Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wspomnienia z dziecinstwa - Tajemnicza Sasiadka

Po wyjeździe Oli jakoś nie szukałem na siłę dziewczyny. Jej zwierzenia dały mi dużo do myślenia. Wcześniej zdawało mi się, że znam kobiety, ich potrzeby, ciała, jak je podniecić i dać dużą przyjemność. Jednak ta jedna mała dziewczynka uzmysłowiła mi, że tak naprawdę byłem zielony. Może znałem trochę potrzeby fizyczne, ale okazało się, że psychika, która tak samo ważna, jest dla mnie w tym momencie nieosiągalna. Do tej pory myślałem, że seks, dziewczyny traktują tak samo jak chłopcy. Jak mi się chce bzykać, uprawiam seks. Jeśli nie mogę znaleźć partnera, dogadzam sobie sam i problem rozwiązany. Niestety z dziewczynami jest inaczej. O ile masturbacja wygląda podobnie i płeć żeńska też potrafi rozładować napięcie, to ze związkami i uczuciem sprawa się komplikuje.

  Na początku moich przygód z dziewczynami, nie kojarzyłem seksu z miłością. Opisałem to w którejś części. Seks był dla mnie wspaniały i wyjątkowy, a miłość nudna. Ale dla dużej grupy dziewczyn, nie ma seksu bez miłości, jest jej nieodzowną częścią. Dla chłopaków to powiedziałbym, że jest raczej odwrotnie :P. Podobno miłość platoniczna istnieje, ale ja do tej pory nie spotkałem takiego faceta, który ją uprawia.

  Ale z dziewczynami jest inaczej.

Wiele razy słyszałem jak mówiły, że wianek oddadzą tylko mężowi po ślubie. Albo zrobią to wcześniej, ale tylko z miłości. Chcą uprawiać seks z chłopakiem, ale bez uczucia, to nie ma takiej opcji. Dopiero teraz zacząłem domyślać się, że chcą być całowane, pieszczone, chcą mieć orgazmy, ale to tylko połowa ich pragnień. Chcą być kochane, uwielbiane, adorowane czy nawet ubóstwiane. Są to piękne pragnienia, nie wątpię w to. Wiem jak przepięknie współdziała seks z miłością, mam na myśli oczywiście Sylwię, moją jedyną do tej pory prawdziwą wielką miłość.

  Ale życie szybko koryguje nasze marzenia.

Im człowiek starszy, tym bardziej doświadczony i co to wydawało się jeszcze nie tak dawno do zdobycia, dzisiaj jest jakąś mrzonką. Dopiero teraz domyśliłem się, że wiele dziewcząt, które nie chciały ze mną pieszczot, szukały miłości. Czuły coś do mnie i chciały to rozwijać, ale nie przez seks. A ja szukałem takiej, która weźmie mnie w obroty.

  I znalazłem. Przypadkiem.

W mojej klatce kilka pięter nade mną, mieszkała pewna tajemnicza pani. Jak ją określić na pierwszy rzut oka?

    Ekstrawagancka.

Tak, to słowo chyba pasuje najbardziej.  Nazywali ją ciocia Pola. A znali ją szczególnie z dziwacznego sposobu ubierania się. Chodziła na przykład w kapeluszach na których powpinane były kwiaty, nieraz nawet owoce. Kolorowe suknie z takimi barwami, że jarzyły się z bardzo daleka. Albo obcisłe spodnie do tego stopnia, że wrzynały się ostro w cipkę i widać było opięte wargi sromowe. Zawsze miała na sobie coś co zwracało uwagę. Jej zachowanie też było inne.

  Jak chłopacy grali w piłkę, stawała przy boisku i kibicowała. Drużyna, która wygrała, dostawała od niej słodycze. Krążyły legendy o jej mieszkaniu wśród dzieciaków. Dorosłych w ogóle to nie interesowało. Mówiliśmy na nią dziwaczka. Kiedyś powiedziałem tak przy mamie i dostałem ostrą burę.

 - „Szanuj starszych – usłyszałem – to że ktoś jest inny, to nie znaczy, że można go wyśmiewać lub obrażać” – powiedziała.

  Zajmowała się malarstwem i nawet uczyła tej sztuki prywatnie. Mieszkała sama, a w jej domu rzadko ktokolwiek gościł. Podobno miała kiedyś męża, ale ludzie mówili, że nie wytrzymał jej artystycznej duszy, zabrał dwóch synów i uciekł gdzie pieprz rośnie. A jej to rzekomo było na rękę, bo mogła w spokoju oddać się malarstwu.

  Pamiętam, że byłem raz u niej, bo pomagałem zanieść jej zakupy. Kiedyś to było normą dla dzieciaków, że jak szła sąsiadka z torbami, to łapało się za nie i zanosiło. Byłem tylko w przedpokoju, ale już czułem zapach farb, terpentyny czy rozpuszczalnika i to nie było zbyt przyjemne. Dlatego szybko się stamtąd ulotniłem. Widywałem ją na klatce, zawsze miła, uśmiechnięta, dziękowała za pomoc i zapraszała do siebie na ciasto.

   Pewnego razu postanowiłem skorzystać z zaproszenia z czystej ciekawości. Po bloku krążyły plotki o jej mieszkaniu, że jest dziwnie urządzone, że nikogo nie wpuszcza, że słychać jakieś dziwne odgłosy. Posądzano ją, że zajmuje się okultyzmem, ogólnie głupoty, ale wiecie przecież, że są ludzie, którzy żyją takimi sensacjami.

  Kiedy zaproponowała sok malinowy własnej roboty, przystałem na propozycję, zdjąłem buty i wszedłem do pokoju szumnie nazywanego salonem.

  Oczywiście na ścianach masa obrazów, ale nic aż tak dziwnego. Od razu w oczy rzucił mi się styl i to co przedstawiały. Szczególnie jeden z nich przyciągnął moja uwagę. Bardzo przypominał obraz który widziałem w jakiejś książce o sztuce - „Alegoria z Wenus i Kupidynem”. Muszę przyznać, że  „ciotka” miała talent. Ciało kobiety było perfekcyjnie odzwierciedlone. Siedziała, patrząc na chłopca, który od tyłu obejmował ją, ściskając jej pierś. Obok stał malutki chłopiec z płatkami róż w dłoniach uniesionych przy głowie. Wszyscy byli nadzy, chociaż postacie były tak przedstawione, że tylko małemu chłopcu widać było członka, a kobiecie wystawało zza uda kawałek nieowłosionego wzgórka łonowego. Ale akty były powszechne w sztuce, więc nie widziałem tu nic zdrożnego. Realizm był oszałamiający.

   Drugie dzieło na które zwróciłem uwagę skojarzyło mi się z  „Kuszeniem Adama”.

  Był mężczyzna, kobieta, drzewo i wąż, ale inaczej przedstawieni. Ewa nie podawała Adamowi jabłka, tylko zapraszającym gestem przyciągała go do siebie. Jedna noga odstawała mocno, jakby dziewczyna pokazywała mężczyźnie swoje krocze, w które wpatrywał się z pożądaniem, wąż nie siedział na drzewie, tylko wspinał się po udzie kobiety, a jego głowa wisiała dokładnie między jej nogami. Gad ze świecącymi oczami wpatrywał się w jej wnętrze, a z rozdziawionej paszczy wystawał rozdwojony język z którego kapała ślina.

  Tutaj zastosowana technika nie pozwalała także ujrzeć organów płciowych, gdyż postacie stały trochę bokiem, delikatnie osłonięte krzewem. Niby nadzy, ale tak naprawdę nic nie było widać. Miałem już styczność z aktami w muzeach i książkach, więc zbytnio mnie nie zdziwiły.

 - Lubisz nagość? – pytanie wyrwało mnie z zamyślenia.

 Sąsiadka postawiła szklaneczki na stole i pokazała żebym usiadł.

 - No.. wie pani..

 - Nie pani, jestem ciocia Pola – przerwała mi szybko.

 - No cóż.. – język plątał mi się, bo zaskoczyła mnie tym pytaniem. Do tej pory o takich sprawach rozmawiałem z rówieśnikami, raz z mamą, ale wstydziłem się wtedy strasznie.

 - Który obraz podoba ci się najbardziej? – zadała następne pytanie.

Rozejrzałem się i mój wzrok skupił się na kopii „Wenus”.

 - Tak myślałam – znów nie dała mi odpowiedzieć – większość chłopców wybiera właśnie ten. Wasza podświadomość podpowiada wam, żeby dotykać i pieścić piersi kobiety. Ty już poznałeś przyjemności płynące z kobiecego ciała,  prawda? – uśmiechnęła się tajemniczo.

Temat naszej rozmowy schodził bardzo szybko na tory, które – chociaż lubiłem – stawały się trochę niebezpieczne. Ta kobieta znała moją mamę i nie wiedziałem, co mam mówić. Jeśli wydam jakąś tajemnicę, albo palnę jakąś głupotę a ona się poskarży, mogło się zrobić nieprzyjemnie. Była dziwaczką, więc stać ją było na wszystko.

 - Tutaj tworzysz ciociu swoje dzieła? – zmieniłem szybko temat.

 - Tutaj? Ależ skąd! Od tego jest pracownia – powiedziała to takim tonem jakby to było oczywiste dla wszystkich.

 - Ach tak! A gdzie masz pracownię?

 - Za tymi drzwiami – kiwnęła głową w bok.

To o tym pokoju krążyły plotki. Zastanawiałem się jak wygląda, co jest tam takiego, że nikogo podobno tam nie wpuszcza. Wiem, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale mnie wprost pożerała.

 - Mogę ją obejrzeć? – musiało paść to pytanie, a ona jakby na nie czekała.

Przyglądała mi się z ciekawością, a uśmieszek nie schodził jej z ust.

 - Nikt nie ogląda mojej pracowni – odpowiedziała twardo.

Nie zaskoczyła mnie. Spojrzałem na nią z udawanym zdziwieniem.

 - Nikt?

Pokręciła przecząco głową.

 - Jest zamknięty, a wchodzę tam tylko ja i ci, którzy ze mną pracują.

- Masz na myśli modeli?

 - Można ich tak nazwać. Ktoś musi mi przecież pozować.

Nie zastanawiałem się długo, wiedziałem co muszę zrobić, żeby się tam dostać.

 - A ja mógłbym z Tobą pracować?

Taksowała mnie wzrokiem zastanawiając się.

 - A wiesz na czym to polega?

 - No, muszę siedzieć lub leżeć i się nie ruszać.

 - Nie do końca tak to wygląda.. Domyśliłeś się, że maluję akty?

 - Więc muszę być goły.

 - To prawda, ale to nie wszystko.

Zaczęły mnie trochę podniecać te gierki słowne i niedomówienia. Coś ukrywała, to pewne.

 - Hm.. – chrząknęła – jesteś wysportowany, mięśnie dobrze widoczne – mówiła bardziej do siebie, niż do mnie – nadasz się, moglibyśmy spróbować.

 - Dobrze, zaczynajmy  - kusiło mnie, żeby już się tam znaleźć.

 - Nie tak szybko chłopcze! – ostudziła mój zapał – żeby tam wejść, musisz poznać reguły, których trzeba bezwzględnie przestrzegać.

Pokiwałem głową.

 - Po pierwsze – wszystko co tam widzisz, słyszysz czy robisz zostaje w pracowni. To znaczy, że nie rozmawiamy z nikim o tym jak pracujemy. Nie mówisz rodzicom, kolegom czy koleżankom, jasne?

 - Jak słońce.

 - Po drugie – wszystkie polecenia wykonujesz bez mrugnięcia okiem. Kiedy przejdziesz przez te drzwi, stajesz się narzędziem do pracy, które ustawiam ja. Nie ma kwękania ani kręcenia nosem.

 - Po trzecie – mam niekonwencjonalne metody pracy, która jest ciężka i wymagająca, więc musisz liczyć się z tym, że będziesz zmęczony ale musisz wytrzymać. No i wstyd musisz zostawić przed drzwiami. Jeśli się wstydzisz czegokolwiek, to nie ma sensu zaczynać. Zgadzasz się na wszystko?

  Trochę mnie przestraszyła.

 Brzmiało to jakbym wstępował do jakiejś sekty. A co jak będzie chciała mojej krwi? Mam się dać pociąć i nic nie mówić?

 - „Bzdura” – pomyślałem – „przecież ta kobieta nie tnie ludzi na kawałki i nie wynosi w workach, to musi być coś związanego z erotyką”

Nie dziwiłoby mnie, jakby samotna kobieta chciała uprawiać ze mną seks,  gdyby nie jej… wiek.

   Otóż ciotka Pola miała jakieś 50 lat.

Ja mimo że dorosły, ciągle miałem „naście” lat, więc dzieliło nas ponad 30 wiosen.

Dzisiaj możemy mówić, że wiek nie gra roli, że miłość pokonuje wszelkie bariery. Tak, zgadzam się z tym, przecież mamy wiele przykładów. Aktorzy, piosenkarze, celebryci, ludzie zamożni biorą sobie za mężów czy żony osoby dużo młodsze od siebie i nikt się nie dziwi. Ale w tamtym okresie wybuchały skandale, jak różnica była piętnastu lat. W dodatku tutaj nie chodziło o żadną miłość. A ja wtedy nie słyszałem, żeby babcie swawoliły sobie z młodzieżą. To było nie do pomyślenia.

 - To jak? Decydujesz się?

 - Dobra, zgadzam się – chciałem wiedzieć jak to dalej się potoczy.

 - Wyśmienicie – zatarła ręce z zadowolenia – poczekaj tutaj aż cię zawołam, muszę przygotować pracownię. Pogrzebała kluczem w zamku i zniknęła za drzwiami.

  Po jakimś czasie usłyszałem wołanie.

Otworzyłem drzwi i po przekroczeniu progu rozejrzałem się w zdumieniu.

Mój wzrok padł na sąsiadkę, która stała całkiem naga. Ale nie to zaskoczyło mnie najbardziej, w sumie oczekiwałem czegoś takiego. Pomieszczenie było ogromne jak na osiedlowy blok. Ktoś musiał zburzyć ścianki działowe i z trzech pokoi zrobić jeden. Okna były na dwóch przeciwległych ścianach poprzysłaniane dziwnymi zasłonami. W jednym końcu stały sztalugi, stoły, ogólnie cały warsztat malarski. Przy jednej ścianie stały manekiny w jakichś dziwnych pozach, a pośrodku stało olbrzymie łóżko. Nie łóżko, łoże, które musiało być wykonane na zamówienie. Zauważyłem żelazną ramę spawaną na pewno w tym pokoju, gdyż nie weszłaby nawet, gdyby wymontować potrójne okno. Na konstrukcji leżały chyba cztery duże materace, przykryte jakimś błyszczącym materiałem.

  Ale największy efekt budzący moją ciekawość  to ściany, a raczej co się na nich znajdowało.

W pierwszej chwili, przez ułamek sekundy myślałem, że to kopia „Bitwy pod Grunwaldem”.

Pewnie każdy z Was widział gdzieś to dzieło Matejki. Tumult walczących ze sobą rycerzy, bez ładu i składu można by rzec, ale jak się przypatrzymy, ujrzymy, że wszystko ma swoje miejsce z mnóstwem detali.

  Na ścianach tego pokoju też była masa kłębiących się ludzi, ale oni nie walczyli, to była lubieżna, wyuzdana, obsceniczna, ale i zmysłowa seksualna orgia.

Jeśli chciałbym opisać Wam dokładnie co przedstawiało to malowidło, zabrakłoby mi części w tej serii. Było tam wszystko. Mężczyźni i kobiety, starzy i młodzi, chudzi i tłuści, były nawet zwierzęta, konie, psy, jakieś hybrydy chyba wzięte z różnych mitologii, szybciej napisałbym czego tam nie było.

   I wszyscy spółkowali ze sobą naraz.

Rozpustna orgia w najczystszej postaci. Kobieta z mężczyznami, kobieta z kobietą, mężczyzna ujeżdżający innego mężczyznę, seks oralny, analny, trójkąty i czworokąty, masturbujące się dzieci, nawet coś, co dziś nazywamy fistingiem i różne rodzaje fetyszy. Na przykład kobieta przy drzewie, wkładająca sobie gruby konar, inna pokrywana przez byka, a pod nimi stojący chłopiec, który podtrzymywał potężne organy i skupiony był na celowaniu. Obok skulona inna kobieta wypinająca tyłek, liże stopy pierwszej, a na jej biodrach uwieszony jest pies z wywalonym jęzorem, wciskający się między jej puszyste pośladki. Nad nimi w powietrzu fruwały wesoło amorki, czy cherubinki i trzymając stojące członki w dłoniach, tryskały spermą na wszystkich z góry. Każdy detal miał tu znaczenie erotyczne. Wszystkie postacie i ich organy płciowe były wiernie odwzorowane. Nie było tu cenzury, po prostu dzisiejsze najostrzejsze filmy porno w porównaniu z tym dziełem, przeszłyby do działu soft.

   W dużym skrócie tak to wyglądało. Oglądając rozkosz pokazaną na twarzach tych osób podnieciłem się. Tak samo jak kiedyś, gdy oglądałem film z Anetą.

 - Nie dziw się, że jestem naga – przerwała ciszę ciotka – to moja metoda, która pomaga  pracownikom się rozluźnić. Podoba ci się to malowidło?

 - Jest.. pierwszy raz widzę coś takiego. To.. jest zboczone.

 - To sztuka! – powiedziała szybko – a wszystko co jest sztuką, nie jest zboczone.

 - Przepraszam, nie znam się na malarstwie, ale.. podoba mi się, jest niesamowicie realistyczne.

Widziałem jak przeszła jej złość, bo uśmiechnęła się.

 - To dzieło mojego życia. Tworzę go już bardzo długo.

Spojrzałem na rozmiary i nie zdziwiło mnie to.

 - Rozbierz się tam – wskazała krzesła przy stole – i stań na środku.

Zrobiłem co kazała. Byłem trochę zakłopotany, bo podniecenie dało znać o sobie i mój członek sterczał już dosyć okazale. Stanąłem gdzie kazała i spojrzałem lekko zawstydzony.

 - Tylko nie rób takich oczu – powiedziała podchodząc do mnie – mówiłam, wstyd zostawiasz za drzwiami, zresztą oczekiwałam takiej reakcji, czy widzisz, żeby któryś członek wisiał?

  Rozejrzałem się wokoło.

Rzeczywiście, wszystkie namalowane organy miały wzwód. Długie, krótkie, grube, chude, żylaste lub gładkie, z dużymi jądrami albo malutkimi jajeczkami, wszystkie sterczały, gotowe na orgiastyczne zabawy.

  Sąsiadka oglądała mnie od stóp do głów, krążąc wokół mnie i kiwając z zadowoleniem głową.

 - Dobrze, bardzo dobrze – mruczała do siebie, wreszcie skupiła się na członku, który chyba najbardziej ją interesował.

 - W sumie nieźle, ale włosy łonowe musimy zgolić.

 - Co takiego? – zapytałem zaskoczony.

 - Bez gadania! Znasz reguły, zgodziłeś się, ja teraz decyduję jak ma wyglądać Twój penis. W sztuce włosy łonowe, nie są mile widziane.

Zacząłem przeszukiwać pamięć, przypominając sobie wszystkie akty jakie oglądałem i rzeczywiście, chyba tylko „Maja naga” Francisco Goi miała delikatny zarost, innych nie mogłem sobie przypomnieć.

  Ogoliła mnie bardzo sprawnie. Dziwnie się czułem bez zarostu, pierwszy raz od czasu dzieciństwa oglądałem go w takim stanie. Oczywiście gdyby nie sterczał do góry. Kobieta znów kiwała głową z aprobatą.

 - A teraz połóż się na boku, przodem do mnie.. tak, i nie ruszaj się.

Zaczęła chyba szkicować, bo machała dziwnie ręką, co chwila wychylając się zza sztalugi.

Trwało to bardzo długo, odkładała papiery, brała nowe, coś mruczała, Aż wreszcie poczułem znudzenie. Chciałem pooglądać dziwolągi na ścianach, ale nie mogłem ruszać głową, bo zaraz dostawałem reprymendę.

 - Dobrze - powiedziała wreszcie, wzięła szkicownik i usiadła przy mnie.

 - A teraz będziesz się masturbował.

Oniemiałem.

 - No co? Nigdy nie waliłeś konia? – spytała.

Oczywiście, że waliłem, ale jak byłem sam. Jak byłem z dziewczynami, to one bawiły się członkiem.

To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.

Wziąłem go do ręki i zacząłem pocierać. Patrzyła chwilę na moje ruchy.

 - Masz się doprowadzić do orgazmu i patrz mi w oczy.

Patrzyłem bez mrugnięcia, poruszając dłonią coraz szybciej.

Kątem oka widziałem, jak rozszerza nogi i jej ręka ląduje na kroczu. Zaczęła masować sobie łechtaczkę, za chwilę coś rysowała, znów się pieściła i tak na przemian. Byliśmy oboje mocno podnieceni, nasze oddechy było już dobrze słychać. Wtedy złapała moją wolną rękę i przyłożyła sobie do cipki.

 - Pieść mnie tam! – rozkazała.

Przybliżyła się do mnie i spoglądała głęboko w oczy, jednocześnie rysując.

Czułem zbliżający się wytrysk, zadrżałem i przymknąłem powieki.

 - Patrz na mnie! – krzyknęła.

Patrzyłem i tryskałem na jej brzuch, łono, ochlapałem sobie nawet rękę, którą pieściłem jej łechtaczkę. Cały czas rysowała, prawie nie odrywając wzroku od moich oczu.

Kiedy skończyłem szczytować, puściłem członka i zdjąłem rękę z jej łona.

 - Dokończ – wysapała z trudem odkładając papiery.

Ponownie przyłożyłem dłoń rozszerzając wargi sromowe, a palcem środkowym maltretowałem fałdkę. Doszła szybko, napięła mięśnie i wstrzymując powietrze, pozostała w tej pozie kilkanaście sekund. Wreszcie zaczęła oddychać i strzepnęła moją rękę.

  Spojrzałem na szkic, zaciekawiony nad czym pracowała i zobaczyłem własne oczy. Kurcze, były tak perfekcyjnie narysowane, jakby ktoś zrobił zdjęcie. I na pewno domyślacie się co wyrażały. Oczywiście rozkosz, pełną ekstazę, tą najwyższą przyjemność płynącą z tryskającego członka. Opadłem na łóżko, rozglądając się wokół. Wszystkie oczy, wszystkie twarze wyrażały to samo. Upojenie i błogostan, satysfakcję i uciechę z niekończących się przyjemności, którym się oddawali.

 - Dobra robota – skwitowała ciotka moje poczynania zbierając przybory – na dzisiaj koniec, ale oczekuję dalszych sesji. Chcesz nadal ze mną pracować?

 - Tak – powiedziałem z przekonaniem.

 - Bardzo dobrze, ubierz się i poczekaj na mnie w salonie.

Zrobiłem jak kazała.

Wyszła okryta jakimś szalem, podeszła do komody i chwilę grzebiąc w szufladzie wyjęła coś z niej.

 - To dla Ciebie – powiedziała.

To były banknoty i to sporej wartości.

 - Nie trzeba.. naprawdę ciociu..

 - Trzymaj, zarobiłeś uczciwie. Ja płacę wszystkim swoim pracownikom, a ty naprawdę się postarałeś.

Nie wiem, co dokładnie miała na myśli, czy pozowanie, czy pieszczenie sromu, a może moją masturbację. Pieniędzy było tyle, że musiałbym jeździć w zakładzie kilka dni.

 - Dziękuję – powiedziałem, ale poczułem się dziwnie.

Nigdy dotąd nie dawałem, a tym bardziej nie brałem pieniędzy za seks. Czy to znaczy, że sprzedałem swoje ciało? Jeśli do pozowania to chyba nic takiego. Ale jeśli płaci za seks, to czy właśnie zostałem dziwką męską?

Na uczelni przewijały się historie, że studenci, szczególnie ci biedniejsi, mieli swoje „sponsorki”, a studentki „sponsorów”. Poznawali samotnych podstarzałych ludzi, którzy za seks dawali pokój, jedzenie, ubranie, a jedynie co należało do zadań studenta to zadowolić seksualnie matronę. Nie wiem, czy to prawda, po prostu tak słyszałem, a jeśli nawet, to przecież są to dorośli ludzie i robią co uważają za słuszne.

 A jednak moje usprawiedliwianie się, nie uspokoiło mnie.

 - Przyjdziesz w sobotę o dziewiątej rano. Jak się postarasz dostąpisz drugiego stopnia wtajemniczenia w strefie sztuki.

 - Co to takiego?

 - Dowiesz się w swoim czasie. Idź już.

 - To do widzenia.

W swoim pokoju jeszcze raz przeanalizowałem sytuację. Pierwszy raz miałem kontakt erotyczny z osobą tak dużo ode mnie starszą. Jednak i tak bardzo mnie podniecała. Według mnie była artystką erotomanką, co wcale mi nie przeszkadzało. Przeciwnie, nie mogłem doczekać się następnego spotkania.

Chciałem się z nią pobawić i sprawdzić jak to jest pieścić się z osobą dojrzałą i na pewno doświadczoną. Przecież miała dwóch synów, którzy nie wzięli się z powietrza.

  O umówionej godzinie zadzwoniłem do jej drzwi.

 - Wchodź, wchodź – powiedziała, zamykając za mną drzwi na zamek – chcesz się czegoś napić, czy idziemy do pracowni?

 - Chodźmy popracować – powiedziałem z uśmiechem.

 - Acha, widzę że stęskniony wrażeń – bardzo dobrze.

Gdy weszliśmy do pokoju sąsiadka od razu zaczęła się rozbierać, więc poszedłem w jej ślady. Gdy przygotowywała paletę, oglądałem ściany, bo ciągle odkrywałem coś nowego. Odnalazłem Fauna, rzymskiego boga płodności, który zamiast stóp miał kopyta, a na głowie rogi. Ale jego największym atrybutem był fallus, którego wpychał szaleńczo kobiecie w odbyt.

  Ciotka złapała za jeden z manekinów i rzuciła na łóżko.

 - To będzie twoja kochanka – poinformowała mnie krótko.

Zacząłem przyglądać się kukle, gdyż nie był to normalny manekin, jaki można było zobaczyć w sklepie odzieżowym, tylko raczej lalka o ludzkich wymiarach. Zauważyłem, że można jej wykręcać ręce, nogi głowę we wszystkie strony. Piersi, czy tyłek, też był dobrze zrobiony, a jak się dobrze przyjrzałem, zauważyłem, że ma otwór między nogami.

 - „Kurde! Będę musiał kopulować z tym czymś?” – byłem zawiedziony, myślałem, że to sąsiadka będzie moją partnerką.

Artystka ułożyła marionetkę, żeby stała na czworakach i kazała mi uklęknąć za nią.

 - Złap za biodra.. dobrze i wsuń fiuta między jej nogi.. głębiej.. dobrze, napnij pośladki i nie ruszaj się.

   I zaczęła malować.

Powiem Wam, że od tamtej pory wiem, jaka to jest przekichana praca. Nie można być długo nieruchomo w jednej pozycji i to niewygodnej. Nie wiem ile tak wytrzymałem, wydawało mi się, że to trwa wieczność i zacząłem się wiercić, co denerwowało ciotkę. W dodatku lalka wypchana była chyba watą i członek strasznie mnie swędział. Nie tak wyobrażałem sobie nasze zabawy.

 - „To tak wygląda drugi stopień wtajemniczenia?” – pomyślałem z przekąsem – „to chyba zrezygnuję i nie chcę poznać reszty”.

Zauważyła moją konsternację.

 - Wytrzymaj jeszcze chwilę, już kończę – powiedziała ciepło.

 - Dobra, możesz odpocząć  - dodała po chwili. Opadłem na łóżko odpychając od siebie kukłę. Nie miałem wzwodu, podniecenie odeszło jakiś czas temu.

 - Widzę, że kochanka nie przypadła ci do gustu – zaśmiała się – odpoczywaj, zaraz coś poradzimy.

Minęło kilka minut i usłyszałem dzwonek do drzwi.

 - Nie podnoś się, zaraz wrócę – poleciła, okręcając się szalem jak togą.

Po chwili wróciła, ale ku mojemu zdziwieniu, nie sama.

Do pracowni weszła pani, chyba jeszcze starsza od sąsiadki. Nie wiedziałem jak się zachować, więc się ukłoniłem.

 - Dzień dobry pani.

 - Witaj przystojniaku – odpowiedziała oglądając moje nagie ciało, a zwracając się do ciotki zapytała:

 - To jest ten twój nowy pracownik?

Malarka pokiwała głową.

 - Wyśmienicie! – ucieszyła się obca kobieta.

Podeszła do krzeseł i zaczęła się rozbierać. Domyśliłem się po co przyszła.

 - To jedna z moich pracownic, koleżanka Aurelia – przedstawiła ją ciocia.

Zastanowiło mnie, czy to są prawdziwe imiona. Pola, to chyba skrót od Apolonii, a imię drugiej kobiety usłyszałem pierwszy raz w życiu.

Podeszły razem do łóżka.

 - Połóż się na plecach – zwróciła się do mnie sąsiadka – a ty zajmij się jego sprzętem, ma stać jak słup.

Koleżanka ochoczo zabrała się do pracy. Złapała za członka dłonią i bez ceregieli wepchnęła go sobie do buzi. To co robiła ustami i językiem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Trudno jest to opisać, ale powiem tak – Moja koleżanka Emilka była naprawdę w tym dobra, ale to co wyczyniała pani Aurelia, to już mistrzostwo. Potrafiła kręcić językiem jak młynkiem, muskając najwrażliwsze punkty prącia, jeździła nim od jąder w dół, sięgając  zwieraczy. Ssała i lizała jądra, wkładając je sobie w usta. Ciągnęła główkę wargami, nie za mocno i nie za lekko, połykała całego członka wpychając go sobie do gardła. Robiła to wszystko z taką wprawą, że po kilku minutach gotów byłem eksplodować.

  Wyczuła to.

Wyjęła penisa z ust i zacisnęła rękę przy nasadzie. Członek był napięty do granic możliwości. Różowo-fioletowa główka lśniła od śliny pracownicy.

 - O to chodziło – zawołała z zachwytem artystka i złapała za pędzle.

Pani Aurelia co chwila masowała jądra lub lizała prącie nie pozwalając mu opaść. Nie musiała, byłem tak podniecony, że nie było o tym mowy. Ale wszystko ma swoje granice. Po jakiejś godzinie zacząłem odczuwać ból. Nigdy wcześniej nie utrzymywałem tak długo członka w wzwodzie. Owszem, bawiłem się z dziewczynami długo, ale był wytrysk, odpoczynek, znowu zabawa, znowu odpoczynek, a nie ciągle twardy jak skała. Zacząłem mocniej się pocić z wysiłku i dyszeć.

 - Długo jeszcze? – wyszeptałem z wysiłkiem.

 - Jeszcze trochę, wytrzymaj! – odpowiedziała – tylko się teraz nie spuść! – dodała szybko.

Po kilku minutach odezwała się pani Aurelia.

 - Może wystarczy, jest wykończony.

 - No dobrze, resztę domaluję później.

Koleżanka tylko na to czekała, usiadła na moich biodrach tyłem do mnie, wyciągnęła rękę do tyłu, złapała członka, nakierowała na szparkę i zaczęła opuszczać tyłek.

 - A.. nie powinniśmy.. użyć prezerwatywy? – zapytałem skromnie.

 - A co? Jesteś chory? – zapytała, zatrzymując w połowie drogi pupę.

 - Nie, skąd! Miałem na myśli zabezpieczenie przed ciążą.

 - Przed ciążą? Pola słyszysz? Ha, ha, ha! – zaczęła się śmiać.

 - Chłopcze! Ja przekwitłam lata temu! Ale to urocze, że się martwisz o mój stan -  i chichocząc wsadziła sobie drąga po same jądra.

Teraz poczułem co to znaczy doświadczona partnerka. Sposób, w jaki się poruszała, jak mnie ujeżdżała, był niesamowity. Dogadzała sobie wykorzystując całego penisa. Wciągnęła go w siebie i zaciskając przeróżne mięśnie, czułem, jak jej pochwa tańczy, ocierała się też pośladkami o brzuch i co chwila podskakując stękała.

Dla mnie to było za dużo, wrażenia spotęgowane tak długim wzwodem, doprowadziły do wybuchu.

Orgazm był tak silny, że zacząłem głośno jęczeć. Tryskałem w środku tak mocno i długo, że czułem jakbym wypełnił ją po brzegi.

Kiedy skończyłem, leżałem jak nieżywy.

Nie widziałem, żeby szczytowała, a mimo to zeszła ze mnie i przyglądała mi się z uśmiechem. Chyba nie chciała mnie dalej męczyć. Zauważyłem, że z pochwy wycieka jej sperma i moczy jej uda.

 - Nieźle jak na pierwszy raz – pokiwała głową – jak myślisz Pola?

- Może być, ale wiedziałam, że nie wytrzyma do końca.

 - Daj spokój! Jeszcze żaden z nami nie wytrzymał!

Śmiały się przez chwilę.

 - Idź pod prysznic bo cały się lepisz – powiedziała do mnie ciotka.

Wstałem, ale nogi miałem jak z waty. Czułem jeszcze drżenie w podbrzuszu, tak mocna była to rozkosz.

  W domu myślałem nad tym, czy powinienem to robić z tak starymi partnerkami. Chodziło mi oczywiście o moralność, bo wiekowe ciało wcale mi nie przeszkadzało. Widziałem cellulit na udach, przebarwienia na skórze, lekko obwisłe piersi, czy pośladki, ale sposób w jaki potrafiły zająć się męskimi potrzebami, powodował ,że reszta nie miała znaczenia.

  Druga sprawa to przekwitanie. Nie wiedziałem wtedy za wiele o tym zagadnieniu. No bo niby skąd, jak moje dotychczasowe partnerki raczej dojrzewały, a nie przekwitały. Zrozumiałem tylko, że te kobiety nie mogą mieć już dzieci, ale czy to wszystko? Jeśli przekwitły, to dlaczego mają nadal ochotę na seks? Słyszałem, że po przekwitaniu nie ma się już pociągu seksualnego, ale to pewnie plotka, bo mam naoczny przykład, że jest inaczej. Znów miałem wyrzuty, że wziąłem pieniądze, przecież nie dla nich tam chodzę, nie brakuje nam niczego w domu, więc na co mi one? Może przestać tam chodzić?

  Niee.

To było pomieszczenie wypełnione magią erotyzmu, które mnie przyciągało, wołało, nęciło. Nie, nie zrezygnuję, ale wpadłem na pewien pomysł i kiedy poszedłem na następną sesję, powiedziałem, że chcę porozmawiać.

 - Chcesz zrezygnować? – zapytała ciotka.

 - Nie, ale jeśli mamy razem pracować, też chcę ustalić pewna regułę.

 - Tylko ja mogę ustalać reguły w pracowni, przykro mi chłopcze.

 - W porządku, a poza nią?

 - Co masz na myśli? – zaciekawiła się sąsiadka.

 - Mogę pracować ile chcesz, ale nie wezmę za to już ani grosza.

 - Hm.. nikt nie pracuje u mnie za darmo.. ale dobrze, zrobimy tak – jeśli zakończymy współpracę, będziesz mógł wziąć jeden z moich obrazów, sam wybierzesz który, zgoda?

 - W porządku.

Byłem zadowolony z takiego obrotu sprawy. Kiedy z ochotą wkroczyłem do pracowni, stanąłem jak wryty.

Oprócz pani Aurelii na łóżku leżał nagi chłopak. Kiwnął w moją stronę na powitanie i dalej rozmawiał z kobietą. Był młodszy ode mnie i w ogóle nie przejmował się nagością. Poczułem się bardzo dziwnie. Chodzi mi o to, że kiedy bawiłem się z Anetą i Martą to nie widziałem problemu w trójkącie, przeciwnie, było wspaniale. Ale dwóch chłopaków do jednej partnerki.. to już mi się nie podobało. Podobało mi się na filmie, jak trzech facetów obrabiało kobietę, owszem, było to bardzo podniecające, ale ja w tym nie uczestniczyłem. A leżeć z facetem w jednym łóżku? Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do chłopaków, którzy lubią innych chłopaków, jak koleżanki się pieściły, to bardzo mnie to podniecało, więc homoseksualizm mi nie przeszkadza, ale seks dlatego jest cudowny, że każdy ma prawo wyboru, co i z kim chce robić. A mnie nie podniecały penisy, czy męskie ciała. Rozumiałem, że tak jak mężczyźni marzą o trójkącie z dwoma kobietami, tak kobiety mogą mieć marzenia o dwóch facetach. Tylko ja nie bardzo chciałem uczestniczyć w takim zestawieniu.

  Ciotka widziała moje niezdecydowanie.

 - Dzisiaj pracujecie we trójkę, rozbierz się.

Chłopak wstał i wyciągnął rękę na powitanie.

 - Cześć, jestem Andy.

Uścisnąłem dłoń i już wiedziałem, że posługują się pseudonimami.

- Wiesz ciociu? Nie wiem czy..

 - Ale ja wiem, zdejmij ubranie! – przerwała mi.

Gdy byłem nagi zaprowadziła mnie do łóżka i zaczęła pokazywać, czego oczekuje. Na szczęście miałem dotykać tylko panią Aurelię. Ustawialiśmy się w różnych pozycjach.  Kobieta siedząca na jednym z nas z członkiem w pochwie, a z drugim w ustach. Kobieta siedzi na brzegu łóżka, po bokach my z penisami przy jej twarzy. Koleżanka stoi na czworaka, jeden posuwa ją od tyłu, drugi w usta. Kiedy przerobiliśmy już większość układów, widać było zmęczenie ciotki. Zauważyła to też Aurelia.

 - Pola, skończ na dziś, odpocznij, nie można wiecznie pracować!

 - Chyba masz rację – westchnęła ciotka.

 - Chodź do nas, zrelaksujesz się! – powiedziała koleżanka.

Sąsiadka rzuciła się na łóżko. Przyciągnęła mnie do siebie, złapała za głowę i spychając ją coraz niżej, przycisnęła moje usta do cipki.

 - Liż mnie tam! – wydała polecenie.

Andy robił to samo z druga kobietą. Leżały obok siebie, rozkraczone, a my pieściliśmy ich łechtaczki językami.

 - Dobrze, trochę wyżej, szybciej, całą powierzchnię – ciotka kierowała mną, jak sternik swoim żaglowcem. Uczyła mnie co i jak mam robić. Poznać tajniki tej sztuki od tak doświadczonych osób, cóż, niewielu młodzieńców ma taką okazję. Przypomniało mi się przysłowie, którym poczęstował mnie stary pracownik zakładu w którym byłem kierowcą.

 - Zapamiętaj młody – „Na starej piczy, młody chuj się ćwiczy”. Teraz dotarło do mnie, ile było prawdy w słowach starego wygi.

 - Wystarczy! – ciotka usiadła na łóżku i zaczęła ssać penisa.

Koleżanka poszła w jej ślady i teraz staliśmy nad nimi, a one robiły nam dobrze. Sąsiadka była tak samo dobra jak pani Aurelia.

 - Zmiana! – teraz koleżanka mi lizała, a ciotka Andy’emu.

- Dobra, stop, bo zaraz się spuszczą! – powiedziała malarka.

Odwróciły się tyłem i wypięły tyłki.

 - No chłopcy, czas na główne danie!

Zaczęliśmy posuwać je jak na wyścigi. Czułem potrzebę rywalizacji, chciałem być od niego lepszy. W dodatku mój wzrok co chwila padał na jego pałę, jakbym porównywał, nie wiem dlaczego. Oddychaliśmy szybko, cichutko pojękując. Kobiety pomagały nam, pieszcząc sobie łechtaczki.

 - Zmiana! – zamieniliśmy się miejscami z chłopakiem i teraz wbijałem się w ciotkę z taka siłą, że jej pośladki plaskały o mój brzuch. Dyszała głośno, zwiększając tempo aż wreszcie dopadł ją orgazm.

 - Tak! – jęknęła – Dobrze! Nie przerywaj! – wiła się na moim członku jak piskorz.

Jak skończyła szczytować, usiadła z powrotem na brzegu i zaczęła mi trzepać. W tym czasie Andy doszedł i po kilku konwulsjach opadł na puszystą pupcię pani Aurelii.

 - Spuść się porządnie – usłyszałem ciotkę – chcę cię posmakować!

Dwa razy nie musiała tego powtarzać. Jak zacząłem tryskać, włożyła go do buzi, pieszcząc w środku językiem, a ja strzelałem jej prosto do gardła. Łykała z rozkoszą kolejne porcje, pocierając jeszcze nasadę dłonią. Przyjemność była tak silna, że zapomniałem o chłopaku, o obiekcjach, nie przeszkadzał mi już, chciałem tylko, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła.

 - Wspaniale! – zawołała sąsiadka – właśnie ukończyłeś drugi stopień wtajemniczenia! Jeszcze dwa i będziesz spełniony.

Byłem zadowolony, wreszcie miałem możliwość poznania prawdziwego seksu. Takiej przyjemności nie dałaby mi żadna młoda dziewczyna ze swoimi obawami.

„Tego nie bo się boję, tego nie , bo się brzydzę, tam nie bo boli” – słyszałem to wiele razy od niedoświadczonych partnerek.

   A tu? Nie ma zahamowań, nie ma obaw, wszystko dozwolone.

Schodząc w dół do swojego mieszkania, zastanawiałem się co kryje trzeci i czwarty stopień. Czy będę zaskoczony, czy może spełniony, jak powiedziała ciotka? Gdzie jest początek, a gdzie koniec erotyki? Czy będzie coś, czego nie będę chciał spróbować? A może będzie coś, czego nie powinienem próbować?

  Na te odpowiedzi musicie poczekać do następnej części :P.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Venom

Komentarze

Roz345/06/2020 Odpowiedz

Fajnie napisane. Więcej opisu ciała kobiet i byłby ideal

Gnom227/06/2020 Odpowiedz

Super opowiadanie. Czekam na następną część mam nadzieję że pojawi się jak najszybciej

nowy22/06/2020 Odpowiedz

Niesamowite. Twoje opowieści są jak narkotyk, czytasz i ciągle chcesz więcej j więcej. Czekam na następną część jak i inni. Pozdrawiam

Markus27/06/2020 Odpowiedz

Świetne opowiadanie. Czytając je podnieciłem sie mocno, jednocześnie fabuła wciągnęła mnie na tyle, że czuję niedosyt i czekam na ciąg dalszy. To jest lepsze od filmów

koz266227/07/2020 Odpowiedz

Super opowiadania, dokładnie opisane, widać że nie są one wyssane z palca. Czekam na kolejną część ;D

Amelia26/11/2020 Odpowiedz

Czy będzie kontynuacja tej wybitnej serii?

Pirat30/01/2021 Odpowiedz

Fajne, kiedy dodasz następną część?


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach