Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Fotograf cz1

Zupełnie nie wiem jak to się stało.

Pamiętam imprezę. Pamiętam obdrapane z tynku do gołej cegły, stare i popękane mury kamienicy. Był jakiś bar ze świecących kubików, przy nim mnóstwo ludzi, był kibel z ceramicznym parapetem, na którym chyba siedziałem paląc papierosy.

Tylko dlaczego jestem teraz w łóżku z jakąś blondyną…?

Dobra jeszcze raz, po kolei. Zbierz myśli człowieku. Kobieta jest świetna, łóżko nie jest twoje. To nie może być źle.

Głowa mi pęka, to jest pewne.

Ok, na pewno była robótka, fotografowanie zamkniętej imprezy w kamienicy. Urodziny jakiejś młodej gwiazdeczki, fucha jak co piątek.

Tak, coś mi się przejaśnia, jaja zaczęły się już od wejścia.

 

------

 

  • co to znaczy "nie wejdę"?! Zapłacono mi żeby wejść! I to właśnie z tym..! Łapy precz od obiektywu! Obsmarujesz pan paluchami, tego się nie przeciera t-shirtem!

Wielki jak stodoła kark popatrzył na mnie ponuro. Trzymał w jednej ręce mój aparat w sposób, od którego robiło mi się słabo. Zaraz upuści! Albo dosczętnie zapaskudzi szkła, co za koszmar…

Drugą ręką sięgnął do krótkofalówki i nie spuszczając mnie z oka zaczął wywoływać posiłki.

  • Szefie? Jest tu jakiś chudy młodzik. Tak, z aparatem. Co? Nie, nie ma legitymacji ani zaproszenia. Bo ja wiem? Blondyn taki, bez brody, ni chuja nie kojarzę. Zaczekaj…-tu odsunął na chwilę urządzenie od ucha.
  • jak się nazywasz młody?
  • Przemysław. Przemek, z firmy fotostory. Błagam, muszę mieć zdjęcia od początku…

Ochroniarz odwrócił się ostentacyjnie, chwilę jeszcze trzymał słuchawkę przy uchu, a gdy w końcu się odwrócił, oddał sprzęt, kazał stanąć obok, i poczekać aż przyjdzie szefowa.

Zrezygnowany oparłem się plecami o mur obok wejścia. Wytrząchnąłem z paczki z białymi Marlboro jednego i przypaliłem, osłaniając dłonią płomień od gorącego letniego wiatru który przewalał się ulicą.

Zaciągnąłem się głęboko opierając głowę o ścianę i przyjrzałem się szybko wydłużającej się kolejce.

Towarzystwo było raczej mieszane, chociaż wyglądało że dziewczyny są w przewadze. Na imprezie obowiązywał styl klubowy, a więc w ruch szły obcasy, krótkie sukienki, spódniczki, szorty i wszelkiej maści kolorowe, zwariowane bluzki na ramiączkach. Część co bardziej zapobiegliwych pań trzymało przewieszone przez ramię lekkie płaszczyki lub kurtki, czy marynarki. Większość była bardzo młoda, wyglądała na niewiele ponad 18 lat, ale widziałem też trochę takich koło 25 a nawet po 30stce. Wszystkie bez wyjątku walczyły z całych sił z silnym wiatrem, który siał spustoszenie wśród pieczołowicie poukładanych fryzur.

Faceci, jak zwykle w podobnych warunkach byli dość nudni. Wszyscy smart-casualowi, w lekkich garniturach, lub marynarkach do wzorzystych spodni. Żadnych szaleństw, koszul w kwiaty, sandałów… no, z wyjątkiem jednego gościa w superkolorowej, do połowy rozpiętej koszuli, krótkich spodniach i w mokasynach. Nie mogę, facet wyglądał jak z "żaru tropików". Był po 40stce, niesamowicie głośny i z jakiegoś powodu dziewczyny nie uciekały przed nim w popłochu. Wychodzi - ktoś znany, jedyna opcja. Może jakiś projektant?

Nieważne, byłem w końcu w pracy, wycelowałem więc obiektyw w rozanielonego kurdupla obejmującego dwie wysokie panny w super krótkich spódniczkach i lejących się topach, tak delikatnych że bez trudu widać było stojące sutki.

Pstryk pstryk.

Skrzywiłem się do siebie. Zupełnie nie mój typ, bezsensownie wulgarne. Popatrzmy dalej.

Sukienka za kolano, srebrna, jakby z cekinów, całkiem fajna. Kobieta przed 30stką, genialna, szczupła figura, zgrabna pupa, drobne piersi. Pod ramię facet w czarnych spodniach i czarnej koszuli z podwiniętymi rękawami, pod szyją absurdalnie wielka czerwona mucha. Przystrzyżona broda, prezenter telewizyjny. To nowa dziewczyna?

Pstryk pstryk.

Szukając kolejnego celu zagapiłem się na jedną grupkę.

Trzy dziewczyny, koleżanki. Dwie w niebotycznych szpilkach i jakichś krótkich sukienkach. Ładne, ale nic specjalnego. Nie wyróżniały się w tym tłumie modelek, blogerek i piosenkarek. To trzecia przykuła moją uwagę.

Była bardzo wysoka, czarne, ażurowe szpilki na srebrnym obcasie powodowały, że na oko równała się z moimi 185 centymetrami wzrostu. Miała szczupłe, umięśnione nogi. Cudowne, jak wyrzeźbione stopy i kostki pewnie stojące w trudnym bądź co bądź obuwiu, widać że to dla niej nie pierwszyzna. Kształtne łydki, z tatuażem przypominającym zwichrowaną pięciolinię na jednej z nich. Na sprężyste uda i nieduże, widać wysportowane, okrągłe pośladki, miała naciągnięte obcisłe i diablo krótkie jeansowe szorty. Po prawdzie, to trochę podarte.

Powyżej ubrana była w białą koszulę z przedłużonym kołnierzem postawionym na sztorc i podwiniętymi do łokci mankietami, tworzących figlarne skrzydełka. Kilka górnych rozpiętych guzików ukazywało ładny dekolt i skrawek koronkowego czarnego stanika, który oprócz tego wyzywająco przebijał przez koszulę. Do tego wszystkiego bardzo regularne rysy twarzy, ciemna śliwkowa szminka i symboliczny makijaż, oraz długie za łopatki blond włosy z przepalonymi słońcem bielutkimi pasemkami... wow.

Pstryk pstryk. Może się nie obrazi.

Zagapiłem się. Beznadziejnie wstydliwie, tak, że przypaliłem usta zapomnianym fajkiem, a na domiar wszystkiego nie zauważyłem managerki szarpiącej mnie za rękaw.

  • Przemek, kurwa, idziesz do środka czy nie?
  • Przepraszam, jasne, idę. Zasadniczy ochroniarz. Nikt go nie uprzedził o fotografie? Patrząc po niebieskiej łunie z okien na piętrze, już się zaczęło…?
  • Ty wiesz ilu ludzi próbuje na krzywy ryj wejść na taką imprezę? Połowa z tych co tu stoją, to przybłędy, które myślą że w ładnych ciuchach nikt nie będzie pytał o zaproszenia.
  • Zgoda...to co, do środka! Pani przodem.

Obejrzałem się jeszcze tęsknie na moją piękność, ale zniknęła mi gdzieś w tłumie.

Ruszyłem za managerką. Nigdy jej nie lubiłem. Większość takich kameralnych imprez w dziwnych miejscach jest obsługiwana przez tą starą, wychudzoną raszplę i jej dwóch dandysowatych asystentów. Ciężko jej uniknąć więc trzeba żyć w zgodzie, ale nie lubię jak na mnie patrzy.

 

--------

 

Ok...coś mi zaczyna świtać. Ale głowa boli tak, że nie mogę zdzierżyć. Zaraz, gdzie ja mam telefon. O, tutaj! Leżą spodnie, na pewno w kieszeni. Jest!

Ja nie mogę, 11 rano. To zabalowałem... Zabalowaliśmy?

Widzę tylko burzę włosów znad kołdry, niech może śpi…

Nię będę jej budził ale chętnie zagadam, nie zdarza mi się często taka pobudka. Poszukam prysznica, może z wodą spłynie trochę mgły alkoholowej.

 

--------

 

Wnętrze było zaskakujące.

Stara, rozpadająca się kamienica z pomocą zręcznie rozstawionych lamp, kilku sztalug z obrazami, paru barów alkoholowych i strategicznie umieszczonych stolików na drinki, zyskała coś jakby nowe życie. Rozświetlone kolorowymi swiatłami sztukaterie sufitowe i ścienne robiły niesamowite wrażenie i stanowiły bardzo atrakcyjne tło dla moich zdjęć.

Tradycyjnie, niedaleko od wejścia, przy schodach na piętro, stała ścianka dla fotografów. Pomyślałem że strasznie nudno byłoby sterczeć tutaj, tak jak moi koledzy po fachu, przez następne półtorej godziny i strzelać bezmyślnie każdego kto staje przy ściance.

Moje zadanie było inne, specjalizowałem się w zdjęciach "z natury". Okazało się, że ładne niepozowane zdjęcia, niejako z ukrytej kamery, są w cenie a mi wychodzą wyjątkowo dobrze.

Zrobiłem krótką rundkę po podwórku i udostępnionych gościom pomieszczeniach. Na zewnątrz rozstawili grilla z obsługą, kolejny barek z piwem od jakiegoś sponsora i koksowniki na wieczór.

Znalazłem gdzie toalety, gdzie bary, gdzie towarzystwo zaczyna się gromadzić chętniej, gdzie jest parkiet… słowem, przygotowałem grunt do pracy i zacząłem rozglądać się za ciekawymi celami.

 

-------

 

Mam, prysznic! I umywalka! Glp Gbh...pffff Ekhu, Jezu jak mi się chciało pić.

Ciekawe swoją drogą gdzie zgubiłem majtki… No nic, letnia woda pomoże na wszystko.

Mam nadzieję.

 

-------

Usiadłem ciężko przy barze na zwolnionym przed momentem hokerze. Położyłem aparat na blacie, wycelowałem mniej więcej w parkiet, wziąłem do ręki zdalny wyzwalacz i odetchnąłem głęboko. To było długie i niezbyt owocne kilka godzin biegania po chałupie.

  • Coś podać? - młody kelner, ładny, przylizany. Jak oni wszyscy. Nie to co ja, szara koszula, czarne spodnie, bez krawata. Na głowie niestrzyżony od miesiąca chaos, 2-dniowy zarost..ehh
  • Piwo. Jakiś lager, bez wydziwiania poproszę.

Po chwili stanął przede mną zroszony kufel ze złotym napojem, a ja w międzyczasie, i później popijając bez pośpiechu, obserwowałem parkiet.

Laska w szeleszczącym kombinezonie w kolorze różowego złota, wielgachne okulary, jakiś kok na czubku głowy. Podnosi się z przykucu, sunąc pośladkami po zakłopotanym kelnerze.

Pstryk pstryk. Może się nada.

Para w objęciach, ona pijana jak cholera, on ma zdecydowanie za nisko dłonie jak na towarzyski taniec. Znam go, to chyba jakiś piosenkarz.

Pstryk pstryk.

O, to jest ciekawe. Na piętrze, do jakiegoś zamkniętego pomieszczenia udało się włamać jednej z modelek, obciętej krótko rudej. Faceta nie kojarzę, chyba kelner sądząc po koszuli.

Wymieniłem szybko obiektyw na długi, sprawdziłem pamięć na karcie i włożyłem kilka tekturowych podkładek pod aparat, żeby ustabilizować go wycelowanego w górne okna.

Trzeba być w miarę subtelnym, nie chcę żeby pół sali się zajarało i zaczęło wyglądać w co ten facet taką armatą celuje. Byłoby po sesji.

Osłoniłem lekko ręką obrócony ekranik podglądu i włączyłem nagrywanie.

To musiało już chwilę trwać, bo całowali się bez opamiętania. On trzymał jej udo uniesione w górze i wędrował dłońmi po pośladku. Ona, wpijając w niego dłonie na zmianę całowała w usta, szyję i wtulała się w ramię łapiąc oddech. Byli podobnego wzrostu. Ciekawe jak ona sobie później poradzi z poprawą makijażu, wygląda to dosyć dramatycznie…

Tak, sytuacja zdecydowanie musi już trochę trwać, koniec z całowaniem. Gość pchnął dziewczynę na ścianę i zadarł jej spódnicę nad biodra. Z tej perspektywy widziałem niewiele tego, co się działo poniżej wysokości pępka, ale jej dłonie wduszone w jego włosy i dociskające głowę do podbrzusza nie zostawiały za wiele wyobraźni. Podobało jej się, nie wiedziała czy dociskać mu głowę, czy sobie uwolnioną spod bluzki pierś Trochę próbowała robić obie te rzeczy na raz..

Nieźle, nie sądziłem że będzie taki połów. Szkoda że dziewczyna jest mało znanym zwierzakiem wybiegowym, pewnie film skończy w prywatnym archiwum.

Gestem przyzwałem kelnera i poprosiłem o jeszcze raz to samo. Próbował zerknąć mi przez dłoń w ekranik, ale zniechęcony moim spojrzeniem odszedł do obowiązków.

Mijały sekundy, dostałem drugie piwo i , wciąż zakrywając dyskretnie ekran podglądu sączyłem je, chłonąc z zainteresowaniem rozwijającą się scenę.

Para zamieniła się przy ścianie, dziewczyna strasznie tarmosiła sprzączkę od paska, ale z niecierpliwości w końcu poddała się i uznała że sam rozporek w pełni wystarcza.

Boże, mam nadzieję że facet przygotował się, również higienicznie na takie ewentualności, byłby potworny wstyd jakby zniechęcił tak piękną istotę do podobnie porywczych gestów.

Ona się nie zniechęciła, on trochę odleciał… no i fajnie.

Kilka razy zamachałem ręką w powietrzu, usiłując chwycić kufel, ale nie było go w zasięgu. Co jest, przysiągłbym że był pełny.

  • Strasznie długo się czeka na własne, a tobie  wolno idzie. Pozwolisz?

Ładny, kobiecy głos. Silny, zdecydowany, absolutnie nie dziewczęcy. Odwróciłem się w jego kierunku i zobaczyłem moją diwę sprzed budynku. Po żuchwie, rozgrzanej szyi i dekolcie płynęły perełki potu. Koszula wyglądała na bardziej rozpiętą niż poprzednio. Była zgrzana od tańca, ale spojrzenie miała niezwykle bystre.

Uderzyła mnie fala gorąca. Modliłem się żeby nie dostać rumieńców, w ogóle żeby nie dać po sobie poznać zaskoczenia. W pierwszej chwili strasznie mnie speszyła ta bezpośredniość, to że jestem w pracy, że w jej ramach właśnie nagrywam parę uprawiającą seks.

Coś w jej spojrzeniu, lekki uśmiech kącikiem ust ,albo błysk w oku uspokoił mnie. Zresztą, na koniec to przecież ona podeszła zagadać, prawda?  

  • Zająłem się robotą. Powinienem biegać jak porąbany po całej kamienicy, ale po kilku godzinach trzeba było trochę ochłonąć. Tańczyłaś?

Cudownie, mózg zlasowany do końca. “Tańczyłaś”? Naprawdę nie mogłem wymyślić nic mądrzejszego.

  • Ano, tańczyłam bystrzaku, skąd wiedziałeś? - uf, obróciła w żart. Nawet się uśmiechnęła!
  • Sorry, praca trochę ogłupia, ciężko wczuć się imprezę, kiedy polujesz na dobre ujęcie. Jestem Przemek. - wstałem od lady i podałem rękę, żeby chociaż minimalnie zachować twarz w formalnościach.
  • Ja Andżelika...pff no nie patrz tak na mnie, wiem, rodzice mi to zrobili. Wszyscy mówią na mnie Ana. A ty co tak zasłaniasz ręką ciągle, co? “Aparazzi”? W co wycelowałeś tą armatę?
  • Żaden tam ze mnie …”aparazzi”... Robię zdjęcia z imprez, takie, rzekłbym, naturalistyczne. Bardzo jesteś pruderyjna?
  • A wyglądam na taką?

W sumie zupełnie nie potrafiłem powiedzieć, na jaką mi wygląda. Ale założyłem, że pytanie retoryczne to rodzaj przyzwolenia.

  • Podejdź, usiądź koło mnie i przysuń się bliżej, bo ekranik mały, a nie mogę ruszyć sprzętu. I cichutko, bo mi spłoszysz zwierzynę.
  • Jaką zwierzynę..? Oooh… wow, nieźle! - Na obrazie właśnie widać było jak kelner, z rozpiętą zupełnie koszulą obejmuje od tyłu rudą. Ruda stała jedną nogą na parapecie, z bluzką i biustonoszem podciągniętym nad piersi, na których facet trzymał mocno dłonie, dociskając dziewczynę jeszcze mocniej do siebie. Spódnica wciąż była powyżej bioder, natomiast miała na sobie majtki, przesunięte jedynie trochę na bok. On przylegał do niej całym ciałem i dynamicznie ruszał biodrami, trzęsąc jej udami i pośladkami. Na pewno brzmiało to trochę jak aplauz w teatrze. Stali na tyle blisko okna, że na komputerze byłoby zapewne widać sporo sprośnych detali. Kobieta wyglądała że zaraz straci przytomność z wysiłku i wzbierającej fali przyjemności, a facet, czerwony na twarzy wyglądał że zaraz albo skończy albo wymięknie.
  • Ha, znam ją! To Gośka, byliśmy współlokatorkami kiedyś! Ona jest pojebana. Zobaczysz, nie da mu wyjść. Kręcą ją miejsca publiczne, myślę że bardziej pijana próbowałaby na parkiecie.
  • Żartujesz? Dobra, zakład. Na tym znaczku pocztowym nie widać czy facet ma gumkę…
  • Na pewno nie ma, mówię ci, to wariatka.
  • Dobra, w razie czego potwierdzimy na czymś większym. O co?
  • Na razie następne piwo. I jak wygram pokażesz mi jak wyszłam, tam przed budynkiem.

Wmurowało mnie, ale nie miałem czasu dyskutować, bo akcja miała się ku końcowi. Mężczyzna wyraźnie opadając z sił zaczął przyspieszać tempo w takim ostatnim zrywie do szczytu i chwycił dziewczynę za biodra w sposób sugerujący że zaraz odsunie ją na długość ramion. Ona musiała to wyczuć, bo zdjęła nogę z parapetu i pchnęła go pośladkami i całym ciężarem ciała, tak że klapnął z mocą o ścianę, rozkrzyżowany i zupełnie zaskoczony. Ona wcisnęła w niego wypiętą pupę, zarzuciła ręce do tyłu chwytając go dodatkowo za uda i zaczęła ruszać się w górę i w dół. Facet nie bronił się, a w pewnym momencie po prostu oplótł wokół niej ramiona i ścisnął mocno z głupią miną. Następnie podniósł głowę do góry, dotykając ściany czubkiem głowy i odetchnął głęboko. Ona w ostatnich chwilach tej przejażdżki wyglądała, że chce go rozsmarować po ścianie, ale w momencie kiedy ją objął zaczęła się cała trząść konwulsyjnie i pewnie upadłaby na podłogę. Utrzymała się jedynie dzięki uchwytowi i być może dodatkowej stabilizacji od tyłu.

 

-




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Szary

Na pewno planuję ciąg dalszy, zresztą duża jego część jest już gotowa. Feedback pomaga z motywacją do pisania, dlatego wrzucam, z nadzieją że zadziała pobudzająco :)

Nie miałem pojęcia do jakiej kategorii to się kwalifikuje, ta wydała mi się przynajmniej na razie najlepsza


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach