Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Oliwka, II

[Pierwsze wakacje z dziewczyną i perspektywa nagiej plaży... z kuzynką]
Wystrzeliłem.
Raz za razem. Spazm. Spazm.
I pustka w głowie. Jak łaskotanie od środka w brzuch. W tyłek. Gdzieś w środku. Mocno.
Ciepło. Czułem tylko ciepło. Nie od słońca. Opadłem na nią.

I nagle przyszła świadomość. Uderzyła jak horda barbarzyńców.
Kurwa! Minuta? Dwie? Przecież nie trzy! Przecież oglądałem filmy w necie. Bawiliśmy się sobą, czasem nawet długo. Przecież to nie był mój pierwszy raz. Przecież ręka rozdziewiczała mnie już setki razy! Jakim cudem tak już tak nagle?! Twarz płonęła mi ze wstydu!
Ania musiała poczuć, że panikowałem.
"Kocham Cię" wymruczała mi do ucha.
Nie pomogło. Byłem załamany. To nie było jak w moich wyobrażeniach. Miałem ją rżnąć. Triumfalnie wjechać przy wtórze fanfar jak Juliusz Cezar na czele VIII legionu w bramy wiecznej chwały.
W sumie, to skończyło się równie szybko i tragicznie. Dwadzieścia dźgnięć i fine.
Opadłem na nią. Wtuliłem twarz w jej włosy.
Nigdy nie byłem kozakiem przesadnie pewnym siebie ale pierwszy raz kompletnie nie widziałem co robić. Jak się wytłumaczyć. Tymczasem ona jak gdyby nigdy nic delikatnie odłożyła mnie na bok. Wysunąłem się z niej pokonany. Wstała i lekkim krokiem weszła znowu do wody.

Dosłownie przerażony patrzyłem za nią, jak pod wodą znikają kolejno jej łydki, uda, cudowny tyłek i ta jej okrągła talia od której nie mogłem oderwać wzroku.
Przystanęła na chwilę. Plusk! Zniknęła całkiem.
Kiedy nurkowała na pół sekundy jej włosy rozlały się na powierzchni złotym brązem. Zbliżało się południe a ja chciałem się zapaść pod ziemię. Zamknąłem oczy.

Ania obudziła mnie po swojemu. Bardzo delikatnie.
"Kotek, obudź się".
"Co?" poczułem chłodny wiatr.
"Chyba idzie deszcz" powiedziała zaniepokojona.
Poderwałem się z koca. Kurde, na ile przysnąłem? Godzinę? Szybki rzut okiem na niebo potwierdził oczywiste. Zaraz będzie lało. Niezabawna sytuacja, bo mamy ponad godzinę drogi do domu.
"Czemu mnie nie zbudziłaś?" powiedziałem na głos chociaż pamięć wróciła mi dosłownie w tym momencie i pożałowałem pytania.
"Zasnąłeś zaraz po" uśmiechnęła się. "Te chmury przyszły szybko".
Oczywiście. Przecież gdyby nie otaczający tą stronę jeziora gęsty las byłoby je widać wcześniej. Już byli byśmy w drodze, bo Ania nie lubi moknąć. Jeśli jest coś, co potrafi księżniczce dokumentnie zepsuć humor to właśnie deszcz. A zwłaszcza moknięcie w deszczu.
"No nie no tak no wiem" spanikowałem trochę z troski a trochę ze wstydu z powodu tego szybkiego... No. "Spakuję koc, lepiej wracajmy" rozkazałem i przez myśl przeleciało mi, że szybka ewakuacja uratowała mnie przed żenującą rozmową. Prawie momentalnie zaczęło kropić.
Strach ma wielkie oczy, jak mówią. Deszcz nie padał wcale przesadnie mocno chociaż długo i wracając do wioski w której się zatrzymaliśmy u wujka i ciotki byliśmy już kompletnie przemoczeni. Obsypani piachem z leśnych ścieżek, wywiani i całkowicie pozbawieni pamięci o wszystkim co działo się wcześniej. Teraz liczył się tylko ciepły koc, suche ciuchy i jakaś herbata.

Wjechaliśmy przez bramę na ogródek i szybko porzuciliśmy rowery przy altance stojącej za domem. Krótki sprint do ganku. Wreszcie mogliśmy odetchnąć. Zrzuciłem ociekający plecak i wczołgałem się do góry po schodach, do pokoju na poddaszu w którym nocowaliśmy. Pachniało tu tynkiem na starym drewnie. Uwielbiam styl i zapach pruskich murów. Ania człapała mokro zaraz za mną plaskając smukłymi stopami po deskach. Nie musiałem na nią patrzeć żeby wiedzieć, że jej nastrój był ponury jak listopadowy pogrzeb. Momentalnie, trzęsąc się z zimna, zaczęła zrzucać z siebie przemoczoną koszulkę, szorty i w końcu bikini. Kompletnie naga i milcząca szybkim krokiem rzuciła się na ręcznik schnący po porannym prysznicu na grzejniku pod oknem. Porwała go tak gwałtownie, że prawie oderwała grzejnik i w tej chwili drzwi skrzypnęły jeszcze raz.

"Oj! Sorry!" krzyknęła Oliwka cofając się na schody. Drzwi do małej łazienki były zaraz obok wejścia na poddasze więc Ania szła akurat wprost na nią goła i ewidentnie wkurwiona.
Jak tylko w łazience rozległ się dźwięk gorącego prysznica zza drzwi wejściowych wyjrzała blond główka kuzynki z żywymi i perfidnie rozbawionymi, zielonymi oczami.
"Zmokliście jak ja pierdolę :)" szczerzyła się a pode mną rosła na deskach kałuża.
"Masz więcej ręczników?" zapytałem szorstko. Sam byłem już całkiem wnerwiony.
"No pewnie, kotek :)" powiedziała ze swoim zwykłym, entuzjastycznym uśmiechem i zniknęła w dole schodów.
Kotek. Kurwa. Perfidnie w tym momencie. Jak tylko przyjechaliśmy i Ani pierwszy raz wyrwał się przy niej ten pieszczotliwy zwrot stało się i zostało przypieczętowane. Od tamtej pory Oli mówiła tak do mnie przy każdej okazji. Jak tylko o coś zapytałem, albo poprosiłem. Prześmiewczo. Bezczelnie. Prosto w twarz. Zawsze z psotnym uśmiechem. Nienawidziłem tego i uwielbiałem za każdym razem. Za dzieciaka droczyliśmy się bez przerwy i bez przestanku. Potem przez Internet. A teraz kiedy oboje dorośliśmy było jeszcze fajniej. "Podasz masło?" "Masz i smaruj, kotek :)". "Jedziemy nad jezioro?" "Oj jedziesz, kotek :)". "Tysiąc!" "To tylko fart, kotek :)" No ja żeż pierdolę! Byłem dwa lata starszy i kompletnie bezbronny. Dawniej to ja się z niej nabijałem, tymczasem Oliwka wyrosła na wredną, wioskową rusałkę. Chuda prawie jak patyk, wysokości krzaku agrestu, co rano gibała się boso i wywijała jakieś jogi na trawie przed małą altanką gdzie jadaliśmy jeśli pogoda dopisała. Zawsze z czegoś zadowolona. Właściwie to wystarczyło zjeść z nią śniadanie i nagle wszyscy żartowali, śmiali się i uśmiechali. I pomyśleć, że kiedyś to ja dokuczałem jej...

"Trzymaj" rzuciła mi ręczniki. "Zrobię coś ciepłego bo starzy pojechali do firmy. Złaźcie na dół jak się ogarniecie. Naszykuję koce :)"
"No. Chwila i zejdziemy" uśmiechnąłem się wzajemnie zupełnie bez przekonania.

Szybki prysznic i już opatuleni siedzieliśmy na dole na kanapie, pożerając interwencyjny rosół z kostki.
"No to was wypizdziło" rzuciła Oli rozbawiona. Rozłożyła się obok mnie.
"Ano wypizdziło" potwierdziłem pomiędzy szybkimi siorbnięciami.
"Bo ten buc sobie zasnął" Ania wciągała zupę w równym tempie dalej trochę się trzęsąc.
"Tu się tak zmienia pogoda. To przez jeziora."
"Nie wiedziałam".
"Zostawić was na chwilę..." Oli zarechotała z wyższością. "Gdzie wy pojechaliście?"
"Na Siecino". Wytłumaczyłem szybko trasę na dziki brzeg. Ona przecież musiała znać to miejsce.
"Poważnie?" Zapytała zdziwiona.
"Najpierw pedałowaliśmy przez piach i zarośla, potem zielsko na brzegu, masakra" Ania ewidentnie musiała coś z siebie wyrzucić.
"Wiem gdzie to jest".
Rzuciłem okiem na kuzynkę ale nawet jej zwykle psotne, zielone oczy teraz były wręcz złowieszczo zmrużone. Widzisz i wiesz - coś knuje. "Co?"
"To ja się pytam?"
"Ale o co?" przeczuwałem najgorsze.
"Pojechaliście na plażę dla golasów" prawie się roześmiała.
Oniemiałem. Zajęło mi kilka długich sekund żeby się ogarnąć. "Jak? Że dla nudystów? Tam nikogo nie było."
"Teraz mało ludzi tam jeździ. Nie pamiętam kiedy ostatnio tam na kogoś trafiłam".
"Ale kiedyś to była normalna plaża..." jeszcze nie zatrybiłem.
"Kiedyś. Potem zarosła i zdziczała i"
"Ej! Nieeee!? Ty tam jeździsz?" Ania była szybsza.
Nagle sam też zrozumiałem.
"No, czasem pojadę. Cipka lubi słońce" powiedziała z radosnym i nieskrępowanym uśmiechem po czym padło obowiązkowe "co nie, kotek :)"
"Bo jak ci kiedyś przypierdolę!" zagroziłem i wymierzyłem mocny cios poduchą z kanapy. Poduchy pamiętały jeszcze lata kiedy tłukliśmy się nimi zupełnie niewinnie. Teraz było prawie tak samo. Oliwka zapiszczała, porwała drugą i oddała cios. Gdyby była ruda mogła by zagrać Małą Mi.
"Ale że tam można tak legalnie?" Ania wyraźnie złapała temat. Przerwała nawet wciąganie zupy.
"No tak. Tam stowarzyszenie się zgłosiło, gmina się zgodziła i wolno i w sumie wszyscy tu o tym wiedzą. Dlatego mało kto tam jeździ."
Wszystko składało się w całość. Zarośnięty szlak, zarośnięta plaża, zero plażowiczów...
"Jeszcze w tym toku nie miałam czasu tam jechać" dodała. "I samemu trochę nudno. Możemy się wybrać jutro jak chcecie".
Poczułem się dziwnie. Ania na chwilę zastygła. Czas jakby stanął. Oliwka też opuściła wzrok. Zapytała jak o dokładkę zupy ale zamarła w bezruchu zupełnie dla niej nienaturalnym. Niezręczna chwila.
"Co myślisz?" Dotarł do mnie głos Ani.
Spojrzałem na nią. Potem na dziwnie zainteresowaną zwykłą poduchą kuzynkę.
"Nie no... jak dla mnie... ok" wydukałem bo przecież oczywistym było że nie pojedziemy tam opalać się w futrach tylko we troje bez niczego. Nago. Poczułem jak momentalnie mi staje. Ale z podniety czy ze strachu? Co tu się dzieje?
"Dla mnie też ok" powiedziała Ania i nagle mi ulżyło. Chyba jednak się bałem jakiegoś dzikiego 'jak możesz?! jak to?! nago tak z inną dziewczyną?!'
Oli - zupełnie nie zmieszana - nagle straciła zainteresowanie poduchą. Wyciągnęła się jak długa i wyprężyła smukłe nogi rozczapierzając palce w stopach. "Fajnie :)"




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





shortstorylong

Komentarze

Ziombel20/07/2020 Odpowiedz

Dawaj 3 cześć

Cieszę się, że Ci się spodobało :) Pozostałe części już zmoderowane po poprawkach możesz przeczytać od ręki. Historia nie jest zamknięta. Za kilka dni długie bardziej angażujące side-story ;)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach