Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Grecja Rozdzial 10 Ale jazda!

- Ale jazda!

Maleńka kolejny raz nasuwa się pizdą na maszt. Mój maszt. Rola Ali ogranicza się do nasuwania (i zsuwania); moja – do leżenia na wznak. Całą robotę biorą na siebie dziewczęta. Dwie trzymają Maleńką w pozycji embrionalnej – z kolanami pod brodą. Jej wypięty tyłek zwisa nisko, jeszcze niżej Pan Pierożek poleruje moje berło sunąc to w górę, to w dół…

Zmiana. Kaśka i Dorka przejmują Alę z rąk Natki i Loli. Te ostatnie podejmują czynności autoerotyczne – już nie wiem, gdzie mam patrzeć, na wargi Ali, teraz na kształt lepkiego obwarzanka, czy na łechtające sobie łechtaczki dziewczęta.

Jedna Majka trwa przy moim przyrodzeniu. Jej jedna dłoń, ta na jądrach, sprawia, że maszt stoi, druga, zaciśnięta u nasady pilnuje, by stał pionowo. Gdyby cipa Ali trzymała się rozkładu jazdy, nie byłoby problemu, dziewczęta jednakże czasem podnoszą Maleńką za wysoko…

Pierożek zamyka się wtedy natychmiast z cichym mlaśnięciem i tu zaczyna się rola Majki.

Zabawiamy się tak w oczekiwaniu na transport. Bliźniacy mieli być przed południem, a tu dochodzi dwunasta. Spakowani jesteśmy, ile można się opalać?

Miałem szczery zamiar oszczędzać siły na podróż, ale…

- Nudzę się… Kiedyż oni przyjadą?

I Ala wymownie zerka na mojego najlepszego przyjaciela. Później nie tylko zerka. Koleżanki też zerkają. Moje jajka przechodzą z rąk do rąk, no i wiadomo, jak to się kończy.

Kończę, a dziewczęta dalej trzymają Alę nade mną. Czekają, aż przestanie z niej kapać. I zlizują mi z brzucha. Majka wylizuje berło. Coś trąbi. Przyjechali. Nareszcie!

* * *

Brama się otwiera, nadchodzi długo oczekiwana chwila.

Wjeżdża autobus… Nie, to wielki samochód kempingowy. Dziewczęta nie wytrzymują, zrywają się, biegną  do kampera. Podążam za nimi z niedolizanym berłem, ciesząc oczy sześcioma podrygującymi dupeczkami.

Ale wielki! – Woła Maleńka  - Ma chyba ze 20 metrów!

- Dokładnie 14  - Odpowiada T/J wysiadając z szoferki, jest kompletnie nagi, pyta mu wisi do kolan ale widać już pierwsze drgnienia, to pewnie na widok witających go radośnie nagich panienek.

- A kiedyś ty zdążył się rozebrać – pytam.

- Brama wolno się zamyka.

Wysiada drugi bliźniak, też goły i obaj zaczynają się witać z dziewczętami. T/J bierze w garść kolejną cipę, podnosi wzrok na jej właścicielkę i…

- Ty, ja cię nie znam!

Patrzymy, co będzie dalej.

- Dorota jestem, ale mów mi Dorka – Mówi dziewczę, dyga grzecznie

i wita się z bliźniaczymi kulkami bliźniaka. I dodaje niewinnym tonem; – A ona – to Ruda Norka, poznacie się bliżej, zanim wyruszymy?

W efekcie Dorka stoi na stopniu kampera, trzyma  się poręczy i wypina tyłek na odpowiedniej wysokości. Wyposzczeni po podróży bliźniacy pieprzą ją po kolei. Dziewczęta popędzają.

- Spuszczajcie się w końcu, chcemy już jechać!

Wreszcie Tom lub Jerry też dochodzi, Dorka dostaje kolejny zastrzyk spermy. Z Rudej Norki kapie jej obficie, dziewczęta szybko sprzątają i pozwalają Dorce zejść.

- Wyliż im jeszcze te mokre pały i jedziemy.

Bliźniacy patrzą na wylizującą bliźniacze pytongi Dorkę, a potem na mnie. Wzruszam ramionami.

- Trochę nam się zespół powiększył. Dla nas to też była niespodzianka.

- My też mamy dla was niespodziankę. Właściwie dwie niespodzianki.

- Czekają na jachcie. Więcej nie powiemy!

Dziewczęta przymilają się do bliźniaków, głaszczą, liżą sutki, delikatnie drapią po jajeczkach.

- Powiedzcie teraz! Tak pięknie prosimy! – I bliźniaki pękają.

- To dwie napalone szesnastki, podróżowały po Europie, poznaliśmy je we Francji.

- I wyobraźcie sobie, bliźniaczki, nie do odróżnienia! Nawet smakują tak samo!

- Gotowe na wszystko?

- O tak! – Odpowiada Tom albo Jerry. Muszą nam kiedyś opowiedzieć, co wyczyniali.

- To teraz wiecie chłopaki, co my z wami przeżywamy, żadna z nas nie wie, któremu właśnie obciąga!

- A jak je poderwaliście?

Bliźniacy patrzą po sobie.

– Takim masztom żadna się nie oprze.

- Oni mają na myśli jacht – wyjaśnia Majka pozostałym dziewczętom.

- No przecież! – Kaśka pokazuje palcem na dwie smętnie zwieszone pyty.

- O nie, poznaliśmy je już wcześniej…

Dorka bierze bliźniaków w obronę. A ich kutasy w dłonie, próbując doprowadzić je do stanu używalności.

- Dobrze się spisali! Chcę jeszcze!

- Przepraszam, że przeszkadzam – wtrącam i pukam palcem w wyimaginowany zegarek na nadgarstku.

- No już, już…

Dorka, nie wypuszczając bliźniaków z rąk, prowadzi jednego do szoferki, drugiego do salonki. Nawet ładnie im postawiła.

- Takie chuje się marnują…

 

* * *

Ruszamy wreszcie! Bagaże dziewcząt, identyczne zresztą, są już spakowane. Każdy składa się ze szczoteczki do zębów, dokumentów i komórki. Solidnie wypchane plecaki z rzeczami „nad morze” zgodnie z umową zostają tutaj. Przychodząc tu dziś rano, dziewczęta rozebrały się na naprawdę długo, wielokrotnie dłużej, niż kiedykolwiek w życiu.

Uświadomiły to sobie z całą mocą zrzucając sukienki, jak zwykle już przy furtce. Na okoliczność zmiany pogody przytargałem tu wielką skrzynię. Wylądowały tam plecaki, sukienki i sandałki dziewcząt. Więcej na sobie nie miały, przyszły jak zwykle, bez majtek. Stały tam kompletnie nagie i patrzyły jak zamykam skrzynię.

- Stało się, dziewczęta. – zwróciłem się do otaczających mnie nagusek.

- Wszystko, co macie do ubrania, jest w tej skrzyni. A otworzę ją za dwa tygodnie…

- Ile to ja właściwie najdłużej do tej pory chodziłam cięgiem goła? – zastanawia się Lola – To ten weekend z bliźniakami, od soboty rano do poniedziałku rano.

- Ale w niedzielę wieczorem zakładałyśmy sukienki idąc po zeszyty

- Ale szłyśmy bez majtek

- Ważne, że nie byłyśmy całkiem gołe.

- No to w takim razie, to było w nasz pierwszy Nagi Weekend.

- Tak to wtedy było najdłużej. Dzień, noc i znowu dzień, cały czas nago.

- Dużo razem przeżyliście, szkoda, że tak późno dołączyłam – wtrąca Dorka. – Musicie mi kiedyś wszystko opowiedzieć.

- Pokażemy ci nagrania, nawet niebawem, będzie dużo czasu po drodze.

- Jakie nagrania? Nie mówcie, że…

- …Nagrywamy wszystkie nasze igraszki? Tak! Jak mnie cipa swędzi  a nie mogę tu przyjść to sobie puszczam jakiś ulubiony kawałek i się… odprężam. Wszystkie tak robią. Tobie to dobrze, mieszkasz obok, właściwie mogłabyś wywiercić dziurę w płocie i umieścić obok dzwonek. Cipa cię swędzi, to podchodzisz, dzwonisz, on przychodzi, przekłada rękę i uprawia twój ogródek – chichoczą dziewczyny.

- Albo pranie mogłabyś mu tam zostawiać. Dałaś mu już majtki do wyprania?

- Tak, ale nie te, w których wpadłam po piłkę, wprawdzie dopiero co je wtedy założyłam ale popuściłam, jak leciałam przez ten żywopłot. Inne.

- Leciała jak strzała, szczała, jak leciała – śmieją się dziewczęta i wracają do tematu dnia.

- I pomyślcie dziewczęta, teraz całe dwa tygodnie na golasa.

- Przez pół Europy!

- I w Grecji. I na bezludnej wyspie!

- I na jachcie!

- Ale jazda!

* * *

W środku z miejsca rozlegają się okrzyki zachwytu.

- Ile tu miejsca! Tyle okien! O, jakie długie łóżko?! – Dziwi się w końcu Ala.

- Głupia jesteś, nie długie tylko szerokie. Śmieje się Kaśka, ale sama patrzy z podziwem na wyro szerokie na cztery metry.

- Specjalnie wstawiliśmy drugie, gdzieś się przecież musimy pomieścić - chwali się Tidżej.

Ala tymczasem ze skupieniem mierzy długość wnętrza. Ma oryginalną metodę, staje w szerokim rozkroku, dostawia lewą nogę i odstawia prawą. I tak dalej. Idę za nią z głową nisko  i podziwiam Pana Pierożka, który otwiera się i zamyka, otwiera i zamyka….Wreszcie pierożek zamyka się po raz ostatni i Ala woła.

- Dwanaście!

- Zmierz jeszcze raz albo i dwa, wyliczymy średnią – mówię do Ali i przywołuję gestem kuzyna.

- Tylko patrz!

Ala w skupieniu ponownie mierzy wnętrze. Pomykamy za jej plecami na kolanach i teraz dwie pary oczu wpatrują się w jej krocze. A Pan Pierożek otwiera się i zamyka, otwiera… Dziewczyny widzą już o co chodzi i cicho polewają z Ali.

Ta zauważa wreszcie nasze zainteresowanie i sama spogląda na Pierożka.

- Wy świntuchy!  - Ale stawia teraz większe kroki!

Coś mi nie pasuje w tym wnętrzu. Dziewczęta też coś zaczynają podejrzewać, bo pytają.

- A gdzie kibelek?

T/J tryumfalnie ściąga narzutę z wystającego w kącie ze ściany sedesu.

- Najpierw zdjęliśmy drzwi ale nadal wydawało nam się tu ciasno.

- A tu macie natrysk. – Wskazuje ręką przeciwległy narożnik, gdzie z sufitu wystaje sitko.

- Ścianki prysznica też zdemontowaliśmy w imię jak największej przestrzeni.

- A prawdziwe powody? – Pyta Kasia.

- Chcemy cały czas mieć na podglądzie wasze cipki!

- No i musicie się przyzwyczajać, na jachcie nie ma w ogóle kibelka.

- Wszystko załatwia się z relingu! Dziewczęta patrzą teraz na mnie.

- Normalka – mówię - przyzwyczaicie się, wszyscy się w końcu przyzwyczajają, nie mają wyboru.

Wygląda na to, że dziewczyny dają się wkręcić.

- My tam wstydliwe nie jesteśmy.

- To ja się pierwsza wysikam. - Natka i siada na sedesie.

To ja pierwszy popatrzę. – Uprzedzam Tidżeja i siadam po turecku na wprost rozchylonych ud dziewczyny. Bliźniak może mi tylko zaglądać przez ramię,  gdy podziwiam strużkę moczu przesączającą się przez gęste futerko Natki.

- Nieźle się zaczyna – mówi Dorka - widzę, że będę się doskonale bawić.

Dorka i jej Ruda Norka są z nami najkrócej, właściwie widzimy się dopiero trzeci raz. A było tak…




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach