Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





ONE czesc 3

 To była końcówka studiów, wyjechał na praktyki studenckie do małego miasteczka na zachodzie kraju. Pojechali we dwóch – Jan i jego kolega z roku, Krzysztof. Praktyka - jak to praktyka – nic specjalnego. Od poniedziałku zaczęli pracować, poznawać zupełnie nowe dla siebie środowisko. Ważny był czas wolny. Małe knajpki oferowały raczej to samo – kawa, herbata i jakiś alkohol. Do tego zasuszone ciastko, albo kawałek placka. Najważniejsze jednak były dancingi! Odbywały się dwa razy w tygodniu – w środy i soboty. Pierwszy raz był taki sobie – rozglądali się po sali, wypatrywali ewentualną zdobycz, jednak nic ciekawego się nie wydarzyło. Wypili kilka kieliszków zimnej wódki, zjedli kolację (konsumpcja była wliczona w cenę wejściówki) i wrócili na kwaterę. W ciągu kilku dni pomału poznawali załogę Zakładów, poznali też kilka osób z pionu kierowniczego. Atmosfera „na zakładzie” była bardzo dobra, pracownicy odnosili się do siebie z szacunkiem i sympatią, wszyscy mówili sobie po imieniu. Jeden z ważnych kierowników – Leszek – pomału wprowadzał ich w tajniki produkcji. Nadeszła pierwsza sobota. Po odpowiednich przygotowaniach pojechali do znanej już sobie restauracji z dancingiem. Okazało się jednak, że wszystkie stoliki były zajęte. Mieli już odchodzić, kiedy usłyszeli znajomy głos.

- Cześć, chłopaki, przyszliście się zabawić? - to był kierownik Leszek!

- Tak, ale nie ma wolnych miejsc.

- No to chodźcie do mojego stolika, jest jedno wolne miejsce, a drugie krzesełko się dostawi, zmieścimy się wszyscy.

Pani sprzedająca wejściówki nie miała nic przeciwko sprzedaży dodatkowych biletów. Dosiedli się do Leszka i Joli, jego żony. Razem z nimi siedziała trzecia osoba – dziewczyna. Nie rzucała się w oczy, ubrana raczej skromnie, choć z pewną elegancją. Jej uroda i figura nie odbiegały od średnich standardów – miła, uśmiechnięta buzia, zgrabna pupa i dość duży biust.

- Ilona – przedstawiła się chłopakom. Uścisnęli jej dłoń, a Jan pociągnął Ilonę na parkiet.

- Przepraszam, że tak nagle i bezpardonowo cię tu zaciągnąłem, ale nie lubię tracić czasu, przecież przyszedłem tutaj na potańcówkę, a nie na nasiadówkę. - tłumaczył się w tańcu zaskoczonej pannie.

- Nic się nie stało, tym bardziej, że ładnie grają. – uśmiechnęła się do niego – Zawsze jesteś taki stanowczy?

- Raczej nie, ale są sytuacje, kiedy trzeba...

- Bardzo ładnie tańczysz – dorzucił po chwili.

- Ty też! - cały czas się uśmiechała. - I masz piękne oczy!

- Mama mnie uczyła – to była prawda, jeszcze przed studniówką mama udzieliła swoim dzieciom kilka lekcji tańca. Później już sami doskonalili tę umiejętność. - A oczy to też jej sprawka.

- Serio? No to cię dobrze nauczyła. I pięknie obdarowała!

- Hmmm, tata też miał w tym swój udział, no i nie tylko tym mnie obdarowali...

- A czym jeszcze? - uśmiechnęła się filuternie.

- Może kiedyś się dowiesz i przekonasz, że byli hojni...

Tak sobie rozmawiając nawet nie zauważyli, że orkiestra przestała grać. Wrócili do stolika, kelner podał już kolację. Zjedli z apetytem i kilkoma małymi kieliszkami wódki. Iwona tańczyła praktycznie cały czas, trzej mężczyźni od stolika nie dawali jej odpocząć. Jola również prawie nie siadała. Była to bardzo sympatyczna i miła, duża, trochę puszysta kobieta, stanowiła absolutne przeciwieństwo swego męża – chudzielca. Ruszała się jednak lekko i z wdziękiem. Wieczór niestety, nieubłaganie dobiegał końca. Ubierając się w szatni umówili się na następny dzień, u Leszka w domu. Krzysztof musiał z żalem odmówić, był już dużo wcześniej umówiony z jednym z pracowników Zakładów. Tajemnicą poliszynela było, że tenże pracownik ma interesującą siostrę, którą koniecznie chciał wyswatać, a Krzysztof był dobrym kandydatem na potencjalnego szwagra.

- Ty też będziesz? - Jan popatrzył na Ilonę.

- A mam być? - uśmiechnęła się zalotnie.

- No tak, oczywiście, jeśli Jola i Leszek nie mają nic przeciwko.

- Ona jest u nas codziennie, nie potrzebuje zaproszenia - Jola objęła dziewczynę – mieszkamy prawie obok siebie.

Niedziela ciągnęła się jak flaki z olejem. Mimo, że późno wstał, odsypiając dancingowy wieczór i tak dzień był bardzo długi. Kiedy nadeszła wreszcie odpowiednia godzina – był gotów. Raźnym krokiem maszerował do domu znajomych, mając nadzieję, że może choć poflirtuje z Iloną. Czekali już na niego, dziewczyna była ubrana zupełnie inaczej, niż wczoraj. Krótka spódniczka odkrywająca - jak się okazało – całkiem niezłe nogi, ładna bluzeczka z dużym dekoltem, z którego wychylał się opalony biust. Rozpuściła włosy, miała ostrzejszy makijaż, wyglądała teraz tak … drapieżnie, aż poczuł pewne poruszenie w kroku. Rozmawiali praktycznie o wszystkim i niczym, poruszali wiele różnych tematów, których nie brakło. Leszek był amatorem – bimbrownikiem, ze swej malutkiej aparatury uzyskiwał naprawdę dobry alkohol, który skutecznie rozwiązywał języki. Ilona siedziała wygodnie po drugiej stronie ławy, na kanapie, Jan w fotelu mógł niekiedy zauważyć delikatną koronkę jej bielizny. Dziewczyna chyba celowo lekko rozchylała uda niby sięgając po coś z talerzyka stojącego na ławie, żeby miał lepszy widok i bardziej się napalał. Później dowiedział się, że już pierwszego dnia znajomości miała na niego chrapkę. Wyczuwała, że jemu też się podoba; kiedy w tańcu przytulał ją mocniej do siebie czuła coś twardego na swym udzie i nie były to klucze. Wieczór szybko dobiegł końca, Jan musiał wyjść wcześniej, czekał go wyjazd z jednym z pracowników do Wrocławia, mieli jechać przed szóstą. Umówił się z Iwoną na następną potańcówkę w środę. Znowu niecierpliwie czekał na spotkanie. Bawili się znakomicie, wręcz szaleli na parkiecie. Odprowadził dziewczynę do domu. Siedzieli jeszcze długą chwilę na ławce pod drzewem rosnącym obok bloku, wieczór był bardzo ciepły. Objął Iwonę ramieniem, przycisnął do siebie, pocałował w usta. Oddała pocałunek, wsuwała język głęboko, ruszała nim i delikatnie kąsała ząbkami. Położył dłoń na jej biuście, uścisnął lewą pierś.

- Auć, nie tak mocno – to raz. A dwa – jesteśmy pod mym blokiem, a z moich okien widać, że tutaj siedzimy

- Tylko chciałem sprawdzić...

- Czy ja tobie sprawdzam? - ręka Ilony zawędrowała na jego krocze – No tak, jednak szkoda, że nie sprawdziłam – zacisnęła palce na nabrzmiałym penisie.

- Dość tego, idę, ojciec już mnie widział – wstała pospiesznie z ławki bojąc się, że mogą zabrnąć za daleko.

- No trudno – cmoknął ją w policzek – to pa!

Pomału wrócił na kwaterę. Spotykali się niemal codziennie, ale po za ukradkowymi pocałunkami, niby przypadkowym dotykom – nic między nimi nie było. Aż do którejś soboty... Umówili się już w czwartek, że w sobotę pojadą sobie do lasu, ponoć była cała masa grzybów. Pociąg z prędkością dorożki zawiózł ich na stacyjkę w środku lasu (Jan nie miał wtedy jeszcze samochodu), z wagonów wysypał się spory tłum takich jak oni grzybiarzy. Rzeczywiście, grzybów było zatrzęsienie, nawet duża liczba zbieraczy nie przeszkadzała. No, może tylko w tym, że nie mogli sobie pozwolić na jakieś większe pieszczoty. Wracali jeszcze przed południem, następne połączenie było dopiero wieczorem. Nie mieli zbyt dużo ciekawych okazów, ale wiele prawdziwków było na medal, poza tym kilka kilogramów podgrzybków stanowiło całkiem dobry efekt ich zbieractwa. Zanieśli grzyby do Iwony do domu, po tych kilku tygodniach znajomości jej ojciec pomału zaczął go tolerować. Jedyne, co miał za złe, to to, że był młodszy od jego Iwonki o trzy lata, a przecież to była jego ukochana jedynaczka! Ale ogólnie chłopak robił dobre wrażenie. Tak – wrażenie... Wysypali grzyby na stół, gdzie zajęli się nimi rodzice dziewczyny, zjedli szybki posiłek i prawie wybiegli z domu.

- Zapomniałam ci powiedzieć. - Iwona przystanęła - Idziemy jutro do kina, mam już bilety. A na dancing dzisiaj nie mam ochoty. Połazimy trochę po mieście, a potem pójdziemy do Joli i Leszka.

- Do Joli i Leszka? Przecież wyjechali wczoraj rano!

- Tak, musimy tam wpaść i podlać kwiaty, Jola prosiła.

- No to na co czekać? Chodź teraz, potem połazimy po mieście – miał ochotę na bliższe poznanie dziewczyny, ale był cierpliwy.

- No dobrze, idziemy - zgodziła się bez problemu. Otworzyła drzwi, weszli do przedpokoju.

- Zobacz, czy w łazience leci ciepła woda, dobrze? Jeśli nie, to podrzuć trochę węgla do kolumny (kiedyś były takie urządzenia do grzania wody!) i przynieś mi z łaski swojej konewkę do podlewania, stoi koło wanny. - Iwona wydała polecenia.

- Mam konewkę, woda jest ciepła, ale dołożyłem szufelkę węgla, wystarczy?- zameldował po chwili.

- Pewnie wystarczy, chodź tutaj!

Złapał naczynie, napełnił wodą i wszedł do pokoju. Stanął w progu jak wryty. Ława stała przy rozścielonym łóżku, na ławie zapalone świece, dwa kieliszki, butelka z winem i prawie gotowa- kolacja.

- A to co? - Jan nie krył zaskoczenia – spodziewasz się kogoś?

- Nie kogoś, a czegoś. I nie spodziewam się, a jestem wręcz pewna, że jesteś dobrym kochankiem, inaczej bym tego nie zorganizowała! A teraz siadaj, otwórz wino i bierzemy się za jedzenie.

Nie wiedział co powiedzieć, był bardzo zaskoczony całą sytuacją. Iwona oczywiście mu się podobała i choć była od niego trzy lata starsza – nie zauważał różnicy. No i imponowało mu to, że w sumie tak dojrzała kobieta zainteresowała się młodszym chłopakiem. Kolacja przebiegła bardzo szybko. Butelka wina skończyła się, zanim poszli do łazienki. Ilona pomyślała jednak o wszystkim. Po wspólnej kąpieli w bardzo obszernej wannie i wesołych igraszkach znaleźli się wreszcie w łóżku. Jan nalał wina z nowej butelki, trącili się kieliszkami.

- Za co pijemy?- zapytał.

- Za nas! - Ilona przysunęła się bliżej – Za nas i za fantastyczny seks, na który mam ochotę!

Pocałowała chłopaka w usta i złapała za penisa. Odwróciła się do niego tyłem, nie puszczając sterczącego przyjaciela

- Mam nadzieję, że mnie zadowoli! Wiedz, że nie odpuszczę wam obu!

- Czego nie odpuścisz?

- Jak to, czego? Liczę na kilka fantastycznych orgazmów!

- No to nie przeliczysz się! - odwrócił Ilonę do siebie i wepchnął język w jej usta, odstawił kieliszek.

Prawą ręką objął jej pierś, lewą wsunął między gorące, rozchylone uda dziewczyny. Wyczekujące łono czekało w gotowości na pieszczoty.

- Zaczniemy od początku... - Możesz się nie stresować, mam bezpieczne dni, poza tym nie lubię w prezerwatywie, wolę czuć w sobie kawałek żywego, drgającego mięcha! - Iwona uśmiechała się szelmowsko. - No i jeszcze jedno. Chcę wiedzieć i widzieć, co chcesz wciskać w mą ciasną, niemal dziewiczą cipeczkę!

- Jak to, co? Poczujesz w sobie mego przyjaciela kutasa.

- Poczekaj, jestem z zawodu budowlańcem, muszę znać wszystkie wymiary, bo on jest naprawdę duży, możesz mnie rozerwać!

- Mam nadzieję, że cię jednak nie rozerwę! Poza tym nie gadaj tyle, tylko ty teraz pokaż, co tam kryjesz między nogami! Jan siedział na skraju kanapy, między jego rozchylonymi udami usiadła tyłem do niego Iwona, wtulając się plecami w jego klatkę piersiową. Trzymał w prawej dłoni jędrną pierś, lewą drażnił bardzo mokrą cipkę. Wsunął w nią palec, potem drugi. Zaczął rytmicznie poruszać dłonią. Z rozkoszą wsłuchiwał się w cichutkie z początku, ale z czasem coraz głośniejsze jęki dziewczyny. Położyli się obok siebie, nie przerywał pieszczot. Iwona masowała mu członka, robiła to bardzo delikatnie, z wyczuciem. Podniósł się, uklęknął nad dziewczyną. Ujął penis w dłoń i zaczął pocierać o jej sutki, drugą ręką ciągle drażniąc cipkę. Odwróciła głowę, wsunęła członka w usta, wessała go głęboko. Nie czekał, usta, czy pipka – i tam i tu było miło... Pochylił się nad dziewczyną, patrzył na różową szparkę pipki, ruchał ją w usta, do granicy orgazmu. Wysunął się, choć łapczywie próbowała zatrzymać go w buzi. Jan zsunął się niżej liżąc lekko zaokrąglony brzuch i zadbany, wypielęgnowany wzgórek Wenery. W tamtych czasach depilacja okolic bikini nie była jeszcze powszechna, choć niektóre dziewczyny starały się, żeby włoski nie wychodziły spod majteczek, czy kostiumów kąpielowych; tak robiła Ilona. Leżeli obok siebie, jego głowa znalazła się między udami dziewczyny. Rozchylił dłońmi wargi sromowe i zaczął ssać łechtaczkę. Ciało Ilony wygięło się w łuk, zaczęła cała drżeć. Jan wcisnął naśliniony palec w cipkę, poruszał nim delikatnie. Z ust kochanki wydobyło się głośne westchnienie, przechodzące w rytmiczne sapanie stłumione ciągle tkwiącym w ustach penisem. Nie czekał dłużej, opuścił gościnną buzię, odwrócił się i sterczącego kutasa wcisnął w mokrą szparkę. Jego ruchy przypominały działanie młota pneumatycznego. Nie miał okazji kochać się już kilka tygodni, teraz próbował nadrobić zaległości. Cała „akcja” nie trwała dłużej, niż parę minut; z głośnym westchnieniem spuścił się w dziewczynę. Opadł bez sił obok niej.

- Jesteś super! - wydyszał – ale to nie koniec, mam ochotę zaruchać cię do bólu!

- Chwalipięta i samolub! - Ilona uśmiechnęła się podpierając głowę na ramieniu, drugą ręką drażniąc łechtaczkę – jestem ciekawa, kto pierwszy powie „dość”!

- Ja nie! Ale cipkę masz słodką! I taką gorącą!

- Masz jej dosyć? - masowała jądra kochanka – Spuściłeś się, a ja co? Nie możesz już więcej?

- Jeszcze poprosisz, żebym odpuścił!

- Nigdy, jestem nie do zdarcia.

- Ale do solidnego wygrzmocenia – tak! Czuł, że po wcześniejszym wytrysku penis znowu podnosi głowę. Ilona patrzyła na niego z zainteresowaniem, podtrzymywała dłonią potężniejący organ

- Ale on jest rzeczywiście duży! Mierzyłeś go kiedyś? Jaki jest wielki?

- Nie mam pojęcia, nie sprawdzałem, najważniejsze, że podoba się kobietom. A co, dla ciebie za mały? - Jan roześmiał się rozbawiony.

- Zwariowałeś? To kawał drąga, jeszcze takiego nawet nie widziałam, nie mówiąc o czymś takim w sobie... Mogę go zmierzyć? - spytała nieśmiało.

- Proszę bardzo, a masz czym?

- Mam! Przypadkowo mam w torebce miarkę, zaraz się dowiesz, czym dysponujesz.

- OK, ale musisz go trochę pomasować, bo zaczyna opadać!

Ilona najpierw wsunęła łeb kutasa w usta, masowała go dłonią, kiedy już dobrze stał przystawiła miarkę do brzucha Jana, rozciągnęła taśmę do końca penisa, później owinęła ją wokół jego środkowej części.

- No, no! Tego się nie spodziewałam! To naprawdę kawał... chuja! Przepraszam, ale nie umiem tego inaczej nazwać!

- Nie szkodzi, ale co ci powiedziała miara?

- Już mówię. Twój... kutas ma dwadzieścia sześć centymetrów od brzucha do końca łebka, a w obwodzie osiemnaście! Powinieneś grać w filmach porno!

- Wolę być tutaj i w tobie. A do tego chcę sprawić, żebyś do niego tęskniła...

Odwrócił Ilonę na brzuch, podniósł jej biodra. Rozchylił pośladki, wsunął język w mokry od soków z cipki odbyt, zaczął lizać, wsuwał w niego naślinione palce. Iwona zaskoczona nie wiedziała, jak zareagować, jednak po chwili jeszcze bardziej wypięła pupę w jego stronę. Lizał ją zapamiętale, palce zagłębiając też w cipce. Podniósł się na kolana, napluł na penisa i pomału zaczął wciskać go w tyłek dziewczyny.

- Co ty robisz? - odwróciła głowę, nie odsuwając pupy – Jeszcze nigdy tak się nie kochałam!

- No to czas najwyższy spróbować.

- Trochę się boję, że będzie bolało, on jest taki wielki!

- Nie masz powodu, będę bardzo ostrożny i delikatny. No i on też jest elastyczny, choć wydaje się, że bywa twardy jak z drewna...

- Ale jak zaboli, to przestaniesz, tak?

- Obiecuję!

Ponownie naślinił główkę penisa i delikatnie zaczął wchodzić w pupę Iwony. Nie spieszył się, pomalutku wsuwał go między pośladki, czuł ciasną dziurkę obejmującą jego przyjaciela. Minął zwieracz, potem było łatwiej.

- Nie boli? - spytał szeptem.

- Nie, jest dobrze – odpowiedziała z westchnieniem.

- Ale zaraz będę trochę bardziej ostry!

- Tylko rób to na początku pomału, wytrzymam!

Wszedł cały w dupkę Ilony. Powoli zaczął się z niej wysuwać, aby chwilkę później znowu w nią wejść. Powtarzał te ruchy coraz szybciej, coraz mocniej penetrując penisem wnętrze jej tyłeczka. Dziewczyna oddychała coraz szybciej, poddawała się się jego ruchom, wychodziła im naprzeciw. Niespodziewanie dla samej siebie poczuła narastającą falę podniecenia, wywołaną przez tego wielkiego, mierzonego przed chwilą kutasa, bezwolnie poddawała się rytmowi, podniecenie narastało falami, osiągając apogeum w chwili, kiedy Jan spuścił się w nią... Położył się na Ilonie, wtulił w jej plecy.

- Złaź ze mnie, chcesz mnie udusić? - dziewczyna stęknęła pod jego ciężarem – połóż się obok, chcę cię obejrzeć, nie co dzień moja dupka jest tak używana. Podoba ci się tak?

- Oj, nawet nie wiesz, jak bardzo – Jan był zachwycony – a wiesz, że bardzo niewiele dziewczyn to lubi?

- A ty skąd to wiesz – popatrzyła na niego podejrzliwie.

- Jak to, skąd? Koledzy mi opowiadali! Przecież nigdy się tak nie kochałem!

- Akurat, nigdy! Już ci wierzę! A teraz to co?

- Teraz chciałem zobaczyć, jak to jest!

- No i?

- Co „no i”?

- I jak to jest?

- Jest super! Cipkę masz fajnie ciasną, ale dupka jest jeszcze ciaśniejsza; jak u dziewicy!

- Bo też czuję się jak zdeflorowana dziewica, nikt przed tobą nie wchodził do mej zgrabnej pupy! -klepnęła się w pośladek.

- No to żałuj, jest fajna!

- Nie żałuję, wolę czuć cię w cipce. - Ilona zawiesiła głos – Ale prawdę mówiąc, w pupę też jest super! Ale ten twój kutas jest niesamowity, czułam go wszędzie, momentami myślałam, że mam go nawet w gardle!

- Tam też będzie, nie sądzisz chyba, że poprzestaniemy na tym jednym razie? Był w twoich ustach, teraz będzie jeszcze głębiej.

Kochali się przez całą noc. To niewiarygodne, ale do obiadu Ilona doliczyła się szesnastu stosunków, wszystkie zakończone obustronnym orgazmem! Tylko jeden raz nie do końca było po jej myśli. Leżeli w łóżku, telewizor był włączony, zaczęli się znowu przytulać i pieścić. We włączonym cichutko telewizorze nadawali serial dokumentalny „Historia rocka”, akurat puścili odcinek o czarnym rocku. Jan usiadł na brzegu kanapy, naciągnął kołdrę na plecy i nie zwracał uwagi na dziewczynę.

- No co ty? - masowała jego penisa – a ja?

- Ty jesteś tutaj, a film zaraz się skończy – choć to był początek godzinnego odcinka.

Ilona delikatnie zaczęła go pieścić, masowała jego członek, w końcu wzięła go w usta. Przesuwała głową w górę i w dół, aż osiągnął normalne rozmiary we wzwodzie. Lizała jego główkę, masowała jądra, lekko wsuwała palce w jego odbyt. Nie trwało to długo. Mimo zainteresowania filmem - Jan nie potrafił oprzeć się zabiegom dziewczyny. Przymknął oczy i pomrukiwał z rozkoszy. Położył się na kanapie, prawą dłonią głaskał kręcone włosy Iwony, dociskając ją lekko, żeby głębiej „wchłaniała” jego narząd. Tak spędzali całą noc.... W niedzielne popołudnie poszli do kina, ale Jan nie pamiętał nawet tytułu filmu – spał od napisów do napisów. Po powrocie z kina do domu Joli i Leszka kochali się jeszcze dwa razy. Więcej już nie mógł – bał się, że odpadnie mu jego przyjaciel... Spotykali się codziennie. Jeśli tylko była możliwość kochali się namiętnie, albo to był szybki numerek gdzieś w parku, albo spuszczał się w gorące usta dziewczyny na seansie kinowym, jednocześnie pieszczotami pipki też doprowadzał ją do orgazmu. Ilona chyba opowiedziała Joli, co było między nimi, bo kobieta jakoś inaczej patrzyła na chłopaka. Po pewnym czasie, krótko po ich erotycznych uniesieniach dziewczyna zaczęła się jakoś inaczej zachowywać... Chodziła zamyślona, jakby nieobecna. Trwało to ponad tydzień. Jan miał okazję pojechać do domu, do rodziców, więc odprowadziła go na dworzec. Była dziwnie podniecona i radosna.

- Co się dzieje? - Jan był zdziwiony

- Ile mamy czasu do odjazdu? - odpowiedziała pytaniem na pytanie

- Jakieś piętnaście minut

- To chodź do przedziału i zasłoń okna.

- Ale po co?

- Po nic. Pociąg i tak jest pusty, więc nie musimy nigdzie chodzić. Wsunęła rękę w jego spodnie, złapała za penisa, drugą ręką rozpięła rozporek, wydobyła prężącą się pałę na zewnątrz. Uklęknęła przed chłopakiem i już po chwili ssała rosnący członek.

- Ale co jest? - nie wiedział, o co chodzi.

- Cicho, daj skończyć – trzymała sterczącą pałę w ręce, liżąc jej główkę – zaraz ci wszystko powiem.

- Ale … Auć! - krzyknął lekko ugryziony we wrażliwy łepek

- Mówiłam, zaraz wyjaśnię – mlaskała Ilona. - cicho bądź, nie gadaj! Po chwili spijała jego nasienie, którym wystrzelił jej w gardło, zlizywała ostanie krople, których nie była w stanie połknąć od razu. Wytarła usta, wstała i mocno pocałowała Jana.

- Pamiętasz, jak chodziłam przez ubiegły tydzień taka struta?

- Pamiętam, aż się dziwiłem, co się stało

- A ja nie chciałam powiedzieć, w czym rzecz. No to wiedz, że myślałam, że jestem w ciąży z tobą.

- CO??? -

Tak, myślałam, że jestem w ciąży. Przez ostanie pół roku nie kochałam się zbyt często, a jeśli już do tego doszło, to kochałam się tylko z tobą...

- No i??? - Chłopak był oszołomiony

- No i nic, to tylko okres mi się spóźnił, widocznie tak mnie zerżnąłeś wtedy, że mi się wszystko przestawiło.

- No a teraz...

- A teraz jest wszystko w porządku, dostałam okres i to taki, jak nigdy. Nie będzie dzieci z naszego seksu, możesz być spokojny.

- Przecież zapewniałaś, że możemy spokojnie się kochać, że nie trzeba uważać!

- Tak mówiłam, ale nie przypuszczałam, że wpompujesz we mnie tyle spermy! Cipka i pupa bolały mnie przez trzy dni! Ale jednak to był przyjemny ból. Jak źle siadłam na krześle, czy kanapie i coś tam w środku się odezwało – zaraz przypominałam sobie, jak byłeś we mnie i jak mi było dobrze...

Był spokojny. Do tego stopnia spokojny, że upił się w pociągu piwem kupionym od biegających po wagonach handlarzy. Trzy dni później wrócił z domu na kwaterę i do Zakładów.

Praktyki i czas wolny przebiegały spokojnie i pomyślnie, według ustalonego rytmu. Praca, spotkanie z Iloną, odpoczynek, praca... itd. Wyjechał na tydzień do filii Zakładów, nie wiadomo dlaczego przydzielili Jana do pracy w magazynie, choć nie żałował tego. Udało się zerżnąć duży tyłek pani Moniki, szefowej magazynu. Ale wrócił „na stare śmieci” z radością, wszak Ilonka ciągle czekała na niego i jego kutasa... Aż nadszedł ten wieczór. Bardzo późno wracali z terenu. Jan wiedział, że będą przejeżdżali obok bloku Ilony, poprosił więc kierowcę, żeby tam go wysadził. Wiedział też, że mimo późnej godziny nie będzie niepożądanym gościem, bo i tak domownicy chodzili spać około północy, a ojciec Iwony już go akceptował. Posiedzieli chwilę we czwórkę, potem jej rodzice poszli do swej sypialni. Jan siedział z Iloną w kuchni, byli rozluźnieni i jak zwykle zwykle, kiedy przebywali w swym towarzystwie humory im dopisywały. Ilona była już wcześniej przygotowana do spania, była po gorącej kąpieli, ubrana w ciepły szlafrok, na sobie nic więcej poza nim nie miała. Usiadła chłopakowi na kolanach, zaczęli się całować. Korzystając z sytuacji Jan nie próżnował, sprawdził „namacalnie” biust dziewczyny, po chwili już palcował mokrą, złaknioną pieszczot cipkę. Kutas stał mu jak maszt na żaglowcu, Ilona nie pozostawała bierna, masowała go, po chwili klęczała przed chłopakiem i robiła rewelacyjnego loda. Jan popchnął ją, przewrócił na podłogę, podwinął poły szlafroka i wszedł w gorącą, oczekującą go pipkę. Ilona westchnęła cichutko, biodrami odpowiadała na jego ruchy. W tym momencie do kuchni weszła jej matka. Jan wstał błyskawicznie z podłogi, ale zanim zdążył schować swojego penisa w spodniach dostrzegł dziwny błysk w oczach matki dziewczyny. Z pewnym wahaniem zareagowała na zastaną sytuację.

- Ojciec, chodź szybko – wrzasnęła, w głosie słychać było przejęcie, zdziwienie i zaskoczenie.

Sekundę później był przy niej jej mąż

- A tu kurwa, co się dzieje? - wrzeszczał na całe gardło – co ty, kurwa jesteś? - to dotyczyło córki – wypierdalajcie z mojego domu, ty kurwiarzu, tak robisz z moją córką? - Doskoczył do Jana z rękami, zaczął nimi wymachiwać przed jego nosem.

- Wypierdalać mi stąd! - Znowu zaczął wymachiwać rękami. - nie będę kurwy trzymać w domu. - Jego ręce znalazły się niebezpiecznie blisko przed twarzą chłopaka.

Nie chcąc robić jakiejkolwiek krzywdy ojcu swej kochanki – złapał go wpół i kilka razy uderzył nim o ciężką, dębową szafę. Facet trochę zmiękł, już się tak nie darł, więc Jan jeszcze dwa razy profilaktycznie walnął nim o szafę i puścił. Złapał Ilonę za rękę i wybiegli z mieszkania. Dziewczyna była w szlafroku, na bosych nogach miała jakieś kapcie, a na dworze było bardzo zimno... Pobiegli do Joli i Leszka. Opowiedzieli całą historię, Jola stwierdziła, że dziewczyna będzie spała u nich, póki jej ojcu nie minie złość. Wtedy właśnie Ilona wpadła na „super pomysł”!

- Wiem, jak ich udobruchać! - oznajmiła radośnie. Trzy głowy zwróciły się w jej stronę.

- Jak? - spytali niemal chórem

- To proste! Powiemy im, że chcemy się pobrać! - tym razem trzy głowy zwróciły się w kierunku Jana.

- Hmmm... Co prawda nie jestem na takie coś przygotowany, ale moja odpowiedź jest jednoznaczna i nieodwołalna...

- Jaka??? - trzy pytania zlały się w jedno.

- NIE! Nie będzie żadnego ślubu!

Po kilku dniach rodzice pozwolili wrócić Ilonie do domu. Spotkał ją jeszcze dwa razy, ale tylko towarzysko, oboje nie chcieli kontynuować znajomości. Po kilku latach przypadkowo spotkali się na mieście. Była z mężem i dwoma córeczkami. Trochę się zmieniła fizycznie, ale nadal była atrakcyjną kobietą...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach