Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





MW-W drodze Rozdzial 54 Ale dupa!

- Ale dupa!

Jestem sam. Wszyscy wybrali się na plażę, ja – na małe zakupy. Mam właśnie zostawić je w hotelu i dołączyć, gdy…

- Ale cham!

…Gdy dziewczyna, której boski tyłek sprowokował mnie do takiej reakcji okazuje się być Polką. Studentka? Dziewczyna obróciła się ku mnie, by obdarzyć mnie powyższym komplementem i okazuje się, że ma nie tylko boską dupę i generalnie boskie ciało, ale jest przy tym całkiem ładniutka. A ja od rana nie ciupciałem… Tylko jak by tu zagadać? A prawda, już zagadałem. Przeprosić, czy brnąć dalej? Wybieram to drugie, jak się nie uda z nią, to pociupciam na plaży.

- Zaraz tam – cham! Ja tylko wyraziłem na głos to, co każdemu facetowi przychodzi na myśl na widok twojego tyłeczka. Masz naprawdę boską dupę i… Daj mi dokończyć! …I doskonale o tym wiesz.

- A niby skąd? Rozmawiamy. Jest dobrze. Więc dalej w ten deseń.

- Inaczej nie naciągnęłabyś na nią czegoś, co wygląda jak druga skóra. Równie dobrze mogłabyś chodzić z gołą dupą. Chociaż nie – oczojebny róż tych spodenek naprawdę przyciąga wzrok.

- Twierdzi pan, że go prowokuję?

- Twierdzę, że golisz cipkę. Wystarczy spojrzeć – i gapię się na jej krocze równie ciasno opięte cienkim, elastycznym materiałem, jak tyłeczek.

- A ja twierdzę, że panu stoi. Kawał kutasa, swoją drogą.

Zerkam w dół – faktycznie, namiot jest spory. To po równi wina konwersacji i przedmiotu tej konwersacji.

- Pokazać?

- Tutaj? – dziewczyna rozgląda się dookoła. Tłoku nie ma, ale wciąż ktoś koło nas przechodzi.

- Tam – pokazuję na odległe o kilkadziesiąt kroków wejście do hotelu . Panie przodem.

- Mogę panu zaufać?

- Wierz mi, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

- Hahaha… Nie do końca to miałam na myśli.

- Mam w tej chwili tylko jedno na myśli i sądziłem, że ty też.

- Ja też? Skąd ta pewność.

- To przez te spodenki. Albo szłaś na randkę z facetem, na którym naprawdę ci zależy, albo…

- Albo?

- Albo szukasz erotycznej przygody. Daleko od domu moralne hamulce zwykle puszczają.

- To ja mam jakieś hamulce?

Dziewczyna podchodzi tak blisko, że czuję jej oddech na twarzy. Przez moment czuję też jej dłoń na członku.

- Kontrola podstawą zaufania – stwierdza tylko, odwraca się i maszeruje w kierunku hotelu, kręcąc tym boskim tyłeczkiem.

- Och przestań, bo dojdę, nim dojdziemy!

Zamiast opowiedzieć, prowokuje mnie bardziej. Nie mogę oderwać wzroku. Udaje mi się przy samych schodkach – wyprzedzam ją, otwieram drzwi i pomagam wejść.

- Gentelman podałby mi dłoń.

- Jestem napalonym gentelmanem, dlatego podpieram ci tyłeczek.

Gapię się przez chwilę, jak ten uroczo wypięty tyłeczek znika w mrocznym foyer i wchodzę za dziewczyną. Prowadzę do pokoju i niezwłocznie odnawiam kontakt. Czyli chwytam ją za tyłek.

- Z taką dupą możesz mieć wszystkich w dupie!

- Seks analny na pierwszej randce? Czy to aby nie za szybko?

- To była tylko taka przenośnia. Ale jeśli ta randka ma być zarazem ostatnią…

- Zobaczymy…

Uwalniam kutasa ze spodenek.

- Tak od razu?

- Przecież chciałaś go zobaczyć.

- Powiedziałam – zobaczymy. I dotyczyło to seksu analnego, bądź kolejnej randki. Nie byłam pewna. Ale teraz zobaczyłam i sądzę, że chodziło o kolejną randkę.

- Sądzisz, że się nie zmieści w twojej dupci?

Dziewczyna bierze go do ręki, tym razem na dłużej.

- Ja to wiem,  niech mi pan zaufa.

Nie naciskam. Będzie mi z nią przyjemnie na wiele innych sposobów. Już jest przyjemnie…

- Ależ ufam ci, dziewczyno. I zaraz to udowodnię. Oddam w twoje ręce mój największy skarb.

- Największy skarb?

- A tak! Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Sięgam do kieszeni i podaję jej małe zawiniątko. Zaintrygowana, zagląda do środka. Wyraz jej twarzy, gdy odkrywa zawartość, jest bezcenny.

- To ma być ten skarb, bez którego żyć pan nie może? Pyta kpiąco, podsuwając mi pod nos jednorazową maszynkę w komplecie z pianką do golenia.

- Och, miałem na myśli moje jaja.

- Jaja? Ach, mam panu ogolić jaja? Serio?

- Mój największy skarb, owszem.

Wybucha niepowstrzymanym śmiechem.

- Ale dopiero jak się uspokoisz, teraz trzęsą ci się ręce.

Chyba znów powiedziałem coś śmiesznego, przynajmniej dla niej. Długo nie może się uspokoić.

- A co ja będę z tego miała? – Pyta w końcu rzeczowym tonem.

- Satysfakcję.

- Satysfakcję?

- Jak dotąd wszystkie dziewczyny, które dokładnie ogoliły mi jaja, odczuwały głęboką satysfakcję. Z tobą nie będzie inaczej.

- Zaraz, zaraz. Twierdzi pan, że ogolenie pańskich jaj da mi głęboką satysfakcję?

- Och, wszystkie dziewczęta odczuwały tę satysfakcję liżąc mi te świeżo ogolone jaja. Głębokie zadowolenie z dobrze wykonanej pracy.

Dziewczyna długo nie może się uspokoić.

- No dobra – mówi w końcu, potrząsając pojemnikiem z pianką. – Miejmy to już za sobą.

Pomagam jej ze spodenkami. Z majteczkami nie muszę, bo ich nie ma.

- Liczył pan na jakieś?

- Co najwyżej na stringi. Lubię stringi. Chłodne pośladki i sznureczek w ciepłym rowku… Ale masz rację, gdybyś miała na sobie majtki, nie byłoby ci widać łechtaczki przez spodenki.

- A było widać?

- No, można się było domyślić. Mała nie jest…

- Ciągle mi wyłazi, jak się podniecę. Razem z wargami.

- Kalafiorek.

- Co?

- Nazywam to kalafiorkiem – trącam palcem wystający ze szparki różowy przedmiot pożądania. Ale to potem, najpierw golimy.

Dziewczynie chyba spieszno do tego „potem”, bo niezwłocznie dobiera się do moich jaj. Goli je sprawnie a ja odwdzięczam jej się tym samym. Nie, żeby było co golić, jakieś pojedyncze opuszczone włoski w okolicach odbytu, to tyle.

- Mówiłam, ze nic tam pan nie znajdzie.

- Oprócz paru rozkosznych fałdek, zwłaszcza kalafiorka – śmieję się, przebierając palcami między tymi fałdkami. W drugiej ręce trzymam maszynkę, ale używam jej sporadycznie. Chodzi głównie o to, by sobie pomacać. Nawet kremu do golenia nie używam – ta cipka jest, hmmm… naturalnie śliska.

Dziewczyna za to kremu nie żałuje, zarosłem trochę w podróży.

- Nawet fajnie się goli te pańskie jaja.

Jaja mam nabrzmiałe, mosznę obkurczoną, najlepszy moment na golenie. Po paru, mam nadzieję, stosunkach byłoby trudniej. A i zaciąć łatwo.

- Dlatego nalegałem, by od tego zacząć. W ramach gry wstępnej.

- Bardzo występnej gry wstępnej – śmieje się dziewczyna, zabierając się za okolice odbytu.

- Nie do końca tego się spodziewałam, zakładając te różowe spodenki – mówi, rozchylając mi pośladki.

- A czego? – pytam nieco drżącym głosem. Powodem drżącego głosu są zwinne paluszki zwilżające rowek pianką. Jeden z nich zahacza o dziurkę w mojej dupie i tak jakoś niechcący wślizguje się do środka.

- Hmmm… To dłuższa historia.

- Chętnie posłucham. Tylko nie wyjmuj tego palca.

- Hihihi… W skrócie – przyjechałam tu , by odreagować rozstanie z chłopakiem.

- Rzucił cię?

- Nieee… To ja jego, był strasznym dupkiem. Ale świetnie ruchał. A seksu trzeba mi, jak powietrza. Więc rozumiesz, mam swoje potrzeby, a nie chciałam się tak od razu z kimś wiązać.

- Tak trudno byłoby zrealizować te potrzeby w twoim  mieście? Z taką dupą i w takich spodenkach?

- W życiu bym ich nie założyła w moim miasteczku!

- A, wszystko jasne. Im dalej od domu, tym śmielej sobie poczynamy. Tylko dlaczego przyjechałaś akurat tutaj?

- Mam tu kumpelę, wprosiłam się.

- I pierwszego dnia po przyjeździe naciągnęłaś na tyłek te swoje fikuśne spodenki.

- Pierwszego dnia poszłyśmy na dyskotekę. Facet był niesamowicie przystojny, prawdziwe ciacho. Tylko co z tego, skoro był impotentem. No, prawie. Rano obudziłam się tak strasznie niedojebana… I wtedy naciągnęłam te spodenki.

- I tym razem ci się poszczęściło.

- A to się jeszcze okaże…

Coś czuję, że muszę się wykazać. Z tą laską nie ma żartów.

*

- Sama sobie się dziwię, to mówiąc – stwierdza unosząc głowę – ale rzeczywiście odczuwam tę satysfakcję. Nie wyczułam pod językiem ani jednego opuszczonego włoska! A pan?

- Czuję niemal to samo – odpowiadam, również unosząc głowę.

- Niemal?

- Odczuwam satysfakcję, ale bez zdziwienia. Mam dużą wyprawę w goleniu cipek.

- No, chyba, że tak. O tak! – Dodaje, bo zasysam do ust całego kalafiorka. Traktuję go językiem i sporą ilością śliny. A ona wraca do wylizywania moich jąder. Nabrzmiałego ochotą członka póki co tylko delikatnie masuje.

- Nawet go nie poliżesz?

- Po pierwsze – nie jego goliłam. Po drugie – mam co do niego inne plany. Lizanie jąder musi panu wystarczyć.

- To może chociaż trochę niżej?

- Byle się pan nie spuścił!

Jej języczek w tym czułym miejscu u podnóża moszny. Jej języczek wwiercający się w odbyt… Moje oślinione jaja ślizgające się po tej ślicznej buzi… Dobrze, że odpuściła sobie masowanie członka, to byłoby zbyt wiele.

*

- To było satysfakcjonujące lizanko, proszę pana! Mocno akcentuje to „proszę pana”.

No tak... Byłbym zapomniał.

- Sądzę, że w tych okolicznościach powinniśmy przejść na ty.

- No właśnie mówię.

- Zauważyłem, załapałem ironię. Maciek jestem – przedstawiam się, ściskając jej cipkę. – Tak się witamy we własnym gronie – udzielam jej instrukcji półgłosem. – W zamian powinnaś uściskać mi kutasa.

- Lena, miło mi - odpowiada, aż przechodzi mnie rozkoszny dreszczyk, bo ściska mi tego kutasa. – To skoro grę wstępną i inne formalności mamy już za sobą, przejdziemy do konkretów? – Pyta, przyciągając kutasa do śliskiej od lizania szpary.

- Odczuwasz różnicę?

Dziewczyna zerka na mnie szybko i wraca wzrokiem do miejsca kontaktu. Coraz szybciej wodzi czubkiem mojego chuja wzdłuż pizdy. Kalafiorek rozkwita.  Mówiąc wprost – robi sobie nim dobrze.

- Między twoim językiem, a penisem?

- Między byciem pieszczoną przez faceta, a pieszczeniem się samej.

- Hahaha, przecież to kawałek ciebie, ponoć ten najcenniejszy.

- Czyli nie czujesz... W takim razie pozwól, że przejmę pałeczkę.

- Pałę chyba – śmieje się, zabierając rękę. Po chwili już nie jest jej do śmiechu.

- Oj, oj, oooooj... Próbuje uciec z cipą, ale jej nie pozwalam, póki nie zajęczy naprawdę głośno.

- Poczułam tę różnicę – wzdycha. - Jak ty to robisz?

Lata praktyki. Ale pozwól, że wejdę, nie będę tak stał, gdy drzwi tak zachęcająco uchylone.

Wślizguję się w nią powolnym ruchem, tak jak lubię. Mokra, pobudzona cipa wychodzi mi na przeciw.

- Jak u ciebie cieplutko!

- Sprawiłeś, że grzeję się, jak suka. Nadmiar wilgoci ci nie przeszkadza?

- Wręcz przeciwnie. Uwielbiam, jak dziewczynie chlupocze w piździe, gdy ją dymam.

- Lubisz takie sprośne gadki, co?

- Ty zdaje się też.

- No to pogadajmy.

- I zaruchajmy!

*

- Sześćset sześćdziesiąt cztery...

- Że co?

- Mój numer telefonu, zapisz sobie.

- A prosiłam! Czuję się tak cudownie zerżnięta, a ty to wszystko psujesz. Seks bez zobowiązań, pamiętasz?

- Dlatego daję ci swój numer telefonu, a nie proszę o twój.

- Bez zobowiązań po obu stronach. Typowy macho! Pewnie myślisz, że już jutro zadzwonię i będę błagała o więcej. Bo tak wyjątkowo mi dogodziłeś.

- A nie?

- A tobie udało się wyrwać laskę, i teraz chciałbyś sobie na niej używać, kiedy tylko przyjdzie ci ochota – odpowiada, puszczając mimo uszu moje słowa.

- Hmm... Tak uważasz? To ubierz się i chodźmy na plażę. Bez zobowiązań, przedstawię ci kogoś. Albo po prostu chodźmy nago, to plaża nudystów.

- Chyba żartujesz!

- W kwestii pójścia na plażę, czy pójścia na nią nago?

- To drugie.

- Przecież zakazu nie ma. Ubędzie ci, jak się ludzie trochę pogapią? Ładna, zgrabna, z zadbaną cipką...

- Hmm... Przekonałeś mnie tą zadbaną... Faktycznie dobrze o nią zadbałeś – dziewczyna wykonuje kilka szybkich ruchów biodrami, by zaznaczyć, jaki rodzaj zadbania ma na myśli.

- Ale najpierw chodźmy pod prysznic, trzeba zlikwidować te zacieki.

Poprosiłem, by pozwoliła swobodnie ściekać spermie, Nie odmówiła i ma ją teraz po wewnętrznej stronie obu ud.

- Skoro cię to podnieca…

Sięgam między te śliskie uda, rozprowadzam spermę po brzuszku, zwilżam nią pośladki, umieszczam między tymi pośladkami członka i drobnymi kroczkami prowadzę do łazienki.

- Ty nigdy nie masz dość?

- Nigdy!

Każę dziewczynie zgiąć się wpół, oprzeć o umywalkę i masować mnie przez chwilę tą śliską dupą.

- Dojść, już nie dojdę, ale i tak jest rozkosznie.

- Dużo ćwiczyłam. Choć do tej pory używałam lubrykantu, pierwszy raz jadę na spermie.

Podoba mi się taka szczerość. Prawie dochodzę. Pod natryskiem dziewczyna bierze sprawy w swoje ręce i wtedy dochodzę. Wszystko przełyka, choć prawdę mówiąc niewiele tego.

- Niewiele tego…

- To był deser, jesteś po dobrym obiedzie.

- Tylko po zupie. Drugie danie…

- No tak… - Przypominam sobie tę całą spermę spływającą jej po udach, wtartą w brzuszek i pośladki. Właśnie ją zmywam.

*

Z kluczem do pokoju w ręce i niczym więcej schodzę do foyer. Recepcjonista, któremu oddaję ten klucz, nawet nie zauważa, że jestem goły. Jego uwagę absorbuje moja, równie goła towarzyszka.

-Wiedziałam, że tak będzie – mówi do mnie półgłosem w drzwiach hotelu. – Wiesz, jakie to uczucie, gdy ktoś wręcz wwierca się wzrokiem w twoją dupę?

Odwracam się i puszczam oko do faceta za ladą, chyba nie zauważył.

- A gdyby to była recepcjonistka?

- A gdyby recepcjonistka była lesbą?

- Ale tam stoi recepcjonista i z pewnością nie jest gejem.

- I z pewnością mu stoi. Mnie by stanął na twój widok.

- Tak, jak teraz?

Wyraźnie sobie kpi. Spoglądam na swoje smętnie zwisające przyrodzenie.

- A co, za krótko stał?

- Och długo, długo, zadowolony?

- Teraz jestem zadowolony, te wszystkie spojrzenia...

Nie do wiary, dziewczyna dała się zagadać. Teraz rozgląda się ukradkiem i...

- A już myślałem że nie da się ciebie niczym zawstydzić. A tu takie rumieńce...

Moja towarzyszka chowa te rumieńce za rozpuszczonymi włosami. Przyspiesza kroku.  Rozglądam się z dumą, Faceci faktycznie wwiercają się wzrokiem w tyłek dziewczyny, ale i mnie zaszczycają spojrzeniem. Zazdrosnym spojrzeniem. Obejmuję ją w pasie, ale szybko zsuwaniu dłoń, na pośladek, niech zazdroszczą bardziej.

Z hotelu, w którym się pieprzyliśmy, na plażę jest parę kroków, ścigani spojrzeniami przechodniów przemierzyliśmy je błyskawicznie. Tyle, że to plaża dla tekstylnych.

- A gdzie ta dla naturystów?

- Do wody i w lewo.

- Bardzo śmieszne. A daleko?

- Będzie z kilometr.

Biorę ją za rękę, idziemy wzdłuż brzegu, to brodząc w płytkiej wodzie, to zapadając się w piasku, wciąż kogoś wymijając, trzymanie jej za tyłek jest zwyczajnie niewygodne. Dziewczyna oswaja się z sytuacją, rozgląda wokół i wytrzymuje liczne spojrzenia nie rumieniąc się więcej.

- Spójrz na ich cycki – mam na myśli te wszystkie babki w samych majtkach – naprawdę nie masz się czego wstydzić.

Dziewczyna u mego boku, już zupełnie odprężona, podaje pierś do przodu.

- Aż tak ci się podobają?

Przystaję i dotykam ich obu.

- Lubię takie nie za duże i sprężyste. Fajnie drżą przy każdym kroku.

- Albo przy każdym pchnięciu, gdy mnie posuwasz.

- Dokładnie.

Na plaży robi się jakby luźniej, nie widać już staników, a laski w majtkach ustępują tym bez.

- Najwyraźniej dotarliśmy na miejsce. No i gdzie ten twój ktoś?

- Kilkoro ktosiów. Jeszcze kawałek, oni nie lubią tłoku.

- Przecież tu nie ma tłoku – dziewczyna pokazuje na luźno rozrzucone grupki golasów, najczęściej parki.

Zatrzymuję się, by ją pocałować, zamykam w dłoniach te małe cycuszki, później pośladki.

- Pragnę cię. Chcę cię tu i teraz!

Dziewczyna wzdycha, po części dlatego, że ściskam jej cipkę. Odsuwa delikatnie moją rękę.

- Też bym chciała... Ale za duży tu tłok. Jakoś tak...

- Mam cię!

- Że co?

- Mam cię. Przed chwilą twierdziłaś, że nie ma tłoku.

- Oj tam. Jest tłok i tłok.

- I tłok – dodaję, pokazując jej częściowo wzwiedzionego członka.

- Hihihi... To ma być tłok? – Bierze go do ręki. – To flak jakiś…

- Wystarczy nad nim trochę popracować. Albo dać mu odpocząć, może znajdę ci coś w zastępstwie.

- Może?

- Zaraz poznasz moich kuzynów. Ale nie są sami i nie wiem jak tam sprawy stoją.

- Aha, sprawy… To może chodźmy, przekonajmy się.

Po minucie jesteśmy na miejscu, Towarzystwo zajęte leniwymi pieszczotami zauważa nas w ostatniej chwili.

- Poznajcie Lenę – unoszę wysoko jej dłoń, dziewczyna obraca się w piruecie, daje się poznać z każdej godnej podziwu strony. Tidżeje, prawdziwi koneserzy, nie wytrzymują.

- Ale dupa!




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze

ciekawe opowiadanie


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach