Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Jestem wykladowca. Odcinek I

Jestem wykładowcą. Odcinek I 

Sesja egzaminacyjna, która zmieniła wszystko.

 

To mój pierwszy wpis z dłuższej serii, jaką chciałbym wam opowiedzieć. Nazywam się Jan Wysocki, mam 41 lat i jestem wykładowcą na jednej z większych uczelni w naszym kraju. Wykładam historię idei. Czy to jest istotne? Odrobinę, ponieważ chcę opowiedzieć Wam o moim życiu od kulis, w którym główną rolę grają właśnie moje studentki. Ale po kolei.

  Muszę zacząć od tego, że przez pewien czas przechodziłem coś w rodzaju kryzysu. Rozstałem się z narzeczoną po kilku latach poważnego związku, a moja habilitacja utknęła w martwym punkcie. Gierki uczelniane i karierowiczostwo moich kolegów wykładowców skutecznie sprowadziło mnie na ziemie, przez co nieco przygasł mój zapał do nauczania. A musicie wiedzieć, że do swojej pracy zawsze podchodziłem z pewnego rodzaju misją. Zwłaszcza że uwielbiam pracować z młodymi, pełnymi zapału ludźmi, a tych nie brakuje na naszej uczelni. Zwłaszcza studentek, które zdecydowanie przeważają, jeśli chodzi o nauki humanistyczne.

Cóż, z marazmu wyrwała mnie ostatnia sesja egzaminacyjna.

Nie spodziewałem się po niej niczego odkrywczego. Na początku mojej pracy uwielbiałem okres egzaminacyjny – specjalnie organizowałem egzamin ustny z mojego przedmiotu. Lubiłem rozmowy ze studentami, ich kombinatorstwo, pomysłowość, a czasem autentyczną inteligencję. Ta zresztą najbardziej interesowała mnie u studentek, które swoim flirtującym tonem głosu próbowały przekonać mnie, że wiedzą ciut więcej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Zwykle bywałem odporny na ich względy, nawet jeśli pozwoliłem sobie na nieco frywolniejszą uwagę lub sprośny żart. Zawsze jednak w ramach pewnej przyzwoitości, którą nieco sztucznie sobie narzuciłem. Nawet nie wiecie, jak dobrze było w końcu się przełamać i zacząć żyć pełnią życia.

To był ostatni egzamin pierwszego roku. Podałem studentom zakres materiału, który mnie interesował, więc spodziewałem się, że wszyscy będą przygotowani przynajmniej na 3. I większość była. Wpuszczałem wszystkich pojedynczo, bo tak najlepiej jest mi się skupić na rozmowie. Kolejne dziewczęta ubrane w ciasne, opinające tyłki spodnie wchodziły do sali. Kilka z nich miało na sobie również spódniczki – w końcu mieliśmy wyjątkowo upalny maj. Nie ukrywam, że mój wzrok wędrował z oczu dziewcząt na ich piersi, nogi i uda. Część nawet nie zorientowała się, że ich spódniczki zadarły się na tyle wysoko, że mogłem dostrzec miejsce, w którym kończyły się pończochy. Nieziemsko kręcił mnie ten widok. Upalny dzień połączony z moim nieco melancholijnym nastrojem sprawił, że zamiast słuchać, co mają mi do powiedzenia, fantazjowałem, mierząc kolejne dziewczęta z góry do dołu. Stukanie ich obcasów tylko jeszcze mocniej mnie nakręcało.

Egzamin zbliżał się do końca. Na korytarzu została ostatnia osoba, reszta mogła się rozejść, ponieważ oceny wpisywałem od razu do indeksu. Nikogo tego dnia nie oblałem, choć pewnie mógłbym to zrobić. Niejedna osoba na to zasługiwała.

- Co, pewnie najadłaś się niezłych nerwów, siedząc tu od rana? – zagaiłem.

Na korytarzu, z notatkami na kolanach siedziała Ada – jedna z najbardziej intrygujących studentek pierwszego roku. Drobna dziewczyna z długimi, kręconymi blond włosami. Uroczą buzię zdobiły wielkie, intensywnie niebieskie oczy. Domyśliłem się, że potrafi samym tylko błagalnym wzrokiem wyprosić u facetów wszystko, czego chce.

- Odrobinę – odpowiedziała niewinnie.

- Wejdź, proszę – zaprosiłem ją do sali.

Puściłem ją przodem, zamykając za nią drzwi. Trochę z grzeczności, a trochę po to, żeby móc jej się przyjrzeć. Ot, niewinne patrzenie, prawda? A było na co. Czarne szpilki i długie nogi. Nieco nad kolanami zaczynała się czarna spódniczka, w którą włożyła bialutką, pofalowaną koszulę z rozpiętym ostatnim guzikiem. Pod cienkim materiałem widać było elegancki, koronkowy stanik. Na ten widok w moich bokserkach zaczął momentalnie rozpychać się rosnący penis. Ale nawet w tym momencie nie spodziewałem się, że coś z tego będzie. A jednak.

- Usiądź – wskazałem jej krzesełko przed moim biurkiem. Sam usiadłem wygodnie, opierając ręką brodę. Pod palcami czułem swój dwudniowy zarost.

Ada usiadła bardzo zestresowana.

- Nie denerwuj się, przecież nie gryzę.

Nieco się uśmiechnęła, ale raczej z grzeczności. Nadal była mocno spięta. Wziąłem do ręki jej indeks, przekartkowałem go i powiedziałem:

- Nie powinnaś się denerwować. Widzę, że z wszystkich przedmiotów masz dobre oceny. Nawet etykę u Walczaka zdałaś na 5, a to nie lada sztuka.

- Tak wyszło… – odpowiedziała nieśmiało. W odróżnieniu od innych dziewcząt nie założyła nogi na nogę. Trzymała je złączone blisko siebie. Rękami trzymała się oparcia. Dawno nie widziałem tak spiętej studentki.

- Dobrze, miejmy to już za sobą. Kilka pytań, wpiszę dobrą ocenę i wtedy porozmawiamy, gdy nieco się rozluźnisz. Możemy się tak umówić? – kiwnęła głową. – Dobrze. Powiedz mi w takim razie coś na temat trzyczęściowej teorii prawdy Platona. Możesz oprzeć się na dowolnym tekście.

Czekając na odpowiedź, dalej kartkowałem jej indeks. Nie chciałem jej peszyć. Jednak cisza stała się na tyle długa, że zrobiło się nieco niezręcznie. Postanowiłem jej trochę podpowiedzieć:

- W dialogu „Teajtet” Platon analizuje pojęcie prawdy, uznając ją za…

Nadal nic. Tylko nerwowe wpatrywanie się w podłogę. Wstydziła się nawet spojrzeć mi w oczy. Trudno, pomyślałem. Postanowiłem ugryźć temat z nieco innej strony.

- W takim razie sama mi coś opowiedz. Wybierz interesujący Cię temat i mów, nie krępuj się. Najlepiej temat, który przewinął się na naszych zajęciach – zażartowałem, żeby nieco rozładować sytuację. Niewiele to jednak pomogło.

- Ja chyba nie jestem za dobrze przygotowana na dzisiaj. Mam za sobą kiepski tydzień...

- Coś się stało? – zapytałem autentycznie zainteresowany.

- Chyba nie powinnam o tym mówić. To raczej osobiste sprawy...

- Cóż, nie będę naciskał. Ale nie mogę Ci wpisać zaliczenia. To byłoby nie fair w stosunku do reszty osób, sama rozumiesz.

- Ale to ostatni termin…

Wreszcie podniosła na mnie wzrok. Jej błagalny ton, w połączeniu z wielkimi oczami wprowadził mnie w niemałe zakłopotanie. Jednak nie to było moim największym problemem. Tym okazał się mój rosnący członek, który natychmiast zareagował na tę sytuację.

- Słuchaj Ada, nie wiem, jak ci pomóc. Możesz zawsze napisać podanie do rektora… – wydukałem. Ta dziewczyna zupełnie zbiła mnie z tropu.

- To rzadko kiedy pomaga. Nie mogę powtarzać semestru. Już teraz biegam z uczelni prosto do pracy – powiedziała łamiącym się głosem. Miałem wrażenie, że zaraz pociekną jej łzy.

Zrobiło mi się jej autentycznie żal, jednak wiedziałem, że takie folgowanie studentom mi nie przystoi. Nie przystoi mi też ukrywać potężną erekcję w spodniach. Ale co zrobić, gdy przed tobą siedzi seksowna, młoda dziewczyna, przy której nawet umarlakowi by stanął?

- Ja… Ja mogę coś dla pana zrobić. Obiecuję, że to się nie wyda. Błagam pana…

Poczułem ogromne zakłopotanie. Z nerwów oparłem się o fotel. Ada natychmiast wstała i okrążyła moje biurko.

- Proszę...

Stała teraz przede mną w pełnej okazałości. Nie mogłem przestać patrzeć na jej długie, szczupłe nogi. Szpilki tylko jeszcze bardziej je wydłużały.

Delikatnie podwinęła spódniczkę. Mój wzrok momentalnie powędrował w to miejsce. Zatrzymał się w połowie uda. Tam, gdzie kończy się ciemny materiał pończoch, a zaczyna delikatna skóra. Jedyne, o czym myślałem to, żeby podwinąć spódniczkę jeszcze wyżej. Od zerwania z narzeczoną minęło 6 miesięcy. Dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, że byłem idiotą, czekając na kolejną wielką miłość. Mój penis nabrzmiał tak mocno, że trudno było mi wytrzymać z zapiętymi spodniami.

- To będzie nasza tajemnica – szepnęła błagalnym tonem.

Wtedy powiedziałem sobie: pieprzyć to. Ile można rozpaczać nad starą miłością? Trzeba zacząć żyć i z życia czerpać, ile można. To przecież najlepszy sposób na zagłuszenie bólu istnienia, jakkolwiek pretensjonalnie to nie brzmi. Postanowiłem, że od tego dnia będę, jak Hank Moody, bohater serialu „Californication”. Jak na ironię oglądałem go razem z narzeczoną i nawet nie marzyłem o tym, żeby być jak ten gość: bezkompromisowy, brutalnie pewny siebie i cholernie przyciągający seksowne kobiety intelektualista.

Wstałem od biurka i zrobiłem krok w jej kierunku. Stałem teraz tuż przed nią. Wydawała mi się jeszcze drobniejsza, a jej twarz jeszcze słodsza. Nie ma chyba lepszego połączenia niż urocza i zarazem seksowna nastolatka.

Walczyło w niej jednocześnie zdenerwowanie i podniecenie. Wiedziałem, że jej się podobam. Wiedziałem też, jak często szepczą o mnie na korytarzach inne studentki. Nawet nie wiecie, jak tych szeptów zazdrościła mi reszta pierdołowatych , podstarzałych wykładowców. Pieprzyć ich.

Ada przygryzła nieco wargę. Sam nie wiem, czy celowo, czy instynktownie. Położyła mi dłonie na piersi, stanęła na palcach i pocałowała mnie w usta. Od razu objąłem ją w pasie i przejąłem inicjatywę. Z delikatnego pocałunku płynnie przeszliśmy od przygryzania warg i jeszcze mocniejszego uścisku. Czułem gotującą się we mnie krew. Nie przypuszczałbym, że jeszcze kiedykolwiek w życiu będę tak podniecony.

Wreszcie moje ręce zjechały niżej. Chwyciłem ją za pośladki, które idealnie mieściły mi się w dłoniach. Ścisnąłem je przez materiał spódniczki. Teraz całowałem ją po szyi, a ona szybko dyszała. W pewnym momencie zdecydowanym ruchem podniosłem ją, nie odrywając rąk od jędrnych pośladków. Szybko posadziłem ją na swoim biurku. Rozpiąłem kilka górnych guzików bluzki. Teraz widziałem jej koronkowy stanik w pełnej okazałości. Jego materiał był tak cienki i delikatny, że wyraźnie przebijały się spod niego nabrzmiałe sutki. Piersi nie były duże, ale za to krągłe i cholernie podniecające. Wróciłem do całowania szyi. Jej ręce najpierw rozpięły moją dżinsową koszulę, a później pasek i rozporek. Swoimi drobnymi dłońmi masowała mojego penisa, który był naprawdę duży, to mogę przyznać bez skrępowania.

Wreszcie szepnęła mi do ucha:

- Zrobię wszystko…

Przestałem ją całować, odsunąłem się nieco i spojrzałem na nią, dysząc jeszcze. Nigdy nie widziałem w czyiś oczach tak zwierzęcego pożądania. A przy tym wciąż była tak uroczo niewinna...

Zrobiłem krok w tył. Wiedziała, co ma zrobić. Zsunęła się z biurka, a później powolnym ruchem uklęknęła przede mną na kolanach, wciąż patrząc mi głęboko w oczy. Zsunęła mi spodnie i bokserki. Mój kutas wyprężył się przed jej twarzą w pełnej okazałości. Widziałem po jej minie, że rozmiar jest naprawdę zadowalający. Delikatnie chwyciła go w prawą dłoń, powolnym ruchem przesuwając go w górę i w dół. Nie próbowała przejmować kontroli. Czułem, że mi się oddaje w całości, jak grzeczna, urocza studentka, na którą w istocie wyglądała.

Po chwili zadarła spódniczkę tak, żebym mógł oglądać jej wypięty tyłek w ciemnych, koronkowych stringach. Przy jej delikatnej, malutkiej rączce mój kutas wyglądał na jeszcze większego. Bardzo powoli zbliżyła do niego swoje usta, sunąc językiem od góry do dołu i z powrotem, aż wzięła go w usta. Czułem się cudownie. Penis aż pulsował z podniecenia. Co jakiś czas zalotnie spoglądała mi w oczy, jakby chciała zapytać: „tak jest dobrze, panie profesorze?”. Nie chciałem jednak przerywać tej przygody. Poderwałem ją do góry, popchnąłem na biurko i kazałem się odwrócić. Posłusznie zrobiła, co mówię. Zadarła nawet spódniczkę do góry, pewnie po to, żeby jej nie zabrudził. Musiała przecież jakoś wrócić do domu.

- Może pan we mnie wejść, profesorze. Zabezpieczam się… – szepnęła nieśmiało.

Ale na ten moment miałem inny plan. Lekko rozchyliłem jej nogi, które w pończochach wyglądały obłędnie, uklęknąłem na kolanach i zacząłem pieścić ją językiem. Ewidentnie się tego nie spodziewała. Była tak rozpalona, że musiała sobie zatkać usta dłonią. Dopiero gdy poczułem, że to ten moment, wstałem, rozsunąłem jej stringi i wszedłem w nią od tyłu. Była bardzo ciasna, a jednocześnie tak mokra, że bez problemu mogłem od razu zacząć ją mocno pieprzyć. Jedną dłonią zatkałem jej usta tak, żeby włożyć do nich palec. Od razu zaczęła jeździć po nim językiem, jakby nadal chciała mi obciągać. Drugą dłonią chwyciłem ją za szyję i przycisnąłem do siebie.

Pieprząc ją, patrzyłem z góry, jak mój twardy penis wchodzi w nią szybkimi ruchami. Z tej perspektywy jej tyłek wyglądał obłędnie. Zwłaszcza że wciąż miała na nim swoje stringi – widać było, że lubi droższą i efektowną bieliznę.

Czułem, że jest jej cholernie dobrze. Jej sapanie przeszło szybko w niemal zwierzęce dźwięki. Przy tym, seks z moją byłą był niczym.

W pewnym momencie poczułem jej skurcze na moim penisie. Od razu zwolniłem, żeby mogła rozkoszować się własnym orgazmem. W pewnym momencie całkowicie się zatrzymałem, żeby złapać nieco oddechu.

- Chcę panu zrobić dobrze, profesorze – pewnie nawet sama nie wiedziała, że jeszcze mocniej podnieci mnie tymi słowami.

Uklęknęła przede mną, ale tym razem nie na kolanach, raczej tak, jak przyklęka się do przysiadu. Rozszerzyła nogi i poczekała chwilę, aby mógł napawać się widokiem jej pięknych nóg. Po chwili wzięła mnie w usta. Tym razem wsuwała go sobie naprawdę głęboko, jednak ani na moment się nie krztusiła. Zachowała klasę.

W pewnym momencie zupełnie odpłynąłem. Sam nie wiem, kiedy nagle eksplodowałem. Ada nie spodziewała się, że będzie tego aż tyle. Nieco zadrżała, ale momentalnie wszystko połknęła. Pieściła mnie jeszcze chwilę językiem, aż w końcu wstała. Ani na moment nie straciła swojego uroku i delikatności.

 

Doprowadziliśmy się do porządku. Gdy ja poprawiałem pasek od spodni, ona zapinała koszulę i sprawdzała, czy nie ubrudziłem jej spódniczki. Na szczęście była naturalnie śliczna, dlatego nie musiała nakładać sobie nowego makijażu – ten, który zrobiła przed wyjściem z domu, był na tyle delikatny, że w ogóle się nie rozmazał.

Dopiero gdy się ubraliśmy i emocje opadły zobaczyłem, że Ada nieco spochmurniała. Ewidentnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Czuła, że musi się jakoś usprawiedliwić.

- Przepraszam, nie jestem...

- Spokojnie, to miała być nasza tajemnica – przerwałem jej. – Oboje daliśmy się ponieść emocjom. Nie mam zamiaru żałować, ty też nie powinnaś. Chyba nie było tak źle, co?

Uśmiechnęła się delikatnie na ten mało wyszukany dowcip. Dodałem jeszcze:

- A co do oceny, nie musisz się martwić. Na ten moment wpisuję ci pięć, bo nie chcę zaniżać twojej średniej, a wiem, że stać cię właśnie na tyle. Ale pamiętaj, żeby po wakacjach przyjść do mnie na konsultacje. Wiesz, gdzie jest mój gabinet. Musisz być wtedy wykuta na blachę – Teatralnie pogroziłem jej palcem. – To, co zaszło, nie zwalnia cię z nauki. Tak, jak mówiłem, daliśmy się ponieść emocjom. A teraz uciekaj już, masz wakacje.

Nie spodziewałem się, że przed wyjściem pocałuje mnie w policzek. I nie był to pocałunek kochanki, raczej grzecznej dziewczynki. Gdy wyszła, usiadłem jeszcze na chwilę. Zdecydowałem, że zaraz pojadę do domu, wezmę prysznic, a w przyszłym semestrze wrócę na uczelnie, jako zupełnie nowy facet. Przede wszystkim wiedziałem jednak, że będę czerpał z życia garściami. Czasem to łatwiejsze niż nam się wydaje.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Prof. Jan Wysocki

To pierwszy odcinek dłuższej serii o życiu jednego z wykładoców. Coś dla fanów serialu "Californication". Polecam i zachęcam do komentarzy - odpowiem na wszystkie.


Komentarze

Johhny 2/01/2020 Odpowiedz

Super opowiadanie wszystko zbalansowane, trochę baśniowe co prawda ale dla mnie jest git

Kasia12/01/2020 Odpowiedz

No, z uczelnianymi realiami to niewiele ma wspólnego. Jeszcze to pismo do rektora! Jest się z czego pośmiać :)

Dziękuję serdecznie za komentarz. To motywuje do dodawania kolejnych historii. W najbliższych dniach będzie można przeczytać kolejną.

Pozdrawiam serdecznie,
prof. Jan Wysocki

Kasia1/10/2023 Odpowiedz

Czyżby przygasł Pana entuzjazm do pisania. Już dawno Pana zdemaskowałam. Ta nasz wspólna cecha , przywiązanie do szczegółów i detali☀️


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach