Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Barbara i policjant

Ta historia wydarzyła się kilka lat temu, ale do dziś kiedy sobie o niej pomyśle, sama nie wiem jakie mam odczucia. Z jednej strony jest mi trochę wstyd z powodu tego co wtedy zaszło, z drugiej jednak strony było to jedna z najlepszych przygód jaką miałam okazje w swoim życiu doświadczyć.

Mam na imię Barbara. Miałam wtedy 34 lata, i od dziesięciu lat byłam szczęśliwą mężatką, wraz ze swoim mężem mieliśmy dwoje małych dzieci. Pracowałam w korporacji i przynajmniej raz w miesiącu musiałam jeździć na delegacje służbowe w jakieś odległe miejsca Polski by sprawdzać czy nasi ludzie w terenie należycie wypełniają swoje obowiązki.

Pomimo iż byłam jak wspomniałam po trzydziestce byłam nadal bardzo atrakcyjną kobietą i byłam tego świadoma. Miałam długie blond włosy, które spadały na smukłe ramiona. Sylwetka idealna, nie byłam chudą szantrapą, ani też nie mogłam o sobie powiedzieć „puszysta”. Mój mąż zawsze mówił, że pod tym względem jestem kobietą idealną. Duże niebieskie oczy, nie schodzący z twarzy uśmiech, i to z czego byłam najbardziej dumna, czyli biust „C”. Nie miałam z nim żadnym kompleksów i samej sobie podobały mi się moje piersi, nie wspominając już o  mężczyznach. Oni jednak musieli ograniczyć się do tego co było widać pod jedwabnymi bluzeczkami i sukienkami, które kochałam wręcz nosić. Wyjątkiem był oczywiście mój mąż, który był z moimi piersiami w bardzo przyjacielskich stosunkach.

Pamiętam, że to był sierpień, upalne lato. Jechałam swoją toyotą już którąś godzinę wracając z kolejnej delegacji z jakiegoś małego miasta na Podlasiu. Ponieważ chciałam przekonać naszego kontrahenta do zawarcia kolejnego kontraktu i zgarnąć za to solidną premię postanowiłam wykorzystać do tego swoje kobiece walory. Spotkanie przebiegło szybko. Tak jak zaplanowałam. Mężczyzna nie miał siły na zbędne negocjacje. Nie spodziewał się , że po drugiej stronie stołu usiądzie  subtelnie umalowana kobieta, w sukience na ramiączkach koloru brązowego, kończącej się tuż przed linią kolan, a zaczynającej tuż nad linią biustu. Specjalnie tak dobrałam długość ramiączek by spod spodu widać było odrobinę koronki mojego czarnego stanika. Normalnie taki strój nie przystoi na biznesowe spotkanie, ale przecież na dworze temperatura przewyższała 30 stopni i wszyscy od tygodnia mówią tylko o afrykańskich upałach, jakie nawiedziły nasz kraj. Wypada, czy nie wypada, efekt był piorunujący. Facet zamiast analizować kontrakt gapił się tylko na mnie, a dokładnie na moje cycki. Może to nie profesjonalne, ale w aktówce miałam podpisany na kilka milionów złotych kontrakt i kilkadziesiąt tysięcy premii na koncie. Kiedy o tym pomyślałam, przez chwilę przeszło mi przez głowę, że w pewnym sensie jest to jakaś forma prostytucji z mojej strony, ale szybko odrzuciłam tę myśl. Na pożegnanie otrzymałam ku miłemu zaskoczeniu torbę produkowanych przez te firmę czekoladek z likierem. Po wymianie uścisków postanowiłam jak najszybciej udać się do domu. Marzyłam o kąpieli, poza tym bałam się, że dalsze przebywanie z kontrahentem spowoduje, iż jego nabrzmiała męskość przebije jego dobrze skrojone spodnie, a byłoby szkoda…

Było już po 19.00 a do domu miałam jeszcze ponad 200 kilometrów. Chciałam jak najszybciej dojechać i nie robić po drodze żadnych postojów. W tej części Polski autostrady są dopiero na desce w biurze projektowym, więc chcąc nie chcąc musiałam korzystać z dróg krajowych. Na szczęście nie było o tej porze względnych korków. Po chwili poczułam, że przydałby zastrzyk energii. Nie miałam ze sobą nic słodkiego, ale przypomniałam sobie o tych czekoladkach jakie dostałam po podpisaniu umowy. Miałam nadzieje, że na tych upałach jeszcze do końca się nie rozpuściły. Przez chwilę wahałam się czy je zjeść, w końcu były z likierem. Stwierdziłam jednak, że są to śladowe ilości, a poza tym jak pokaże papierki to chyba nikt się w razie czego nie przyczepi. Zresztą ostatnią kontrolę Policji miałam ponad rok temu i pomimo, iż nie miałam zapiętych pasów to „jakoś” udało mi się przekonać policjanta do nie wypisywania mandatu. Nie był to pierwszy raz kiedy czarowałam władzę.

Kolejne kilometry mijały, a ja wjechałam do jakiejś mało znanej miejscowości. Z oddali zobaczyłam na drodze coś żółtego. Nie wiedziałam co to jest, ale po kilku sekundach wiedziałam już co to.. Na środku drogi stał policjant i ku mojemu nieszczęściu dawał mi znak bym zjechała na pobocze. Będzie ciekawie pomyślałam.

Zjechałam na parking oddalony od drogi kilka metrów. Stał tam radiowóz, ale w środku nikogo nie było. Zobaczyłam w lusterku, że podchodzi do mnie policjant. Jest dobrze -  pomyślałam. Gdyby to była policjantka, nie miałabym szans, a faceta jakoś się urobi. Spojrzałam na siedzenie pasażera, na którym była sterta papierków po czekoladkach. Nie myśląc wiele przykryłam je torebką.

Uchyliłam szybę i poprawiłam włosy. Policjant był już kilka metrów od mojej toyoty. Serce waliło mi jak młotem. Czułam strach, ale jeszcze bardziej czułam coś czego nie mogłam wtedy zrozumieć, ekscytacje i podniecenie.

- Dobry wieczór, młodszy aspirant Marcin Kaczmarczyk. Kontrola drogowa. Poproszę o dokumenty.

- Oczywiście, odpowiedziałam, uśmiechając się przy tym najbardziej zalotnie jak tylko umiałam. Policjant spojrzał na mnie i poczułam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech. Był młodszy ode mnie, nie wiem ile, ale miał może dwadzieścia kilka lat. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam dowód rejestracyjny, a z portfela prawo jazdy.

- Proszę bardzo – podałam mu dokumenty. Czy coś się stało? Zapytałam z lekką obawą w głosie. Chciałam wybadać sytuacje.

- Nie, dlaczego. To tylko zwykła kontrola. Dokumenty wydają się być w porządku. Przegląd jest, OC też. Czy piła Pani jakiś alkohol? – zapytał policjant.

-Nie! – właściwie to krzyknęłam. To był błąd. Roześmiałam się od razu by wyciszyć jakoś te histeryczną reakcje. Policjant także się uśmiechnął, ale nie był idiotą. Widział, że coś jest nie tak. W sumie to przecież nie piłam alkoholu, tylko najadłam się tych cholernych czekoladek. Nie wiedziałam czy mu o tym powiedzieć czy nie.

- Wierze Pani, ale pójdę do radiowozu sprawdzić pojazd. Jak wrócę wykonamy badanie trzeźwości.

Nie czekał na moją odpowiedź tylko udał się do swojego pojazdu służbowego. Miałam kilka chwil by wytrzeźwieć. Przez chwile przeszło mi przez myśl, by zwymiotować, albo zemdleć, ale stwierdziłam, że to i tak mi nie pomoże. Podniosłam torebkę i z przerażeniem stwierdziłam, że jest pod nią aż dziewięć pustych papierków. Nie ma szans by wynik badania dał zero.

Nie mogłam pozwolić sobie na żaden epizod z naruszeniem prawa. W moim zawodzie zaświadczenie o niekaralności jest sprawdzane co trzy miesiące. Nawet najmniejsza skaza w życiorysie spowodowałaby utratę pracy. Nie wspomnę już o tym, jak zareagowałby mój mąż i rodzice. Miałam tylko jedną drogę. Właściwie to nic nie miałam do stracenia. Muszę tak zakręcić tego policjanta by mi jakoś odpuścił, nawet jeśli będę musiała mu się oddać – pomyślałam. Nagle poczułam, że ta myśl wzbudziła we mnie niezdrową, aczkolwiek typowo kobiecą reakcje. Przez chwile myślałam, że po prostu spociłam się ze strachu, ale tak nie było. Moje majtki stawały się z każdą chwilą wilgotniejsze, ta sytuacja mnie podniecała….

Zdjęłam obrączkę i szybko rzuciłam ją do schowka. Postanowiłam nie czekać tylko działać. Spuściłam prawe ramiączko, poprawiłam włosy i wyszłam z samochodu. Wiedziałam, ze tak nie można, ale siedząc nie byłam w stanie zaprezentować wszystkich swoich atutów. Podeszłam cicho do radiowozu i tym razem to ja pochyliłam się nad szybą.

Policjant zareagował uśmiechem. Nie dziwie mu się wcale. Przed jego radiowozem stała blondynka, mierząca metr siedemdziesiąt, ubrana w białe szpilki i mega seksowną brązową przylegającą do ciała sukienkę. Na jej prawej ręce wisiało ramiączko, a spod miejsca gdzie sukienka zsunęła się nieco widać było czarny, koronkowy, kupiony w bieliźniarskim sklepie stanik.                                                                   - I co? Sprawdził mnie Pan już? Tym razem starałam się zachować się jak najbardziej poważnie. Z jednej strony chciałam zachować powagę, ale z drugiej dać mu do zrozumienia, że …..no właśnie, co ja wtedy chciałam….

Facet otworzył drzwi i stanął obok mnie. Dopiero wtedy zobaczyłam z jak przystojnym kolesiem mam do czynienia. Miał piękne oczy, jednodniowy zarost i czarne oczy. Był wyższy ode mnie. Jego postura wskazywała, że jest częstym bywalcem siłowni. W dłoniach trzymał moje dokumenty. Zwróciłam szybko uwagę, że nie ma obrączki. Kolejny mały plus dla mnie – pomyślałam. Staliśmy tak koło siebie przez kilka sekund wzajemnie gapiąc się na swoje ciała. Nie przeszkadzało mi, że zerka na mój biust. W tym momencie to było nawet wskazane. Spojrzałam na jego spodnie. Widać było jak objętość jego rozporka się powiększa.

Poczułam niesamowite podniecenie. Nie wiem dlaczego nie rozpięłam mu wtedy tych granatowych spodni. Miałam na to ogromną ochotę. Fakt taktem, że ostatnio z moim mężem rzadko uprawialiśmy seks i byłam trochę wyposzczona. Miałam nawet sny erotyczne, a to ewidentny dowód na to, że czegoś mi brakowało. Kobieta po trzydziestce ma swoje potrzeby…

Chwila konsternacji nie trwała długo.                                                                                                                

  – Dokumenty są w porządku, podejdziemy tylko do bagażnika i sprawdzimy trzeźwość. Jeśli tu też będzie wszystko dobrze to pojedzie Pani dalej, a jeśli nie to pójdzie Pani ze mną. Te słowa zapamiętam chyba do końca życia. To zdanie było z jednej strony przerażające, a z drugiej czułam, że chyba mam na to właśnie ochotę. W słowach „pójdzie Pani ze mną” ani przez chwile nie myślałam o komisariacie, areszcie itd. Przez głowę przemknęło mi tylko, że będę zdana na obcego faceta, który jest mega przystojny, podnieca mnie, i ma nade mną władze. Właśnie tego mi brakowało. W pracy czy w domu, to ja praktycznie rządziłam. Moją przełożoną jest kobieta. Zawsze marzyłam o tym by być poddaną jakiemuś facetowi. Mój mąż to wspaniały człowiek, ale nie potrafił mną rządzić, a ja tak bardzo tego potrzebowałam. Ta myśl o podległości, choć przez chwile pod polecenia i rozkazy prawdziwego faceta jeszcze bardziej rozpaliła moje zmysły. Już nie martwiłam się o wynik badania i konsekwencje. Marzyłam, aby ten cholerny alkomat coś wykazał.

Zareagowałam śmiechem, może trochę sztucznym, ale bardzo zalotnym na słowa wypowiedziane przez przystojniaka z drogówki. Rozpakował ustnik i przyłożył do aparatu. Po chwili poprosił bym nabrała powietrza. Patrzył wtedy tam gdzie powinien, na mój biust. Wiedziałam, że jest mój…       Moje ręce trzęsły mi się, ale nie ze strachu. To było narastające  pożądanie. Starałam się nie myśleć o tym, że być może tego wieczoru w imię wyższych celów zdradzę swojego męża.

 - Wynik badania to 0,3, chyba coś było – powiedział policjant z uśmiechem na twarzy. Zeszło ze mnie ciśnienie. Wszystkie karty zostały odkryte. Ja stałam się kobietą, prowadzącą pojazd pod wpływem, a on policjantem, który miał to gdzieś,  wyraźnie zainteresowanym tylko mną i cieszącym się z takiego stanu rzeczy. Spojrzałam w jego oczy i oboje się uśmiechnęliśmy.

-Tak - odpowiedziałam po chwili. Nie piłam co prawda, ale zjadłam kilka cukierków z alkoholem. Mam papierki i opakowanie w samochodzie. Mogę pokazać. – powiedziałam to spokojnie. Po ostatnich słowach postanowiłam zagrać va bancue i spuściłam po raz kolejny ramiączko, które chwile wcześniej nieświadomie naciągnęłam. Chłopak nie wiedział co mu chce pokazać, ale po jego oczach i minie wiedziałam, że zrozumiał podtekst i to, że papierki po cukierkach nie są tym na co ma ochotę patrzeć.

- Co prawda nie jest to przestępstwo, tylko wykroczenie, ale nie może Pani dalej jechać. Powinna Pani zostać zatrzymana, do chwili wytrzeźwienia. Chyba jednak pójdzie Pani ze mną – powiedział Marek.

- A czy to będzie miało jakieś konsekwencje w przyszłości? – zapytałam tonem biednej skrzywdzonej przez los dziewczynki. Wolałabym, aby to pozostało tylko miedzy nami. Po tych słowach poprawiłam jego kołnierzyk i zdecydowałam się na coś co tliło się w mojej głowie od kilku minut….pocałowałam go. Jego usta były słodkie. Pocałunek trwał kilka, może dwie sekundy i całkowicie wybił chłopaka z rytmu. Nie wiedząc co ma zrobić postanowił odpowiedzieć na moje pytanie.                                          

– Nie będzie to miało konsekwencji, jeśli teraz pójdzie Pani do samochodu zamknie go i wróci tu, a potem będzie wykonywać moje polecenia. Czy to jasne? – zapytał takim tonem, że nie wiedziałam już sama  co o tym myśleć. Po tych słowach uśmiechnął się do mnie w taki sposób, że nie miałam wątpliwości, iż poważny ton jakim to wypowiedział to tylko zagrywka z jego strony. Miał ogromną ochotę na mnie i nawet się z tym nie krył. Szybko zamknęłam samochód i wróciłam do radiowozu.

- Gotowa na …….dobrowolne poddanie się karze? – na jego twarzy po raz kolejny pojawił się banan od ucha do ucha.                                                                                                                                                       - Tak panie władzo, odpowiedziałam zadyszanym tonem. Nie byłam zmęczona tylko podniecenie jakie trawiło moje ciało od kilku minut dawało już o sobie znać. Miałam wrażenie, że moje majtki można by wykręcać, ale po chwili zrozumiałam, że najlepsze dopiero przede mną.                                                      - No cóż, jest Pani aresztowana! – te słowa powinny wywołać we mnie panikę, ale ja czekałam na nie. Policjant sięgnął do swojego paska i wyjął z niego kajdanki. Poczułam jak moje serce wali jak młotem. Uśmiechając się podszedł do mnie i szepnął mi do ucha bym podeszła bliżej radiowozu. Bez chwili zastanowienia wykonałam polecenie, no bo jak inaczej, nie chciałam stawiać oporu przy zatrzymaniu.

Pochylił się odgarnął moje włosy i poprosił bym położyła ręce z tyłu głowy. Do tej pory takie sceny widziałam tylko w filmach, i zawsze podniecały mnie. Teraz to ja grałam jedną z  głównych ról i to było coś niesamowitego. Nie mam na myśli tego, że chciałam być aktorką, ale pragnęłam zostać kiedyś skuta kajdankami przez przystojnego policjanta. Moje marzenie spełniało się właśnie tej upalnej sierpniowej nocy na tym leśnym parkingu. Jeśli  w mojej głowie były jakieś wątpliwości co do intencji Marka to chwile później zostały całkowicie rozwiane. Położył ręce na mojej szyi i zaczął robić coś co nazywa się chyba przeszukaniem, bo rewizja to coś innego. Po woli przesuwał swoje piękne i silne dłonie po moich plecach. Gdy trafił na biustonosz przejechał dokładnie palcem wskazującym od lewej do prawej. Widocznie nic tam nie ukrywałam, więc przeszedł niżej, i po chwili jego dłonie były już na moich pośladkach. Wtedy pochylił i podwinął moją sukienkę. Stałam jak sparaliżowana. Normalnie gdyby jakiś facet to robił kopnęłabym go w zęby, ale w tej sytuacji sama się na to zgadzałam i chciałam tego. Jego dłonie powędrowały na moje uda i po woli ale, bardzo dokładnie policjant przejechał po mojej lewej nodze, aż do kostki. Potem przesunął ręce na drugą nogę i odwrotnie od kostki do uda sprawdził drugą nogę. Było to mega podniecające, ale absurdalne, bo co można ukrywać w gołej nodze. Nie skupiałam się na tym. On po prostu chciał poznać moje ciało, i nie przeszkadzało mi to, ani trochę. Wstał. Stałam cały czas odwrócona plecami do niego. Przygryzałam wargę, ale nie mogłam się powstrzymać. Miałam zamknięte oczy. Przybliżył się do mnie. Czułam na pośladkach jego męskość. Przez chwile pomyślałam, że popchnie mnie na radiowóz, podniesie kieckę i zerżnie ostro od tyłu. Ta myśl była dla mojego pożądania jak benzyna dla ogniska. Chłopak miał jednak inne plany. Kontynuował przeszukanie. Objął mnie pod podniesionymi ramionami i przesunął ręce na moje piersi. Mruknęłam z rozkoszy, ale nie mogłam się powstrzymać. Ucisnął lekko, ale moje sutki były już tak nabrzmiałe, że mój organizm nie wiedział sam jak ma zareagować. Przystąpiłam z nogi na nogę, ale nie zmieniłam pozycji. Marcin wskazującymi palcami przejechał niżej na splot słoneczny a potem całymi dłońmi „wymasował mój brzuch”

- Nooooooo, widzę, że nie masz przy sobie nic niebezpiecznego czym możesz mi zrobić krzywdę – powiedział lekko obniżonym głosem, który w takich sytuacjach działał na umysł kobiety jak płachta na byka. Odsunął się na pół kroku, wziął moją lewą rękę i położył na plecach. Po chwili poczułam dotknięcie zimnego przedmiotu i charakterystyczny klik. Podniecenie przeszyło moje ciało. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, gdy moje druga ręka powędrowała na plecy. Marcin pchnął mnie trochę do przodu tak, że oparł mnie o radiowóz. Nie miałam ruchu. Wygiął mi rękę i poczułam to samo na prawej dłoni. Zostałam skuta kajdankami.                                                                                                         

 – Mam nadzieje, że nie są zbyt ciasne? -zapytał mnie szepcząc mi do ucha. Nie odpowiedziałam, nie byłam w stanie. Kajdanki jako gadżet erotyczny nie były akceptowane przez mojego męża i nigdy nie bawiliśmy się nimi. Nie sądziłam, że dotyk metalu i ten piękny dźwięk mogą wywołać we mnie takie doznania. Byłam bezbronna, facet stojący za mną mógł mnie dotykać, całować, robić ze mną co tylko chce. To było tak przerażające, a z drugiej strony powodowało we mnie takie emocje, że nie potrafię ich do dziś opisać.

Marcin otworzył drzwi radiowozu i wsadził mnie na tylne siedzenie. Tak więc byłam mega seksowną kobietą, zakutą w kajdanki, jadącą z obcym facetem uprawiać seks. Przynajmniej taką miałam nadzieje………..

Nigdy nie przypuszczałam, że jazda radiowozem na tylnym siedzeniu, z kajdankami na rękach może być tak ekscytująca. Jechaliśmy już od kilku minut, a on nie powiedział do mnie ani słowa.  Jedyna aktywność z jego strony ograniczała do zerkania co kilka sekund we wsteczne lusterko. Nie wiem po co to robił, czy chciał sprawdzić czy czegoś nie kombinuje, czy może tylko upajał się moim widokiem.

   Po kilku minutach dojechaliśmy pod wiejski komisariat. Marcin wysiadł z samochodu i otworzył bramę. Budynek przypominał raczej dom jednorodzinny, a wyróżniało go jedynie to, że miał płaski dach i kraty w oknach na parterze. Po chwili wrócił do radiowozu i wprowadził tenże samochód na podwórko. Ponownie wysiadł i poszedł do budynku. Wydaje mi się, że chciał się upewnić, że nikogo nie ma. To mnie trochę uspokoiło. Tak naprawdę nie miałam pewności, że nie robi sobie ze mnie żartów, i dzisiejszej nocy nie spędzę na trzeźwieniu w celi, a jutro nie trafie pod sąd. Fakt, że wyraźnie chciał być ze mną sam na sam uspokoił mnie w tym względzie i przekonał o jego lubieżnych zamiarach wobec mnie. Przeszył mnie dreszcz.

Minęła chwila i pojawił się. Otworzył drzwi radiowozu, chwycił za moje ramie i pomógł mi wysiąść. Widziałam jak rozglądnął się nerwowo czy nikt nie widzi tego, że przywiózł skutą blondynkę i prowadzi ją do komisariatu. Te kilka metrów które mieliśmy do przejścia przypominało mi to jak wraz ze swoim mężem szliśmy przed ołtarz. On tez prowadził mnie pod rękę, i też byłam podekscytowana. Nie rozumiem dlaczego to mi się skojarzyło, ale szybko zaczęłam myśleć o czymś innym, bo jednak myśl o mężu w tej chwili była dla mnie niesmaczna, zwłaszcza, że szłam go właśnie zdradzić i cholera nie miałam żadnych wyrzutów z tego tytułu.

Jak na wiejski komisariat to standardem niczym nie odbiegali od większych miast. Prowadził mnie korytarzem, a potem schodami wyszliśmy na pierwsze piętro. Na dużych drzwiach widniał napis „mieszkania służbowe funkcjonariuszy”. Pod spodem ktoś dokleił „nieupoważnionym zakaz wstępu” Buźka na końcu upewniła mnie, że to zostało dopisane, może nawet przez mojego przyszłego kochanka....Zdałam sobie sprawę, że jeśli tak jest to koleś oprócz tego,że jest mega pociągający ma świetne poczucie humoru. Czy można więcej oczekiwać od faceta?

W końcu weszliśmy do jego pokoju. Byłam pod wrażeniem. Nawet ja nie mam tak czysto w mieszkaniu. Nie zwracałam jednak uwagi na szczegóły. Moją uwagę przykuło łóżko, bo chyba po tu przyszłam, a raczej....zostałam doprowadzona. Poczułam jak policjant poprawia mi włosy. Zagarnął je i odsunął na lewą stronę. Zrobił to bardzo subtelnie, nie wiem gdzie, a raczej na kim się tego uczył, ale mógłby dawać korepetycje innym facetom. Po chwili jego usta były już na mojej szyi. Skąd on wiedział, że akurat ta część zaraz po udach jest moją najbardziej erogenną częścią ciała? Całował ją po woli i delikatnie. Jego ręce powędrowały na moje przedramiona. Trzymał mnie mocno i pewnie, jak prawdziwy facet!  Cały czas jednak miałam kajdanki na rękach. Byłam bezbronna, ale nie miałam najmniejszego zamiaru się bronic przed tym co przede mną.....

Moje nogi były coraz miększe. By utrzymać równowagę starałam się odchylać do tyłu, bo nie mogłam się oprzeć o stół, który był przed nami. Marcin napajał się moją szyją jeszcze chwile, po czym postanowił  mi ulżyć. Chwilę pogrzebał w kieszeni, a potem uwolnił znalezionym w niej kluczykiem moje ręce. Odwróciłam się do niego. Spojrzał gł.głęboko w moje oczy i powolnymi ruchami złożył kajdanki. Zrobił krok do przodu i z uśmiechem na twarzy szepnął mi do ucha, że jeśli nie będę grzeczna to znów mnie skuje. Miałam wrażenie, że odlecę....

Postanowiłam skorzystać z tego, że mam wolne ręce i zapoznać się chwile z jego ciałem. Położyłam obie dłonie na jego włosach. Były takie miękkie, i geste, jak u prawdziwego mężczyzny. Potem delikatnie zjechałam na jego policzki. Widziałam, że mu się to podoba, że lubi kobiety z inicjatywą. Kciukami zaczęłam pieścić kąciki jego ust. Cały czas patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Pod moimi palcami poczułam szorstkość jego zarostu. To było niezwykłe. Nie mogłam nie dotknąć jego klatki piersiowej. Nie chciałam jednak marnować czasu i zaczęłam go całować. Kiedy nasze usta wtopiły się już w siebie moje ręce były tam, gdzie każdy facet chce by były ręce jego kobiety. Pasek od policyjnych służbowych spodni nie sprawiał żadnych trudności i po chwili leżał już około metra od nas na podłodze. Jego usta były takie słodkie i takie namiętne. On też postanowił wykorzystać swoje górne kończyny, ale ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu nie złapał mnie od razu za cycki, tak jak w tej sytuacji zrobiłoby to 99 procent facetów. Położył obie dłonie w okolicach moich uszu i unieruchomił moją głowę. Przejął inicjatywę pocałunku. To było zajebiste. Delikatnie językiem zaczął masować mój język. Nie miałam pojęcia jakie to miłe uczucie. Przez chwile stałam unieruchomiona, ale może po sekundzie przypomniałam sobie, ze trzymam obie ręce na jego spodniach. Guzik od rozporka, co jest plusem dla nas kobiet nie sprawia tyle problemów ile im zapięcie stanika. Szybko się z nim uporałam. Los uśmiechnął się do mnie i spodnie same mu spadły. Czułam się fantastycznie.

Marcin na chwile przestał mnie całować. Postanowił przejść do konkretów. Odwrócił mnie delikatnie i znów jego ręka znalazła się na mojej szyi. Chwile potem poczułam jak po woli rozpina malutki zameczek od mojej kiecki. Dotarł z suwakiem do samego końca, w okolice biustonosza. Po chwili delikatnie zdjął moje lewe ramiączko od sukienki, które już i tak było luźne, w przeciwieństwie od ramiączka stanika. Pocałował mnie w to ramie. Przypominało to raczej małego kuksańca i było zabawne, a zarazem takie spontaniczne i pokazywało jak wielką kreatywność potrafi wykazać w kontaktach z kobietą w łóżku. Moja sukienka trzymała się już tylko na prawym ramiączku. Ta chwila nadeszła. Policjant chwycił je dwoma palcami i zsunął. Sukienka wylądowała w kostkach. Zrobiłam krok do tyłu, i podniosłam ją cały czas stojąc do niego plecami. Położyłam ją na stole. Nie chciałam by uległa wybrudzeniu lub zniszczeniu. Nie chodziło mi o to, że kosztowała Bóg wie ile, ale po prostu nie miałam nic innego, a jakoś potem trzeba wrócić do domu.

Odwróciłam się do niego. Nasze oczy ponownie się spotkały. Byliśmy praktycznie tego samego wzrostu. Stałam przed nim w blond rozpuszczonych włosach mając na sobie wyłącznie czarny koronkowy stanik i czarne majtki, które już były bardzo mokre. W dalszym ciągu miałam na nogach szpilki.

- Usiądź, proszę - powiedział cichym, ale jakże stanowczym tonem. Nie zamierzałam protestować i wykonałam polecenie. Moja jędrna dupcia wylądowała na miękkim i co od razu poczułam pachnącym łóżku. Marcin kucnął i po woli zaczął zdejmować moje szpilki. Poczułam ulgę. Po całym dniu moje nogi miały ich już dość. Chłopak przytrzymał moją prawą stopę i zaczął wpatrywać się w nią jak lekarz, który chciałby dokładnie obejrzeć nogę pacjentki. Nie wiem co zwróciło jego uwagę, ale to była chyba tylko taka gra wstępna w jego wykonaniu. Chwilę potem zaczął całować moje stopy, przechodząc coraz wyżej. Nigdy nikt tak ze mną nie robił. Jego usta dotykały moje kolana, a włosy zaczęły pocierać wewnętrzną stronę ud. Jęknęłam z rozkoszy, nie mogłam wytrzymać. Po chwili całym swoim językiem pieścił już moje uda. Najpierw jedno, potem drugie. Miałam zamknięte oczy. Zaczynałam tracić kontrole. Czułam, że odlatuje promem kosmicznym na planetę o nazwie „Rozkosz” z biletem w jedną stronę, bez opcji powrotu.

W końcu dotarł do mojej muszelki. Moje majtki były już tak mokre, że czułam z tego powodu lekki wstyd. Policjantowi jednak to chyba nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie upajał się tym widokiem. Delikatnie odsłonił ich koronkę i popieścił okolice mojej waginy palcem. Myślałam, że zedrze je ze mnie, nawet przez moment chciałam tego. On jednak nie należał do tego typu facetów, i po krótkiej zabawie kontynuował to, co zaczął wcześniej. Tym razem jego język  znalazł się na moim pępku. Łaskotki były tym czego mi teraz najbardziej brakowało! Nie dość, że cała byłam rozgrzana, przechodziły mnie dreszcze, moje sutki stały na baczność, a na skali podniecenia i ekstazy brakło skali, to jeszcze facet wywołał we mnie łaskotki. Z ulgą jednak przyjęłam fakt, że mój kochanek zostawił pępek w spokoju i powoli całując mój brzuch przesuwa się w górę. Razem z głową przesunął całe swoje ciało. Mniej więcej na wysokości mojej głowy wbił w prześcieradło swoje silne umięśnione dłonie. Nie ma nic gorszego dla kobiety niż ciężki facet, który zwala się na nią całym swym ciałem. On taki nie był. Wiedział, że z kobieta należy delikatnie. Jego język przejechał kilka razy miedzy moimi piersiami. Cały czas miałam na sobie biustonosz i byłam z tego zadowolona. Wiedziałam jak czarna, koronkowa bielizna działa na facetów, na niego z pewnością też. Marcinowi zresztą nie przeszkadzał. Lekko  podgryzał górną wystającą spod stanika część lewej a potem prawej piersi. Czułam jak przez moje ciało przebiega prąd.... Nie chciałam leżeć jak kłoda i także wzięłam się do roboty. Rozpięłam jego koszule, i po woli zdjęłam ją. To co de tej pory tylko dotykałam teraz ujrzałam w całej okazałości. Ta klatka piersiowa i ten tors, po prostu zwalały z nóg, choć i tak leżałam. Nie mogłam jednak patrzeć na nie bo Marcin właśnie przesunął swoje usta na moją szyję i odchyliłam głowę do tyłu.

Całował mnie bardzo namiętnie. Powinnam bać się, że zrobi mi jakąś malinkę, co byłoby katastrofą po powrocie do domu, ale szybko odrzuciłam tę myśl. Jego język w tej właśnie chwili zaczynał pieścić małżowinę moich uszu. Zaczęłam przebierać nogami by jakoś znaleźć ujście tej energii, która już kotłowała się we mnie. Moje ręce objęły jego głowę. Podniósł ją i spojrzał mi ponownie w oczy. Znów zaczęliśmy się całować.

Byłam już tak podniecona i tak gotowa na zbliżenie jak nigdy dotąd. Mój kochanek najwidoczniej był takiego samego zdania. Poczułam jego rękę na swoim biodrze, wiedziałam co robi. Nie ściągnął ich do końca tylko zsunął kilkanaście centymetrów. Cały czas nasze usta stanowiły jedność. Choć całowanie sprawiało mi ogromną rozkosz mój mózg skupiał się jednak na tym co niżej. W końcu poczułam to. Jego męskość po raz pierwszy dotknęła moich warg sromowych. Przestał mnie całować. Podniósł się lekko, spojrzał na mnie i jednym gwałtownym ruchem wszedł we mnie. Nie potrafię wyrazić słowami tego co poczułam. To było jak spełnienie marzeń. On również wydał z siebie głos zadowolenia. Rozpoczął penetracje. Moja łechtaczka zaczęła nabrzmiewać. Nie wiem gdzie się tego nauczył, ale był w tym niezły. Trzy płytkie ruchy i jeden głęboki. Po każdym z tym ostatnich musiałam krzyknąć, i to z nie z bólu tylko z przyjemności. Czułam, że zbliżam się do raju. Raz.....moje ciało spięło się.....dwa.......przeszedł mnie dreszcz od kości potylicznej aż do najmniejszego palca w nodze....trzy......miałam wrażenie, że moje cycki zaraz rozerwą stanik, tak były nabrzmiałe.....cztery......nie mogłam już dłużej wytrzymać, osiągnęłam orgazm. Miałam wrażenie, że tracę przytomność. Moja krew jakby się zatrzymała, mózg przestał myśleć, czułam się jak w stanie nieważkości. Straciłam jakby kontakt z ciałem. Marcin, nie bójmy się tego słowa, posuwał mnie dalej, a jak odpłynęłam. Już nic nie czułam tylko ekstazę. Nie wiem jak długo trwała ta chwila, ale na pewno kilkanaście sekund, najlepszych kilkanaście sekund w moim życiu. Po woli wracałam do rzeczywistości. Mój kochanek także osiągnął orgazm. Jego ciało zesztywniało, w oczach wbitych w moje zobaczyłam zadowolenie, a na ustach pojawił się uśmiech. Trwaliśmy tak przez chwile, po czym doszliśmy do siebie. Położył się obok mnie obejmując czule i delikatnie.

Nasze oddechy po woli się uregulowały. Nie zamierzałam tracić czasu i postanowiłam przejąć inicjatywę. Skoro on tak porządnie mnie zerżnął, to nie widziałam powodu dla którego nie miałabym odpłacić mu tym samym. Pozycja „na jeźdźca” zawsze w moim wykonaniu dawała facetom sporo zadowolenia, a po tym co chwile wcześniej zafundował mi pan policjant chciałam by on też zapamiętał dobrze to spotkanie. Usiadłam delikatnie na jego brzuchu. Od razu załapał o co mi chodzi. Moje ręce zaczęły szukać jego penisa, a jego powędrowały na moje piersi. Ugniatał je z pasją i delikatnością. Chwile potem przyciągnął mnie do siebie a jego dłonie znalazły się na moich plecach. Jednym ruchem zrobił to o czym marzyłam od co najmniej godziny. Rozpiął mój biustonosz i delikatnie zdjął go. Moje ręce namierzyły jego penisa. Był twardy jak skała, pomimo, że od poprzedniego wytrysku nie minęło sporo czasu. Nie dziwiłam się Prawdziwy facet, taki jak mój kochanek nie ma z tymi kwestiami najmniejszych problemów. Włożyłam go do swojej muszelki. Teraz ja byłam Panią sytuacji. Decydowałam o częstotliwości ruchów, sile i kącie pod jakim prowadziłam penetracje, jakkolwiek głupio by to zabrzmiało. Marcin był zadowolony. Jego ręce cały czas pieściły moje piersi. Nic innego nie mógł zrobić. Ja byłam w siódmym niebie. Po chwili poczułam jak moje ciało przeszywa kolejny orgazm. Chwile potem poczułam ciepły płyn w obrębie mojej waginy. Policjant wydał z siebie krzyk zadowolenia, którego nie potrafię opisać, ale to było coś pięknego. Oboje byliśmy zadowoleni. Poszłam do łazienki. Ogarnęłam swoje ciało do porządku i naga wróciłam do pokoju. Marcin także był już prawie ubrany, ale tym razem nie w mundur tylko w cywilne ciuchy.

Założyłam stanik a on pomógł mi go zapiąć. Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, tak jakbyśmy znali się od lat i rozumieli bez słów. Nawet mojego męża musiałabym w takiej sytuacji o to poprosić, a on sam stał za moimi plecami i tylko czekał aż uporam się z ramiączkami.
Potem podał mi sukienkę i zapiął to co pół godziny wcześniej rozpiął. Buty jednak włożyłam sama.

- Odwiozę Cię swoim prywatnym samochodem, nie chce wzbudzać podejrzeń, zazwyczaj o tej porze nie pracujemy już-  powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Nie miałam ochoty protestować. Zresztą i tak musiał mnie odwieść, bo nigdy nie trafiłabym na to miejsce, z którego mnie zgarnął.

Tym razem podczas drogi zamieniliśmy kilka słów. Sama z  siebie dałam mu swoją wizytówkę i powiedziałam, że będę w tej okolicy za dwa lub trzy miesiące. Zapytałam go czy będę mogła ponownie liczyć na .....gościnę. Roześmiał się tylko i powiedział, że  o tym marzy.

Wróciłam do domu kilka godzin później niż planowałam. Mój mąż przygotował mi kolacje. Mój dziwny nastrój nie wzbudził w nim żadnych podejrzeń. Dobrze, że pamiętałam by ponownie założyć obrączkę. Kilka dni później w pracy otrzymałam maila, że muszę skontrolować za miesiąc kolejnego naszego agenta w podlaskim. Podskoczyłam z radości.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Rafaello

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach