać system i zapisał się na bezwartościowe z jego punktu widzenia studia, by móc korzystać z legitymacji studenckiej, ewentualnie by mieć dostęp do grup, gdzie łatwo dowiedzieć się o imprezach z młodymi studentkami. Przystojny, niezależny ekonomicznie. Magister finansów i rachunkowości, który po długim i nieudanym związku z dziewczyną w stylu Anki postanowił postawić własną karierę i potrzeby na pierwszym miejscu.
- żałuję, że nie zrobiłam lewatywy...- westchnęła Maryśka spoglądając na Marka
- jaka lewa...a, już wiem. Daj spokój, nie myśl tylko seksem- odpowiedziała Anka
- Ty szalej, go za chwilę na tych studiach nie będzie, a Ty jesteś w top 3 dziewczyn na roku. Ja jestem za gruba, muszę nadrabiać techniką i zaangażowaniem. Powinnaś korzystać, wieczór jest Twój. Pamiętaj, na imprezy, randki wychodzisz gotowa. Perfum, makijaż, gładziutko lub paseczek.
- Marek jestem- przedstawił się koleżankom obiekt ich zainteresowania, uciszając ich skryty dialog
- Maryśka, a to Anka, która będzie rządzić tą grupą – pewnie krzyknęła grubsza z duetu.
- Ej, daj mi spokój. Anka jestem – odpowiedziała młodsza dziewczyna wznosząc butelką owocowego piwa toast.
CDN...
Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!
Prolog przygód skromnej dziewczyny w wielkim świecie.
Komentarze