Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Lusi

#Fetysz #Futro

 

Kocham Lusi. Kim jest Lusi? To moja opiekunka. Ma długie, czarne włosy, ciemne oczy i piękne, duże piersi. Pracuje u mnie od kilku lat, od kiedy skończyłem 14 lat.

Po co prawie dorosłemu nastolatkowi opiekunka? Moi rodzice często wyjeżdżają i nie mają dla mnie zbyt dużo czasu. A w młodości stwierdzono u mnie autyzm. Nie lubię spotykać ludzi, więc uczę się w domu sam. Potrzebuję przyjaciółki, opiekunki i nauczycielki w jednym. I dlatego to Lusi zajmuje się mną i moimi potrzebami. Wie też co mnie najbardziej podnieca. Dlatego ją kocham.

           Bardzo szybko odkryła, że ją pożądam. I odwzajemniła uczucie. Pozwoliła oglądać swoje nagie ciało, ubierała dla mnie erotyczną bieliznę. Nie oponowała, gdy chciałem się z nią kochać, więcej, nauczyła mnie wszystkiego co powinienem wiedzieć o seksie. A gdy wreszcie przyznałem się jej, że marzę by dla mnie nosiła futra mamy to razem poszliśmy je oglądać. Wspólnie wybraliśmy najlepsze, srebrne lisy, i potem ujeżdżała mnie w nim do utraty tchu. I od tamtej pory, gdy jesteśmy razem, to zawsze ma na sobie futerko. 

           Jak mam jej nie kochać? 

 

Od razu gdy poczuję podniecenie, to biegnę do Lusi. Jak dzisiaj. Przy myciu czuje, że penis powoli powiększa się i twardnieje. Wychodzę z łazienki i idę do mej ukochanej. Siedzi na dużym fotelu i czyta książkę. Ma ubrane jedno z futer mamy, krótkie, szafirowe norki z wielkimi, wywijanymi mankietami. Na widok mojego podniesionego penisa uśmiecha się.

- Chcesz bym cię possała? Tryśniesz mi do buzi? - pyta, lecz ja kręcę głową. - To może wystrzelisz mi między cycuszkami? Dawno tego nie robiłeś... - skarży się.

Tego właśnie chcę. Siadam na niej, a ona rozpina futro i rozsuwa jego poły. Pod spodem ma tylko czarny, koronkowy stanik, ledwo zasłaniający jej skarby. Jeden ruch i spod materiału natychmiast wyskakują pełne piersi, których duże, brązowe sutki momentalnie sztywnieją. Uwielbiam te piersi. Od razu je łapie, ugniatam i mierzę ciężar. Chyba powiększyły się od ostatniego razu, ale może to podniecenie zacienia mi umysł.

Lusi uśmiecha się i zaczyna delikatnie masować mi penisa. Czuję dotyk futrzanych mankietów, co jeszcze bardziej mnie podnieca. Uwielbiam jej zręczne dłonie, poruszają się w idealnym tempie, sprawiające, że niesamowita przyjemność rozlewa się po moim ciele. A dłonie otulone milutkim futerkiem...

Widząc, że mój ptaszek już się moczy, przerywa masaż.

- Chodź między moje bambolki. Pamiętaj, masz spuścić mi się na dekolt. Potrzebuję maseczki z twojego płynu...

Podsuwam się i siadam na niej, a ona przysuwa swój biust pod mojego stalowego zawodnika. Delikatnie otula go swoimi skarbami, a śluz z penisa momentalnie moczy jej rowek.

- Mrrr...  - mruczy i zaczyna poruszać piersiami. - Co cię tak podnieciło?

Nie odpowiadam, zapatrzony w cudowną scenę. Nieśmiało wyglądający spod norek biust Lusi pracuje rytmicznie, a główka penisa co chwilę pojawia się i chowa. Jest mu dobrze, ciepłe i śliskie piersi są wprost stworzone dla niego.

Łapię Lusi na okryte futrem ramiona i przyciskam do siebie. Czuje, że nie wytrzymam i za chwilę będę pryskać. Lusi też to czuje, wie co oznacza, że zaczynam dyszeć i sam poruszać biodrami. Jeszcze bardziej przyspiesza i po kilku ruchach pierwsza struga białego płynu ląduje na jej szyi. Po chwili druga, trzecia, czwarta... Jęczę z rozkoszy, a ona rytmiczne pracuje do momentu aż ostatnia kropelka spadnie na jej dekolt.

           Mimo, że już nie strzelam to wciąż poruszam się między piersiami mojej opiekunki, a penis wcale nie maleje. 

- Ty wciąż masz chętkę na seks? - pyta zaskoczona. - Co cię tak podnieciło? - ponawia pytanie. 

- Mama kupiła nowe futra… - odpowiadam nieśmiało. - Czarne norki z kołnierzem i mankietami z lisa. Oraz białe karakuły, też z lisem. I rano powiedziała mi, że możemy je wypróbować, kiedy tylko będę miał na to ochotę… 

- Masz kochaną mamę. Jak chcesz to od razu je sprawdźmy. Wolisz norki czy karakuły? 

- Najpierw norki. 

- To poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę. 

           Tak jak mówi, wraca po chwili. Piersi i dekolt ma już czyste, a szafirowe norki i rozpięty stanik zniknęły. Zamiast nich ma na sobie nowiutkie, czarne norki mamy. Lisie mankiety są ogromne, w sam raz do długiej masturbacji. Ale tym razem chcę trysnąć w Lusi, nie na nią.

- Piękne futro. - mówi mój anioł. - Nic dziwnego, że tak ci się podoba. Na co masz ochotę? Klasyka, jeździec czy piesek? - Lusi pyta o pozycję. 

           Od razu wie, że tym razem nie chcę żadnej terapii zastępczej, tylko prawdziwy seks. Rozumiemy się bez słów.

- Czy możesz usiąść jak wcześniej, a ja klęknę? 

- Oczywiście, kochanie. 

           Siada z powrotem na fotelu i lekko się zsuwa. Dopiero teraz zauważam, że na nogach ma koronkowe pończochy, takie jakie lubię. Za to szparkę otacza istna dżungla ciemnych, kręconych włosów, już dawno ustaliliśmy, że nie będzie golić myszki. Lusi to ideał kochanki. 

- No chodź do środeczka. - zaprasza. 

   Dla zachęty dwoma palcami rozszerza wejście. Nie mogę się powstrzymać i po kilku szybkich ruchach cały jestem w niej. 

- Ale masz sztywnego. - chwali mnie Lusi. - Mama musi częściej kupować nowe futra… 

           Nie słucham jej, tylko pracuję. Jej norka jest ciasna i wilgotna, a futro na niej piękne. Muszę strzelić i to jak najszybciej. Dlatego wtulam głowę w piersi Lusi i ssię twarde sutki, jednocześnie głaszcząc futro. Opiekunka też mnie głaszczę, a lisie mankiety doprowadzają mnie do szału. 

           To nie może trwać długo. Czuję ciężkość w podbrzuszu i z jękiem spuszczam się w moją kochankę. Ta tuli się do mnie i również jęczy, czując jak tryskam w nią silnymi strzałami. 

           Powoli wysuwam się z niej, a ona uśmiecha się do mnie. 

- Ale jesteś dziś podkręcony. - mówi. - Dziś po lekcjach musisz mieć jeszcze minimum dwa wytryski. Wypróbujemy nowe karakuły. A jeśli dostaniesz piątkę to będziesz mieć do wyboru każdy mój otworek. I każde futro twojej mamy… 

- Będę mógł ci strzelić w pupie jak będziesz nosić srebrne lisy? - kocham srebrne lisy na Lusi. 

- Jak mówię każdy, to pupę też do tego zaliczam. A twoje ulubione lisy ubiór, nawet jak nie dostaniesz piątki... - uśmiecha się i daje soczystego buziaka.

Biegnę do łazienki zmyć ślady, myśląc, że raczej nie uda mi się doczekać do końca zajęć. Chyba sprawdzimy karakuły na dużej przerwie. Lusi odprowadza mnie wzrokiem i wraca do czytania książki.

 

Jakiś hałas przeszkodził mi w marzeniu o Lusi, mojej opiekunce. Od chwili gdy nią została, to regularnie masturbuje się, marząc o niej i o futrach matki. Masowała mi penisa w karakułach, strzelałem w jej czerwone usta, gdy nosiła rysie, zalewałem jej dekolt i brudziłem wielkie kołnierze wszystkich maminych lisów, tryskałem w jej cipkę i pupę, tuląc się do norek, wiewiórek i szopów... Robiłem z nią wszystko. Ale tylko w myślach, masując sobie.

Teraz też już dochodziłem, marząc jak strzelam między jej ciężkimi piersiami, gdy ma na sobie czarne norki, nowe futro mamy. Byłem już blisko, jeszcze tylko jedno spojrzenie na zdjęcie Lusi w niebieskich lisach, jakie dostała w prezencie od mamy. Zrobiłem je z ukrycia i cały czas je wykorzystywałem.

Ponownie ruszyłem do orgazmu. Minąłem już granicę i zacisnąłem mięśnie, by powstrzymać choć na chwilę wytrysk. I wtedy drzwi się otworzyły. Stanęła w nich Lusi w swoim pięknym futerku z niebieskich lisów.

Było już za późno. Oboje patrzyliśmy jak z mego penisa strzela struga spermy, tworząc łuk w powietrzu i spadając na podłogę. Z zasady tryskałem do woreczka lub w ręczniczek, ale teraz zapomniałem o tym.

Oboje patrzyliśmy na moją ejakulację. Ja z przerażeniem, ona z lekkim zdziwieniem. Po chwili dojrzała co pomogło mi dojść, jej zdjęcie.

To już był koniec. Zaraz krzyknie i wezwie resztę służby. Zrobi awanturę i zwolni się, a ja nigdy więcej jej nie ujrzę. Ale ona nie zrobiła żadnej z tych rzeczy. Weszła do środka i zamknęła pokój na klucz.

- Widzę, że jesteś już dorosły. - stwierdziła. - Czy jednak nie byłoby lepiej gdybyś strzelał w żywy obiekt swoich marzeń, a nie na podłogę?

Podeszła bliżej i rozpięła futro. A potem sweterek i biustonosz. Ciężkie piersi wyskoczyły na wolność, takie same jak w moich marzeniach. Lusi klęknęła przede mną i otuliła nimi mego wciąż sztywnego penisa. Zaczęła rytmicznie pracować… 

To już nie były moje marzenia, ale rzeczywistość. O wiele przyjemniejsza. Prawie nie czułem, że chwilkę temu miałem wytrysk, piersi Lusi były tak cudowne...

Z chwilą gdy pogłaskałem jej puszyste lisy to chlusnąłem fontanną spermy na jej białą szyję. Zachichotała, widząc ile mam w sobie ładunku, a ja zapytałem:

- Czy ubierzesz dla mnie inne futra mamy?

- Oczywiście, skoro sobie tego życzysz... Twoja mama od dawna wie, że ci się podobam. Wie też o futrach i już się zgodziła...

Utwierdziłem się w przekonaniu. Kocham Lusi. I moją mamę też.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach