Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Ciocia Basia

Ciocia Basia od zawsze miała w sobie to coś, od zawsze była dla mnie w pewnym sensie ideałem, synonimem tego co kobiece, podniecające, seksowne i piękne. Myślę, że od zawsze też się w niej kochałem. Pragnąłem jej, marzyłem o niej i śniłem. Nigdy bym nie uwierzył w to co stało się w pewne wakacje.

Ciocia Basia była żoną mojego wuja, brata ojca. Niestety wuj zginął na drodze kiedy miałem osiem lat. Od tamtej pory ciocia Basia wiodła żywot samotnej wdowy. Nie mieli dzieci. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie pytałem.

To były wakacje, moje ostatnie wakacje przed przeprowadzeniem się do większego miasta na studia. Miałem osiemnaście lat. O świecie nie wiedziałem zbyt wiele, a jeszcze mniej o kobietach.

Jakoś tak wyszło, że postanowiłem spędzić kilka dni u mojej kochanej ciotki. Zawsze mieliśmy dobry kontakt, była kimś na kształt dobrego kumpla, nawet przyjaciela. Czasami zastanawiałem się czy ciotka wie, że się w niej podkochuję. Kilka razy próbowałem jej o tym powiedzieć. Nigdy jednak się nie odważyłem.

Ciocia Basia mieszkała na wsi, niedaleko dużego jeziora i często za dzieciaka przyjeżdżałem do niej popływać na parę dni. Braliśmy namiot i spaliśmy nad wodą. Zawsze jednak byłem wraz z rodzicami. Tym razem pojechałem sam. Miałem być tylko ja i moja ciotka.

Zapakowany pojechałem autobusem na wieś. Będąc już pod jej domem zapukałem do drzwi. Niecierpliwiłem się. Denerwowałem. Nie mogłem doczekać kiedy ją zobaczę. Otworzyła mi w końcu. Wyglądała jak zawsze. Cudownie.

Ciocia Basia była brunetką o ciemnych oczach, prawie całkowicie pozbawionych źrenic. Nie była wysoka, ale nie była też niska - sięgała mi do ramion. Miała czterdzieści lat, chociaż nikt by jej tyle nie dał. Od zawsze miała wspaniałą figurę, wzorowa klepsydra, teraz jeszcze bardziej zaokrąglona w tych miłych dla mężczyzn miejscach. Wydawała mi się seksowniejsza niż kiedykolwiek, pomimo, że miała na sobie dresy i zwykłą czarną koszulkę.

  - Marek! - przywitała mnie ciepło od progu, rzucając się na szyję. Poczułem momentalnie kochaną miękkość jej ciała i było to cholernie przyjemne.

 - Cześć ciociu - odparłem, również ją obejmując.

 - Chciało ci się jeszcze odwiedzać starą ciotkę?

 - Zawsze. U ciebie mi najlepiej.

Zaśmiała się tylko i zaprosiła do środka. Weszliśmy do salonu, rzuciłem na włochaty dywanik torbę z rzeczami i usiadłem na kanapie.

  - To co gotowy na namiot? Jak za starych, dobrych czasów, co? - odezwała się, krzątając po kuchni. Przyniosła mi szklankę wody.

 - Nie mogłem się doczekać - powiedziałem.

 - Jestem już prawie spakowana, pójdę po torbę i możemy właściwe jechać, co? Wziąłeś namiot? - zapytała mnie.

O cholera, pomyślałem. Tak się pakowałem, tak byłem podniecony na myśl o spotkaniu z ciocią, że zapomniałem o cholernym namiocie!

 - Zapomniałem - wyznałem zły.

 - To nic - zapewniła mnie ciotka z uśmiechem. - Jakoś wyśpimy się pod moim. Chyba to nie problem, prawda?

Myślałem, że się przesłyszałem. Spać razem z ciocią Basia w namiocie? Tylko ja i ona? Oczywiście to się już zdarzało, ale byłem małym dzieckiem, no i rodzice byli z nami. Trochę spanikowałem, zrobiło mi się gorąco. Spędzić noc w jednym namiocie z moją kochaną ciocią.

 - Pewnie. Damy jakoś radę - rzuciłem ze śmiechem, starając się ukryć zmieszanie.

 - No to super. Wiesz co poczekaj tutaj. Ogarnę się szybko, wrócę i pojedziemy.

Ciotka odwróciła się i wyszła z salonu. Spojrzałem za nią. Naprawdę miała cudowną figurę. Zjechałem wzrokiem trochę niżej. O mój Boże! Dresy które na sobie miała wcisnęły się pomiędzy jej pośladki i gładko je opięły. Widziałem teraz każdy ruch, każde drganie tej cudownej części ciała mojej cioci. Pomyślałem o miękkości jej ciała, o cieple jakie musi oferować. Poczułem dobrze znany ucisk w spodniach. Poczułem też wstyd.

Siedziałem przez chwilę, mając w spodniach silny wzwód. Musiałem coś z tym zrobić, nie chciałem, żeby ciocia zobaczyła mnie w takim stanie. Co by powiedziała?!

Postanowiłem pójść do łazienki i zimną wodą sprawić, żeby trochę ochłonął. Poszedłem. Obok były drzwi do sypialni cioci. Uchylone. Niechcący zajrzałem do środka. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. W lustrzanym odbiciu była moja ciotka. Stała bokiem, przebierając się. Nie miała na sobie góry i właśnie zakładała czarny stanik. Z profilu mogłem podziwiać jej pełne piersi. Były duże, krągłe i jak na swój wiek wydawały się niezwykle jędrne. Gapiłem się na nie jak zahipnotyzowany, dopóki nie zniknęły pod biustonoszem.

Nagle ciotka odwróciła się i spojrzała w lustro, a ja na chwilę zamarłem. Serce podeszło mi do gardła. Uciekłem do łazienki, nie wiedząc czy ciotka wie, że ją podglądałem. Długo siedziałem w środku. Bardzo długo. Bałem się wyjść. W końcu wyszedłem. Ciocia czekała na mnie, siedząc na sofie.

 - Co tak długo, co? - rzuciła dziwnie rozbawiona.

Ona wie, pomyślałem. Cholera na bank wie. Co teraz?

 - Wszystko okej? - spytała, bacznie badając moją twarz.

 - Okej - odparłem.

 - No to w porządku. Jedziemy w takim razie. Weź moją torbę.

Posłuchałem jej, wziąłem dwie torby i zaraz znaleźliśmy się na dworze. Poszliśmy do garażu.

 - Poprowadzisz, prawda? - zapytała ciocia, rzucając mi klucze.

 - Pewnie.

Po chwili jechaliśmy już nad jezioro. Nie było specjalnie daleko, a ja znałem drogę. Ciocia pochwaliła mnie, że bardzo dobrze prowadzę. Położyła przy tym dłoń na moim ramieniu. To było miłe.

Zajechaliśmy na miejsce. Kiedy wysiadłem przypomniały mi się wszystkie te wakacje, które tutaj spędziłem, te wakacje przy niej. Spojrzałem na ciocię Basię. Miała na nosie okulary, a włosy spięła w fikuśny kok. Wyglądała obłędnie. Uśmiechnęła się do mnie.

 - Zbijemy najpierw namiot i potem pójdziemy popływać, co ty na to?

Kiwnąłem głową na tak.

Namiot nie zajął nam jakoś długo. Wszedłem do niego pierwszy, przebrałem się w kąpielówki i od razu wskoczyłem do wody. Był przyjemny, ciepły dzień, a woda w jeziorze była wprost idealna. Popływałem chwilę. Nurkowałem. Kiedy się wynurzyłem, zobaczyłem moją ciocię wychodzącą z namiotu. Miała na sobie jednoczęściowy strój, pod którym próbowała ukryć swoje ponętne ciało. Nie wyszło jej to za dobrze. Znów poczułem jak mój penis zaczyna reagować. Cholera jasna. Normalnie jak dziecko!

 - Co tak patrzysz na swoją brzydką, starą ciotkę? - rzuciła, powoli wchodząc do wody.

Miała blade nogi i ręce - odkąd pamiętam ciocia była typem człowieka, który niezbyt się opał. Patrzyłem na jej pełne uda, na zgrabnie opięty materiałem nieduży brzuszek.

 - Jesteś piękna ciociu - wypaliłem. Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałem.

Spojrzała na mnie osobliwie i patrzyła na mnie dłuższą chwilę, wzrok miała jakiś inny. Nie wiedziałem co sobie myśli. Nagle jednak pochlapała mnie wodą, śmiejąc się przy tym jak nastolatka.

Zaczęliśmy pływać, wypłynęliśmy na sam środek jeziora - nie było głębokie, a Basia doskonale pływała, lepiej niż ja. Chyba z godzinę siedzieliśmy w wodzie. W końcu zaczęliśmy wracać. I kiedy już zacząłem iść do brzegu ciocia znowu zaczęła polewać mnie wodą. Oddałem jej.

 - Tylko nie włosy! Nie włosy! - krzyczała niewinnie.

Uśmiechnąłem się szelmowsko i zacząłem do niej biec. Ciocia wiedząc co się świeci uciekała w drugą stronę. Na szczęście to ja lepiej biegałem i w końcu ją dopadłem. Objąłem w pasie i przewróciliśmy się razem do wody. Trzymałem ją mocno, obłapiając jak dzikus, a ona piszczała w niebo głosy. I nagle to poczułem. Poczułem jej miękkie pośladki na moim podbrzuszu, poczułem jak mój penis zaczyna się unosić i jak dotyka jej słodkiej pupy. Nie planowałem tego. Nie chciałem tego przecież. Głupio wyszło. Źle wyszło. Puściłem ją nagle speszony. Było mi wstyd. Ciocia jednak nic nie powiedziała.

 - Popływam jeszcze chwilę - oznajmiłem i odpłynąłem. Chciałem żeby mój wzwód minął. Ciocia wyszła natomiast z wody. Nie patrzyłem w jej stronę.

Kiedy w końcu wyszedłem ciocia siedziała już na ręczniku i suszyła włosy. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Przecież dopiero co ocierałem swojego twardego penisa o pośladki cioci. O pośladki cioci! Ona chyba postanowiła udawać, że nic się nie stało.

 - Przez ciebie teraz będę miała mokrą głowę do wieczora - powiedziała. Droczyła się ze mną.

 - Rozpalimy ognisko? - zapytałem, chcąc coś ze sobą zrobić.

 - Yhmh - mruknęła na zgodę.

Poszedłem poszukać trochę cieńszych i grubszych gałęzi. Kiedy wróciłem, zacząłem rozpalać ognisko. Ciocia siedziała w namiocie. Kiedy wyszła nie miała już na sobie stroju. Była za to w długiej koszulce do kolan, więc mogłem podziwiać jej zgrabne łydki. Zacząłem się zastanawiać czy ciocia siedzi w samych majtkach. Przestałem jednak szybko. Nie potrafiłem się przy niej opanować.

 - Wzięłam nam dwie butelki wina. Pomyślałam, że miło będzie się napić. Dawno nie miałam towarzystwa.

Wieczór nadszedł bardzo szybko, a my siedzieliśmy już przy drugiej butelce wina. Kończyliśmy ją. Nigdy za dużo nie piłem, miałem słabą głowę. Ciocia też nie należała do konkretnych zawodników. Patrzeliśmy teraz w ogień, siedząc obok siebie, blisko siebie. Czułem ciepło jej ciała. Rozmawialiśmy. O tym co będę robił, o mojej przyszłości. W końcu, jakoś tak wyszło, zeszliśmy na te tematy.

 - Naprawdę nigdy nie byłeś z żadną dziewczyną? - zapytała mnie, kiedy wyznałem jej, że jestem prawiczkiem.

 - Tak - powtórzyłem speszony. Musiała to zauważyć.

 - Hej nie wstydź się. Ludzie powinni rozmawiać. Również na takie tematy.

Chyba miała sporo racji. Powinniśmy zacząć rozmawiać. Tak po prostu. W rozmowie nie ma niczego złego. Świat wyglądałby o wiele lepiej.

 - A ty ciociu? - zapytałem niepewnie.

 - Co ja?

 - No kiedy ostatnio…

 - Od kiedy nie ma wujka.

 - I nigdy nic od tamtej pory?

 - Nigdy.

Zrobiło się na chwilę cicho. Patrzyłem w ogień, w jego tańczące płomienie. Przyciągała mnie jego pierwotna siłą, dziwna magia. Coś w tym było.

 - Marek - powiedziała ciocia. Miała inny ton.

 - Tak? - odparłem.

 - Czy ja ci się podobam? - zapytała. Głos miała niepewny.

Spojrzałem na nią zaskoczony. Patrzyła mi w oczy. W świetle ogniska jej czarne oczy błyszczały cudownie. Wyglądały jak dwa połyskujące diamenty.

 - Ciociu jesteś piękna i myślę, że podobasz się każdemu mężczyźnie - odparłem wymijająco.

 - Ale czy podobam się tobie - zapytała raz jeszcze.

 - Tak - przyznałem. Poczułem ciepło na policzkach.

Z tego wszystkiego odwróciłem swój wzrok. Nie wiedziałem co czuję. Wszystko było takie surrealistyczne. Ja i ciocia. Sami. Moja kochana ciocia, obiekt najskrytszych marzeń, pytający czy mi się podoba. To było za dużo.

 - Widziałeś mnie dziś nago, prawda? Widziałeś moje piersi.

 - Tak.

 - A później w wodzie, kiedy mnie złapałeś, kiedy go poczułam… kiedy poczułam na moich pośladkach twojego… Boże Marek…

 - Przepraszam ciociu.

 - Spójrz na mnie.

Spojrzałem. Była piękna, była ideałem. Nie wiedziałem co robię, nie myślałem. Dałem się ponieść emocjom, instynktowi, winu. Wyglądała jak największy skarb. Patrzeliśmy sobie w oczy. Cisza była śmiercią. Musiałem coś zrobić. Zrobiłem. Po prostu ją pocałowałem. Objąłem swoimi wargami jej wargi i wepchnąłem język. Z początku nie reagowała. Po chwili odpowiedziała mi delikatnie, z rezerwą. Nagle przerwałem. Czułem się głupio.

 - Ja… Przepraszam cię…

Patrzyła na mnie i nie wiedziałem co siedzi w jej spojrzeniu, w jej głowie. Była piękna, zakazaną zagadką. Odezwała się skruszona.

 - Nie. To ja cię przepraszam. To moja wina. Pójdę już.

Zerwała się i weszła do namiotu. Ja posiedziałem jakiś czas przed ogniskiem. Nie wiedziałem co myśleć. Byłem w szoku. To było jednak silniejsze niż ja.

Wszedłem po cichu do namiotu. W środku paliła się mała turystyczna lampka. Ciocia leżała na boku, plecami do mnie i sprawiała wrażenie śpiącej. Położyłem się obok niej, na wznak. Oddychałem głęboko. Myśli pędziły jak szalone. Serce zaczęło walić mi jak młot. Muszę to zrobić, muszę! Dziś, teraz, albo nigdy!

Objąłem ją lewą ręką, zbliżyłem i wyszeptałem do ucha.

 - Kocham cię Basiu.

Odwróciła się. Spojrzała mi w oczy. Długo tak na siebie patrzeliśmy.

 - Kocham cię - powtórzyłem i pocałowałem ją.

Tym razem odpowiedziała. To było cudowne. Smakowała jak maliny, jej wargi były gorące i takie wilgotne. Nasze języki tańczyły w agonalnym tańcu. Kiedy przestaliśmy, odezwała się.

 - Wiem, że to złe, że nie powinniśmy. Na Boga jestem twoją ciotką! Ale leżałam teraz, myślałam i czekałam na ciebie. Czekałam z tęsknotą. Dawno z nikim nie byłam i…

 - Wiem.

 - Nie powinniśmy Marek.

 - Kocham cię ciociu. Nie wiem dlaczego, ale chcę żebyś była moją pierwszą kobietą. Pragnę cię. Od zawsze.

Znowu się całowaliśmy. Czułem, że tam na dole jestem twardy jak nigdy wcześniej. Przeraziłem się jednak.

 - Ciociu ja… Ja nie mam ze sobą żadnych prezerwatyw…

 - Spokojnie. Jeszcze się ich nanosisz. Twój pierwszy raz musi być przecież wyjątkowy…

Całowaliśmy się czule i zacząłem wodzić dłonią po ciele cioci. Moja ręka zawędrowała na jeden z jej pośladków. Dotknąłem go. Sam w to nie wierzyłem. Był taki jak go sobie wyobrażałem. Miękki, soczysty i ciepły. Po chwili ciocia odwróciła się do mnie plecami. Na początku byłem lekko zdezorientowany, ale chwilę później wiedziałem już o co chodzi, bo ciocia powolutku zaczęła podciągać koszulkę. Jej nagie, blade ciało nabrało ciepłej barwy w tym pomarańczowym świetle lampki. Miała piękne nogi, piękne biodra, pośladki. Zdjąłem szybko spodnie wraz z bokserkami. Leżałem teraz tuż za moją ciocią, z potężnym wzwodem, a ona subtelnie zasuwała swoje czarne figi…

Przysunąłem się do niej i zacząłem pocałunkami pieścić jej kark. Dłonią powędrowałem na prawą pierś. Była tak duża, że nie dałem rady objąć jej całej. Paluszkiem drażniłem jej twardy, malutki sutek. Ciocia zaczęła głośniej oddychać. Poruszyłem biodrami i docisnąłem się penisem do jej miękkich pośladków. Zacząłem się nim ocierać, jeździłem powolutku, w końcu układając go w samym rowku. Byłem teraz między dwoma pośladkami cioci. Wolniutkie pocieranie. To była jak niebo. Ciocia w końcu wyszeptała zniecierpliwiona.

 - Wejdź we mnie, proszę.

Nie mogłem dłużej czekać. To zaraz się stanie, pomyślałem. Będę się kochał. Kochał z moją ciocia Basią. To na pewno sen. Sen…

Poczułem nagle przyjemny prąd na moim penisie, ale dopiero po chwili załapałem co się dzieje. Ciocia złapała go dłonią i pomogła mi naprowadzić na cel. Nakierowała główkę na wejście. Wystarczyło tylko pchnąć. Zrobiłem to. Wykonałem ruch. I powoli wszedłem w moją ciocię. Czułem każdy centymetr jej wnętrza. Tego nie da się opisać.

Z początku pochwa cioci stawiała opór i było to nieziemskie. Napierałem jednak delikatnie i wycofywałem się, chcąc rozepchać, przyzwyczaić ją do siebie. Po chwili pchnąłem jednak za mocno.

 - Jesteś bardzo duży - wysyczała. - Powolutku.

 - Boli cię?

 - Troszkę. Zaraz przestanie.

Robiłem to najdelikatniej jak tylko umiałem. Wchodziłem i wychodziłem niespiesznie. Po chwili sam zacząłem czuć, że zmienia się tam, lepiej reaguje. Zaczęła się bardziej ślizgać, z większą ochotą przyjmować mojego penisa. Instynktownie zacząłem przyspieszać. Ciocia pojękiwała.

 - W porządku? - zapytałem ją, widząc jak jej lewa dłoń wędruje w stronę ścianki namiotu, definitywnie szukając jakiegoś oparcia.

 - Tak. Jest cudownie. Nie przestawaj.

Dokleiłem się więc do ciała cioci i wbiłem na całą długość. Zawyła słodko.

 - O Boże! O tak! - wyrzuciła z siebie.

Takie słowa z ust cioci sprawiły, że zacząłem popadać w obłęd. Złapałem za jedną jej pierś, wargami przywarłem do karku, a biodrami zacząłem nadawać szybsze tempo, cały czas przyspieszając. Dawałem z siebie wszystko. Boże! Kochałem się z ciocią, ale to wyglądało na coś innego. Ja teraz zwyczajnie pieprzyłem moją ciocię. A jej to niesamowicie odpowiadało.

 - Boże! Marek!

Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale nagle to poczułem. Jej ciałem targnął dreszcz, zaczęła się trząść. Szczytowała. Doprowadziłem swoją ciocię do orgazmu. I nagle ja też to poczułem. Gorąco tam na dole, przyjemne znajome gorąco. Wiedziałem, że sekundy dzielą mnie od wystrzelenia.

 - Ciociu ja zaraz dojdę - wydyszałem jej do ucha.

 - Dojdź - wyrzuciła. - We mnie.

Boże! O Boże! Tak! Tak!

I nagle stało się. Wbiłem się głębiej i wystrzeliłem we wnętrzu cioci potężną dawkę nasienia. Długie, silne i gorące salwy. Moja sperma zalewająca muszelkę cioci. Całkowite tabu. I może dlatego był to najlepszy orgazm w moim życiu. Zakazny owoc, który zerwałem. Mocny. Intensywny.

 - Jezu! Marek! Ile ty tego tam masz?! - zapytała z prawdziwym zdumieniem ciocia.

Nie odpowiedziałem. Kochałem się po raz pierwszy, straciłem dziewictwo. I to z kim! I to jak! Byłem z siebie dumny. Dumny i zmęczony. Za to mój penis nie do końca sprawiał wrażenie wykończonego.

Ciocia odwróciła się i spojrzała na niego. Widziałem jak świecą się jej oczy. Mój mały musiał w jakiś sposób na nią działać. Chyba naprawdę był duży…

 - Mogę… Mogę go pocałować?

Pokiwałem głową, zgadzając się.

Nachyliła się i złapała go u nasady. Poczęła delikatnie go tarmosić. Miłe. Po chwili wysunęła języczek. Teraz skubała żołądź na której były resztki spermy. W końcu przestała się z nim droczyć i wzięła całą główkę do ust, tym samym spijając resztki nasienia. Uniosłem się i spojrzałem na ciocię robiącą mi loda. Boże! To się dzieje! Naprawdę trafiłem do raju!

Ciocia ssała z wyczuciem główkę, a dłonią jednostajnie trzepała penisa. Bordowy grzybek pojawiał się i znikał. Ciocia mruczała do siebie. Najwidoczniej musiało sprawiać jej to przyjemność. Kiedy znowu zrobił się

wielki i twardy, przestała. Spojrzała mi głęboko w oczy i usiadła na mnie. Chwyciła penisa w rączkę, nakierowała na swoją dziurkę i nabiła się na niego.

 - Och tak… - wymruczała.

Zaczęła powoli unosić się i opadać. Miałem teraz przed oczami nagie kobiece ciało w pełnej okazałości. Ciocia przyspieszała, a ja patrzyłem jak zahipnotyzowany na jej ogromne cyce z brązowymi brodawkami. Patrzyłem jak dyndają i odbijają się cudnie. Złapałem za jedną z tych piersi. Złoto. Uniosłem się i przyssałem do niej. Smakowała jak miód. Drugą dłoń położyłem na jej pośladku i lekko ścisnąłem. Ciocia wciąż przyspieszała. Zaczęła mnie teraz zwyczajnie ujeżdżać. Skakała po mnie jak wariatka. Nie podejrzewałem jej o to. Czując, że tak trzeba, poruszałem biodrami w górę i w dół. Złapaliśmy rytm.

 - Marek! Jesteś cudowny!

Ujeżdżała mnie jeszcze jakiś czas. Potem znowu przeszył ją boski prąd. Doszła po raz kolejny, a ja miałem się jak prawdziwy samiec. Chyba niezły ten pierwszy raz, pomyślałem.

 - O Boże, tego mi było trzeba - wydyszała, schodząc z mojego małego niezdarnie i kładąc się obok.

Spojrzała na mnie, a potem przeniosła wzrok niżej. Dotknęła go. Poczęła nieśmiało masować.  

 - Widzę, że muszę się nim jeszcze zająć - powiedziała zalotnie i dodała - Możesz zrobić ze mną co chcesz.

 - Co chcę?

 - Tak.

Wiedziałem czego chcę. Pragnąłem tego najbardziej na świecie. Nieziemskiej przyjemności jaką może zaoferować tak ponętne, dojrzałe ciało kobiety.

 - Mogę wziąć cię od tyłu? - zapytałem, trochę skrępowany.

 - Od tyłu? Ale jak? - Była lekko zmieszana.

 - Na pieska - oznajmiłem.

Ciocia nie odpowiedziała i wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała. W końcu jednak odwróciła się do mnie tyłem, uklęknęła i wypięła w moją stronę. Głowę ułożyła nisko, przy samej ziemi. Pupę natomiast wysunęła maksymalnie wysoko, rozsuwając nogi. Miałem przed oczami ósmy cud świata. Dwa okrągłe, duże pośladki, a pomiędzy nimi muszelka cioci.

Nie czekałem na lepsze zaproszenie. Ulokowałem się za nią, złapałem za penisa i skierowałem główkę w słodki otworek. Pchnąłem i od razu wszedłem w nią na całą długość. Czysta rozkosz.

Zacząłem powoli, ale widząc jak cipka cioci doskonale przyjmuje każde moje pchnięcie, przyspieszyłem. Położyłem dłonie na jej biodrach i wchodziłem mocno, głęboko, może nawet brutalnie. Nie oponowała. Zamiast tego podniosła się na rękach. Teraz jej blade pośladki wyglądały jeszcze okazalej.

Wpadłem w chory szał. Kierowała mną pierwotna żądza.

Bo w głowie miałem tylko jedno: że rucham moją ciocię od tyłu, bzykam jak jakiś cholerny pies, że biorę ją jak własność. Dorodne pośladki trzaskały głośno o moje podbrzusze, idealnie trzęsąc się pod wpływem miłosnych uderzeń. Nie panowałem nad tym co myślę, co czuję. Co za dupa! Jakby stworzona do brania w od tyłu! Tak, tak, tak! Jej pośladki falowały, tańczyły, odbijając ode mnie jak morskie fale od brzegu. Boże! O tym właśnie marzyłem!

Spojrzałem na kiwającą się głowę cioci. Swoje ciemne włosy związała w kitkę. Idealnie. Nie bardzo myśląc co robię po prostu za nią złapałem i pociągnąłem do siebie. Ciocia nie oponowała, wręcz jęknęła z rozkoszy dając mi tym samym przyzwolenie. Tak! Teraz byłem spełniony. Trzymałem ciotkę za włosy i dojeżdżałem od tyłu jak… jak zwykłą sukę.

I podobało mi się to, ta moja dominacja, pełnia władzy. Jej najwidoczniej też.

Nagle poczułem nadchodzący orgazm. Nie powiedziałem ani słowa. Puściłem jej włosy, złapałem znowu za biodra i dokleiłem do kochanego ciałka, wykonując tym samym szybsze, ale płytsze ruchy. W końcu zrobiłem kilka ostatecznych pchnięć i spuściłem ponownie w gościnnym wnętrzu mojej kochanej cioci Basi. Proszę ciociu, moja gorąca, młodzieńcza sperma dla twojej spragnionej pusi, powiedziałem w myślach. Poruszałem penisem jeszcze trochę, ślizgałem w środku, chcąc aby cały cenny ładunek został rozładowany. A w głowie coś krzyczało: spuściłeś się w niej, w swojej cioci Basi, więc ona, jej ciało, należy teraz do ciebie! To było cudowne!

W końcu wyszedłem ostrożnie z jej muszelki. I zobaczyłem to. Matko! Z ciocinej pochwy zaczęła wypływać biała maź, która zaraz skapnęła gęsto na podłogę namiotu. Nie do wiary!

Po wszystkim walnąłem się na plecy wykończony.

 - Wyszedł z ciebie prawdziwy jaskiniowiec, co? - zapytała mnie, kładąc się obok i dając całusa w usta.

 - Chyba tak - stwierdziłem. Byłem spełniony.

 - Wiesz, jeszcze nikt nie łapał mnie za włosy… - powiedziała lekko rozmarzona. - To było… Całkiem przyjemne. Naprawdę.

Leżeliśmy chwilę przytuleni, całując się z uczuciem. Potem gładziłem ciocię po spoconych plecach, delikatnie muskałem jej cudną skórę, a ona leżała z głową na mojej piersi.

 - Dziękuję Ci ciociu. Kocham cię. - wyznałem cicho.

A ciocia zaśmiała się tylko, ciepło i serdecznie. Podniosła się i patrząc mi głęboko w oczy, wyznała zniżonym głosem.

 - Będziemy tutaj trzy, cztery dni, a może nawet dłużej, prawda?

Uśmiechnąłem się. Wiedziałem o co jej chodzi. Tylko ja i ona i ten namiot.. Nic więcej się nie liczyło.

Tak właśnie spędziłem najlepsze wakacje, a ciocia Basia na zawsze pozostała najważniejszą kobietą w moim życiu.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Marcel

Komentarze

czolgista29/09/2020 Odpowiedz

nieźle napisane :)

świetne, kontynuacja mile widziana.

Poznaniak3/04/2021 Odpowiedz

Taka ciocia to skarb


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach