Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Inicjacja u Sadysty cz.1



Nie tak to sobie wszystko wyobrażałam. Od chwili gdy zostałam przyjęta na służbę minęły już ponad dwa tygodnie, a On nawet mnie nie dotknął. Nigdy nie odwiedzał mnie w moim pokoiku, ani razu nie przywołał mnie też do siebie. Spotykaliśmy się jedynie przypadkiem, lecz nawet wówczas nie okazywał mi zainteresowania. Mijał mnie po prostu w milczeniu, najczęściej nie zaszczycając przelotnym nawet spojrzeniem.


Sama nie mogłam Go zagadnąć, czy choćby patrzeć na Niego bez pozwolenia. Bardzo pragnęłam Jego pieszczot, dotyku, uwagi, lecz nie ważyłam się o nie upomnieć. W Jego obecności spuszczałam pokornie wzrok, przyjmowałam ustaloną pozycję i czekałam, aż wyda mi polecenie lub się oddali. Takie były Zasady, a ja zobowiązałam się ich przestrzegać. A musiałam przestrzegać Zasad, jeśli chciałam pozostać w Domu, jeśli chciałam przejść inicjację i zostać Jego pełnoprawną suką

Zasad była nieco ponad setka, a każda z nich w jakiś sposób regulowała moją obecność w Domu. Począwszy od ubioru, przez zachowanie w określonych sytuacjach, na codziennych obowiązkach kończąc. Szczegółowa lista została mi przekazana już pierwszego dnia służby, i od tej pory musiałam nauczyć się żyć według Jego Zasad. Dla kogoś, kto tak jak ja był w przeszłości na bakier z wszelkiego rodzaju normami społecznymi, nie było wcale takie proste. On miał jednak swoje sposoby, aby przekonać mnie do posłuszeństwa.

Za naruszenie lub łamanie Zasad Domu byłam karana. Kary różniły się intensywnością oraz formą w zależności od rodzaju przewinienia. Najczęściej byłam chłostana, przypinano mi klamerki na sutki, lub rozpychano odbyt nieproporcjonalnie dużą zatyczką analną. Po czasie odkryłam, że ból jakiego wówczas doświadczałam, sprawiał mi swego rodzaju perwersyjną przyjemność. Zdarzało mi się jednak doświadczać tu bardziej wyrafinowanych tortur, tak bolesnych i upokarzających, że wolałabym nie wracać do nich pamięcią.

Wymierzaniem kar zajmowała się zawsze Brunetka - ta sama, która “przywitała mnie” gdy przybyłam do Domu. Zasady określały ją jako moją Przełożoną i tak właśnie miałam się do niej zwracać. To On zobligował mnie do pełnego posłuszeństwa wobec niej, oraz bezwarunkowego i natychmiastowego wykonywania wszelkich jej poleceń. Brunetka zajmowała się także moją edukacją, organizowała mi codzienne zajęcia oraz czas wolny. Byłam od niej w pełni zależna, co wykorzystywała uprzykrzają mi życie niemal na każdym kroku.

Brunetka nie kryła się ze swoją niechęcią do mnie. Wciąż zachowywała się tak, jakby obcowanie ze mną było dla niej przykrym obowiązkiem - i tak zapewne było. Traktowała mnie z wyższością, mówiła jak do przygłupa, patrzyła na mnie z nierozłączną pogardą. Karała pod byle pretekstem, niezmiennie surowo i brutalnie. A mimo to nigdy nie odważyłam się jej w żaden sposób sprzeciwić, czy choćby okazać niezadowolenie z jej postawy. Posłusznie wykonywałam wszelkie, nawet najbardziej absurdalne polecenia, z pokorą znosiłam otrzymywane od niej razy.

Bruneta w pewien sposób mnie fascynowała. Kobiety nigdy mnie szczególnie nie pociągały, lecz już sama obecność brunetki wystarczyła, abym zrobiła się mokra. Jej wyniosłe a jednocześnie kuszące ruchy, nienaganna prezencja oraz perfekcyjnie wyrzeźbione ciało, działały na mnie niczym czerwona płachta na byka. Szybko przekonałam się, że bycie wobec niej uległą sprawia mi niemal tyle samo satysfakcji co służba Jemu. A ona, wbrew swemu zachowaniu, także musiała czuć do mnie jakiś pociąg.

Czasami zdarzało się, że Przełożona używała mnie do zaspokajania swoich potrzeb. Bo określenie “używała mnie” najlepiej chyba oddawało naturę naszych intymnych relacji. Nigdy nie dbała o moją satysfakcję, nigdy nie odwzajemniała moich pieszczot, a jedynie wymagała, wskazywała i nakazywała. I to chyba właśnie ten egoizm jeszcze bardziej mnie na nią nakręcał. Byłam zabawką w jej rękach, bezwolną sex lalą zdaną na jej łaskę i niełaskę, i muszę przyznać, że w pełni mi to odpowiadało.

Godziłam się na wszystko, byle tylko zaspokoić jej zachcianki. Przełamywałam opory przed najbardziej nawet obrzydliwymi, perwersyjnymi zabawami, jeśli tylko tego ode mnie zażądała. A im bardziej jej ulegałam, tym bardziej wykorzystywała moją uległość. I w końcu, na kilka dni przed moją inicjacją zgotowała mi prawdziwy koszmar na jawie. Koszmar, którego nigdy już chyba nie zapomnę. Koszmar, który na zawsze pozbawił mnie niewinności.



***


Tego pamiętnego dnia rano brunetka oznajmiła mi, że jedzie na zakupy, a ja w tym czasie miałam zająć się sprzątaniem Domu. Nie zdziwiło mnie to jakoś szczególnie, gdyż wcześniej już zdarzały się tego typu sytuacje. Zdziwił mnie natomiast ubiór, jaki przygotowała dla mnie moja Przełożona. Krótka lateksowa sukienka z odsłoniętymi plecami i dużym dekoltem, skąpe stringi, obroża z napisem “szmata” i buty na wysokim, niemal piętnasto centymetrowym obcasie. Do tego miałam natrzeć ciało wonnym balsamem, nałożyć ostry makijaż, a w odbyt wcisnąć sobie elegancką zatyczkę analną.

Wedle obowiązujących mnie Zasad, tak wyzywająca prezencja zarezerwowana była wyłącznie dla Niego. Z tego co było mi jednak wiadomo, Pan Domu wyjechał w interesach i miał wrócić dopiero za kilka dni. Pomimo wątpliwości wykonałam jednak polecenie, gdyż z doświadczenia wiedziałam, że przeciwstawianie się Brunetce wiązało się z surową karą. Na pośladkach czułam jeszcze pręgi po ostatniej chłoście i wolałam nie ryzykować jej gniewu. Wykonałam więc codzienne poranne ćwiczenia fizyczne, wykąpałam się, pomalowałam, ubrałam, i z zatyczką w odbycie czekałam pokornie na dalsze instrukcje.

Brunetka zjawiła się w moim pokoiku niespełna pół godziny później. Jak zwykle prezentowała się zjawiskowo - czerwona suknia za kolana z sięgającym biodra wycięciem z boku odsłania długie, zgrabne nogi, a opięty materiał podkreślał jej perfekcyjnie wyrzeźbioną figurę oraz duże, kształtne piersi. Soczyste, pomalowane na czerwono usta wykrzywiał uśmieszek, a z kusząco zielonych oczu zdawało się promieniować samozadowolenie. Jak zwykle byłam nieco onieśmielona wyglądem Brunetki i jej wyjątkowo dobry nastrój nie wzbudził moich podejrzeń.

Przełożona obejrzała mnie z każdej strony, obmacała niczym towar w sklepi, powąchała, i w końcu wyraziła skromną aprobatę dla moich przygotowań. Wytłumaczyła mi, że podczas jej wizyty w mieście ja zajmę się wycieraniem kurzów w salonie. Na zakończenie swego wywodu dodała, że abym “nie miała za łatwo” będę sprzątać ze związanymi rękoma. Nie wyjaśniając nic więcej wyciągnęła z torebki linę i sprawnie unieruchomiła mi dłonie za plecami. W usta wcisnęła mi kneblującą, silikonową kulkę, po czym przypięła do niej miotełkę do kurzu. Na odchodne klepnęła mnie w tyłek i śmiejąc się w głos kazała zaraz zabierać do roboty.

Stałam w progu gapiąc się z niedowierzaniem na odchodzącą Brunetkę, która jak zwykle przy tego typu okazjach kręciła ostentacyjnie swym zgrabnym tyłeczkiem. Dopiero chwilę po tym, jak zniknęła za najbliższym rogiem, wzięłam się w garść i ruszyłam z miejsca. Chodzenie na wysokim obcasie ze skrępowanymi z tyłu rękami i z dyndającym przed twarzą puchowym wyciorem, nie należało do prostych, więc dotarcie do salonu zajęło mi znacznie więcej czasu niż zazwyczaj. Czułam się idiotycznie, lecz nie mając w zasadzie innego wyjścia, zabrałam się do pracy.

Początkowo sprzątanie szło mi wyjątkowo topornie. Potykałam się o własne nogi, zataczałam niezgrabnie nie mogąc utrzymać równowagi. Kichałam przy tym raz za razem, gdy w powietrze wzbijały się tumany poruszonego miotełką kurzu. Dotarcie do wielu trudno dostępnych miejsc wymagało ode mnie sporych akrobacji. Na zmianę nachylałam się, wypinałam, prężyłam, wyciągałam ku górze szyję. Pomimo tych trudności starałam się możliwie jak najlepiej wykonywać moje obowiązki. Wiedziałam bowiem, że od tego jak się dziś sprawdzę, może zależeć moja przyszłość w Domu.

Podczas pracy rozmyślałam o czekającej mnie wkrótce inicjacji. Za kilka dni zakończy się mój trzytygodniowy “okres próbny”, w trakcie którego miałam zapoznać się z panującymi w domu Zasadami, przyszłymi obowiązkami, oraz domownikami. Był to także czas dla mnie na podjęcie ostatecznej decyzji co do tego, czy chcę w Domu pozostać na dłużej. A choć ze względu na sposób, w jaki mnie tu traktowano nie była to łatwa decyzja, to niesamowite orgazmy osiągane podczas co nocnych masturbacji sprawiały, że bardzo trudno byłoby mi stąd odejść. Wiedziałam, że chcę zostać pełnoetatową suką już od pierwszego spotkania z Nim. A im bliżej inicjacji byłam, tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu.

Nie mogłam się wręcz doczekać chwili, gdy stanę się pełnoprawną lokatorką Domu. Sama myśl o tym że wreszcie będę mogła Mu służyć swym suczym ciałem jak należy wystarczyła, abym zrobiła się mokra. Śluz szybko przesiąkł przez moje skąpe majteczki i zaczął spływać po wewnętrznej stronie uda. Cipka paliła mnie swym wewnętrznym żarem, jakby prosząc się o pieszczoty. A choć masturbacja bez pozwolenia była w Domu surowo zakazana, to gdyby nie unieruchomione za plecami dłonie bez wątpienia wykorzystałabym taką okazję. W końcu zrobiłam się tak napalona, że zaczęłam ocierać się podbrzuszem o wystające elementy mebli, lecz nie dało mi to spełnienia, a jedynie wzmogło jeszcze i tak już ogromne podniecenie.

Nieudolne próby zaspokojenia moich nadmiernie rozbudzonych żądzy tak bardzo mnie zaabsorbowały, że nawet nie zauważyła kiedy do salonu ktoś wszedł. Gdy go wreszcie zobaczyłam wzdrygnęłam się i wyprostowałam tak gwałtownie, że omal nie wywróciłam pobliskiego regału z książkami. Stojący w wejściu mężczyzna uśmiechnął się szeroko na ten widok i drapiąc się po obfitym brzuszysku ruszył w moją stronę. Zastygłam w bezruchu i patrzyłam na niego, nie wiedząc co robić i czego się właściwie spodziewać.

Ten na oko pieciesiecioparoletni, niechlujny, łysiejący typek, zdawał się zupełnie nie pasować do wytwornego salonu, i w pierwszej chwili zupełnie go nie skojarzyłam. Zaraz jednak rozpoznałam charakterystyczny znoszony t-shirt z grafiką przedstawiającą trupią czaszkę i wiedziałam już z kim mam do czynienia. Pan Stasiu pełnił w Domu funkcję nadzorcy, złotej rączki oraz ogrodnika w jednym - tak przynajmniej utrzymywała Brunetka, wyjaśniając mi jakiś czas temu kim był szwendający się po ogrodzie mężczyzna.

Stachu mieszkał w pobliskiej wiosce i zjawiał się w Domu zawsze, gdy zaszła taka potrzeba. Do tej pory widziałam go kilka razy, nigdy z tak bliska, zawsze jednak z nierozłączną skórzaną torbą na narzędzia, w wytartych jeansach, klapkach “kroksach”, oraz w koszulce z trupią czaszką. Był wysoki, szeroki w barach i jak na swój wiek całkiem krzepki, lecz ze względu na liczne zaniedbania - otyłość, tłuste włosy oraz umazane smarem dłonie, wzbudzał we mnie raczej niechęć. Nigdy nie zaprzątał mi jednak zbytnio głowy, bo wedle panujących w Domu zasad, nie powinnam mieć z nim do czynienia.

“Czarna wezwała mnie, żeby naprawić klimatyzację.” - rzucił nadzorca, zatrzymując się na wyciągnięcie ręki ode mnie. Potem dodał jeszcze coś w stylu, “że takiego widoku się nie spodziewał”, ale ja już go nie słuchałam. Obróciłam się do niego plecami i nie za bardzo wiedząc jak się zachować wróciłam do przerwanej pracy. Kontynuowałam wycieranie kurzu z nadzieją, że Stachu zajmie się swoją robotą i da mi spokój. Czułam co prawda na sobie jego pożądliwy wzrok, ale łudziłam się, że na nic się nie odważy. Lecz gdy poczułam dłoń na swym obnażonym pośladku, wiedziałam już, że bardzo pomyliłam się w ocenie sytuacji.

Obróciłam się krzycząc, aby “zabrał ode mnie swoje brudne łapy”, ale knebel zagłuszył moje słowa czyniąc z nich nieartykułowany, żałosny bełkot. W odpowiedzi Stachu głośno zarechotał, a w śmiechu tym było coś takiego, że aż przeszedł mi po plecach dreszcz. Instynktownie spróbowałam się wycofać, lecz Stach złapał za dyndającą mi przed twarzą miotełkę i szarpnięciem przyciągnął mnie za nią do siebie. Gdy trzymając za wycior nachylił się do mnie, poczułam ostry zapach jego potu zmieszany z równie odrzucającą wonią taniej wody po goleniu. “Bądź grzeczną dziewczynką, albo pożałujesz...” - wyszeptał mi złowieszczo do ucha.

W pierwszym odruchu chciałam zacząć się wyrywać, lecz wówczas powróciło do mnie to, co jeszcze powiedziała mi Brunetka na temat stojącego przede mną mężczyzny. Wspomniała, że swego czasu Pan Domu w ramach kary “udostępniał” swoje suki Stachowi. Dziewczyny wracały jednak z tych spotkań w tak tragicznym stanie, że szybko porzucił ten pomysł. Po kilku poważniejszych wypadkach, Stach otrzymał wręcz zakaz zbliżania się do lokatorek Domu pod groźbą wyrzucenia z pracy. Najwyraźniej jednak dozorca niezbyt przejmował się tego typu zakazami.

Stachu zapytał mnie czy będę grzeczną dziewczynką, lecz ja - sparaliżowana strachem, tylko stałam i gapiłam się na niego tępo. A że nie należał do ludzi zbyt cierpliwych, po krótkiej chwili bezowocnego oczekiwania na odpowiedź, wziął szeroki zamach i grzmotnął mnie otwartą dłonią w twarz. Wcześniej zdarzało mi się już zostać spoliczkowaną, nawet Pan Domu przy okazji naszego pierwszego spotkania musiał mi w ten sposób pokazać “kto tu rządzi”. Nigdy jednak nie oberwałam jeszcze tak mocno jak od Stacha - jego szorstka, twarda dłoń grzmotnęła mnie z siłą ciosu bokserskiego. Nogi momentalnie zrobiły mi się miękkie jak z gumy, osunęłam się na kolana.

Musiałam na moment stracić przytomność, bo gdy się ocknęłam nie miałam już w ustach knebla. Dozorca stał przy mnie w jednej dłoni ściskając moją miotełkę do kurzu, a drugą przytrzymywał mnie za włosy. Przypuszczam że gdyby nie ten asekuracyjny uchwyt, to zapewne runęła bym znokautowana na podłogę. Mocno odczuwałam skutki niedawnego uderzenia - przed oczami wirowały mi mroczki, z kącika ust wyciekała krwawa plwocina, kręciło mi się w głowie. Nie byłam w stanie zebrać myśli i chyba nie do końca rozumiałam, co się tak właśnie wydarzyło.

Stach sprawiał wrażenie zadowolonego z siebie - uśmiechał się szeroko, gestykulując żwawo trzymaną w dłoni miotełką. Coś do mnie mówił, lecz wciąż jeszcze nieco zamroczona ciosem nie byłam w stanie zrozumieć co. Jego intencje stały się dla mnie jasne w chwili, gdy rozpiął rozporek i wydobył ze spodni kutasa. Muszę przyznać, że widok zrobił na mnie spore wrażenie - jego penis, choć wciąż jeszcze miękki, był większy niż niejeden jaki widziałam w pełnym wzwodzie. Najwyraźniej musiał dostrzec w moich oczach ekscytację, bo bezceremonialnie przycisnął mi główkę kutasa do ust, a ja - jakby wbrew sobie, natychmiast go połknęłam.

Pomimo swych ogromnych rozmiarów miękki kutas wcisnął się we mnie bez większego oporu. A Stachu, przytrzymując mnie stanowczo za włosy i dociskając mi biodra do twarzy, zadbał o to, aby się nie wysunął. Czułam w nozdrzach ostry zapach potu, a w ustach słonawy posmak niemytego penisa, lecz podniecenie brało we mnie górę nad obrzydzeniem. On także musiał się na mnie nakręcać, bo z każdą upływającą chwilą jego masywne przyrodzenie robiło się coraz twardszy. W końcu zabrakło mi na niego miejsca w ustach i chcąc nie chcąc musiałam wpuścić go głębiej.

W takcie pobytu w Domu wytrenowałam głębokie gardło do perfekcji. Nigdy nie miałam z tym zresztą większego problemu, a po trzy tygodniowym treningu potrafiłam wcisnąć w siebie ogromne, wzorowane na murzyńskim penisie dildo. A mimo to nie byłam gotowa na to, co mnie właśnie czekało. Kutas Stacha w zwodzie musiał mieć średnicę przynajmniej przedramienia, bo moje gardło nigdy jeszcze nie było tak szczelnie wypełnione. Miałam wrażenie, że wciska mi się aż po sam przełyk i najpewniej nie była to tylko moja imaginacja.

Z największym trudem powstrzymywałam odruch wymiotny. Gdyby nie godziny spędzone na treningu z czarnym dildem, kutas Stacha po prostu by mnie udusił. Zresztą, zapewne i tak by się to w ten sposób dla mnie wkrótce skończyło, gdyby nie to, że dozorca doszedł zaskakująco szybko. Byłam zbyt podniecona, zbyt zaabsorbowana tym co ze mną robił, aby oszacować ile to wszystko mogło trwać, lecz skończyło się równie nagle jak się zaczęło. Nagle Stachu wyprężył się niczym struna, jęknął przeciągle, jego kutas zadrżał, a usta zalała mi gorzka i wyjątkowo rzadka sperma.

Stachu wysunął się ze mnie gwałtownie, a ja, nie mogąc się dłużej powstrzymać, zwymiotowałam. Zawartość jąder Stacha wyleciała ze mnie i z chlustem wylądowała na podłodze. Dopiero wówczas zdałam sobie sprawę ile tego tak naprawdę było - a było naprawdę sporo. Nigdy wcześniej nikt mnie tak obficie nie zalał - gdyby zebrać nasienie dozorcy do kupy to idę o zakład, że uzbierałaby się sporych rozmiarów kubek. A choć sperma smakowała wyjątkowo ohydnie, to nie po trzy tygodniowym poście po prostu nie mogłam się jej oprzeć. Nie myśląc za wiele pochyliłam się i zaczęłam łapczywie zlizywać soki Stacha z podłogi.

Przez moment czułam zażenowanie własną postawą, lecz sucza natura zaraz wzięła we mnie górę. Zaczęłam czerpać satysfakcję z tego co robiłam, być dumna z tego kim się stałam. Oto nieznajomy oblech napadł na mnie, brutalnie pobił, po czym zgwałcił w usta, a ja zamiast czuć z tego powodu smutek, rozkoszowałam się jego spermą. A jedyne czego tak naprawdę w tym momencie żałowałam, to że nie mogłam się przy tym pieścić, gdyż ręce wciąż miałam unieruchomione za plecami. W tej właśnie chwili w pełni zaakceptowałam fakt, że napis na mojej obroży - “szmata”, idealnie oddawał to kim tak naprawdę byłam.

Podniosłam wzrok dopiero wtedy, gdy ostatnia kropla spermy zniknęła z podłogi. Stacha nie było już w pobliżu - siedział na fotelu w głębi pomieszczenia i paląc papierosa przyglądał mi się uważnie. Musiało mu się spodobać to co robiłam, bo gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, skinął mi z aprobatą głową. Wstyd i strach ponownie musiały wziąć we mnie górę nad podnieceniem, bo nagle przyszło mi do głowy, że będzie dla mnie lepiej jeśli natychmiast zejdę mu z oczu. Jak pomyślałam tak zrobiłam - dźwignęłam się z trudem na równe nogi i ze spuszczonym wzrokiem ruszyłam w stronę wyjścia z salonu.

Nie zdążyłam zrobić nawet trzech kroków, gdy w miejscu zatrzymał mnie stanowczy głos Stacha. Kazał mi czym prędzej wracać, bo jak mi oznajmił “zabawa się dopiero zaczęła”. Teraz już wiem, że powinnam wówczas czym prędzej od niego uciec, zaszyć się w swym pokoju i nie wychylać aż do powrotu Brunetki. A jednak z jakiegoś powodu nie zrobiłam tego. Obróciłam się do szczerżącego się w złowieszczym uśmieszku Stacha i w odpowiedzi na jego pytanie “czy będę jego grzeczną szmatą?”, pokornie pokiwałam twierdząco głową.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Algos

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach