Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Ibiza Rozdzial 42 Kisiel w majtkach

- Mnie wycięli podobny numer* – mówi Joanna.

- I nam – wtrącają Tola i Monika.

- Ale my im też, pamiętasz tę jego głupią minę? Albo jego?

- Tom Srom!** Trudno zapomnieć.

- Taki już nas los – stwierdzają bliźniacy – albo my wkręcamy, albo nas wkręcają…***

- Albo wkręcacie się na własne życzenie, jak z bliźniaczkami.****

- I to z wzajemnością – stwierdzają ze śmiechem rzeczone bliźniaczki stając po bokach bliźniaków.

Tego już dla Zuzi za wiele.

- Ja pierdolę! – daje wyraz swym uczuciom. Bliźniaczki tymczasem sięgają po bliźniacze penisy i idealnie zgranymi ruchami doprowadzają je do stanu pełnej używalności. Puszczają je i każą Zuzi oglądać takie sterczące.

- Może teraz poznasz?

I polewają z Zuzi. Wiedzą, że Zuzia nie ma szans.

Lecz Zuzia się nie poddaje. Bierze te bliźniacze trzonki do ręki, najpierw osobno, później oba naraz. Pochyla się nad nimi, przyklęka, bawi się napletkiem, marszczy nosek obwąchując, w końcu liże je na przemian. A potem każe je sobie włożyć. Po kolei oczywiście.

- Może poznam po tym, jak ruchają – mówi, puszczając do mnie oczko. Tom i Jerry biorą ją od tyłu, spoczywającą na czworakach, a ona głośno komentuje ich ruchy i równie głośno wzdycha, ale ja już wiem, że Zuzia wie, iż nie ma szans. A skoro tak…

Zuzia ma szansę na dobrą zabawę. Mówiąc wprost – na dobre rżnięcie. I jej nie marnuje. Głośne westchnienia przechodzą w równie głośne pojękiwania. Robi się ciszej, gdy zaprasza Toma (lub Jerry’ego) od frontu. Klęczy teraz między nimi, a ich śliskie od piczych soczków i śliny chuje na wysuwają się na przemian z jej buzi i cipki, gdy się tak  kiwa  przód i w tył. A potem nieruchomieje. Bliźniacy szybko łapią rytm. Dwa penisy pogrążają się w jej pochwie i ustach coraz gwałtowniej, coraz głębiej, coraz brutalniej. Siodełko, w które wygięła grzbiet, by dźwignąć tyłek , pogłębia się za każdym razem, gdy bliźniacy dobijają. Tom i Jerry już się nie powstrzymują, nie są w stanie. Sperma zalewa Zuzię jednocześnie z obu stron. Krztusi się. Lecz bliźniacy nie wyjmują, pieprzą ją dalej, aż wypływającej jej z kącików ust spermie nie zacznie towarzyszyć  jęk orgazmu zdławiony wciąż tkwiącym w nich chujem. Dopiero wtedy z niej wyciągają. Spermie skapującej z brody towarzyszy teraz sperma wypływająca z ciemnej czeluści wciąż rozwartego ujścia pochwy, zbierająca się na zmierzwionych włosach łonowych i takoż skapująca na materac.

Uznaję, że  to dobry moment, by przedstawi Zuzi nowych przybyszy.

Gdy unosi głowę, widzi wokół siebie same nieznane cipki i kutasy. A gdy unosi ją wyżej – same nowe twarze. Zuzia szybko wstaje.      

- Już myślałem, że Tidżeje urwą ci cycki, latały, jak szalone, jestem Tim – przedstawia się jeden z brodaczy, łapiąc ją za mokrą od spermy cipę.

- Tak się witamy – wyjaśniam jej nasz rytuał. Zuzia szybko łapie o i chodzi i łapie Tima za mosznę. A potem Jona, Jacka, Lię – tę ostatnią oczywiście za cipę – i kolejne panienki Brodaczy, też za cipki. Staś się postarał i ściągnął tu całą ekipę poznaną w Grecji. Szkoda tylko, że bez żaglowca.

Po całkowicie wydepilowanych kroczach Lii, Any, Gwen, Thei i Lisy przychodzi kolej na bardziej zróżnicowane pod tym względem Julkę, Janeczkę, poznane już wcześniej Majkę Natkę… Zwłaszcza Natkę.

- Długie, co nie? – Szczerzy się  ta ostatnia, gdy Zuzia nie dowierzając dotykowi zagląda jej między nogi. I nie o długość skądinąd imponujących kłaków na piździe jej chodzi.

- Chłopcy uwielbiają je zasysać, twierdzą, że łaskoczą w gardło – chwali się Natka, naciągając do granic możliwości te różowe frędzle. - Tobie też dam kiedyś spróbować.

A potem, jako że Zuzia stoi tak z otwartą buzią, wpycha jej do tej buzi język i wylizuje resztki spermy. Nikt nie przebije Natki.

* * *

Maleńka wsuwa swą szczupłą łapkę w moją.

- Chodź, przejdźmy się plażą. Tak tu pięknie. Taki romantyczny spacer, tylko ty i ja.

Maleńka ma takie napady tkliwości i za to też ją kocham.

- Popieścimy się w jakimś uroczym zakątku – dodaje – tylko ty i ja.

* * *

- Tato, to my się przejdziemy trochę, dobrze?

- No nie wiem Jadwisiu, ta plaża i w ogóle…

Wiśka ledwie powstrzymuje zgrzytanie zębów; nie lubi swojego imienia, a już to ulubione tatusiowe zdrobnienie…

- Tatuśku, nie bądź taki, przecież wiem, czemu nas tu zabrałeś.

Zemsta jest słodka,  choć grozi odmową. Nie mogła się jednak powstrzymać przed wbiciem ojcu szpili… a nawet dwóch.

- Tylko nie tatuśku! No dobrze już, idźcie.

Mama została w hotelu, leży i kwiczy, czerwona, jak prosiaczek. Dużo za dużo słońca wczoraj. A tata wymógłszy na dzieciach obietnicę, że nie przyznają się matce, w te pędy ruszył z nimi znów na S’Espardell. Na nagą plażę, na którą tak się mamusia oburzała. I jeszcze ten facet z tym wielkim… Może znów się na niego natknie. Wiśka rumieni się nagle, gdy dociera do niej dwuznaczność tego określenia.

- O czy tak rozmyślasz?

Przyłapana, rumieni się jeszcze bardziej. Choć przecież przed kuzynką, swoją najbliższą powierniczką nie ma żadnych tajemnic.

- Myślałam o tym facecie, o którym ci opowiadałam, tym wiesz…

- Z tym wielkim stojącym kutasem? – Magda zawsze była bardziej bezpośrednia no i odważniejsza w mowie. – No i?

- Zastanawiałam się, jak by to było się na niego dziś natknąć. W tym drugim znaczeniu.

Gdy do Magdy dociera to drugie znaczenie, wybucha śmiechem.

- Ty zboczony świntuszku! Chciałabyś się natykać na tę jego pałę, wiem o tym.

Wiśka ogląda się za siebie.

- Chyba już dość daleko odeszłyśmy. To co? Ściągamy?

- Nie zmieniaj tematu! I tak, ściągamy.

Dłonie dziewcząt równocześnie sięgają do sznureczków na plecach. Nie są zbyt wstydliwe, dumnie obnoszą się ze swymi młodymi cycuszkami. Zresztą wokół pełno golasów. Jeśli się wyróżniają, to raczej tym, że są w majtkach. Na zdjęcie majtek chyba się nie odważą. Co do staników, umówiły się jeszcze wczoraj, gdy tylko się okazało, że mama Wiśki zostaje w hotelu, a ojciec poczuwszy wolność aż się rwie na nagą plażę.

Do tego stopnia, że szybko uzgodnił to z dziewczętami. I z Tomkiem, ale Tomek rwał się tu nie mniej niż stary.

I tak, jak Wiśka sądziła, pozwolił im się przejść. Opierał się tylko pro forma. Dzięki temu mógł się swobodnie poprzyglądać tym wszystkim nagim laskom. I Tomek też.

- Dwa zbokole.

- Kto niby?

- A tak sobie tylko na głos myślałam.

- Twój tata i Tomek, hehe.

- Mówiłam ci, że mu stanął?

- A tego akurat nie…

- I to jeszcze jak! Wykręcała się potem, żeby matka nie zauważyła.

- A ty oczywiście zauważyłaś.

- Bo się przypadkiem w moją stronę wykręcał.

- Jak ja żałuję, że mnie wczoraj z wami nie było… Mówiłaś, że ten facet puścił do ciebie oko. I trzymał ręce na tyłkach tych dziewczyn.

- No, jak odchodzili, to złapał je w pasie. Ale szybko mu te ręce zjechały niżej.

- Oglądałaś się za nimi.

- No jasne.

- I pewnie wspominałaś wieczorem, już w łóżku…

- Eee… - Wiśka zdobywa się na odwagę i przyznaje, że tak. Niewiele ma tajemnic przed Magdą.

- Hihi, ja też. Wyobrażałam sobie nas obie na ich miejscu. Idziemy plażą, całkiem nagie, jego ręce na naszych pośladkach, a jego kutas tak się majestatycznie kołysze…

- Weź przestań, zaraz będę miała kisiel w majtkach!

- …więc któraś z nas go przytrzymuje ręką, żeby się tak nie majtał po próżnicy. I też mam kisiel w majtkach.

- O rany! – Wiśka gwałtownie przystaje.

- Wiedziałam, że ci się spodoba.

- Ja nie o tym. To on!

- Ja pier…

* * *

Z przeciwka nadciągają jakieś dwie dziewczyny, obie bez staników. A właściwie ze stanikami, tyle że w ręku.

- O! – mówię, gdy podchodzą bliżej.

- Znasz je?

- Jedną. I nie znam, tylko widziałem wcześniej, tyle że kompletnie ubraną. Ma fajny tyłek.

Ona też mnie poznaje. Zatrzymuje się i odruchowo zasłania cycki. Obie zasłaniają. Puszczam do niej oko, jak za pierwszym razem, a ona znów się rumieni. I szepce coś do ucha tej drugiej. Ja też opowiadam pokrótce Ali o naszym pierwszym spotkaniu, o tekstylnej rodzice, moim wzwodzie i reakcji jej mamuśki.

- Tym razem nie masz się czym pochwalić – Maleńka zerka na moje smętnie zwisające przyrodzenie. I marszczy czoło, prawie widzę kręcące się w środku trybki.

- Chyba, że… - i przedstawia mi swój plan.

- Jesteś zepsuta do szpiku kości!

- Wiem (wie, że tylko żartuję). Ale co ci zależy? I tak masz co ruchać. Nic nie stracisz, jak się nie uda.

- Fakt.

- No to powodzenia – Maleńka macha do tamtych dziewczyn, odwraca się i odchodzi. A ja podchodzę.

* * *

- Cześć, dziewczyny!

- Eee… dzień dobry!

- Można dołączyć?

- Ale pan w drugą stronę idzie.

- To zawrócę.

I zawracam. W ten sposób, że wciskam się między nie i obejmuję w pasie.

- Co pan robi?!

- Dołączam. I uśmiecham się do nich obu swym szczerym i niewinnym uśmiechem nr 1.

- No to skoro jesteśmy dołączone…

I ruszamy wzdłuż brzegu. Po chwili ręce nieznacznie mi się zsuwają. Ku krawędzi majteczek.

- Wiem, co pan kombinuje, widziałam wczoraj, jak pan trzymał te dziewczyny! A właśnie, dzisiaj był pan z inną.

- To zarzut? Znam dużo dziewczyn.

- I dlaczego sobie poszła?

- Stwierdziła, że mam tylko dwie ręce…

- I obie oraz niżej!

- Masz tam łaskotki? Bo się tak wiercisz.

Tam – czyli w miejscu, gdzie pośladki zaczyna rozdzielać kuszący rowek. Wsuwam palce ciut głębiej. Przedstawiam się. One również.

- Wisia.

- Magda.

- Koleżanki?

- Kuzynki.

- Bliskie?

- Nie bardzo. Ale jesteśmy ze sobą blisko.

- To dobrze, bo zamierzam zdjąć wam majteczki. Na tej nagiej plaży wyglądacie w nich wręcz nieprzyzwoicie przyzwoicie.

- Ależ proszę pana!

Nie wiem, czy to reakcja na moje dłonie, do połowy wsunięte w ich majtki, na mojego do połowy wzniesionego członka, czy też na moje słowa. Pewnie na to wszystko na raz.

Przystaję i obracam je ku sobie. Przesuwam dłonie, dalej częściowo w ich majtkach, na biodra dziewczyn, później na dwa płaskie brzuszki. Oba drżące. W podnieceniu? Oczekiwaniu na coś? Postanawiam się przekonać. Pod opuszkami palców wyczuwam… a raczej nie wyczuwam ani śladu zarostu. O tym też postanawiam się przekonać. W końcu Ala powiedziała, że nic nie stracę. „ Najwyżej dostaniesz z liścia. Od jednej a potem od drugiej” – powiedziała. No to się zaraz przekonam.

- Ile tu kisielku! – mówię, odchylając i ciągnąc w dół obie pary majtek. I rzeczywiście, ani śladu włosów. Przed oczyma mam dwie nagie cipki. Niczym dwa nagie miecze. Wąskie szparki z równie wąskimi wargami w środku. A wszystko pokryte śluzem, którego niteczki wyciągają się teraz do majtek.

Reakcja dziewczyn mnie zadziwia, obie wybuchają krótkim nerwowym śmiechem. Skąd mam wiedzieć, że niedawno rozmawiały właśnie o kisielu w majtkach…

Obie próbują przytrzymać przy tym majtki na pupach, ale jakoś tak bez przekonania.

- To grzech ukrywać dwa najzgrabniejsze tyłeczki w okolicy.

Ali już nie widać, więc mogę to powiedzieć z czystym sumieniem. Wiśka i Magda rozglądają się wokół, muszą przyznać mi rację. Ich opór słabnie.

- Skoro i tak już pan widział nasze cipki…

Szybko, żeby się nie rozmyśliły, zsuwam im majteczki. Schylają się po  nie.

- Chyba nie zamierzacie ich tak nosić w rękach?

Śmielsza z nich dwóch Magda zerka na mojego członka, już w pełnym wzwodzie.

- Mam je powiesić na tym wieszaczku?

- Kuszące, ale…

- Co ludzie powiedzą?

- Ludźmi, jak widzisz, się nie przejmuję. Zresztą są zajęci sobą, ot choćby ta parka.

Ta parka pozwala sobie na wiele, dziewczęta kraśnieją na ten widok.

- Chodzi mi o wygodę, po co to nosić, jak można gdzieś zostawić. Ot choćby pod tą skałką.

Dziewczyny dają się przekonać, wędrujemy dalej, a dwa komplety bikini zostają za nami zakopane w piasku.

Im dalej od przystani, tym mniej ludzi, właściwie mijamy tylko od czasu do czasu jakieś pary. Ale oni nie zwracają na nas większej uwagi, nie po to odeszli tak daleko, by przyglądać się innym, zajęci są sobą. Tak, jak ja zajęty jestem Magdą i Wiśką. Już bez skrępowania gładzę i uciskam te boskie tyłeczki a ich właścicielki nie protestują. Co więcej, dowiaduje się ciekawych rzeczy…

- Z ciebie, to jakiś prorok – odzywa się nagle Wiśka. Magda tylko się rumieni.

- O co chodzi?

- Niech ona panu powie.

Magda trochę się wzbrania, nazywa kuzynkę zdrajczynią, ale w końcu wyjawia, co rzeczona zdrajczyni miała na myśli. Od tego wyjawiania znów  mi się podnosi i kołysze majestatycznie w takt naszych kroków.

- To która go przytrzyma?

Śmieję się wraz z nimi na widok dwóch rąk sięgających zgodnie po mojego członka.

- Podejdźmy jeszcze kawałek, tam już chyba jest całkiem pusta plaża – mówię, gdy zaciskają się na nim dwie szczupłe dłonie. Miejsca jest dość…

Idą chętnie. A przecież wiedzą, czym to się skończy.

Wreszcie przystajemy, wokół jak okiem sięgnąć, tylko morze, piasek i skały. Kładę się na tym piasku, przytrzymuję kutasa w pionie.

- Skoro już się na mnie natknęłyście, to teraz się natykajcie.

- Tak od razu?

- Przecież jesteście obie gotowe, wręcz kapie wam z cipek.

Jeszcze się wahają, nie mogą zdecydować, która pierwsza…

- Bo my pierwszy raz tak… we dwie. I nie wiemy…

Widzę, że w ten sposób nic nie osiągnę.

- Zrobimy tak: starsza z was kuca nad kutasem, druga nad głową. Potem zmiana. I żebyście były twarzami do siebie. Pasuje?

Tylko się uśmiechają. Potem Magda przymierza się do penisa, a pizda Wiśki zawisa nad moją twarzą.

Uch! Magda nasuwa się na mnie cipką. Jest ciasna ale taka śliska, że nie ma z tym żadnego problemu. Dziewczyna poprawia trochę pozycję i zaczyna miarowo kiwać tyłkiem, wzdychając do taktu. Ściągam wypięty nade mną tyłek Wisi niżej i wyciągam język. Wiśka piszczy.

- Oj! Co pan robi?

- Likwiduje wyciek.

Kisielek dotarł aż tutaj. Wylizuję go najpierw z dziewczęcego odbytu, dopiero potem sięgam do źródełka. Robię jej klasyczną patelnię z klasycznym zakończeniem.

- Cicha to ty nie jesteś – mówię, gdy Wiśka dochodzi z moim językiem na łechtaczce. Próbuje uciec, ale trzymam ją mocno. Aż uznaję, że czas na zmianę. Magda też nieźle sobie radzi, ujeżdża mnie coraz szybciej i najwyraźniej nie ma zamiaru odstępować mego penisa kuzynce. Trudno, wstrzymuję się, jak mogę, nie chcę sprawić zawodu Wiśce.

Kolejny krzyk obwieszcza morzu, plaży i skałom, tudzież jej kuzynce i mnie niegodnemu, że dziewczyna ma orgazm. Czas ją wziąć na język.

A Wiśka niech mnie dokończy cipką.

Dziewczyna się stara, ale ja naprawdę jestem zmęczony, pieprzę od samego rana. Potrzeba mi dodatkowej podniety.

- Całujcie się, dziewczyny, tak z języczkiem.

- Ależ proszę pana!

- Nie mówcie, że tego nie próbowałyście, bo i tak nie uwierzę.

Widok liżących się kuzynek, dodatkowo, już z własnej inicjatywy pieszczących sobie cycki, pomaga. Spuszczam się wreszcie. Dobrze, że w cipce, bo byłby wstyd. Gdy Wiśka dźwiga tyłek, niewiele z niej wypływa. Ale ona nie zwraca na to uwagi, właśnie znów doszła. Magda też chce drugiego orgazmu. Pomagamy jej z Wiśką, jak umiemy i w końcu szczytuje. Z moim językiem wwiercającym się w jej tylną dziurkę i palcem kuzynki na łechtaczce.

- Teraz jest sprawiedliwie – wzdycha ochłonąwszy.

* * *

Stoimy po kolana w wodzie, biorę te śliskie, zgrzane i nabrzmiałe od intensywnego używania pizdy w dłonie; w sumie pierwszy raz. Całuję się z Wiśka i Magdą, też pierwszy raz.

- Wszystko na odwrót.

- No właśnie – dodaje Wiśka. - Najpierw powinieneś nas całować i popieścić, a potem wy…

- Wyruchać?

Kiwa głową.

- I wreszcie jesteśmy na „ty”.

- A rzeczywiście. Odprowadzisz nas teraz?

- Jasne. Ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

- Jasne!

Ale potem smutnieją.

- Jej mamuśka nas nie puści samopas. Ojciec, to co innego.

Zwracam się do Wiśki:

- A pod opieką twojego brata? Wyglądał mi na pełnoletniego. Jutro impreza w Amnesii…

- To ta dyskoteka! Oj jakbym chciała! Z bratem może by się dało… Ale z BRATEM?!

- Spokojnie, nie będzie przeszkadzał. Podobał się Zuzi i Febe, no, tamtym wczorajszym dziewczynom. Z chęcią go zagospodarują.

- W TEN sposób?

- A jak sądzicie?

- Możemy mu to powiedzieć? Jak się dowie, poruszy niebo i ziemię.

- Możecie, możecie…

* * *

Docieramy do miejsca ukrycia majtek i staników. Dziewczyny płuczą je z piasku i zakładają na siebie.

- Szkoda… I szkoda, że nie są skromniejsze.

- Uważasz, że są nieskromne? – dziewczęta okręcają się wokół siebie – mamusia wybierała.

- Skromniejsze w nieskromnym znaczeniu tego słowa – precyzuję. Na przykład z tyłu wystarczyły by same tasiemki.

- Przecież są tasiemki – Wiśka sięga sobie do tasiemek dopiero co zawiązanego stanika.

- On mówi o tasiemce w dupie, głupia! Te majtasy zakrywają nam całe tyłki.

- Mamusia wybierała – powtarza tylko Wiśka, cała czerwona.

- Ludzie są jednak dziwni… - stwierdzam pozornie bez związku. Magda unosi brwi, więc tłumaczę:

- Spójrz na swoją kuzynkę, nic co jej dziś uczyniłem, aż tak jej nie zawstydziło…

- Hahaha, czasem łatwiej dać dupy, niż ciała.

- No już zejdźcie ze mnie oboje!

- Żeby zejść, trzeba najpierw wejść. Postarajcie się dotrzeć na dyskotekę, gwarantuje dużo wrażeń.

- Kisiel w majtkach?

- No, ba! Ale długo w nich nie zostaniecie.

- Na to liczymy.

* * *

Facet jeszcze je całuje na pożegnanie, odwraca się i odchodzi. Magda patrzy zdziwiona na wciąż milczącą Wiśkę.

- Naprawdę to powiedziałam?

- Przecież tego chcemy, prawda?

- Chciałabym, żeby już było jutro…

- Ale mamy wspólny pokój, prawda?

- Eeee… Ty świntucho!

Ale Magdzie, gdy to mówi, oczy się śmieją. Myśl o czekających ją dzisiejszej nocy figlach z kuzynką sprawia, że znów ma kisiel w majtkach.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

*     Rozdział 36 Joanna i bliźniacy

**    Rozdział 13 Podwózka

***   Rozdział 9 Tom lub Jerry

**** Rozdział 16 Bliźniaczki


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach