Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Praca semestralna Pawla

Mieszkaliśmy wszyscy na starym mieście w kamienicy niedaleko Wawelu. Wynajmowaliśmy ponad stu metrowe mieszkanie. Kraków słynie z takich ogromnych mieszkań ze sporą liczbą pokoi. I taka właśnie okazja trafiła nam się kilka lat temu, na początku studiów. W czterech pokojach mieszkało w sumie sześć osób.  

Nikt z nas nie wchodził sobie w drogę. Każdy miał swój kąt i swoja półkę w lodówce. Czasem jakaś impreza, ale niezbyt huczna, zresztą to i tak była rzadkość. Wszyscy byliśmy raczej grzecznymi studentami, i to było dla nas priorytetem. Nikt z nas nie myślał o tym, żeby zakładać już rodzinę, każdy miał swój cel w życiu jakim było skończenie studiów i dążył do niego.

Studiowałem polonistykę. Może to mało męski zawód, ale mnie to od zawsze pociągało. Był grudzień, zbliżał się okres świąt. Mój wykładowca oznajmił na którychś zajęciach, że mamy do napisania prace semestralną, i każdy dostanie coś innego. Odbyło się losowanie, którego wynik dla mnie był niezbyt ciekawy. Dostałem do napisania opowiadanie erotyczne, o wspomnieniach gwałciciela....

Przez kilka minut było mi wstyd. Potem chciałem uciec z tej sali wykładowej, potem zmienić uczelnie, ale po kilku minutach dotarło do mnie, że przecież jestem ambitny i nie będę zachowywał się jak dzieciak. Poszedłem do Pana profesora po konkretne wytyczne. Dowiedziałem się, że najlepiej gdybym znalazł sobie jakiś obiekt pożądania, potem obserwował go, nakręcił się, potem wyobraził, że tego dokonuje, a na koniec spisał to w opowiadanie. Zapowiadało się ciekawie.

Całą drogę tramwajem linii nr 10 zastanawiałem się nad tym kogo wybrać na swoją ofiarę. Od razu odrzuciłem myśl, by była to jakaś obca osoba. Pomyślałem, że byłoby fajnie gdybym wiedział coś więcej o niej samej, a nie tylko o jej ciele. Poza tym chodzenie całymi dniami na mrozie za jakąś obcą kobietą mogłoby się skończyć dla mnie nie tylko chorobą, ale może i kłopotami prawnymi. Wiedziałem, że muszę wymyślić coś innego.

Wieczorem usiadłem z laptopem przy stole w kuchni i przeglądałem stronę z podobnymi opowiadaniami w sieci. To była tragedia, po prostu istna grafomania. Nie miałem innego pomysłu, więc czytałem dalej. Drzwi do kuchni się otworzyły, a w mojej głowie otworzyła się szufladka. Jest takie pojęcie w psychologii „błysk”, i właśnie czegoś takiego doświadczyłem w tamtej chwili.

Mieszkałem z kolegą i czterema dziewczynami. Po co szukać gdzieś nie wiadomo kogo, na obiekt mojego czynu, jak na miejscu mam cztery bardzo fajne dziewczyny. Ta która weszła nadawała się idealnie, a pikanterii dodawał fakt, że była bardzo ładna i podobała mi się od zawsze. Od zawsze tez nie dopuszczałem do siebie myśli, że moglibyśmy być razem. Teraz jednak sytuacja zmieniła się.

Współlokatorka miała na imię Sylwia. Pochodziła gdzieś spod Gorlic, raz na dwa tygodnie jechała do domu odwiedzić rodziców. Studiowała na UJ chemie. Oprócz niej była jeszcze Karolina, Basia i Ania, ale one jakoś nie pasowały mi do tego....przedsięwzięcia. Właściwie to gdy tak patrzyłem na nią jak robi sobie herbatę, to w mojej głowie już się wszystko układało. Nie mogło być inaczej. Pomimo, iż pora zimowa, to u nas było bardzo ciepło. Jej blond włosy były rozpuszczone. Miała na sobie strój, jakby to powiedzieć galowy..... Pewnie miała jakiś egzamin na uczelni, bo na co dzień tak się nie ubiera. Biała bluzeczka idealnie przylegała do jej pleców. Pod nią było widać wszystkie elementy biustonosza. Poczułem, że moje spodnie zwiększają objętość. Miała na sobie czarną spódniczkę, z materiału, którego nie potrafię nazwać, w końcu jestem tylko facetem, ale miałem ochotę wsiąść go w swoje dłonie. Uśmiechnąłem się sam do siebie, bo właśnie miałem gotową koncepcję mojego opowiadania. Otworzyłem dokument tekstowy i zacząłem pisać.

W życiu nie spodziewałem się, że napisanie pracy semestralnej zajmie mi tylko kilka godzin. Kiedy to pisałem byłem jak w transie. Sam nie wiem kiedy to zrobiłem. Wyglądało to tak, że puściłem wodze wyobraźni i tylko dobierałem w słowa to co widziałem przed oczami. Opowiadanie wyszło mi pod względem polonistycznym całkiem nieźle. Poczułem jednak zmęczenie i postanowiłem się położyć. Należało mi się. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać. Jeszcze raz przed zaśnięciem w myślach przeczytałem sobie to opowiadanie, i to tym razem bardzo plastycznie. W ogóle nie zwróciłem uwagi, że w kuchni zostawiłem komputer.

Kolejnego dnia wstałem wcześniej. Męczyło mnie pragnienie i chciałem sobie zrobić kawę, bez której nie potrafię funkcjonować. Kiedy zszedłem na dół przy stole siedziała już Sylwia, czytała coś na moim laptopie. Na mój widok zrobiła bardzo zalotną minę, a na twarzy miała niesamowity rumieniec. Zaczęła bawić się swoimi włosami. Ja stałem w drzwiach jak wryty. Nie wiedziałem, czy uciekać, czy się tłumaczyć.... Dziewczyna oparła się o podparcie krzesła, co spowodowało wypięcie jej biustu do przodu. Spodobało mi się pomimo parszywej sytuacji, w jakiej byłem.

- Paweł, co to jest? - zapytała mnie. W jej głosie wyczułem niepokój, zaciekawienie, i ekscytacje. Jak na studentkę chemii to całkiem niezłą mieszankę wybuchową dziewczyna skomponowała.

- Posłuchaj - powiedziałem. To nie jest tak jak myślisz. Wiem, że jesteś inteligentna i na pewno domyślasz, się, że to opowiadanie jest o Tobie, ale to tylko moja praca i wyobraźnia. Nie masz się czego obawiać. Ja....nigdy bym czegoś takiego w realu nie zrobił.... - mówiłem coś nieskładnie, jak mały chłopiec przyłapany na czytaniu czasopism dla dorosłych.

Sylwia wstała i podeszła do mnie. Uśmiechnęła się do mnie. - Przecież wiem głuptasie - powiedziała spokojnym tonem. Po prostu nigdy nie podejrzewałabym Cie o coś takiego. Zaskoczyłeś mnie, i to powiem Ci, że nawet miło mnie zaskoczyłeś.

Sam nie wiedziałem co o tym myśleć. Byłem w piekle, chwile potem już w niebie. Sylwia stała przede mną, i miała psychologiczną przewagę. Położyła rękę na moim ramieniu, i zaczęła szeptać mi do ucha, że wcale nie czuje się zagrożona.

- Oboje jesteśmy wolni i dorośli. Jeśli będziesz chciał mnie mieć, wystarczy, że poprosisz, nie musisz brać mnie siła.....Przez chwile myślałem, że to żart, ale nie wyglądało na to. W tej chwili moje życie erotyczne wkraczało na kolejny, bardzo ważny etap.Od tej chwili ja i Sylwia byliśmy nie tylko współlokatorami, ale także kochankami.....

 

 

 

 

Minęło kilka dni. Moja praca semestralna została oceniona bardzo wysoko, bo na pięć, ale obawiam się, że nie z powodów literackich, tylko innych, aczkolwiek nie chciałem zgłębiać tego tematu z moim profesorem. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia i po woli wszyscy z mieszkania wyjeżdżali do domów. Na trzy dni przed wigilią w mieszkaniu zostałem tylko ja....i Sylwia

Zachowanie mojej współlokatorki od czasu kiedy przeczytała moje opowiadanie zmieniło się. Pomimo, iż była zima chodziła w domu w sukienkach, albo w miniówkach. Miała bardzo ładne nogi, ale górę także bardziej eksponowała. Pojawiły się bluzeczki z większym dekoltem, a czasem zdarzało się jej nie zapinać wszystkich guzików. Oczywiście spotykaliśmy się jako współlokatorzy każdego dnia, czy to w kuchni, czy w korytarzu i wtedy widziałem także zmiany w zachowaniu dziewczyny.

Kiedyś, czyli przed tamtą sytuacją byliśmy po prostu kolegami. Widząc się padało „cześć”, uśmiechaliśmy się do siebie i tyle. Wiadomo, że rozmawialiśmy też o bzdetach typu co tam na uczelni, albo jaka parszywa jest pogoda. Teraz kiedy się widzimy także pada „cześć”, ale to już nie jest to samo. Zmienił się sposób w jaki to wypowiada, i mowa jej ciała. Ton głosu jakim to mówi jest typowo uwodzicielski. Kiedy mnie widzi zawsze stara się zwrócić moją uwagę. Bawi się włosami, poprawia bluzeczkę, a ostatnio poszła bo bandzie i dała mi buzi na dzień dobry. Pierwszy raz odkąd się znamy.

To była środa. Pamiętam, że mówiła już wcześniej iż jedzie do rodziców dopiero w sobotę, ponieważ wigilia wypada w niedziele. Podejrzewam, że nie chciało jej się jechać wcześniej, bo nie lubi sprzątać, ale to już inna para kaloszy. W każdym razie tak jak pisałem wcześniej wszyscy już się zmyli, a ja o ona zostaliśmy w mieszkaniu. W tym dniu była okropna pogoda. Było zimno i padał deszcz. Sylwii puki co nie było w mieszkaniu. Siedziałem w kuchni myśląc o wszystkim i o niczym z kubkiem herbaty w ręku. Po chwili usłyszałem dźwięk zamka w drzwiach. Otworzyła je i weszła. Kuchnia znajduje się naprzeciwko wejścia, więc od razu ja zobaczyłem. Wyglądała pięknie. Miała na sobie czarny płaszczyk, aż do kolan. Zarówno na nim, jak i na jej rozpuszczonych blond włosach znajdowały się jeszcze płatki śniegu. Czarna spódnica zlewała się z kozakami tego samego koloru. Dotarło do mnie, że moja współlokatorka jest naprawdę atrakcyjną kobieta.

Na dworze zimno, więc widać było, że dziewczyna zmarzła i jest na dodatek bardzo zmęczona. Minęło kilka chwil zanim dostrzegła mnie siedzącego naprzeciw. Kiedy nasze oczy spotkały się, od razu zauważyłem zmianę w jej zachowaniu. Uśmiechnęła się i przywitała ze mną. Nigdy nie spodziewałbym się, że zwykłe słowo „cześć” da mi tyle radości. Jej ruchy stały się powolniejsze. Odwróciła się przodem do mnie i bardzo powoli zaczęła rozpinać swój płaszcz. Patrzyła cały czas na mnie. Wiedziała, ze zrobi to na mnie wrażenie, i chciała tego! Kiedy już to zrobiła zobaczyłem, że ma pod spodem piękny sweter, którego wcześniej u niej nie widziałem, a pod nim czarną jedwabną bluzeczkę. Blondynka w czarnym wygląda mega seksownie, przynajmniej dla mnie. Po woli zawiesiła płaszczyk na wieszaku, stając przez chwile na palcach. To było urocze. Z jednej strony taka seksbomba, a z drugiej nieporadna dziewczynka. Podobało mi się to. Sylwia usiadła na ławce pod wieszakiem. Po woli i z gracją rozpięła zamki swoich kozaków. Wiedziała, że cały czas obserwuje jej ruchy. Postanowiła to wykorzystać.

- Pawełku, nie mam siły na walkę z tymi buciorami, pomożesz mi? - zapytała. Zrobiła to z takim uśmiechem i takim tonem głosu, że mój mózg nawet przez chwile nie dopuszczał możliwości odmowy.

- Oczywiściej Sylwio - odparłem nieco cichym i zawstydzonym głosem. Nie wiem dlaczego tak powiedziałem, bo nigdy się tak do niej nie zwracałem, ale skupiłem się na czym innym, a nie właściwiej odmianie imion.

Sylwia przygryzła wargę z uśmiechem na twarzy. Zrobiła to jak Anastazja Steel w 50 twarzach Greya. Stawiam cysternę browara, że zrobiła to z pełną świadomością i celowo. Jednocześnie swymi dłońmi z pomalowanymi na czerwono paznokciami chwyciła mocno ławkę. Podszedłem do niej i podniosłem jej lewa nogę do góry. Silnym ruchem zdjąłem jej but. Po chwili zrobiłem to samo z drugim

- Dziękuje, nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna. A czy mogłabym Cie jeszcze raz........wykorzystać? - zapytała

- Powiedzmy, że zależy - odpowiedziałem jak dyplomata, ale słowo „wykorzystać” w jej ustach w takiej sytuacji mogło znaczyć naprawdę wiele. Sylwia podeszła do mnie, poprawiła mi kołnierzyk od koszuli i zbliżyła swoje usta do mojego ucha. Poczułem jej perfumy. Były subtelne i idealnie pasowały do dziewczyny w jej wieku. Miały chyba domieszkę jakiegoś feromonu, bo w jednej chwili poczułem ogromne pożądanie.

- Czy byłbyś tak miły i zrobił mi dziś.........w tej chwili dziewczyna zrobiła pauzę, która podniosła mój puls i ciśnienie na pewno kilkakrotnie...herbatę.

- A nawet z przyjemnością - wysapałem z siebie. Sylwia nie była głupia, wiedziała, że pomyśle o czymś innym. Byłem permanentnie i z premedytacją uwodzony od kilku minut i miałem w związku z tym mieszane uczucia. Z jednej strony czułem się jak fleja, bo to facet powinien uwodzić kobietę, a z drugiej czułem, że ona robi sobie ze mnie jaja i świetnie się ze mną bawi. Znałem ją trochę i wiedziałem, że takie zachowanie i takie teksty nie pasowały mi do niej.

Chwilę później przygotowałem dwa kubki i zalałem je woda. Sylwia siedziała przy stole i wodziła za mną wzrokiem. Przez chwile nawet pomyślałem, ze po lekturze mojego opowiadanie pilnuje, żebym nie dosypał jej tabletki gwałtu.

Podałem herba tę i usiadłem. Postanowiłem pokazać, że mam jaja i przejąć kontrolę nad tą sytuacją.

 - Świetnie wyglądasz w tym sweterku - powiedziałem nieśmiało. Już sekundę później wiedziałem, że spieprzyłem misję. Dziewczyna spojrzała na mnie tylko z taką cholerną pewnością siebie i uśmiechnęła się. Nie powiedziała ani słowa. Usiadła wygodnie na krześle, tak jak ostatnio odchylając się do tyłu tym samym eksponując swój biust. Piła przy tym herbatę i cały czas uśmiechała się , ale robiła to tak, że od razu poczułem, iż moja misja przejęcia inicjatywy poszła na drzewo.

- Jak Twoja praca semestralna? Mam nadzieję, że jako podmiot liryczny tego eseju spodobałam się Twojemu profesorowi - zapytała.

- Dostałem piątkę, a profesor był zachwycony, ale to stary dziadek i wiesz..... - odpowiedziałem trochę dowcipnie, ale chciałem za wszelką cenę zbić to ciśnienie, a raczej napięcie. Bałem się, że zaraz całe mieszkanie eksploduje.

- Dlaczego akurat mnie wybrałeś, jako ofiarę gwałtu? Myślisz, że mam w sobie coś z ofiary? - te dwa pytania trochę zbiły mnie z tropu.

- Tak jakoś ...się......napatoczyłaś - odpowiedziałem pokrętnie.

Te słowa wywołały na jej pięknej buzi szczery śmiech, ale czułem, że nie kupuje tej teorii.

 - A ja myślałam, że Ci się podobam....no ale jak tak.....

 - Nie no podobasz mi się, jesteś bardzo atrakcyjna, ale nie jestem zbokiem i nigdy żadnej dziewczyny bym nie zgwałcił, a co dopiero swoją współlokatorkę - odpowiedziałem i sam się zdziwiłem, że wydusiłem z siebie tyle słów na raz. Czułem, że po woli moja nieśmiałość i wstyd ustępują.

- Moja propozycja jest prawdziwa i aktualna - Sylwia powiedziała to tak jakby składała jakąś przysięgę. Jej ton był poważny. - Tylko nie traktuj mnie jak prostytutkę, do której się przychodzi gdy masz potrzebę. Uprzedź mnie, że chcesz, a ja gdy tylko będę mogła odwiedzę, Cię w Twoim pokoju.

Przez chwilę myślałem, ze to żart, ale wiedziałem, że nie. Te słowa musiały ją dużo kosztować. Otworzyła się przede mną. Patrzyłem w jej oczy i wiedziałem, że to jest ta chwila, kiedy albo wszystko spieprzę, albo pokaże, że jestem facetem gotowym na seks z taką kobietą.

- W porządku. To uczciwy układ. Jestem za - powiedziałem.

Sylwia wstała ze swoim kubkiem. Podeszła na drugą stronę stołu, tam gdzie ja siedziałem i szepnęła mi na ucho, żebym nie myślał długo bo w sobotę wyjeżdża, a ma ochotę sprawić mi prezent, jeszcze przed świętami.

Wstałem i spojrzałem jej głęboko w oczy.

- Jestem chętny i gotowy - powiedziałem. Uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.

Stanęła w drzwiach, po czym wzrokiem pełnym pożądania zmierzyła mnie z góry na dół

- Do zobaczenia wieczorem u Ciebie - powiedziała i zamknęła drzwi.

Moje ciało opadło na krzesło. Nie potrafię powiedzieć co czułem.

 

 

Dopiłem herbatę sam nie wiem kiedy i poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i postanowiłem przemyśleć sytuacje. Za kilka godzin byłem umówiony na erotyczna randkę ze swoją współlokatorką. Postanowiłem nie spierniczyć tego, i podejść do sprawy profesjonalnie.

Mój pokój raczej nie był zapuszczony, ale kiedyś czytałem w jakimś poradniku dla facetów, że żadna kobieta nie położy się do nie pościelonego łóżka. Wyjąłem więc świeżą pościel i doprowadziłem swoje posłanie do porządku. Pachniało, i właśnie tak miało być.

Uświadomiłem sobie, że muszę wyjść na małe zakupy. Pojechałem do Galerii Krakowskiej, bo tam na samej górze był mój ulubiony sklep Carrefour. Nie żebym jakoś specjalnie lubił te sieć ale dawała mi trochę komfortu bo były tam kasy samoobsługowe. Nie ma nic bardziej krępującego dla faceta niż młoda farmaceutka, która sprzedaje mu prezerwatywy.

Po drodze wstąpiłem jeszcze do H&M i kupiłem nową koszulę. Nie miałem zamiaru oszczędzać i poszedłem na całość. Sylwia była dziewczyna z górnej półki, a ja nie zamierzałem wpaść z tego powodu w kompleksy. Wyszedłem w stronę przystanku tramwajowego. Po przejściu placu wsiadłem do dziesiątki i po chwili byłem już pod Wawelem, niedaleko mieszkania. Pogoda była paskudna, zimno, mroźno, i prószył śnieg. Nie przeszkadzało mi to jednak. To był taki zimny prysznic dla moich emocji. Poczułem się po tych zakupach lepiej.

Na dworze jak to o tej porze roku ciemniało już. W sumie to ciekawe, pomyślałem, co właściwie znaczy słowo „wieczór” dla Sylwii. Poczułem lekki dyskomfort psychiczny wiedząc, że właściwie nie wiem kiedy jej mam się spodziewać.

Wróciłem na chatę. Łazienka była zajętą. Sylwia najwyraźniej brała prysznic. Postanowiłem zjeść coś, energia dziś mi się przyda. Po kilkunastu minutach drzwi się otworzyły. Wyszła. Miała na sobie tylko ręcznik. Spojrzeliśmy na siebie, jak dwa tygrysy. Ta chwila była jak ważenie bokserów przed walka. Taka runda numer zero.

- Smacznego Pawełku - powiedziała. Po ostatniej sylabie na jej twarzy znów pojawił się ten uwodzicielski uśmiech.

- Dziękuję - odpowiedziałem. Dziewczyna otworzyła drzwi do swojego pokoju i zniknęła.

Zjadłem porządną kolacje, potem dokładnie umyłem zęby i wziąłem prysznic. Założyłem koszule, jeansy i czekałem w swoim pokoju. Włączyłem komputer i przeglądałem neta. Było już po 19.00.

Chwilę potem usłyszałem pukanie. Delikatne, subtelne. Wstałem i podszedłem do drzwi. Stała oparta o futrynę. Kiedy zobaczyłem co ma na sobie wiedziałem już, że to będzie ciekawa noc.

Kiedy pisałem swoje opowiadanie zainspirowała mnie swoim strojem, w którym była na egzaminie. Podziałał na mnie jak płachta na byka. Właśnie teraz założyła dokładnie to samo co miała na sobie tamtego dnia. Czarne szpilki, granatowa spódnica, biała obcisła bluzka. Nie zapięła jej do końca. Widać było wystający spod niej biały stanik. Rozpuszczone blond włosy, i delikatny makijaż. Nie potrzebowałem nic więcej.

Gestem dłoni zaprosiłem ją do środka. Staliśmy na środku pokoju. Gładziłem ją dłońmi po włosach. Nie mogłem uwierzyć, że są aż tak miękkie. Zastanawiałem się o czym zacząć rozmowę, ale potem pomyślałem, że przecież nie przyszła do mnie na pogaduchy. Przeszedłem do rzeczy. Zaczęliśmy się całować.

Smak jej ust był niesamowity. Wylała na siebie sporą dawkę perfum, pewnie z jakąś domieszką bo nie mogłem się jej oprzeć. Obojgu było nam tego potrzeba. Mieszkaliśmy razem dwa lata i tyle samo byliśmy sami. Widać było, ze jest wyposzczona podobnie jak ja. Przeszedłem z ust na jej szyję. Podobało się jej. Chwyciłem ją powyżej pośladków i mocno trzymałem. Cały czas staliśmy i całowaliśmy się. Schodziłem coraz niżej. Jej bluzka była bardzo seksowna i piękna, ale przeszkadzała mi. Sylwia to była kobieta z klasą i postanowiłem dąć jej do zrozumienia, że tak ją traktuje. Puściłem ją na chwile i podszedłem do swojej szafy. Nie wiedziała chyba co robię. Wyjąłem wieszak i podszedłem do niej. Położyłem go na biurku, i zacząłem powoli rozpinać jej bluzeczkę. Cztery guziki nie sprawiły mi trudności. Sylwia nie była gotowa na taki obrót sprawy. Spodziewała się pewnie, że jak napalony gówniarz zedrę ją z niej, zresztą tak jak było w opowiadaniu. Nie chciałem tak robić. Chciałem jej pokazać, że szanuje ją, i nie chciałem realizować z nią scenariusza z opowiadania. Taki miałem plan, na ten wieczór.

Delikatnie powiesiłem bluzeczkę na wieszaku, a potem odwiesiłem na drzwi szafy. Podszedłem do niej i szepnąłem jej do ucha, że to dlatego, żeby chociaż bluzeczka nie była wymięta. Dałem jej do zrozumienia, że z innymi częściami garderoby może być inaczej. Skoro już moje usta były przy jej uchu postanowiłem skorzystać z okazji i delikatnie zacząłem bawić się jej małżowiną. Trafiłem w punkt. Gdyby nie to, że chwilę wcześniej chwyciłem ją mocno tak jak kilka chwil temu, to pewnie padła by na łóżku. Zaczęła delikatnie mruczeć. To był dla mnie znak, że idę w dobrym kierunku i zaczynam trafiać w czułe punkty na jej erogennej mapie ciała. Poczułem lekkie rozluźnienie na swoim ciele. Sam nie wiem kiedy ona to zrobiła, ale moja koszula była już rozpięta. No w sumie, skoro ona swoją bluzkę już straciła, to dlaczego nie ja. Pomogłem jej zdjąć ze mnie mój nowy nabytek. Wzięła ją do rąk i powąchała. Zamknęła przy tym oczy. To było jak z reklamy płynu do płukania. Cholernie mi się spodobało. Szepnęła mi na ucho, że właśnie tak pachnie prawdziwy facet. Byłem w siódmym niebie.

Nie chciałem jej jeszcze kłaść na swoim łóżku. Przesunąłem delikatnie swoje dłonie z jej pośladków do połowy pleców i rozpiąłem jej stanik. Nie wiedziałem, czy nie za wcześnie, ale chyba spodziewała się tego. Sama zdjęła go i rzuciła na biurko. Wtedy dopiero zobaczyłem jak piękne miała piersi. Nie był to może jakiś wielki rozmiar, ale kształt nadrabiał za wszystko. Wiele kobiet ma kompleksy związane z tym, ze jedna z piersi jest mniejsza, lub odstaje. Moja dzisiejsza kochanka dostałaby w łeb gdyby coś takiego powiedziała. Jej piersi były po prostu idealne. Od razu położyłem na nich swoje dłonie. Zrobiłem to delikatnie. Chciałem wybadać ich czułość. Palcami kciuków zacząłem masować brodawki. Sylwia znów zaczęła mruczeć i nawet przestąpiła z nogi na nogę. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Wykorzystałem to całując jej szyje. Pracowałem już ustami i obiema rękami. Rozpalałem ją coraz bardziej, ale tak trzeba. Kobieta musi być podniecona na maksa zanim się przejdzie z nią, że tak powiem do rzeczy.

Położyłem ją na łóżku. Całowałem jej piersi. Teraz ręce powędrowały niżej. Rozpiąłem jej spódnicę. Podniosła biodra, a dla mnie był to znak, ze wyraża zgodę, abym ją ściągnął. Cieszyłem się, że współpracuje ze mną.

Całowałem ją coraz niżej. W końcu doszedłem, ze tak się wyrażę do sedna jej kobiecości. Delikatnym ruchem zdjąłem z niej ostatnią część garderoby a moim oczom ukazało się to, czego podejrzewam niewielu miało okazje doświadczyć.

Jej „mała” była naprawdę piękna. Widać było, ze Sylwia dba o nią. Idealnie wydepilowana, a przede wszystkim miała piękny kształt. Była już bardzo wilgotna. Zawiesiłem się na chwile. Czułem się jakbym był „miedzy ustami a brzegiem pucharu”.

Delikatnie zacząłem ją całować. Sylwia zaczęła wydawać z siebie miłe dźwięki, a jej muszelka zaczęła tryskać sokiem. Wiedziałem, że idę we właściwym kierunku. Delikatnie i powoli, bo niby po co się śpieszyć, zacząłem masować ją swoim językiem. Było mi niewygodnie. Rozchyliłem nogi swojej kochanki i ułożyłem się idealnie między jej udami. Swoje ręce położyłem na jej nogach. Ona swoje z kolei na moich włosach. Im bardziej całowałem jej pipkę, tym mocniej mnie ściskała. To jeszcze bardziej mnie podniecało. Pracowałem pełną para, a Sylwia oddychała pełną piersią, coraz głośniej i szybciej. Po kilku minutach z jej waginy wypłynęła większa niż dotychczas stróżka, a z jej ust wydobyło się długie oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo. Dziewczyna osiągnęła orgazm, do którego doprowadziłem ją oralnie. Pocałowałem ją tym razem w usta. Położyłem rękę na jej lewej piersi i czekałem, aż trochę spadnie jej tętno.

Wydawałoby się, że teraz to ona powinna swoimi ustami doprowadzić mnie do ekstazy, ale nie miałem na to ochoty. Jej usta były tak piękne, i tak słodkie, że jakoś nie widziałem w nich swojego penisa. Zresztą dla mnie to zawsze było trochę uwłaczające. Odpoczęliśmy chwilę i znów zaczęliśmy się pieścić. Tym razem skupiłem się na jej twarzy. Całowałem usta policzki, szyję i podgryzałem jej uszy. Była w siódmym niebie. Sam nie wiem kiedy zdjęła mi spodnie. Byliśmy już oboje nadzy. To był ten moment. Sięgnąłem po prezerwatywę, którą jednak przejęła Sylwia i z niemałym zadowoleniem założyła na mojego członka.

Nic już nie stało na przeszkodzie. Chwile potem po raz pierwszy wszedłem w nią. Nie przyjęliśmy pozycji misjonarskiej. Leżeliśmy obok siebie wtuleni, skupieni na całowaniu. Sylwia oderwała na chwilę swoje usta od moich i szepnęła mi do ucha dwa słowa............rżnij mnie.

No cóż. Nie miałem zamiaru odmawiać takiej kobiecie. Postanowiłem pokazać na co mnie stać. Moje ruchy stały się stanowcze i mocne. Dziewczyna już nie pomrukiwała tylko wręcz pokrzykiwała. Robiła to jednak z wyraźną gracja, a nie jak tanie aktorki z filmów porno. Miała zamknięte oczy i widać było, że odpływa. Ten widok jeszcze bardziej podniecił mnie, i dodał mi pewności siebie. Byłem dumny, że laska, która właśnie posuwam zaraz dostanie drugiego orgazmu. Moje przeczucia kilka sekund później stały się faktem. Sylwia wydała z siebie dźwięk głośniejszy niż dotychczas i wyprężyła się. Kilka ruchów później ja także szczytowałem. To było coś pięknego. Po tym opadłem na łóżko koło niej. Nasze głowy były zwrócone do siebie. Dziewczyna zaczęła głaskać mnie po policzku, a po chwili szepnęła mi do ucha „dziękuje, byłeś cudowny”.

Leżeliśmy tak, po czym zaproponowała wspólną kąpiel. Pod prysznicem znów całowaliśmy się, ale jako tako zbliżenia już nie było. Kąpiel była długa i gorąca.

Ubraliśmy się w świeże ubrania i spotkaliśmy tam, gdzie wszystko się zaczęło....w kuchni. Tym razem nie piliśmy herbaty, tylko gorąca czekoladę.

- Nigdy w życiu nie spodziewałabym się po Tobie, ze potrafisz w tak cudowny sposób zaspokoić kobietę. Mam nadzieje, że to nie była jednorazowa przygoda- powiedziała.

- Ja tez nie sądziłem, że ta miła dziewczyna, z która mieszkam od tylu lat jest taka petardą - odpowiedziałem. Ze zdziwieniem dostrzegłem, ze cała moja nieśmiałość poszła w niepamięć. W ogóle nie krępowałem się tych słów.

Wymieniliśmy kilka komplementów i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Rano poszedłem do sklepu monopolowego i kupiłem najdroższą whisky. Zapakowałem elegancko i zaniosłem swojemu profesorowi. Należało mu się. Praca, którą mi zadał miała być moim przekleństwem, a stała się najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu.

Sylwia została moją stałą partnerka. Nie chcieliśmy jednak się ujawniać i zamiast w mieszkaniu spotykamy się w hotelu, nieopodal naszego mieszkania.

 

Koniec.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Rafaello

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach