Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Oliwka, epilog.

[Moja dziewczyna brutalnie doprowadza kuzynkę do orgazmu. Niestety wakacje się kończą]

Rżnąłem ją mocno. Przygryzła mi wargę. Czułem lekki ból a w ustach smak krwi. Mój kutas wślizgiwał się w jej ciepłą cipę a jaja odbijały się od umywalki. To była tylko chwila. Trzymała mnie przy sobie. W sobie. Kiedy skończyliśmy, złapała nogami i nie chciała puścić. Całowaliśmy się jak kochankowie po długiej rozłące. Trzymałem jej twarz w rękach. Silnymi jak na takie maleństwo ramionami obejmowała mnie za szyję trzymając w jednej garści moje włosy. Szafka pod umywalką skrzypiała. Mogliśmy trochę naruszyć jej integralność. Łakomie pochłanialiśmy języki jeszcze przez jakiś czas, na zmianę wpychając je sobie do ust aż ochłonęliśmy oboje. Zdjąłem ją z umywalki. Pocałowałem w czoło. Sam nie wiem dlaczego. Wróciliśmy do łóżka. Położyliśmy się przytuleni. Nasze nogi splotły się w jedno. Moja dziewczyna spała dalej twardo zaraz obok. Udało nam się rozplątać cienką kołdrę. Okryliśmy się i przyjemnie schłodzeni dotykiem lnianej poszewki zapadliśmy w sen.

Kiedy rano otworzyłem oczy, dziewczyn nie było w łóżku. W łazience woda lała się z prysznica. Podniosłem się i rozejrzałem. Na podłodze dalej leżała zdewastowana już teraz plansza do Monopoly, kilka pustych butelek po piwie i całkiem sporo ubrań. Okno było uchylone i ptaki jak zwykle o tej porze latem napierdalały mając pod ogonami, że chciałbym jeszcze pospać. Musiałem znaleźć Oliwkę. Dokończyć rozmowę, którą w chwilowym nocnym przebudzeniu przerwał nam psujący szafki namiętny seks. Wstałem, pospiesznie pościeliłem łóżko i wszedłem do łazienki.

W kabinie Oliwka przyciśnięta całym ciałem do ściany wypinała tyłek. Woda lała się po jej włosach, plecach, małych pośladkach i po ręce, która znikała między jej smukłymi udami. Na drugim końcu ręki klęczała Anka. Pod zasłoną ociekających brązowych włosów leżących ciężką kurtyną na ramionach i plecach. Sięgała pod moją kuzynkę ruszając ręką rytmicznie. Szybko. Ciągnęła do siebie i gibkie plecy kuzynki wygięły się nienaturalnie. Trwały tak obie bokiem do mnie. Woda lała się po ich ciałach. Oli popatrzyła na mnie. Ręka przyspieszyła więc raptownie złapała ją za nadgarstek. To nic nie dało. Została ukarana zwiększeniem tempa. Szybciej. Anka docisnęła ją do ściany jeszcze mocniej. Wciskała w nią palce jak maniak. Prawie jak dłuto młota pneumatycznego. Ktoś jęczał przez zęby. Oli zacisnęła oczy. Wydała z siebie pulsujący kwik. Nogi się pod nią ugięły i opadła w brodzik.

Moja kochana dziewczyna z sadystycznym uśmiechem którego nigdy wcześniej nie widziałem obróciła głowę w moją stronę. Opłukała się wodą cały czas patrząc mi w oczy. Już prawie zapytałem 'kim ty, kurwa, jesteś' ale ten pokaz robił wielkie wrażenie. Zawsze w jakiś sposób przypominała mi kota. Przed chwilą zobaczyłem mordercę, znęcającego się nad ofiarą. Jak kotka, która złapała mysz, zamierza zjeść ale jeszcze przez chwilę zadaje jej cierpienie. Wyciągając każdą drobinę frajdy z tej chorej zabawy. Rozkoszując się władzą.

Nagle jej uśmiech zmienił się w zwykły. Miły i delikatny. Stałem jak kołek patrząc, jak wyciera ręce, nogi, piersi. Wytarła włosy i zawinęła je w ręcznik. Stąpając bezszelestnie, zmysłowo podeszła do mnie i pocałowała krótko.

Ale jestem głodna. Zjedzmy coś.”

„Ania, co Ty robisz?” zapytałem kompletnie nie wiedząc co się dzieje wokół mnie. W ogóle. W ciągu ostatnich dni.

To tylko seks. Zawsze chciałam wymęczyć taką Małą Mi ale nigdy nie spotkałam takiej niepokornej. No przestań się stresować. Ciebie też lubię. Jak mnie pieścisz. I pierdolisz. Musimy to robić częściej.”

"Ale to jest moja kuzynka” próbowałem brzmieć poważnie.

„No daj spokój. To na prawdę nie ma znaczenia jak chcesz kogoś wyruchać. To tylko przyjemność. Oboje mieliście na siebie ochotę. To było oczywiste. Prawda?” rzuciła w stronę kabiny

Oliwka zaczęła powoli podnosić się z brodzika. „Prawda.”

„Ale jak wy to sobie wyobrażacie? Że co? Będziemy się ruchać codziennie i potem co?”

„Nic. To tylko seks” złapała mnie za jajka i lekko ścisnęła. „Nie mów, że Ci się nie podoba.”

W tym momencie kutas stanął mi jeszcze sztywniej. Zaprzeczanie było by głupie chociaż w pierwszym odruchu właśnie to chciałem zrobić. Tylko co, jeśli ona ma rację? Może to jest tylko seks? Przecież nie planujemy założenia rodziny. Krzyżowania genów i takich tam innych spraw pokroju Crastera zza Muru. Uderzyło mnie coś jeszcze. To, co powiedziała Oliwka w nocy.

„Ania, kochałaś się z kimś jeszcze?” wymamrotałem znowu patrząc jej w oczy.

„Co masz na myśli?” szyderstwo w jej głosie prawie dźgnęło mnie jak sztylet. „Czy cię ZDRADZIŁAM?” wypowiedziała to słowo bezczelnie drwiącym tonem. „No nie bądź głupi. Nie zdradzałam cię. Na prawdę cię lubię. Jesteś... inny. A seks to po prostu seks. Tylko seks.”

Zaczęło do mnie docierać. „To z iloma facetami się już ruchałaś?” oskarżyłem.

„Wieloma. I nie będzie mi ani trochę przeszkadzało jeśli też tak to potraktujesz. Lubię z tobą być. Czuję się przy tobie wyjątkowa. I mnie bawisz. A jak będziesz chciał przelecieć jakąś laskę, to możesz to zrobić. Albo możemy to zrobić razem.”

Stałem jak przemieniony w kamień. Byłem gotowy wybuchnąć. Nawrzeszczeć na nią! Właściwie to byłem o krok od tego, żeby przypierdolić jej w twarz! Pewnie bym to zrobił. Gdyby nie to, że co mówiła – miało sens. Nie stałem przed nią dumny i cnotliwy jak rycerz z ballady. Raczej zawstydzony i obnażony. Dosłownie i w przenośni. Przecież i tak oglądałem się za innymi dziewczynami. Na wszystkich bogów! Bez większych hamulców jebałem się z kuzynką!

Staliśmy chwilę w bezruchu. Oli wygramoliła się na chwiejnych nogach z kabiny i otuliła czerwonym ręcznikiem. Ta sytuacja, to miejsce, ten układ. Decyzja była dawno podjęta. Nie mogłem temu zaprzeczać. Sam tego chciałem. Sam TEGO chciałem.

Pocałowałem Ankę. Pocałowałem Oliwkę. Poszliśmy zrobić śniadanie.

 

Reszta wakacji w krainie pięciu jezior karmiła nas rozkosznym wiatrem niesionym znad liściastych lasów. Szumem szuwarów i tataraku. Kolorami ziół mieniącymi się w ciepłym słońcu lipca i niemalże codziennym seksem. Wujek z ciotką, jak przystało na zapracowanych ludzi rozkręcających swój świeżo upieczony startup, wyjeżdżali rano do miasta. Wracali wieczorem. Nie mieli nawyku kontrolowania, co dzieje się z młodzieżą. Mijaliśmy się przez chwilę jedząc kolację albo grając w karty w ogrodowej altanie. W domu byli zbyt zmęczeni i mieli wiele ważniejszych spraw niż dzieciaki. Wymarzeni starzy. Dopóki nie przeginaliśmy pały z alkoholem albo hałasem nic ich nie interesowało. Rowery, jezioro, koc, altanka, wspólny seks, cudowny sen. Cudowny seks, wspólny sen? Chyba tak to potem wyglądało. Po kilku dniach zaczęliśmy rozumieć się na jakimś innym poziomie. Wcześniej nie wiedziałem, że to umiem. Jedno spojrzenie – było wiadome, że ktoś ma ochotę na szybki pocałunek. Delikatne objęcie. Przytulenie. Zwłaszcza, kiedy jechaliśmy do miasta. Albo kiedy na naszym ulubionym brzegu jeziora natknęliśmy się na innych 'plażowiczów'. No, to jest akurat materiał na zupełnie inną historię, którą też chętnie opowiem. Każdy dzień był jednocześnie dokładnie taki sam i sto razy lepszy od poprzedniego. Przyzwyczailiśmy się do siebie. Dni zaczęły się robić krótsze a komary bardziej wkurwiające. Sucha i ciepła druga połowa lata sprawiła, że dęby, olchy i buki zaczęły powoli zrzucać liście. Zmienił się zapach przyrody i zaczęliśmy smucić się nieuniknionym rozstaniem. Radosny, nieskrępowany seks zmienił się w przytulanki i wyznania. Obiecywaliśmy sobie, że wymyślimy coś żeby być razem. Graliśmy w karty bez większej radości uśmiechając się do siebie smutno.

Ostatniego wieczoru długo leżeliśmy razem na kocu. Nasze stałe miejsce na nagiej, dzikiej plaży nad Siecinem było ładnie wydeptane. Nie chowaliśmy się już pośród badyli bylicy i pokrzyw. To była nasza mała plaża. Jedyne takie miejsce we wszechświecie. Żadne z nas nie chciało iść do wody. Patrząc w lekko zachmurzone niebo przeczesywałem palcami krótkie włosy leżącej po mojej lewej stronie Oliwki. Głaskałem jej ramiona, opalone na delikatny brąz. Pieściłem małe, twarde piersi ze sterczącymi sutkami. Leżała na płasko, rozciągnięta i piękna. Anka powoli i delikatnie całowała mnie w podbrzusze. Raz za razem. Za każdym razem w inne miejsce. Jej wargi dotykały, delikatnie łaskotały mnie jak przysiadająca ważka. Założyłem drugą rękę pod głowę. Zamknąłem oczy. Wiatr szumiał liśćmi drzew. Myślałem o tym, jak bardzo będzie mi tego brakowało. Obróciłem głowę i pocałowałem Oliwkę w policzek. Obróciła swoją i oddała pocałunek. Patrzyliśmy sobie w oczy.

„To bez sensu, że musimy wyjechać.”

„Takie życie, kotek.” wyszeptała zadziornie.

„O ty!” rzuciłem się na nią i zacząłem łaskotać mszcząc się za 'kotka'. Chichotała i skuliła się jak noworodek.

„Przestań!”

Anka dołączyła się do dziecinnych tortur. Oli broniła się ale pomimo jej sporej jak na tak drobne ciało siły została szybko spacyfikowana. Całowaliśmy ją oboje gdzie popadnie. Kiedy spotkaliśmy się ustami moja dziewczyna wpiła się we mnie głębokim pocałunkiem.

„Musimy tu wrócić” stwierdziła kategorycznie.

„Wiem.”

„No ja mam nadzieję, że wrócicie” Oliwka podciągnęła ją wyżej i obdarzyła namiętnym pocałunkiem.

Leżały na sobie. Wtulone i tęskniące. Czułem jak bardzo będzie mi brakowało tego jędrnego ciałka. Smukłych, surowych mięśni dziewczyny ze wsi, które odznaczały się delikatnie pod jej skórą. Uwielbiałem, jak oplatała mnie nogami jakby zaborczo chwytała i nie chciała nigdy wypuścić. I tego jej rozczapierzania palców u stóp kiedy była zadowolona z siebie.

„Musimy się zbierać. Musimy się spakować na rano” powiedziałem cicho i smutno „pociąg jedzie o 7 a chciałbym jeszcze szturchnąć was zanim wyjedziemy.”

Ubiłem komara który bezczelnie usiadł mi na udzie. Myślałem o tym, jaka jest szansa, że czas się cofnie i powtórzymy te wakacje. Dziewczyny wymieniły pocałunki a słońce zaczęło zmieniać kolor na czerwony.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





shortstorylong

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach