Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Ola

Poznałem Olę przez przypadek. Poszedłem ze swym dobrym kumplem Danielem do Tartaku. Tartak to internat OHP, nazwany tak ze względu na mieszkające tam dziewczyny. Co dziewczyny mają wspólnego z tym przedsiębiorstwem? To proste. Mieszkały tam młode dziewczyny, już pełnoletnie, ale jeszcze nie do końca rozwinięte fizycznie, które już można było zerżnąć, a że większość z nich to były dupeczki zupełnie płaskie, jak deski, to określenie Tartak było bardzo na miejscu, przecież deski też się rżnie! A gdzie? No przecież w tartaku! No i właśnie w pobliskim Tartaku poznawaliśmy fajne laseczki; większość pochodziła z wiosek, lub małych, prowincjonalnych miasteczek; bardzo chciały oderwać się od swej przeszłości, od swych korzeni, najprostszą drogą było poznanie fajnego chłopaka, z którym ewentualne małżeństwo było najszybszym rozwiązaniem, dlatego jako młodzi studenci, jurne chłopaki, nie mieliśmy problemu z poderwaniem jednej, czy drugiej. Poszliśmy z Danielem do pokoju jego ówczesnej dziewczyny, zastaliśmy tam chyba z pięć innych laseczek. Towarzystwo bardzo miłe, wesołe, sympatyczne i, co by nie mówić – bardzo ładne. Na stole stał talerz z dobrze wyglądającym sernikiem. Spróbowałem, był naprawdę pyszny, nie mogłem nie pochwalić.

- A czyje to rączęta sporządziły tak pyszne ciasto? - spytałem z lekką kpiną w głosie.

- Ja go piekłam – odezwała się jedna z dziewczyn.

- Muszę cię pochwalić, sernik jest naprawdę wyborny!

- Miło mi to słyszeć, cieszę się, że ci smakuje - zarumieniła się lekko.

To była właśnie Ola. Pogadaliśmy dłuższą chwilę z panienkami i wróciliśmy do akademika. Następnym dniem była sobota, Danek umówił się ze swoją laseczką, ale przyszedł do mego pokoju z pytaniem, czy też nie poszedł bym z nimi do kina.

- Zwariowałeś? Mam iść jako przyzwoitka?

- No coś ty! - oburzył się. - To Ola też bardzo chciała by iść, ale tylko wtedy, kiedy i ty pójdziesz. Więc? Decydujesz się?

- Dobra, pójdę. O której wychodzimy?

Spotkaliśmy się z dziewczynami przed kinem, weszliśmy na salę. Przypatrzyłem się Oli uważnie. Całkiem fajna lala! Dość wysoka, niesamowicie zgrabna z fantastycznymi nogami. Twarz może nie najwyższej urody, ale do przyjęcia. Włosy krótko obcięte, jak u chłopaka, biust mógł być odrobinkę większy, ale nie było tragedii. Usiedliśmy w wygodnych fotelach, przyglądałem się jej dyskretnie. Naprawdę to była fajna dupeczka, a to jej ciałko... Choć wtedy była inna moda, dziewczyny nie chodziły tak roznegliżowane, jak trzydzieści lat później to i tak widać było dość dużo. Zaczął się film, widziałem już go chyba ze trzy razy, więc bardziej byłem zainteresowany dziewczyną, niż tym, co działo się na ekranie. Przysunąłem się w jej stronę, pochyliłem do niej i chwyciłem za dłoń. Zaraz przypomniało mi się, jak kilka lat temu, jako dzieciak z podstawówki, siedziałem w kinie z Iwonką! Teraz ująłem dłoń Oli i przyłożyłem sobie do twarzy, pocałowałem. Popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się. Objąłem ją i przycisnąłem do siebie na tyle, na ile pozwalały krzesła, nie wzbraniała. Odwróciłem jej twarz w swoją stronę, spróbowałem pocałować w usta, odsunęła się jednak. Spróbowałem ponownie, teraz z lepszym skutkiem, mogłem cmoknąć ją w policzek. Za trzecią próbą poczułem w ustach jej nieśmiały, ale jakże zwinny, języczek. Na takich delikatnych pieszczotach minął cały seans. Po kinie była kawa i ciacho w pobliskiej kawiarni; odprowadziliśmy dziewczyny do Tartaku. Na pożegnanie dostałem namiętnego całusa, umówiliśmy się na następny dzień. To była niedziela, poleźliśmy na spacer nad rzekę, tam, gdzie kiedyś spacerowałem z Hanią... Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, próbowałem ją znowu pocałować, ale odwracała buzię. Zaproponowała coś słodkiego u niej w pokoju, w tym ich internacie. Jedyne słodkie, na które miałem naprawdę wielką ochotę, to jej pipka, ale musiałem być cierpliwy. Zjadłem smaczne ciacho i znowu z niczym wróciłem do siebie. Nasza znajomość rozwijała się, ale nie doszło do niczego wartego odnotowania, jedynie muszę wspomnieć o żarciu! Przywoziła z domu takie smakołyki, że palce lizać! Dostawałem wielkie torby wałówki, tak duże, że ledwo zjadaliśmy je z chłopakami z sąsiednich pokojów. Czego nie dostawałem! Wielkie szynki, pachnące kiełbasy własnej roboty, ciasta wszelakiego rodzaju; same frykasy. Pomału zbliżaliśmy się z Olą do siebie, wszystko dobrze się rozwijało, aż doszły mnie słuchy, że przedstawia mnie swym koleżankom, którym o mnie opowiada, jako swego narzeczonego! No to już przegięcie, nie oświadczałem się, ani takiego zamiaru nie miałem, jedyny mój zamiar w stosunku do Oli, to właśnie... stosunek. Tak, chciałem zaliczyć kolejną laskę, a że ta była troszkę oporna, to było dla mnie większe wyzwanie. Byłem już bliski sukcesu, kiedy doszły mnie te plotki o narzeczonym. Musiałem coś z tym zrobić, przecież nie miałem zamiaru z kimkolwiek się wiązać! Owszem, dziewczyna fajna, miła, niesamowicie zgrabna i sympatyczna, ale jednak nie dla mnie... Nie to, że była ze wsi, absolutnie nie! Przecież sam też pochodzę z niezamożnej rodziny, poza tym praca na wsi zawsze budziła i budzi mój szacunek! Spotkaliśmy się z Olą jeszcze kilka razy, ale tylko w mieście i w takich miejscach, gdzie było dużo ludzi. Nie było między nami nic poza pocałunkami i patrzeniem sobie w oczy. Na tych naszych randkach zacząłem odnosić wrażenie, że opowiada koleżankom, gdzie się umówiliśmy, bo spotykaliśmy na każdym kroku jej znajome! Nie zwracałem początkowo uwagi na te niby przypadkowe spotkania, ale po jakimś czasie zaczęło mnie to zastanawiać. Żeby sprawić dziewczynie większą frajdę łaziliśmy po mieście czule objęci, albo trzymając się za ręce, co chwilkę przystawaliśmy dla pocałunku. Przyznam, że Oli bardzo się to podobało, a najbardziej jej kumpelkom, które utwierdzały się w ten sposób w przekonaniu, że naprawdę jesteśmy parą narzeczonych. Najgorsze jednak było to, że opowiadała o mnie w domu! Wiedziałem to z ust jej przyjaciółki, którą lubiłem niekiedy bzyknąć, a która mając w pipie mego kutasa robiła się bardzo rozmowna. Że ruchałem jej przyjaciółkę? Tak, no i co z tego? Poza tym nie tylko tę jedną, popychałem wtedy dwie, albo trzy inne... Postanowiłem skończyć znajomość z Olą, nie mogłem pozwolić, żeby całkowicie się zaangażowała w ten niby - związek. Obmyśliłem plan, owszem, to miało być bardzo drastyczne posunięcie (potem przekonałem się, że było to nawet chamskie!), ale musiałem zaryzykować. Umówiłem się z Olą na spotkanie nad jeziorem, w parku. Przyszła uradowana, ubrana w lekką bluzeczkę, spod której wystawała uwodzicielsko koronka stanika, niesamowite biodra i szczupłą, zgrabną dupcię opinała kusa spódniczka. Przeszliśmy w miejsce, gdzie nikt się nie zapuszczał, spotkanie tam kogokolwiek graniczyło z cudem. Objąłem ją, przyciągnąłem do siebie, zanurzyłem jęzor w jej ustach i... złapałem za cipkę!

- Oj, co robisz? - odsunęła biodra – zaskoczyłeś mnie!

- Jak to, co robię? Łapię cię za cipkę, nie chcesz?

- Wiesz co, czekałam na to, czekałam, kiedy wreszcie zainteresujesz się mną fizycznie. Kumpelki opowiadały, że jesteś bardzo śmiały w stosunku do dziewczyn...

Przydusiłem jej ramiona, zmusiłem, żeby uklękła, położyłem dłoń Oli na powstającym kutasie. Zrozumiała, o co chodzi, wyciągnęła go na wierzch i zaczęła onanizować dwoma rękoma, pomagała sobie buzią. Possała pałę przez dłuższą chwilkę, ale podniosłem laskę z kolan, odwróciłem tyłem do siebie i spowodowałem, że pochyliła się, opierając dłońmi o pień wielkiego drzewa, pod którym staliśmy. Podciągnąłem kusą spódniczkę, zsunąłem skąpe figi do kolan, mokrym i twardym drągiem pomalutku zanurzyłem się w gorącej cipce. Ola westchnęła głęboko, szerzej rozsunęła nogi, odwróciła głowę patrząc, jak kutas znika w pipce.

- Matko, jakie to uczucie... Tak, Janku, chcę cię w sobie, tak, tak... Stękała i jęczała w rytm mych ruchów, po chwili sama poczęła poruszać biodrami, dopasowując się do mnie.

Ruchałem biedne dziewczę, czułem coraz większe podniecenie, kiedy doszła w końcu do którejś mojej szarej komórki przerażająca myśl! A co, jeśli ona ma płodne dni? Przecież nie masz gumyna kutasie, jak się w nią spuścisz, to możesz za trzy kwartały mieć wątpliwą w tej chwili przyjemność bawienia dzieciaka! Jakby mnie kto wtedy walnął w łeb, pewnie bym nie poczuł. Wyskoczyłem z pipki, złapałem swego przyjaciela i zacząłem go trzepać. Musiałem wytrysnąć, zaczynały mnie boleć jaja, a wytrysk był na to jedynym lekarstwem. W końcu poszło! Wystrzeliwałem kolejne porcje, ledwo widziałem zaskoczoną takim obrotem sprawy twarz Oli. Stała oparta o drzewo i wielkimi, zdziwionymi oczami patrzyła na to, co się działo. Opadła na kolana, sama chwyciła chuja w dłoń i zapamiętale masowała. W końcu wsunęła sobie do buzi, gdzie przyjęła mój ostatni "strzał".

- Fajnie smakujesz, myślałam, że sperma ma zupełnie inny smak, nigdy wcześniej nie próbowałam...

- Podoba ci się, prawda?

- Tak.

Lizała go, ssała, masowała ręką, czułem, że znowu robi mi się coraz lepiej; wtedy usłyszałem to, na co czekałem!

- Ale jesteś duży! Jeszcze takiego nie widziałam!

- A inne widziałaś? Dużo ich było?

- Pieprzyłam się raptem z kilkoma chłopakami na wiosce... Ale oni się nie liczą... Przecież jesteś tylko ty...

No i tego właśnie oczekiwałem. Zacząłem niby z zazdrości i żalu wypominać, że jest cichodajką, że rucha się z każdym na wiosce, ale sam zadarłem znowu tę króciutką spódniczkę Oli, gatki miała cały czas opuszczone i władowałem kutasa w dupę. Ruchałem, aż się zasapałem, zrobiłem sobie chwilkę przerwy. Coś tam gadała, że boli, ze mam być delikatny, na co znowu usłyszała, że jest cichodajką, dziwką i... znowu władowałem chuja w ciasną dupkę. Muszę jeszcze raz podkreślić, że ta jej dupka była naprawdę niesamowicie kształtna, zgrabna i bardzo jędrna! Wyruchałem ją, spuściłem się znowu w trawę, Ola doszła tuż przed moim szczytem. Opadła na kolana, zaczęła pochlipywać, patrzyła na mnie załzawionymi oczami.

- Jesteś cham, uważałam cię za swego chłopaka, a ty jesteś taki! A ja cię kocham!

- Olu, nie mogę być z tobą, nie dam tobie tego, czego oczekujesz...

Tłumaczyłem jej, że nie zasłużyła sobie na mnie, że znajdzie kogoś lepszego, pozna wartościowego chłopaka, będzie miała z nim masę dzieci i będzie ok. Mówiłem, że jestem łajdak, że nie umiem dochować wierności, że lecę na każdą dziewczynę, która ma ochotę na seks, że przeleciałem połowę jej koleżanek.

- To teraz wiem, skąd wzięły się te ich głupawe uśmieszki, kiedy mówiłam, że całowaliśmy się w kinie – przestała szlochać, na twarzy zarysowała się złość – te suki rżnęły się z tobą, a mnie podpuszczały, żebym nie poszła z tobą do łóżka, bo źle mnie odbierzesz...

- Takie masz koleżanki. Teraz wiesz, że nie zasługuję na ciebie, znajdź porządnego chłopaka, nie łajdaka i dziwkarza.

- Ale...

- Nie ma żadnego "ale". Powiem wprost, choć będzie to brutalne. Nie spotkamy się więcej, przepraszam.

Tak zakończyła się moja bliska znajomość z Olą, choć jej całkowity finał był zaskakujący. Nie przewidziałem w najśmielszych snach, że spotkamy się w takich okolicznościach, w jakich miało to miejsce.... Ale to już inna historia.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Proszę o komentowanie, każda opinia cenna


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach