Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Mandat

  Lubię jeździć samochodem. Mam porządne, prawie nowe, fajne auto znanej marki. Duży silnik pozwala na niezłe przyspieszenie, a jak trzeba to i sporo ponad 200 km/h też pojedzie. Lubię niekiedy przydusić, choć nie zdarza się to zbyt często, jestem raczej ostrożny. Po za tym, co tu gadać, nie jestem gówniarzem, który siada za kierownicę i zapomina o mózgu. Mimo, że już kiedyś przekroczyłem czterdziechę trzymam się całkiem nieźle; bieganie i siłownia pozwalają utrzymać jako taką formę i wygląd. Ubieram się w ciuchy raczej lepszych marek, wolę kupić mniej, ale jakościowo lepsze. Do tego odpowiednia woda, lekki zarost – to wszystko podoba się kobietom. Przynajmniej tak mówią! Jestem sam, nie mam żony, ani dzieci, mieszkam w swoim przytulnym, niezbyt wielkim domku na dużej działce. Dzięki temu, że wokół rosną drzewa i krzaki mogę czuć się komfortowo, nie widzę nigdzie wścibskich oczu ciekawskich sąsiadów, czy raczej sąsiadek. Nie znaczy to, że żyję w izolacji, nie, absolutnie. Przyjaźnimy się sąsiedzko wszyscy, nikt nie odmówi nikomu pomocy w razie jakiejś potrzeby. Ale ja lubię spokój, stąd taka trochę izolacja od świata. Mam swoje nawyki, przyzwyczajenia, nie będę ich zmieniał, bo komuś się nie podoba. Ot, choćby chodzenie nago w domu, czy po ogrodzie. Lubię łazić na golasa, sprawia mi to przyjemność. Pracę mam niestandartową, muszę zrobić swoje, skasować zwykle niezłe pieniądze i mam luz na kilka dni; nie jestem zachłanny na kasę. Tak było też wtedy... Mając kilka wolnych dni pojechałem sobie do Kołobrzegu. Raz, że podoba mi się to miasto, dwa – zawsze można wyrwać tam jakąś ryczącą czterdziestkę spragnioną mężczyzny między nogami i w cipce. Jeżdżę tam dość często, odpowiada mi klimat miasta; zawsze zatrzymuję się w tym samym pensjonacie. Gospodarze znają mnie dość dobrze, nie robią wymówek, kiedy odwiedzają mnie jakieś panie, choć to nie są to aż tak częste wizyty, jak bym sobie tego życzył. Teraz też poznałem fajnego rudzielca; o dziwo, mieszkanka Kołobrzegu! Zwykle podrywam turystki, lub kuracjuszki, a tu taki fart! Mieszkała od kilku dni sama, dzieciaki były na wakacjach, a z mężem rozwiodła się cztery lata temu. Cały czas była sama, w końcu kiedyś zachciało jej się "do ludzi", więc wybierała się do miasta. Potem opowiedziała mi, że ze mną to była jej trzecia przygoda w ciągu roku. Nie chciała się z nikim związać, ale potrzebowała trochę czułości, namiętności i seksu... Spotkaliśmy się przypadkiem w fajnej kafejce, w nazwie coś od saksofonu, schodziło się stromymi schodkami do piwnicy. Fajny klimat, dyskretna muzyka w tle, a przy barze ona. Całkiem ładna lwica z rudą burzą na głowie, kobiecych kształtów, fajny biust prawie odkryty dużym dekoltem, na pupie mała czarna, zgrabne nogi w pończochach i bardzo wysokie szpilki na małych stopach. Stała oparta plecami o ladę baru, popijała jakiegoś drinka i rozglądała się po lokalu. Nasze spojrzenia spotkały się, skinąłem lekko głową. Uśmiechnęła się zalotnie, pokiwała na mnie palcem. Jak tu nie posłuchać tak interesującej kobiety? Podszedłem, przedstawiłem się.

- Dobry wieczór, jestem Karol. Widzę, że szukamy tego samego...

- Cześć, Lena, a ty czego szukasz? - patrzyła mi cały czas w oczy nie puszczając dłoni.

- Raczej kogo szukam.

- Kogo?

- Teraz wiem, że ciebie. Spędzimy razem wieczór? - moja propozycja była jasna.

- Wyglądasz interesująco, a jaki jesteś? - przechyliła głowę, taksując mnie od stóp do głowy.

- Jeszcze lepszy, niż wyglądam.

- To co? Zmieniamy lokal? Wiesz, gdzie tu można potańczyć?

- O, tancerz! Tak, znam, to niedaleko, możemy się przejść.

Uregulowałem jej rachunek, objęci w pasie wyszliśmy na zewnątrz. Lena odwróciła się do mnie, ujęła moją twarz w dłonie i przywarła do mych ust, penetrując moją gębę zwinnym języczkiem. Hmmm... Zaskoczyła mnie, myślałem, że trochę będę musiał się postarać, a tu proszę, dupeczka podana jak na tacy! Oderwała się w końcu ode mnie.

- Wiesz co? Nie mam zbytniej ochoty na tańce, może pójdziemy gdzieś, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał? - znowu mnie zaskoczyła

- – Mieszkasz na prywatnej kwaterze?

- Nie, w motelu – podałem nazwę. - Może my pojechać do mnie, nie widzę problemu.

- Ale ja widzę. Widzisz, pracuję tutaj w urzędzie miasta, więc wiele osób mnie zna. Nie chcę głupiego gadania i plotek na swój temat, proponuję zatem przejść się do mnie, mieszkam tuż przy Rynku.

- Jak chcesz, to twoja decyzja. Jest po drodze jakiś sklep?

Kupiłem prezerwatywy, butelkę wina i francuzki ser do niego, zestaw bardzo smaczny. Po chwili byliśmy przed blokiem Leny. Weszła pierwsza, ja minutę później wślizgnąłem się dyskretnie przez lekko uchylone drzwi. Kobieta stała w korytarzu, czekała.

- Karolu, nie znoszę pruderii, ani jakiegoś czarowania się, powiem więc prosto z mostu. Mam nadzieję na fajny seks z tobą. Tam, w knajpie tylko na ciebie spojrzałam i już mi się spodobałeś, czekałam, kiedy mnie dojrzysz – mówiąc to rozbierała pomału siebie i mnie – Nie uwierzysz, ale byłam tam piewszy raz od chyba pięciu, albo sześciu lat!

- Też cię zauważyłem zaraz po wejściu; widziałaś, że nawet nie zdążyłem zamówić drinka – pomogłem rozpiać pasek od spodni i rozporek, sam zdjąłem biustonosz z kształtnych piersi. Widocznie to przeznaczenie...

- Ty pierwszy pod prysznic, czy ja? - zdjęła figi, zsunęła pończochy. - Ręczniki są na szafce, weź któryś i idź pierwszy

- Może razem...

- Nie, kabina jest bardzo mała – prawie wepchnęła mnie do łazienki.

Po szybkim tuszu, owinięty tylko ręcznikiem, wkroczyłem do pokoju. Lena zwinnie ominęła mnie i naga zamknęła się w toalecie. Rozglądałem się po mieszkaniu, patrzyłem na zdjęcia, na których była moja gospodyni z młodymi ludźmi, domyśliłem się, że to jej dzieci. Zerknąłem przez uchylone drzwi do drugiego pokoju, łóżko było rozścielone, najwidoczniej liczyła na przygodę. Usiadłem w fotelu, zacząłem przeglądać jakieś kolorowe pismo, kiedy moja ruda lwica wychodząc wreszcie z łazienki kiwnęła na mnie, sama skierowała się do pokoju z łóżkiem. Zapaliła dyskretne światło nocnej lampki i po chwili, pozbawieni zakrywających nas ręczników leżeliśmy przytuleni w świeżej, pachnącej pościeli, czułem na swym penisie dłoń kobiety, która pomału masowała podnoszący się organ. Lena zsunęła się poniżej mego pasa o objęła kutasa ustami. Poruszała głową w górę i w dół, prawie cały wchodził w zachłanne usta. Nie mam wielkiego chuja, ale do małych też nie należy, ot, taka wyższa średnia krajowa, a ona doskonale sobie z nim radziła! Nie chciałem leżeć bezczynnie, więc odwróciłem się, miałem teraz przed oczami podstrzyżoną kępkę rudych włosów łonowych i różową szparkę pipki. Przejechałem po niej językiem, zacząłem ssać pomarszczone wargi. Liznąłem delikatnie czubeczek łechtaczki, usłyszałem cichy jęk swej kochanki. Mocniej nadusiłem językiem na twardniejący guziczek, wsunąłem palec w cipkę, za chwilę drugi. Brandzlowałem ją przez chwilę, potem zanurkowałem jęzorem w gorące wnętrze, czułem na języku smak soków, które coraz obficiej wypływały z cipki. Przesunąłem się wyżej, teraz Lena leżała na plecach, a ja lizałem jej brzuch, biust, ssałem twardniejące, coraz bardziej sterczące sutki dużego biustu. Zwarliśmy się w pocałunku, Lena naprowadziła kutasa na swoją pipkę, pchnęła biodrami, nadziewając się na chuja. Już chciałem normalnie ją wyruchać, kiedy uświadomiłem sobie, że nie mam założonego kondoma. Wycofałem się szybko, wstałem.

- A ty co? Nie podobam się tobie ? - patrzyła na mnie wielkimi oczami.

- Nie, coś ty, jesteś super laseczka. Nie założyłem ogumienia!

- Dobrze, że choć ty pamiętałeś, jestem tak najarana na seks z tobą, że nie pomyślałam o tym – mówiąc to rozrywała opakowanie prezerwatywy, wsunęła ją sobie do ust i wprawnie, bez pomocy rąk nałożyła na stojącą pytę.

Nie czekałem dłużej. Załadowałem po same jaja, ruchałem jak automat. Lena jęczała, stękała, wzdychała, w końcu nakryła twarz poduszką i zawyła w nią jak kojot, wyprężając w orgazmie fajne ciało. Kilkanaście sekund póżniej wystrzeliłem w kondoma swoją porcję spermy, też chowając gębę w poduszkę. Leżeliśmy zdyszani obok siebie, Lena oglądała zdjętą z kutasa gumkę.

- Dużo tego naprodukowałeś – stwierdziła – no i muszę powiedzieć, że fajnie ruchasz!

- Dzięki, staram się jak mogę! - cały czas głaskałem mokrą pipkę, próbując wsunąć palec w okrągłą pupę.

- Nie, tam nie – odsunęła moją rękę – ale możesz mnie wylizać, uwielbial seks oralny!

Położyliśmy się w super pozycji 69 i zaczęłiśmy doprowadzać się do orgazmu ustami i dłońmi. Nie trwało długo, a Lena już wiła się pod moim językiem i wrzeszczała, na szczęście stłumiona mym kutasem tkwiącym w jej buzi i strzelającym spermą. Takie miłosne zapasy trwały prawie do rana. Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, oba wyglądały dokładnie tak samo; w końcu z żalem musieliśmy się rozstać. Raz, że musiałem wracać do siebie, ale najważniejszy był powrót jej młodzieży z wakacji. Pożegnaliśmy się czule, na odchodne Lena zrobiła mi to, w czym była mistrzynią, czyli fantastycznego loda... Wracałem bez pośpiechu do domu, rozpamiętywałem namiętne chwile w ramionach ślicznego rudzielca. Podróż przebiegała bez przygód, droga była prawie pusta, ja nie śpieszyłem się, miałem jeszcze dwa dni wolne. Dosłownie trzy kilometry od bramy domu wyszła na drogę policjantka. Zamachała lizakiem, wskazała, gdzie mam zjechać.

- Dzień dobry, aspirant Kamila Jóźwiak, komenda miejska, kontrola trzeźwości.

- Dzień dobry, nie widzę problmu, mogę dmuchać. - odniosłem wrażenie, że skądś znam tę kobietę...

- Przedtem proszę o prawo jazdy i dokumenty samochodu. Wie pan, że przekroczył pan prędkość o 17 km/h?

- Proszę bardzo – podałem portfelik – Aż o tyle? Hmmm, zamyśliłem się trochę i nie popatrzyłem na prędkościomierz

- Proszę czekać w samochodzie – i odeszła do radiowozu.

Obserwowałem jej sylwetkę. Dziewczyna w mundurze prezentowała się nadzwyczaj seksi, miała bardzo szczupły tyłeczek, dokładnie taki, jakie lubię, długie, czarne włosy związane w koński ogon kołysały się w rytm kroków, kołysała uwodzicielsko biodrami... Zniknęła w radiowozie, po chwili podeszła z alkomatem.

- Proszę dmuchać do momentu sygnału z urządzenia – podsunęła ustnik.

Patrzyłem na małe dłonie, dmuchałem w ustnik celowo obok, wskazanie było nieprawidłowe.

- Panie Karolu, proszę wykonywać moje polecenia! Jeszcze raz proszę.

Tym razem wydmuchałem trzy zera, pani aspirant Kamila uśmiechnęła się, długo patrzyła mi w oczy. A może tak mi się wydawało?

- Jest pan trzeźwy, panie Karolu, dokumenty też są w porządku, nie mam pan punktów. Niestety, muszę ukarać pana mandatem w wysokości 200 złotych i trzema punktami karnymi. Przyjmuje pan mandat?

- Chyba nie mam wyjścia, prawda? Tak, przyjmuję mandat.

Wypisała bloczek, wydarła kartki. Na blankiecie jest numer konta, pod który może pan wpłacić należność.

- Mam siedem dni, tak?

- Tak, ma pan siedem dni, choć proponuję wcześniejszy temin – podała mi wydarte kartki - To chyba wszystko, życzę szerokiej drogi - podała dokumenty.

- A kiedy kończy pani służbę, pani aspirant? Może da się pani namówić na kawę w moim skromnym towarzystwie? - uśmiechałem się przy tym, jak idiota.

- To wszystko, szerokiej drogi – nawet nie odpowiedziała i odeszła do radiowozu.

Rzuciłem kwitki na siedzenie i pojechałem dalej. Szkoda tych dwóch setek, lepiej było to wydać na dobą łychę! Dojechałem do domu, wypakowałem bagaż, posegregowałem ciuchy do prania, kiedy przypomniałem sobie o tym nieszczęsnym mandacie. Kartki wydarte z bloczku mandatowego leżały ciągle na tylnym siedzeniu. Wziąłem je, ale między nimi było coś sztywnego. To była wizytówka! Policjantka dała mi swoją służbową wizytówkę, ale po co? Jak to po co! Gdyby nie chciała kontaktu ze mną, nie dała by swego numeru telefonu. Chciałem zadzwonić już teraz, ale nie miałem pojęcia, kiedy kończy służbę, a nie wiedziałem przecież, czy zechce prywatnie rozmawiać w obecności kolegi z patrolu. Schowałem kartonik do kieszeni. Od powrotu z Kołobrzegu minęły trzy dni, kiedy pod wieczór przypomniałem sobie o mandacie. Raz, że trzeba go w końcu zapłacić, dwa, bo byłem ciekaw atrakcyjnej policjantki. Znowu przeszło mi przez myśl, że gdzieś, kiedyś już widziałem tę twarz. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że chyba z kimś kojarzyłem atrakcyjną panią policjantkę. Włączyłem komputer, zrobiłem przelew na konto. Obracałem w palcach wizytówkę aspirant Kamili, zastanawiałem się... Zadzwonić, czy nie... Zadzwoniłem. Odebrała po drugim sygnale.

- Słucham? - miała bardzo miły głos, a że nie przedstawiła się służbowo, to chyba znaczyło, że jest po służbie.

- Dobry wieczór. Melduję zapłacenie mandatu - roześmiałem się do telefonu.

- A kto... Ach, Karol, tak? Dobry wieczór, już myślałam, że nie zadzwonisz.

- Jednak dzwonię. Zapraszam na kawę i lampkę wina.

- Nie za późno? - w jej głosie słychać było wahanie.

- Skąd, jeszcze młoda godzina. No, chyba, że policjanci chodzą spać z kurami. Po za tym jutro sobota, chyba nie masz służby?

- Jutro mam wolne, niedzielę też. Może w takim razie wpadniesz do mnie?

- A może ty do mnie? Adres przecież znasz...

- Dobrze, ale musisz trochę poczekać, chcę się odpowiednio pokazać, a jestem w dresach!

- Jestem u siebie, czekam. Brama jest otwarta, wjedź i stań koło domu. No to nie przedłużajmy, szykuj się i przyjeżdżaj.

Rozłączyłem się. Szybki ale dokładny prysznic, ogoliłem się jeszcze raz, wskoczyłem w luźne, wygodne ciuchy, przedtem wstawiłem do lodówki butelkę wina. Byłem gotów na przyjęcie interesującej pani aspirant. Zjawiła się po godzinie, ale jakże odmieniona! Włosy rozpuszczone, oko zrobione, ubrana w bardzo ładny komplecik prezentowała się wspaniale. Zaprosiłem Kamilę do pokoju, posadziłem na sofie, sam zająłem się robieniem kawy i krojeniem ciasta, które zawsze awaryjnie mam w spiżarce.

- Nie pytasz, dlaczego dałam tobie swą wizytówkę? - usłyszałem głos dziewczyny.

- Nie zdążyłem, zaraz pogadamy – wszedlem do pokoju z tacą, rozstawiłem wszystko na stole, wyjąłem kieliszki, nalałem wino.

- No, teraz w spokoju możemy porozmawiać. Zastanawiałem się nad tym, tym bardziej, że ciągle odnoszę wrażenie, że kiedyś już cię widziałem.

- Nie domyślasz się jeszcze, skąd się znamy? - patrzyła na mnie z uśmiechem.

- Nie, nie mogę sobie skojarzyć...

- A mówi tobie coś nawisko Bielska?

Aż się palnąłem w czoło. No jasne, przecież to Kamila Bielska, dziewczyna, która uczyła się dwa lata niżej w moim liceum! Zawsze była w centrum uwagi, słyszałem, że była nawet przewodniczącą komitetu szkolnego. Wysportowana, wygadana, wyglądała jak chłopak, szczupła sylwetka, włosy prawie na jeża – taką ją pamiętałem, a teraz proszę, piękna kobieta, elegancka, długowłosa brunetka z dużym biustem. No tak czas leci, ludzie się zmieniają, w jej przypadku na korzyść. Patrzyłem na atrakcyjną kobietę, próbowałem wykombinować, dlaczego tak chętnie umówiła się na to spotkanie, przecież w szkole mieliśmy bardzo niewiele okazji do pogadania, była przecież dwa lata młodszą, pyskatą smarkulą.

- Myślisz pewnie, dlaczego dostałeś wizytówkę? Nie kombinuj, powiem ci, dlaczego to zrobiłam. Wiesz, jak tylko zobaczyłam cię w aucie od razu pomyślałam, że to ty, a upewniły mnie twoje dokumenty. Nagle zapragnęłam spotkać się z chłopakiem, w którym podkochiwałam się dwa lata!

- Że co? Podkochiwałaś się we mnie? Niesamowite...

- Nie tylko ja, kilka dziewczyn w budzie patrzyło na ciebie maślanymi ślepkami. Jeden z najlepszych sportowców w szkole, przystojny olimpijczyk z matematyki i fizyki, najlepszy pływak, w sumie sympatyczny chłopak, który nas nie traktował jak inni z góry...

- Bo ja kocham ludzi! - roześmiałem się – Obecne nazwisko masz po mężu?

- Tak, na szczęście uwolniłam się od sukinsyna, jedyne, co dobre, to to, że nie mam z nim dzieci. Wiesz, ile razy mnie zdradził? On sam nie ma pojęcia, bywało, że spał u jakiejś dupeczki, w południe bzyknął kolejną, a następną noc spędził z trzecią. Oczywiście to były delegacje, ale wiesz w jakiej firmie pracuję; jak tylko nabrałam cień podejrzeń uruchomiłam kilka znajomości i po tygodniu miałam pełen serwis fotograficzny. Sąd udzielił rozwodu na jednej rozprawie, a facet został w skarpetkach, niemal dosłownie. Ale nie o nim będziemy rozmawiali, prawda?

- No jasne. A ja jestem sam, nie mam nikogo. Kiedyś byłem żonaty, ale raptem przez rok, moja była uciekła za granicę z jakimś bogatym gościem, przysłała dokumenty do podpisania, winę wzięła na siebie, bo wiedziała, że bardzo długo by walczyła... Potem byłem z kilkoma kobietami, ale nie były to trwałe związki, najdłuższy trzy lata. Kamilko, fantastycznie wyglądasz w mundurze!

- Dziękuję, staram się dbać o sylwetkę, dużo biegam, trzy razy w tygodniu siłownia, albo basen – kobiecym ruchem poprawiła włosy.

- Fryzurę też zmieniłaś, pamiętam cię obciętą na chłopaka, ale tak jest lepiej, znacznie lepiej – mówiąc to przysuwałem się coraz bliżej dziewczyny, pogłaskałem jej wypielęgnowaną dłoń. Chwyciła moją rękę, przycisnęła sobie do policzka. Przysunąłem się zupełnie blisko, ująłem jej twarz i patrzyłem długo w oczy.

- Pocałujesz mnie wreszcie? - szept był ledwo dosłyszalny – czekałam na tę chwilę tyle czasu... Wyobraź sobie, że nigdy cię nie zapomniałam, przeglądając stare fotki wspominałam sobie ciebie, próbowałam sobie wyobrazić, jak wyglądasz, co robisz... Wiesz, że kiedyś mnie pocałowałeś? Co prawda w policzek, ale wszystkie koleżanki i tak mi zazdrościły...

- Ciii, nic nie mów – też szeptałem, pocałowałem delikatnie w usta, potem całowałem przymknięte powieki, nos, brodę, szyję i kark za uszami. Kamila wzdychała głośno, po chwili poczułem, że masuje mi kutasa przez spodnie. Podciągnąłem do góry bluzeczkę, zdjąłem przez głowę, sekundę później rozpinałem koronkowy stanik opinający dość duży biust. W tym czasie zostałem pozbawiony koszuli I poszukująca dłoń nie była na spodniach, tylko wsuwała się pod bokserki, na których rysował się wyraźny namiot. Oplotła długimi, szczupłymi palcami kutasa i pomalutku zaczęła masaż. Wiodła dłonią wzdłuż trzona, dłużej zajmowała się główką. Po chwili pochyliła się na mym kroczem, wsunęła kutasa do buzi. Drażniła językiem głowicę, szczególnie zainteresowało ją wędzidełko. Nie pozostawałem dłużny, tyle, ile mogłem sięgnąć zsunąłem ze szczupłej dupki figi, wsunąłem paluch w mokrą już pipkę. Chwilkę później wstaliśmy, ciągle całując się zdjęliśmy z siebie resztę odzieży, popchnąłem Kamilę na kanapę. Klęczałem między rozłożonymi szczupłymi, ale dobrze umięśnionymi nogami, maksymalnie rozchylałem uda podziwiając pipkę. Przyznam, że jeszcze takiej nie widziałem, choć miałem okazję obejrzeć niezłą kolekcję tych narządów. Pipka Kamili była zupełnie inna, niż wszystkie. Pomijam to, że była wręcz doskonale wygolona, gładziutka jak aksamit, ale nie to mnie zaskoczyło. Ona była... malutka! To wyglądało tak, jakby między nogami ktoś przeciął skórę i wsunął w tak powstałą szparkę maleńkie wargi mniejsze z guziczkiem łechtaczki i dwoma różowymi dziurkami. Zanurzyłem w tej większej język, lizałem po łechtaczce, ssałem ją, lizałem środek kapiącej już sokami namiętności pipki. Pachniała piżmem i kobiecością, najlepsza mieszanka zapachów, jaką znam... Czułem na głowie mocne dłonie, wplątujące się w me włosy palce, z rozkoszą wsłuchiwałem się w pojękiwanie dziewczyny. Przesuwałem się do góry, lizałem pępek, w końcu dotarłem do biustu; lizałem i ssałem maleńkie, różowo-brązowe sutki, wreszcie wpiłem się w karminowe usta. Nasze języki zaczęły szaleńczy taniec, Kamila złapała mnie za kutasa, wprowadziła go do ciasnej szparki i podrzucając biodra niemal nabiła się na niego. To było fantastyczne! Zacząłem ruchać śliczną policjantkę, podniosłem się na rękach, po chwili już klęczałem przed nią, mocno rozchylając zgrabne nogi. Zarzuciłem szczupłe łydki na swe ramiona, zacząłem miętosić i masować biust podskakujący w rytm mych ruchów. Dziewczyna objęła udami moje biodra, więc pochyliłem się do niej i już po sekundzie to ja leżałem, a ona siedziała na mym kutasie. Muszę przyznać, że amazonka z niej doskonała, jechała na mnie jak doświadczony kowboj na mustangu. Nagle zamarłem. To, co robiliśmy było fantastyczne, byłem podniecony jak uczniak, ale zapomniałem o czymś! Nie kupiłem prezerwatyw, a mój stary zapas już się skończył. Przytrzymałem falujące na sterczącym kutasie biodra.

- Co jest, nie podoba się tobie, nie odpowiadam ci? A może wolisz coś innego – pytała zdziwionym głosem.

- Nie, coś ty, jest super, jesteś wspaniałą kochanką, ale... - patrzyłem ciągle w piękne oczy - Krótko mówiąc zaraz chyba się spuszczę, a nie mam gumek! - wypaliłem.

- Nie potrzebujesz, nie przejmuj się. Zabezpieczam się od kilku lat i choć mam długie okresy postu, to i tak cały czas coś zażywam – roześmiała się – To na czym skończyliśmy?

Położyłem Kamilę na plecach, niemal siadłem na niej okrakiem, przedtem polizałem i mocno naśliniłem rowek między piersiami. Były dość duże, jędrne i sprężyste. Złapałem obie w dłonie, zbliżyłem je do siebie, w powstała szparkę wsunąłem chuja i zacząłem pierdolić między cycki. Dziewczyna podniosła mocno głowę, w momencie, kiedy widziała wysuwający się spomiędzy biustu łepek kutasa próbowała go polizać, co często się udawało. W końcu zrzuciła mnie, teraz ona była na górze, nadziewając się na sterczącą pytę. Znowu poruszała rytmicznie biodrami, przesuwała pupę w przód i w tył, w prawo i w lewo. Mruczała przy tym, jak kotka, uniosła ręce za głowę, rozczochrała długie włosy. W pewnym momencie przyspieszyła ruchy, aż podskakiwała na mnie, aby kilka sekund później opaść bez siły na pościel. Zaciskała dłonie na prześcieradle, podrzucała głową, z ust wydobywały się jęki i postękiwania, drżała cała. Uspokoiła się wreszcie, leżała obok mnie i tylko skurcze brzucha świadczyły, jak silny przeżyła orgazm. Patrzyła na mnie, głaskała po twarzy, oparła głowę na łokciu.

- Byłam chyba w niebie, taki orgazm nie zdarza się często, ale byłam całe popołudnie taka napalona...

- Cieszę się, że cię zadowoliłem, ale ja też bym chciał... - pocałowałem lewą pierś, znowu zsunąłem się do cipeczki, z zachwytem wpatrywałem się w to cudo natury.

Kamila przydusiła mą głowę do łona, ledwo usłyszałem jej głos.

- Poliż ją jeszcze, proszę, zaraz też odlecisz...

Polizałem więc, z zaskoczeniem wyczuwałem rosnące napięcie i drżenie szczupłego ciała. Druga fala orgazmu była nie mnie silna, niż pierwsza, Dziewczyna zacisnęła uda, zdawało mi się, że mam głowę w imadle. Wreszcie puściła.

- Karolu, chcesz czegoś innego? - spytała z figlarnym uśmiechem.

- Czegoś innego? Być może, ale przede wszystkim muszę się wreszcie spuścić, bo już mnie jądra zaczynają boleć!

Odwróciła się do mnie plecami, pochyliła, przyjęła pozycję na pieska.

- Jeśli chcesz, możesz wejść w drugą dziurkę – mocno wypięła pupę – tak też lubię...

- O, naprawdę miła niespodzianka – wsunąłem w pupę naśliniony palec, potem drugi, rozciągałem nimi brązową dziurkę.

Seks analny jest fajny, pod warunkiem, że partnerka jest do tego przygotowana, inaczej może czekać przykra niespodzianka. Pomału zacząłem wpychać kutasa w ciasną pupę, trzymałem mocno szczupłe biodra, w końcu nie wytrzymałem i wcisnąłem się cały. Kamila sapnęła, odwróciła głowę, patrzyła na mnie z uśmiechem.

- Lubisz tak? - spytała, przygryzając ząbkami dolną wargę

- Chyba bardzo polubię, choć nie mam w tym doświadczenia – cały czas ruchałem tę pupę, czując, że już niedługo wreszcie pozbędę się balastu z jaj.

Pompowałem dupkę po same jądra, które z mlaskaniem odbijały się od mokrej cipki. Dziewczyna znowu zaczęła drżeć, schowała głowę w poduszkę, a i tak usłyszalem jej wrzask. To był ostatni bodziec. Z rykiem wywaliłem w ciasny odbyt cały ładunek spermy, po kilku ruchach biodrami i kilku strzałach gorącym nasieniem padłem obok swej niesamowitej kochanki. Dysząc ciężko przyglądałem się, jak pomału się uspokaja po kolejnym orazmie.

- Powiem krótko i treściwie - wyszeptałem.

- Tak? - patrzyła jeszcze lekko zamglonym wzrokiem.

- Jesteś zajebista dupa!

- No, no, zabrzmiało, jak komplement... Dasz mi go do buzi?

- Kogo?

- Jak to, kogo? Twego ogiera przecież! - już lizała główką, wsunęła ją do ust.

Kamila zabawiała się mym kutasem, jak lizakiem. Ssała go, lizała, głaskała, a on po małej chwili podniósł się do stanu używalności! Zwykle po takim orazmie potrzebowałem kilkanaście minut, żeby znowu móc zacząć, a tu proszę, odpowiednaia kobieta i chuj staje prawie natychmiast. Znikał w namiętnych ustach cały, ukazywał się, żeby znowu zniknąć. Nie trwało to długo, poczułem zbliżającą się kolejną falę i bez ostrzeżenia wystrzeliłem w gardło kochanki. O dziwo, połknęła wszystko, nawet kropelki nie uroniła z buzi, do tego dokładnie wylizała wszystko z kutasa. Leżeliśmy przytuleni, patrząc sobie w oczy. Pierwsza odezwała się Kamila.

- Podobało mi się, wiesz? Dawno nie kochałam się tak swobodnie i radośnie, jak dzisiaj...

- A co ja mam powiedzieć? Prawie nie pamiętam, kiedy byłem z kobietą, mam duże braki, ale seks z tobą, to istny odlot i odrobienie strat...

- Wiesz co, chciałam cię przeprosić...

- Przeprosić? Za co, bo nie widzę powodu – zdziwiłem się.

[ No, za ten mandat, ale nie mogłam inaczej, mój partner z patrolu wszystko widział i słyszał...

- Przestań, to nic, dzięki temu znowu się spotkaliśmy – pocałowałem dziewczynę w czoło.

- Jednak poczuwam się do winy i muszę jakoś ci to wynagrodzić – nie skończyła mówić, kiedy poczułem na kutasie zwinny języczek.

Jak ona to robiła, że znowu byłem gotowy niemal natychmiast? Nie mam pojęcia, w każdym razie robiła to doskonale. Znowu siedziała na mnie, tym razem nabiła się na chuja pupą, siedziała tyłem do mnie; podpierając się na mej klacie szybko podnosiła i opuszczała biodra, coraz głośniej oddychając, wreszcie drżąca upadła na mnie, a ja wystrzeliłem kolejną dawkę nasienia. Przerwaliśmy te nasze seksualne zapasy, usiedliśmy przy stole, napiliśmy się wina. Czas płynął nieubłaganie, była północ, a ja nie chciałem, żeby ta nocka się skończyła. Całe szczęście, że Kamila nie musiała wracać do domu, po kolejnych orgazmach usnęliśmy wtuleni w siebie. Ranek (właściwie to prawie południe) wyciągnął nas z pościeli, ale tylko po to, żeby po szybkim prysznicu do niej wrócić. Na obiad pojechaliśmy do restauracji, żedne z nas nie miało siły i ochoty na gotowanie czegokolwiek.

Dzisiaj jednak obiad robi Kamila.

Od roku mieszkamy razem...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach