Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Mysza

Wróciliśmy wreszcie do domu! Dość pracy w delegacji, nasze kochane rodziny też niech coś z nas mają, chłopaki na wyjazdach rżnęli co tylko się dało, a raczej którą się dało, ale w końcu kiedyś musiał nastąpić przesyt, z radością zabrali się za swoje żony, dziewczyny, narzeczone... Przez kilkanaście dni pobytu w domu wszystko było OK, potem znowu zaczęło mnie nosić. Podczas naszej długiej nieobecności zaszły drobne zmiany personalne w firmie. Dwoje pracowników odeszło na emeryturę, na ich miejsce zostali zatrudnieni jacyś młodzi ludzie. Zdublowano etaty; szefostwo chciało wybrać najlepszych. Młodzi, jak to młodzi, robili swoje, niektórzy lepiej, inni gorzej. Wśród nich była właśnie Mysza. Tak nazwali nową dziewczynę, która zaczęła u nas pracę zaraz po studiach. Dlaczego Mysza? Bo była taka... szara! Owszem, dość wysoka, ale nie wiem, ładna, czy brzydka, bo nie bardzo było widać twarzy zasłoniętej wielkimi okularami w grubej oprawie, poza tym nie malowała się. Włosy szare, długości nieokreślonej, ubierała się tak, że nie sposób było stwierdzić, jaką ma figurę. Jej ciuchy przypominały kolorem i krojem jutowe worki na ziemniaki. Na nogach nie miała nigdy nic innego, jak wygodne buty na płaskiej podeszwie. Po biurze chodziła zawsze jakaś zamyślona, ze spuszczonym na podłogę wzrokiem, lekko się przy tym garbiła. Przemieszczała się niezauważenie między poszczególnymi działami, nie patrzyła na nikogo. Jeśli miała przenieść gdzieś jakieś dokumenty, robiła to bez dyskusji, ze spuszczoną głową, przy tym nie odzywała się prawie wcale. Ogólnie nie wzbudzała żadnego zainteresowania swą skromną nad wyraz osobą, poza jednym facetem. To ja byłem tym facetem. Intrygowała mnie ta laseczka, tym bardziej, że przypadkowo miałem okazję i sposobność przeczytać jej akta osobowe. To, co tam przeczytałem zaskoczyło mnie. W rzeczywistości miała na imię... Apolonia! Kurwa, co to za imię! Ostatnia Apolonia, o której słyszałem, to żona młodego Corleone, którą poślubił na Sycylii, a która zginęła od bomby w aucie! No, jeszcze przecież Apolonia Chałupiec, czyli nasza eksportowa aktorka kina niemego, Pola Negri. Teraz czytałem z zaciekawieniem dane osobowe znacznie młodszej Apolonii.. Była bardzo dobrą uczennicą, przodującą studentką, dlaczego więc była taka skromna!? Zacząłem ją dyskretnie obserwować. Nie tylko obserwować – próbowałem w jakikolwiek sposób okazać jej swą sympatię. Uśmiechałem się do dziewczyny, zachęcałem do rozwoju swej osobowości, próbowałem namówić ją do zmiany ubioru, wszystko na nic... Co znamienne, nikt nie zwracał się do Myszy po imieniu, tylko bezosobowo. Niech zaniesie, proszę podać, niech odbierze... Ponieważ zajmowałem kierownicze stanowisko w firmie, miałem możliwość przyglądania się dziewczynie i jej pracy, tym bardziej, że często byłem zmuszony korzystać także z jej pomocy. W ciągu kwartału nikt nie miał do niej najmniejszych zastrzeżeń co do jakości jej pracy, w związku z czym Mysza i chłopak, który został przyjęty razem z nią na okres próbny, zostali przyjęci na stałe. Po tygodniu zauważyłem minimalną zmianę w zachowaniu Apolonii. Przestała się garbić, choć nadal przemykała przez korytarze biurowca, starając się być niezauważoną. Próbowałem kilka razy do niej zagadać, ale skończyło się na służbowej wymianie uprzejmości. Kombinowałem, żeby być częściej koło niej; udało się, gdy została przydzielona do mego kolegi Mariusza, z którym pracowałem w tym samym pomieszczeniu biurowym. Skromna Mysza okazała się bardzo rozgarniętą, bystrą i inteligentną asystentką. W lot odgadywała zamiary swego przełożonego, niekiedy wydawało się, że czyta w jego myślach, bo kiedy pytał ją o szczegóły jakiegoś projektu – dziwnym trafem wszystkie dokumenty miał na swym biurku. Moją obecność zauważała, choć nie poświęcała mi zbyt wiele czasu i uwagi; ot, typowo służbowe relacje, choć bywało, że wymieniliśmy kilka zdań, ale zwykle uciekała zarumieniona. I jak tu, kurwa mać, normalnie żyć i wyrywać laski? Nie raz zastanawialiśmy się z Mariuszem, jak ona wygląda w rzeczywistości, jak się ubiera w domu, w kręgu rodziny i znajomych. Tutaj mała dygresja. Cały czas wychodziłem z założenia, że stary lis poluje daleko od swej nory, to znaczy, że nie wyrywa się żadnych lasek tam, gdzie się żyje i pracuje, żeby nie doszło do niespodziewanego skandaliku, ale ta dziewczyna swą obojętnością i szarością intrygowała mnie do tego stopnia, że musiałem ją zdobyć! Trwało to wszystko kilka miesięcy. Kombinowałem cały czas, jak uwieźć niedostępną, szarą myszkę, która coraz bardziej mnie interesowała. A to kupiłem jakieś ciastka, to zamówiłem obiad w firmie kateringowej, a to kupiłem kwiaty w doniczce, żeby urozmaicić i ozdobić nasze biuro. Przyjmowała wszystko z uśmiechem i nic więcej. Co prawda w pełni świadomie przeczyłem sam sobie, nie przestrzegając mądrej zasady „gdie żywiosz – nie jebiosz”, ale cóż, Mysza mnie tak opętała, że musiałem ją w końcu zerżnąć! Nadal, kurwa, nie miałem pojęcia, co kryje się pod workowatymi ciuchami, a chciałem się o tym przekonać. Chciałem? Nie, musiałem! Wszystkie moje zabiegi mogłem jednak o kant dupy rozbić. Do pewnego dnia...

Krajowy kontrahent, dla którego robiliśmy poważny, bardzo duży projekt, był bardzo zadowolony z naszej pracy. Dzięki nam zaoszczędził kilkaset tysięcy euro! Chcąc się odwdzięczyć trochę mniej formalnie, urządził dla firmy bankiet. Gościła nas najlepsza restauracja hotelowa w mieście, miała to być impreza oficjalna, obowiązywały stroje raczej wizytowe. Wszyscy przygotowywaliśmy się do balu, panie szykowały się już tydzień wcześniej. Wszystkie, oprócz jednej. Mysza nie wykazywała żadnego zainteresowania imprezą, nasze pytania zbywała półsłówkami, choć doskonale wiedziała, że ma zarezerwowane miejsce przy naszym stole, przy którym miały siedieć osoby jej przyjazne. Zbliżał się termin bankietu, a ciągle nie wiedzieliśmy, czy Mysza będzie. W końcu przestaliśmy się dopytywać; jak przyjedzie, to będzie. Cieszyłem się, że jako pracownikowi pionu kierowniczego przydzielono mi pokój na drugim piętrze, który był do mej wyłącznej dyspozycji. Może będzie przydatny w wiadomym celu? Łudziłem się, że uda mi się wyrwać jakąś dupeczkę, tym bardziej, że na imprezę szedłem sam, żona musiała wyjechać na jakieś szkolenie, a dzieciaki były u dziadków. Wystroiłem się jak na taki bal przystało, zamówiłem taksówkę i pojechałem. Przy naszym stole siedział już kolega z biura, Mariusz.

- Cześć, ciągle sam? - przywitałem się, zajmując swoje podpisane miejsce.

- Cześć, reszta zaraz się zjawi. Nie wiesz, czy Mysza będzie? Ciekawe, jak ona wygląda bez tych swoich workowatych ciuchów – zastanawiał się Mariusz.

- Nie mam pojęcia ani o jednym, ani o drugim – nalałem sobie koli.

Zabawa zaczęła się rozkręcać, przybyli prawie wszyscy zaproszeni. Przy naszym stole było wolne miejsce przy mnie i po drugiej stronie stołu. Na wizytówce stojącej na nakryciu przy wolnym miejscu była kartka z napisem „Apolonia W...” Mysza miała siedzieć obok mnie, o ile przyjedzie! Zaczęła się zabawa. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, popijaliśmy smaczne drinki. Tańczyłam z fajną, samotną, małą laseczką z sąsiedniego biura; już rękoma poznawałem pomalutku szczegóły jej anatomii, bo miałem ochotę wykorzystać przydzielony mi dwa piętra wyżej pokój, gdy przestali grać. Widziałem, że dziewczynie podobają się moje zaloty, w tańcu tuliła się do mnie całym ciałem, nie protestowała, kiedy ręka zsuwała mi się na jej pośladki, czy kiedy sprawdzałem jędrność biustu... Odprowadziłem ładną sekretarkę do jej stołu, otrzymałem obietnicę, że jeszcze nie raz zatańczymy i wróciłem na swoje miejsce przy stole. Już z daleka zauważyłem zmianę. Obok mego krzesła, po mojej prawej stronie miejsce było zajęte. Zbliżając się do stołu widziałem tylko długie, proste włosy o nieokreślonej barwie i plecy szczupłej kobiety. Nie zastanawiałem się zbyt długo, kto to może być, bo zabawa nabierała rumieńców i imprezowicze siadali na miejscach akurat im odpowiadających; już kilka razy tego wieczoru przysiadali obok mnie nasi współpracownicy, lub dziewczyny z innych działów. Pomału zbliżałem się do stolika, próbując sobie uzmysłowić, która laska zajęła krzesło obok mojego. Żadna nie pasowała do mej „bazy danych”, musiałem usiąść na swym miejscu, żeby przekonać się, kto to jest. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to... Mysza! Ta super laska siedząca obok mnie, to była Mysza!!!

Nie wiedziałem, jak zareagować. Przylepiłem na gębę głupi uśmiech i próbowałem do niej zagadać. Okazała się mądrzejsza, niż jej kierownik i jego partner.

- Dobry wieczór, panie Janie! - zagadnęła na mój widok – Niespodzianka?

Nie odpowiedziałem od razu, po prostu odjęło mi mowę! Obok mnie siedziała piękna, atrakcyjna dziewczyna, której nie znałem!

- Dziewczyno, zaskoczyłaś mnie niesamowicie! - ciągle nie bardzo wiedziałem, jak zareagować na jej słowa

- Nie tylko pan, wszyscy są zdziwieni – roześmiała się.

- Ale jak... Co się... Ja pierdolę, nie umiem nic mądrego powiedzieć – i to było szczere, bo rzeczywiście, odjęło mi mowę z wrażenia.

- Nie musi pan, przyznam, że w duchu oczekiwałam takiej reakcji...

Ochłonąłem wreszcie. Patrzyłem z zachwytem na siedzącą obok mnie laseczkę. Teraz nie zasłaniała ślicznej twarzy wielkimi okularami, włosy miała rozpuszczone i chyba po lokówce, obcisła bluzeczka z dużym dekoltem opinała się na fajnym biuście; biodra i pupa okryte małą czarną. A na dole miała nogi!!! Ale jakie!!! Kiedy wstała, nie umiałem się opanować, musiałem pochwalić.

- Matko, jaka ty jesteś fajna laska! Nie dość, że piękna, to jeszcze te nogi... Jutro zgłaszam cię do wyborów miss firmy...

- Niech pan nie przesadza, panie Janie, jaka tam miss... - roześmiała się – normalna, korporacyjna Mysza!

- Nie mów tak nigdy, proszę. Masz taką ksywkę, jaką masz i trudno będzie to zmienić, ale tamta Mysza nie ma nic wspólnego z tobą, ona jest tylko we firmie, służbowo – mówiąc to patrzyłem w śliczne, niebieskie oczy.

- Wiesz co? Cały czas jestem pod wrażeniem twej przemiany, zatańczymy? - wykorzystałem to, że orkiestra zaczęła grać „Dziewczynę o perłowych włosach”.

- Bardzo chętnie! - podała mi dłoń.

Kilka sekund później byliśmy na parkiecie. Przytuliłem Apolonię, ona objęła mnie ramionami i przylgnęła całym ciałem. Ja pierdolę, podnoszący się kutas mnie zdradzi! Tańczyłem z najładniejszą dupą na imprezie, ona tuliła się do mnie, a mój chuj zaczął podnosić głowę! Mam nadzieję, że nie poczuła, inaczej kompromitacja na całej linii! Obejmowałem szczupłe, ale jak się okazało niesamowicie zgrabne i seksowne ciało dziewczyny, kołysałem się wraz z nią w rytm piosenki Omegi, cały czas zastanawiałem się, jak ją skusić na seks. Jak wspomniałem, dwa piętra wyżej miałem pokój do dyspozycji; początkowo zamierzałem zaprowadzić tam chętną dupeczkę z biura, z którą do tej pory się bawiłem, bo nawet przez myśl mi nie przeszło, że spotkam taką fantastyczną dziewczynę, jak Apolonia. Apolonia...

- Jak mogę się do ciebie zwracać, Apolonio? - wyszeptałem do kształtnego uszka.

- Panie Janie, nie Apolonia, tylko Pola! - roześmiała się i potrząsnęła głową, włosy rozsypały się wokół niej świetlisty kręgiem – a jak pan chce, może pan mówić tak, jak do tej pory – Mysza! Przecież wszyscy tak mnie nazywacie.

- Przestań z tym panem. Mów mi proszę po imieniu, przecież je znasz.

- Tak, znam, ale jeszcze nie wypiliśmy „brudzia”! - znowu się roześmiała radośnie.

- No to trzeba nadrobić zaległości! Chodź, teraz jest względnie cicho, przy barze nie ma tłumu, możemy …

- Chodźmy – przerwała, ciągnąc mnie za rękę. Nalałem do kieliszków Absoluta, wypiliśmy. Objąłem Apolonię ramieniem, popatrzyłem na śliczną buzię.

- Jan – pocałowałem dziewczynę w policzek

- Pola – odstawiła kieliszek, ujęła mą twarz dłońmi i wpiła się we mnie.

Po sekundzie poczułem zwinny języczek, penetrujący me usta. Trwało to kilka sekund, wreszcie oderwała się ode mnie.

- Przepraszam, musiałam tak zrobić – wyszeptała, spuszczając wzrok.

- Przestań, nie przepraszaj, to było bardzo miłe i takie... podniecające! Niezwykle rzadko całuje mnie tak piękna i atrakcyjna dziewczyna, podobało mi się to! Ale dlaczego mówisz, że musiałaś tak zrobić?

- Bo jesteś jedynym mężczyzną w firmie, który nie traktuje mnie jak tę przysłowiową mysz... Zawsze miałeś dla mnie dobre słowo, uśmiechałeś się do mnie, kupowałeś czekoladki, ciasto i kwiaty... Jesteś jedynym facetem, z którym chętnie poszła bym do łóżka – wypaliła nagle – wiesz, podobasz mi się, jesteś atrakcyjnym, przystojnym mężczyzną, a o twoich podbojach i sukcesach krążą już legendy po firmie, chcę tego spróbować. Nie przerywaj mi, proszę. Nie mam faceta, ale nie zamierzam ciebie w jakikolwiek sposób usidlić, nie obawiaj się. Moim marzeniem jest seks z tobą, wiesz, chęć poznania z bliska ciebie i twego legendarnego już penisa... - mówiąc to nie popatrzyła na mnie nawet przez sekundę, cały czas patrzyła w podłogę.

- Polu, nawet nie wiesz, nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo cieszą mnie twoje słowa. Kochać się z taką kobietą, to pewnie czysta rozkosz!

- Panie... Janku, nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz! Nie będę ukrywać, mam na ciebie ochotę już od dawna, wiesz, nie umiałam jednak zagadać... Hmmm, teraz jest okazja, ale u mnie nie można, rodzice. A u ciebie?

- A u mnie żona! - roześmiałem się – może dołączy do nas?

- Nie wygłupiaj się, mówię serio.

- No to jak serio... Widzisz, Polu, jestem w końcu w firmie jakimś tam kierownikiem, w związku z tym dostałem na drugim piętrze wygodny pokój! Tam nikt nie będzie nam przeszkadzał, jeśli naprawdę jesteś zdecydowana na seks ze mną...

- Możesz zaraz się przekonać, jak bardzo chcę – dziewczyna była bardzo konkretna, położyła dłoń na me krocze, gdzie wyczuła wzbudzonego kutasa.

- Nie teraz, pobawmy się jeszcze trochę - pociągnąłem ją znowu na parkiet.

Bawiliśmy się wesoło do północy. Fantastyczny zespół muzyczny dobrze nas nastrajał, grali i śpiewali naprawdę rewelacyjnie. Wygłupialiśmy się jak małe dzieci, szaleliśmy na parkiecie i przy barze. Kilku kolegów i dwie koleżanki trzeba było odtransportować do wynajętych w tym celu pokoi, przesadzili z alkoholem. Towarzystwo pomału wykruszało się, zaobserwowałem kilka par dyskretnie znikających z parkietu. Jeszcze chwilę potańczyliśmy, cały czas podziwiałem Myszę. Bawiąc się z nią, tańcząc, widziałem kogoś zupełnie innego, to była inna dziewczyna, niż ta z biura! Jednak wersja, którą obserwowałem w tańcu podobała mi się znacznie bardziej od tej, którą widziałem każdego dnia... Zwinąłem ze stolika butelkę wina i dwa kieliszki, poszliśmy na górę, pokój czekał. Byłem napalony na laskę jak małolat, pomału zacząłem odczuwać znajomy ból w jajach. Zamknąłem drzwi, przyciągnąłem dziewczynę do siebie, przytuliłem.

- Jesteś przekonana, że chcesz tego? - spytałem szeptem.

- Tak, bardzo chcę, wiesz, przygotowuję się do tej chwili od tygodnia, żeby nie było żadnych problemów później... - zamilkła.

- To znaczy?

- Od tygodnia łykam pigułki, do tego, wiesz, mam taką „dzień po”...

- Grzeczna, mądra dziewczyna, bo nie spodziewałem się takiego zakończenia wieczoru, nie mam nawet jednej prezerwatywy!

- Nie potrzebujesz, nie musisz uważać – położyła rękę na mym kroczu – chyba naprawdę mnie pragniesz – uśmiechnęła się radośnie.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo, cały wieczór tak mi sterczy. Rozścielę łóżko, a ty wskakuj pod prysznic.

Kiwnęła głową, weszła do łazienki. Zająłem się wyrkiem, sam też się rozebrałem do bokserek, czekałem na Polę. Nie wychodziła już dłuższą chwilę, choć nie słyszałem szumu wody. Zajrzałem do środka. Pola stała pod prysznicem, który moczył ją delikatnym strumieniem i uśmiechała się, kiwając ręką.

- Nareszcie doczekałam się ciebie, chodź, zmieścimy się razem.

Wyskoczyłem z bokserek, sekundę później stałem za dziewczyną. Patrzyłem zachwycony na szczupłą, ładną figurę, ale najbardziej podziwiałem nieziemskie nogi! Takich na żywo jeszcze nie widziałem! Objąłem Polę od tyłu, zacząłem masować biust, całowałem szyję, karczek, lizałem kształtne uszy ozdobione maleńkimi kolczykami. Poczułem na kutasie ciepłą dłoń, masowała go po całej okazałej długości. Nabrałem żelu do kąpieli, rozsmarowałem go na płaskim, twardym brzuchu, prawa dłoń zawędrowała na wzgórek łonowy, lewa wróciła do biustu. Czułem pod palcami sztywną kępkę przyciętych w kreseczkę włosków, wśliznąłem się w gorącą pipkę. Pola stęknęła, odwróciła się twarzą do mnie, widziałem wyraźnie jej zgrabny biuścik i śliczną buzię. Teraz ona nabrała żelu do kąpieli i dokładnie umyła mi kutasa, obficie spłukując wodą. Klęknęła przed nim, pomalutku zaczęła wsuwać sobie mą pałę w usta, jednocześnie dłońmi masowała twardniejący trzon.

- Wiesz, on naprawdę jest wielki – przerwała na chwilkę robienie loda i przyglądała się chujowi z zainteresowaniem – dziewczyny nie kłamały. Wiesz, że nie przypuszczałam nawet, że mogą być w naturze takie wielkie... penisy?

- Hmmm... Jestem przekonany, że jednak jeszcze trochę urośnie!

- Żartujesz? Przecież już teraz będę miała problem, żeby zmieścić go w sobie... On jest po prostu wspaniały! Wiesz, jest jeszcze jedno, ale to trochę... wstydliwe – patrzyła mi w oczy.

- Co takiego? Jesteś dziewicą?

- Nie, skąd! Wiesz, dziewictwo straciłam kilka ładnych lat temu, potem byłam trzy lata z facetem, wiesz, kochaliśmy się dość często, ale zostawiłam go.

- No to w czym problem? - nie miałem pojęcia, do czego zmierza.

- Ja bardzo lubię seks, naprawdę, wiesz, lubię każdą pozycję, ale najbardziej... - znowu zamilkła.

- No wyduś to wreszcie z siebie!

- Wiesz, najbardziej lubię czuć penisa w pupie! - wypaliła.

- Dziewczyno, skarbie, to mój ulubiony rodzaj seksu! Cały czas zastanawiam się, jak cię do tego nakłonić, a tu proszę, taka niespodzianka – mój entuzjazm nie miał granic, był absolutnie szczery, wreszcie mogłem spokojnie, bez podchodów wyruchać szczupłą dupkę.

Cały czas robiła mi super loda, była w tym naprawdę dobra. Miałem dość stania pod prysznicem, zaproponowałem przeniesienie się do łóżka, tam jest dużo wygodniej. Wytarliśmy się się do sucha, wziąłem trochę jednak zawstydzoną Polę na ręce i zaniosłem do pokoju, położyłem w świeżej pościeli.. Ułożyłem szczupłe, zgrabne ciało w poprzek wyrka, tak, że stopy opierała o podłogę. Rozchyliłem niesamowite nogi, wsunąłem się między nie i polizałem pipkę. Odsłoniłem ukryty między delikatnymi płatkami guziczek łechtaczki, przeciągnąłem po nim językiem. Dziewczyna jęknęła przeciągle i wyprężyła się lekko, ściskając udami mą głowę. Lizałem słodką pipkę, palcowałem coraz bardziej mokrą, różową szparkę. Apolonia wzdychała głęboko, ciągle prężyła i wyginała swe ponętne, kształtne ciało, głośno przy tym wzdychając, dociskała mą głowę do łona. Wsunąłem jeden palec w pupę, przedtem namoczyłem go sokami z cipki. To było chyba to, na co dziewczyna czekała. Jęknęła jeszcze głośniej, zaczęła naciskać pupą na penetrujący ją palec, mocno podrzucała biodrami. Nie czekałem dłużej. Popchnąłem ją trochę głębiej na łóżko, uklęknąłem na jego skraju, łydki Poli położyłem sobie na ramionach i załadowałem w cipkę swego sterczącego już prawie maksymalnie chuja. Po trzech szybkich ruchach zwolniłem, i naprawdę wolno posuwałem ciasną pizdeczkę tej niesamowitej laski. Miała zamknięte oczy, mruczała coś pod nosem, sapała w rytm moich ruchów. Wyprostowany posuwałem ją pomału, bez pośpiechu, patrzyłem na śliczną buzię wykrzywioną spazmem rozkoszy, podziwiałem jędrny, niezbyt wielki, podskakujący w rytm mych ruchów biuścik, podziwiałem sylwetkę dziewczyny. Patrzyłem na to ruchane, naprawdę fantastyczne ciało. Wysoka, szczupła, bardzo proporcjonalnie zbudowana, długonoga, młoda, piękna dziewczyna... Dlaczego na co dzień ubierała się w worek? Nie miałem pojęcia, teraz jednak najmniej mnie to interesowało. Miałem na swym chuju jedną z najatrakcyjniejszych kobiet, jakie znałem i nie zawracałem sobie głowy niczym innym. Posuwałem ją systematycznie, wpychałem się niemal całym kutasem, czułem koniec pochwy, patrzyłem na wijące się pode mną piękne, młode ciało. Nie przyspieszałem ruchów, choć miałem na to wielką ochotę, chciałem jak najbardziej przedłużyć te upajające chwile rozkoszy. Podłożyłem pod szczupłe biodra poduszkę, wyeksponowałem zajebistą dupkę, naplułem na palce, posmarowałem śliną drugą, ciemniejszą dziurkę. Pomalutku wyszedłem z gościnnej, gorącej pipki i bez pośpiechu wsunąłem chuja w bardzo ciasną, przyjazną pupę. Dziewczyna stęknęła głośno, jeszcze mocniej nabijając się na twardą już pytę.

- Tak, tak jest super – wyszeptała – tak rób, twój kutas jest wspaniały... Tak, wchodź we mnie, taaak... Matko, mamuniu, taaak, rżnij mnie, Janku... Och, och... jesteś wspaniały, czekałam na to tak długo... Taaaaak!

- Cicho, maleńka, cichutko... To ty jesteś niesamowita, masz zajebiste ciało i super ciasne dziurki, zaczynam je uwielbiać... - szeptałem w twarz wykrzywioną spazmem rozkoszy, nie przerywając systematycznego posuwania zgrabnej, szczupłej dupy.

Po krótkiej chwili wysunąłem się z ciepłej norki odbytu, odwróciłem laskę na brzuch, podniosłem zajebiste biodra, wtargnąłem znowu w dupkę. Tym razem posuwałem znacznie energiczniej, ruchałem jak w swych najlepszych czasach. Na efekt nie czekałem długo, Kilkanaście sekund później Pola zaczęła szczytować, miała zajebisty orgazm. Krzyczała, sapała, spazmatycznie zaciskała palce na pościeli. Wyskoczyłem z rozepchanej dupki i wsadziłem kutasa w kapiącą sokami pipę. Dopchnąłem do końca, przyciągnąłem pupę dziewczyny do swoich bioder, jednak zaraz znowu zatrzymałem się, odwróciłem szczupłe ciało na plecy i załadowałem znowu w cipę. Mocno posuwałem jęczącą, wrzeszczącą i stękającą laskę, po chwili poczułem, że to już. Wsadziłem pysk w poduchę, zaryczałem w nią jak bawół i wystrzeliłem w ciasną pizdę strumieniem spermy. Pola próbowała wysunąć się spod mego napalonego ciała, ale przytrzymałem ją mocno; chciałem jak najdłużej mieć ją pod sobą. Po chwili uniosłem się na łokciach wypuściłem Myszę z objęć; ta chwyciła chuja w rękę, wsunęła go w usta, zaczęła ssać. Resztkę wyrzuciłem już w gorące usta laseczki. Wyssała mnie dokładnie, wylizała całą pałę, zajęła się jajami. Muszę przyznać, że dziewczyna doskonale wiedziała co i jak robić, widocznie miała dobrego nauczyciela. Leżeliśmy okryci kołdrą, przytuleni, dyszący, upojeni seksem.

- Wiesz, ale ten twój kutas mnie wypełniał, jest wspaniały, czułam go całą pipką i pupą – wyszeptała – ale chyba jeszcze nie masz dosyć? Wiesz, uwielbiam seks z mężczyzną, który też to lubi.

- A mnie cieszy, że nie jesteś taką pruderyjną pseudodziewicą, tylko otwarcie mówisz o seksie, o tym, co lubisz i jak lubisz. Podoba mi się to.

- Wiesz – coraz bardziej podobało mi się to jej „wiesz”, dodawane prawie w każdym zdaniu – nie znoszę pruderii, dlatego otwarcie powiedziałam tobie, że chcę się z tobą kochać. Ale wiesz, mówiłam też, że lubię seks analny, a dostałam tego namiastkę...

- Polu, daj mi trochę odetchnąć, czuję się troszeczkę zmęczony. Może masz ochotę na lampkę wina? - usiadłem na łóżku, łapiąc za butelkę.

- Bardzo chętnie, wiesz, to wino jest bardzo smaczne – wychyliła kieliszek jednym haustem.

Po chwili znowu leżeliśmy obok siebie, miałem przed oczami malutką, różową pipę laski, która podnosząc jedną nogę ułatwiała mi dostęp do delikatnych płatków warg. Lizałem je zapamiętale, przesuwałem język w stronę drugiej dziurki. Doszedłem do odbytu, troszkę rozchyliłem twarde pośladki, zająłem się pupą. Wsuwałem w przedtem ciasną, teraz rozciągniętą mym chujem dupkę jęzor, czułem smak swoich płynów i jej śluzu. Jarało mnie to niesamowicie! Jeszcze mocniej i głębiej penetrowałem dupeczkę, czułem, jak rośnie mój kutas ciągle lizany i ssany namiętnymi ustami napalonej na niego dziewczyny. Przewróciłem ją na brzuch, aby spotęgować doznania pod biodra podłożyłem zwiniętą w wałek poduszkę. Kilka chwil później byłem już w ciasnej, gorącej pupie. Pompowałem w normalnym tempie, dopychałem do końca. Jaja odbijały mi się od mokrej pipki, wsłuchiwałem się w klaskanie naszych mokrych, spoconych ciał, co jeszcze bardziej mnie jarało. Z konieczności swe myśli skierowałem w zupełnie inną stronę, oczami wyobraźni widziałem swoje służbowe biurko w firmie, otwarty komputer... Musiałem tak zrobić, za szybko zacząłem odczuwać narastające podniecenie, a nie chciałem już kończyć. Skoro laska lubi anal, to niech ma, mam nadzieję, że zadowolę ją do tego stopnia, że będzie chciała więcej! Popatrzyłem na śliczną istotę nabitą na twardego jak drewno kutasa, na tę wijącą się na nim ponętną, śliczną, młodą dziewczynę. Teraz poczułem, że za moment wytrysnę. Pola też była na krawędzi orgazmu, piękne, zgrabne ciało drżało, nabijała się na kutasa z całej siły, aż poczułem lekki ból. Nie trwało to długo, rżnięta dziewczyna wrzasnęła, ciało naprężyło się, w sekundę później wpadło w niesamowity dygot. Ruchałem cały czas, jeszcze zwiększyłem tempo, pompowałem na maksa. Nie potrafię opisać tego, co wyczyniała laska nabita dupą na mego chuja! Darła się w poduchę, podskakiwała, dygotała, wierzgała nogami, sapała, a wszystko to nie schodząc z kutasa! Trwało to na moje szczęście naprawdę długo, mogłem napawać się tym niesamowitym widokiem, wreszcie uspokoiła się trochę, znieruchomiała, tylko spazmatyczne skurcze brzucha świadczyły o ciągle trwającym orgazmie. W końcu wyszedłem z gościnnej dupki, nakierowałem kutasa na ciągle wykrzywioną grymasem orgazmu twarz. Pojęła natychmiast, czego oczekiwałem, objęła chuja ustami, pomagała sobie dłońmi. Teraz nie potrzebowała zbyt wiele czasu, żeby doprowadzić mnie do wytrysku. Strzeliłem nasieniem w śliczną buzię, nawet nie próbowała wszystkiego połknąć. Zalałem spermą twarz, biust, kilka strzałów trafiło we włosy... Pola oblizała się z lubieżnym uśmiechem, dłonią zgarnęła porcję z biustu, wylizała mokre palce.

- Jak ja to lubię... - rozmarzyła się, przeciągając się leniwie – wiesz, już dawno się nie kochałam, a z takim mężczyzną jak ty to nigdy...

- No i? Żałujesz? Źle było? - patrzyłem na tę piękną twarz, teraz okraszoną rumieńcem podniecenia.

- No coś ty! Wiesz, jesteś rewelacyjny, jeszcze mi nikt tak nie dogodził w łóżku. Zastanawiam, się, co będzie później...

- Później? To znaczy kiedy? Jutro rano? - zaczynałem coś podejrzewać.

- No nie, tak za tydzień, miesiąc, rok... Wiesz, tak sobie myślę...

- Nic nie myśl, bo nie będzie tego „później” - przerwałem Poli, starając się zachować spokojny ton głosu – to ty chciałaś przeżyć przygodę tak samo, jak ja i tak się stało, ale nie będzie nic więcej, od jutra wszystko wraca na stare tory. Będziemy w pracy na starych zasadach.

- Jak to, Janku, wiesz...

- Wiem. Wracamy rano do poprzednich relacji – starałem się być stanowczy – To, co dzisiaj przeżyliśmy było wspaniałe, ale nie będzie nic więcej... Przepraszam, nie chcę cię zranić, ale to ty chciałaś tego wszystkiego.

- Janku...

- Ciiiii, nie psuj chwili. Jestem dla ciebie Jankiem, bo jesteśmy po imieniu, ale nie będziemy kochankami, ani tym bardziej nie zostaniemy parą. Przecież wiesz, że mam żonę i dzieci, prawda?

Pola długo, bardzo długo patrzyła na mnie, głaszcząc mi ciągle stojącego kutasa. Nie miałem pojęcia, jak zareaguje na moje słowa, mogłem spodziewać się wszystkiego, ale w końcu uśmiechnęła się delikatnie, cmoknęła mnie w policzek.

- Ale nie zakończymy tak tego wieczoru, prawda? - nachyliła się nad kutasem.

- To znaczy?

- Jak to, co? Wiesz, chciałam przeżyć z tobą upojną przygodę, chciałam, żebyś mnie mocno zerżnął i tak się prawie stało. Wiesz, jestem jednak trochę niedopieszczona... - pocałowała błyszczącą głowicę

- Niedopieszczona? - nie ukrywam, zaskoczyła mnie.

Spodziewałem się jakichś dramatycznych scen, a tu taka miła niespodzianka!

- Tak, bo wiesz, do czasu, kiedy będziemy w pracy zostało jeszcze kilkanaście godzin, więc nie marnujmy ich na gadanie – mówiąc to lizała kutasa, wsuwała sobie w usta sterczącego wała.

Zaczęliśmy znowu nasz miłosny taniec. Pola miała kilka zajebistych orgazmów, a ja mogłem spuścić się w malutką, różową pipkę, w ciasną, szczupła dupkę i w zachłanne usta... Skończyliśmy rano.

Nie ruchałem Myszy więcej...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach