Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Czy wiesz ze....

Czy wiesz, że istnieje taka agencja, której nazwy przytoczyć nie mogę?

Agencja, w której młode małżonki mogą podszkolić się w sztuce kochania....

Nie mówię o burdelu, ale o istnej szkole, w której wykwalifikowany instruktor – właściwie profesor w swojej dziedzinie uczy wszystkiego co chciałabyś wiedzieć na temat seksu!!

Tak, ja też wyobrażałam sobie ławeczkę i tablice i pana profesora ze wskaźnikiem, który na starych wysłużonych tablicach objaśnia układ rozrodczy.......

Dostałam ten numer od koleżanki i właściwie nie wiem czemu tam poszłam?

Najpierw zadzwoniłam, żeby umówić się na spotkanie – odebrał męski głos o bardzo przyjemnym i ciepłym brzmieniu.

- Dzień dobry. Witam w agencji ............, co możemy dla pani zrobić?

Oczywiście nie byłam cnotliwa, a miły głos zachęcał dodatkowo do dalszej rozmowy.

- Dzień dobry. Zostały mi jeszcze trzy miesiące panieństwa. Chciałabym ...mmmmm …pogłębić swoja wiedzę...mmmmm ....i sprawić tym przyjemność mojemu przyszłemu mężowi. – uf – pomyślałam.

- Więc idealnie pani trafiła. Nasz program gwarantuje pełne zadowolenie i nawet najbardziej doświadczone kobiety poszerzą u nas swoja wiedze. Szkolenie obejmuje 72 godz. W cenie znajduje się jeden z naszych domków za miastem i całodobowa obsługa. Gwarantujemy pełną dyskrecje. Gdyby okazało się, że nie jest pani usatysfakcjonowana – wszystkie poniesione przez panią koszty będą zwrócone.

Miły głos podał mi sumkę, która nie była małą!! Ale pomyślałam – zobaczymy, zawsze mogę być bardzo nie zadowolona.

Uzgodniliśmy dogodny dla mnie termin i nazwisko, którym będę się posługiwać w czasie szkolenia. Oczywiście nikomu o tym nie powiedziałam. Według rodziny wyjechałam, żeby odpocząć i zrelaksować się w całkowitej ciszy i samotności.

I tak to się zaczęło….

Pod wskazany adres przyjechałam koło 10 rano. Wysiadając z taksówki zdałam sobie sprawę, że „domek” ma jakieś 200m kw., jest otoczony wysokim murem i idealnie utrzymanym ogrodem w stylu angielskim. Ogrodzenie było moim zdaniem zupełnie nie potrzebne, ponieważ „domek” stał otoczony wolnym terenem, na którym rosły wysokie stare drzewa.

Ciężka furtka otworzyła się bez najmniejszego skrzypnięcia, a w drzwiach przywitał mnie mody, wysportowany i całkiem przystojny mężczyzna.

- Witam. Mam na imię Michał, a ty jesteś zapewne Alicja? (takie imię wybrałam sobie na ten weekend) – uroczy uśmiech zagościł na jego twarzy.

- Tak, bardzo mi miło.

Michał wziął moja walizkę i wprowadził do holu. Nie warto opisywać dywanów, marmurowych poręczy ani zabytkowych mebli w stylu ludwika 16. Wystarczy powiedzieć, ze cały dom urządzony był ze smakiem i dużym przepychem.

Idąc za Maichałem po schodach nie mogłam nie patrzeć na jego pośladki….

- Czy są już pozostałe uczestniczki szkolenia?

- Pozostałe? Nie organizujemy grupowych szkoleń.

- Więc cały dom jest tylko do mojej dyspozycji?

- Tak, oczywiście. Nie wiedziałaś?

Osłupienie odebrało mi mowę.

- A ja jestem jednym z twoich instruktorów.

Na piętrze otworzył jedne z drzwi, zostawiając walizkę przy nogach Ludwikowego łoża.

- Matta poznasz na śniadaniu. Rozgość się. Będziemy cię oczekiwać za 20 min w jadalni na dole. Trafisz bez problemu. – i zamknął za sobą drzwi.

Punktualnie zeszłam na dół. Przy prostokątnym stole siedział Michał ze sowimi krótkimi ciemnymi włosami i jak się domyśliłam Matt, którego artystyczny nieład blond włosów idealnie komponował się z uśmiechniętą opaloną twarzą.

- Witaj – obaj mężczyźni wstali. Michał dokonał prezentacji.

- Jest to ostatni moment, w którym możesz zmienić zdanie nie ponosząc żadnych wydatków. Dlatego przedstawimy ci teraz warunki jakie będą cię obowiązywać w czasie szkolenia.

Mówili na przemian prowadząc spokojną i rzeczową rozmowę. Odpowiadali na moje pytania, uśmiechając się i gawędząc jakby recenzowali ciekawą książkę. Miałam 20 min na podjęcie decyzji. Jeśli zdecyduje się zostać w tym domu na 72 godz., będę musiała spełniać ich sugestie, wyzbyć się kompleksów i zahamowań. I bezwzględnie zachować bytność tutaj w całkowitej tajemnicy. Trudna decyzja, ale... pomyślałam, że to właściwie mój ostatni poryw szaleństwa przed kieratem małżeńskim. Właściwie, dlaczego nie miałabym sobie na niego pozwolić? Tak więc podjęłam decyzję. Ponownie zeszłam do jadalni. Panowie siedzieli na swoich miejscach, a na stole znajdowały się już tylko filiżanki z kawą.

- Jaka jest twoja decyzja?

- Postanowiłam zostać – obaj mężczyźni uśmiechnęli się przyjaźnie

- Wspaniale – w tej chwili obaj podnieśli się z krzeseł – czas na pierwszy krok – Matt zaczął rozpinać koszule.

- Mamy pięknie lato i bardzo sprzyjające warunki – powiedział Michał.

- Zrzućmy więc zbędne i niekomfortowe ubrania.

- Od tej chwili nie będziemy używać odzieży.

Zdjęli już koszule i zaczęli rozpinać spodnie. Wiedziałam, że jeśli się na to nie zgodzę to mogę od razu wyjść z domu i nigdy tu nie wrócić. Ale gdzieś tam głęboko zaczęła drgać cieniutka napiętą żyłka…. dlatego postarałam się zgrabnie rozebrać. Wróciłam szybko na swoje miejsce przy stole. Panowie nie czuli się skrępowani, zaproponowali odrobinę koniaku do kawy na który skwapliwie się zgodziłam. Michał miał pięknie zarysowane mięśnie brzucha i nie mogłam oderwać od niego wzroku, kiedy nalewał mi trunku.

- Nie krępuj się możesz dotknąć – chwycił mój nadgarstek kładąc dłoń na swoim pępku. Jedwabna skóra przykuła moje zmysły.

- Nie uznajemy skrępowania czy zażenowania, będziemy ci mówić co sprawia nam przyjemność i oczekujemy, że zrewanżujesz się tym samym – powiedział Matt

- W domu znajduje się jeszcze tylko jedna osoba. Zajmuje się kuchnią i naszą wygodą i czasami służy nam pomocą. – Michał ciągle stał koło mnie.

Swoboda panów i solidny łyk koniakowej kawy przynosił pożądany efekt. Pozwoliłam sobie przesunąć drżącą dłoń po karbowanym brzuchu mojego nauczyciela i dalej aż na pośladek.

Michał uśmiechną się:

- Dobrze, cieszę się ze nie będziemy tracić czasu na oswajanie cię.

Po kawie panowie zaproponowali relaks na świeżym powietrzu. Teraz wiedziałam do czego służy ten olbrzymi mór wokół domu. Z salonu po schodkach tarasu zeszliśmy do ogrody. Piękno zieleni, kwiecistych rabatek i niedużej kamiennej fontanny w pierwszej część ogrodu zalana była słońcem.

- Może się poopalamy?

Nieopodal stał okrągły stolik z krzesełkami ukryty pod altaną, a obok niej stała olbrzymia huśtawka z kwiecistym materacem. Usiadłam z Michałem na wzorzystym materiale, a Matt zniknął we wnętrzu domu po orzeźwiające drinki.

- Jak wrażenia?

- Bardzo przyjemne, chociaż oczywiście ...... nie czuję się tak swobodnie jak wy...

- To całkiem zrozumiałe, ale myślę, ze już jutro się to zmieni – uśmiechnął się delikatnie, a ja próbowałam ten uśmiech rozszyfrować.

Ptaki przyjemnie ćwierkały, słońce prażyło.

- Proponuje odrobinę balsamu –

 i nie wiadomo skąd Michał trzymał w dłoni balsam do opalania. Wylał niewielką ilość na dłoń i powolnymi dokładnymi ruchami zaczął wcierać białą substancję w moje ramiona. W błogim cieple oparłam się plecami o klatkę Michała, a on masował moja szyję, późnij piersi i brzuch. Odpływałam pod jego dotykiem. Wziął więcej balsamu i zaczął go wcierać w uda, tak daleko jak sięgała jego dłoń. Wrócił s powrotem w okolice pępka delikatnie przesuwając się coraz niżej – bliżej. Rozsunęłam odrobinę uda. Dłoń Michała wślizgnęła się głębiej. Pieszczoty były delikatne i tak bardzo przyjemne, że zamknęłam oczy i zaczęłam cichutko mruczeć. Usłyszałam kroki Matta i bezwiednie zsunęłam uda, ale Michał nie zabrał dłoni i nawet nie przestał poruszać palcami.

- Dziękujemy Matt – uśmiechnął się do towarzysza, który odwzajemnił uśmiech, odstawił szklaneczki i położył się na swoim leżaku. Michał przerwał błogie uczucie, któremu się poddałam:

- Może teraz ty nasmarujesz mnie?

- Dobrze – chyba zgodziłam się zbyt intensywnie, ale Michał udał ze nic nie zauważył.

Miał boskie ciało, dokładnie takie o którym można marzyć w bezsenne noce, a ja mogłam go dotykać …. masowałam te słodkie piersi i sprężysty brzuch, i nie zapomniałam o ramionach. A kiedy doszłam do ud mój profesor pokazał mi swój wskaźnik.... och. Czułam się jak dziecko w darmowej lodziarni. Dotykałam go udając, że wmasowuje balsam. Przesuwałam napletek w dół – powoli przywracając mu formę. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy, a ja czułam taką satysfakcje......

    - Zrób to, jeśli tylko masz ochotę – wyszeptał spoglądając na chwilkę w moje oczy. Zrobiłam to odwzajemniając spojrzenie.... wessałam się w niego i nie przestawałam, a on stopniowo odpływał. W pewnej chwili podciągnął mnie za barki do góry. Leżałam na nim, na jego twardym członku i marzyłam tylko o jednym.

- Niedużo będę mógł cię nauczyć….

Objęłam go udami, usiadłam na nim i po prostu go pocałowałam. Pomógł mi odnajdując drogę. Zaczęłam do wchłaniać, pomalutku i delikatnie, bo jego rozmiary nie pozwalały na pośpiech. A kiedy wszedł cały zaczęłam go wypuszczać, szybciej i głębiej powtarzając ruchy. Już nie delikatne, ale gwałtowne i namiętne. Kiedy huśtawka drgała pod nami coraz szybciej koło Michała usiadł Matt. Dotknął mojego uda i podał mi dłoń żebym mogła utrzymać równowagę. Powinnam jakoś zareagować na to zakłócenie prywatności, ale w tym stanie upojenia nie umiałam. Siedział tak blisko, że mogłam dotknąć dłonią jego piersi – niemniej rozbudowanej. A on zagłębił dłoń między moje uda. Podniecał mnie jeszcze bardziej. Właściwie nie jego dotyk, ale jego obecność oszałamiała mnie najbardziej. Miałam dwóch facetów!! I obaj byli nieprzeciętni!! Nie wiem jak to się stało, ale nagle Matt znalazł się za mną i zamiast Michała wnikał w moją szparkę. Oszalałam, nie wiem, ile to trwało. Pamiętam tylko zamroczenie w chwili orgazmu. Jeden z nich zaniósł mnie później do mojego pokoju. Obudziłam się gdzieś w porze kolacji.

Szybki prysznic i świadomość, że nie musze szukać żadnej sukienki ochłodził mój temperament. Moje szaleństwo na huśtawce .... oblał mnie płomienny rumieniec. Tak się zachowywać prawie w przeddzień własnego ślubu? Może w tej kawie był jakiś narkotyk? Uśmiechnęłam się do własnego odbicia – nie potrzeba narkotyków, kiedy ma się koło siebie takie ciała…. poczerwieniałam jeszcze bardziej.

Panowie siedzieli przy stole nakrytym do obiadu. Światła były przygaszone, na stole i na kominku płonęły świece.

- Odpoczęłaś?

- Tak dziękuję. – usiadłam przy stole starając się skupić uwagę na talerzu, jakby był czymś wyjątkowo interesującym.

-  Nie powinnaś się czuć skrępowana, właśnie tak wygląda szkolenie. Nauczymy cię nowych technik, kontrolowania sytuacji…. i wszystkiego co cię będzie interesowało.

- Może masz jakiś pomysł na dzisiejszy wieczór?

Pomysł? Czuje się zaspokojona. Czy będzie tego więcej? Zaszaleć raz – ok., ale nie wiem, czy starczy mi na więcej odwagi? Pokręciłam przecząco głową.

- Dobrze, więc stawiamy na spontaniczność.

I właśnie od tego momentu nie umiałam się już odprężyć. Późny obiad okazał się drętwą farsą. Choć panowie starali się jak mogli, nie umiałam zapomnieć o tym co miałoby się jeszcze ewentualnie wydarzyć. A najlepsze jest to, że właściwie nic się nie wydarzyło. Po posiłku obejrzeliśmy film, kieliszek wina i o dość wczesnej porze – grzecznie przepraszając udałam się na spoczynek. Dopiero w olbrzymim, biało – złotym łożu zaczęłam się odprężać.

Zapadłam w głęboki sen, śniłam o falach, o szalejącym sztormie zagłuszającym wszystkie inne dźwięki, a później śnił mi się wysoki płomień w bajecznych kolorach.  Ale czułam się bezpiecznie, było mi ciepło i tak przyjemnie. Ktoś obejmował mnie ramieniem, tulił do swoich piersi i pieścił nadzwyczaj delikatnie. A kiedy nie wiedziałam czy to jeszcze sen, czy może już jawa, wniknął w wilgotna cipkę. Pełna świadomość dotarła do mnie dopiero gdy smakował języczkiem moją myszkę. Masywne barki pochylały się między moimi udami. Cudownie to robił, nie chciałam, żeby przerywał. Tym bardziej, że dręczył mnie paluszkiem, a może dwoma? Jęczałam i wiłam się konwulsyjnie, straciłam kontrole nad własnym ciałem. Jego dłoń sprawiała mi taka przyjemność, że nie poczułam, kiedy zaczął pieścić drugą z moich dziurek. Chciałam odpłynąć, dochodziłam, byłam już tak blisko – kiedy przerwał.

- Co robisz? – dyszałam

- Chce cię mieć.  – wrócił na miejsce za mną, – od tyłu

- Od tyłu? No nie wiem....

- Będzie cudownie. – nadgryzł opuszek mojego ucha. Z szafki nocnej coś wyjął, jakaś maść. Poczułam, jak smaruje moja dupkę i jak pomalutku wdziera się w te dziewicze rejony, pieszcząc dalej łechtaczkę. Raj na ziemi. Chyba krzyczałam z rozkoszy.

 

Obudził mnie zapach kawy. Z za kremowych zasłon przebijały słoneczne promienie. Nad stolikiem pochylony stał Michał z tacą w ręku. Na tacy stały trzy filiżanki. Wokół mojej tali opleciona była ciężka męska ręka. Delikatnie odwróciłam głowę i zobaczyłam pogrążoną we śnie twarz Matta.

- Ciii – Michał przyłożył palec do ust. – Dajmy mu się wyspać. Nieźle go wczoraj zmęczyłaś.

Starałam się odwzajemnić jego radosny uśmiech. Delikatnie wysunęłam się spod muskularnego ramienia.

- Było ciekawie? Przełamaliście jakieś bariery?

- No.... pierwszy raz bzykałam się analnie….

- Hmm... to dobrze. – zrobił krok w przód i objął mnie w pasie – zrobimy dzisiaj następny krok – uśmiechnął i pocałował mnie w szyję.

Co takiego ma w sobie ten facet, że nawet po ostrej nocy nie potrafię się mu oprzeć?

- Ale najpierw zjemy śniadanie.

Z filiżankami w dłoniach skierowaliśmy się w stronę bocznych drzwi, których jeszcze nie otwierałam. Znajdował się tam nieduży salonik ze stolikiem nakrytym do posiłku. Byłam nieludzko głodna, a śniadanie wyglądało przepysznie. Z zachłannością połykałam kolejne porcje, natomiast Michał tylko się uśmiechał.

- Nie masz apetytu? – przełknęłam cząstkę pomarańczy.

- Mam - uśmiechnął się – ale na coś innego. Chodź do mnie.

Z kolejnym kawałeczkiem soczystego owocu podeszłam do niego. Prosiłbym mu usiadła na udach. Przykrył dłońmi moje pośladki. Wessał się w pomarańczę, którą trzymałam, sok pociekł po dłoni. Kropla spłynęła po ręku, przez łokieć, na pierś i chciała uciec niżej. Ale zachłanne usta spiły ja ze sterczącej brodawki. Westchnęłam.

- Jeszcze chwila i nie będę mogła chodzić. Nigdy nie robiłam tego tak często...

- Mogę cię jedynie zapewnić, że nie zapomnisz tego szkolenia do końca życia.

Silnymi dłońmi uniósł moje ciało i nadział je na swój wskaźnik. Sex był intensywny, pełen energii i zachłanności. W obecnym stanie nie potrzebowałam długiej gry wstępnej. Moja myszka była wilgotna i opuchnięta, a Michał wydawał się spragniony. Wstał z moim ciałem i przeniósł nasze igraszki na wąską sofę.

- Mówisz, że Matt spisał się w nocy dobrze?

- Rewelacyjnie – wydyszałam.

- Matt chyba nie jest o tym tak przekonany...

 I nim się zorientowałam mój nocny kochanek stał za mną i zaczął wnikać w dziurkę między pośladkami. Jęknęłam. Doznałam szoku, nie byłam gotowa na taki atak, ale.... było bardzo ciekawie... wypełnili całe moje wnętrze... do samego końca. Bałam się, że tych dwóch gigantów mnie rozerwie, ale współgrali idealnie. Baraszkowaliśmy ponad godzinę, po czym padłam wyczerpana. Nie miałam już siły. Miałam dość seksu na najbliższy miesiąc. Machał zwlókł się z sofki i wyjął coś z sekretarzyka.

- Dobrze, - powiedział – ale w zamian... będziesz nosić to. – pokazał mi niewielki przedmiot z krótkim sznureczkiem.

- Co to takiego?

- Pozwól to ci pokażę. – ukucnął między moimi rozwartymi udami i wsunął niewielki przedmiot w ociekającą cipkę. – To działa tak:

W dłoni trzymał dwa piloty, jeden rzucił do Matta. Poczułam leciutkie drżenie w pochwie.

- A więc to wibrator?

- Tak, ale nie byle jaki. Jego zasięg to 300m, ma funkcje programowania i.... tylko my możemy nim sterować, ok?

- I biedzicie mnie nim pobudzać, dopóki znowu nie zechce się seksie?

- Coś w tym rodzaju. – Matt się uśmiechnął.

- Więc, dobrze panowie. Idę wziąć prysznic.

Jak tylko przekroczyłam próg drzwi poczułam intensywniejsze wibracje. Och nie – pomyślałam. Ale się wpakowałam...

            Minął prawie cały dzień. Miałam cichą nadzieję, że w końcu te baterie się wyczerpią – panowie ich bynajmniej nie oszczędzali. Nie mogłam swobodnie chodzić. Przez cały czas przezroczysta substancja ściekała po smukłych udach. Matt sadystycznie wykorzystywał władzę nade mną. Gdy graliśmy w karty, podniecał mnie do granic możliwości – nie mogłam się skupić – a później wyłączał nie pozwalając osiągnąć satysfakcji. Ile można wytrzymać takich męczarni. Po kolacji skapitulowałam. Poprosiłam Matta o „lekcję”, ale nie chciał mi jej udzielić. Powiedział, że byłam niegrzeczna i ze nie zasługuje na nagrodę. Spierałam się z nim delikatnie, ale nie ustępował. Michał powiedział, żebym się nie kłóciła, tylko ładnie poprosiła. Wiec w geście desperacji zaczęłam prosić. Swoista zabawa...

Musiałam ich błagać, potwierdzić ich dominację nade mną, ostatecznie skończyłam klęcząc i w geście poddania zgodziłam się unieruchomić. Byłam przecież niegrzeczna wiec nie powinnam mieć z tego przyjemności. Hum., zapowiadało się nieciekawie, ale moi nauczyciele byli bardzo wyrozumiali. Przywiązali mnie do stołu w niezbyt intymnej pozycji. Przez kolejna godzinę kolejno korzystali z mojego ciała wedle własnego upodobania. Wróciłam do swojej sypialni na chwiejnych nogach, obolała i bardzo zmęczona. Tej nocy nikt mnie nie odwiedził i byłam za to naprawdę wdzięczna.

            Zaczął się ostatni dzień mojej nauki. Obolała myszka pulsowała intensywnie przy każdym kroku. Śniadanie było jak zwykle przepyszne, a atmosfera i towarzystwo urocze.

Nie poruszaliśmy tematów osobistych – z wiadomych względów. Omijaliśmy tamte sprawy szerokim łukiem, jakby były nierealne. W końcu były innym światem... Rozmawialiśmy na temat preferencji seksualnych. Michał zapytał, ile byłabym w stanie zrobić dla „czyjejś” przyjemności.

Nie wiedziałam.

- Wiesz, że 85% mężczyzn marzyło chociaż raz w życiu o stosunku z dwiema kobietami?

Słuchałam dalej domyślając się do czego zmierza.

- Umiałabyś dzielić się swoim mężczyzną? – nie umiałam na to odpowiedzieć.

- A co byś powiedziała na ...

- Chyba nie jestem zainteresowana – wtrąciłam szybko.

- Szkoda. Sprawiłoby ci to większą przyjemność, gdybyś robiła to z przekonaniem.

  Ale ja nie chciała tego robić w ogóle! Byłam wściekła, na siebie, na nich i na nią! Miała na imię Julia. Blondynka o filigranowej figurce i uroczym uśmiechu. W fartuszku i z dużym kuferkiem w rękach wkroczyła do mojej sypialni. Panowie rozsiedli się wygodnie na rzeźbionych krzesłach przy okrągłym stoliku. Kuferek znalazł się na brzegu łóżka, nachyliła się nad nim i zaczęła grzebać w jego zawartości.

- Wiesz co to jest? – trzymała w dłoni kuleczki

- Oczywiście!

- A to? – wyjęła kolejny przedmiot

- Tak.

Wyjęła ich jeszcze kilka, na końcu pytając którego z nich cichłabym użyć. Nie odpowiedziałam.

- Moim ulubionym jest ten – wyjęła blisko metrowego, karbowanego fallusa - uwielbiam się nim bawić.

Usiadła w nogach łóżka, opierając się plecami o zagłówek. Patrzyłam jak delikatnie rozsuwają się jej płatki, jak wsuwa do środka szeroki niczym nadgarstek przedmiot. Bawiła się nim oblizując wargi.

- Chcesz spróbować? Przysuń się bliżej. Jest długi, starczy dla nas obu.

I znowu ulegam. Dotykałam udami jej ud. Zaokrąglony koniec wnikał w moja szparkę. A mężczyźni patrzyli. I tylko reakcja ich przyrodzeń zdradzała emocje. Po pewnym czasie zapomniałam o ich istnieniu. Julia miała cudownie gibkie ciało i takie ciepłe dłonie. Nie zdawałam sobie sprawy, że ich dotyk może sprawić taka przyjemność. Drażniła moje brodawki, całowała szyje nie wiem, kiedy zaczęła całować usta – tak delikatnie. Dotykałam jej szparki. Pozwoliła mi drażnić siebie wibratorem...

Potargane i spocone dałyśmy sobie buzi na dowiedzenia, po czym zniknęła za drzwiami. Wiedziałam, że mężczyźni będą teraz chcieli rozładować własne napięcie, i nie myliłam się. Tak spędziłam ostatni wieczór z tego niesamowitego szkolenia.

 Nie spotkałam więcej ani boskiego Michała, ani szalonego Matta, ani uroczej Julii.

Po powrocie do domu wzięłam kilka dni urlopu, żeby dojść do siebie. Czy żałuje? Nie i nigdy nie będę tego żałować. Co więcej zachęcam do tego i ciebie...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Podła Ala

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach