Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-Ibiza Rozdzial 43 Amnesia

Pierwszą poranną niespodzianką są pamiętni z Grecji Brodacze i ich modelki. Dotarli tu w nocy, gdy już spaliśmy.

- Że też się Staś nie wygadał! I jeszcze z dziewczynami przyjechaliście!

Witam się z Alice i Aną, obie są nagie, jak i ja zresztą, więc powitanie jest takie, jakie lubię najbardziej – w obu dłoniach wygolone na gładko pizdy, z tym, że pasek kasztanowej barwy włosów na łonie Alice łaskocze mnie w nadgarstek.

- I nie zmieniłyście fryzur…

- Pamiętasz? A fryzurki cały czas zmieniamy, nie możemy wyglądać tak samo w każdej sesji. Ale tak się złożyło, że akurat mamy takie, jak w Grecji.

- A wasze koleżanki?

- Pytasz o dziewczyny, czy ich cipki?

- O jedno i drugie.

- Tylko Thea nie zmienia fryzurki. A raczej braku fryzurki. No ale jej głównym atutem są wargi…

- Pamiętam, co z nimi wyprawiała.

- Teraz je sobie rozciąga na Karaibach.

- Zazdrość!

- A Lia i Gwen akurat coś kręcą, bardzo żałowały… Ale podeślą ci rezultat.

- Tu też coś nakręcimy, znaczy Staś nakręci.

- Na to liczymy, film z Grecji zrobił furorę.

* * *

Pierwszym punktem dnia, oczywiście po wspólnej kąpieli i śniadaniu jest wizyta u fryzjera. Czyli u Toli i Moniki. Do Febe i Zuzi dołącza Dorka, której spodobał się pomysł codziennie innej fryzurki i poświęca swe ogniście rude kudły.

- Odrosną – śmieje się tylko, gdy próbuję jej to wyperswadować. –  Pomyśl o spacerach wzdłuż plaży z trzema identycznie uczesanymi dziewczętami: brunetką, blondynką i rudzielcem.

- A ja? – Nawet nie zauważyłem, kiedy Alice do nas podeszła.

- Okay, z czterema – poprawia się Dorka.

Tola przygląda się krytycznym okiem kasztanowemu irokezowi tuż nad cipą Alice, ale nie znajduje ani jednego zbędnego włoska.

- To wam zrobimy takie same.

Dorka przyciąga do siebie Zuzię i Febe, obejmuje wpół i stają tak przede mną prezentując różnej maści, choć równie bujne futerka.

- Widzę, że cię przekonałam – śmieje się widząc moją reakcję.

Moja reakcją zajmuje się tym razem Joanna – podtrzymuje ją wprawnie przez cały proces strzyżenia i golenia nie dopuszczając zarazem do eskalacji. Gdy więc proces dobiega końca, zgolone włoski zostają skrzętnie zebrane, cipki dokładnie umyte, a Joanna zabiera pomocną dłoń, jestem gotów.

Szczerze mówiąc widok czterech gładko ogolonych piczek, a nad każdą pasek futerka w innym kolorze i tak postawiłby mnie do pionu. W cudzysłowie pionu, bo mój wyprężony członek tylko lekko unosi się w górę, gdy tak leżę na wznak, uwięziony między czterema parami zgrabnych nóżek. A każda para zwieńczona mniej lub bardziej wyrośniętym pierożkiem z apetycznym różowym mięskiem. A każda pierożek z zawadiacką czuprynką. Dzisiaj to cztery irokezy, ale z tej perspektywy wyglądają jak kępki. I na tym podobieństwa się kończą, bo Zuzia jest blondynką ze szczupłym tyłeczkiem, Dorka rudzielcem ze zgrabnym tyłkiem, a Febe czarnulką z krągłą dupeczką. I jeszcze Alice na dokładkę. A ta krągła dupeczka rośnie mi w oczach, gdy Febe kuca, celując pizdą w moją twarz. Jej pierożek się rozchyla ukazując różowe wnętrze i kontrastujące z nim brązowe, sklejone jeszcze skrzydełka. Podpieram dłońmi tę opadającą na mnie dupeczkę, by im się przyjrzeć z bliska. U samego dołu, niczym perełka, lśni pojedyncza biała kropla. Dotykam jej czubkiem języka. Kropla spływa mi na język, za nią następna, a potem to już strużka ambrozji. Prosto z dziewczęcej cipki.

Rozdzielam językiem sklejone płatki sromu i szukam więcej tej ambrozji. Cipka pod tym dotykiem drży, a gdy docieram do nastroszonej łechtaczki, opada gwałtownie i wkleja się w moją twarz. I zaraz odrywa z lubieżnym westchnieniem. A ja zostaję z mokrą twarzą i wywalonym jęzorem. Nie na długo. Już się do mnie Dorka przymierza.

A wilgotne wargi Zuzi nasuwają się na kutasa. Jak się okazuje tylko po to, by go zwilżyć, bo oto Febe kuca równocześnie z Dorką…

Z dziewczynami dogadzającymi sobie na moim trzonku i języku nie wytrzymałbym długo, na szczęście wciąż się zmieniają, we cztery przedłużając me rozkosze. Nie pozwalają się przy tym dotykać. Znajdują na to prosty sposób – gdy tylko próbuję sięgnąć cycków jednej z nich, moje ramiona zostają bezceremonialnie rozkrzyżowane i unieruchomione. Na jednej dłoni przysiada Joanna, a na drugiej Ala.

I tak właśnie dochodzę, w cipce Febe, z cipką mojej dziewczyny w jednej ręce, cipką pani nauczycielki w drugiej i cipką jej uczennicy na twarzy. A Dorka i Alice? One w tym czasie dbają, by doszedł Staś filmujący całą scenę.

- Dobrze, że kamera jest ze stabilizatorem – dyszy, kierując tę kamerę w dół, na liżącą mu jaja Alice i obciągającą mu Dorkę. Alice zasysa te jaja do buzi i puszcza w ruch języczek, Dorka robi to samo ze Stasiowym penisem, efekt jest przewidywalny.

- Dorka, uśmiechnij się do kamery!

Więc Dorka pozbywa się Stasiowego chuja z buzi, zadziera głowę i uśmiecha się wdzięcznie. Wyciąga język cały w spermie, potem przełyka, pokazuje języczek, już czyściutki i mówi:

- Mniam!

Jednak to Ala zostaje ”gwiazdą wieczoru”. W cudzysłowie, bo to dopiero przedpołudnie. Podchodzi do mnie i dokładnie obwąchuje. Marszczy nosek i stwierdza:

- Cały capisz cipą!

Bliźniacy ryczą ze śmiechu i zaraz to podchwytują.

- Zawsze wiedzieliśmy, że cipa z ciebie!

- Tylko pachnę cipą, ich cipami – bronię się nieśmiało pokazując na Dorkę, Zuzię i Febe.

- Tylko cipa capi cipą!

Teraz już polewają wszyscy. Zuzia niemalże dosłownie.

- Oj, bo się posikam!

- Się nie krępuj!

I Zuzia szcza po nogach, dosłownie.

- To przez ten brak futerka – skarży się.

Jacek korzysta z okazji, wyciąga do Zuzi pomocną dłoń. Teraz mocz przecieka między jego palcami i skapuje na piasek. Chłopak uwielbia takie zabawy, szybko twardniejący  kutas tego dowodem. Teraz Zuzia wyciąga pomocną dłoń…

* * *

 Dziewczęta stroją się na dyskotekę, dzięki pamiętnym zakupom możliwości mają nieograniczone, zwłaszcza, że namiętnie wymieniają się ciuszkami. Problem więc jedynie w tym, by ubrać się odpowiednio wyzywająco. Dyskoteki na Ibizie cieszą się zasłużoną sławą, dziewczęta mogą sobie pozwolić na wiele. I pozwalają. Wszystkie są w sukienkach lub spódniczkach, żadnych szortów. Niewiele zakłada stringi. Innych majtek tu nie mają a jedyne szorty kupiła niezorientowana w temacie Julka. Mają je panienki Brodaczy ale też się nie wyłamują.

Sprawdzam wygląd dziewcząt.

- Tola, niżej tę spódniczkę, cipa ci wystaje!

Tola obciąga spódniczkę.

- Teraz irokez ci górą wystaje!  - Tola podciąga spódniczkę. A właściwie wąski pasek materiału okalający jej biodra.

Chyba jednak założę majtki – wzdycha. – Przynajmniej na drogę.

 * * *

Jedyne dwa staniki zakładają Natka i Alice, obie równie obdarzone wielkimi piersiami. Z tym, że te staniki więcej odkrywają, niż zasłaniają. No i same są odkryte, dziewczyny nic więcej nie zakładają.

Podobają mi się bluzeczki Majki i Moniki, są tak krótkie, że widać im dół cycuszków. Jak wyrzucą w tańcu ręce w górę, cycki wyskoczą im spod tych bluzeczek jak nic.

- Majka, Monika, podnieście ręce do góry. - Faktycznie, teraz cycki mają na wierzchu.

- Super! – Wyciągam kciuk w górę.  Dorka i Japonki biegną zmienić bluzeczki. DajDaj ubrały się identycznie, ich rozpinane z przodu koszulki zapięte są tuż pod piersiami na jeden guzik. Jeden jedyny, o innych chyba zapomniały, właściwie tylko stojąc wprost przed nimi, nie widzi się któregoś z ich cycuszków. Janeczkę z oczywistych względów poratowały koleżanki, znalazła coś na siebie, a raczej na swoją wybitną pupę. Chyba od Ali wzięła tę spódniczkę, normalnie chyba przed kolana, Janeczce ledwo zakrywa tyłek, rozciągnięta do granic możliwości. Ale jak rozkosznie opina pośladki! Sprawdzam jeszcze ręką. No tak, najwyraźniej nikt nie chciał jej pożyczyć majtek.

- Co z was za koleżanki – pytam. Naprawdę żadna z was  nie ma majtek na zbyciu?

- A po co jej majtki? Ja też dzisiaj nie zakładam.

- Jak to po co? Żeby ktoś mógł jej włożyć dłoń w majteczki. A potem je zdjąć i zabrać na pamiątkę. Takie wilgotne i pachnące…

- Hahaha… No dobrze, przekonałeś mnie. Sama też założę.

Lola z Janeczką wygrzebują w kolorowej sterty dwie pary stringów, parę dziewcząt idzie w ich ślady. Nawet Natka.

* * *

Płyniemy, na wszelki wypadek Antonio zabiera całą hotelową flotyllę, a na przystani czekają dwa autokary; jesteśmy w stanie wrócić choćby w sto osób.

Wejście do dyskoteki, dziki tłum, widać, że wieść się rozeszła. Albo wręcz przeciwnie i przeważają rozczarowani zamkniętym charakterem dzisiejszej imprezy. Gdy podjeżdżamy, ochroniarze robią szpaler, jest ich wielu, w końcu dyskoteka też wielka, i, niczym gwiazdy filmowe, wkraczamy do środka. Brakuje tylko czerwonego dywanu.

Zaraz za nami tłum przypuszcza szturm na bramkę. Ochroniarze są jednak nieubłagani, okazuje się, że hasło zna może co dziesiąta osoba, taka zamknięta impreza to jednak łakomy kąsek i szczęśliwcy trzymają hasło przy sobie.

- To zamknięta impreza, klient płaci i wymaga – to standardowa odpowiedź. Każdego poddają też starannej rewizji osobistej – nie życzymy sobie żadnych narkotyków ani dopalaczy – z tego też Ibiza słynie. Tym razem odpowiedź jest jeszcze krótsza.

- Jak się nie podoba to wynocha!

* * *

Już na nas czekają. Wiśka z bratem i kuzynką.

- Cześć, poznajcie Jarka.

Czyli tak ma na imię. Wysoki, przystojny, spodoba się dziewczynom. Lola ma szczęście. Wczoraj go wylosowała. Nie mogłem pozwolić, by one wszystkie rzuciły się na biedaka, jak dzikie harpie, więc zarządziłem losowanie. Lola wygrała i będzie jego partnerką na dyskotece. Ściska mu właśnie dłoń.

- Mam na imię Lola, mam nadzieję na dobrą zabawę, lubisz tańczyć?

- Uwielbiam.

- To się dobrze składa, bo ja też.

W przypadku kuzynek losowania nie było. Zawłaszczam je obie na dzisiejszy wieczór. Podobają mi się ich sukienki.

Okręcają się obie na palcach, śliski, błyszczący materiał owija im się wokół ud.

- To naturalny jedwab – chwali się Wiśka – chłodny i przewiewny.

Rzeczywiście przewiewny – górą sukienki ledwie zakrywają cycki, wyżej są tylko tasiemki zawiązane w kokardki na gołych ramionach.

- Coś jak przykrótka kołderka – stwierdzam.

- Żebyś wiedział, zawsze coś jest prawie na wierzchu, zależy jak zawiązać te tasiemki.

- A jak je rozwiązać, to te sukienki muszą się z was pięknie ześlizgiwać.

- Chcesz zobaczyć?

Magda trąca kuzynkę łokciem; no tak, brat… Wprawdzie zajęty rozmową z Lolą, ale tuż obok.

- On też pewnie chciałby zobaczyć siostrę nagą…

- Niedoczekanie!

- Myślę, że po dzisiejszej imprezie zmienisz zdanie.

* * *

 Tłum przed dyskoteką dziwnie rzednieje. Obserwuję to z boku, wyszedłem jeszcze na zewnątrz, by ocenić sumienność ochroniarzy, nie mieliśmy dotąd żadnych problemów z narkotykami i chciałbym aby tak zostało. Dopada mnie grupa dziewcząt z rozwianym włosem i rozpaczą w oczach.

Nie znasz przypadkiem hasła? – pyta jedna z nich po francusku, powtarza pytanie po angielsku.  Apetyczne te Francuzeczki.

- Aż tak wam zależy?

- Jak tu nie wejdziemy, to, zanim dotrzemy gdzie indziej,  już nas nie wpuszczą, będzie pełno.

- A my właśnie przyjechałyśmy i rozpaczliwie chcemy się zabawić.

Widzę tę rozpacz w ich oczach.

- A gdzie zgubiłyście chłopaków?

- No właśnie zamierzamy ich znaleźć, ładny jesteś. Wolny jesteś?

- I fajny masz akcent, skąd jesteś?

- Z Polski. I tak jakby wolny jestem.

- O rany, a to podobno polska impreza, przyznaj się, na pewno znasz hasło.

- To chodźcie! Żal, żebyście tu kwitły, za ładne z was dziewczęta. I zdesperowane. Tylko jedno, zasadnicze pytanie, macie przy sobie jakieś prochy? Bo tu ochroniarze ostro kontrolują…

- Niech kontrolują, nic nie jest lepsze od dobrego pieprzenia, na co nam prochy.

Ten przypływ szczerości przekonuje mnie ostatecznie.

- Idźmy więc!

- A hasło?

Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, mimo to idą za mną całą szóstką, mijamy bramkę.

- Wpuścili nas bez hasła?

- Jak to organizatora.

- Jejku! To my będziemy się ciebie trzymać, jeśli nie masz nic przeciwko temu.

- To zapraszam, przedstawię was mojej ekipie.

- Na widok równo dwudziestu super zgrabnych, ślicznych lasek  w odlotowych kreacjach, Francuzeczkom nieco rzedną miny.

- A mówiłeś, że jesteś sam.

- Mówiłem, że tak jakby. To nowoczesne dziewczyny. I bezpruderyjne.

- Zawsze się za takie uważałyśmy ale one... To same Polki?

- Przecież widzicie tu dwie Japonki, te mulatki to Dunki, jest też Amerykanka i Meksykanka ale tak, większość to Polki.

- Przecież one są ubrane jak najlepsze laski w Paryżu.

- Wam też nic nie brakuje, chodźcie poznajcie się.

Moje dziewczęta się śmieją:

- Chłopców miałeś znaleźć, dziewcząt nam nie brakuje. No ale ty tylko o sobie myślisz.

Wyjaśniam więc Francuzkom:

- Jutro urządzamy już całkowicie zamkniętą imprezę i dziewczętom brakuje kilku chłopaków, chcą, żeby było po równo.

- Żeby choć raz było po równo – wzdycha Kaśka.

- Spokojnie, impreza dopiero się zaczyna, spójrzcie na siebie, dziewczęta, myślicie, że z takim wyglądem nic nie wyrwiecie? Wcale nie wiadomo, czy one, tu ukłon w stronę Francuzek, będą chętne, gdyby nawet, to daleko nam do pięćdziesiątki.

- Ale nas razem - jedna z Francuzek szybko liczy - już jest dwadzieścia sześć, o jedną za dużo.

- Czyli jesteście chętne? I, mówiąc o pięćdziesiątce, miałem na myśli pięćdziesiąt dziewczyn.

- O…  - dziewczyna przetrawia tę informację. A potem dodaje ostrożnie:

- Teoretycznie jesteśmy... Dowiemy się czegoś więcej?

- To już wam dziewczęta najlepiej wyjaśnią. Tyle w każdym razie obiecuje pomieścić Antonio w swoim hotelu. Bardziej nam zależy na jakości, niż ilości, wy się kwalifikujecie jak najbardziej...

Francuzki zwracają teraz uwagę na Antonia.

- Hej, ja cię znam z zeszłego roku – mówi jedna z nich – z S’Espardell!

- No to już wiesz, gdzie się odbędzie ta druga impreza.

- I jakie stroje będą obowiązywać – dodaje ze śmiechem Majka. - Ale chodźmy w końcu potańczyć, damy wam czas to przemyśleć.

Na parkiecie jest gęsto, strach pomyśleć, co tu się dzieje, gdy jest pełno. Rozdzielamy się, ruszamy na łowy, ja już nie muszę, przynajmniej mam taką nadzieję – Francuzki nadal się mnie trzymają. Nawet w tej masie młodych, zgrabnych dziewcząt, nasze zwracają uwagę. Japonki, bliźniacze mulatki, słowiańska uroda  i młodość moich małolat przyciągają wzrok. Kuszą także wyzywające stroje, choć nie tylko naszym dziewczętom cycuszki potrafią wyskoczyć na moment spod bluzeczki. Mam też poważne podejrzenia, co do braku majtek u wielu dziewcząt. Bardziej to będzie widoczne później, gdy przestaną już tak zwracać uwagę na fruwające w tańcu spódniczki.

Na majteczki naszych dziewcząt, a raczej ich brak zwracają też uwagę Francuzki a konkretnie Nicole.

- One w ogóle rzadko je zakładają – komentuję, chyba tylko do szkoły.

- Myśmy się nie odważyły – mówi Nicole i niespodziewanie dodaje – bo przyszłyśmy same, gdybyśmy były z chłopakami, pewnie byłoby inaczej.

- Już nie jesteście same.

- Już nie jesteśmy – i Nicole, nie przerywając podrygiwać przede mną i cały czas patrząc mi w oczy sięga zdecydowanym ruchem pod sukienkę i dosłownie wyskakuje z majtek, gdy spadają na parkiet. Odrzuca je kopnięciem na bok.

- Nie będą więcej potrzebne!

Nicole już się zdecydowała!

* * *

Siedzimy z Wiśką i Magdą przy barze, sączymy mocno rozwodnione drinki. Nicole i pozostałe Francuzki, też wciąż się mnie trzymają, ciekawe są naszej grupy, naszych wzajemnych relacji.

- Owszem, mam dziewczynę, to Ala, ta drobna ślicznotka, ale jestem wyjątkiem, no, może jeszcze Julka i Jacek, jak do nas dołączyli, byli razem. Z Bliźniaczkami przyjechali ich chłopacy ale trudno ich traktować jako dwie pary, chłopcy ich nie rozróżniają, dziewczęta im tego nie ułatwiają, chyba nikomu z nich na tym nie zależy. A ja

i Ala...kiedyś będziemy mieli siebie nawzajem tylko dla siebie, teraz dobrze się bawimy – walę prosto z mostu. Jakby na potwierdzenie zjawia się Maleńka ciągnąc za sobą prawdziwego niedźwiedzia.

- To jest Bjőrn, nada się? – Maleńka jest konkretna. Bjőrn tylko się uśmiecha.

- Ta mała jest jak iskierka. Iskra, która wznieciła płomień!

- I ty teraz płoniesz? - Bjőrn potakuje.

- Powiedziała, że musi mnie zaakceptować jej chłopak. Dziwne to trochę.

- Będziesz się z nią żenił?

- No...nie.

- Zabawić się chcesz?

- No...tak  - dziw nad dziwy, olbrzym spłonął rumieńcem.

- To w porządku. Tylko trzymaj się nas, a najlepiej Ali, żebyś się nie zgubił jak będziemy odpływać. A zresztą...Sięgam do kieszeni i podaję mu mały kartonik – to twój bilet do szczęścia, Na parkingu przed dyskoteką stoją dwa białe autobusy, z tym cię wpuszczą, jak już będziesz w środku, to zadbamy, żebyś trafił na miejsce.

- A ja dostanę zaproszenie? – pyta mnie Nicole.

- Najpierw musi cię zaakceptować moja dziewczyna – mówię nie całkiem żartem. Teraz Maleńka ją przepytuje.

- Chcesz go zaciągnąć przed ołtarz?

- Tak – odpowiada niespodziewanie Nicole – dokładniej mówiąc na ołtarz....miłości. Ala podchwytuje wątek.

- U nas ten ołtarz jest bardzo pojemny.

- W dobrym towarzystwie jestem gotowa na wszystko! Jak już przestajemy się z Alą zwijać ze śmiechu, wyjaśniamy przyczynę.

Podaję Nicole zaproszenie.

- Może jednak majteczki by się przydały, gdzie to schowasz? Okazuje się, ze Nicole ma u dołu sukienki po jej wewnętrznej stronie maleńką kieszonkę, w sam raz na jakiś dokument i jakiś banknot. Zaproszenie też się tam mieści.

- To takie moje zabezpieczenie, nigdy nie wiadomo.

Pochwalam a Maleńka stojąca na wprost Nicole dodaje:

- Ładna pipka! Rzeczywiście, Nicole zajęta manipulacjami przy kieszonce zapomina (nie zapomina?), że zrzuciła majteczki, wraz z Alą mamy zajmujący widok. Tylko, że ja, w przeciwieństwie do Ali, nie chcę tego przerywać. Nicole jest jednak ponad to.

- Tobie też się podoba? – pyta mnie tylko, unosząc rąbek sukienki odrobinę wyżej.

- Jeszcze jak!

Porywam ją za rękę, ciągnę na parkiet. Wbrew szybkiej muzyce, tańczymy wolno, przytuleni, nie jedyni zresztą. Z pewnością nie jestem też jedynym, który trzyma w dłoniach pośladki partnerki. Po pewnym czasie koło nas pojawia się Ala tańcząca z Bjőrnem. Zresztą „tańcząca” to złe określenie, niedźwiedź trzyma ją w uścisku, głowa Ali spoczywa na jego ramieniu, jej nogi majtają jakieś pół metra nad ziemią.

- Tak właśnie było – krzyczy do mnie Maleńka – namierzał mnie długo, długo walczył z wrodzoną nieśmiałością, ale jak już podszedł, od razu mnie tak złapał za biodra i podniósł wysoko w powietrze. Tylko, że spódniczka mi się podwinęła, no i z miejsca zakochał się w mojej cipce!

- Zakochałem się w jej cipce! – krzyczy do mnie równocześnie Bjőrn. Wyraźnie się rozkręca. Wszystko to widzą i wszystko słyszą Nicole, Wiśka i Magda, z którymi bawię się cały wieczór. Z wtulonymi we mnie kuzynkami, z dłońmi na ich tyłeczkach, obserwuję solowy popis Nicole. Dziewczęta też darzą mnie coraz śmielszymi pieszczotami; przed chwilą, kiedy tańczyłem z Nicole, obdarzały nimi siebie nawzajem.  

- Bo myśmy wczoraj wieczorem trochę ćwiczyły – zdradzają mi prosto do ucha.

- Na manekinie?

- Hahaha… na sobie nawzajem.

- Opowiadajcie!

- …A potem lizałyśmy sobie...

- Pizdy – dopowiada ta druga.

- Podoba mi się takie nazywanie rzeczy po imieniu.

- Ta to się nie pierdoli!

- Ależ oczywiście, że się pierdolę, kochanie! Dzisiaj ci to udowodnię.

* * *

- Ładnie ci stanął – mówi Lola chwytając Jarka przez spodnie – pokaż mi go.

Głośno mówi, musi, muza jest ogłuszająca.

Chłopak czerwienieje, jest skrępowany obecnością siostry, że też akurat musiała się napatoczyć!

- Już od rana mu stoi, zauważyłam – krzyczy Wiśka i znika w tańczącym tłumie.

Jarek nie wie, gdzie oczy podziać.

- Nie przejmuj się, to normalne, że go oszczędzałeś przed imprezą.

Jeszcze gorzej! A ona się śmieje i nie puszcza.

W końcu cofa rękę. Ale tylko po to, by zadrzeć spódniczkę. Pod spodem biały trójkącik materiału niewiele zakrywa. A gdy Lola odchyla go palcem – już nic. Gładko wygolona cipka przyciąga wzrok chłopaka, niczym magnes.

- Spuścisz mi się do majteczek?

- Że co?!

- No wiesz, jestem porządną dziewczyną i nie bzykam się na pierwszej randce…

- Ale…

- Ale zaraz jaja ci pękną, więc się zlitowałam. Ulżyj sobie. Poza tym lubię patrzeć, jak się chłopak masturbuje.

Nie tak to sobie Jarek wyobrażał. A dużo sobie wyobrażał i rzeczywiście wciąż mu stał. A ona wciąż odchyla te majtki, czeka. Chłopak czuje, że nie zdzierży dłużej.

Lola z zadowoloną miną przygląda się, jak Jarek majstruje przy rozporku. A oto i on, jego wysokość kutas.

- Kawał chuja!

Ten komentarz dodatkowo kręci Jarka. Przygina członka w dół celując w łono Loli.

- Naprawdę, chcesz, żebym..

- Tak. Zwal sobie konia. Czy nie tak mówicie?

Dużo mu nie trzeba, parę ruchów ręką i kolejne strugi nasienia trafiają to w brzuszek, to w pępuszek, to prosto w szparkę. Gdy  sperma już tylko wypływa, Lola przejmuje pałeczkę. Wyciera penisa o swe ciałko. Odsuwa się i oboje przyglądają się, jak białe strumyczki spływają coraz to niżej. Wreszcie Lola uznaje, ze wystarczy, puszcza gumkę. Biały trójkącik momentalnie ciemnieje, sperma przesącza się przez cienką bawełnę i na majtkach pojawia się wierne odwzorowanie cipy.

Tyle, że Jarkowi wcale nie chce opaść. Gdy Lola znów bierze go do ręki nie czuje różnicy. Poza tym, że jest teraz śliski.

Muzyka zmienia się raptownie. Zgodnie z naszym życzeniem szybkie techno przeplatane jest tzw. pościelówkami. Pary wokół naszej pary momentalnie zwierają szyki, również Lola przyciąga do siebie Jarka, wiadomo, za co, i wtula się w niego nie wypuszczając członka z ręki. Tym razem chłopak poczyna sobie śmiało, nie waha się przenieść dłoni, którymi obejmuje dziewczynę, niżej, na gładkie, chłodne od potu uda. A potem wyżej, by złapać ją za nagie pośladki. Jej stringi, to tylko sznureczki i ten biały trójkąt na cipce. Tańczą tak przez dłuższą chwilę, a potem Lola wykręca się tyłem do  niego. Zadziera sobie spódniczkę na tyłku i oto ma kutasa między jej gorącymi, spoconymi pośladkami. A dłonie chłopaka przy samej cipce. Bosko.

Widać nie dość bosko, bo dziewczyna bierze jego dłoń w swoją i przesuwa ku kroczu. Teraz jego dłoń i cipkę dzielą tylko lepkie od spermy majteczki. I sporo spermy pod spodem.

Lola nie daje mu się długo nacieszyć swoją cipą. Odrywa dłoń chłopaka od majtek i przesuwa ją wyżej, dużo wyżej. Ale chłopak ma przecież dwie ręce. Wykazuje inicjatywę i wsuwa drugą dłoń w te mokre majtki. A tą pierwszą, śliską od spermy, pieści jej cycuszki pod bluzeczką.

Niech to trwa – myśli sobie.

- Niech to trwa – woła Lola.

- I nic to, ze muza przyspiesza, oni trwają we własnym, lubieżnym świecie. Lola już nie udaje, że tańczy, porusza tylko miarowo tyłeczkiem, masując chłopaka. Jego palec na łechtaczce porusza się znacznie szybciej i Lola dochodzi pierwsza.

- Nie myśl, że mi to na dziś wystarczy – mówi, gdy dochodzi do siebie.

* * *

Łapiemy chwilę oddechu w bocznej sali, rozmawiam właśnie z Tidżejami i Stasiem, z przytuloną do mnie Nicole, w osobnym kółeczku dzieli się wrażeniami kilkoro z naszych dziewcząt. Pojawia się, nieco spóźnione, pięć koleżanek Nicoli. Zatrzymują się na widok bliźniaków.

- To ty nie jesteś jeden!? – Pytają lekko rozkojarzone, zaraz jednak wyjaśnia się powód ich spóźnienia – dotąd cały czas trzymały się blisko mnie.

- Jesteśmy zdecydowane płynąć z wami na S’Espardell.

- Jak bardzo jesteście zdecydowane? – pytam jeszcze – wiecie, co was tam czeka?

- Właśnie porozmawiałyśmy od serca z twoimi panienkami. I TAK bardzo jesteśmy zdecydowane.

Dwie pary seksownych szortów opadają na podłogę, w ślad za nimi  dwie spódniczki, a dwie sukienki wędrują w górę. Nasze dziewczęta zbierają ciuszki z ziemi do znalezionego kartonu a my patrzymy na sześć uroczych nagich dziewcząt podrygujących lekko w takt wszechobecnej muzyki... No, ja nie tylko patrzę, wsuwam bezczelnie rękę w każde krocze.

- Witam na pokładzie! Mokre te cipy - tylko spocone, czy podjarane? Zawsze jesteście takie wilgotne?

- Nie. Tylko, gdy stoimy gołe w miejscu publicznym i ktoś nas trzyma za pizdę!

Staś rozdaje im zaproszenia. Zagląda do notesu.

- Mamy dużo chętnych chłopaków na liście rezerwowej, dziewcząt nam brakuje.

Tidżeje wychodzą z odrętwienia wywołanego niespodziewanym widokiem tych sześciu cipek.

- Zaraz powinny się zjawić cztery następne. Każdy z nas zauważył dwie dziewczyny tańczące ze sobą. Tak jak wy, przyszły tu same a myśmy się pospieszyli, zanim ktoś się nimi zainteresował. Bajer mamy dobry.

- Moje, to Czeszki, twierdzą, że są jebliwe z natury.

- A moje to Hiszpanki, tak dobrze nam się rozmawiało, ze w końcu same mnie poprosiły, żebym im ściągnął majteczki.

I na dowód T/J wyjmuje z kieszeni dwie pary skromnych, w sensie wielkości, majteczek. Zaraz chowa je powrotem.

- Powiedziałem im, że zaproszenie mają w zasadzie w kieszeni, muszą tylko do mnie podejść i je odebrać. Zaproszenia, albo majtki.

- A te „moje” Czeszki są w majtkach, będą je musiały oddać za zaproszenia.

- O, już są!

Faktycznie, w progu stoją cztery panny, dwie blondynki i dwie czarnule, Dwie Czeszki, dwie Hiszpanki. Wszystkie cztery śliczne i zdezorientowane. Czekamy, co będzie. Dwie białe głowy pochylają się ku dwóm czarnym, za chwilę dwie pary podążają pewnym krokiem ku obu Tidżejom.

- Przyszłyśmy po nasze zaproszenia. Albo majtki, decyduj.

- A skąd wiecie, że ja to ja? – pyta Hiszpanek Tom albo Jerry.

- Czy to ważne? I tak nie będziemy wiedziały, który z was nas pieprzy!

Pękamy ze śmiechu, dziewczyny wyszły z tego obronną ręką.

W ręku Tidżeja pojawiają się zarówno zaproszenia, jak i majteczki.

- Wy zdecydujcie.

I decydują. Zadowolony Tidżej chowa majtki do kieszeni. Teraz w centrum uwagi znajdują się Czeszki.

- Majtki za bilet wstępu – mówi drugi Tidżej.

Czeszki patrzą po sobie, wzruszają ramionami, wsuwają ręce pod sukienki. Po chwili na podłogę opadają brakujące majtki. Czeszki pochylają się, by je podnieść, następuje prezentacja dwóch uroczych, blond boberków wychylających się zachęcająco spomiędzy pośladków – krótkie mają te sukienki. Czeszki z uśmiechem podają majteczki Tidżejowi.

- Masz, do kolekcji! – Tom albo Jerry również chowa swoje trofea do kieszeni a do dziewcząt podchodzi Ala z kartonem.

Laski zaglądają do środka, zerkają na nagie Francuzki, na siebie i po chwili w pudle lądują kolejne ciuszki. Staników dziewczęta oczywiście nie mają. Patrzę na nie z podziwem. Żadnych zahamowań, nawet nie wiem, jak im na imię, z wzajemnością zresztą, a już stoją przed nami kompletnie nagie.

- Nicole, a ty? – pytam podchodząc i robiąc to, co lubię najbardziej. Nicole chyba też to lubi, jej piczka pulsuje w mej dłoni, gdy ściąga z siebie sukienkę.

- Pokażesz nam jej cipkę? – pytają Tidżeje. – Zabieram rękę, ale tylko na chwilę.

Staś ponownie zagląda do notesu. I zamyka go z trzaskiem.

- Mamy komplet - obwieszcza. W tym momencie do sali wpadają Brodacze.

- Chodźcie szybko, jest sprawa! Czy ktoś z was zna ukraiński? Albo rosyjski?

- Ja znam. Ukraiński. Dużo tam jeździłem w góry za studenckich czasów, język się przydawał, nawet zaliczyłem specjalnie jakiś fakultet. - Ale o co chodzi? Macie chętne dziewczęta i nie możecie się dogadać? Nie mówią po angielsku? To jak tu dotarły? Zresztą mamy już komplet.

- W tym rzecz. Z tego, co zrozumieliśmy, przywieziono je tu do pracy. W hotelach, restauracjach. Do zmywania naczyń i ścielenia łóżek znajomość języka niepotrzebna. Tyle, że okazało się, że tak naprawdę zostały przywiezione do burdelu, tu też nie trzeba znać języka. Udało im się zwiać.  Wyszliśmy na chwilę z dyskoteki, uciec od tego hałasu i zaczepiły nas w ciemnej uliczce. Są bez grosza i dokumentów, pracy nigdzie nie znajdą, chyba, że na ulicy. I właśnie dlatego nas zaczepiły, usłyszały, jak rozmawiamy po angielsku. W ten sposób planują zarobić na powrót. To, że nie chcą do burdelu, to jedna sprawa, że są bezpruderyjne a przy tym odważne, to druga. Jak chcą to zrobić bez papierów, nie mamy pojęcia. Zwłaszcza, że na pewno już ich szukają, przynajmniej na wybrzeżu. Tu dotarły promem, na gapę. Czekają tam na nas.

- A ile ich jest?

Brodacze spojrzeli po sobie.

 - Siedem…




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach