Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Blady tylek mojej kuzynki

Patrzyłem w jej zielone jak szmaragdy oczy i widziałem w nich jej dziwkarską naturę, bo oczy to przecież jebane zwierciadło duszy. Potem spojrzałem troszeczkę niżej. Jej wielkie, czerwone jak krew wargi obłapiały napęczniałą żołądź mojego kutasa. To był piękny widok, jej słodkie usta, na moim śmierdzącym, spoconym grzybie.

– Ale on jest kurwa słony – powiedziała, kiedy tylko na moment wyjęła go z ust. – I śmierdzi jak stara polędwica.

– Lubisz takie, nie? – spytałem, patrząc jej głęboko w oczy. Uśmiechnęła się i pocałowała sam czubek.

– No pewnie, że lubię – odparła lubieżnie.

– No to bierz się do roboty – rozkazałem. Zamruczała i zaczęła go łapczywiej ssać.

Ta zielonooka kurewka, która ssała mi teraz pałę, była moją pierwszą kuzynką. Mieliśmy po szesnaście lat. Właśnie wybraliśmy się na rowery; taka była oficjalna wersja. A tak naprawdę rowerami dojeżdżaliśmy do pobliskiego lasku i się pieprzyliśmy. To był nasz któryś raz, trwały wakacje i jakoś tak wyszło. Zawsze czuliśmy do siebie pociąg. Ja wysoki, dobrze zbudowany blondyn, ona brunetka, z wielkim, krągłym jak na jej wiek dupskiem, niedużymi cyckami i ogólną lekką nadwagą, seksowną nadwagą.

Poczułem jak nagle wpycha go sobie głęboko do gardła. Po chwili miała go po same kule. Musiała to lubić. W końcu puściła, wyjęła go z ust i głośno stęknęła. Błyszczące nitki śliny ciągnęły się od kutasa do jej pełnych warg.

– Masz gumki? – spytała mnie, trzymając cały czas za chuja. Masowała go lekko, trzepała delikatnie, z wyczuciem.

– Mam.

– To wkładaj.

Wyciągnąłem z kieszeni spodenek kondoma, wyjąłem go i sprawnym ruchem wsunąłem na śliskiego od śliny chuja. Moja kuzynka była już gotowa – robiąc mi loda, miziała paluszkami swoją pusię. Teraz kucała tylko w samej bluzce, pod czarnym materiałem zrobiły jej się dwie urocze fałdki na brzuszku. Nogi, uda, kolana miała blade jak papier; była typem, który się nie opala.

– Kładź się – rzuciłem.

Zrobiła to. Położyła się na plecach, na kocu i rozłożyła dla mnie swoje nóżki. Jej ciemniejsza niż reszta skóry, ogolona cipka, patrzyła na mnie zachęcająco. Uklęknąłem, położyłem się na niej i zaraz wszedłem. Była mokra jak diabli.

– O tak! – wystękała. – Uwielbiam go mieć w sobie!

Zacząłem ją walić. Zwyczajnie, ordynarnie i po chamsku walić. Oparłem się mocniej na kolanach, by mieć lepszy dostęp i siłę. Moj kutas opadał na nią z furią, a ona przyjmowała go całego, pełna wdzięczności. Jęczała i wiła się pode mną. Poczułem na swoim brzuchu jej spocony brzuszek, który lekko wyskoczył spod bluzki. Nie zdjąłem jej. Miała małe cycki. Prawie mnie nie podniecały. Za to podniecało mnie jej blade, tłuste dupsko, do którego chciałem się jak najszybciej dobrać. Poskakałem na niej jeszcze chwile, moje jaja obijały się o jej ściśnięte pośladki.

– Dochodzę! Dochodzę! – wykrzyczała.

Pchnąłem mocniej kilka razy, a ona zawyła. Czułem jak targają nią dreszcze. Potem znieruchomiała na moment.

– Skończyłeś też? – spytała mnie z nadzieją, kiedy odzyskała głos.

– Nie – odparłem.

– Dlaczego nigdy nie kończysz ze mną?

Wyszedłem z niej i ze sterczącą fujarą obok jej kolana, zacząłem na nią patrzeć, w jej oczy, na jej figurę. Była po prostu w moim typie – te zaokrąglenia tu i tam, blada skóra, pociągła twarz. Kręciła mnie jak cholera.

– No co? – zapytała.

– Bo za bardzo lubię twój tyłek – odpowiedziałem. – Obróć się.

Podniosła się nieśpiesznie i zaczęła powoli obracać. Była przez moment na kolanach, tyłem do mnie, tak, że widziałem jej dwa białe pośladki w pozycji wyprostowanej. Odstawały. Znacznie odstawały i były szerokie. Były na niej też kilka małych, maleńkich bruzd – to chyba był cellulit. Może to dziwne, ale podniecało mnie to.

– Nie nudzi ci się to? – spytała mnie i zrobiła to co uwielbiałem, kiedy robiła. Pochyliła się, wsparła na łokciach i wypięła w moją stronę.

– Nigdy mi się to nie znudzi – odparłem i zbliżyłem się do niej na kolanach. Byłem teraz za nią. Przed sobą miałem wielką, bladą dupę, osadzoną na dwóch silnych udach. Między jej szerokimi pośladkami, tuż nad brązowym oczkiem, miała zaczerwienione wgłębienie. Tak właśnie się prezentowała. Od tyłu. Tak prezentowała się dla mnie.

– Serio, co to jest, że ty tak lubisz na pieska? Przecież ja mam wielką, tłustą dupę. – wyznała. Nie patrzyła na mnie, nie odwróciła głowy.

I kiedy ona mówiła, ja po cichu zdjąłem prezerwatywę. Już wcześniej się do tego szykowałem, chciałem uśpić jej czujność, grzecznym zakładaniem i robieniem tego w gumie. Próbowaliśmy raz czy dwa bez, w innej pozycji, trochę tylko, żeby sprawdzić jak to jest i powiedziała mi, że nie czuła różnicy. Zamierzałem to dziś wykorzystać.

– Lubię brać cię od tyłu, bo twój tyłek jest po prostu idealny. Miękki, przytulny... – zacząłem i wsunąłem kutasa do jej mokrego otworka i to było właśnie to, przeszedł mnie po chuju przyjemny dreszcz. Przylgnąłem do jej dupy i poczułem lekki chłód bijący od jej pośladków. Były spocone i zimne. Poczułem nagle ogromną przyjemność – ...i taki spocony.

Powoli zacząłem odbijać się od jej miękkiej dupy, a mój kutas wchodził jak w masło. Czułem, że to jest znacznie lepsze bez gumy, czułem każdy centymetr jej pochwy. Ona chyba niczego nie zauważyła.

– Serio to lubisz?

– Nie – odparłem i wbiłem się w nią mocno, aż stęknęła. – Ja to kocham.

Zacząłem przyspieszać i po chwili przeszedłem już do zwykłego rżnięcia. Uwielbiałem rżnąć ją od tyłu, patrzeć jak te cudowne, blade pośladki w kształcie ogromnych łez, trzęsą się jak galaretka pod moim naporem. Złapałem ją w talii i zacząłem słuchać trzaskania jej jebanego dupska. To było to, to co uwielbiałem najbardziej na świecie. Obrabiać tyłek mojej kuzynki. Ona też to lubiła.

– O kurwa! – wystękała. – Uwielbiam, kiedy rżniesz mnie jak sukę!

– Jesteś moją suką! – wyznałem, ciężko dysząc. – Jesteś moją klaczą rozpłodową!

– Kim? – jęknęła, ale zaraz poddała się moim miłosnym pchnięciom.

Była klaczą rozpłodową, a ja jurnym ogierem, zawsze gotowym ją pokryć.

Jej blady tyłek sprawiał, że wpadałem w obłęd. Plask, plask, plask! Patrzyłem na nią zamglonym wzrokiem, na jej falujące pośladki i słyszałem tylko te miłosne klaskanie jej tyłka. Plask, plask, plask!

Puściłem prawą dłonią jej plecy i wymierzyłem solidnego klapsa. To był dopiero trzask! Zaraz poprawiłem. Trzask! I znowu. Trzask! Plask! Plask! Plask! Trzask! To było jak operowa aria, jak rockowa ballada. Byłem muzykiem, a ona i jej tyłek moim instrumentem, na którym grałem.

Biała skóra na pośladku zaczęła się czerwienić. Jej dupa tańczyła, falowała, trzęsła się jak szalona. Była taka miękka, mokra od potu i klejąca się. Uwielbiałem to, kochałem to.

I nagle nie wytrzymałem. Poczułem nadchodzący orgazm i wiedziałem, że muszę w niej skończyć. Oznaczyć ją, jej słodką muszelkę, jej boski tyłek, jako swoja własność.

– Dochodzę! – oznajmiła nagle. – Nie przestawaj!

– Zaraz się zleję! – wyrzuciłem.

– O taaaaak!! – krzyknęła. A ja razem z nią.

Wbiłem się mocno w jej cipkę, docisnąłem do bladego tyłeczka i przytrzymałem ją, tak, by nie mogła mi się wyrwać. Nigdy nie miałem takiego orgazmu.

Salwy gorącej spermy, jedna po drugiej, zaczęły zalewać jej wnętrze. Wcisnąłem się najgłębiej jak tylko mogłem, chcąc, by moje nasienie dotarło jak najdalej, zalało po brzegi jej przytulne łono. Szczytowałem i ona szczytowała. Wykonałem jeszcze kilka nerwowych szarpnięć, chcąc by wyleciało z mojego kutasa wszystko, co do ostatniej kropli. A ona milczała. Trwała na zgiętych kolanach, zapięta przeze mnie od tyłu, będąca moją własnością. Milczała.

W końcu oderwałem się od niej – skóra głośno odkleiła się od skóry na jej tyłku – i wyciągnąłem kutasa. Z jej cipki zaczęła spływać biała, gęsta maź. Moja sperma. Jej wnętrze musiało być jej pełne.

– Zadowolony? – spytała mnie. Chyba była zła.

– Pewnie.

Wciąż wypięta do mnie swoją śliczną dupcią, z cipką nadzianą nasieniem, odwróciła głowę w moją stronę. Jej zielone oczy płonęły.

– Wiesz kurwa, że mam dni płodne? – wyrzuciła.

– Trudno.

– Jak kurwa trudno? Spuściłeś się we mnie i mówisz trudno? Zabiję cię jak będę w ciąży.

Zaśmiałem się i klepnąłem mocno jej pośladek.

– Nic ci nie będzie.

Nie odzywała się do mnie przez jakiś czas. Minął tydzień, może dwa. Wiedziałem, że w końcu do mnie napisze. Napisała mi esemesa. Uśmiechnąłem się pod nosem czytając go. Moja kuzynka znów chciała się ze mną spotkać, chociaż dobrze wiedziała jak od teraz będą kończyć się nasze spotkania...

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Marcel

Komentarze

Pisatiel28/05/2020 Odpowiedz

Piszesz inaczej ode mnie, bardziej wulgarnie, ale do tej konwencji to chyba pasuje. Jedynie ostateczna reakcja kuzynki wydaje mi się troszeczkę naciągana (16-latka, która nie boi się ciąży, byle tylko nikt nie wiedział, że zaszła z kuzynem?!), ale poza tym OK.

bardzo ciekawe opowiadanie

Xyz28/07/2020 Odpowiedz

To jest jakieś chore gówno koleś... Niedobrze mi się zrobiło.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach