Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wyjazd niespodzianka z Jej perspektywy

Ciszę w pracy przerywa dźwięk telefonu. "Odbiorę Cię po pracy. Musimy pogadać". Po takim smsie ostatnia godzina pracy dłuży się w nieskończoność.


Wychodzę do Ciebie przed budynek. Czekasz przed samochodem. Bez przywitania otwierasz mi tylne drzwi. 'Czemu nie przednie? Czemu się nie uśmiecha ani nie przywita? ' myśli krążyły w mojej głowie. Siadam na kanapie, Ty na fotelu kierowcy.

Każesz mi zadzwonić do męża, że będę koło północy. Co tak długo będziemy robić? Będę Twoją przyjaciółką, albo kochanką? Czy znowu będziesz mnie traktować jak gumową lalkę, która ma spełniać Twoje zachcianki? Chociaż... po ostatniej kolacji z lasagna, chętnie bym to powtórzyła.


Dajesz mi w milczeniu czas na poinformowanie męża. Szybki telefon, wszystko w porządku.

Rzucasz mi na tył pudełko. Grozisz zamknięciem w bagażniku, lub zostawieniem gdzieś na polu. Zaczyna mi się podobać, podniecam się.


W pudełku znajduję korek analny, obroża i zaciski na sutki. Trochę się boję, że znowu moje sutki będę nadwrażliwe na dotyk przez kilka dni, ale jednocześnie czuję, że jest mi coraz bardziej mokro.

Chcesz żebym została bez bielizny, w samej rozpiętej koszuli i spódnicy. Ale jak to tak? W środku miasta? W dzień? Twoje milczenie i wzrok szybko przekonują mnie do tego pomysłu. Bieliznę rzucam na przedni fotel i czekam na dalsze rozkazy.

Zgodnie z poleceniem wsadzam sobie korek w tyłek, obrożę na szyję. Z zaciskami się zastanawiam, ale znowu czuje na sobie Twój wzrok. Zakładam je mimo grymasu bólu na buźce. Odwracam głowę do tyłu, słyszę jakieś dźwięki z bagażnika. "Spokojnie, dowiesz się w swoim czasie jakie narzędzia tam wożę".

 Każesz mi się zacząć masturbować, może być nawet z orgazmem. Jednocześnie rzucasz mi 4 klamerki z dopiskiem " Na cipę". Ale jak to mam sama założyć? Obleciał mnie strach, nigdy sama tego nie robiłam i nigdy aż 4 na raz. Ale postanowiłam spróbować, uniosłam biodra i zaczęłam się wyginać. Widziałam uśmiech na Twojej twarzy, musiałam zabawnie wyglądać przy tych akrobacjach. Ale w końcu się udało. Zaczęłam się pieścić. Miałam wrażenie, że wszyscy przechodnie i inni kierowcy się na mnie patrzą...


Widziałam jak spoglądasz na mnie w lusterku i delikatnie się uśmiechasz. Nie chciałam się jednak poddawać i dawać Ci satysfakcji, lub powodu do zamknięcia w bagażniku.


Chciałam też spróbować nowego doświadczenia. Jak to jest mieć aż 4 zaciski na cipce, które sama sobie muszę założyć? Chciałam wykorzystać okazję, kiedy jestem już podniecona, ale jeszcze nie zmęczona. Udało się! Wszystkie cztery zapięte.

Za chwilę każesz mi je zdejmować. Z cipki i sutków. Byłam wściekła, po co się tyle męczyłam? Ale z drugiej strony, będzie to chwila odpoczynku. Zacząłeś jakąś rozmowę o pracy, ale w sumie było mi wszystko jedno co do mnie mówisz. Zastanawiałam się cały czas dokąd jedziemy i co planujesz, ale nie pytałam o to, bo i tak byś nie odpowiedział.

Kazałeś zapiąć koszulę. Wjechaliśmy na stację benzynową. 'To tylko tankowanie, czy to jest cel naszej podróży?' - Myśli przerywają Twoje słowa, żebym bieliznę wyrzuciła do kosza przy wejściu, nie chowając jej w ogóle w dłoniach. Wysiadając z auta, widziałam jak ktoś obcy stoi przy naszym samochodzie. Miałam wrażenie, że wszystkie oczy się na mnie patrzą, chociaż tak na prawdę chyba nikogo tam nie było. Pierwszy raz w życiu widziałam tyle kamer na stacji paliw, wydawały się wszystkie być skierowane w moja stronę. Wracając do samochodu, zauważyłam, że pan, który nam tankował paliwo stoi dalej w tym samym miejscu i odprowadza mnie wzrokiem aż do samych drzwi.

 "Gdy tylko zjedziemy z ekspresówki, rozbierz się, ubrania połóż z przodu. Tu masz kajdanki". Ruszamy ze stacji z takimi słowami. Dalej znowu cisza. Wiedziałam, że takie kajdanki, bez łańcuszków, całe metalowe będą niewygodne, zwłaszcza w samochodzie. Po paru chwilach zjechaliśmy z trasy. Koszula, spódnica i buty wylądowały z przodu. Chciałam trafić na fotel pasażera, jeden but jednak spadł prosto na Twoje krocze.

Założenie kajdanek nie było trudne. Trudniejsze było siedzenie z nimi w samochodzie. Zatrzymujemy się na jakimś parkingu. Wychodzisz do bagażnika, słyszę jak coś z niego wyciągasz, czegoś szukasz.

Otworzyłeś moje drzwi, ale nie pozwoliłeś wysiąść, tylko obróciłeś mnie plecami do siebie.

Kładziesz mnie na kanapie i nie możesz się powstrzymać, żeby nie dotknąć mojej cipki. Kilka delikatnych ruchów po czym słyszę jak szukać czegoś w schowku.

Podchodzisz do drzwi przy których mam głowę, w uszy wkładasz mi słuchawki. Słyszę od razu dźwięki płynącej wody, pewnie zaraz zasnę. Próbowałam się skupić, jedyne co pamiętam, to moment ruszania. Później już się pogubiłam, nie wiedziałam czy jedziemy, stoimy, ani gdzie jesteśmy.

Budzisz mnie słowami "Dobry wieczór, witam na ścieżce zdrowia". Jakieś znowu ścieżce zdrowia? Mam tu z nim ćwiczyć? A może biegać dla jego uciechy?

Wyciągasz mnie z samochodu. Nogi mam trochę zdrętwiałe. Zasłonięte oczy też nie pomagają stać w miejscu. Rozpiąłeś jednak oba kajdanki, mogę złapać równowagę i się trochę wyprostować. Z ust wyciągasz mi knebel, czuje na cyckach większe ilości śliny.

Ręce znowu mi spinasz, na plecach, żebym nie mogła się w ogóle bronić. Szarpiesz za włosy, odchylając moja głowę do tyłu. Podajesz mi do ust wody. W końcu! Kilka godzin bez picia dało o sobie znać. Wzięłam kilka łyków, ale dalej nie przestawałeś lać wody. Czułam, że zaczynam się w niej topić. Dajesz mi chwile na złapanie oddechu i odkaszlnięcie.

Uwalniasz moje ręce, tylko po to, żebym niosła za Ciebie torbę. Ciężką i niewygodną torbę dajesz mi w prawą rękę, a za lewą mnie ciągniesz za sobą. Jak mam za Tobą nadążyć na tych kamyczkach i z takim obciążeniem.

Stanęłam stopą na jakiś ostry kamyk. Torba automatycznie wylądowała na ziemi...


Widziałam w Twoich oczach złość. Wiedziałam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej dotrzeć do celu. Ale chyba nie doceniłam Twojej pomysłowości. Przewracasz mnie tyłkiem na kamienie. Krzyki nie robią na Tobie wrażenia.

Z torby, którą upuściłam wyciągasz linę. Kilka zgrabny ruchów i moje piersi są połączone węzłami z szyją i rękoma. No właśnie, wkręciłeś mi je do tyłu, tak, że palce mam zwrócone ku górze. Długo tak przecież nie wytrzymam. Do uprzęży zaczepiasz torbę. Linka naciska na szyję, ale pozwalasz mi odpocząć od maski. Zanim oczy przyzwyczaiły mi się do mroku, pomogłeś mi klęknąć.

Chcesz, żebym z torbą na szyi, szła na kolanach po kamyczkach. Nie udaje mi się to. Szarpiesz mnie na proste nogi i ciągniesz za sobą.


Wyglądam jakbym nie potrafiła chodzić. Nogi mi się plączą, ledwo łapię równowagę, czuje że za chwilę stracę przytomność. Przewracasz mnie na trawę, pozwalając odpocząć od kamieni i złapać oddech. Przerwa nie trwa jednak długo, znowu mnie podnosisz na proste nogi. Torba wydaje się być cięższa niż wcześniej, czuje jakby mnie bardziej dusiła. Znowu kilka szybkich kroków przed nami, znowu szarpanie za uprząż i kilka potknięć.

Zaczynam już odlatywać, kiedy znowu robisz przerwę. Głęboki wdech. Odpinasz torbę, nic już nie naciska na szyję. Rozszerzasz mi nogi i czuję mocne uderzenie dłonią w cipkę. Na tyle mocne, że z oczu zaczynają płynąć mi łzy. Na Twojej twarzy widzę za to uśmiech, widzę że podobam Ci się taka zmęczona i ledwo żywa.

Kolejne zadanie przede mną. 5 przysiadów. 'Coo? W takim stanie mam robić przysiady?'. Próbuję. Dwa mi się ledwo udały, przy trzecim się przewróciłam. Znowu się szyderczo uśmiechasz.

Próbuję Cię prosić o odpoczynek. Ale moje błagania tylko Cię bardziej podniecają. Nie pozwalasz mi nic więcej powiedzieć, wciskając w usta znowu knebel. Paski zaciskasz tak mocno, że od razu czuję ból.

Znowu czegoś szukasz. Nie próbuję nawet Cię szukać wzrokiem. Podnosisz mnie na nogi, ale pochylasz do przodu. Mam iść za Tobą zgięta w pół z rękami na plecach. Prawie niewykonalne, ale na szczęście to tylko kilka kroków. Stanęliśmy pomiędzy drzewami. Szybko uwolniłeś moje piersi, szyję i ręce. Jęknęłam z bólu a zarazem ogromnej ulgi.


Na szyi od razu czuję grubą linę. Zaczynam już panikować, chcę trochę pooddychać! Uspokajasz mnie jednak.

Każesz tylko robić brzuszki, ale przed tym zapinasz mi kajdanki na nogach. Pierwsze brzuszki wykonuję bez problemu, ale za każdym skłonem czuję naprężającą się linę. Udało się z trudem zrobić wszystkie 20.

Mam nadzieję, że to już koniec. Ty odwiązujesz linę od drzewa i znowu robisz z niej uprząż na moim ciele. Tym razem linę prowadzisz również między nogami, w taki sposób, żeby cały czas drażniły cipkę. Do końca liny przywiązujesz coś ciężkiego. Będę to musiała ciągnąć?

Tłumaczysz że odejdziesz kilka metrów, zgasisz latarkę i będę musiała do Ciebie przyjść.

Ledwo Cię dostrzegam, odszedłeś bardzo daleko, ale zaczynam iść powoli w Twoją stronę. Konar na końcu liny co chwilę się o coś zaczepia, szarpiąc moim ciałem do tyłu. Słyszę, że każesz mi zatrzymać i zamknąć oczy.


Gdy je otwieram, Ciebie nie ma. Całe szczęście nie kazałeś mi się obracać, więc idę dalej przed siebie, na pewno na Ciebie trafię. Przeszłam chyba parę metrów za daleko, bo Twój głos słyszę za plecami.

Uff, chwila przerwy, zdejmujesz ze mnie linę i pozwalasz odpocząć na trawie.

Moje ubrania wrzucasz do kałuży i każesz mi je tam wdeptać na czworaka. Robię to bardzo niechętnie. W czym wrócę do domu? Czuję nagle Twój but na plecach, który mnie dociska w dół. Padam twarzą i cyckami w błoto. Dociskasz mnie jeszcze mocniej, aż prawie cała zanurzam się w brudnej wodzie. Tylko twarz z ledwością wystawiam na powierzchnię, żeby oddychać.


Koniec kąpieli, wracamy do auta, otwierasz bagażnik. Przestraszyłam się, że będę musiała w nim wracać do domu. Ty jednak kazałeś mi się wytrzeć, po czym wyciągnąłeś penisa przed moja twarz.


Starałam się zadowolić Ciebie jak najbardziej potrafię. Musiałam Ci się taka brudna podobać, skoro doszedłeś tak szybko w moich ustach. W nagrodę pozwoliłeś mi się ubrać w jakieś ubrania, które miałeś w samochodzie i siedzieć na kanapie a nie w bagażniku.

Drogi do domu w ogóle nie pamiętam, zasnęłam od razu. Nie pamiętam czy o czymś rozmawialiśmy.

Przed domem każesz mi iść do łazienki i zadowolić przed snem mojego męża.

Otwierając drzwi do domu przypominam sobie, że cały czas mam korek analny. Ale przecież nie będę się wycinała dupą przed domem na ulicy, oddam Ci go na następnym spotkaniu. ..




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Agnieszka

Opowiadanie pisane z mojej perspektywy


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach