Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Jestem wykladowca. Odcinek II

Spotkanie z biegaczką

Młodszy już nie będę, może najwyższa pora zadbać o swoje zdrowie i trochę się poruszać. Poza tym wszystko będzie teraz ciekawsze od tego cholernego artykułu, pomyślałem. Wierzcie mi, nie ma nic gorszego niż blokada pisarska, gdy do oddania ma się artykuł następnego dnia rano. Trudno, nie wyleją mnie przecież z uczelni.

Nalałem sobie jeszcze jeden kieliszek. Nie, to nic nie da. Trudno, ubrałem spodnie do biegania i wyszedłem. Wieczór to najlepsza pora, żeby się trochę poruszać.

Na zewnątrz było przyjemnie ciepło. Słońce już zachodziło i powoli robiło się ciemno. Na szczęście mieszkam tuż obok parku, który idealnie nadaje się na miejsce do biegania, a jednocześnie nie jest szczególnie oblegany. Tylko od czasu do czasu mijałem jakąś parę, która pochłonięta rozmową truchtała w ślimaczym tempie. Ktoś spacerował ze słuchawkami w uszach. Wokół śpiewały ptaki. Gdybym nie miał do oddania artykułu, pewnie rozpłynąłbym się z tego cholernego szczęścia.

Po jakiejś pół godzinie park zrobił się pusty. Pewnie do reszty oddałbym się depresyjnym rozmyślaniom, gdyby mój wzrok nie skupił się na pośladkach biegaczki przede mną. Były idealnie wyrzeźbione i opalone. Opinały je króciutkie, ciemne spodenki – na tyle krótkie, że wyraźnie widać było wszystkie mięśnie i linie pośladków. Może nawet zagapiłem się na nie nieco zbyt długo, bo prawie wpadłem na ich właścicielkę, gdy zatrzymała się przede mną.

- Przepraszam najmocniej – powiedziałem zmieszany.

- Profesor Wysocki?

Stanąłem jak wryty. To była moja studentka, Justyna. Śliczna, młoda dziewczyna, która bardziej od nauki skupia się raczej na swoim profilu na Instagramie. Trudno, takie czasy. Sam nie jestem jakimś dziadem – mam telefon i nawet potrafię go używać. Kiedyś moja bratanica zmusiła mnie do założenia konta na Instagramie, żeby mogła mi wysyłać jakieś zdjęcia piesków, czy innych kotków. Ja wolałem jednak w przerwie na kawę zerkać na profile swoich studentek. Ot, dla poszerzenia wiedzy na temat młodzieży. Profil Justyny wydał mi się szczególnie interesujący. Wiecie, dziewczyna w stylu fit, zawsze napięta na zdjęciach, z wyeksponowanymi udami i tyłkiem. Obok zdjęć drinków i wymyślnie przystrojonych talerzy w restauracjach fotki w sportowym staniku i króciutkich spodenkach. Niewiele miała na nich do ukrycia. Ale też z takim ciałem nie miała się czego wstydzić. Do tego te długie, brązowe włosy niemal do samych pośladków…

– Profesorze…?

– Tak, przepraszam, prawie na ciebie wpadłem. Zamyśliłem się trochę.

– Myślałam, że profesor jest zamyślony tylko na uczelni – uśmiechnęła się delikatnie. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na jej usta: pełne, “mięsiste”. Boże, czemu nie było takich dziewczyn, gdy ja studiowałem?

– Niestety, czasem muszę ruszyć głową też w domu. A czasem wyjść nieco pobiegać.

– Czyli mamy wspólne hobby – uśmiechnęła się do mnie zalotnie. – Może pobiegamy razem? Park jest na tyle mały, że chyba nie mamy wyjścia…

– Fakt. Ale nawet gdyby był większy, zrobiłbym to z przyjemnością. Sportowcy muszą trzymać się razem, prawda? – zażartowałem.

Sam nie wiem, kiedy zleciało pół godziny. A może godzina? Nie, tyle nie dałbym rady biegać, nawet przy najlepszych chęciach. Zresztą, to nie było bieganie, raczej truchtaliśmy. Zupełnie, jakby Justyna dostosowała swoje tempo do moich możliwości.

Rozmawialiśmy głównie o życiu na uczelni, pracach zaliczeniowych i tym podobnych. Justyna okazała się całkiem bystrą dziewczyną, która ma sporo do powiedzenia. Powiedziałem jej to nawet, dodając, że wezmę to pod uwagę przy kolejnej sesji egzaminacyjnej. Uśmiechnęła się uroczo.

Nie mogłem jednak się powstrzymać i co jakiś czas zerkałem na nią: na jej smukłe, długie nogi, odkryty, wysportowany brzuch i kształtne piersi ukryte za sportowym, różowym stanikiem.

Szybko zrobiło się ciemno. Zaproponowałem, że ją odprowadzę

– Proszę sobie nie robić kłopotu, to dosyć daleko. Wrócę autobusem.

– O tej godzinie? Wybacz, ale jestem na tyle dorosły, że wiem, kiedy należy odprowadzić dziewczynę prosto do domu, haha. Mogę cię zresztą podwieźć, mieszkam tuż obok.

Zgodziła się i już po chwili byliśmy koło mojego domu. – Muszę tylko wejść czegoś się napić. Sama widzisz, że mam już swoje lata. Kondycja nie ta.

– Ja też bym się czegoś napiła. Jeśli nie ma pan nic przeciwko. Jeśli pan profesor nie ma nic przeciwko.

Sam nie wiem, dlaczego się poprawiła. Owszem, na uczelni powinna, to zresztą niepisana zasada. Ale tutaj? Domyśliłem się, do czego zmierza. Ruchem ręki zaprosiłem ją do środka.

Prosto z korytarza weszliśmy do mojego salonu, który przy okazji pełnił rolę gabinetu. Pod oknem stało duże, ciężkie biurko, przy którym zawsze pracuję. Na biurku stała maszyna do pisania, kilka książek, popielniczka, laptop i do połowy opróżniona szklanka whisky.

Uwagę Justyny zwróciła maszyna do pisania.

– Tak, jestem tradycjonalistą – powiedziałem z uśmiechem.

– To trochę… sexi. Nie uważa profesor? Takie… literackie.

Zbiła mnie tym pytaniem z tropu. Na szczęście nie dałem tego po sobie poznać.

Okrążyła biurko. Jej wzrok utkwił w szklance whisky.

– Literacko, choć niezbyt zdrowo. Tobie też nalać? – powiedziałem.

Kiwnęła głową i rozsiadła się w moim fotelu. Poszedłem do kuchni przygotować jej drinka, jednak jednym okiem wpatrywałem się, jak wypręża długie nogi. Wiedziała, że na nią patrzę.

Gdy wróciłem i podałem jej drinka, patrzyła zalotnie. Długo flirtowaliśmy, popijając alkohol. W końcu zapaliłem papierosa. Widziałem, że nie może oderwać ode mnie wzroku.

– Wstań – rozkazałem, trzymając papierosa między palcami.

Posłusznie wykonała moje polecenie. Oparła się dłońmi o blat biurka, stając na palcach. Widziałem jej nogi w pełnej okazałości. Od jej tyłka dzielił mnie tylko cienki materiał krótkich spodenek do biegania.

– Zdejmij je.

Tylko czekała na te słowa. Powoli zsunęła spodenki, a przed moimi oczami ukazały się kształtne i jędrne pośladki, które dodatkowo podkreślały koronkowe stringi. Wypięła się, jak struna, jeszcze bardziej podkreślając swoje kształty.

- Chcę, że profesor dał mi klapsa.

Odłożyłem papierosa, wstałem i dokładnie się jej przyjrzałem. Widziałem, jak bardzo nie może doczekać się tego, co zaraz się stanie.

Podszedłem bliżej. Jej długie włosy owinąłem sobie wokół jednej dłoni, a drugą dałem klapsa – mocnego i zdecydowanego. Wysportowane pośladki delikatnie zafalowały, a ona cicho jęknęła.

– Chcesz tego? – zapytałem retorycznie, żeby nieco przeciągnąć tę chwilę. Nie mogła się doczekać.

– Chcę, żeby profesor mnie zerżnął – powiedziała cicho.

– W takim razie klękaj.

Odwróciła się i posłusznie uklęknęła. Powoli zsunęła mi spodnie. Przed jej oczami wyrósł mój kutas – duży, gruby, a przede wszystkim cholernie twardy. Szybko wzięła go w usta, pomagając sobie dłonią. Jej głowa jeździła w przód i w tył. Później odsunęła się na chwilę i zaczęła go oblizywać. Dobrze wiedziałem, czego chce. Poderwałem ją do góry i pchnąłem na biurko.

Usiadła na nim i rozszerzyła nogi. Położyłem je sobie na ramionach i zacząłem ją wylizywać. Najpierw przez cienki materiał stringów. Później nieco je rozchyliłem i zacząłem intensywnie pracować językiem. Czułem, jak drży. Cicho pojękiwała. Wiedziałem, że już dłużej nie wytrzyma, więc odsunąłem się, podniosłem jej nogi wysoko do góry i wszedłem w nią.

Już po chwili pieprzyłem ją naprawdę mocno. Jęczała coraz głośniej, żeby już po chwili całować mnie po całej szyi. Pozwoliłem jej na to, skupiając się na tym, żeby wpychać w nią kutasa coraz mocniej i mocniej.

Nie chciałem jednak zadowolić się tylko tym. Podniosłem ją z łatwością i zaniosłem do sypialni. Tam rzuciłem na łóżko. Nie miała jednak zamiaru leżeć bezczynnie. Szybkim ruchem przysunęła się do mnie i znów wzięła mojego kutasa w usta. Stałem przy łóżku, gdy ta na kolanach obciągała mi z takim zaangażowaniem, jakby zależało od tego jej życie. Jej mięsiste usta obejmowały mojego kutasa. Cholernie mnie to podniecało. Pozwoliłem jej jednak bawić się nim tak długo, jak chciała.

Po kilku minutach przysunąłem ją mocniej do siebie i zdjąłem stanik. Jej sutki stały na baczność – twarde i delikatne zarazem. Pieściłem je językiem, trzymając ją mocno za tyłek. Po chwili przestałem i spojrzałem jej w czy. Była cholernie napalona. Odwróciła się i mocno wypięła. Stałem, ponownie podziwiając tę krągłą, wysportowaną dupę. Zsunąłem jej stringi i wsadziłem swojego kutasa. Gdy przestałem ją posuwać, żeby złapać nieco oddechu, przejęła inicjatywę. Poruszała się rytmicznie w przód i w tył, jęcząc, jak rasowa suka. Dawanie klapsów tylko dodawało jej energii. Gdy poczułem, jak jej cipka zaciska się na mnie, a ona dochodzi, przycisnąłem ją do łóżka, wyszedłem z niej i spuściłem się na te cudowne pośladki.


Leżeliśmy kilka chwil, łapiąc oddech. Zapytała mnie, czy może wziąć prysznic. Pozwoliłem jej i sam doprowadziłem się do porządku, a później ją odwiozłem. W samochodzie flirtowaliśmy jeszcze trochę, a na pożegnanie dała mi całusa w policzek, zupełnie jak po randce nastolatków. To zdecydowanie typ uroczej dziewczyny.

Doszedłem do wniosku, że muszę wprowadzić bieganie do swojego codziennego harmonogramu. Zwłaszcza że umówiliśmy się na kolejną sobotę.






Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Prof. Jan Wysocki

Prof. Jan Wysocki

To drugi odcinek dłuższej serii o życiu pewnego wykładocy. Coś dla fanów serialu "Californication". Polecam i zachęcam do komentarzy - odpowiem na wszystkie.


Komentarze

Justyna8/01/2020 Odpowiedz

Profesorze! Ja nigdy nie biegam w stringach.

Droga Pani Justyno,

doskonale pamiętam Panią, zarówno z zajęć, jak i z naszego spotkania. Proszę mi wierzyć - tych pośladków bym nie zapomniał.

Pozdrawiam serdecznie,
prof. Jan Wysocki


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach