Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





ONE czesc 5

Minął czas studiów, praktyk, Jan zaczął normalne, „dorosłe” życie. Miał dobrą robotę, niezłą płacę, pomału awansował w strukturach firmy w której pracował. Doszedł do stanowiska kierownika dużego działu, miał pod sobą kilkunastu pracowników i pracownic. Niektóre nawet bardzo interesujące, ale Jan wyznawał zasadę, że „ gdie żywiosz – nie jebiosz”, więc nie zawracał sobie nimi głowy, choć był pewien, że co najmniej dwie z nich miały na niego ochotę. Podpytywały ciągle o coś, uśmiechały się zalotnie; widząc, że się zbliża poprawiały włosy, wyprężały biusty... Pewnego pięknego, słonecznego ranka, Jan oddał samochód na przegląd do zaprzyjaźnionego mechanika, wobec czego zmuszony był (to chyba zrządzenie losu!) jeździć autobusem. Od kilku dni był sam, żona z dziećmi pojechała do teściowej, wszak to wakacje, miał pojechać po nich dopiero za dwa tygodnie. Nie mając auta musiał korzystać z komunikacji miejskiej. W autobusie nie było dużo ludzi, do południa, w pełni lata większość mieszkańców była nad wodą, na wakacjach, albo w pracy. Zwrócił uwagę na siedzącą z przodu szczupłą blondynkę. Nawet ładna, lekko pociągła twarz, niezbyt wielki, zgrabny biuścik, ubrana w zwiewną, lekką, letnią sukienkę. Przypatrywał się dziewczynie z zainteresowaniem, zastanawiając się, skąd ją zna, gdzie już ją widział... Ona też patrzyła na faceta, jakby szukała w pamięci i próbowała sobie przypomnieć, czy już kiedyś spotkała tego mężczyznę. W pewnym momencie Jana „oświeciło”. Uśmiechnął się szeroko, już chciał podejść do nieznajomej, gdy autobus zatrzymał się na jego przystanku, musiał tutaj wysiąść. Zobaczył jednak, że obserwowana dziewczyna wychodzi przednimi drzwiami. Podszedł pewnym krokiem, przyjrzał się jej z bliska. „Tak, to ona, jestem pewien” pomyślał. Wyciągnął do niej rękę

- Dzień dobry, co za niespodziewane spotkanie! - uśmiechając się cały czas potrząsnął delikatnie wyciągniętą dłonią.

- Janek? - dziewczyna chciała się upewnić – patrzę, patrzę i oczom nie wierzę! Skąd się tu wziąłeś?

- Musiałem podjechać autobusem, auto mam u mechanika. Iwona, ty nic się nie zmieniłaś! Nie, co ja gadam, jesteś piękną kobietą!

Bo to była właśnie Iwona – jego pierwsza miłość jeszcze z podstawówki! Rysy twarzy prawie się nie zmieniły, jednak nie miał przed sobą podlotka sprzed lat, a bardzo interesującą młodą kobietę.

- Za to ty urosłeś i wyprzystojniałeś. Ile lat się nie widzieliśmy?

- Będzie chyba prawie dwadzieścia, szmat czasu. Ale się z ciebie laska zrobiła, no, no! I pomyśleć, że chodziliśmy ze sobą, jak byłaś takim patyczakiem, chudziną. A jak moi kumple mi zazdrościli! Miałem dziewczynę, a większość z nich nie...

- A ty byłeś dużo niższy niż teraz i też byłeś chudy – roześmiała się radośnie – Moje koleżanki też zazdrościły mi starszego chłopaka! Co teraz porabiasz?

- Teraz? Teraz zastanawiam się, czy znajdziesz czas na kawę i rozmowę.

- Pytam ogólnie, czym się zajmujesz. Czas mam, nie mam dzieci, ani męża, ten palant dla młodziutkiej dupeczki z wielką kasą zostawił mnie ponad rok temu i oboje uciekli przed rodzinami aż do Australii! A ja teraz mam ostanie dwa dni urlopu i siedzę w domu.

- No to ma do ciebie kilka kilometrów ten twój były facet... No to co? Kawa? - ponownie zaproponował, nie przestając się uśmiechać

 Usiedli w ogródku pierwszej z brzegu kafejki, rozgadali się, nie zauważyli, że dawno minęło południe, nadeszła pora obiadu. Jan zaproponował zmianę lokalu, nieopodal była bardzo dobra restauracja. Przespacerowali się kilka ulic dalej, znowu wybrali ogródek, zamiast dusznej sali; po pysznym posiłku i lampce wina poszli do parku. Dobrze im się rozmawiało, dopytywali się o swą przeszłość, opowiadali sobie anegdoty ze swego życia. Nadszedł wczesny wieczór, zrobiło się trochę chłodno, Jan zauważył, że Iwona lekko kuli się z zimna, na rękach ma gęsią skórkę. Zdjął luźną koszulę, otulił nią zziębniętą dziewczynę. Miał na sobie t-schirta, poza tym nie było mu zimno.

- Chłodno się zrobiło, prawda? Może wejdźmy gdzieś? - zaproponował.

- Janku, chyba pójdę do domu, rzeczywiście zrobiło się jakoś zimniej, a mieszkam dwa kroki stąd. Odprowadzisz mnie?

- Oczywiście, chodźmy więc.

Po kilku minutach stali przed wejściem do bloku, w którym mieszkała Iwona.

- To tutaj. Dziękuję za bardzo fajny dzionek, było naprawdę sympatycznie. No popatrz, co za spotkanie, prawda? Po tylu latach...

- Prawda, mi też było bardzo miło. Spadam, może jeszcze zdążę odebrać auto. Mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze? - podał rękę dziewczynie.

- Oczywiście, chętnie się z tobą spotkam, do zobaczenia więc, masz mój numer telefonu, zadzwoń, jak będziesz miał czas i chęć pogadać – nie zdjęła z ramion okrywającą ją koszulę i szybko zniknęła w klatce schodowej.

Jan jeszcze zdążył odebrać samochód, jego mechanik pracował do późnych godzin wieczornych, nie było więc problemu. Pojechał do domu, siadł chwilkę przed telewizorem, ale nie włączył go, rozejrzał się po pustym mieszkaniu. Żony z dzieciakami nie było, pojechali przecież do końca wakacji do babci, nad jezioro. Jutro była sobota, też nie musiał być w pracy. Jan podjął szybką decyzję. Wskoczył pod prysznic, odświeżył się, jeszcze raz w tym dniu ogolił, na grzbiet wciągnął czystą koszulę, wyjął z barku butelkę wina i po chwili był gotów do wyjścia. Kilkanaście minut później dzwonił do drzwi Iwony. Dłuższą chwilkę nic się nie działo, pomyślał, że śpi, albo gdzieś wyszła, albo... ktoś u niej jest. Już miał odejść, kiedy usłyszał przez drzwi

- Kto tam?

- To ja, Janek.

Szczęknął zamek, drzwi się uchyliły, stała w nich Iwona. Ubrana w szlafrok, włosy owinięte ręcznikiem wskazywały, że wyszła spod prysznica, albo szykowała się do kąpieli.

- Nie mogłem nie przyjechać, przepraszam, jeśli nie chcesz mnie teraz widzieć powiedz to – spuścił wzrok.

- Zwariowałeś chyba. Po cichutku liczyłam, że wrócisz – mocno chwyciła Jana za koszulę i wciągnęła do mieszkania.

- Jeszcze raz przepra... - nie dokończył, zamknęła mu usta pocałunkiem.

- Właśnie wyszłam z kąpieli, dlatego czekałeś. Proszę, rozgość się. Kawa? Herbata? O masz nawet wino? - wskazała ręką kanapę.

- Usiądź, coś przygotuję – wyszła do kuchni.

- A wiesz, że nie wziąłeś swej koszuli? Uprałam ją, suszy się na balkonie. - usłyszał głos Iwony dobiegający z kuchni. - Zaraz ją wyprasuję.

- Nie szkodzi, koszul mam kilkanaście, a to miała byś pretekst, żeby mnie odwiedzić. Nie prasuj, i tak się wygniecie.

Jan rozglądał się z zaciekawieniem po mieszkaniu. Bardzo ładne, trzypokojowe, urządzone z gustem, schludne gniazdko młodej kobiety. Nie przepełnione zbędnym gratami, na ścianach interesujące akwarele i dużo kwiatów; wszystko to tworzyło ciekawy, ciepły, domowy klimat. Iwona wniosła tacę z herbatą i owocami, postawiła na stole, obok otwartej butelki wina i kieliszków, siadła obok Jana. Poły szlafroka rozchyliły się, ukazując mocne, gołe uda i płaski brzuch. Nie poprawiła odzienia, przysunęła się bliżej mężczyzny.

- Chyba też niedawno wyszedłeś z kąpieli, bo zupełnie inaczej pachniesz – przysunęła się jeszcze bliżej, kładąc dłoń na udzie Jana.

- Zgadłaś, odebrałem samochód, wykąpałem się i przyjechałem... Musiałem przyjechać... – objął ją ramieniem, drugą ręką ujął brodę dziewczyny i podniósł bliżej swej twarzy.

Patrzyli sobie w oczy, uśmiechali się do siebie, w końcu usta zwarły się w namiętnym pocałunku. Iwona nie próżnowała, zajęła się paskiem od spodni i rozporkiem, żeby wydobyć na wierzch tajemnicę, którą tam ukrywał. Popatrzyła na to, co trzymała w ręce, jej oczy zrobiły się okrągłe i wielkie jak spodki.

- Jezus, co ty tam masz... – wyszeptała zaskoczona.

- Jan, nie Jezus, pomyliłaś mnie z kimś – uśmiechnął się – a on taki mi urósł, co poradzę? Nie podoba się tobie?

- Jest, jest... - szukała określenia – wspaniały! Muszę dać mu buzi. Nachyliła się nad powstającym kutasem i pocałowała jego czubek, zlizując krople śluzu wypływające z głowicy; po chwili miała go w buzi.

Onanizowała Jana ustami, drażniła nabrzmiałe jądra, lizała go i ssała. Chłopak nie pozostał obojętny na pieszczoty, zdjął z Iwony szlafrok, patrzył na jej zgrabne ciało. Jednak zmieniła się od ostatniego razu, kiedy widział ją w stroju sportowym na lekcji wychowania fizycznego. Rozchylił nogi dziewczyny, dłonią objął jej cipkę. Patrzył na błyskawicę wystrzyżoną z włosów łonowych, takiej fryzurki intymnej jeszcze nie widział. Kciukiem wyczuł łechtaczkę, zaczął ją drażnić, palec wskazujący wsadził w cipkę. Była bardzo mokra, śliska i ciepła. Iwona szerzej rozchyliła nogi, podniosła trochę biodra. Teraz widział jej krocze w całej okazałości. Patrzył na smukłą szyję, niewielki biust z dumnie sterczącymi sutkami, na płaski brzuch i szczupłe, ale dobrze umięśnione uda. Przypomniał sobie, że gdzieś słyszał, że jego dawna miłość z podstawówki, Iwona, trenuje biegi. „Stąd takie fajne nogi” pomyślał. Odsunął dziewczynę od siebie, wstał. Zdjął koszulę, do końca ściągnął opuszczone spodnie, potem uwolnił Iwonę od szlafroka i turbanu na włosach. Przytulił ją do siebie, ujął mocno pod pupą i podniósł do wysokości swych bioder., przełożył ręce pod kolana dziewczyny, podniósł ją jeszcze trochę wyżej. Domyśliła się jego intencji, dłonią poszukała sterczącego członka i naprowadziła go na swą wypiętą i oczekującą pipkę. Nie spiesząc się opuszczał biodra dziewczyny nadziewając ją na kutasa, po chwili był cały w niej. Objęła Jana za szyję, sama zaczęła podciągać się i opadać na ciągle jeszcze pęczniejącym penisie. Czuła, jak wypełnia całe je wnętrze, jak trze o ścianki pochwy, jak daje jej niesamowitą, dawno już nie przeżywaną z taką intensywnością rozkosz. Przyspieszyła ruchy bioder rzucając się do przodu i do tyłu, po kilku sekundach musiał ją mocno przytrzymać, znieruchomiała zupełnie bez sił, po chwili jednak dygotała cała i popiskiwała szybko oddychając.

- Masz zajebistego kutasa – wyszeptała po chwili, kiedy położył ją na kanapie – czułam go pod żołądkiem.

- Żebyś poczuła go pod żołądkiem musiał bym wejść w ciebie z drugiej strony – roześmiał się Jan – masz bardzo zgrabną pupę, ładniejszą od tej, którą oglądałem dwadzieścia lat temu.

- CO? A gdzie ją oglądałeś – spytała zaskoczona.

- Jak to, gdzie? A lekcje w-f?

- No tak, tam miałyśmy takie dziwne stroje, że potrafiły odsłonić pół pupy. Mówiąc że z drugiej strony co miałeś na myśli? Przecież miałam go już w buzi! No, powiedzmy, że miałam, próbowałam w każdym razie wsunąć ten wał mięska jak najgłębiej, ale nie mam wprawy. Chcesz może wejść w... pupę? Chyba się nie uda, nie próbowałam tego często, może ze dwa, albo trzy razy, ale nie pamiętam, żeby było to przyjemne, raczej chyba nie... - zawahała się.

Przerwał wywód kobiety popychając ją na kanapę, wsunął się znowu w namiętne usta, sam zaczął lizać pipkę, smakując soki i drażniąc ją językiem. Położył Iwonę na brzuchu, podniósł jej biodra; leżała wypinając zachęcająco tyłeczek. Rozchylił pośladki, zaczął lizać drugą dziurkę, wsuwał w nią język, drażnił. Dziewczyna oddychała szybko i głęboko, wypinając się coraz mocniej. Jan napluł na kutasa, potarł go i zbliżył do wypiętego odbytu. Niespiesznie wsunął w niego głowicę, która wskoczyła z cichym westchnieniem Iwony.

- Tak, tak dobrze, nie spiesz się, proszę...

- Ciiichooo, malutka, ciiichooo, zaraz będzie jeszcze przyjemniej – wpychał się mocniej, nie zmieniając tempa.

- O, tak rób, pomału, tak, tak jest dobrze, tak, tak, ruchaj mnie w dupę, taaaaakkk, taaak, jeszcze, jeszcze, chcę cię czuć w całej dupie, taaak, ruchaj, ruchaj mą dupę, ruchaj mocno... - Taaak, dochodzę, dochodzę... taaaak, mam już, maaaam, taaaakk!!! - wyła, piszczała, kwiliła i jęczała w poduszkę, na milimetr nie cofając swej ostro ruchanej pupy, w której poruszał się potężny kutas.

Jan wszedł na wyżyny swych możliwości, mimo potężnego orgazmu, który ogarnął Iwonę nie przestawał pompować wypiętej dupki. Trzymał mocno szczupłe biodra młodej kobiety, z rozkoszą słuchał jej jęków, wrzasków i westchnień. Jego wielki penis mocno penetrował wnętrze Iwony, napierał na ścianki, powodował niesamowitą rozkosz. Nie wytrzymał już długo, kilkanaście sekund później i on doszedł, potężny orgazm wstrząsnął jego ciałem. Wyrzucił w dziewczynę jak zwykle za pierwszym razem olbrzymią porcję spermy, najszybciej, jak tylko był w stanie wyszedł z niej i zmusił do objęcia kutasa ustami, gdzie wystrzelił resztę nasienia. Połykała z ochotą, na koniec oblizała się lubieżnie i uśmiechnęła do swego kochanka.

- Jesteś niesamowity, ruchasz jak automat!

- Staram się, mam nadzieję, że to ci się spodobało; robiłem co mogłem i jak mogłem najlepiej - wysapał zmęczony.

- No i udało się. Nie pamiętam, kiedy przeżyłam coś podobnego, to było wspaniałe!

- Cóż poradzić, masz słodką pipkę i ciasną, gorącą dupkę; nie powiesz mi, że ostatnio nikt nie wpychał się w twój odbyt..

- Słowo, nie pamiętam, kiedy w ogóle jakiś facet był we mnie, w mojej cipce, a co tu mówić o pupie... Jesteś naprawdę niesamowitym kochankiem, nawet nie wyobrażałam sobie, że tak może być z tobą...

- Wiesz, nie myślałem o tym, co będzie, jak przyjadę do ciebie, ale to, co przeżyłem to po prostu szok! Jesteś niesamowita, niemożliwa, obie dziurki masz gorące, rewelacyjne, a buzia i usta stworzone są do robienia loda facetowi. Jesteś w tym mistrzynią! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz damy sobie masę rozkoszy!

- Hmm, tutaj, Janeczku muszę cię trochę zasmucić. Następny raz może być dopiero w przyszłym roku. Jak mówiłam, kończę jutro urlop i wracam do pracy. Pracuję od wielu lat w Szkocji, nie bywam tutaj zbyt często, a mieszkanie wynajmuję córce mojej kuzynki. To porządna dziewczyna, jak widzisz, dba o moje gniazdko...

- Nie wiem, co powiedzieć... Masz rację, jednak zaskoczyłaś mnie... - patrzył zasmuconym wzrokiem w oczy dziewczyny.

- Janku, tyle lat żyliśmy nie wiedząc o sobie, o swych losach, więc chyba nie stanowi problemu to, że nie zobaczymy się chyba więcej, niestety. Jesteś niesamowitym kochankiem, bardzo atrakcyjnym, przystojnym mężczyzną, ale ja już jestem prawie Szkotką, nic nie poradzę na to, że tam znalazłam swoje miejsce...

- Ale może kiedyś... - nie tracił nadziei na kolejne spotkanie i ostre bzyknięcie tej ładnej, zgrabnej i bardzo namiętnej dziewczyny.

- Tak, może kiedyś spotkamy się znowu i jeszcze raz mnie zerżniesz tak, jak dzisiaj... Janie, nie ma czasu na zmartwienia, chcę cię jeszcze raz poczuć w sobie, chcę jeszcze raz mieć w pipce i w dupie twego wielkiego chuja. Nie czekaj więc, tylko zabierz się za mnie. Nie chcę się z tobą kochać, chcę, żebyś mnie najnormalniej w świecie wyruchał! Tak, chcę, żebyś mnie wyruchał, chcę czuć cię każdą komórką swego ciała. - mówiąc to nabijała się na sterczącą pałę.

- Taaaak, taaak, wpychaj go we mnie, chcę go czuć, tak, tak, ruchaj mnie, taaaak, jeszcze wejdź w dupę, wyruchaj mnie tam, rozjeb mą dupę, chcę tego – wrzeszczała, kiedy Jan na jej słowa znowu zaczął ją ostro posuwać.

Kutas stał sztywno, dawno osiągnął maksymalne rozmiary, podniecała go jego dawna sympatia, kiedyś dziewczynka, teraz atrakcyjna, świadoma swych walorów młoda kobieta. Nie odpuszczał, chciał, żeby zapamiętała ten wieczór, żeby nie mogła siedzieć, żeby pipka bolała w czasie sikania, chciał, żeby zapamiętała go na długo...

 Jakiś czas po przygodzie z dawną miłością pojechał z podwładnymi na delegację na Pomorze, w okolice Szczecina. Mieli tam być miesiąc, byli ponad dwa. Wykonywali jakieś prace na rzecz różnych firm państwowych, ale nie przepracowywali się. Jan nadzorował swoich podwładnych razem z Zenkiem, kolegą wyznaczonym do pomocy. Mieli masę czasu, podwładni doskonale radzili sobie bez ich obecności, więc „nadzorcy” szukali sposobów na zabicie nudy. Najlepsza pora na to „zabijanie” to wieczór. W mieście była interesująca restauracja oferująca dobre jedzenie, spokój i całkiem niezły zespół muzyczny przygrywający na dancingach. Wybrali się więc na tańce, mając nadzieję, że może uda się kogoś interesującego poznać. Rzeczywiście – zespół grał bardzo dobrze, solistka miała rewelacyjny głos, solista też był bardzo dobry. Wypili po kilka kieliszków wódki na poprawę humoru, rozglądając się po sali. Zatańczyli z dziewczynami, które siedziały przy stolikach same, opuszczone przez swoich mężczyzn i ciągle szukali wzrokiem kogoś interesującego. Jan zaczął zwracać baczniejszą uwagę na towarzystwo przy stoliku obok. Siedziały tam trzy osoby – dwie kobiety i mężczyzna. Starsza z pań pasowała wiekiem do mężczyzny, druga kobieta była znacznie młodsza. Burza kruczoczarnych włosów okalała ładną twarz, bardzo zgrabna figura i niezbyt wielki, ale pasujący do całości biust składały się na obraz niezwykle interesującej, atrakcyjnej kobiety. Miała około trzydziestu lat, ciągle się uśmiechała. Poprosił ją do tańca, zagadnął. Przetańczyli kilka kawałków, odprowadził dziewczynę do towarzystwa. Po chwili znowu tańczyli, rozmawiali. Zaprosiła nowo poznanego mężczyznę do swego stolika, przesiedli się obaj z Zenkiem, zamówili butelkę wódki, nalali do kieliszków – pierwsze lody zostały przełamane. To była bardzo udana noc, skończyła się praktycznie rankiem następnego dnia. Kolega gdzieś zniknął, a on odprowadził swoją partnerkę do domu. Przed blokiem zastanawiała się tylko chwileczkę, zaprosiła go do siebie na herbatę. Poszedł z wielką ochotą, dziewczyna bardzo mu się podobała. Po wejściu do mieszkania poprosiła, żeby nie hałasować. Pomyślał, że ma nadwrażliwych i przeczulonych sąsiadów, więc mówił ściszonym głosem. Poszedł do łazienki, na półce pod lustrem były dwie szczoteczki do zębów, pędzel i maszynka do golenia… Dało to dużo do myślenia – z kim ona jest? Gdzie jest jej facet? Nie zadawał pytań, nie wiedział, czy ta znajomość rozwinie się, czy skończy na tej jednej nocy… Miała na imię Krystyna. Mieszkała w bloku, dwa pokoje z kuchnią były pomysłowo i funkcjonalnie urządzone. Co prawda widział tylko jeden z pokoi, ale drugi zobaczył później. Teraz jednak siedział w fotelu i pił smaczną herbatę. Rozmawiali o wszystkim i niczym. Krysia była zmęczona nocnym szaleństwem na parkiecie, zaproponowała, żeby się na chwilkę położyć. Przystał na to z ochotą, miał dużo czasu, nie musiał jechać z ludźmi do pracy – była już niedziela. Położyli się obok siebie na kanapie, Krysia usnęła płytkim, ciężkim snem. Oddychała z niejakim problemem leżąc na brzuchu z nosem w poduszce. Jan wprawnym ruchem przez bluzkę rozpiął jej stanik. Poderwała się, popatrzyła na Jana zdziwiona.

- Co robisz?

- Nic, rozpinam ci stanik, tak chyba lepiej, prawda?

- Tak, znacznie lepiej – uśmiechnęła się i ponownie położyła głowę na poduszkę.

Nie zrobił nic więcej. Leżeli jeszcze chwilkę obok siebie, Jan przymknął na chwilkę oczy, a kiedy je otworzył zobaczył stojącego przy kanapie chłopca. Mógł mieć 9-10 lat, był bardzo zaspany i zdziwiony widokiem obcego mężczyzny.

- Mamo, dobrze, że już jesteś – zamruczał – siku mi się chce!

- No to idź do łazienki i potem wracaj do łóżka, jest jeszcze bardzo wcześnie. Wyśpisz się, wstaniesz i pójdziemy do babci. Zmykaj! Chłopiec zniknął za drzwiami toalety.

- To mój syn, Marek – wyjaśniła lakonicznie. No tak. Druga szczoteczka w łazience to pewnie Marka, ale pędzel i maszynka do golenia?

Później dowiedział się, czyją były własnością, kto ich używał. Teraz jednak nie dociekał tego, wstał i zaczął zbierać się do wyjścia. Krysia bardzo mu się podobała, nie chciał jednak do niczego jej namawiać, ani tym bardziej zmuszać

. - Przyjedziesz jeszcze do mnie? - kobieta stała w drzwiach pokoju oparta o futrynę.

- A chcesz, żebym przyjechał? - spytał przekornie.

- Tak, bardzo. - uśmiechnęła się nieśmiało.

- No to będę. O której mogę wpaść?

- Róża i Jacek będą około 17.30, może bądź przed nimi?

- Będę.

Ubrany stał w drzwiach. Podeszła do Jana, objęła i bardzo namiętnie pocałowała, a języczek miała bardzo sprawny…

- Czekam więc - i wypchnęła mężczyznę za drzwi.

Po powrocie do hotelu Jan bez wchodzenia w szczegóły opowiedział swemu koledze, co się stało, wypytał, gdzie on zniknął po imprezie. Okazało się, że Zenek wyszedł przed końcem dancingu z chętną panią, której mąż zalał się w trupa. Pojechali z pijanym do ich domu taksówką, tam ułożyli nieprzytomnego w łóżku, a sami oddali się gorącemu seksowi na podłodze, na kuchennym blacie, a na koniec na łóżku, obok śpiącego męża!

- Wiesz, jak to jara, jak rżniesz kobietę, której mąż śpi obok? - podniecał się ciągle Zenek – Dzisiaj spotykamy się znowu, jej stary gdzieś miał jechać z kumplami na dwa dni!

- Żebyś się nie wpierdolił w kłopoty – Jan przestrzegał kolegę, ale ten tylko wzruszył ramionami.

- Co mi może zrobić? Najwyżej damy sobie po pysku i po historii, przecież jestem sam, nie będę miał innych problemów!

- No tak, a ja nie jestem samotny... Hmmm, wiesz co? Tutaj też nie mam zamiaru być sam, dlatego umówiłem się na popołudnie i teraz idę się wyspać, padam z nóg.

- To zasłoń okna, też muszę choć trochę pokimać – Zenek nakrył się kocem i natychmiast usnął.

Po dłuższej drzemce Jan wykąpał się, ogolił i odświeżył. Założył czystą bieliznę, odprasowaną koszulę, wyczyścił buty. Po obiedzie i półgodzinnej sjeście poszedł na przystanek autobusowy i zgodnie z instrukcjami Krystyny pojechał do niej. Przywitała go radośnie, przytuliła się do niego, pocałowała. Marek – syn – patrzył na obcego podejrzliwie, nieufnie. W ciągu kilkunastu minut zjawili się Róża z Jackiem. Posiedzieli, pośmiali się, poopowiadali sobie różne przypadki z życia. Późnym wieczorem znajomi wyszli, Krystyna nie chciała wypuścić nowo poznanego, przystojnego i bardzo miłego mężczyznę; prosiła, żeby został. Miała rozkład jazdy autobusów, sprawdził; mógł dojechać do hotelu długo przed wyjazdem jego ludzi do pracy. Spełnił prośbę dziewczyny, nie poszedł na przystanek... Nie wiedział, czy przewidziała jego obecność, czy miała więcej szczoteczek do zębów; w każdym razie dostał nową, o odpowiedniej twardości. Maszynka do golenia była Krysi, służyła jej do depilacji nóg (wtedy nie było jeszcze specjalnych maszynek dla kobiet), więc wyjaśniła się kolejna zagadka. Pościeliła Janowi w dużym pokoju, sama poszła spać do syna. Trochę się zdziwił, ale nie nalegał, żeby spała razem z nim, wiedział, że i tak nadejdzie moment, kiedy będzie jego… Już prawie usypiał, kiedy usłyszał szmer otwieranych drzwi; stała w nich Krysia, ubrana tylko w bardzo zwiewną nocną koszulę.

- Nie mogłam wytrzymać, musiałam przyjść - wyszeptała.

- A Marek? – spytał trochę zdziwiony.

- Marek już śpi…

Przygarnął ją do siebie, przytulił, zaczął całować. Oddawała pocałunki, całym ciałem przylgnęła do mężczyzny. Czuł przez materiał małe, twarde piersi ze sterczącymi sutkami. Zsunął rękę wzdłuż szczupłego biodra, podciągnął koszulę, poczuł pod palcami gorącą, jędrną skórę. Pomału zmierzał w kierunku łona, ale nagle złapała jego dłoń i odsunęła od siebie.

- Nie, proszę, nie dzisiaj – wyszeptała nie przestając całować.

Był posłuszny. Po dłuższej chwili odsunęli się od siebie, włączyli światło, zapalili papierosy. Czuł, że jądra za chwilkę eksplodują, znowu bolały go tym jakże znanym bólem. Zawsze tak miał, kiedy był niesamowicie podniecony i dłuższy czas nie mógł wyrzucić z siebie nasienia. W takich wypadkach bardzo często pomagał sobie sam, spuszczał się do ubikacji, albo w papier toaletowy. Teraz też zaczynał cierpieć, bolało go każde poruszenie.

- Musisz mi pomóc, pomożesz? – odwrócił się w stronę Krystyny. Tak już kiedyś zwracał się do jakiejś dziewczyny... No tak, Hania nad rzeką...

- Pomóc? W czym? – była zdziwiona jego pytaniem.

- Musisz zrobić TO choćby ręką, bo mi jajka urwie, a bolą mnie niesamowicie.

- Mam cię onanizować? I to ci pomoże?

- Oczywiście, inaczej bym cię o to nie prosił… Już trzymała w garści jego członek, energicznie nim poruszając

- Auuuuuu!!!! – prawie zawył, na szczęście w poduszkę – Nie tak mocno, bo mi wacka urwiesz, delikatnie musisz to robić, pomalutku. Tylko co zrobimy z…

- Zrobisz to na moją koszulę, i tak ją jutro wypiorę – jej ruchy stały się powolne, delikatne, masowała członek z małą wprawą, nie bardzo wiedziała, czy dobrze to robi.

Objął jej dłoń swoją i pokazał, w jakim tempie ma go masować, jakie ruchy jej ręki sprawiają największą przyjemność. Krystyna szybko pojęła, na czym polega taka „pomoc”, robiła to z większym wyczuciem, uważnie przyglądała się ciągle powiększającemu się narządowi.

- Ale on jest duży i jeszcze rośnie! Czy ty myślisz, że mi go kiedyś wsadzisz? Chyba tylko do ręki! Mam nadzieję, że dobrze robię?

- O tak, tak jest super! Zaraz dojdę, rób to pomalutku, delikatnie… Taaaak, taaak… - krzyk uwiązł mu w gardle, na szczęście znowu nakrył się poduszką.

Strzelił spermą jeszcze kilka razy, zapaskudził Krysi połowę koszuli. Nie zwracała na to uwagi bacznie obserwując jego reakcję i zachowanie masowanego penisa.

- Ale on stwardniał; w momencie kiedy miałeś wytrysk, był jak z drewna, a teraz w oczach maleje! Ale i tak bardzo mi się podoba. - nachyliła się i cmoknęła malejący łeb.

Zdjęła mokrą koszulę, z lekkim zawstydzeniem popatrzyła na Jana, ale zaraz, naga, ułożyła się obok, położyła głowę na jego piersi, objęła ramieniem.

- Janku, na tym poprzestaniemy dzisiaj, dobrze? Proszę!

- Kochanie, przecież zgodziłem się być grzeczny, więc będę – wyszeptał. – Poza tym jestem wypompowany i zmęczony, na dobrą sprawę jeszcze nie odpocząłem po wczorajszej imprezie. Śpijmy więc, bo rano trzeba wstać…

Pocałował ją w czoło, ułożył się wygodnie i… zasnął w kilkanaście sekund. Rano Jan niemal nieprzytomny i zdezorientowany wyskoczył z łóżka, nie mógł przez kilka sekund uprzytomnić sobie, gdzie jest. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Teraz Krysi przy nim nie było, bo w kuchni szykowała swemu gościowi śniadanie do pracy! Ubrana w koronkowe figi i prześwitującą muślinową koszulkę wyglądała bardzo pociągająco i kusząco. Nie miał jednak czasu na pieszczoty, pożegnali się więc czule i wyleciał z mieszkania jak z procy. Obiecał, że dzisiaj też będzie, zaraz po powrocie z pracy trochę ogarnie się w hotelu i przyjedzie. W autobusie jeszcze raz przeżywał tę dziwną noc. Był z bardzo ładną, atrakcyjną kobietą w łóżku, leżała koło niego naga, masowała jego przyjaciela i to wszystko. I to wszystko? Tak, to wszystko. Może dzisiaj będzie coś więcej? Wysiadł przed hotelem, Zenek już się niecierpliwił.

- Gdzie byłeś całą noc?!? Już cię chciałem na milicję zgłosić, że zaginąłeś!

- Zenuś, jaką miałem nockę, nie uwierzysz!

- Bzykałeś się z tą czarnulką z dancingu! Ładna dziewucha, a ciało ma jak modelka. Pewnie rakieta w łóżku, co?

- Przestań, nie było nic z tego.

- Pierdolisz! Co mi tu, Jasiu, kit ciśniesz, nie wierzę w to.

- Serio, nie kochaliśmy się. Ale dzisiaj też jadę do niej… A ty jak? Mężatka zadowolona?

- Nawet bardzo, dzisiaj zostaję u niej na noc!

- No proszę, tylko żebyś rano nie przywitał się serdecznie z jej mężem i nie przyszedł z pizdą pod okiem! - roześmiali się obaj.

Czas w pracy płynął jak krew z nosa, zegarek stał w miejscu. Wreszcie służbowy autobus zawiózł całą ekipę do hotelu. Tam w ekspresowym tempie Jan przebrał się, wykąpał i już po kilkunastu minutach nie jedząc obiadu był w autobusie. Wiedział, że Krystyna skończyła pracę godzinę wcześniej od niego, powinna być już w domu. W miejskim autobusie stał w niesamowitym tłoku, panowały upał i duchota, w kilka chwil spocił się cały - No i po co się kąpałem? – pomyślał. Nie ujechali daleko. Po kilku przystankach autobus zatrzymał się i kierowca wyłączył silnik. Przed nimi droga była zblokowana przez dwa auta, które miały kolizję, nie zanosiło się, że ruch zostanie szybko przywrócony. Milicjanci jak wszędzie tak i tutaj mieli masę czasu, oni byli wtedy władzą. Wyskoczył z autobusu, wolał resztę drogi przebyć pieszo, zakładał, że i tak będzie szybciej. Pamiętał, że wracając z dancingu szli jakimś skrótem, który teraz przypominał sobie patrząc na mijane budynki. Już był przy bloku Krystyny, już dzwonił do drzwi. Otworzyła je natychmiast, wciągnęła go do mieszkania, pocałowała. Na głowie miała turban z ręcznika, widocznie myła głowę.

- Poczekaj chwileczkę, zaraz wychodzimy, tylko dosuszę włosy.

- Wychodzimy? – Jan był bardzo zawiedziony – a dokąd?

- Do mojej mamy.

- Gdzie? Do twojej mamy? A tam w jakim celu?

- Odbierzemy Marka ze szkoły, zaprowadzę go do mamy i wracamy tutaj. Jest jeszcze w szkole, bo miał dzisiaj SKS i kółko matematyczne.

- Kiedy odbierzemy Marka od mamy? – spytał z troską Jan.

- Nie musimy, rano pójdzie do szkoły od niej, mają jakiś spektakl teatralny, nie musi mieć podręczników, a ciuchy na przebranie sam będziesz niósł.

- Tak tylko pytam, bo chciałem wiedzieć, ile czasu mamy dla siebie...

- Nie przejmuj się, mamy dużo tego czasu.

- A ja po co tam mam iść z tobą, nie będą zdziwieni?

- Nie, nie będą. Mama wie, że poznałam jakiegoś interesującego mężczyznę i cieszy się, że nie jestem sama.

- Tak, mówiłam też, że nie wiem, jak się to skończy, ale mamuśka jest bardzo wyrozumiała. Bracia też są ciekawi potencjalnego kandydata na szwagra.

- Nie dostanę od nich po pysku?

- Spokojnie, oni są bardzo pokojowo usposobieni.

Prawie pobiegli do babci Marka, zostawili chłopca pod jej opieką i trzymając się za ręce prędko wrócili do mieszkania Krysi. Jan nie poznał braci dziewczyny, wyszli obaj kilka minut przed ich przyjściem, ale mama przyglądała się chłopakowi z zainteresowaniem.

- Chyba spodobałeś się mamie, jak wychodziliśmy mrugnęła do mnie porozumiewawczo! - Dziewczyna objęła Jana w pasie i cmoknęła w policzek.

- Dobrze, że nie było chłopaków, bo przyznam się tobie, że trochę się obawiałem tego pierwszego spotkania – oddał całusa

- Nie gadaj już tyle, puść wodę do wanny. A może wyniesiesz śmieci?

Nie protestował. Złapał wiadro i pomaszerował do śmietnika. Było już prawie ciemno, więc zanim znalazł kubeł minęła dłuższa chwila, a on chciał jak najszybciej być z Krysią. Bardzo podobała mu się ta dziewczyna. Bardzo zgrabna, ładna, miała ciemną karnację skóry, czarne oczy i burzę kruczoczarnych, długich włosów na głowie; taki typ latynoski. Wbiegł na górę, postawił wiadro w kuchni.

- Wejdź do wanny, ja się już wykąpałam – Krysia wyszła w podomce z łazienki – na wieszaku masz ręcznik.

Kąpiel trwała kilkanaście sekund. Wytarł się do sucha, owinął w ręcznik i wszedł do pokoju. Zdziwił się bardzo. Okno było zasłonięte, światło zgaszone, na półkach i na segmencie pozapalane świeczki. Obok świeczek na stole zobaczył otwartą butelkę Martini i dwa kieliszki zapełnione do połowy. Wcześniej pochwalił się, że bardzo lubi ten rodzaj alkoholu, widocznie dziewczyna zapamiętała. Krysia w pięknym komplecie koronkowej bielizny, podpierając się na łokciu leżała na boku na rozścielonym łóżku i zalotnie uśmiechała się do Jana.

- Niespodzianka – wyszeptała, poklepując prześcieradło obok siebie – chodź tutaj, na co czekasz?

Nie czekał. Z uśmiechem skoczył w jej stronę, w locie zdarł z siebie opasujący go ręcznik. Porwał dziewczynę w objęcia, obsypał pocałunkami. Nagle zatrzymał się w tej szalonej wycieczce ustami po jej ciele. Delikatnie odsunął ją od siebie, popatrzył w oczy. Uśmiechnęła się zażenowana

- Nie podobam się tobie? Ten komplecik kupiłam dzisiaj specjalnie na dzisiejszy wieczór!

- No coś ty, jesteś rewelacyjną dziewczyną! Fantastycznie w tym wyglądasz! Szkoda, że za chwilkę zdejmę wszystko z ciebie, a przecież to bardzo ładna bielizna.

- Więc co się stało? Nie musisz się obawiać, zabezpieczyłam się – ciągle nie wiedziała, w czym rzecz.

- Nic się nie stało, tylko nie chcę się śpieszyć, chcę się tobą... hmmm... delektować.

Zniżył się do niewielkich, jędrnych piersi, jego język wirował wokół sterczących sutków, to delikatnie je trącał, to ssał. Zaczął zsuwać się niżej, dotarł do maleńkiej kępki miękkich włosów w kroczu. Pachniały dobrym mydłem i jej kobiecością. Jan zanurzył palec w bardzo mokrej i zadziwiająco ciasnej szparce, potem delikatnie, acz z pewnymi trudnościami z powodu ciasnoty wsunął drugi. Krysia westchnęła głośno, jej ciało wyprężyło się z rozkoszy. Lizanie szparki, ssanie delikatnych płatków cipki doprowadzało ją do granic przyjemności. Ciało dziewczyny drżało, jęczała głośno, przygryzając kciuk. W pewnym momencie wcisnęła swoją dłonią jego palce w mokrą szparkę, aż syknął z bólu, zacisnęła mocne uda. Pomyślał, że połamie mu penetrujące pipkę paluchy, nie mógł wyrwać zakleszczonej ręki. Zaczęła podrzucać biodrami, ciągle ściskając udami jego dłoń. Wreszcie opadła na poduszki.

- Jezu, co to... co to było? – jej głos drżał, połykała końcówki wyrazów, oddychała bardzo szybko i bardzo głęboko.

- Nie wiesz? To się nazywa orgazm. - Jan roześmiał się rozradowany, że tak szybko udało mu się podniecić dziewczynę.

- Jak się nazywa to wiem, ale nie miałam pojęcia, jak się to przeżywa – uśmiechnęła się nieśmiało, jakby z zawstydzeniem.

- Że co? Przecież nie masz piętnastu lat, kochałaś się chyba nie raz, więc musiałaś to poznać!

- Niestety. Mój były niby-mąż był moim pierwszym i – czego bardzo żałuję – niestety jedynym mężczyzną, do tego był kiepski w łóżku, nie umiał się mną zająć, a jak zmajstrował Marka to już zupełnie przestał się mną interesować. Po porodzie, bywało, że kochaliśmy się - o ile to można nazwać kochaniem – może trzy razy, ale to był koszmar. On wolał rżnąć panienki przed dwudziestką, a ja byłam od sprzątania, prania i gotowania obiadów – mówiąc te słowa cały czas całowała leżącego Jana po całym ciele, trochę dłużej zatrzymując się przy jego nabrzmiałym, pulsującym penisie

- Hmmm, współczuję. Ale to był wstęp, teraz poznasz prawdziwą rozkosz… - mężczyzna delikatnie odsunął Krystynę od siebie.

Przeturlał ją na plecy, podniósł do góry smukłe nogi i rozwarł je szeroko. Dziurka rozchyliła się zapraszająco. Sterczący członek trafił bezbłędnie na swoje miejsce. Wcisnął się prawie połową długości do środka, ale nie spodziewał się, że będzie aż tak ciasno! Wszedł trochę głębiej, przytrzymał jej ręce, zaczął rytmicznie poruszać się, patrząc w zamglone oczy dziewczyny. Nie wchodził cały w gorącą szparkę, nie chciał sprawić bólu swej kochance, tak była ciasna; liczył, że z czasem rozciągnie pipkę na tyle, że będzie mógł penetrować gorące wnętrze całą długością! Wiedział, że teraz nie potrwa to zbyt długo, bardzo dawno nie wykorzystywana cipka niesamowicie podniecała Jana. Kilkanaście sekund później Krystyna zaczęła wrzeszczeć, nakrył ją szybko poduszką, po krótkiej chwili sam zwalił się całym ciałem na dziewczynę, zawył w tą samą poduszkę, podrzucały nim dreszcze orgazmu; dysząc ciężko położył się obok kochanki.

- Matko, co mi zrobiłeś? Zaraz się rozsypię, tak mną w środku trzęsie! - ledwo wysapała Krystyna – jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam takiego czegoś!

- To ty doprowadziłaś mnie na szczyt! Masz tak ciasną cipkę, jakbyś była dziewicą! - Jan ledwo zipał.

- Co się dziwisz, kilka lat nie używana. Niekiedy robiłam sobie dobrze, ale teraz wiem, że bardzo nieudolnie, bo nigdy nie doprowadziłam się do orgazmu. Kiedy czułam, że robi się fajnie – przerywałam.

- Nauczę cię, jeśli chcesz, jak zająć się sobą, a jak facetem. Chcesz?

- No pewnie! Od czego zaczniemy naukę?

- Poczekaj, daj mi odsapnąć, wypompowałem się do ostatniej kropli.

- Nie widzę, a zdaje się, że kutasek podnosi główkę, więc jesteś gotów? - pogłaskała powstającego penisa.

- Z tobą zawsze! Ale teraz ty zajmiesz się mną, ok?

- A co mam robić? – uśmiechając się, delikatnie masowała sterczącego rumaka.

- Pomyśl, wykaż jakąś inwencję! Pochyliła się, liznęła główkę rosnącego ciągle penisa.

- Mogę? - lubieżny uśmiech zagościł na jej twarzy.

- Też pytanie! Jestem cały do twojej dyspozycji, działaj!

Polizała go znowu ostrożnie, ustami objęła główkę, wsunęła go sobie głębiej. Czuła, że członek jeszcze bardziej rośnie i twardnieje; rośnie do tego stopnia, że zaczęła mieć problem z objęciem go całego, po chwili już krztusiła się, odsunęła głowę.

- Słodki – wyszeptała i objęła ustami.

Tym razem poszło lepiej, już się nie dławiła. Zajęła się nim tak, jak przedtem. Patrząc Janowi w oczy zaczęła go onanizować pomagając sobie ustami i językiem; najpierw bez pośpiechu, pomału, za chwilę z każdym ruchem zwiększała tempo. Chwycił ją za dłonie odsunął je od siebie, mogła to robić tylko ustami. Przesuwała głowę do przodu, do tyłu i znowu do przodu, włosy falowały w tym dziwnym rytmie, piersi podskakiwały zachęcająco, więc je ujął w dłonie. Znowu zbliżał się do wytrysku, był ciekawy, jak Krysia zareaguje na spermę w buzi. Chwycił więc mocno jej głowę, przytrzymał, sam zaczął prawie gwałcić namiętne usta. Doszedł. Nie był to tak potężny wytrysk, jak pierwszym razem, ale i tak duża ilość spermy opuściła jego nabrzmiałe jądra. Nie odsunęła głowy. Cienki strumyk gorącego nasienia popłynął z kącika ust, nie była w stanie wszystkiego połknąć. Przestał się ruszać, to ona przejęła inicjatywę. Ssała jeszcze zawzięcie przez chwilkę, aż poczuł lekki ból. Ostrożnie odsunął się od Krysi, uśmiechnął się.

- Jesteś mistrzynią! I ty mówisz, że nigdy tego nie robiłaś? Nie wierzę.

- Daję słowo, to był mój pierwszy raz, naprawdę! Chyba nie będę jadła kolacji, tak mnie nakarmiłeś. Jesteś taki… słodko - kwaśny. Od czego zależy smak spermy? Chyba od diety, prawda?

- Chyba tak, nie zastanawiałem się nad tym. A teraz moja kolej. Tylko mi głowy nie urwij!

Zanurkował między rozwartej uda. Lizał, ssał, masował jej cipkę, po chwili znowu krzyczała w poduszkę…




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach