Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Obcy na naszej plazy (sidestory historii o Oliwce)

Tytułem wstępu - znasz już Anię i Oliwkę z mojej wcześniejszej opowieści? Dwie najbardziej pojebane dziewczyny z jakimi można wylądować na wspólnych wakacjach? Tak właśnie znalazłem się w tym towarzystwie. Wspólne wakacje w krainie pięciu jezior, imho najpiękniejszym miejscu w Polsce. Wybrałem się tam z Anką żeby celebrować nasze wspólne uczucie do natury i pierwsze w życiu kilkutygodniowe odcięcie się od kontroli rodziców. Szybko zmieniły się w maraton zmysłowych wydarzeń przerastających wyobraźnię większości dwudziestolatków. W otoczeniu starych, dębowych lasów nad zapuszczonym brzegiem jeziora, wśród pachnących ziół i sitowia zaliczyłem swój pierwszy raz na łonie natury. Z posągiem kuszących kształtów o kasztanowych włosach i oczach. Osiemnastolatką powabną i drapieżną jak polująca kotka. Tak pewną, czego chce, że onieśmieliłaby zawodowego uwodziciela. Pieściłem jej obfite pośladki kiedy kąpaliśmy się nago w Siecinie. Czciłem jej pełne i kuszące piersi gdy podskakiwały na wykrotach kiedy przez zapomniane leśne dukty uciekaliśmy do domu w strugach orzeźwiającego deszczu. Podziwiałem je nawet wtedy, gdy spędzaliśmy wspólne wieczory wczesnego lipca z lokalsem, absolutnym przeciwieństwem Ani. Kiedy ona była na co dzień jak kocica, powabna, tajemnicza i niedostępna jak godna uwielbienia bogini, Oliwka była jej absolutnym przeciwieństwem. Wychowana w tych stronach była pełna spontanicznej, nieskrępowanej radości. Była szczeniakiem, który zachwyca się dziewiczym światem, hasa dziko pośród chaszczy brudny i sponiewierany nie przejmując się niewygodami. Ilekroć patrzyłem na nią całą i każdą jej piękną część z osobna - czy to drobne jędrne piersi, chudy prawie chłopięcy tyłek czy mocne uda i łydki jak u napoleońskiej markietanki zaprawionej w dalekich wyprawach - z każdej części jej ciała promieniowały uśmiech i ekscytacja. Każda jej cząstka tworzyła razem przekorne blond wcielenie chaosu o smukłym, gibkim, drobnym ciałku nieustannie zadowolone z siebie i sianego rozgardiaszu. Była rusałką żwycem wyjętą ze starych baśni, niepokonaną w harcach na zarośniętych brzegach pradawnych jezior. Utopijne towarzystwo, powiesz? Bajeczne? Twierdzisz, że w rzeczywistości nie ma prawa wydarzyć się coś takiego? Po tym, co przeżyłem i czego miałem okazję doświadczyć wiem, że się zdarza. Choć może miałem także sporo szczęścia.

Opowiadając wcześniej o tym co nas połączyło jak urzędnik reżimowej cenzury wycinałem co bardziej pikantne kawałki. Może z ostrożności, a może jeszcze się nie przyzwyczaiłem do mówienia o tym. Jednak TĄ historię zamierzam opowiedzieć Ci bardzo dokładnie. Jest dla mnie szczególna i zasługuje na wierny opis. Zupełnie mnie nie obchodzi, czy jesteś jednym z tych paladynów poprawności, co to lesby i pedałów piętnowaliby jak bydło przeznaczone w najlepszym wypadku na rzeź. Czy może wręcz odwrotnie. Wisi mi, że za opinię o uprawiających miłość dwóch dziewczynach lub energicznie ssących swoje pały chłopakach jako niegodnym opisu literackiego widowisku Twoje liberalne poglądy skazałyby mnie na wiekuiste potępienie w szufladzie radykała-hipokryty. Nie dbam o to. Najwyżej na chwilę zamkniesz oczy. Zdarzyło się coś wspaniałego i opowiem całość w każdym detalu.


Był pewien piękny i bezdeszczowy dzień, co tego lata nie było wcale częste. Pogoda zmieniała się jak chciała. Była dzika plaża, delikatny wiatr i nagie opalanie z dwoma skrajnie różnymi i najpiękniejszymi na świecie dziewczynami. Potem "seks" z zaskoczenia, kiedy blond amazonka zrobiła sobie mną dobrze jak dżokejka galopująca w Wielkiej Pardubickiej. Wyjeździła i pozostawiła pełnego wątpliwości co się stało, czy to było normalne i czy ktoś będzie w stanie pobić ten rekord. Wystaw sobie, chwilę później rekord został pobity.
Nie zrozum mnie źle. Mam internet. Moje oczy widziały wiele, ale kiedy twoja dziewczyna flirtuje z "dżokejką" na którą masz ogromną ochotę, potem włącza Cię w seks w trójkącie żeby rano brutalnie zgwałcić ręką obiekt twojej udręczonej sumieniem pasji, to postradanie zmysłów jest realnym zagrożeniem. Te fizyczne zmysły miały się świetnie. W głowie za to działo się bardzo wiele i niedobrze. Czy tak wolno? Czy to normalne? O co tu chodzi?

Mijały kolejne dni i jakoś sobie z tym poradziłem. Zaakceptowałem ten układ. Przestałem o tym myśleć i wszystko stało się prostsze. Niestety okazało się, że to tylko początek. Wyobraź sobie, że budzisz się rano przez jakiś czas w czymś co do złudzenia przypomina raj. Jedno łóżko, dwie dziewczyny i ty. Nagle, kiedy po długiej podróży przez najcudowniejszy seks w twoim życiu wszystko w końcu zaczyna być znajome i kiedy oswajasz te dzikie stepy docierasz do drzewa które kusi czymś więcej. Wybierasz rozkoszny, bluźnierczy, prastary rytuał odrzucając skrępowanie. Skazujesz się na potępienie nawet w swoich własnych oczach. Ale wybór zawsze byłby ten sam. Zjadłem wszystko. Wszystkie zakazane owoce.

Po raz kolejny w piękny dzień początku lipca, obdarty z kory dąb który niemiłosiernie kłuł kurwa stopy mieszczucha zeszłorocznymi żołędziami, stał się naszym stojakiem na rowery. Rzuciliśmy koc na mocno już ugniecione miniaturowe poletko dzikich naturalnych rozkoszy, potem ubrania i mniej lub bardziej skąpą bieliznę. Bardziej skąpą, od kiedy mnie też przestał męczyć dogmat zakładania czegokolwiek pod tak zwany "spód" i codzienny ubiór ograniczał się do spodni na dupę. Skarpertki? Majtki? Po co się tym przejmować. Obchodziły mnie tylko jędrne, dzikie cycki blond diablicy Oliwki i pełna, wzywająca do namiętnych pieszczot pupa mojej dziewczyny Ani. Chwilę potem nurkowaliśmy we trójkę. Przytulaliśmy się, podtapialiśmy i droczyliśmy ochlapując się zimną wodą jeziora. Złapałem Oliwkę za głowę i wepchnąłem pod wodę. Poczułem jak pod taflą wody bierze w usta mojego porządnie skurczonego nagłym zimnem fiuta. Zassała się na nim na kilka sekund po czym wystrzeliła nad powierzchnię i rzuciła się w moje ramiona. Objęła nogami. Zawisła na mnie jak kolba na kłączu tataraku. Uwielbiałem tą bliskość, kiedy lgnęła do mnie dosłownie każdą cząstką ciała. Czułem na swoich udach jej nogi i zimne, przywarte stopy. Na podbrzuszu jej zawsze gorącą cipkę. Moje sutki stykały się z jej sutkami wieńczącymi niewielkie, nierealnie jędrne jak w drogiej seks lalce cycki. Jej ramiona, smukłe ale silnie, chwytały mnie za szyję. Dłonie wczepiały się jak zawsze łakomie w moje włosy. Nigdy nie puszczała. Nie, zanim okupiłem wolność dzielną walką z jej ustami i płonącym od pożądania językiem. Spletliśmy się, stojąc w wodzie niewiele powyżej moich kolan, wczepieni w siebie. Spragnieni swoich dusz. Nasze wargi trwały w pojedynku. Języki dokonywały bezceremonialnych inwazji. Zdobywaliśmy swoje podniebienia. Dziąsła. Prawie gardła. A kiedy zrzuciłem ją z siebie w wodę i zaatakowałem językiem jej cipkę kasztanowa wyniosła nimfa jak Pani z Jeziora wróciła zza granic uwagi i podtrzymała ją z drugiej strony. Tam skradła i złożyła namiętne pocałunki w moim zastępstwie. Ich wargi muskały się jednocześnie z pasją i delikatnością która powstaje tylko między dziewczynami. I unosząc się na krawędzi wody wzajemnie diablica i bogini pieściły swoje piersi. Tak ja to widziałem.

Po uszy zakochany w przyjemności którą wzajemnie sobie dawaliśmy. Ssałem delikatnie kąsając jej nabrzmiałe między udami wargi. Klęknąłem w grubym piasku trzymając diablicę za tyłek. Utrzymała się na powierzchni jeziora. Z drugiej strony za szyję podtrzymywała ją bogini. Wisząc nad nią całowała teraz jej pępek i brzuszek a ich wilgotne piersi połączone w orgii refleksów słońca przepychały się wzajem z boku na bok. Chwyciłbym je wszystkie. Brakło mi tylko rąk. Wyszarpnąłem filigranowe ciałko spod wiecznie nienasyconej Anki. Znowu objęła mnie silnymi nogami w pasie i unieśliśmy się do pionu. Mój twardy, sterczący pal był stworzony żeby ją męczyć. Zawsze wchodził w nią bez litości. Zwłaszcza, kiedy obezwładniona i kompletnie poddana wisiała nad nim z okrakiem rozpostartymi nogami. Puściłem lekko chwyt kiedy jedną ręką nakierowała mnie w swoją cipkę. Opadła na mnie i objęła szybko za kark. Usiedliśmy na dnie zanurzając się po pachy. Delikatne fale dzikiej zatoki chlupotały na na nas kiedy ruchaliśmy się złączeni. Jeździła po mnie ruszając talią w przód i w tył. Złączyliśmy się jak jednocześnie poruszające się w nurcie grążele, magicznie utrzymujące się blisko siebie na powierzchni wody a zupełnie niemagicznie złączone w jedno pod nią. Ania podpłynęła do nas pokonując półtora metra ruchem rusałki która tylko kołysze się w wodzie. Wspięła się Oliwce na plecy i wpiła za zasłonę mokrych blond włosów. Zobaczyłem ją po swojej stronie. Jej oczy szeroko otwarte, wyzywające i agresywne. Brązowe jak kwaśny żytni chleb. Kiedy wbijała zęby w ciało była jak rekin, tylko właśnie jej oczy zamiast w próżną biel zmieniały się z tajemniczych i mglistych w skupione i ostre. Niczym wiązka lasera brązowym promieniem przecinające mnie na pół. Drążyły i zawsze niemo krzyczały "więcej"! Tak samo wyglądały kiedy chwilę później na brzegu jak oszalały ruchałem ją w ciasną i nienasyconą cipę.

Wygramoliliśmy się z wody i właśnie wtedy od razu wszedłem w nią i zacząłem rżnąć. Oli wgniotła jej głowę w kłosy trawy szarpiąc ku ziemi za włosy i siadając okrakiem na ustach. Momentalnie wypięła się w tył. Język Anki jak opętany zaczął penetrować każdy zakamarek podnieconego ciała i widziałem jak to wbija się w różową cipkę, to ślizga po nabrzmiałych wargach sromowych. Dojrzałe piersi, rozmiar 'rozkosz', poruszały się między mną a przykrywającym głowę chudym tyłkiem. Jebałem jebałem moją dziewczynę jak oszalały podtrzymując jej miękką pupę. Oliwka pchnęła talię w przód i nadstawiła dupkę a po chwili widziałem jak język zniewolonej sięga i ślizga się po jej drugiej dziurce. Oli odchyliła się jeszcze mocniej się w tył. Anka zawyła brutalnie szarpnięta za włosy. Dźgnąłem z całych sił. Język bogini wbił się w ciasną dupkę. Blond włosy opadły w tył prawie na mnie. Dźgnąłem jeszcze raz. Woda bryzgnęła między nami. Język Anki wciskał się dalej. Dojebałem jeszcze raz. Woda ściekała po plecach Oliwki. Wyskoczyłem z Anki. Osiadłem gwałtem na jej miękkich piersiach. Porwałem garścią pukiel blond włosów i pchnąłem w przód aż w moją stronę wypiął się wylizany tyłek. Drugą ręką złapałem kutasa i wyznaczyłem cel. Wcisnąłem go całym sobą w ciasną wylizaną dziurkę. Wszedł. Pchnąłem. Chlupot wody. Cisnąłem głowę Oliwki w przód. Pchnąłem. Wgniotłem ją w trawy. Pchnąłem. I koniczyny. Pchnąłem i eksplodowałem w jej dupie. Szybkimi drobnymi ruchami. Spuszczałem się. Raz za razem. Opierała się. Zacisnęła na mnie. Piszczała. Anka też piszczała ciągnięta za włosy. Ugryzła Oli w podbrzusze. Pchnąłem strzelając ostatnim ładunkiem.

Wysunąłem się z ciasnej dupy Oliwki. To pobiło mój rekord intensywności wrażeń o cały kosmos. Astronautę za to zdecydowanie trzeba było opłukać. Wlazłem po pas w Siecino i odwróciłem się żeby podziwiać jak wyjebana Oli mści się na mojej dziewczynie robiąc sobie dobrze jej głową, plując na nią i okładając czasem z liścia duże cycki sterczące za jej plecami. 'Mała dzika suka' pomyślałem czochrając się pod wodą dla higieny. Oderwałem stopy od dna i uniosłem się zanurzony po brodę. Oli wykonała sprawny obrót w stronę jeziora i znowu wbiła w trawy głowę Anki wciskając jej nosek pomiędzy swoje pośladki, zmuszając do zajęcia się łechtaczką. Siedziała na niej teraz gotowa zająć się jej wygoloną, opuchniętą żądzą szparką. Pochyliła się i strzeliła w nią solidnego liścia. Wbiła palce w jej środek. Zemściła się za gwałt pod prysznicem. Poruszała dłonią szybko i agresywnie. Jej biodra falowały z rozkoszy. Wciskała palce, żeby zabić przyjemnością. Zemściła się z całą stanowczością. Do końca.

Opłukałem się w ciepłej i czystej wodzie. Skoczyłem w przód i wypłynąłem w kierunku sporej wyspy porośniętej od tej strony wierzbami i brzozami pięknie i jasno lśniącymi w południowym słońcu. Przepłynąłem kilkadziesiąt metrów i zawróciłem. W tej odległości od brzegu woda kłuła chłodem. Przewróciłem się na plecy i płynąc tylko nogami jak Anka patrzyłem w niebo i nieduże, pierzaste chmury. Myślałem o tym, jak cudowny jest świat. Czułem się wolny i spełniony. Od strony brzegu dochodziły dzikie jęki. Po chwili zamilkły. Po kilkudziesięciu sekundach pod plecami poczułem cieplejszy prąd brzegowy i stając odnalazłem stopami dno. Patrzyłem w kierunku naszej plaży. Anka leżała już na kocu. Oliwka stała naga i patrzyła w moją stronę.

Uśmiechała się. Zawsze się tak uśmiechała. Czasem nawet wtedy, kiedy dochodziła. Za nią las zaczął chować się w cieniu. Było wyjątkowo późno ale ciągle jasno i gorąco. Wiatr od jeziora niósł ze sobą ekscytację. I nagle, gdzieś pomiędzy kołyszącym się tatarakiem coś błysnęło. Kilkanaście metrów na lewo dostrzegłem to kątem oka. Z plaży nie mogło być widoczne. Wyrośnięty piołun, pokrzywy i trawy oddzielały nas od tego miejsca na wysokość powyżej pasa. Może gdybyśmy czasem wstali zamiast ciągle szturchać się bez opamiętania na kocu...

Przyzwyczailiśmy się do samotności. Poczułem nagły pstryk i wszystko we mnie się spięło. Zagrożenie? Dziewczyny dalej niczego nie zauważając łapały oddech po brutalnym seksie. Popłynąłem kraulem do brzegu.

"Widziałaś coś tam po lewej" zapytałem stojącą beztrosko nad linią wody Oliwkę.

"Nie. A co, kotek?"

"Coś tam widziałem" odpowiedziałem ciszej. Wychodziłem z wody i byłem już blisko niej. Oliwka zesztywniała.

"Co widziałeś?"

"Ktoś tam jest."

"Jesteś pewny?"

"Tak. Gdybyście tak nie jęczały pewnie słyszelibyśmy jak przyjechał."

"Skąd wiesz, że to facet" zapytała nagle zaniepokojona.

"Nie wiem, zgaduję. Kto inny by się tu wjebał przez te chaszcze?"

To było głupie pytanie. Laska którą rucham w dupę była do tego zdolna więc czemu lokalne wypizdowia nie miałyby zrodzić jeszcze jednej, podobnej? Nagle zaczął mi stawać. Perspektywa trzeciej samotnej laski zadziałała na mnie jak czerwona płachta ba młodego byczka i w sekundę byłem gotowy bóść. Oli zauważyła to bez trudu. Zemściło się na mnie znieczulenie odruchu wstydu. Teraz kiedy mi stawał ukrywanie wzwodu wydawało się niedorzeczne.

"No to ja nie wiem kto jest w większych opałach" zakpiła.

"Zaraz zobaczymy."

"Bierz ją, tygrysie."

Rzuciłem jej pogardliwe spojrzenie.

Anka leżała na kocu półprzytomna i nieświadoma okoliczności.

"Może załóż coś na siebie na wszelki" zasugerowałem Oliwce.

"Po co?"

"A jak to ktoś obcy?"

"Poważnie? Ilu tu masz znajomych?"

"To tym bardziej."

"Kotek, to jest naga plaża. Oficjalna. Jak ktoś tu dotarł, to pewnie po to żeby samemu wystawić pitola."
Miała rację.

"Chyba, że to jakiś zbol wyczaił, że przyjeżdżają tu dziewczynki się ruchać" powiedziałem celowo żeby ją podkręcić.

"Sam jesteś dziewczynka. Może jestem mała, ale umiem wyruchać i się obronić" wystawiła język.
Jakie to było urocze. Wystawiła język! Już miałem na końcu mojego własnego języka powiedzonko z początków podstawówki, ale się powstrzymałem. Ktoś tu musiał być dorosły. Wypiąłem z pochwy u pasa przy spodniach stary myśliwski kozik który dostałem od ojca. Nie, żeby to miało kogokolwiek wystraszyć.

"Daj mu spokój. Może też chce sobie leżeć w spokoju."

"Wątpię."

"Dlaczego? Ludzie tak robią na nagich plażach."

"Nie sądzę."

"To ilu ich spotkałeś dotychczas? Aha" wyszydziła.

Miała rację. W sumie to nikogo jeszcze nie spotkałem w takim miejscu. Zdałem sobie sprawę, że nie mam pojęcia czy tu obowiązuje jakiś kodeks, zwyczaj, czy coś. Jak na górskim szlaku kiedy pozdrawia się każdego innego wędrowca albo kiedy dwóch myśliwych spotyka się w lesie. Właściwie jak miało by to wyglądać? Podejdę, zobaczę jak stary zbol wali konia za kępą bylicy i powiem 'darz bór”? To raczej nie wchodziło w grę. Kozik, nawet jeśli się nie przyda, to na pewno nie zaszkodzi.
Powoli ruszyłem wzdłuż brzegu przedzierając się przez trzciny i glony.

Zauważyłem ich po przejściu ledwie kilkunastu kroków. Skradałem się możliwie mało chlupiąc wodą. Wydeptali sobie ścieżkę od drugiej strony przybrzeżnej polany. Nie było szans, żebyśmy ich wcześniej zobaczyli. Oddzielał nas jakiś stary wykrot, wysoka trawa i szum wody bijącej o brzeg cicho, ale wystarczająco, żeby zagłuszyć wszystko oprócz krzyku.
Podobnie jak nasz koc tak ich stał się lądowiskiem w gąszczu chaszczy. Z wody jednak byli całkiem dobrze widoczni choć ich brzeg nie był tak wydeptany, jak nasz. Najwyraźniej po prostu się nie kąpali. Czy to dlatego, żeby nie zdradzić obecności? "Sprytne zjeby" pomyślałem.
Zauważyłem ewidentnie męską dupę poruszającą się nieco powyżej linii traw. Kurwa, ewidentnie się ruchali! Co za chore skurwysyny! Przyczaiłem się, żeby sprawdzić z kim mam do czynienia.
Na kocu, pod poruszającą się dupą jakiegoś typa nie znajdował się jednak drugi typ, a czupryna ombre nieomylnie należąca do jakiejś laski. Leżeli na sobie, on wbity w jej usta. Stąd słyszałem, jak ssała i cmokała. Najciszej jak umiałem przeszedłem jeszcze kilka metrów wzdłuż brzegu. Najwyraźniej na nic już nie zwracali uwagi. Zobaczyłem jego głowę pomiędzy jej udami. Miała całkiem niezłe nogi. On też był dosyć dobrze zbudowany. Na pewno lepiej niż ja, nie żebym był jakiś cherlawy. Na ile można ocenić nie widząc twarzy byli raczej po trzydziestce.
Ona złapała go za włosy i docisnęła do swojej talii. Wbiła mu pazury w plecy i oddychała co raz szybciej. Unosiła się, tak jakby ruchała jego usta. On wciskał kutasa w jej gardło aż jaja opadały na jej zgrabny nosek. Zastanawiałem się, jakiego ma długiego. Ewidentnie szturchał ją aż do gardła. Moje dziewczyny by tego nie wytrzymały. Wysuwał się trochę, ona łapała oddech a potem pchał znowu. Robili to co raz szybciej.
Nagle ona objęła nogami jego głowę i docisnęła do siebie. Momentalnie zrobiła się czerwona. On wbił się w jej usta i już tak został. Wyraźnie dochodzili razem. Spuszczał się jej prosto do przełyku a ona dusiła go jak pyton i drapała plecy. Po kilku sekundach opadł na koc obok niej. Ona złapała potężny haust powietrza. Była piękna. Zaokrąglona gdzie trzeba. Jej piersi, prawie tak duże jak u Anki, nie rozlewały się na boki. Trzymały się jędrnie ku górze.
Typowi dalej stał. No, musiałem przyznać, kawał chuja. Jeszcze go nie znałem, ale już osądziłem. Prawie ją tym zadusił! Leżał ba plecach na kocu a słońce świeciło mu na trochę zapuszczony sześciopak. Nie był typem atlety. To nie była rzeźba bloggera fitnessu. Może pracował fizycznie. Miał zdecydowanie silniejsze od moich ręce.
Postanowiłem, że jednak nie będę ich witał z ostrzem w ręce. Wyglądali względnie niegroźnie. Schowałem kozik w dłoni i zrobiłem kilka kroków ku nim.

"Cześć!"
Zdecydowałem się na coś neutralnego.

"Kurwa!"
Krzyknęli oboje! Poderwali się! On na nogi z wymierzoną we mnie włócznią, którą słynny Jerzy mógł był zajebać smoka. Ona zakryła ręką cycki ale siedziała w rozkroku kompletnie mijając się z priorytetami wstydu.

"Nie chciałem was wystraszyć" powiedziałem pojednawczo unosząc ręce.

"Kurwa debilu nie skradaj się tak!" wypiszczała ombre. Zacisnęła nogi kryjąc wilgotną, wygoloną cipkę.

"Nie skradałem się" skłamałem. "Nie bardziej niż wy."

"Znaczy my się skradamy?" zapytał ziom z dzidą.

"No musieliście nasz słyszeć. My was nie..."

"No dobra dobra. O chuj ci chodzi?"

"O nic mi nie chodzi. Podglądaliście nas?"

"Nie."

"Odpuść sobie. Mogliście zejść na brzeg sporo dalej" włączyła mi się pobudzona adrenaliną dedukcja.

"Znaczy, spierdalaj" odpowiedział.

"Ja się nie czepiam" dodałem pojednawczo. "Tylko skasujcie zdjęcia czy co tam."

"Ona nas ma za zboczeńców!" wyrwała się ombre.

"Ej młody, nie wiem o chuj ci chodzi ale my nic złego tu nie robimy."

"Poważnie?" zrobiłem ten specjalny wyraz twarzy absolutnie nie akceptujący bullshitu.

"Znaczy ok, widzieliśmy was i jak się tam pierdolicie ciągle"

"Jak CIĄGLE?!" przerwałem.

"No wpadamy tu od tygodnia czy coś."

Dotarło do mnie. Musieli widzieć nas już wcześniej. Byliśmy bardzo nieostrożni.
"Jeśli zrobiliście jakieś zdjęcia albo coś..."

"Nie!" zaprzeczył szybko.

"Nie! Nie! Tylko się nakręcaliśmy! Słowo!"
Powiedział to bardzo wiarygodnie. Ona patrzyła mi w oczy. Stałem może cztery metry od nich. Miała niesamowicie szare oczy. Z wielkimi źrenicami. Nie wyglądała już na przestraszoną. Raczej zwyczajnie speszoną.

"Czyli nas podglądaliście?"

"Ty byś nie podglądał?"

Poczułem gdzieś głęboko przebudzenie męskiej dumy. Jerzy może i mógłby zajebać smoka, ale zazdrościł. Był bardziej napakowany ode mnie ale urosłem i staliśmy jak równy z równym. Przez myśl przebiegła mi obawa, że mogą znać Oliwkę. Ale zagrałem va banque.

"Ok, kumam. W sumie to nie nasza plaża. Tylko nie wiem co dziewczyny na to powiedzą."

"To nas przedstaw" ombre znowu wyrwała się widocznie bardziej ochoczo niż chciała by okazać, bo szybko odwróciła wzrok.

"Na prawdę nic nie kręciliśmy."

"Ok, to chodźcie..." Nie zdążyłem dokończyć.

"Co jest?" zapytała Anka wychodząc zza kępy tataraku, po pas w wodzie.

Zwróciłem się do niej speszony jakbym to nagle ja naruszył jej prywatność.

"Cześć!" rzucił szybko Jerzy. "Jestem Piotrek."

"A ja Sylwia" dodała ombre unosząc jedną rękę w geście powitania i wypuszczając jeden z jędrnych cycków.

"Znaczy, chyba jesteśmy tu sąsiadami."

"Oni nas podglądali. Ale podobno się tylko ruchali. Nie nagrali nic."

"Aha." Anka podeszła do brzegu. Za nią zza tataraku wyszła Oli. Też kompletnie naga i podobnie jak Ania niczego nie ukrywająca. Mrużyła oczy i miała TEN uśmiech.

Nie chciałem wierzyć co może się stać za chwilę. Znałem ten uśmiech. Nosiła go często jak coś planowała spsocić. Właściwie głównie wtedy, kiedy chciała się ruchać.
Zauważyłem, jak Piotrek i Sylwia zawieszają oczy na naszym maleństwie. Jak na smakowitej, bogatej, swieżej pizzy. Przyznałem w duchu, że Oli miała w sobie coś takiego, że chciało się ją rżnąć. Diaboliczną obietnicę rozkoszy pod cieniutką zasłoną niewinności.

"Jestem Ania. A to jest Oliwka. Mogliście się chociaż przywitać" powiedziała uprzejmie. "Możemy się dosiąść?"

"Tak, jasne" potwierdziła Sylwia. Przysunęła się do Piotrka vel Jerzego. On chociaż chwilę wcześniej doszedł to na widok Anki i Oliwki, dwóch nagich, bardzo młodych i bardzo seksownych dziewczyn błyskawicznie się podniecił. Nie ukrywał tego.

"Siadajcie."

"Chcecie piwo?"

"Czemu nie" przyjąłem takie zaproszenie. Darmowy browar to zawsze darmowy browar.
Dziewczyny też wzięły po puszce i po chwili siedzieliśmy wszyscy na ich niedużym kocu. Jakby odwróceni od siebie.

"Długo nas podglądacie?" zapytała Anka zupełnie naturalnie, jakby pytała nieznajomego o godzinę.

"Trzeci dzień" odpowiedziała z wyczuwalną szczerością i wstydem ombre. "Jesteście zajebiście sexy. Przypomniały nam się imprezy ze studiów."

"No raczej." Moja dziewczyna najwyraźniej nie czuła się ani trochę zawstydzona. "Też takie lubię."

"Tak się domyśliłam. Chociaż ty wyglądasz na spiętego" powiedziała a nasze spojrzenia się spotkały.

"Daj mu spokój. Chciał bronić dziewczyn. Facet nie powinien zrobić mniej" Piotrek uciął jej przytyk. "Znaczy, nóż to możesz już schować. Nie robimy nic złego."

"Poza tym, że podglądacie." Zdążyłem pomyśleć, że Ania zwyczajnie chce ich pomęczyć. Złapać w sidła sumienia, skoro jest okazja. Poznęcać się. Byłem w błędzie. "To teraz my popatrzymy na was" dodała. "Zrób mu loda."

"Młoda, chyba przesadzasz..." Sylwia popełniła ten sam błąd co Oli niedawno. Nie doceniła okrutnej dojrzałości i doświadczenia Anki. Rzuciła jej wyzywające spojrzenie, ale spotkała równie wyzywającą odpowiedź.

"Zrób mu loda. To może pozwolimy wam patrzeć z bliska."
Oli jak na rozkaz przysunęła się i zaczęła całować mnie po szyi.
Sylwia wytrzymała jeszcze kilka sekund w bezruchu, szybko zmierzyła wzrokiem Oliwkę i sięgnęła ręką między nogi Piotrka. Złapała go za tę godną angażu w porno pałę i pochyliła się zdecydowanie. Wzięła ją w usta. Zassała. Wypuściła po czym oblizała przez całą długość znowu patrząc Ance w oczy. Ta już w trybie kotki dręczącej ofiarę ścisnęła swój sutek palcami. Był duży, ale stwardniał z radości. Krótkie do ramion ombre przeszkadzało jej podziwiać zabawę ust Sylwii na kutasie Piotrka. Delikatnym, starannym ruchem odgarnęła jej włosy na kark i ujęła w garść żeby nie opadały.

"No ssij go. Podoba mu się."

Wywołany do tablicy Piotrek spojrzał na nią przelotnie i znowu patrzył na Oli, liżącą mnie super powolnym ruchem od karku aż za ucho. Wsadziłem rękę między jej nogi. Wcisnąłem palec w jej ociekającą
cipkę. Zagryzła dolną wargę i poczułem zew krwi. Przyciągnąłem ją do siebie. Wbiłem język w jej ciepłe i miękkie usta. Przylgnęła do mnie drobnym ciałkiem.
Piotrek leżał na w pół na trawie i na kocu. Sylwia wciągała w siebie jego kutasa. Ssała go patrząc Ance w oczy. Wyzywała ją pieszcząc go. Odpływaliśmy. Ktoś cicho jęknął.

Pobudzone sutki mojej dziewczyny sterczały bezczelnie wymierzone w nową rywalkę. Kiedy ona obrabiała Piotrka, Anka usiadła mu na jedną nogę. Ociekającą cipką przylgnęła do jego piszczeli. Siedziała tak, niemalże w bezruchu miętosząc jego ogolone jajka. Zgrabny nosek Sylwii uderzył w jej dłoń. Ombre połknęła Piotrka w całości. Była w tym niezła. To był kawał chuja a wzięła go w gardło.

Zamarzyło mi się, żeby i mnie ktoś tak obciągnął. Z pasją. W tym momencie Oli spłynęła po mnie językiem. Po drodze delikatnie ugryzła mnie w sutek. Jej głowa nie poprzestała na tym i mgnienie oka później poczułem jak bierze w usta mojego fiuta. Spiąłem się. Przeniosłem wzrok na Ankę i nasze spojrzenia spotkały się. Wyglądała drapieżnie. Gdyby była rekinem jej oczy pewnie wywróciłyby się teraz białkami do przodu. Miała swoją zdobycz. Sapała ekstatycznie, krótkimi i szybkimi oddechami. Zaczęła się ocierać o nogę Piotrka. Przydusiła głowę Sylwii wciskając jego kutasa głęboko w jej gardło.

Sylwia oderwała się agresywnie. Jej jędrne, bardzo jebalne cycki podskoczyły razem z gwałtownym ruchem tułowia. Wyprężyła się i skoczyła. Jedną ręką złapała Ankę za włosy i przewaliła ją na plecy. Zawisła nad nią.

"Teraz masz wpierdol" powiedziała dysząc i splunęła jej prosto w twarz.

Anka tylko się zaśmiała. Dalej trzymając ombre w garści palcami drugiej dłoni zebrała ślinę ze swojego nosa i policzka i nieśpiesznym ruchem wsadziła je między nogi Sylwii. Ta się nawet nie poruszyła. Za to Piotrek, poderwawszy się przed chwilą wyglądał jakby chciał interweniować. Rozdzielić te dwie wariatki. W tej chwili był zdolny tylko klęknąć za Sylwią. Bezceremonialnie wszedł w nią i zaczął jebać. Anka dalej uśmiechała się pod nimi.

"Jednak w to wchodzicie" wyszydziła.

"Spierdalaj" jęknęła Sylwia.

"Po co były te opory?"

"Spier... Da... Laj..."
Podciągnęła się na karku Sylwii i zaczęły się całować.

Oliwka odpuściła na chwilę. Byłem już mega twardy. O krok od tego żeby się spuścić prosto w jej usta. Mała chyba była trochę zazdrosna bo dołączyła do dziewczyn. Całowały się na zmianę. Z tyłu Piotrek dalej ostro rżną swoją dziewczynę zapatrzony w to, co rozgrywa się zaraz przed nim jak w hollywoodzki thriller.

Nie oparłem się. Nie było innej opcji. Klęknąłem z drugiej strony i wetknąłem swojego kutasa pomiędzy dziewczyny. Zobaczyłem jak Anka wpija się we mnie pod jajkami. Poczułem jak usta Oliwki łaskoczą mnie w bok miednicy. A Sylwia podążając za stadem wzięła mnie w usta. Od czubka. Powoli. Usłyszałem jak siorbie. Ssała. Cudownie, bez zębów. Aż wszedłem jej w gardło. Było cudownie ciasne. Sztywne. Niesamowite uczucie. Zamknąłem oczy. Oddałem się temu. Jej usta jeździły po moim kutasie tam i z powrotem. Piotrek zaczął rzęzić przez gardło a Sylwią przestały trząść jego mocne pchnięcia. Opadłem na plecy. Oczy miałem zamknięte. Poczułem jak dwie z nich dalej mnie obrabiają. Silna, drobna dłoń zaczęła gnieść mi jajka na granicy przyjemności i bólu!
Zawyłem!
Wystrzeliłem wszystkim co miałem!

Oliwka położyła się obok mnie. Ugryzła mnie w ucho zaczepnie. Obróciłem głowę, otworzyłem oczy i spojrzałem z bliska w jej piękne, zielone źrenice. Uśmiechała się zajebiście zadowolona. Spojrzałem w dół. Anka z Sylwią leżały obok mnie jeszcze się całując i pieszcząc. Piotrek wisiał nad moim ciągle sterczącym dumnie kutasem oblizując usta.

"Co jest kurwa?!" zerwałem się i spróbowałem odczołgać.

"Co do?! Kurwa?! Ejże!"

"No daj spokój, nic się nie stało" powiedziała Oliwka z lekkim rozbawieniem obserwując moją reakcję.

"Jak to nic?!"

"Spoko, mordo" wtrącił się Piotrek. "Ruchasz dwie laski i nagle z ciebie taki sztywniak?"

"Ale nie pedał"

"Ej..." Anka mruknęła ostrzegawczo.

"Daj spokój młody. To tylko seks."

Już to gdzieś słyszałem. Wydało mi się, że jestem bardzo do tyłu z rzeczywistością skoro nawet na totalnym zadupiu można trafić na kogoś tak podobnego do mojej dziewczyny.

"Jak one się pieprzą to ci nagle nie przeszkadza? Nie bądź hipokrytą."

"Ok, zapomnijmy o tym" rzuciłem niechętnie. Jakiś rodzaj obrzydzenia walczył we mnie ze wspomnieniem dochodzenia w czyjeś usta. Kurwa, jakież to było zajebiste. Szkoda, że to nie była Sylwia. No ale trudno. Może przynajmniej jeszcze nie wszystko stracone. O ile tego nie spierdolę małostkowością. Przed oczami stanął mi obraz kutasa wchodzącego w usta tej laski aż do jajek. W gardło. Tak bardzo chciałbym się jej spuścić prosto w przełyk.
Znowu zaczął mi stawać.

"Ale umówmy się na rewanż i tym razem ty mi zrobisz laskę" powiedziałem już spokojny do Sylwii.

"Ej!" Chyba zaskoczyłem Ankę. "Co ty nagle taki do przodu?"

"Ok. Mi to pasuje. Wpadnijcie do nas w któreś popołudnie". Tym razem ewidentnie zaskoczony był Piotrek. "Ok, Misiu?"

"No raczej, że ok." potwierdził powoli się uśmiechając.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę.

Spakowaliśmy koce.

I pojechaliśmy do domu całą trójką nie mogąc się doczekać piątkowego wieczoru.







Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





shortstorylong

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach