Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wykorzystana przez dwoch patusow

Wykorzystana przez dwóch patusów


Nazywam się Karina i jestem wolontariuszką w licealnym kole wolontariatu.

Co należy do moich obowiązków? Mam przydzieloną jedną, czasem dwie rodziny, do których zaglądam trzy razy w tygodniu. Przynoszę zakupy, pomagam coś ugotować, posprzątać, odrobić lekcje. Brzmi bardzo dojrzale i szlachetnie? Nie. Chodzi o dodatkowe punkty do świadectwa. Chodzę do najlepszego liceum w mieście – tutaj każdy punkt, każda ocena decyduje o być albo nie być. A za pracę w wolontariacie dostaje się jakieś kosmiczne fory we wszystkim. Nie miałam wyjścia.

Skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że do wolontariatu mam wyłącznie cyniczny stosunek. Owszem, czasem jest fajnie. Poznałam kilka miłych osób, choć generalnie mam tu do czynienia ze świętoszkowatymi zakonnicami i dziewicami. Próbowałam je czasem rozerwać - nic z tego. Do tego kilku fajnych chłopaków, którzy na kilometr śmierdzieli byciem prawiczkiem.

Czasem wolontariat sprawiał mi sporo frajdy. Od jakiegoś czasu przychodziłam tylko do jednej rodziny. Typowa, patologiczna kamienica z podwórkiem pełnym  meneli. To w tym królestwie mieszkała pani Jola – na oko czterdziestoletnia babeczka po przejściach, z dwójką dzieci w wieku szkolnym. Akurat ją szczerze polubiłam. Miała problemy z kręgosłupem, więc regularnie przynosiłam jej zakupy i pomagałam zrobić obiad, czy tam kolację dla dzieci. Sama miała problemy z poruszaniem się. No i oczywiście pomagałam dzieciakom przy odrabianiu lekcji. Wieczorami jeszcze długo siedziałam z panią Jolą przy herbacie. Sporo mi o sobie opowiadała. Ja jej o sobie też. Mówiąc krótko: chodziłam do niej bez poczucia przymusu.

Dobra, przejdźmy do konkretów.

Uroda często pomagała mi się wywinąć z obowiązków. Gdy jest się seksowną licealistką z dużym tyłkiem i wysoką samooceną, to życie jest naprawdę proste. Wystarczy pochylić się przy koledze z klasy, żeby pomógł odpisać na klasówce. Kilka spojrzeń i inny kumpel napisze za mnie wypracowanie. Cóż, urobienie prawiczka nie należy do najtrudniejszych zadań.

Pewnie chcecie wiedzieć, jak wyglądam?

Mam długie, gęste, kasztanowe włosy za ramiona. Na nosie okulary a’la seksowna sekretarka. Duże, pełne usta i mocno podkreślone kości policzkowe (często słyszę, że mam włoski typ urody). Do tego nieduże, za to jędrne piersi, wcięcie w talii i duży, seksowny tyłek. Uwielbiam oglądać go w lustrze. Przymierzam kolejne zestawy bielizny, stringi, do tego zakolanówki, pończochy, pasy do pończoch… Wiem, że faceci go uwielbiają. Oglądają się za mną na ulicy, nie ważne, czy jestem ubrana w ciasne jeansy, spodnie z wysokim stanem, czy spódniczki.

Tak, tyłek jest moim atutem. Zapracowałam na to kolejnymi godzinami na siłowni. Nawet tam, gdy mój tyłek opinały ciaśniutkie legginsy, facetom aż wykręcało szyje. Co odważniejsi zagadywali, proponowali przygody… Może kiedyś Wam o nich opowiem.

Teraz pewnie chcecie wiedzieć, jak to było z tym patusami, co? Jak to się stało, dlaczego? Cóż, po kolei.

Tamten dzień strasznie mi się dłużył. Lekcje ciągnęły się jak krew z nosa. Do tego klasówka z historii, o której już w trakcie pisania wiedziałam, że obleję.

Po ostatnim dzwonku chciałam iść prosto do pani Joli. Wieczorem miałam spotkać się z moim chłopakiem. Wiedziałam, że zostanę na noc, więc spakowałam kilka seksownych rzeczy. Przede wszystkim jednak ubrałam ulubioną bieliznę: wysoko podciągnięte, niebieskie stringi i stanik od kompletu.

Te stringi cholernie podkreślały mój tyłek.

Do pani Joli miałam iść z kolegą, ale w ostatniej chwili zadzwonił, że się rozchorował. Nie chciałam nawalić, więc sama zrobiłam zakupy i poszłam na miejsce.

Otworzył mi jej mąż/konkubent, chuj wie. Typowy nierób: na głowie zakola, przepita twarz. Koszulka na ramiączkach, spodnie od dresu. Dramat. Modliłam się, żeby tylko nie próbował mnie dotknąć na przywitanie.

- Przyszłam do pani Joli. Jestem z koła wolontaryjnego.

- Tak, Jolka coś mówiła. Wchodź, wchodź – powiedział, wpuszczając mnie do środka.

Od razu poszłam do kuchni. To było typowe mieszkanie komunalne. Trzy pokoje, kuchnia. Sporo gratów, trochę nieprzyjemnego zapachu. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie.

- Jolka zabrała dzieciaki do lekarza. Przyniosły ze szkoły jakieś choróbsko. Powinna niedługo wrócić – powiedział, sięgając do lodówki po piwo. Czuć było, że to nie pierwszy jego browar tego dnia.

W tym mieście wszyscy się pochorowali? Ja pieprzę.

No nic, westchnęłam i poszłam do kuchni rozpakować zakupy. Wiedziałam, że to należy do moich obowiązków. Po każdej wizycie musiałam napisać raport, który podpisywał mi opiekun koła. Domyślałam się, że w razie jakichś nieścisłości miałabym spore kłopoty, a tego nie było mi trzeba. Wolałam nikomu nie podpaść – ani w szkole ani tym bardziej u moich „podopiecznych”.

Rozpakowywałam zakupy, czując na sobie wzrok tego typa. Siedział przy stole w kuchni, sącząc piwo i bezczelnie obłapiając mnie wzrokiem. Momentalnie pożałowałam, że tego dnia ubrałam ciaśniutkie, szare legginsy podkreślające tyłek. Do tego sportowe adidasy – wiecie, strój typowy na siłownię. Do tego kusa bluzka z dekoltem, odsłaniająca płaski brzuch i oczywiście moje okulary a’la seksowna sekretarka. Boże, nawet nie wiecie, jak się na mnie gapił. Widać było, że dla niego takie dziewczyny istnieją tylko w telewizji. Nawet nie w internecie, bo taki troglodyta nie potrafiłby nawet odpalić komputera.

Postanowiłam bez słowa robić swoje. Liczyłam, że pani Jola szybko wróci do mieszkania. Byłam wkurzona na kolegę, który tego dnia mnie wystawił.

- Często przychodzisz do Jolki? – zacharczał swoim przepitym głosem.

- Czasem – odpowiedziałam na odczepnego.

Po chwili ciszy dodał jeszcze:

- Ładna z ciebie dziewczyna, wiesz?

Boże, myślałam, że wyjdę z siebie.

Rozpakowałam zakupy. No nic, trzeba było czekać na panią Jolę. Usiadłam na chwilę, zastanawiając się, co ze sobą robić. Nie mogłam wyjść. Co jakiś czas do odwiedzanych przez nas rodzin przychodził opiekun naszego koła na tzw. „wywiad”. Bałam się, że znając moje szczęście, przy kolejnej wizycie trafi właśnie na tego typa, bo pani Jola „akurat wyszła na chwilę z domu”. Gdyby coś na mnie nagadał, od razu wywaliliby mnie z koła. A bez tych punktów na świadectwie byłoby naprawdę cienko. Już teraz za kilka gorszych wyników w nauce groziło mi niedopuszczenie do matury – wiecie, żeby przypadkiem nie zaniżyć średniej szkoły. A bez tego marzenie o lepszych studiach pękłoby jak bańka mydlana.

- Słyszysz, czy nie słyszysz?

- Słucham? - zapytałam zaskoczona. Musiałam się nieźle zamyślić.

- Pytałem, jak się nazywasz.

- Ka...Karina – wydukałam.

Spojrzałam na niego. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, jaki jest wielki. Jak niedźwiedź. W koszulce na ramiączkach jego bicepsy prezentowały się w pełnej okazałości. Od razu pomyślałam, że wyrobił je sobie w więzieniu. Pewnie to tam zrobił te tanie dziary…

- Piękne imię. Miałem kiedyś jedną Karinę – zaśmiał się, zapalając papierosa.

Boże święty, w co ja się wpieprzyłam.

- Jestem Marek. Zajarasz? – zapytał, wyciągając w moim kierunku paczkę.

- Dziękuję, nie palę.

- O, jaka grzeczna – wychrypiał z papierosem w ustach.

Zobaczyłam na jego dresach potężne wybrzuszenie. Z jednej strony mnie to obrzydziło, a z drugiej pomyślałam: niech przynajmniej sobie popatrzy. Nie powiem, schlebiało mi to, że ślinił się na mój widok.

Na szczęście w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Pomyślałam, że to pani Jola. Ufff, jestem uratowana!

Czekałam w milczeniu, stojąc w kuchni. Myślami byłam już u swojego chłopaka. Jego rodzice mieli gdzieś wyjechać, także mieliśmy całą noc dla siebie. Uważnie obejrzałam się w dużym lustrze, które stało oparte o ścianę. Wypięłam tyłek. W tych legginsach prezentował się nieziemsko. Nie mogłam się doczekać, aż wypnę się w nich przed swoim chłopakiem. Nie mogłam się doczekać jego klapsa.

- Patrz, kogo my tu mamy – usłyszałam za plecami przechlany głos Marka.

Odwróciłam się. Pani Joli nie było. Za to stał przede mną Marek, z jakimś typem, który wyglądał chyba jeszcze gorzej niż on. Typowy osiłek z łysym łbem i wielkimi mięśniami.

Teraz wystraszyłam się nie na żarty.

- No piękna dziewczyna, piękna – wychrypiał nowy kolega.

Zostałam z nim sam na sam. Marek poszedł do drugiego pokoju po piwo.

Stałam jak wryta, gdy oglądał mnie jak jakąś zdobycz. Siedząc na krześle, i tak był większy ode mnie. Wielkie, łyse bydle. Bezmyślna kupa mięśni. Czułam do niego obrzydzenie.

- Chyba muszę już iść – powiedziałam wreszcie, zbierając się na odwagę.

- O nie, nigdzie nie musisz iść, kochanie – powiedział Marek, wchodząc z powrotem do pokoju.

Podał swojemu koledze otwarte piwo. Wzięli po dużym łyku.

- Napijesz się, kotku? – bezczelnie zapytał Marek.

- Nie, dziękuję. Naprawdę muszę już iść.

Odwróciłam się w kierunku drzwi. Zrobiłam dwa kroki i… I poczułam na tyłku potężnego klapsa. Odwróciłam się wystraszona. Stali przy mnie tak blisko, że czułam ich przepite oddechy.

Nagle ten większy chwycił mnie od tyłu, zakrywając usta dłonią. Chciałam piszczeć i wrzeszczeć, ale jego wielka łapa zakrywała mi usta. Czułam na pośladkach potężne wybrzuszenie w jego spodniach.

- Spokojnie, kochanie – zaczął Marek. – Nie chcemy ci robić krzywdy.

Opadłam z sił i przestałam się wyrywać. Nie miałam szans z łysym mięśniakiem. Bałam się tego, co zaraz się stanie.

- Karina, tak?

Nie odpowiedziałam.

- Tak?! – zapytał ostrzej.

Kiwnęłam głową.

- No to obiecuje ci, że nic złego się nie stanie. Musisz tylko przed nami uklęknąć i nas ładnie obsłużyć. W tej kamienicy na twoje krzyki i tak nikt nie zareaguje, rozumiesz?

Myślałam, że zemdleję. Czułam, jakbym byłą w jakimś koszmarze, z którego zaraz się obudzę.

Łysy pchnął mnie na podłogę. Upadłam na kolana.

- Nie wstawaj, kotku – rozkazał, po czym sam usiadł na kanapie.

Jak zahipnotyzowana przybliżyłam się, wciąż klęcząc. Zdjął spodnie, później bokserki. Wyrósł przede mną wielki, wyżyłowany kutas. Rozsiadł się na kanapie jak król. Wiedziałam, co muszę zrobić.

Odgarnęłam włosy. Poprawiłam okulary. Chwyciłam jego kutasa w dłoń. Boże, był taki wielki… Wystraszyłam się tego, że zaczynam czuć podniecenie...

Marek w tym czasie usiadł obok i zaczął palić papierosa. Uważnie przyglądał się, jak powoli zabieram się za kutasa jego kolegi. Nie chciałam tego robić. Nie chciałam obciągać jakiemuś pieprzonemu, łysemu kibolowi i jego zapitemu koledze. To było poniżej mojej godności. Miałam chłopaka, perspektywę studiowania na znanej uczelni. Wyglądałam jak pieprzona laska z prosto z Instagrama, nieosiągalna dla takich jak oni. Rodzice mojego chłopaka byli obrzydliwie bogaci. To wszystko…

- Ciągnij suko – rozkazał wreszcie łysy.

Przerażał mnie jego perfidny uśmiech. Miał nade mną władzę. Obaj mieli nade mną władzę. Byłam ich dziwką.

Wystraszona chwyciłam go mocniej w dłoń. Nie mieścił mi się. Był zbyt gruby, zbyt długi i wyżyłowany. W dotyku jakby wielki, mięsisty baleron. Musiałam chwycić go w obie dłonie. Dopiero w ten sposób mogłam poruszać nim w górę i w dół.

- Jak nas dobrze obsłużysz, to nic ci się nie stanie kotku – powiedział.

- Takiej dupeczki to jeszcze nie ruchałem – dodał Marek.

W tym momencie to do mnie trafiło. Musicie wiedzieć, że jeśli chodzi o seks, to jestem naprawdę wyuzdana. Od dawna przeszkadzało mi w moim chłopaku to, że… Był taki miękki, chłopięcy… Nie miał w sobie tej męskości, dzikości. A ja od dawna chciałam zostać porządnie wyruchana przez prawdziwego samca.

Mając przed sobą tego wielkiego, łysego kibola poczułam, że mogę wreszcie dostać to, czego chcę. Podniecało mnie to, że dla takiego typa zawsze byłam jakimś nieosiągalnym obiektem. Seksowna dziewczyna z klasą, inteligentna, w seksownych okularach a’la sekretarka. Do tego z boskim, wyćwiczonym na siłowni tyłkiem, opiętym na sportowych legginsach.

Spojrzałam mu w oczy. Zobaczyłam w nich zwierzęcą męskość. Już po chwili obłapiałam jego olbrzymiego kutasa swoimi dużymi, mięsistymi ustami. Lizałam go z góry do dołu, w pełni zaangażowana. Jednocześnie wysoko wypinałam tyłek. Wiedziałam, że Marek na mnie patrzy. Wiedziałam, że wezmą mnie we dwóch. Chciałam ich podniecić do granic możliwości.

Lizałam go dalej, intensywnie pracując językiem. Splunęłam sobie na dłoń, żeby móc trzepać go z poślizgiem. Musiałam wyglądać jak jakaś pieprzona gwiazda porno.

Tak wielkiego chuja jeszcze nie ciągnęłam – wyszeptałam.

Spodobało im się to. Obaj zaczęli się śmiać tym swoim prostackim śmiechem zarezerwowanym dla patusów. Podobało mi się to. Chciałam więcej.

Wsunęłam go głębiej w usta. Był cholernie gruby. W porównaniu do kutasa mojego chłopaka był istnym monstrum. Nie mogłam go wsadzić całego. Przytrzymałam go w ustach tyle, ile dałam radę, a później wypuściłam go ze stęknięciem. Był cały w mojej ślinie. Cholernie mnie to podnieciło.

Zaczęłam mu ciągnąć coraz szybciej. Moja głowa latała w górę i w dół. Wreszcie poczułam jego wielką łapę na swojej głowie. Zaczął regulować tempo. Powoli brałam go coraz głębiej.

- O tak, ciągnij skarbie… – stękał.

Więc ciągnęłam dalej. Mocno, intensywnie. Pojękiwałam przy tym cicho. Chciałam, żeby mnie zapamiętali. Żeby już zawsze pieprząc te swoje Karyny, pamiętali, że mieli przez moment taką laskę jak ja. Laskę prosto z Instagrama.

Ciągnąc mu, obserwowana przez Marka, czułam nieludzkie podniecenie. Upajałam się tym. Na zmianę ciągnęłam i waliłam konia. Lizałam go z góry do dołu. Nie mogłam wyjść z zachwytu nad jego wielkością, grubością. Czułam zażenowanie na myśl o chłopięcym penisie mojego chłopaka.

Poczułam, jak Marek od tyłu zdejmuje mi leginsy. Podniosłam wyżej tyłek, żeby ułatwić mu robotę.

Zaczęli mi dawać klapsy po kolei. Wreszcie ten wielki jednym ruchem położył mnie sobie na kolanach, jakbym była dzieckiem. Kawał mi solidne klapsy, a ja cicho pojękiwałam.

- Zerżnijcie mnie – wyszeptałam.

Znów zaryczeli w zachwycie.

- Mówisz masz, suko – powiedział ten wielki.

Jednym ruchem zdarł ze mnie bluzkę, później stanik. Pewnie nawet nie przypuszczał, że komplet mojej bielizny kosztował więcej, niż wynosi cały jego zasiłek.

Byłam teraz w samych stringach. Wysoko podciągnięte pięknie podkreślały mój duży, wysportowany tyłek. No dobra: w stringach i okularach. Wiedziałam, że w nich jestem jeszcze seksowniejsza.

Zaczęli obmacywać mnie po piersiach: zachłannie i po męsku. Ściskali moje sutki. Lizali je na zmianę. Myślałam, że zaraz dojdę.

Wreszcie chwyciłam za pasek spodni Marka. Zdjęłam je. Obaj usiedli na kanapie, a ja uklęknęłam przed nimi. Wypięłam się mocno, żeby mogli podziwiać mój tyłek. Zaczęłam obciągać obu, na zmianę. Czułam się bosko. Czułam się jak dziwka.

Mając w ustach ich kutasy, wyraźnie czułam ich samczość, męskość, chciałam więcej. Byłam zachłanna. To było coś skrajnie innego niż seks z moim chłopakiem – bogatym, z dobrego domu, grzecznym, zawsze w eleganckim, drogim swetrze. Teraz miałam dwóch samców, wypuszczonych z więzienia. Dwóch prostaków, którzy byli na mnie napaleni. Którzy chcieli mnie jebać po męsku, zwierzęco. Byłam gotowa oddać im się w całości. Niech biorą, co chcą, ja tylko na tym skorzystam.

- O kurwaaa, tak dobrze to jeszcze nie miałem – stęknął Marek.

- Dobra, dość tego dobrego – powiedział ten wielki.

Wstał i poszedł za mnie. Udałam, że nie zwracam uwagi. Marek dalej siedział na kanapie. Ciągnęłam mu, klęcząc na podłodze. Wypięłam się mocniej.

 Poczułam, jak ten wielki klęka tuż za mną. Czułam jego wielkie dłonie na swoich pośladkach. Czułam jak pożera mnie wzrokiem. Taki wysportowany, duży tyłek widział pewnie tylko w necie. Teraz należał do niego.

Dał mi potężnego klapsa. Aż drgnęłam, wciąż mając w ustach kutasa Marka. Dalej obciągałam mu z pełnym zaangażowaniem.

Wreszcie to poczułam. Odsunął pasek stringów. Przez chwilę przejeżdżał mi swoim kutasem po cipce. Wreszcie wszedł we mnie. Zajęczałam, gdy wypełniał mnie po brzegi.

Zaczął mnie pieprzyć. Najpierw powoli, ale już po chwili nie mógł się powstrzymać. Pieprzył mnie z pełną siłą, trzymając mnie za biodra tymi swoimi ciężkimi łapami. W każdej sekundzie czułam, jakbym przeżywała orgazm. Nie mogłam skupić się na obciąganiu. Wyjęłam z ust kutasa i zaczęłam głośno jęczeć.

Jego cielsko głośno uderzało w moje pośladki. Zatapiałam się w tym dźwięku. Kolejne klapsy tylko mnie rozjuszały.

Wreszcie poczułam, że dochodzę. Zaczęłam jęczeć naprawdę głośno, gdy skurcze zaciskały się na jego grubym kutasie. To był najintensywniejszy orgazm, jaki miałam w życiu. Po wszystkim byłam wykończona. Nie chcieli mi jednak dać spokoju.

- Nasza lalka, chyba doszła – zaśmiał się łysy kark. – To co, teraz nasza kolej?

Obaj wstali. Łysy chwycił mnie za włosy i przyciągnął bliżej. Klęczałam przed nimi, obciągając na zmianę oba kutasy. Bili mnie nimi po twarzy, wpychali głęboko do ust. Byłam ich dziwką.

W końcu spuścili mi się obaj na twarz. Później usiedli na kanapie z piwem w łapie.

A ja przetarłam okulary i klęczałam dalej, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się stało. Jakbym nagle otrzeźwiała. Szybko pobiegłam do łazienki, żeby się jakoś ogarnąć. Później ubrałam się i wyszłam. Ostatnie co usłyszałam, to ich przepite głosy, wołające:

- Wróć do nas jeszcze, suczko.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Oliwka W.

Cześć, przedstawiam Wam moje kolejne opowiadanie. Część z Was już mnie zna ;)

Całusy!


Komentarze

Lukas8920/09/2020 Odpowiedz

Cześć. Ciekawe opowiadanie. Bedzie ciag dalszy przygod Kariny?

Pedochu26/09/2020 Odpowiedz

Japierdole ale cringe\'owe

Fan27/09/2020 Odpowiedz

Swietne :3 prosze pisze takich więcej

helen12/10/2020 Odpowiedz

Wspaniałe doświadczenie....

ola10/11/2020 Odpowiedz

Bardzo dobre opowiadanie. Sugerowałabym jeszcze dodać motyw z ukrytą kamerą i szantażem. Mogłaby też być prezentem dla kolegi który właśnie wyszedł z więzienia. Masz duży potencjał ;)

Auć!!30/08/2022 Odpowiedz

Oliwka wow! Rozniecasz nowy ogień 🔥 w dziedzinie hatefuck/mypleasure!! Tylko tak dalej. 🌹

Romak11/02/2023 Odpowiedz

Cudowny tekst. Masz talent językowy i ciekawe pomysły.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach