Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Pierwszy raz Aleksandry

 

Część I. Poranek

 

            Blask słońca... ciepły...delikatny...tak lekko spada z błękitnego nieba i pada wprost na Twoje policzki, by musnąć je niby pędzel wiedziony dłonią impresjonisty. Nie ma w nim jeszcze nic rozbudzającego... jest bardzo delikatny i onieśmielony Twoją urodą. Ale w swojej niewinnej psocie sprawia, że Twoje rzęsy rzucają  ulotny cień na biały gładki atłas Twojej twarzy przez co staje się ona jeszcze piękniejsza w tej efemerycznej...nieuchwytnej ozdobie.... Usta masz bardzo delikatnie rozchylone, jakby zamarłe w oczekiwaniu na pocałunek. Śpisz jeszcze. Beztrosko... spokojnie. Nie jesteś tego świadoma, ale uśmiechasz się przez sen. Czujesz się tak błogo.  W pewnym momencie przesuwasz się w łóżku i po omacku...instynktownie zaczynasz w nim poszukiwać mnie. Ja tymczasem z uśmiechem w oczach i sercu patrzę na to i nie pozwalam, byś zbyt długo mnie poszukiwała. Bardzo delikatnie i czule Cię obejmuje. Jakbym miał w moich dużych silnych dłoniach taki kruchy, ale bardzo drogocenny Skarb, którego chcę  zawsze strzec i bronić.

            Czujesz mnie. Czujesz, że jestem obok i tak podświadomie wtulasz się we mnie. Czujesz się tak bezpiecznie. Tak...kompletnie. Ten krótki moment takiego delikatnego rozbudzenia już się zakończył i znowu zapadasz w sen. Z uśmiechem na ustach. Z uśmiechem w sercu.

            Jest poranek. Pozornie tak zwyczajny i standardowy, ale w rzeczywistości tak niezwykły. Poranek po najpiękniejszym z dni. Poranek po najpiękniejszej z nocy. Poranek.

 

Część II. Poranek

 

 

            Budzi Cię dźwięk telefonu. Jest już siódma rano, czyli pora, kiedy sen  za wszelką cenę chce jeszcze pozostać i dlatego tak dyskretnie i cicho zaczyna mieszać się z jawą. Otwierasz oczy i nie musisz nawet patrzeć na wyświetlacz, bo już wiesz, kto do Ciebie dzwoni.  Chociaż mogłabyś czuć zdenerwowanie, że oto on znowu wyrwał Cię ze snu, to jednak lubisz to. Lubisz mieć świadomość tego, jak się obudzisz. Stało się to takim codziennym porannym rytuałem i kiedy ten rytuał nie może się czasem dopełnić, wtedy czujesz się trochę dziwnie.  Już za chwilę w słuchawce usłyszysz kolejny raz ten sam ciepły, niski głos. Głos, który budzi Cię do życia tego pięknego poranka. Głos, który w nocy odprowadził Cię do snu. Można więc powiedzieć, że był to ostatni głos, który usłyszałaś wczoraj i pierwszy, który usłyszysz dzisiaj. Ale to wszystko tak się ze sobą miesza...tworzy się taka jedna przyjemna mozaika. Mozaika ze wspomnień i marzeń... ze  snów i słów.

            Takie to myśli masz w głowie nim jeszcze usłyszysz to charakterystyczne powitanie, na które tak czekasz:

- witaj Oleńko

- Dzień dobry

- miło mi jest słyszeć Cię w ten piękny, rześki poranek, choć zawsze kiedy budzę się bez Ciebie, to przebudzenie nie jest aż tak miłe, jak mogłoby być

- no ja też za Tobą tęskniłam - mówisz tak uroczo zaspanym głosem

- wiem :)

            W tej krótkiej rozmowie padają krótkie, miłe  słowa. Słowa, które choć są czułe i ciepłe, jak pierwsze krople letniego deszczu, to jednak wszystko co najważniejsze kryje się w tej ciszy, która oddziela od siebie poszczególne zdania. W tym niedopowiedzeniu, które jest ustawicznie dopowiadane poprzez uśmiech. Przez marzenie. Przez taką ciepłą, cichą i piękną tęsknotę.

             Bo są takie chwile i takie poranki, że nie trzeba wiele mówić, bo cała esencja tego, co by się chciało powiedzieć i co, by się chciało usłyszeć ukryta jest w ciszy. To  jest właśnie jeden z takich poranków.

- uwielbiam mówić Ci na zakończenie naszej rozmowy do zobaczenia, Oleńko,

- ja też to uwielbiam i nie mogę się doczekać aż Cię dzisiaj zobaczę.

- ja też, Oluś, ja też,

-wiem :)

            Cały dzień...jeszcze cały długi dzień przed Tobą. Jednak u progu tego dnia masz na ustach piękny i szczery uśmiech. Bo przeczuwasz, czym się ten dzień zakończy. Bo gdzieś tam wewnątrz siebie wiesz, że tego chcesz. Wiesz, że jesteś na to gotowa i wiesz, że chcesz to zrobić.

            Zadziwiające jest to, jak wiele zmieniło się przez ostatnie miesiące w Twoim życiu. Wszystko bowiem wydaje Ci się być teoretycznie to samo, ale już zdecydowanie nie takie samo.

            Jak to jest, że teraz budzisz się i zasypiasz z uśmiechem na ustach. Że wiele uczuć i emocji pojawiło się u Ciebie pierwszy raz. Że o wielu emocjach i uczuciach do tej pory nawet nie wiedziałaś, a teraz czujesz je tak często. I zastanawiasz się niekiedy, jak kiedyś wyglądało Twoje życie. Jakie było inne. Oczywiście niekiedy jeszcze się boisz. Boisz się, że to sen, z którego się kiedyś brutalnie obudzisz. Ale wtedy on bierze Cię w ramiona i przytula. Mocno przytula. I w takich chwilach odchodzą od Ciebie wszystkie lęki, smutki i złe wspomnienia. Pierwszy raz w życiu czujesz się tak w pełni akceptowana. Czujesz to, że on chce Cię taką, jaka jesteś naprawdę. Ze wszystkim, co w Tobie jest i w każdej Twojej odsłonie. I wiesz, że dzisiaj mogłabyś spotkać się z nim nawet w dresie, a on i tak patrzyłby na Ciebie z uwielbieniem. Jednak w takim dniu, jak dziś chcesz się poczuć wyjątkowo kobieco i postanowiłaś tę kobiecość jeszcze bardziej podkreślić poprzez Twój dzisiejszy strój. Bo choć jest dopiero poranek, to Ty już bardzo dokładnie wiesz, co będziesz mieć na sobie wieczorem...co będziesz z siebie wieczorem ściągać...co on będzie ściągać z Ciebie...

 

Część III. Dzień

 

            Jak to jest, że są takie dni kiedy tak naprawdę cały świat się do Ciebie uśmiecha. Kiedyś było raczej tak, że to Ty uśmiechałaś się do świata, ale od pewnego czasu się to zmieniło. Bo oczywiście nadal witasz świat z uśmiechem, jednak on zdecydowanie częściej Ci odpowiada. I z każdą minutą odczuwasz większą ekscytację na myśl o zbliżającym się wieczorze. Starasz się o tym nie myśleć, ale czujesz, jak praktycznie każda Twoja myśl ucieka Ci właśnie w tamtą stronę...ku wieczorowi...ku nocy...

            I jeszcze te wiadomości na messengerze... wiesz, że on z pełną premedytacją stara się jeszcze bardziej Cię rozbudzić...oczywiście robi to bardzo subtelnie...poprzez różnorodne aluzje...delikatne podteksty, pozornie niewinne uwagi. Ale to działa na Ciebie jeszcze bardziej. Niekiedy dziwisz się temu, jak ktoś może działać na Ciebie tak bardzo intensywnie. Jak ktoś może doprowadzać Cię do aż takiego stanu. Kiedy Twój oddech przyspiesza, kiedy oczy zachodzą Ci mgłą...kiedy Twoje ciało wymyka się spod kontroli...kiedy czujesz taką błogość...taką...rozkosz.... stop, Ola, stój - sama siebie strofujesz, jednak uśmiech nie znika Ci z ust...poczekaj do wieczora - mówisz sobie....i łapiesz się na tym, że uśmiech nie opuszcza Twoich warg...

            Dzień pracy szybko mija. I chociaż starałaś się w nim tak samo, jak zawsze, to jednak po wyjściu z pracy miałabyś bardzo duże problemy z tym, aby przypomnieć sobie, co właściwie się tam dzisiaj działo. Ale tak naprawdę w tej chwili to w ogóle się nie liczy. Liczy się magia, która Cię otacza. Taka niesamowita aura. Wracasz autobusem do mieszkania
i patrzysz zza szyby na ten piękny świat. Bo od jakiegoś czasu świat wydaje Ci się być piękniejszy niż dawniej. Znacznie piękniejszy. Wchodzisz do mieszkania i idziesz się odświeżyć. Z każdą chwilą jest bliżej wieczoru. Kiedy krople wody padają na Twoje nagie...smukłe ciało...wtedy uświadamiasz sobie, że wyobrażasz sobie jego dłonie...a kiedy myślisz o jego dłoniach...wtedy znowu się uśmiechasz. Nawet Twoje mieszkanie wydaje Ci się być inne. Jakby bardziej ciepłe, przytulne i ładniejsze. Kwiaty na parapecie urosły, a cienie na ścianie są dzisiaj jakieś takie bardziej przyjazne...jakby trzymały za Ciebie kciuki i Ci kibicowały. Choć  przecież tak nie lubisz bezczynności, to jednak od pewnego czasu zdarza Ci się zapatrzeć na to, co Cię otacza i zamyślić się. Lecz te myśli są już dzisiaj zupełnie inne niż były dawniej. Jest w nich więcej spokoju, choć zarazem i więcej jakiejś takiej tajemnicy...pasji...a nawet namiętności. Mozaika myśli, uczuć, wspomnień i marzeń tworzy w Twojej głowie jeden niesamowity upajający koktajl, który odurza Cię swoją mocą i smakiem.

            Naga wychodzisz spod prysznica i kierujesz się do pokoju. Mijasz lustro i stajesz przed nim. Kiedyś być może taka scena by Cię zawstydziła i onieśmieliła, ale dziś te uczucia wydają Ci się obce. Nie chodzi o to, że zamiast nich pojawiła się w Tobie jakaś nieprzyjemna wulagarność. Zupełnie nie o to chodzi. Po prostu obecnie czujesz się na każdym kroku bardzo kobieco i dużo bardziej się sama sobie podobasz. Stałaś się znacznie bardziej zalotna, kusząca i uwodzicielska. Ale wszystkie te cechy odsłaniasz tylko dla niego.

            Do wieczora coraz bliżej, więc czas się ubrać. Zakładasz swoją ulubioną czarną bieliznę. Kiedy patrzysz na nią, to przychodzi Ci do głowy, może pierwszy raz, że chcesz, aby dzisiaj widział ją oprócz Ciebie ktoś jeszcze. Dlatego cieszysz się z tego, jaki komplet wybrałaś. Jest ona bowiem bardzo zmysłowa, ale pozbawiona jakiegoś wyuzdania. Jest raczej wysmakowana i doskonale podkreśla Twoją kobiecość. Wiesz, że przyjdzie dzisiaj moment, że zostaniesz tylko w niej...i już teraz wyobrażasz sobie to, jak on wówczas będzie na Ciebie patrzył. Tyle razy widziałaś zachwyt w jego oczach. Zadziwiające jest w nim to, że on za każdym razem patrzy na Ciebie, jakby widział Cię pierwszy raz. Jakby chciał Cię otoczyć takim pierwszym zachwytem, który wydobywa się z jego oczu. I jest tak bez względu na to, co masz  wdanej chwili na sobie. To także Cię fascynuje. Bo przecież wcześniej bywało tak, że w takim domowym, zwyczajnym stroju, czułaś się wygodnie i swobodnie, ale w żadnym razie nie kobieco. Tymczasem przy nim potrafiłaś się tak poczuć nawet wówczas, gdy byłaś przeziębiona i on przyszedł do Ciebie, aby się Tobą zaopiekować w tym stanie. I dawniej byś się wówczas zawstydziła i krygowała, a wtedy nie tylko nie poczułaś skrępowania, ale nadal widziałaś w jego oczach skryty ten sam zachwyt. Dlatego dzisiaj chcesz się dla niego ubrać jak najbardziej kobieco i seksownie. Dla niego, ale też i dla siebie. Bo tak naprawdę czujesz, że pierwszy raz wszystkie takie rzeczy, jak ubiór czy inen tego typu kwestie możesz naprawdę robić również dla siebie. Bo chcesz to robić. Nie czujesz się do tego jakoś zachęcana, czy przekonywana. Nie robisz tego z poczucia winy czy też jakiegoś obowiązku. Nie robisz tego z chęci rewanżu albo dlatego, że tak w danej chwili wypada. Po prostu chcesz to zrobić. Chcesz wyglądać kobieco, seksownie, zmysłowo. Chcesz, aby nie tylko Cię uwodził, ale i podziwiał. Aby kolejny raz się Tobą zachwycił.

            Na bieliznę zakładasz sukienkę, która idealnie podkreśla Twoje kształty i tak pięknie komponuje się z latem, które panuje za oknem. Wyglądasz bowiem, jak esencja tego lata. Piękna, smukła i wysoka. Z ogniem w swoich brązowych oczach, w których zakamarkach czai się uśmiech pomieszany z oczekiwaniem...wymieszany z lekką nutą pożądania. Do tego stroju dochodzą jeszcze lekkie szpilki, które jeszcze bardziej podkreślają Twoją smukłość oraz zegarek. Z satysfakcją przeglądasz się w lustrze, choć tak naprawdę marzysz o tym, aby przejrzeć się w jego oczach. Choć do Waszego spotkania pozostało jeszcze trochę czasu, to Ty jesteś już gotowa i nie możesz usiedzieć na miejscu. Ale wiesz, że tego wieczoru znajdziesz się kolejny raz w tym mieszkaniu i że on będzie Ci wówczas towarzyszyć.

 

Część IV. Wieczór

 

...Chodź połóż się obok mnie, chcę w księżycu, w księżycu tulić Cię...kochać, kochać, kochać tak. Bez pojęcia. Ale odrzuć siebie, którą nosisz w dzień. I pomóż bym i ja tak uczynić mógł...

            Kolacja była pyszna, a wino upajające. Jednak choć czas upłynął Wam, jak zawsze, bardzo naturalnie i szybko, to jednak dzisiaj było w powietrzu czuć coś wyjątkowego. Delikatną nutę oczekiwania. Bo wszystko...każdy gest...każdy drobny, pozornie nic nie znaczący dotyk krył w sobie taki kuszący podtekst. Podtekst i obietnicę. Obietnicę, która wkrótce się dopełni. Wracacie do mieszkania. Tulisz się do niego i czujesz się bezpiecznie. Czujesz się szczęśliwa. Wchodzicie do mieszkania. Tyle razy wyobrażałaś sobie ten moment, tyle razy przeżywałaś go w myślach, że w tym momencie, kiedy jest już do niego tak blisko, to pojawiło się w Tobie takie delikatne napięcie i odrobina niepewności. Ale on kolejny raz zadziwia Cię tym, jak potrafi wyczuć Twoje najtajniejsze myśli. A przede wszystkim tym, jak potrafi spontanicznie i naturalnie odpowiedzieć na Twoje obawy. Bo oto bierze Cię za rękę.
I patrzy Ci głęboko w oczy. Tak głęboko, jak chyba jeszcze nikt wcześniej w nie nie spoglądał. Że jesteś jeszcze w ubraniu, ale pod wpływem tego spojrzenia czujesz się naga. Jednak nie jest to nagość cielesna, lecz nagość duszy. Jednak on tę Twoją piękną, czystą, nagą duszę bierze teraz delikatnie w dłonie. I ogrzewa swoim ciepłym, kojącym oddechem.
I przytula Cię mocno, a Ty przestajesz się obawiać. Przestajesz się lękać. Wiesz, że on Cię nie skrzywdzi. Że nie zrani Cię. I choć wszystkie ubrania są jeszcze na Waszych ciałach, to w tym momencie Ty już czujesz się tak niewymownie kobieco. Uczucie to upaja Cię niczym wino pite podczas kolacji. Ale w tym momencie wszystkie Twoje zmysły są tak maksymalnie wyostrzone. Tak podatne na każdy, nawet najmniejszy bodziec. I tak tych wszystkich bodźców złaknione. I może nawet przeszło Ci przez myśl, przez jedno mgnienie oka, że chciałabyś, by on teraz zerwał z Ciebie ubranie, bo tak pragniesz jak najszybciej poczuć go
w sobie. Jednak wiesz, że on Cię poprowadzi teraz inną ścieżką. Taką, która będzie zdecydowanie bardziej odpowiednia i taką, na którą tak naprawdę chcesz wejść.

            Bierze Cię za rękę...i sadza na swoich kolanach. W pokoju panuje taki delikatny półmrok, który jest podsycany światłem świec. Światło i cień igrają ze sobą leniwie na wszystkich powierzchniach. A blask świec odbija się w Twoich oczach...choć tak naprawdę to blask w Twoich oczach przyćmiewa to światło świec. Pocałunki są takie spokojne...powolne....niespieszne...ale nieprzerwane...

            Twoja głowa delikatnie spoczywa w jego dłoniach, a Wasze wargi błąkają się po skórze...jest dotyk. Ciepłe muskanie wargami. Jest miękko...gładko....delikatnie...zamszowo...kiedy krople jego pocałunków spadają na aksamit Twojej twarzy... nie pochłania Cię to, ale się w tym zatracasz. Bo choć te pocałunki są tak spokojne i delikatne...tak w pewien sposób wyważone, to jednak właśnie dlatego jest w nich znacznie więcej takiej ukrytej namiętności, niż gdyby były tylko zachłanne i wygłodniałe. Dodatkowo on Cię tymi pocałunkami bardzo zaskakuje, bo często potrafi całować te miejsca, których się nie spodziewasz, a które dopiero wtedy okazują się być tak bardzo tych pocałunków spragnione. Czujesz się przy nim pewnie i kobieco. Czujesz się teraz zarazem jego Partnerką, jak i Kochanką. Ale w głębi duszy bardzo Ci się podoba to, że wiesz, że w pewien sposób, to on teraz kontroluje tę całą sytuację. Bo potrafi na przykład na chwile odsunąć swoją twarz od Twojej i znowu spojrzeć Ci w oczy. A Ciebie takie zachowanie wręcz hipnotyzuje i działa na Ciebie magnetycznie. Bo wiesz, że każdy jego gest, ruch i dotyk jest obliczony na to, aby sprawić Ci jak największą przyjemność. Aby jak najmocniej Cię teraz uwieść. Jak najgoręcej rozpalić. I płoniesz teraz tak, jak nigdy nie płonęłaś. Bo ogień ten nie jest już czerwony i drgający na wietrze, lecz jest już biały - jeszcze gorętszy
i niewzruszony. Nic go nie ugasi, dopóki Cię nie strawi bez reszty. Ale chcesz spłonąć. Chcesz ...oddać ciało swe na strwon owemu snowi, co Cię kusi...a jego pocałunki otaczają Cię ciepłem. Otaczają Cię przyjemnością. Otaczają Cię bliskością. I nagle wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Nie liczy się już bowiem nic więcej. Nie liczy się teraz czas. Dzień. Noc. Krzyk. Szept. Nie ma przeszłości i nie istnieje przyszłość. Jest tylko teraz. Jest tylko tu. Tylko ta chwila. Tylko ten moment. Tylko to. Tylko Wy. I dotyk. I bliskość. I skóra przy skórze. I skóra pod wargami. I smak na końcu języka. Jego smak. Twój smak. I trwasz w tym. I choć wiesz, że to zaledwie uwertura do tego, co jeszcze się wydarzy, to tak naprawdę to preludium już samo w sobie jest skończonym  dziełem. Bo te pocałunki nie mają być teraz jedynie wprowadzeniem. Nie mają pełnić roli zaledwie zwiastuna późniejszych wydarzeń. One stały się odrębnym bytem. Czymś samym w sobie. I czas się zatrzymał. Albo to my straciliśmy jego rachubę...

            Ale w pewnej chwili on podnosi Cię z kolan. I znowu patrzy Ci w oczy. Patrzy w nie, jakby widział Cię pierwszy raz. Widzisz w tych oczach zachwyt. Ale widzisz i pożądanie. Widzisz, czujesz i wiesz, jak na niego działasz. I to także wzmaga w Tobie tę lawinę uniesienia. On zaś bardzo delikatnie i niezwykle powolnymi, choć zarazem i pewnymi ruchami, rozpina Twoją sukienkę, która lekko zsuwa się z Twoich ramion. I patrzysz na niego. A on patrzy na Ciebie. I wszystko w tym momencie wiecie. I nie trzeba słów, bo żadne słowa nie oddadzą teraz tej chwili. Choć jednak nie, jednak coś słyszysz. Widzisz, że on przełyka ślinę, bo tak zaschło mu w jednej chwili w gardle i takim niskim, lekko zachrypniętym w tym momencie głosem mówi do Ciebie cicho:

- Ale Ty piękna jesteś...

            Ty zaś uśmiechasz się do niego oczami. I zamierzasz zrzucić z siebie już wszystko. Ale on delikatnie Cię powstrzymuje:

- poczekaj...proszę....chcę na Ciebie patrzeć...

            I znowu sadza Cię na kolanach.... on też jest już w samych bokserkach...więc Wasze nagie skóry są teraz tak blisko siebie i wreszcie możecie się nimi dotknąć. I pocałunki rozpoczynają się na nowo. Jakbyście się całowali pierwszy raz. Nie tylko pierwszy raz ze sobą, ale pierwszy raz w życiu. To wszystko jest tak delikatne...miękkie...łagodne...niespieszne...a jednocześnie, a zarazem tak przesycone namiętnością. W końcu spadają z Waszych ciał ostatnie zasłony. Lecz nie ma między Wami wstydu. Jest ciepło. Czule. On podnosi Cię na rękach i delikatnie kładzie Cię na łóżku. Widzisz w każdym jego ruchu, geście i pocałunku cześć, którą Ci teraz oddaje niby pradawnej, potężnej starożytnej Bogini. I zaczyna okrywać kocem pocałunków całe Twoje ciało. Bo pod wpływem jego warg ono się ogrzewa. Ono staje się jakby odrębnym bytem. Jesteś teraz w jego dłoniach i ustach. Wiesz, że jego dłonie są duże i silne, a jednak dotykają Cię z zadziwiającą delikatnością. Taki właśnie dotyk zawsze Ci się marzył. Kiedy czujesz się w jego dłoniach jak dojrzały owoc, który ktoś bardzo pieczołowicie zrywa z drzewa i czule układa w koszyku. Kiedy czujesz się, jak drogocenne misternie wyrzeźbione skrzypce, które muzyk bierze w dłonie z największą delikatnością i czcią. On pieści Cię tak, że czujesz się tym zadziwiona. Bo nagle okazuje się, że miałaś na swoim ciele tyle miejsc, które są tak podatne na pieszczoty. Tak ich złaknione. Tak spragnione dotyku...ust...warg...dłoni...on się Twoim ciałem delektuje. Nie spieszy się. Nie jest zachłanny i powierzchowny. Lecz z rozmysłem daje Ci poczuć to, jak mu się podobasz. Co jakiś czas powraca do Twoich ust, by później ponownie odkryć, jakiś niezbadany i niecałowany wcześniej kawałeczek Twojej skóry. I Twoje oczy tak zmysłowo się teraz mrużą....a Twoje ciało pręży się na łóżku i wije się w takich cudownie nieskoordynowanych ruchach. Oddech Ci przyspiesza i czujesz obezwładniające gorąco, które kumuluje się przede wszystkim w Twoim podbrzuszu. A stamtąd poprzez żyły i tętnice rozchodzi się po całym ciele,  by Cię ogarnąć...by Tobą zawładnąć...w końcu on ustami zbliża się do owego pulsującego miejsca....lecz póki co omija je.... jedynie owiewa je ciepłym oddechem...zaś jego usta spoczywają teraz na wnętrzu Twoich ud...a Ciebie przechodzą dreszcze...a Ty cichutko pomrukujesz....i jesteś teraz jak kielich słodkiego nektaru...jak najpiękniejsza czara, w której rozlane jest najsłodsze z win....a on się ewidentnie z Tobą droczy.,..prowokuje Cię...wiesz, że jemu też jest ciężko wytrzymać, a jednak stara się jeszcze trochę przeciągnąć to....mizia Cię nosem....i znowu delikatnie owiewa ciepłym oddechem.... i zbliża się do Ciebie wargami....by pozostawić Cię w takim niedosycie, który jest wręcz bolesny....przeginasz się tak, aby przybliżyć się łonem do jego ust...aby wreszcie jego usta dotknęły brzegu tego cudownego pucharu...już po prostu nie kontrolujesz swoich ruchów....nie kontrolujesz swoich słów, kiedy z tego pożądania decydujesz się powiedzieć mu...w zasadzie to wyszeptać drżącym głosem...

- zrób to...

            I odpowiedzią na te słowa jest dreszcz, który Cię przenika. Kiedy czujesz tam...na swojej rozgrzanej kobiecości, jego miękkie, ciepłe usta...kiedy czujesz, jak on poznaje Cię tam... swoim wilgotnym, ale zarazem ciepłym i miękkim językiem. Kiedy liże Cię tam tak miękko, delikatnie, ale zarazem tak namiętnie. I kładziesz wtedy ręce na jego głowie. Bo
w tym momencie chcesz tego, chcesz więcej i bardziej. Chcesz. Wiesz, że on się teraz Tobą zaopiekuje. Wiesz, że zaprowadzi Cię teraz do krainy spełnienia. I pragniesz tego tak, że nic innego w tym momencie się nie liczy. Dotyk. Pocałunki. Pieszczoty. Lizanie. Ssanie. Miękkość. Ciepło. Ślina. Nektar. Wszystko to splata się w jeden taniec. W powolne tango,
w którym jednak dominujący jest rytm. Jego dotyk jest delikatny na tyle, że nie czujesz takiego dyskomfortu, który kiedyś się mógł w takich chwilach pojawiać. On wie, jak Cię pieścić, aby pokazać Ci, że oto jesteś teraz jego Skarbem. Przede wszystkim robi to bardzo delikatnie i niezwykle rytmicznie. Powoli. Ale rytmicznie. Jego język porusza się po Tobie. Kiedy już się z Tobą zapoznał. Kiedy wniknął do Twojego wnętrza. Kiedy poznał Twoje ciepło i Twój smak, wówczas rozpoczyna to tango, w które Cię zabierze. W którym się teraz zatracisz. Tracisz kontakt z rzeczywistością. Twoje uda drżą, ale on oparł je o  swoje szerokie barki, więc przestajesz o nich myśleć. Pieści Cię. Rytmicznie. Powoli, ale rytmicznie. Jednostajnie, lecz właśnie Tobie tej jednostajności najbardziej teraz potrzeba. Dotyk. Pieszczota. Rytm. Dotyk. Język. Ciepło. Czułość. Namiętność. Pasja. Dotyk. Rytm. I po prostu nagle czujesz, że wchodzisz na tę ścieżkę. Na drogę do celu. Że cel jest tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Rytm. Dotyk. Cel. Droga. Światło. Cień. Wszystko. Teraz. Rytm. Razem. Dotyk. Ty . on. Już prawie. Czujesz rytm. Jeszcze chwilę. Czujesz rytm. Jeszcze prawie. Czujesz rytm. Już zaraz. Czujesz rytm. Już. Czujesz rytm. Tak. Czujesz rytm. Taaaak. Czujesz rytm. Taaaaaaaaak. Taaaaaak taaaaaaak. Toniesz. Przez chwilę nie wiesz, gdzie jesteś. Nie wiesz, kim jesteś. Bo jest tylko ciepło. Po chwili przychodzi taki nieskoordynowany i gwałtowny haust powietrza. I jęk. Jeden niesamowicie seksowny jęk, który brzmi tak pierwotnie i prawdziwie. Dalej trzymasz ręce na jego głowie, a on podnosi oczy by na Ciebie spojrzeć. Zaś Twoje spojrzenie jest teraz tak błogie i tak cudownie zdezorientowane. Ale kiedy patrzysz w jego oczy, to już wiesz, że wszystko jest na swoim miejscu. Zaś on znowu Cię całuje. Tym razem bardziej namiętnie... żeby Wasze języki się splotły. Żebyś poczuła na jego języku swój własny smak. Żeby między Waszymi wargami stworzył się taki magiczny...i delikatnie perwersyjny most ze śliny....

- chcesz jeszcze ?

- tak, wiesz, że tak

- wiesz, że Cię nie skrzywdzę ?

- tak, wiem, jestem tego pewna....kochaj mnie...

- będę Cię teraz kochać....

- kochaj mnie

            Te słowa padają tak szybko...są takie nieskoordynowane i takie najprawdziwsze i najszczersze. On patrzy Ci głęboko w oczy. I czujesz, że zaczyna Cię delikatnie wchodzić w Ciebie swoją męskością. Bardzo powoli. Bardzo troskliwie. Bardzo bardzo bardzo delikatnie. Cały czas patrzy w Twoje oczy i reaguje na Twój najmniejszy gest. Chce, żebyś się do niego przyzwyczaiła. Żebyś się teraz oswoiła z tym, że tworzycie w tej chwili jedno ciało. Czujesz, jaki jest twardy...śliski....i gorący. Czujesz go w sobie. W swoim wnętrzu. Jak jeszcze nigdy nikogo nie czułaś. Ale czujesz zarazem, że to będzie teraz jego miejsce. Że chcesz go tam gościć. Chcesz go wpuścić i przyjąć. Chcesz go czuć. Mieć i czuć. Mieć, być i czuć. On patrzy Ci w oczy i bierze Twoją dłoń w swoją.

- zaufaj mi, jestem tutaj i proszę zaufaj mi

- dobrze

            I teraz następuje ten moment. On powoli, jednostajnym spokojnym ruchem porusza biodrami i ...wchodzi w Ciebie. Cały czas patrząc Ci w oczy i trzymając Cię za rękę. I nie ma już bólu. Nie ma strachu i lęku. Czujesz go. Czujesz takie niezwykłe...nieznane Ci wcześniej wypełnienie. I on tak przez chwilę trwa. Trwa w Tobie. Kiedy możesz pierwszy raz go tak poczuć. I delikatnie się z Ciebie wysuwa. Całuje Cię.

- byłaś cudowna i bardzo dzielna

-...kochaj mnie teraz...bo jestem Twoja...kochaj mnie

            I on odpowiada na te słowa jedynie oczyma, bo w języku ludzkim nie ma na takie słowa odpowiedzi, która byłaby równie piękna, co one. I czujesz go znowu. Powoli. Nie kładzie się na Tobie, lecz delikatnie i czule podnosi Twoje uda w swoje ręce i w ten sposób Cię otwiera. Patrzy Ci cały czas w oczy i zaczyna Cię teraz zdobywać. Spokojnie. Powoli, ale rytmicznie. Delikatnie, ale i namiętnie. I księżyc zapatrzył się na Was i gwiazdy. Bo jest noc, kiedy tylko światło księżyca i gwiazd może dostrzec Waszą największą intymność. I tak naprawdę dopiero teraz to wszystko ma sens. Dopiero teraz jest kompletne. I nagle patrzysz na wszystko zupełnie inaczej. I w tych chwilach nie liczy się już nic innego. Wszystko jest jasne. Wszystko jest. Wszystko.

..............................................................................................................................................................................................................................................................................................................

            Toniesz w jego objęciach. Tak jak zawsze czujesz się przy nim tak Drobna, Delikatna i Krucha. Ale dzisiaj jest w tym coś jeszcze. Coś więcej. I nawet nie wiesz, kiedy zapadasz w sen, do którego on kolejny raz Cię odprowadza.

Część V. Poranek

            Budzisz się przy nim. I jest uśmiech. I jest radość. I jest kolejny piękny dzień, jakich jeszcze będzie przed Wami bardzo, bardzo, bardzo wiele. I już wiesz, kto Ci dzisiaj zrobi śniadanie oraz kanapki do pracy.

 

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





mangan90

Proszę o szczere opinię i konstruktywną krytykę. Pozdrawiam. 


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach