Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Bezwstydny Miesiac - Dzien 1: Ekshibicja

BEZWSTYDNY MIESIĄC - DZIEŃ 1: EKSHIBICJA

Obudził mnie alarm w telefonie. Było mi zimno. Leżałam na podłodze w korytarzu, a na mojej szyi zaciskała się metalowa obroża. Jednak nie był to sen. To się działo naprawdę. Miałam wykonać swoje pierwsze zadanie. Upublicznić się ze swoją nagością. Pokazać ją w całej okazałości.
W ciągu godziny byłam gotowa do wyjścia. Umyłam twarz. Zębów nie umyłam, bo nie miałam czym. Zjadłam lekkie śniadanie i na koniec jeszcze skorzystałam z toalety. Musiałam zacząć się przyzwyczajać do każdorazowego podmywania się po skończonej potrzebie. Czułam się strasznie dziwnie, jakbym cofnęła się w rozwoju. Nawet nie miałam się czym wytrzeć.
Zabrałam dokumenty, telefon, kluczyki do auta i z mokrym jeszcze tyłkiem podeszłam do drzwi wyjściowych. Otworzyłam je lekko. Aż się zatrzęsłam z zimna. Poranna rześkość opatuliła moje nagie ciało. Otworzyłam drzwi szerzej i rozejrzałam się nieśmiało. Na dworze rozciągała się mgła. Nic w tym dziwnego, przecież była 06:00 rano. Samochód stał na podjeździe. Przede mną rozciągał się mój ogródek, z mgły wyłaniały się kanciaste kształty jabłoni oraz proste linie bramy wjazdowej.
Raz kozie śmierć.
Mokra, pokryta rosą nawierzchnia lepiła się do moich bosych stóp, momentalnie je brudząc.
Sama nie wiedziałam, czy trzęsę się z zimna, ze strachu czy z ekscytacji. Robię rzeczy mocno na przekór sobie. Cały kalejdoskop emocji przelewał się przez moją głowę. Chyba traciłam rozum, bo zaczęłam sobie wyobrażać dziwne erotyczne sytuacje, które mogły mnie tamtego dnia zastać. I podniecałam się samym tym myśleniem.
Wsiadłam do zimnego auta i ruszyłam w stronę miasta. Jazda bez butów, w brudnych stopach. Pas przylepiał się do moich nagich piersi i podbrzusza. Czułam się zbyt lekko i zbyt pusto bez ubrań. Ależ dziwne uczucie…
Miałam wrażenie, że każdy kierowca, podczas mijania na drodze, widział moją nagość. Mgła dość szybko opadła, a ja zbliżałam się już do celu.
Wreszcie zaparkowałam na moim stałym miejscu, wzięłam swoje drobiazgi i… szybka burza myśli w głowie. Dawaj, Maja, jesteś tylko na golasa. W końcu się zmusiłam. Wysiadłam z auta, zakluczyłam je i weszłam do budynku firmy. W środku było cicho i spokojnie. Pewnie znów byłam pierwsza w pracy. Otworzyłam drzwi od swojego biura i nagle stanęłam jak wryta.

W moim biurze stali Arek, Michał - kierowcy, Paweł - spedytor oraz mój szef - Tomek. Wszyscy patrzyli się na mnie, a Arek nawet zagwizdał. Od razu, nie myśląc za wiele zasłoniłam swoje łono i piersi rękoma.
- Cześć Maja. - odezwał się z uśmiechem Michał. - Świeci Ci się teraz na pomarańczowo. - Dodał wskazując na swoją szyję.
Od razu zrozumiałam. Spojrzałam w bok, nawet w sumie nie wiem dlaczego, chyba chciałam jak najmniej epatować wstydem. Niechętnie, ale odsunęłam ręce. Teraz widzieli mnie w pełnej okazałości. Moje dyndające piersi i czarna kępa między nogami - prosto przed ich oczami.
- Widziałem w sobotę wiadomości. - odezwał się Tomek. - Aż się nie mogłem doczekać tego spotkania.

Spuściłam głowę, nie wiedziałam jak się zachować. Czułam, że za chwilę uduszę się własnym wstydem.
- Ale to musi być dziwne, takie publiczne chodzenie na golasa… - rzekł Paweł.
- Czy ja wiem? Szybko się przyzwyczajasz. - dodał Tomek. - No co? Też miałem taki miesiąc.
Wszyscy wybałuszyli oczy na szefa, nawet ja.
- Rozchmurz się, bejbe, chodź zrobię Ci kawy. - zaproponował szef. - Proponuję Ci podejść do sprawy bardziej otwarcie. To co Cię czeka, może być całkiem przyjemne, a na pewno ciekawe. I pewnie nigdy poza tym miesiącem nie będziesz miała okazji doświadczyć czegoś takiego…

Zupełnie się tego nie spodziewałam. Myślałam, że będę pośmiewiskiem albo że będę obiektem seksistowskich żartów. Ale nic z tych rzeczy. Mam wspaniałych kolegów z pracy. Szef nie mógł nic opowiedzieć o swoim miesiącu, bo to tajemnica. Jest ogólny zakaz informowania o szczegółach zadań i ogólnie o całej koncepcji miesiąca.
Pół dnia strzeliło jak z palca. Rozchmurzyłam się trochę. Przestałam myśleć o zadaniu, tylko skupiłam się na swoich obowiązkach. Ciągle dziwnie się czułam chodząc po budynku nago. Chłopaki od razu dali znać, że wykorzystają ten fakt i będą się na mnie bezpardonowo gapić przy każdej możliwej okazji. Tym bardziej, że, jak zgodnie twierdzili, ładna i zgrabna ze mnie dziewucha. Mówili, że nie mam się czego wstydzić i powinnam dumnie z wypiętą piersią chodzić po mieście. Padało też dużo pytań: a co to za zadanie? Będziesz goła cały miesiąc? Co wolno Ci robić, a czego nie? Ogólnie rozmowy kręciły się głównie wokół mnie.


W przerwie w pracy przeszłam się jeszcze na pocztę odebrać paczkę. I nie było tak źle. Ni to szłam, ni to biegłam chodnikiem, a ludzie się na mnie gapili. I w sumie tyle. To nie było takie straszne. Nawet trochę mi się podobało. Byłam ciekawa, jak będzie dziś na rynku i ile będę musiała tam warować. Paczka okazała się dosyć duża, zajmowała jedno siedzenie w aucie. Kusiło mnie, żeby chociaż zajrzeć, ale powstrzymałam się od tego. Zobaczę w domu.


Po pracy wsiadłam do auta. Chciałam podjechać nim na rynek, ale zobaczyłam w tylnym lusterku pomarańczowe światełko mojej obroży. Ok. Jak ekshibicjonizm, to na całego. Zostawiłam swoje rzeczy w aucie, wzięłam tylko kluczyki, zamknęłam auto i ruszyłam na miasto w kierunku ratusza.
Mijało mnie mnóstwo osób. Niektórzy robili mi zdjęcia telefonem, niektórzy nawet filmowali mój spacer ulicami. A ja szłam sobie spokojnie kołysząc leniwie biodrami, nie zwracając uwagi na przechodniów. Starałam się nie patrzeć na ludzi. Czułam potężnego buraka na twarzy. Ale szłam odważnie, prosto do ratusza.



W końcu dotarłam. Czas wykonać zadanie. Nie wyglądało na zbyt trudne. Stanęłam się naprzeciwko drzwi frontowych ratusza, twarzą w kierunku rynku. Rozkraczyłam nogi, założyłam ręce za plecami - zupełnie tak jak w domu przed lustrem. Teraz tylko nie odzywać się i nie oglądać się zbytnio na lewo i prawo. To ja mam być dzisiaj oglądana. Patrz prosto, Maja. Znajdź sobie jakiś punkt przed sobą i zawieś na nim oko. Robisz coś w rodzaju ulicznego performance’u.

Obroża zawibrowała, wydała z siebie dwa piski. Dobra, zaczęło się.
- Uwaga, uwaga! - nagle z obroży wydobył się głos. Nie wiedziałam, że jest w niej zamontowany głośniczek! I do tego tak donośny! - Zapraszamy na widowisko! Można oglądać i dotykać. 28-letnia Maja jest do Państwa dyspozycji przez najbliższy czas. Gorąco zachęcamy!

Komunikat odzywał się co kilkanaście minut. Ludzie podchodzili. Niektórzy trzymali dystans i strzelali mi foty. Ci bardziej śmiali dotykali moich piersi i pośladków. Robili sobie ze mną selfie. Zainteresowani byli i mężczyźni i kobiety. Nawet małe dziecko przebiegło mi między nogami łapiąc się rączkami moich ud.
Jakiś facet podszedł do mnie od tyłu, złapał mnie za cycki, ułożył głowę na moim ramieniu i kazał robić sobie fotę. Inny trzymał dłoń na moim wzgórku łonowym, leniwie bawił się włoskami z niego wyrastającymi i też chciał foty. Całe rodziny ustawiały się wokół mnie chcąc sesji zdjęciowej. Do albumu rodzinnego. Coś niepojętego. Będę znana, kurwa, wszędzie, każdy będzie znał moje intymne zakamarki, bo foty i filmiki będą wędrować w internecie.
No nic, musiałam stać i to wszystko znosić. Nie wolno mi było zaprotestować ani się ruszyć. Ludzie widzieli, że nie reaguję, więc próbowali coraz odważniejszych eksperymentów. Wokół zgromadziła się spora grupa ludzi, byli bardzo blisko. Słyszałam żywe komentarze, śmiechy, chichoty. Było dużo zdjęć i filmików. Czułam na sobie mnóstwo obcych rąk. Dotykali mnie po całym ciele. Szczypali moje sutki, masowali moją cipkę, szarpali za włosy z mojej kępki. Stawali buciorami na moich bosych stopach. Ktoś wsadził mi dwa palce do pochwy. Myślałam, że nie wytrzymam. Byłam tak bardzo napalona, moja cipka ociekała wilgocią. Po chwili penetracji ludzie wycierali swoje dłonie o moje ciało, albo nawet twarz i włosy. Majstrowali też w mojej buzi, siłą mi ją otworzyli i jeździli palcami po uzębieniu i języku. Zostałam potraktowana nawet analnie. Nigdy nie miałam niczego w odbycie, aż do tego dnia. Zaliczyłam kilka palców i patyczek po lodach. Poczułam też siarczyste klapsy w tyłek i piersi. Co za zwierzęta... Faktycznie, wystarczy ludziom pozwolić na coś, a nie powstrzymają się przed niczym.
Byłam spocona i ufajdana własnymi sokami oraz trochę swoim kałem. Najgorsze było grzebanie paluchami w cipie, a potem w mojej buzi. Czułam się obrzydliwie.
Ludzie traktowali mnie jak ciekawostkę. Trochę się zabawiali, a potem szli dalej robić swoje rzeczy. Czasem ludzi było trochę więcej, czasem mniej. Trochę później rozluźniło się już zupełnie. Nie doszłam ani razu. Byłam podniecona, ale nie spełniona. I choć czułam też upokorzenie, to marzyłam tylko o tym, żeby ktoś mi zagwarantował orgazm.
W pewnym momencie grupa gówniarzy postanowiła oblać mnie colą. Po mojej twarzy pociekła mieszanina brudu i śliny, kiedy jeden z chłopców postanowił mnie opluć. Podchwycili to jego koledzy. Ludzie już woleli się nie zbliżać za bardzo, byłam cała upaprana i na pewno cuchnęłam. Nadal robiono mi okazjonalne zdjęcia. Kiedy to się wreszcie skończy?
Nadajnik przestał już nadawać komunikat reklamowy. Ale nie było sygnału kończącego zadanie. Stałam więc dalej. Nogi mnie już bolały. Miałam nadzieję, że dam radę dojść w miarę szybko do samochodu. Odechciało mi się ruchańska. Teraz chciałam się tylko umyć.
Słońce zachodziło, robiło się już szarawo. Włączyły się lampy uliczne, ale ludzie wciąż spacerowali sobie po rynku. Nie zbliżali się jednak do mnie. Już się mnie naoglądali.
Zamiast tego jakiś kundel zakręcił się przy mnie i… obsikał mi nogę. Pieprzony kundel! Aż mi łza pociekła po policzku, żłobiąc ścieżkę w zlepku coli i zaschniętej śliny. Miałam już dość. Na koniec jeszcze stałam się atrakcją dla lokalnego pijaczka. Menel śmierdział tak, że czułam go zanim go zobaczyłam. Pewnie pomyślał, że nadarzyła mu się okazja życia. Zwalił przy mnie konia i oczywiście spuścił się na mnie. Obleśna sperma wylądowała akurat na biodrze i udzie. Jeszcze namiętny pocałunek na odchodne. Myślałam, że zrzygam mu się do gardła. Z jego japy kurwiło winiaczem i próchnicą...
W końcu zawibrował nadajnik i zapiszczał kilka razy. To był mój upragniony sygnał. Spróbowałam się ruszyć. Nogi miałam zdrętwiałe, ale natychmiast podążyłam, najpierw powoli, w stronę ulicy. Jak tylko odzyskałam w miarę sprawność w nogach, po prostu pobiegłam.
Wskoczyłam do auta i zwyczajnie się poryczałam. To było dla mnie za wiele. Miałam się prezentować, a nie być pośmiewiskiem.
Długo dochodziłam do siebie. Nagle rozdzwonił się alarm z nadajnika. Spojrzałam na zegarek, była 20:30. Nowe zadanie. No tak. Już dawno minęła 19:00. Odpaliłam maila w telefonie i zaakceptowałam nawet nie czytając.
Wróciłam do domu i pierwsze co zrobiłam to spłukałam z siebie ten cały syf, który zebrałam na rynku. Czułam się potwornie. Dotarło do mnie, że ten miesiąc to będzie najtrudniejszy okres w moim życiu. A to był dopiero początek. Mokra zaczęłam najpierw sprawdzać paczkę w sypialni. W środku kartonu znajdowały się dwa mniejsze kartony, ale na nich leżał list. Na kopercie było moje imię i nazwisko. Otworzyłam i przeczytałam:

Instrukcja co do nocy 01-02.czerwiec.

1.    W kartonie nr 1 znajduje się pojemnik z napisem “X” na wieczku. Zawartość należy na mokro rozprowadzić po całym ciele od szyi w dół. KATEGORYCZNIE ZABRANIA SIĘ NAKŁADANIA PREPARATU NA GŁOWĘ I TWARZ. Odczekać 15 minut i dokładnie spłukać.
2.    Opróżnić karton nr 1. Ułożyć z włosów dwa kicki po bokach głowy i zawiązać kokardkami. Pomalować paznokcie u stóp i dłoni lakierem. Zrobić makijaż dołączonymi przyborami. Założyć kokardy na piersi, ramiona, nadgarstki, uda oraz kostki u nóg. Założyć kolczyki na uszy. 
3.    Wyjąć karton nr 2 i odłożyć w bezpieczne miejsce. NIE OTWIERAĆ.
4.    Opróżnić karton nr 3. 
5.    Kolacja: należy się po zakończeniu powyższych wytycznych. Posiłek znajduje się w kartonie nr 3 w opakowaniu z napisem “żyw-noc”. Nakazuje się wsypać go do umywalki w łazience, zalać wodą i odczekać 5 minut aż spęcznieje. Zakazuje się używania sztućców.
6.    Sen: należy wyjąć posłanie z kartonu nr 3 i ułożyć je w kuchni pod stołem. Tam należy przespać noc. Dobrej nocy.

Najpierw zabrałam się za nakładanie tego dziwnego preparatu. Z początku czułam tylko chłód, ale po chwili całe moje ciało zaczęło lekko parzyć. Okazało się, że jak to spłukałam, to zeszły ze mnie wszystkie włosy. Moja cipka stała się taka gładka, jak u dziewczynki. Jak wyschłam ułożyłam fryzurę, pomalowałam paznokcie, zrobiłam makijaż i ubrałam kolczyki i te dziwne kokardy. Kokardki na włosy były różowe. Lakier do paznokci również. Kolczyki były złote, ale zakończone… różowymi, puchatymi fiutkami. A kokardy na moje kończyny i piersi, były takimi falbankami na gumkach. Oczywiście, że były różowe. Tak jak cień do powiek i szminka. Szykuje mi się jutro różowy dzień barbie. Na szczęście, nie muszę się przefarbowywać na blondie szmatę…
Miałam na sobie te dziwne ubranko, a i tak czułam się naga. Bo w sumie byłam. Naga udekorowana kobieta. I te dziewczęce kicki… znów będę jadła wstyd.
Jedząc kolacje, wykonałam wszystko zgodnie z instrukcją. Najpierw wymyłam i wyczyściłam dokładnie umywalkę. Potem wsypałam jakiś zmielony proszek z kawałkami, chyba owoców i orzechów, a następnie otworzyłam kran od umywalki.
Żarcie nie było takie złe, ale miałam ufajdane ręce. Te same ręce, które próbowały zmyć z siebie świństwo “zdobyte” na rynku.
W kartonie nr 3 znajdowało się legowisko dla psa, smycz oraz miska. Zmroziło mnie to. Domyślałam się, co mnie czeka. Nie jestem wcale głupia. Na tym legowisku będę dziś spała, a z miski będę jadła. A smycz pewnie dla ozdoby… odłożyłam to wszystko w kuchni pod stołem.


Na koniec dnia zabrałam się wreszcie za czytanie maila.


“ Pani Maja %^&(*#$ska,

Zadanie nr 2:
Dzień (02.czerwiec):
Treść zadania głównego:
Rano: nie wolno zmyć makijażu. Jeżeli jest taka potrzeba, to go poprawić. Śniadanie: Posiłek znajduje się w kartonie nr 3 w opakowaniu z napisem “żyw-rano”. Zastosować się do instrukcji zawartej w kartonie.
W ciągu całego dnia nie wolno założyć żadnego ubrania. Nie wolno zakrywać miejsc intymnych. W skrzynce pocztowej Pani domu znajduje się list, który należy przekazać swojemu przełożonemu w miejscu pracy. Po godzinach pracy należy udać się pod niżej podany adres. W miejscu docelowym nakazuje się stosować do znajdujących się tam instrukcji.

[TU ZNAJDOWAŁ SIĘ ADRES]
Noc: jak poprzednio.
Z poważaniem.”

CDN.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





LoliPan

Cześć. Jedziemy dalej z historią. Jedna część, to jeden dzień i jedno zadanie. Ciekawe, czy uda się tak wypełnić 30 dni? :D Na razie mam sporo pomysłów, ale jak będzie kryzys, to może wesprzecie mnie w swoimi pomysłami? Co Wy na to, żeby zaangażować Was, czytelników? Gdzieś kiedyś? :D
Oczywiście, jeśli przygody Pani Mai będą się Wam podobać :).
Anyway, zapraszam do czytania ;).


Komentarze

Janxxx4/09/2020 Odpowiedz

Śmiało pisz dalej, mam nadzieję że będzie jeszcze ciekawiej. Może uda się do 30stu, powodzenia!

luk5/09/2020 Odpowiedz

czekam na więcej

KA5/09/2020 Odpowiedz

Czekam na ciąg dalszy! Zapowiada się świetnie :)

Mariolka6/09/2020 Odpowiedz

Pisz dalej, bardzo fajne

N7/09/2020 Odpowiedz

Uuu... brzmi ciekawie. Czekam na kolejne opowiadanie

Pablo11/09/2020 Odpowiedz

Czekam na więcej

Ladendis25/09/2020 Odpowiedz

Czekam i czekam! Kiedy ciąg dalszy?! ;)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach