Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Niezapomniany seks z kolega ze studiow

Niezapomniany seks z kolegą ze studiów


Boże, ostatnio tyle się u mnie wydarzyło, że sama nie wiem, od czego zacząć tę historię…

 Może od tego, że studiuję bankowość. Albo od tego, że to prawdziwa historia? Sama nie wiem. Najlepiej będzie od razu się przedstawić.

 No więc: cześć. Cześć wszystkim. Nazywam się Ania. Jestem nieźle zakręcona, co pewnie już zauważyliście… Tak czy inaczej, chciałam Wam opowiedzieć o pewnym wieczorze, który zakończył się nieplanowanym seksem z kolegą ze studiów. Miało stanąć na niezobowiązującym drinku w ramach podziękowania, a skończyło się… O tym może później. Myślałam, że taka historia nigdy mi się nie przydarzy – nie jestem w końcu żadną „famme fatale”. Świętoszką niby też nie, a jednak dałam się ponieść emocjom, chociaż przed tamtym spotkaniem mogłabym przysiąc, że nic takiego się nie wydarzy. Jak to mówią? „Nigdy nie mów nigdy”, co?

Na pewno chcecie wiedzieć, jak wyglądam. Cóż, jestem dosyć wysoką, szczupłą blondynką (falowane włosy sięgają mi za łopatki – piękne włosy od zawsze uważam za jeden ze swoich atutów). Do tego dochodzą duże, niebieskie oczy i całkiem sympatyczna, miła twarz (to zdanie moich znajomych!). Staram się prowadzić zdrowy tryb życia (tak, to zawsze ja jestem tą, która ma najwięcej zieleniny na talerzu…) dzięki czemu mogę pochwalić się naprawdę zgrabną sylwetką: wyrobiona talia, długie nogi i kształtny, wysportowany tyłek. To co, chyba tyle na początek…

Pewnie nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zawaliła kilku przedmiotów. Zwykle byłam pilną uczennicą, z której wszyscy brali przykład, ale wiecie, jak to jest na studiach – trochę zaległości, kilka zarwanych nocy i nagle okazuje się, że człowiek ma dwa egzaminy w plecy. Potrzebowałam pomocy.

O notatki poprosiłam na naszej fejsbukowej grupie. Tutaj pierwsza nieprzyjemna niespodzianka: nagle żaden ze znajomych nie miał notatek. Tę sytuację też chyba wszyscy znamy, co? Nieźle mnie to podłamało. Siedziałam do późna, wkuwając ile wlezie z tego, co zdążyłam nabazgrać na zajęciach. Czułam, że jestem w wielkiej dupie.

Nagle dostałam wiadomość na messangerze:

„Hej, potrzebujesz jeszcze tych notatek?”

Kamień z serca! Napisał do mnie Kuba, kolega z roku. Znaliśmy się całkiem nieźle, ale jeśli gdzieś wychodziliśmy razem, to zwykle w większej grupie znajomych. Miałam więc okazję go poobserwować, ale na pewno nie lepiej poznać.

Tamtego wieczoru okazał się moim wybawcą. Podrzucił mi wszystkie materiały, razem z opracowaniem zagadnień. Byłam w siódmym niebie. Zakręcona nawet nie zdążyłam mu podziękować…

Egzamin poszedł mi zaskakująco łatwo, choć stresowałam się tak bardzo, że trzęsły mi się nogi. Gdy wróciłam do domu z piątką w indeksie, od razu napisałam do Kuby. Czułam, że muszę mu naprawdę mocno podziękować. Gdyby nie on, na „bank” zawaliłabym „bankowość” (taki mały suchar. No co, takie mam poczucie humoru!). Tylko co mu kupić? Butelkę alkoholu? Czekoladę? Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie zaproszenie go na niezobowiązującego drinka.

Zgodził się, chociaż do ostatniej chwili myślałam, że wychodzę z tym zaproszeniem na jakąś idiotkę. I tak o 19:00 w piątek wieczór spotkaliśmy się w Big One – typowo studenckim klubie z drinkami, tanim piwem i kilkoma stołami do bilarda. Nic wyrafinowanego, ale hej, tak wygląda życie studenckie, co nie?

Na wyjście ubrałam lekką bluzkę z delikatnym dekoltem, na którą narzuciłam czarną, kobiecą kurtkę skórzaną. Do tego dopasowane (no dobra, nieźle podkreślające mój tyłek) spodnie w kolorze khaki i czarne botki (moim zdaniem najseksowniejszy rodzaj damskiego obuwia!).

Na miejscu byłam szybciej niż on. Usiadłam przy barze i czekałam.

Gdy przyszedł, przywitaliśmy się typowo przyjacielskim przytuleniem. I tu pierwsze zaskoczenie: zwykle cichy i spokojny Kuba okazał się naprawdę przystojnym facetem. Nie, żebym nie wiedziała tego wcześniej, ale wiecie, jak to jest… Na uczelni był zawsze tym miłym, idącym na kompromisy facetem, który nie rzuca się w oczy, nie jest duszą towarzystwa, ale i tak wszyscy go lubią. Do baru podszedł pewny siebie, wyprostowany. Od razu zmierzyłam go wzrokiem (tak, my kobiety robimy to trochę dyskretniej, panowie). Wysoki, na pewno więcej niż „mityczny” metr osiemdziesiąt. Ubrany naprawdę elegancko, z dobrze dobraną koszulą, do tego schludnie włożoną w spodnie, wyglądał bardzo męsko i dojrzale. Jak prawdziwy facet.

Gdy usiadł obok, zamówiliśmy po drinku. Muszę przyznać, że rozmowa od początku nam się kleiła. Dużo żartowaliśmy, zupełnie jakbyśmy znali się od dawna. Muszę się jednak przyznać, że gdy siedział obok, to co rusz zerkałam na jego ciemne, brązowe oczy. Uważnie obserwowałam twarz, której męskości dodawała gęsta, zadbana broda. Do tego ciemne włosy zaczesane do tyłu… Muszę przyznać, że tego wieczoru Kuba naprawdę mnie zaskoczył.

Szybko zamówiliśmy kolejnego drinka, później jeszcze jednego. Jak to mówią? Złapaliśmy świetne „flow”. Totalnie straciłam poczucie czasu. Do tego, przez cały ten czas, nie odeszliśmy nawet od baru! Gadaliśmy dosłownie o wszystkim. Na początku klasycznie, o uczelni, zajęciach, ludziach z roku. Ale później zeszliśmy na temat wspólnych zainteresowań i poglądów. Zaimponowała mi jego inteligencja i elegancki język, pełen humoru.

No dobra, po trzech drinkach byłam na przyjemnym rauszu, to też robiło swoje. W którymś momencie Kuba zaproponował grę w bilarda.

- Jasne, czemu nie. Ale uczciwie ostrzegam, że nie jestem w tym szczególnie dobra – powiedziałam.

Uśmiechnął się. Ja też.

- Masz naprawdę uroczy uśmiech – powiedział, jakby od niechcenia, rozkładając bile na stole.

Trochę się zarumieniłam, muszę przyznać.

Od początku gra szła mi średnio. Kilka razy w życiu grałam, jednak trzy drinki i drobne zauroczenie Kubą wpłynęły na to, że nie mogłam się skupić. Tak to sobie przynajmniej tłumaczę.

- Może pokazałbyś mi kilka sztuczek? – zapytałam, po kolejnej porażce. Chociaż Kuba dawał mi wyraźne fory, i tak nie mogłam wygrać.

Stanął przy mnie. Delikatnie mnie objął, żeby pokazać, jak trzymać kij. Był tak blisko, że czułam jego perfumy. Przymknęłam na moment oczy.

- Rozumiesz już? – zapytał wreszcie, wyrywając mnie z jakiegoś totalnego zamyślenia.

- Tak, tak – wydukałam.

Uderzyłam bile. Wpadło!

- Wow, chyba powinieneś dawać mi jakieś korki!

Uśmiechnął się. Graliśmy dalej, jednak w powietrzu zaczął wisieć wyraźny flirt. Wszystko ze smakiem, jednak czułam, że mu się naprawdę podobam.

Zaczęłam nawet nieco bardziej się wypinać przy kolejnych uderzeniach. Specjalnie długo przymierzałam, prężąc tyłek. Wiedziałam, że te spodnie go podkreślają. Czułam też wyraźnie, jak Kuba na mnie wtedy zerka.

Gdy to on uderzał, zawsze kręciłam się blisko. Gdzieś delikatnie go musnęłam, innym razem zatrzepotałam rzęsami, albo potrząsnęłam długimi blond włosami – wszystko, żeby go nieco rozproszyć. Niby w ramach żartu, jednak… działało.

Gdy zostało mi ostatnie, zwycięskie uderzenie, poprosiłam go o pomoc.

- Może pokażesz mi jeszcze raz, jak uderzyć? Poprzednim razem całkiem nieźli ci to wyszło… – kokietowałam.

Już po chwili stał przy mnie. Znów delikatnie mnie objął, razem złapaliśmy kij. Był dużo bliżej niż poprzednim razem.

Wtedy poczułam na swoich pośladkach potężne wybrzuszenie w jego spodniach. W dłoni trzymałam kij tuż przy zakończeniu – tam, gdzie jest najgrubszy. Sami oceńcie, jak kosmate myśli zaczęły wtedy przebiegać przez moją głowę...

Czułam, że zbliża się coraz bardziej. Ta chwila trwała w nieskończoność. Specjalnie zwlekałam z uderzeniem. Delikatnie wypięłam się jeszcze mocniej. Musiał to poczuć. Musiał poczuć, że jestem cholernie napalona. Że mój tyłek napiera na jego penisa.

Rozkojarzona nie trafiłam nawet w bilę. Ale to było najmniej ważne.


Gdy zbieraliśmy się do wyjścia, zaproponował, że mnie odprowadzi. Zgodziłam się.

Po drodze rozmowa kleiła się jakby mniej… Znacie to uczucie, gdy przekroczy się pewną granicę ze swoim znajomym? Początkowo jest przyjemnie, ale po chwili robi się dziwnie. Jakby w powietrzu wisiało coś, czego sobie nie wyjaśniliśmy. A może oboje nieco wystraszyliśmy się tego napięcia przy stole bilardowym?

Znów głównie mówiliśmy o studiach i znajomych z roku. Gdy stałam pod swoją klatką schodową, jeszcze raz zaczęłam mu dziękować za tamte notatki. Oczywiście z czułością odpowiedział, że nie ma problemu. Wtedy poczułam, że nie chcę się jeszcze rozstawać.

Tak, zaprosiłam go do siebie.

- Mam jeszcze jedno wino… Wolałabym go nie pić sama. Co ty na to? – uśmiechnęłam się najsłodszym uśmiechem, jaki miałam w zanadrzu.

Trochę się zmieszał. Ale oczywiście zgodził się.

Gdy wchodziliśmy na górę, modliłam się, żeby nie było mojej współlokatorki. Oczywiście uwielbiałam Paulinę, jednak chciałam, posiedzieć z Kubą sam na sam.

Pudło. Gdy weszliśmy, Paula siedziała w salonie, oglądając telewizję. Do tego jakiś kretyński program.

Przedstawiłam ich sobie. Chwilę pogadaliśmy. Było nawet miło, zwłaszcza że Kuba i Paulina szybko złapali wspólny kontakt. Jednak przez cały czas myślałam tylko o tym, żeby zostać z nim sam na sam. Nie wiedziałam jeszcze po co, a przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam w myślach. Chciałam jednak być z nim sama.

Zaczęłam puszczać oko do Pauliny. Dawałam jej znać na migi, że chcę z nim zostać sama. Paulina jednak… Cóż, nie jest najbystrzejsza. Jest cudowna, ale między wierszami to ona nie potrafi czytać...

W końcu zebrałam się na odwagę.

- Musimy już uciekać – powiedziałam do Pauliny, ciągnąc Kubę do swojego pokoju.

Postawiłam wszystko na jedną kartę.

W pokoju miałam mały rozgardiasz. Porozrzucane notatki, kilka ciuchów na wierzchu…

- Nie zdążyłam przed wyjściem posprzątać – przeprosiłam zakłopotana.

- A co, planowałaś mnie zaprosić? – powiedział najbardziej uroczym głosem, jaki może mieć facet.

Oczywiście wybuchliśmy śmiechem.

- To co z tym winem? – zapytał.

Szybko po nie pobiegłam. Zrobiłam niemały bałagan w kuchni, szukając otwieracza we wszystkich szufladach. Chciałam jak najszybciej wrócić do pokoju.

- Za solniczką, w szafce u góry – usłyszałam za sobą głos Pauliny.

Ufff, znalazł się!

Uśmiechnęłam się do niej i posłałam buziaka. Jakby przeczuwała, co zaraz się stanie, ostentacyjnie założyła słuchawki. Popukałam jej w głowę i biegiem wróciłam do pokoju.

Wróciłam z uśmiechem na twarzy. Jednak momentalnie przypomniałam sobie, że szykując się do wyjścia, długo wybierałam, co ubiorę… i nie mówię tylko o spodniach, czy bluzce.

Tak, jak myślałam. Komplety mojej bielizny leżały ułożone na łóżku. Moje koronkowe stringi, ozdobne staniki, seksowne figi… Wszystko to czekało na przymierzenie.

Cóż, jeśli nigdy nie widzieliście kobiety szykującej się do wyjścia na drinka, to tak to właśnie wygląda.

Najpierw się skrępowałam. Jednak gdy dojrzałam na jego spodniach znajome wybrzuszenie… Nie wytrzymałam. Poczułam to samo, co przy stole bilardowym. Przypomniałam sobie tamten dotyk, zapach… Jego twardego penisa, który ocierał się o mój tyłek przez materiał spodni...

Momentalnie zbliżyłam się do niego...

I po chwili zaczęliśmy się namiętnie całować. Musiałam przystawać na palcach. Jego dłoń wylądowała na mojej szyi, policzkach, we włosach…

Zdjęłam z niego koszulę, szybko rozpinając wszystkie guziki. On też pomógł mi zdjąć bluzkę.

Moja wewnętrzna kobieta kazała mi ubrać się na randkę najlepiej, jak umiem, więc nie mogłam zrezygnować z kompletu bielizny: czarny, koronkowy stanik z pięknymi zdobieniami. Do tego stringi od kompletu, które wysoko podciągnięte pięknie eksponowały mój zgrabny tyłek.

A może od początku to planowałam?

Miałam mętlik w głowie.

Kuba przejął inicjatywę. Zaczął mnie całować po szyi. Momentalnie wylądowałam na łóżku. Szybkim ruchem zdjął ze mnie spodnie. Zostałam w samej bieliźnie.

Leżałam na plecach. On uklęknął przed łóżkiem. Przyciągnął mnie do krawędzi, zarzucając sobie na barki moje nogi. Zaczął mnie całować po wewnętrznej stronie ud, później po cienkim materiale stringów…

Wreszcie poczułam w sobie jego język. Pracował nim na zmianę delikatnie i cholernie ostro. Jednocześnie jego duże dłonie mocno trzymały moje biodra. Podniecona delikatnie sapałam i wyginałam się jak kotka. Wtedy przytrzymywał mnie mocniej. Był przy tym niesamowicie męski.

Gdy nie mogłam już dłużej wytrzymać, włożyłam mu dłoń we włosy. Chwyciłam je i podciągnęłam go wyżej. Chciałam mu pokazać, że nie mogę się go doczekać.

Nieco się odsunął. Zdjął spodnie, później bokserki. A ja wciąż leżąc na plecach, z rozrzuconymi, długimi blond włosami, obserwowałam jego przystojną twarz, jego brodę, klatkę piersiową i wreszcie uwolnionego, sterczącego penisa. Był naprawdę duży, a przy tym gruby i wyżyłowany. Już sam ten widok rozpalił mnie do granic możliwości.

Przygryzałam wargę, patrząc mu głęboko w oczy. Przybliżył się do mnie. Gdy we mnie wchodził, mocno go objęłam, głęboko wdychając jego cudowny zapach.

Dawno nie czułam takiego podniecenia… Gdy zaczął mnie wypełniać, czułam istny orgazm. Jakby podniecenie z całego wieczoru skumulowało się w jednym momencie. Nie wytrzymałam i szybko zaczęłam wbijać mu w plecy swoje paznokcie. To go rozjuszało, więc zaczynał mnie pieprzyć coraz mocniej. Jednocześnie całowaliśmy się bez opamiętania. Nigdy nie przeżywałam tak emocjonalnego seksu z żadnym facetem…

Całował mnie zachłannie, a jednocześnie z wyczuciem. Gdy jego język i usta wędrowały po mojej szyi, cała się prężyłam. Jednocześnie czułam w sobie wyraźnie każdy ruch jego grubego kutasa.

Wreszcie zarzucił sobie na barki moje długie nogi. Teraz wchodził we mnie z góry naprawdę głęboko. Przez cały czas patrzyłam mu w oczy z szeroko otwartymi ustami. Z każdym jego ruchem sapałam coraz mocniej, a on brał mnie bez opamiętania. Po którymś ruchu musiałam zacząć jęczeć naprawdę głośno. Wtedy wchodził mnie jeszcze szybciej i jeszcze mocniej. Czułam, że zaraz eksploduję.

Nie chciałam jednak, żeby to wszystko się skończyło.

-Weź mnie od tyłu – wyszeptałam.

Szybko się odwróciłam. Wyprężyłam wysoko tyłek, którego kształty podkreślały koronkowe stringi ze zdobieniami. Szybkim ruchem podciągnęłam je jeszcze wyżej. Wiedziałam, że ten widok go rozpali do granic.

Mocno wypięłam tyłek, czekając, aż we mnie wejdzie. Jednak nie zrobił tego od razu. Najpierw odsunął pasek stringów i zaczął mnie ponownie pieścić językiem. Z podniecenia ściskałam pościel. Sapałam coraz szybciej, gdy jego język najpierw mnie delikatnie drażnił, a później wylizywał naprawdę mocno. Był w tym cholernie dobry. Totalnie odpłynęłam, jak z żadnym innym facetem.

I wtedy poczułam, jak jego kutas znów we mnie wchodzi. Od tyłu czułam, jakby był jeszcze grubszy. Penetrował mnie w umiarkowanym tempie, od czasu do czasu przyspieszając. Widać, że lubił długi seks.

Nie pozostawałam dłużna. Gdy przystawał na moment, przejmowałam inicjatywę. Jestem naprawdę wysportowana, dlatego długie maratony w stylu ujeżdżania faceta nigdy mnie nie męczyły. To raczej faceci nie dawali mi rady, a ja tak naprawdę rzadko kiedy czułam prawdziwe spełnienie.

Kręciłam tyłkiem, momentami całkowicie przejmując inicjatywę. Nadziewałam się na niego powoli, czując go całą sobą, żeby po chwili znów przyspieszać. Jęczałam głośno tak, jak lubię. Szeptałam niegrzeczne słówka… Wyszedł ze mnie wtedy cały diabeł. Niczego się nie wstydziłam. Seks pochłonął mnie całkowicie.

Wreszcie Kuba chwycił mnie za włosy i przyciągnął do siebie. Zatkał mi usta dłonią i zaczął bolcować cholernie szybko, jak jakiś królik. Jęczałam głośno, jednak spod jego dużej dłoni wydobywały się tylko stłumione dźwięki. Raz po raz uderzał biodrami w moje pośladki. Czułam ogromne skurcze, zaciskające się na jego kutasie. Miałam potężny orgazm, chyba największy w życiu.

Wreszcie zwolnił i zaczął mnie namiętnie całować po szyi. Znów zaczęłam odpływać.

- Jesteś cudowny… – wymamrotałam ledwie żywa.


Po moim orgazmie leżeliśmy jeszcze chwilę. Czułam się naprawdę spełniona… Położyłam głowę na jego piersi. Słuchałam, jak oddycha. Nie chciałam go tak pozostawiać. Chciałam dać mu coś od siebie. Chciałam, żeby teraz on mógł poczuć się, jak król.

Zaczęłam całować go po szyi, później niżej, po klatce piersiowej, brzuchu… Jego penis znów się wyprężył. Stał na baczność, gruby i wyżyłowany. Chwyciłam go w dłoń i zaczęłam delikatnie lizać z góry do dołu. Już po chwili wsunęłam go w usta i zaczęłam zachłannie obciągać.

Stale zmieniałam tempo. Powoli wyjmowałam go z ust, żeby po chwili wsunąć całego… Lizałam go z góry do dołu… Pracowałam nad nim dłonią...

W którymś momencie chwycił mnie za włosy. Zakręcił je sobie wokół dłoni. Regulował tempo i głębokość obciągania. Pozwoliłam mu się zdominować.

Wreszcie stanął na łóżku, a ja podniosłam się na kolana. Obciągałam dalej, wsuwając jego kutasa w całości do ust. Czułam, jak w nich pulsuje. Czułam jego ciepło. Czułam na wargach jego napęczniałe żyły.

Słyszałam jak sapie, zbliżając się do końca.

Przyspieszyłam. Jednocześnie położyłam dłonie na jego brzuchu. Chciałam ciągnąć go bez trzymanki.

Wreszcie poczułam w ustach jego gorące nasienie. Było go tak dużo, że nie zdołałam utrzymać wszystkiego w ustach. Zaczęło kapać mi na piersiach. Jednocześnie patrzyłam mu głęboko w oczy. Górował nade mną wysoki i przystojny. Oboje czuliśmy ogromne spełnienie.


Po wszystkim wzięliśmy prysznic. Kuba został na noc. Faktycznie dokończyliśmy tamto wino, jeśli chcecie wiedzieć. A co będzie dalej, to już życie pokaże...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Oliwka W.

Cześć, jestem Oliwka. Niektórzy już mnie tu znają, innych zapraszam do kontaktu.

Buziaki! :*


Komentarze

Kuba 2019/09/2020 Odpowiedz

Ulubiona autorka znów nie zawodzi, nie mogę się doczekać następnego opowiadania

Patryk26/09/2020 Odpowiedz

Świetne opowiadanie, pytanie poniekąd najgłupsze na świecie - dostałem tego linka od fantastycznej dziewczyny na Tinderze. Jak duze szanse są, że to było od Ciebie?


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach