Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Ciezarna dziwka 6

-A wiesz, że z okienka na poddaszu domu obok widać wasz ogródek? Nie boisz się, że sąsiedzi mogą cię zobaczyć?

Siedziałam obok Sylwii, z głową na jej barku. Oglądałyśmy film i rozmawiałyśmy całkowicie swobodnie, jakbym była jej koleżanką, a nie niewolnicą. Głaskała mnie delikatnie po udzie, patrząc w telewizor.

-Pan Henryk? - zapytała. - Z pewnością podglądał. Widziałam jak firanka się poruszyła, kiedy sikałaś. Myślisz, że po co zdejmowałam majtki?

Zaczerwieniłam się. Nie czułam się komfortowo, wiedząc że całkowicie obcy człowiek widział mnie w tak bardzo dziwnej sytuacji. Starając się panować nad swoim tonem, zadałam kolejne pytanie.

-Nie przeszkadza ci to?

-No coś ty. On ma z sześćdziesiąt lat i jest wdowcem. Niech sobie przynajmniej popatrzy.

Mówiąc o tym wydawała się niezdrowo podniecona. Jakby czerpała ogromną przyjemność z faktu, że ktoś, kto nie może jej mieć, ogląda ją z ogromnym pożądaniem w takiej sytuacji. Sama nie do końca to rozumiałam. Pomimo olbrzymich pokładów perwersji, jakie odkryłam w sobie ostatnio, ekshibicjonizm nie przemawiał do mnie. Wstydziłam się, że ktoś, kogo nawet nigdy nie widziałam, mógłby oglądać mnie nago. Z przemyśleń wyrwała mnie Sylwia.

-Zresztą zaraz się przekonamy, czy patrzył.

-Co masz na myśli? - zapytałam, nie bardzo rozumiejąc jej pewność siebie, podkreśloną szelmowskim uśmiechem.

-Jak się już napatrzy i najpewniej sobie ulży, to zawsze znajdzie pretekst, żeby pooglądać mnie trochę z bliska. Wiesz, jestem dzisiaj nieustannie podniecona - dodała. - Pewnie przez ciebie.

Oboje zaczęłyśmy się śmiać, a Sylwia kontynuowała swoje myśli.

-Chyba dostanie dzisiaj pierwszy raz małą niespodziankę.

Zaskoczona odwróciłam głowę w jej stronę, ale uśmiechnęła się tylko kolejny raz, nie odpowiadając na mój pytający wzrok. Po chwili usłyszałam dzwonek.

-Widzisz? - wyszeptała Sylwia.

Wstała i podeszła do drzwi wejściowych. Rozejrzała się przez chwilę, po czym z haczyka obok drzwi ściągnęła swoją torebkę i położyła ją za sobą, obok rzędu ustawionych butów. Pociągnęła za klamkę i po chwili usłyszałam męski głos:

-Dzień dobry, sąsiadko.

-Dzień dobry, panie Heniu

Nastąpiła chwila milczenia. Sylwia ubrała się wcześniej w białą obcisłą koszulkę i króciutką, czarną, marszczoną spódniczkę. Założyła też biały stanik, nieodznaczający się pod materiałem bluzki. Wyglądała trochę jak klasowa piękność z liceum, ciesząca się dużym powodzeniem i nie wahająca się z niego korzystać. Pan Henryk musiał być sparaliżowany.

-Co się pan tak rozgląda? - zapytała, śmiejąc się serdecznie Sylwia.

Pomyślałam, że albo próbował odwrócić wzrok, od niepozwalających mu skoncentrować się kształtów, albo szukał nim mnie. Ja schowana za framugą, widziałam tylko dziewczynę.

-Nie nie - szybko odparł speszony sąsiad. - Chciałem zapytać, czy nie skończyła się pani woda mineralna, bo właśnie idę do sklepu. Męża nie ma, a po co ma pani dźwigać sama?

-A wie pan, że chętnie? - odpowiedziała wciąż uśmiechnięta Sylwia. - Zaraz dam panu pieniądze, odpowiedziała odwracając się do niego plecami.

-Nie trzeba, później.

-Trzeba, trzeba. Później jeszcze zapomnę - odpowiedziała żona Artura, odwracając głowę w stronę rozmówcy, po czym schyliła się do torebki.

Nie kucnęła, żeby do niej zajrzeć, tylko z wyprostowanymi, lekko rozłożonymi nogami, zgięła plecy, schylając się do torebki. Ze zdumienia aż rozchyliłam usta. Spódniczka Sylwii, naturalnie uniosła się w górę, eksponując jej wypięty tyłek. Doskonale wiedziałam, że nie ma majtek, mimo że stała do mnie bokiem. Heniu też nie mógł tego przeoczyć. Sylwia przekopywała torebkę rękami, kręcąc przy tym zadziornie swoją śliczną pupą.

-Gdzie ja mam ten portfel? - udawała.

Nagle zobaczyłam dłonie, wychylające się w kierunku wypiętych pośladków. Wciąż dzieliło je jakieś pół metra i właściciel dłoni resztkami woli zdołał zatrzymać je w miejscu. Wychyliłam się bardziej za róg i zobaczyłam szczupłego i całkiem przystojnego jak na swój wiek mężczyznę, który z wybałuszonymi oczami i szeroko otwartą, tak jak moja, buzią, bezczelnie patrzył w wypiętą cipkę swojej sąsiadki. Dziewczyna schyliła się jeszcze mocniej, zaglądając głębiej do torebki i wypięła się przy tym jeszcze bardziej, zbliżając tyłek o kilkanaście centymetrów w kierunku wystawionych dłoni sąsiada. Ten, wciąż nad nimi panując, nie zbliżył ich jednak, ale nie mógł się powstrzymać przed nachyleniem swojej głowy, aby przyjrzeć się lepiej tej rozkosznej szparce. Sylwia pokręciła jeszcze kilka sekund tyłkiem, po czym podniosła się, trzymając portfel w dłoni. Mężczyzna zdążył się wyprostować i zabrać ręce, zanim się odwróciła. Zadowolona z siebie mężatka, wciąż uśmiechając się, wyjęła z portfela dwudziestozłotowy banknot i wręczyła go sąsiadowi. Ten, patrząc chwilę nieprzytomnie, zapytał w końcu:

-Całą zgrzewkę?

-Tak.

-To lecę, do widzenia - wydukał niemal przestraszony pan Henryk.

-Pa - odparła uśmiechnięta Sylwia i pomachała mu ręką.

Zamknęła drzwi i podeszła do mnie. Złapała mnie za dłoń i poprowadziła w kierunku kanapy, na której usiadłam. Natychmiast weszła na mnie, dosiadając okrakiem moje kolana i delikatnie położyła dłonie na moich policzkach. Zbliżyła usta i zaczęła namiętnie całować, jednocześnie głaszcząc mnie i zaczesując kosmyki włosów za moje uszy. Oderwała się po chwili i zapytała, patrząc mi w oczy:

-Podobało ci się?

-Bardzo - odpowiedziałam, szybko oddychając. - Wiesz, że wyciągnął do ciebie ręce, jak mu się wypinałaś?

-Serio? - zdziwiła się Sylwia. - Kurczę. Szkoda, że mnie nie złapał.

-Chciałabyś? - zapytałam, nie kryjąc zaskoczenia.

-No pewnie. Może jakbym nie protestowała, to odważyłby się na coś więcej.

-Pozwoliłabyś mu się zerżnąć?

-Może.

-Artur nie miałby nic przeciwko?

Włożyła wskazujący palec do moich ust, a ja zaczęłam go ssać.

-A co? Powiedziałabyś mu? - zapytała, uśmiechając się nieco złowrogo.

Pospiesznie pokręciłam głową.

-Grzeczna dziewczynka.

Wyjęła palec z moich ust i wróciła do głaskania po policzku.

-A ty nie chciałabyś, żeby złapał tę twoją dużą, okrągłą dupkę i wziął się za ciebie?

-Tak, pani - lekko pisnęłam.

Złapała mnie za szyję i delikatnie ścisnęła. Drugą dłonią chwilę głaskała policzek, po czym lekko w niego uderzyła. Jęknęłam z rozkoszy. Szybko dostałam kolejnego liścia i z moich ust wyrwało się ciche "och".

-Puściłabyś się z nim, szmato?

-Tak, pani.

Kolejny policzek.

-Dałabyś mu dupy? Pozwoliłabyś, żeby ten dziad włożył ci swojego niewyżytego kutasa w pizdę?

-Och tak.

Zostałam uderzona raz jeszcze, po czym Sylwia, wciąż nie schodząc z moich kolan, opuściła wolną dłoń i szybko zagłębiła dwa palce w mojej kompletnie mokrej cipce.

-Wyobrażasz sobie, że cię rżnie, ty zboczona dziwko?

-Tak, pani.

-Że oddajesz mu się, jak tania kurwa?

-Och tak. Wkłada we mnie swojego starego chuja, kładzie na mnie i gwałci jak zwykłą dziwkę. W końcu może sobie ulżyć, w końcu znalazł sukę, która chce być jego workiem na spermę.

-Tego chcesz? Żeby cię użył i spuścił się w ciebie, nie pytając o zgodę?

-Tak! Tak! Tak!

Ręka między moimi udami pracowała jak opętana, uderzając mocno o przednią ściankę mojej cipki. Sylwia schyliła się i zaczęła namiętnie całować. Objęłam jej głowę i odwzajemniłam pocałunek, na co reakcją były jeszcze mocniejsze uderzenia w mojej szparce. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Odepchnęłam głowę zaskoczonej Sylwii i krzyknęłam głośno:

-Zalej mnie spermą!

Dostałam mocnych skurczów i doszłam na palcach Sylwii, która jeszcze dłuższy czas nie przestawała mnie nimi pieścić, patrząc na mnie z wyrazem triumfu na twarzy.

***

-Tak panie! Pierdol swoją głupią, ciężarną kurwę!

Przez resztę dnia nie działo się już nic ciekawego. Pan Henryk wrócił z zakupami, ale tym razem nie otrzymał darmowego pokazu. Oddał tylko wodę i resztę i zaraz zniknął. Wieczorem, nieco później niż zazwyczaj, wrócił jednak Artur, który tym razem wziął się za swoją sukę, przyprowadzoną mu przez żonę na smyczy, kiedy tylko przekroczył próg.

-Ładuj moją niewyżytą pizdę! Zerżnij swoją własność!

Dostałam mocnego klapsa. Złapał mnie za włosy i mocno pociągnął, tak że musiałam na niego spojrzeć.

-Dobrze ci, mój panie? - pytałam. - Dobrze ci ładować twoją grubą dziwkę od tyłu? Dobrze ci ślizgać się w jej żałosnym cipsku?

Pieprzył mnie tak mocno, że jego uda z głośnymi plaśnięciami obijały się o moje falujące pośladki. Cycki podskakiwały jak szalone, a ja wciąż z pożądaniem patrzyłam w oczy mojego pana, szczerząc zęby w zwierzęcym podnieceniu. Nie odpowiedział na moje pytania, tylko splunął mi prosto w twarz.

-O tak. Opluj swoją szmatę - krzyczałam.

Tym razem splunął mi w oczy. Po chwili poczułam szarpnięcie w drugą stronę i kucająca przede mną Sylwia splunęła mi do ust. Połknęłam i wystawiłam język, prezentując puste usta. Dostałam liścia i znów Artur pociągnął mnie za włosy do siebie. On też uderzył mnie, jeszcze mocniej, patrząc mi z bliska w oczy.

-Dziękuję, panie. Jestem twoją dziurą do pierdolenia - krzyczałam przez zaciśnięte zęby.

Splunął jeszcze raz, złapał mocno za szyję i zaczął całować, brutalnie wciskając mi język w gardło. Wciąż nie przestawał rżnąć tak mocno, że moja zaczerwieniona piczka płonęła z bólu. Po kilku sekundach przestał mnie całować i wymierzył kolejny policzek, ciągle ściskając mocno szyję.

-Czemu na to wszystko pozwalasz, ty bezwartościowa suko? - zapytał, groźnie na mnie patrząc.

-Bo mi zapłaciłeś. Bo jestem sprzedajną wywłoką, która nie potrafi przestać się kurwić nawet z olbrzymim ciążowym brzuchem.

Znowu splunął między oczy.

-Kim jesteś? - wrzasnął.

-Szmatą!

Znów jego ślina lecąca między ściśniętymi ustami i z siłą rozbijająca się obok mojego nosa.

-Kim?! - ponowił pytanie.

-Żałosną, pierdoloną szmatą!

Teraz mocny policzek, po którym moja głowa odskoczyła.

-Błagam, panie. Pozwól swojej żałosnej dziwce dojść. Każ mi mieć orgazm. Rozkaż mojej piździe, żeby eksplodowała w ekstazie.

Uderzył znów i zapytał:

-Chcesz tego, głupia dziwko?

-Tak, panie!

-Mam ci dać orgazm.

-Tak! Powiedz mi kiedy mam dojść!

-Dojdziesz gdy zaleję cię spermą, rozumiesz kurwo?

-Och tak. Spuść się w tę niewyżytą cipę.

Po chwili coś sobie przypomniałam.

-Powiedz, że jest brzydka - poprosiłam.

-Co? - zapytał zupełnie zdziwiony Artur.

-Powiedz, że mam obrzydliwą pizdę.

-Co? Czemu? - wciąż wydawał się zbity z tropu, jednak nie przestawał mnie rżnąć.

-Błagam, panie! - krzyknęłam.

Mężczyzna chwilę się zastanawiał, po czym powiedział żonie, żeby ustawiła się przede mną na czworaka i wypięła tyłeczek, rozkładając pośladki dłońmi. Potem złapał mnie za włosy i niemal wcisnął twarz w wypiętą pupę.

-Widzisz tę idealną muszelkę, zdziro? - krzyknął.

-Tak, panie.

-Chciałabyś mieć taką śliczną szparkę, zamiast tego żałosnego, rozklepanego cipska, co?

-Och tak.

-Myślisz, że komuś podobają się te paskudne wystające wary, ty żałosna szmato?

-Nie! - jęknęłam.

-Patrz jak wyglądają normalne cipki. Myślisz, że ktoś wolałby się ładować w to coś, co masz między nogami.

-Nie, panie. Nikt nie wybrałby takiej ohydnej szpary.

Niemal płakałam z upokorzenia, ale jednocześnie musiałam się z całych sił powstrzymywać, żeby za szybko nie dojść.

-Dziękuję ci, że chcesz wkładać w nią swojego cudownego, wielkiego kutasa - kontynuowałam.

-Gdybyś nie była w ciąży, to nigdy bym cię nie wypierdolił.

-Wiem panie. Mam brzydką pizdę. Mam brzydką pizdę. Mam brzydką pizdę - powtarzałam w kółko i odpływałam, ledwie już powstrzymując orgazm.

-Po ciąży już nikt nie będzie chciał jej pierdolić. Nie dość, że będzie jeszcze bardziej paskudna, to rozluźni się tak, że ciężko będzie cokolwiek poczuć, suko.

-Wiem. Będę musiała rozkładać nogi przed każdym, licząc że ktoś się zlituje i zerżnie mnie jak szmatę. Nie wytrzymam już panie - dodałam. - Błagam, spuść się w tę żałosną dziurę i pozwól mi dojść.

-Chcesz tego, suko?

-Tak! Zalej tę ohydną, zapłodnioną picz.

Usłyszałam za sobą jęk, gdy Artur wbił się do samego końca i ostatkami sił krzyknął:

-Teraz dziwko. Dojdź!

Dostałam tak mocnych skurczów, że cipka wypchnęła wciąż strzelającego na nią spermą kutasa, po czym pod ciśnieniem wyleciało z niej sporo soczków. Jęczałam, a moje nogi trzęsły się jak galareta. Po dłuższej chwili, Sylwia uklęknęła za mną i zaczęła zlizywać spermę z moich pośladków i obu dziurek. Znów wzdrygnęłam się, gdy poczułam język miękko naciskający na odbyt. Następnie przywarła otwartymi ustami do cipki i ssąc mocno, wydobyła z niej resztę nasienia. Podeszła znów z przodu i stając nade mną rozkazała, żebym podniosła wysoko głowę i szeroko otworzyła usta. Posłusznie wykonałam polecenie i patrzyłam jak z dużej wysokości, z ust Sylwii, zaczyna wyciekać sperma Artura, wylizana z mojej cipki. Szybko skorygowałam ustawienie głowy, żeby wszystko wpadło do moich ust. Długi strumień powoli do nich spływał. Gdy skapnęła ostatnia kropla, połknęłam grzecznie wszystko i powiedziałam, patrząc na moich państwa:

-Dziękuję.

-Wstań i idź się wykąpać - poleciła pani.

Jej mąż wciąż był wyczerpany i siedział na krześle obok, ciężko oddychając. Powoli wstałam i poczułam dłoń Sylwii na mojej. Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała, tuląc mnie delikatnie i głaszcząc opuszkami palców moje plecy. Kiedy się odkleiłyśmy, spojrzała na mnie z uśmiechem.

-Masz śliczną cipkę, wariatko - powiedziała.

Przez resztę dnia, ponownie miałam wolne i we troje spędzaliśmy czas, znów coś oglądając, rozmawiając jak starzy znajomi czy jedząc wspólnie obiad. Potrzebowałam takiego czasu, a oni chyba zdawali sobie z tego sprawę. Siedziałam ubrana, ogonek już dawno opuścił moją pupkę, dzieląc los zdjętej obroży i czułam się naprawdę swobodnie. Od czasu do czasu padały dwuznaczne żarty, jednak żadne z nich nie paliło się, żeby wykorzystać je jako wstęp do jakiegokolwiek zbliżenia, chociaż widziałam jak pożądliwie wpatruje się we mnie parka. O jedenastej poszliśmy we trójkę do sypialni i po zdjęciu wszystkich ubrań, położyli razem na łóżku. Artur pocałował mnie chwilę, ale zaraz zaczął przytulać i głaskać swoją żonę, więc stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzała. Po cichu licząc, że zaraz przyjdzie kolej na mnie, zamknęłam na moment oczy i nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłam.

Obudziłam się w środku nocy, tak jak ostatnio, jednak po krótkim rozejrzeniu się po sypialni, zrozumiałam że jestem w niej sama. Byłam mocno zaspana, więc zaskoczyło mnie to tylko trochę. Wstałam i powoli ruszyłam w kierunku toalety. Będąc koło balustrady nad schodami, usłyszałam dobiegające z dołu jęki. Zrozumiałam, że gospodarze poszli zabawiać się gdzie indziej, żeby mnie nie obudzić i ruszyłam dalej, jednak po kilku krokach zatrzymał mnie inny dźwięk - płacz kobiety. Przestraszona, szybko zapomniałam o pełnym pęcherzu i ruszyłam po cichu w dół schodów. Głosy dobiegały z pokoju leżącego po całkowicie przeciwnej stronie domu, niż sypialnia. Było to niewielkie biuro Artura, w którym najprawdopodobniej pracował, kiedy miał coś do zrobienia w domu. Drzwi były zamknięte. Chwyciłam klamkę i bardzo powoli, wciąż mocno przerażona, naparłam na nią, uchylając drzwi najciszej jak potrafiłam. Przez szparę zobaczyłam nieciekawą sytuację. Na ziemi, między biurkiem a regałem z kilkoma segregatorami, leżała Sylwia. Miała na sobie piękną, wieczorową suknię, podwiniętą wysoko do góry. Jej nogi, na które założyła pasujące do sukienki szpilki, były uniesione i rozstawione wysoko. Zaczepione na jednej stopie, kołysały się eleganckie majtki. Na twarzy miała delikatny, podkreślający jej urodę makijaż, a na uszach gustowne, małe kolczyki. Po policzkach ciekły jednak łzy, czarne od tuszu do rzęs.

-Proszę, przestań - odezwała się nagle, łkając.

Naciskając mocno barkami na uniesione nogi, leżał na niej mężczyzna, który miarowo posuwał ją, mocno dysząc. Dżinsy miał opuszczone do kostek, na plecach t-shirt, a na głowie czarną kominiarkę. Sparaliżowało mnie ze strachu, jednak po chwili usłyszałam głos Artura.

-Zamknij się, suko.

O co tu chodzi? Sylwia ewidentnie płacze. Może nie chciała się kochać, a Artur ją zmusił? Pomyślałam, że muszę jej pomóc, ale nie wiedziałam co mam zrobić. Przecież sama też nie dam mu rady. Po chwili jednak problem rozwiązała Sylwia.

-Błagam, przestań. Mam męża - powiedziała, zanosząc się płaczem.

Chwilę dopasowywałam elementy układanki w moim zaspanym umyśle, po czym zrozumiałam, że odgrywają tylko swoją fantazję. Zaczęłam się odwracać, żeby wrócić do sypialni, jednak wygrały instynkty. Popatrzyłam znów w szparę w drzwiach i rozchylając lekko uda, włożyłam między nie rączkę. Zmrużyłam lekko oczy i otworzyłam usta, czując rozkoszny dotyk na mojej cipce. Postanowiłam dokładnie oglądać rozgrywającą się przede mną scenę.

-Błagam, zejdź ze mnie, zaraz wróci mój mąż - wciąż łkała "gwałcona" Sylwia.

-I dobrze, zobaczy jaką ma dziwkę w domu.

-Proszę, wyjdź ze mnie.

-Nie chcesz mojego kutasa, w tej ciasnej cipce?

-Nie, proszę, wyjdź.

-Sama chciałaś, suko.

Artur wyszedł ze swojej żony i przyłożył główkę penisa do jej dupy. Otworzyła szeroko zapłakane oczy i z ustami krzywiącymi się w płaczu, powiedziała:

-Nie, proszę, nie tam. Nikt nigdy tam nie wchodził.

Dostała mocnego liścia. Palce w mojej cipce pracowały coraz szybciej.

-Nie kłam suko! - krzyknął mężczyzna. - Na pewno waliłaś się tak z każdym, kto cię poprosił. Znam takie świętoszkowate kurwy, jak ty.

-Nie, naprawdę, proszę!

-Zamknij się! - krzyknął jeszcze głośniej. - Wiem, że kłamiesz. Przyznaj się.

Znów strzelił ją w twarz.

-Przyznaję się - rozpłakała się zupełnie Sylwia.

-Do czego, ty głupia dziwko?!

-Przyznaję się, że się puszczałam z każdym kto mnie chciał.

-I jebali cię w dupę, jak zwykłą szmatę?

-Taaaaak - płakała wciąż "bezbronna" dziewczyna.

Artur brutalnie wepchnął kutasa w tyłek swojej żony, na co ona zareagowała krzykiem bólu, wymieszanym z jeszcze głośniejszym płaczem.

-Bierz go w dupę, kurwo. O tak - odgrywał swoją rolę, ciężko dysząc Artur.

-Błagam, przestań.

-Zamknij się, wiem że tego chcesz.

-Nie, proszę. Zejdź ze mnie.

-Nie chcesz, żebym cię jebał?

-Nieeeee.

Kolejny policzek.

-Kłamiesz, ty głupia dziwko, wiem że mnie chcesz.

-Proszę, skończ już.

-Chcesz, żebym skończył?

-Tak.

-Gdzie mam skończyć, szmato?

-Gdzie chcesz, tylko już przestań.

Artur znowu zmienił dziurki, a Sylwia szeroko otworzyła oczy, kiedy tylko poczuła jak wchodzi w jej cipkę.

-Nie, proszę - wyjąkała, świetnie udając przerażenie.

-Zamknij się!

-Proszę, nie tam.

-Zamknij mordę!

-Błagam, nie kończ w środku, nie zabezpieczam się.

-Co mnie to obchodzi, dziwko? Nie chcesz, żebym cię zapłodnił?

-Nie, mój mąż mi nie wybaczy.

-Gówno mnie to obchodzi.

Przyspieszył, a ja przygryzłam wargę, żeby nie jęczeć.

-Spuścić ci się w pizdę, szmato? - pytał Artur patrząc w oczy płaczącej dziewczyny.

-Nie, błagam.

-Zapłodnić cię, głupia dziwko?

-Proszę, nie.

-Zrobić ci dziecko?

-Nie!

Dostała dwa liście.

-Pytałem czy cię zapłodnić, głupia ściero.

-Nie - płakała Sylwia, kręcąc głową.

Kolejne uderzenie w twarz.

-Nie rozumiesz o co pytam?!

-Proszę nie rób tego!

Jeszcze mocniejszy policzek.

-Mam cię dalej bić, czy w końcu zrozumiesz, tępa dziwko?

Sylwia rozpłakała się i wykrzyknęła przez łzy:

-Zapłodnij mnie!

Artur wszedł do samego końca. Patrzyłam jak Sylwia wygina plecy w łuk i przestając już udawać, dostaje orgazmu, kiedy jej mąż pompuje spermę prosto w jej cipkę. Nie wytrzymałam i wkładając sobie nadgarstek w usta, zagryzłam go, dochodząc chwilę po stękającej parce. Zapomniałam, że mam pełny pęcherz. Z cipki trysnęła olbrzymia porcja soków i głośno chlapnęła o posadzkę między moimi stopami. Małżeństwo równocześnie odwróciło głowy i zobaczyli w szparze między drzwiami a framugą moją postać, z ręką włożoną między uda.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Ania L

Komentarze

X11/05/2019 Odpowiedz

Najlepsza część z wszystkich. Czekam na kolejną m

Adam11/05/2019 Odpowiedz

Super. Jak wprawdzie sceny odpisujesz, świetnie się czyta, wszystkie części. Nie mogę doczekać się kolejnej


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach