Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Monika



Miałem przejebane z tą Iloną, mało brakowało, a skończył bym przed ołtarzem. Nie wolno wierzyć babom, muszę to zapamiętać, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Poza tym muszę myśleć, a nie pakować chuja w każdą dziurę, która się nawinie... Praktyki zawodowe to fajna rzecz, ale nawet w czasie wolnym trzeba ruszać głową, nie tylko łebkiem! Przenieśli mnie na tydzień do magazynu, niby w celu poznania wszystkich działów Firmy. Magazyn pełen był kobiet! Ponieważ towar tam składowany nie był ciężki – doskonale dawały sobie radę. Po diabła mnie tam skierowano? Nie mam pojęcia. Wszystkim rządziła pani Monika, postawna, wysoka kobieta, która swe najlepsze lata miała już za sobą, choć to, co jeszcze jej pozostało dobitnie świadczyło, że przed laty musiała być bardzo atrakcyjną dziewczyną. Dobijała pięćdziesiątki, była dwa razy rozwiedziona, teraz już kilka lat mieszkała bez faceta, tylko z dwójką dorosłych dzieci, które niebawem miały wyfrunąć z gniazdka. Była osobą prostolinijną, bezpośrednią i bardzo szczerą; zawsze mówiła to, co miała na sercu, nie lubiła obmówień, wazeliny i braku lojalności. Jej podwładne twierdziły, że pod szczelnie zapiętym kitlem nic nie nosi, zakłada cokolwiek dopiero z pierwszymi mrozami. Jedyne, na co sobie pozwalała, to rozpięcie dwu górnych guzików. Kiedy zobaczyła mnie łażącego w takim samym szarym kitlu bez celu po magazynie, roześmiała się serdecznie.

- Hej, młody. Kto cię tu przysłał? Tutaj nie powalczysz tym, co masz w portkach!

Oniemiałem. Zwariowała baba, czy co? A skąd ona... No nie, już jakieś ploty, widzę, krążą po firmie. Cały dzień snułem się bez celu, słysząc tylko „młody to, młody tamto”, wreszcie przyszedł fajrant, poszedłem na kwaterę. Cały wieczór zastanawiałem się, co ta wielka baba miała na myśli, tak mnie witając. Następny dzień minął w zasadzie bez historii, jednak na koniec pracy nie wytrzymałem. Poczekałem na odpowiednią chwilę i w momencie, kiedy znowu padło kolejny raz "młody, zrób"... nie wytrzymałem.

- Zaraz, zaraz, pani Moniko. Ustalmy, raz na zawsze, że nie mam na imię "młody", tylko Jan i na żadne inne imię nie będę reagował. Mam mówić do pani stosownie do wieku? Skoro ja jestem młody, to pani jest...

- Dobra, dobra – przerwała mi natychmiast – Proszę Janie o wyniesienie reszty towaru i kończymy pracę. Trzeci dzień nie różnił się od pierwszego, może tylko tym, że normalnie z nudów zacząłem pomagać dziewczynom. Dopiero teraz zauważyłem, że pracują tu całkiem fajne babeczki w różnym wieku, niektóre nawet zalotnie uśmiechały się do mnie; przynajmniej tak to odbierałem. Namówiły mnie na kawę po pracy, spotkaliśmy się w kilka osób. Wysłuchałem miejscowych i zakładowych plotek, pośmialiśmy się, w tym czasie miałem możliwość ocenić urodę laseczek. Dziewczyny bardzo fajne, miłe, roześmiane. Jedna cały czas patrzyła na mnie, wydawało mi się, że na coś czeka. Rozstaliśmy się po trzech godzinach śmiechów, poszedłem w stronę kwatery.

- Poczekaj! Jan, poczekaj – usłyszałem wołanie Podbiegała do mnie Bogusia, dziewczyna, która ciągle mi się przyglądała. Zatrzymałem się.

- Tak, o co chodzi? - Poczekaj, zasapałam się... Mam sprawę.

- O! Jaka to sprawa?

- No, powiedzmy, że bardzo delikatna... - dziewczyna zarumieniła się - Nawet trochę się wstydzę...

- Skoro zaczęłaś, to skończ, mów o co chodzi – ponaglałem laskę, chciałem już wrócić do siebie.

- Bo widzisz...

- Może chcesz, żebym cię bzyknął? - zażartowałem

- Nie, ale coś w tym temacie... - zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

- Albo mówisz, czego chcesz, albo idę do domu!

- No bo... OK, powiem wprost.

- Tak będzie najlepiej, słucham.

- Przez przypadek widziałam, jak sikasz w toalecie, widziałam twego penisa i...

- Podglądałaś mnie? No i co?

- Nie podglądałam, miałam akurat dyżur sprzątający i schowałam się w kabinie, kiedy wszedłeś i wtedy go zobaczyłam. Mam prośbę...

- Wydukaj w końcu z siebie, do czego zmierzasz – moja cierpliwość pomału wyczerpywała się.

- Chcę mieć twego penisa w buzi! - wypaliła niespodziewanie.

- Nie powiem, zaskoczyłaś mnie – tym razem ja zacząłem dukać.

- To jak będzie? Zrobię ci laskę, ale tylko to, nie kochałam się jeszcze z żadnym mężczyzną i jeszcze nie mam takiego zamiaru.

- Pójdziemy do mnie?

- Nie, tutaj w bramie, za tym rogiem jest pustostan.

- Ale nie odświeżyłem się...

- To nic, jesteś mężczyzną, muszę cię czuć naturalnego, bez mydła. Tak już mam, to takie moje małe zboczenie... - dodała spuszczając wzrok.

Byłem zaskoczony do granic! Dziewucha chce possać mego kutasa, nie chce, żebym się podmył, to pewnie jakieś skrzywienie, choć nie mam pojęcia, jak się fachowo nazywa. Podeszliśmy do tej bramy, rzeczywiście było kompletnie pusto, weszliśmy do jakichś drzwi. Bogusia już klęczała i wyciągała zawartość moich spodni. Podniosła chuja do oczu i uważnie oglądała.

- Ale on wspaniały, – wyszeptała – jeszcze czegoś tak pięknego nie widziałam – pocałowała głowicę.

- Chcesz...

- Nic nie mów – przerwała mi. Niemal rzuciła się na kutasa, wsadziła go naprawdę głęboko w usta, zaczęła masować dłońmi. Chuj rósł, powiększał się, wypełnił chyba przełyk dziewczyny, bo nagle zaczęła się dusić i krztusić, w końcu wyciągnęła całego z buzi i potrząsnęła nim. Wspaniały – powtórzyła i znowu zaczęła masować i ssać twardą już pałę. Stałem oparty o ścianę, cała sytuacja najpierw mnie zaskoczyła, potem rozbawiła, a teraz podniecała. Nieznana w sumie laska robi loda, ciągnie jak odkurzacz, a mi się to bardzo podoba, nigdy bym nie przypuszczał, że tak zakończy się dzień pracy w magazynie! Wystrzeliłem w końcu w zachłanne usta. Dwa pierwsze strumienie połknęła, resztę wyrzuciłem z siebie na brudną, pełną śmieci podłogę. Bogusia wylizała mnie dokładnie, nagle wstała z kolan i dosłownie wybiegła na ulicę. Nawet nie podziękowałem za taką fajną "usługę"! Nastał kolejny dzień mojej pracy w magazynie firmy. Bogusia zachowywała się tak, jakby nic między nami nie zaszło, co w sumie było mi na rękę, nie chciałem angażować się w jakieś zażyłości z pracownicami firmy. Później dowiedziałem się, że Bogusia ma taki zwyczaj, że robi loda każdemu nowemu pracownikowi, między innymi dlatego była ta kawa, żeby dać dziewczynie możliwość dopadnięcia nieświadomej ofiary, czyli mnie. No i przy okazji wygadała się o mym sprzęcie! Monika od rana jak zwykle latała po hali magazynu, wyzywała, wrzeszczała, ale nikt nie przejmował się tymi wrzaskami, to był taki jej sposób bycia. Tuż przed przerwą śniadaniową w bardzo wąskim przejściu między regałami natknąłem się na panią Monikę. Ręce miałem zajęte, niosłem bardzo delikatne elementy, musiałem uważać, żeby w nic nie uderzyć paczką.

- No i co, młody? To znaczy, panie Janku... Powalczyłeś już z którąś? Mówią, że masz czym, pochwal się – i wsadziła mi łapsko w spodnie, chwytając za zwiniętego do snu kutasa.

Cofnęła rękę szybciej, niż włożyła mi do gaci, minę miała jakąś dziwną...

- Dobra, wracaj do roboty – spuściła wzrok i odeszła. „Ty franco, pomyślałem, poczekaj, jeszcze zobaczysz”. Ja nie pozwolę robić z siebie łacha, postanowiłem sobie, że udowodnię jej coś.

Nie czekałem długo na okazję. Nazajutrz miałem przedostatni dzień praktyki magazynowej. Wszystko przebiegało normalnie, dzień, jak wiele innych. Nadszedł czas na przerwę śniadaniową, w czasie której wiadome było, że nikt nie pokaże się w magazynie. Pani Monika wykorzystywała te pół godziny na sprawdzenie całego swego królestwa, przyglądała się towarowi, sprawdzała porządki. Tym razem przypilnowałem ją dyskretnie z ukrycia, nie chciałem, żeby widziała, że jestem w magazynie, nie w czasie przerwy. Nadeszła wreszcie ta chwila. Monika podniosła jakąś paczkę, z której wypadł mały element i pokulał się pod regał z niską półką. Kobieta pochyliła się, popatrzyła, opadła na kolana, wsunęła się pod tę półkę i zaczęła ręką macać po podłodze, szukając zagubionej części. Na to czekałem! Od pewnego czasu masowałem chuja, myśląc, co zrobię Monice, widząc oczami wyobraźni jej gołą dupę, więc teraz byłem gotów do działania. Szybko podszedłem do regału, uklęknąłem za Moniką, blokując jej drogę odwrotu; nie przesuwając mnie do tyłu nie była w stanie wyjść spod półki... Podniosłem do góry dół fartucha i... zobaczyłem przed sobą gołą, owłosioną dupę pani Moniki!

- Co jest?- usłyszałem jej wrzask spod półki – Kto tam świruje? Spierdalaj, wypuść mnie stąd! Głuchy jesteś? Natychmiast!

- No i co teraz, pani Moniczko? Mam panią, prawda? A jaki mam rzeczywiście sprzęt w portkach zaraz pani przekona się o tym osobiście i bezpośrednio – zagadałem głupio, głaszcząc wypiętą dupę.

Naplułem na kutasa, naplułem na dłoń i posmarowałem gęstą śliną niesamowicie obrośniętą pizdę. Nie ukrywam, zdziwiłem się, widząc dupę Moniki. Nie widziałem żadnych rozstępów, skóra choć bardzo owłosiona wokół cipy, była jedwabiście gładka... Znowu namoczyłem śliną pipę obrośniętą długimi, czarnymi, kręconymi kłakami. Bez certolenia wjebałem się w nią po jaja; trzymałem łapami pokaźną dupę i ruchałem jak automat. Najpierw wrzeszczała, ale byłem pewien, że nikt nie usłyszy, stołówka była w innym budynku, a w magazynie w czasie śniadania nikt nie miał prawa przebywać, poza tym nikt nie chciał być tu, zamiast na stołówce... Ruchałem pizdę wyrywającej się Moniki cały czas mocno trzymając ją za dupę. Po chwili przestała się szarpać, usłyszałem jej sapanie i charczenie, wielkie dupsko zaczęło poruszać się w rytm moich pchnięć.

- Młody, co ty kurwa robisz... Co ty... Tak, Tak! Ruchaj mnie mocno, wejdź we mnie cały, tak, tak, jeszcze, jeszcze, jeszcze.... ruchaj mnie, tak! tak!

- Nie wrzeszcz babo, bo się dyrekcja zleci – próbowałem ją uciszyć .

- Pierdolę dyrekcję, ruchaj mnie, młody!

- Jestem Jan, żaden „młody”, rozumiesz, babo? Nie pamiętasz?

- Tak, rozumiem, pamiętam, jeszcze, jeszcze, ruchaj mnie Janku, mocno, głęboko... - Jan, kurwa, nie Janek! - wrzasnąłem wkurwiony, ale i podniecony i zajebałem jej naprawdę mocny strzał w dupę, aż cała dłoń się na niej odbiła.

Trzymając ją cały czas za tyłek wyskoczyłem z pizdy i władowałem chuja właśnie w dupę. Monika wrzasnęła, ale nie przestawała sama nabijać się na pałę. Ładowałem radośnie jej dupsko z całych sił, aż jaja odbijały się od mokrej pizdy, wsłuchiwałem się z zachwytem we wrzaski ruchanej kobiety. W końcu chyba doszła, bo po długiej serii najgłośniejszych krzyków i jęków ucichła, zadygotała i prawie położyła się płasko na podłodze. Wytrysnąłem w tyłek dwie sekundy później, wywaliłem z siebie dość spory ładunek gorącej spermy, wyciągnąłem chuja z dupy, wytarłem w jej fartuch, wstałem i poszedłem jakby nigdy nic na śniadanie. Do końca dnia Monika chodziła po magazynie jakaś inna, niż zwykle. Nie wrzeszczała, nie wyzywała, do wszystkich mówiła po cichu; jeśli któraś z dziewczyn zrobiła coś źle, nie usłyszała połajanki, tylko delikatne zwrócenie uwagi... Przed fajrantem podeszły do mnie trzy pracownice.

- Jan, co jej zrobiłeś? - spytały niemal chórem – Od śniadania jest jakaś inna, nie do wytrzymania! Jakaś taka łagodna się zrobiła!

- Ja coś miałem zrobić? Niby co? - udałem niewiniątko.

- Nie opowiadaj, tylko ciebie i jej nie było na śniadaniu, a później spotkałyśmy inną Monikę.

- To już musicie ją spytać - odparłem z uśmiechem i poszedłem na kwaterę.

Następnego dnia nie było „młodego”, Monika zwracała się do mnie oficjalnie „Janie”, ale w oczach miała coś dziwnego... Wróciłem na swój wydział w Zakładzie, więcej jej nie widziałem, więc nie ruchałem.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach