Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Nie moja studniowka cz 3/4

Rankiem obudziłem się bez żadnych niespodzianek. Mamy nie było w domu więc postanowiłem zdjąć ten cholerny pas cnoty. Przeszkadzał on strasznie hamował każdy ewentualny wzwód a sikanie w nim nie było najfajniejsze. Poszperałem w internecie na temat otwierania zamków. Poszukałem igły i jakiegoś drucika, ponieważ kłódka była tak mała, że śrubokręt odpadał. Męczyłem się strasznie, ręce się trzęsły a dziurka uciekała. Po chwili udało mi się włożyć narzędzia i tak jak w poradniku przekręcałem zamek. Siłowałem się z nim a igła coraz bardziej się wyginała. Zdałem sobie sprawę, że jeżeli złamię igłę to mogę mieć jeszcze gorzej. Konsekwencje ze strony rodzicielki, ktoś będzie musiał przeciąć kłódkę. Mój plan legł w gruzach, położyłem się na ziemi i po raz kolejny pustym wzrokiem starałem pogodzić się ze swoim losem. Leżałem tak aż do przyjazdu mamy. Wraz z wejściem jej do domu podniosłem się.
- O już wstałaś. - uśmiechnęła się - Zaraz, dlaczego nie masz na sobie spodni? Oooo chyba się domyślam ktoś jest niegrzeczną dziewczynką hymm - powiedziała dość wymownie.
- Co? Niee, kąpać się chciałem.
- "szłam" Mów jak kobieta a będziesz kobietą. Wiesz każdy ma swoje potrzeby nie zabraniam się tobie bawić. Jeżeli potrzebujesz jakiegoś wibrującego przyjaciela to wystarczy powiedzieć, że palce tobie już nie wystarczają. Teraz idź załóż coś na siebie, bo mam dla ciebie kilka niespodzianek.
Udałem się, by ubrać spodnie załamany tym, co usłyszałem. Skręciłem do jadalni gdzie czekała już na mnie mama. Usiadłem na topornym krześle i czekałem, na co tym razem wpadła.
- Taadam! - uradowana przyniosła miodową połyskującą perukę. - Jest taka cudowna nieprawdaż?! No dalej przymierzamy.
- No ale po co skoro i tak do studniówki jeszcze czas.
- Kochanie, niedługo jedziemy do kosmetyczki a ty jeszcze w ogólnie nieprzygotowana. Ruchy.
Nałożyła starannie perukę na moją głowę. Włosy były proste, w dotyku naturalne i sięgały mi do połowy łopatek. Grzywkę można było dowolnie kształtować, ale zostaliśmy przy oryginalnym ustawieniu.
- Jejuśku jak ty ślicznie wyglądasz! Polub ją, bo to w niej spędzisz studniówkę a może i dłużej.
- Chwila jak to dłużej!?
- Oj tak mi się powiedziało, nieważne. - szybko odpowiedziała układając pojedyncze włoski na mojej głowie. - to, co czas się zbierać. Nie pada śnieg więc możesz założyć tę czarną, bo inne do kosmetyczki się nie nadają. Do tego ubierz rajstopki ... albo nie, pończochy z silikonowymi paskami będzie ci łatwiej ściągać u kosmetyczki. Bielizna wiadomo czarna o czymś zapomniałam? Jak skończysz to zejdź na dół, by przykleić biust i założymy stanik.
Poszedłem do swojego pokoju gdzie znajdowały się wszystkie rzeczy. W ramach tego, że jestem "kobietą" to matka wyniosła dwie szuflady moich ubrań do piwnicy a na ich miejsce wleciały zakupy z butiku. Zacząłem od rozpakowania pończoch. Były czarne, delikatnie i faktycznie posiadały silikonowe paski na bardzo koronkowym pasie. Po chwili naciągania udało mi się je dociągnąć do połowy ud. Stringi nie sprawiały kłopotu, gdyż zachowały się identycznie jak w przebieralni. Przyszedł czas na spódniczkę. Po założeniu okazało się, że nie zakrywa pasa od pończoch. Zaniepokoiło mnie to gdyż nie chciałemby ludzie widzieli. Spódniczki nie mogłem opuścić za nisko a pończochy miały swój limit. Moje starania zaprzestałem do momentu, gdy podczas stania widać było tylko 1/4 koronki jednak przy siadaniu wychodziła prawie cała. Kolejnym problemem okazały się prześwitujące kliny spódniczki. W sklepie miałem wrażenie, że bardziej maskują jednak teraz okazuje się, że są niczym cieniutkie rajstopy i dokładnie widać tasiemkę stringów oraz gdzie kończy się pas pończoch.
- Choć już! - zawołała zniecierpliwiona mama.
Wróciłem na dół niezadowolony z przebiegu mojego ubierania się.
- No widzisz jak ślicznie wyglądasz kochana. Chodź zaraz przymocujemy twój atrybut.
Posmarowała piersi klejem i przymocowała do mojej klatki. Chwilę to trawło, ponieważ mama bawiła się w ustawianie. Gdy biust już wysechł przyszło czas na czarny stanik. Na całość włożyłem czarną luźną koszule, która wydawała się posypana brokatem.
- Płaszczyk tobie pożyczę, ale jeszcze jedna rzecz. Makijaż! Ju hu! Chodź maleńka zaraz coś wyczarujemy.
- Mamo no ale i tak już wyglądam, jak kobieta.
- Nie marudź! Pamiętaj, że mam twoje zdjęcia. Jeszcze jeden protest i wyśle ostrzegawczo zajęcia do kogoś. Poza tym będzie to lekki makijaż, bo czasu nie mamy.
Usiadłem znów przed mamą ta zaczęła smarować mnie beżowymi kremami, rzęsy poleciała tuszem a na koniec naturalna ciemnoróżowa pomadka na usta. Faktycznie było szybko i nie za mocno, ale nadal to był makijaż. Dostałem czarny płaszczyk sięgający do pasa, kozaki na nogi i pojechaliśmy do kosmetyczki.
*
Gabinet kosmetyczny znajdował się w galerii. Oznaczało to, że będę musiał pokazać się ludziom co nie podobało mi się.
- Nie wysiądę!
- Słucham?!
- Nie wysiądę i tle.
- Czy my się naprawdę nie rozumiemy? Ok sama tego chciałaś.
Uważałem, że matka i tak blefuje, a nawet jeżeli to i tak się pośmieją chwilę i zapomną o całej sytuacji.
- Proszę! Twoja wychowawczyni już wie co ty na to?
Faktycznie SMS do mojej wychowawczyni zawierał zdjęcia z przebieralni oraz podpis "Pawła mały sekrecik ;)" Serce zabiło mi mocniej, ponieważ faktycznie była do tego zdolna.
- To jak idziemy czy mam wybrać kolejną osobę?
Wyszliśmy z auta. Chwiejnym krokiem prowadzony przez mamę szliśmy przez galerie. Starałem się patrzeć w martwy punkt przed siebie, by nie przyciągać uwagi, a i tak czułem wzrok na sobie. Ważne też było skupienie na chodzeniu, które nie było najłatwiejsze.
- Nie masz niskiego głosu, ale i tak spróbuj go trochę podwyższyć mówiąc. Pamiętajże jeżeli się wyda to ty masz większy przypał. Oto salon kosmetyczny, proszę Lenko wejdź pierwsza.
- Dzień dobry Panie - przywitała kobieta przy mini recepcji
Cały salon był bardzo jasny. Białe płytki podłogi i ścian odbijały lodowe światło na fartuchy kosmetyczek. W środku panował spokój, ciche rozmowy między klientkami a pracownicami przerywały cisze.
- Jesteśmy umówione na nazwisko Lorentz.
- Już patrzę.. tak tak. Dwie panie, jedna manicure d**ga manicure oraz pedicure. Pierwszą Panią proszę tu na lewo do koleżanki Weroniki a d**gą za mną.
Podążyłem za kosmetyczką głębiej w salon. By skręcić w prawo i zniknąć zza ścianką.
- Proszę tutaj powiesić płaszczyk i zaczniemy od stópek. - wskazała wieszak, a potem fotel z wysokim podnóżkiem. Usiadłem na nim by wygodniej ściągnąć buty i pończochy.
- Jaki kolor Pani wybrała. Czerń, czerwień? Czy może coś szalonego pomarańcz dla przykładu?
- Nie szalejmy, niech będzie czerń.
- Rozumiem, już biorę. O cholercia czarny się skończył musi być czerwony. W ramach rekompensaty 10% taniej dobrze?
- Nie ma problemu.
Zabieg stóp i później rąk nie przyniosły ze sobą żadnych niepożądanych niespodzianek i przebiegały w ogólnej ciszy. Po zapłaceniu skierowaliśmy się w stronę auta.
- Mrr kocico czerwony odważnie. I ta długość no no ładne te pazurki. - wypowiedź przerwał telefon. - idź dalej zaraz Cię dogonię.
Poszedłem dalej w kierunku parkingu. W pewnym momencie noga mi się wygięła w kozakach i ratowałem się opierając o szybę jubilera. Gdy złapałem równowagę poczułem uszczypnięcie w lewy pośladek. Drogę zatarasował mi w średnim wieku jakiś biznesmen.
- Hej widzę, że podobają się tobie błyskotki. Wiesz kobiecie w potrzebie zawsze pomogę tylko widzisz i ja jestem w potrzebie.
- Doprawdy? To po co kupowałeś garnitur a teraz narzekasz, że biedny jesteś.
- He he żartobliwa. Co jeszcze w tych ustach się zmieści?
- Słuchaj koleś weź spadaj, bo nie mam czasu gadać o twojej potrzebie.
- To nie traćmy czasu i obciągniesz mi w aucie. Wiem, że te usteczka potrafią zrobić cuda więc na pewno nie zajmie to dużo.
- Weź spieprzaj - odepchnąłem go i przyspieszyłem kroku do auta. Czekała tam na mnie już mama z wiadomością.
- Mam dla Ciebie wiadomość dzwoniła Pani ekspedientka z butiku - kompletnie zapomniałem o niej, bo nie wiedziałem czego mogę się spodziewać.- gadała z szefową i jako mężczyzna nie możesz pracować. Peszyłbyś klientki.
- No trudno Krystyna będzie musiała dopłacić - ucieszyłem się w duchu.
- Ha! Wcale nie! Nie pójdziesz tam jako Paweł tylko Lena. - zaniemówiłem - jutro na 8 skarbie.
*
W nocy nie mogłem spać. Wspominanie sytuacji z przebieralni paraliżowało mnie. Czego ona ode mnie chce? Co mi zrobi? No a te wszystkie klientki! Co jak się któraś zorientuje? Natłok myśli został przerwany przez budzik. Postanowiłem, że ubiorę tą obcisłą ciemnofioletową, gdyż była najmniej wyzywająca. Pod spód zestaw granatowej bielizny, cieliste rajstopy z czarnymi stopami i czarnym szwem, biała koszulka oczywiście z głębokim dekoltem i siateczką na plecach zamiast materiału. Ostatnie jak wczoraj były botki, płaszczyk i makijaż trochę mocniejszy w kolorach fioletu by pasował do spódniczki. Tym sposobem o 7:45 znalazłem się przed drzwiami do butiku. Szklane drzwi były zamknięte a światła zgaszone. Gdzieś zza zakrętu zaczął ktoś mnie wołać. Była to ta ekpediętka, która wymachiwała rękoma bym wszedł tylnym wejściem do magazynu gdzie czekała na mnie z inną kobietą.
- Witam jestem Justyna szefowa tego sklepu
- Paw... Lena, miło mi
- To jest Klaudia, ale podobno już się znacie. Jak widzisz zaplecze jest pełne i trzeba coś z tym zrobić. Na każdym kartonie jest kartka z dokładnym opisem gdzie co ma wisieć, czyli nic skomplikowanego. W razie pytań udaj się do Klaudii a ja tymczasem znikam, bo otwieramy kolejny butik, miłego dnia. Słabnące kroki butów właścicielki oznaczały, że zostaliśmy sami. Wpatrywała się chwilę we mnie z pustym psychicznym uśmiechem, by w końcu przerwać ciszę.
- Ślicznie wyglądasz, ale nie możesz tak pracować. Chodź do pokoju dla personelu przygotowałam dla Ciebie strój roboczy.
Obróciła się i poszła w stronę wyjścia z magazynu. Była niewiele niższa ode mnie. Włosy ciemne, ponownie ułożone w nieład kładący się na lewą stronę. Czarne obcisłe ogrodniczki kończące się przed kostką z kilkoma dziurami na nogawkach. Z czerwonych trampek wystawały białe skarpetki, które współgrały w białą koszulką. Makijaż nie był agresywny więc wyglądała jak normalna dziewczyna czego by tu się bać?
Weszliśmy do średniej wielkości pomieszczenia. Od razu w oczy rzucało się kilka monitorów od kamer i jeden główny od komputera z otwartą stroną internetową sklepu. Lewą stronę ścian zdobiły wieszaki na ubrania pracowników. Prawa strona to kilka połączonych blatów z mikrofalą i czajnikiem na środku. Czerwona wytarta kanapa oraz niski stolik przed nią. W trakcie rozglądania się Klaudia dała mi złożone w kostkę ubrania z balerinkami na wierzchu. Zestaw zawierał białą koszulę z dużym kołnierzykiem i przypiętym imieniem. Błękitną spódniczkę w kształcie odwróconego kwiatu, która była znacznie swobodniejsza niż ta, którą miałem na sobie oraz wcześniej wspomniane obuwie w czarnym kolorze. Usiadłem na kanapie i spojrzałem wymownie na Kobietę by zostawiła mnie sama.
- No dalej przebieraj się przecież jesteśmy kobietami.
- Nie no wyjdź
Na te słowa dostałem znikąd siarczystego plaskacza w twarz.
- Suczko, chyba się nie zrozumiałyśmy. Rozbieraj się!
Byłem w tak dużym szoku, że wracałem do rzeczywistości kilka sekund. Wiedziałem, że opór jest daremny, bo jesteśmy tu sami więc może mnie lać tak długo aż jej się znudzi. Zdjąłem płaszcz i przełożyłem przez głowę koszulkę. Na widok mojego biustu zamruczała. Nałożyłem rękawy od nowej koszuli i zapiąłem guziki. Po zdjęciu butów chwilę się zawahałem czy ściągać dół, ale moje myśli przerwało poganianie. Wstałem i zsunąłem obcisłą spódniczkę.
- Ale dupcia - dostałem strzał z ręki w pośladek - Mam dla ciebie prezencik, który suczki lubią najbardziej.
Z kieszeni coś wyciągnęła.
- Obracaj się
- Po co?
- Obrócisz się czy mam podrzeć ci te rajstopki?
Posłusznie się odwróciłem. Ruchem ręki pochyliła mój tors aż do momentu, gdy się nie wypiąłem. Poczułem jak zsuwa moje cieliste rajstopy drapiąc przy tym pośladki.
- Teraz pocałunek dla suki Leny - z tymi słowami oblizała metalową rzecz z ręki i błyskawicznym ruchem wcisnęła mi to w odbyt. Zasyczałem z bólu, gdyż było to o wiele większe niż moje rozwarcie.
- Kochana to taki koreczek, ma wiele użytecznych zastosowań. Na pewno teraz rozpala twój umysł, by połknąć jakiś duży ładunek spermy. Dla mnie to taki znaczek byś wiedziała suczko kto jest twoją Panią no i nie ukrywam... Lubie sprawiać facetom ból hahah- zaśmiała się niczym zła postać z bajki - No i jeszcze zmusi Cię do schylania się na prostych nogach, bo jak ugniesz kolana to wypadnie a wtedy się rozzłoszczę i będę tak długo rozszerzać twój tyłeczek aż nie włożę tam całej pięści. W sumie czemu nie? Zrobimy w twojej dupki prawdziwą cipkę! A teraz uciekaj do pracy.- jeszcze raz uderzyła mnie w pośladek i wyszła chichocząc pod nosem.
Stopniowo zacząłem się prostować. Wraz ze zmianą ułożenia ciała korek wydawał się większy. Po wyprostowaniu podciągnąłem rajstopy i opuściłem spódniczkę, która sięgała powyżej połowy uda. Mój odbyt z naturalnych przyczyn starał się pozbyć intruza jednakże musiałem z tym walczyć gdyż nie chciałem powtarzać całego procederu. Wsunąłem stopy w balerinki i powolnymi krokami wyszedłem z socjalnego. Wybiła godzina 8 więc Klaudia otworzyła sklep zapalając lampy na sali i odryglowując drzwi. Postanowiłem zabrać się za swoje zadania i wszedłem na magazyn. Nie było w nim światła, ponieważ nie wiedziałem gdzie jest włącznik. Nie zważając na to wziąłem kartkę z pierwszego pudła i w poświacie wpadającej z drzwi na korytarz udało mi się rozczytać, że zawartością kartonu są "Noworoczne czerwone sukienki z cekinami". W sumie nic dziwnego, gdyż sylwester tuż tuż. Cały budynek był na planie plusa z dłuższą poprzeczną częścią. Na środku znajdowały się kasy na naprzeciw nich wejście. Lewa część spełniała zadanie działu obuwniczego oraz bielizny z kolei prawa resztę ubrań, oraz przebieralnie. Miejscem docelowym tego towaru były wieszaki przy ścianie za kasą. Złapałem szare pudło wbijając końcówki paznokci w ścianki. Moja nieuwaga zabolała, jednak że pierwszy raz miałem zrobione paznokcie. d**gie podejście było z zachowaniem marginesu i podniosłem pakunek. Klaudia była pochylona nad monitorami kasy i wyglądała na zajętą. Zatrzymałem się przy pustych metalowych wieszakach wystających z muru. Ukucnąłem by otworzyć paczkę i wtedy poczułem, że tracę kontrolę nad korkiem. Natychmiastowo wstałem kierując wzrok na kasy gdzie ciemna głowa wciąż nie zwracała na mnie uwagi. Tym razem schyliłem się na prostych wręcz prze prostowanych nogach. Metalowe urządzonko nie dawało oznak ucieczki wręcz wypadało się w tej pozycji bardziej dopasowane. Ręką sprawdziłem jak daleko sięga mi spódniczka gdy jestem tak schylowny. Moje odkrycie sprawiło, że poczułem zimny pot na plecach. Końcówka błękitnego materiału docierała tylko do połowy pośladka. Oznaczało to, że widać cały czarny szew rajstop, pasek stringów między moimi pośladkami no i ten cholerny korek. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było zrobienie pracy jak najszybciej, nie schylać się, a jeżeli muszę to tyłem do ściany. Zmotywowany zacząłem pracować w pełnym skupieniu. Klientek nie było dużo i nie zwracały na mnie uwagi. Karton schodził za kartonem a Klaudia praktycznie się do mnie nie odzywała. Około godziny 14 wywieszanie kolejnych ubrań zostało przerwane przez męski głos.
- Przepraszam czy może mi Pani pomóc?
- Umm, w czym problem?
- Pani ... Leno - przeczytał szybko z mojej plakietki- Jak Pani widzi jestem facetem i nie do końca znam się na rozmiarach staników. Żona mnie wysłała bym jej kupił stąd moja prośba o pomoc.
Chcąc czy nie chcąc musiałem mu pomóc. Udaliśmy się na dział bielizny
- Jaki ma to być rozmiar?
Z kieszeni marynarki wyciągnął małą żółtą karteczkę.
- 70 C firmy Sinsey, czarny pełny.
Zacząłem przeglądać wieszaki. Na szczęście każdy miał dużą nalepkę z rozmiarem więc nie było to wyzwanie. W końcu udało mi się go zlokalizować i wyciągnąłem rękę strąciłem inny. Odruchowo schyliłem się naprzeciw mężczyzny z wyprostowanymi kolanami. Dopiero po podniesieniu części garderoby zrozumiałem co się stało. Obróciłem się zawstydzony sam nie wiedząc czego oczekiwałem. Facetowi najzwyczajniej się spodobało, gdyż miał niesamowitego banana na twarzy. Postanowiłem jak najszybciej mu dać ten stanik i uciec do magazynu.
- Takie metalowe cudeńka też tu macie? Podobno, gdy jest wystarczająco duże to podczas sexu dodatkowo stymulują obu kochanków. Widzę, że ma Pani wiedzę na ten temat.
Udało mi się zdjąć ten piekielny stanik. W milczeniu i zażenowaniu dałem mu go i szybkim krokiem uciekłem na zaplecze. Stanąłem przy ścianie i musiałem się uspokoić. Miałem ochotę się rozpłakać, za dużo tego dla mnie było. Moje ogarnianie przerwał jakiś hałas na magazynie. Zbliżyłem się do framugi i zauważyłem, że w środku pali się światło. Jeżeli Klaudia jest na kasie, ja od rana siedzę tam w ciemności to, kto jest w środku?! Małymi, powolnymi i cichymi kroczkami zacząłem wychylać ciało. Na początku nikogo nie było tylko same kartony. Może jakaś mysz czy przeciąg, ale skąd światło?
- Dzień dobry - usłyszałęm głos za sobą i pisnąłem niczym prawdziwa kobieta.
- Kim jesteś!? Co tu robisz!?
- Um jestem Piotrek.. dostawca towaru. A ty to zapewne nowa pracownica, o której mówiła królew... znaczy się Klaudia.
- Paw... znaczy Lena - powiedziałem do chłopaka. Był wyższym ode mnie ciemnym blondynem o brązowych oczach i lekkim zaroście. Ubrany był w ciemnogranatowe spodnie robocze z charakterystycznymi odblaskowymi pasami przy końcach nogawki. Jego tors okrywała brązowa trochę poplamiona gruba koszula z nieumiejętnie podwiniętymi rękawami.
- Klaudia na kasie?
- Tak
- Dzięki - wyszedł z magazynu.
Zacząłem się rozglądać i zauważyłem, że faktycznie przybyło towaru, ale który był na dziś? Pajac mi wszystko pomieszał! Postanowiłem to wyjaśnić przy Klaudii. Po przekroczeniu progu zaplecza usłyszałem ich rozmowę.
- ... dzięki temu że jesteś takim grzecznym pieskiem dostajesz nagrodę.
- Oh dziękuje królewno najwspanialsza.
- Nie krępuj się jak by co.
- Jeszcze raz dziękuje - upadł przed nią na kolana i pocałował jej czerwone trampki.
Schowałem się zza ściankę. Czyli ona nie tylko mnie trzyma pod butem. A to pieprzona feministka! Łączenie faktów zostało przerwane przez szuranie butów po dywanie. Uciekłem do magazynu i udawałem, że przeglądam rozpiskę towaru. Za mną wszedł Piotrek zamykając głucho metalowe drzwi. Odwróciłem się udając zaskoczonego w tym samym momęcie zostałem popchnięty na kartony.
- Co ty robisz?!
- Jesteś moją nagrodą?!
- Cooo?!
Starałem się z nim szarpać, ale był silniejszy. Złapał mnie za nogi i uniósł do góry jeżdżąc dłońmi w górę i w dół. Zacząłem się trząść ze strachu, bo tylko się domyślałem co zaraz nastąpi.
- Ale masz cudowne nózki - zbliżył twarz do łydek i zaczął je całować. Jedną ręką powoli zdjął baleriny i zniżył moje nogi tak by mógł pocałować mnie w stopy. Robił to namiętnie z przerwami na lizanie i wąchanie. Czułem ciepło jego języka które wędrowało po podeszwie i wzdłuż czarnego szwa na cielistych rajstopach. Nie wiem ile to trwało ale byłem sparaliżowany czekałem na kolejny jego ruch.
- Ale seksowne czerwone paznokcie jesteś wspaniałą nagrodą! - zaciągał się zapachem masując przy tym moje łydki. Obniżył moje nogi jeszcze niżej aż na wysokość jego krocza. Zbliżył się i poczułem mokrą stopą tak bardzo napalony i twardy jest w spodniach. Objął moje kostki jedną ręką a d**gą rozpiął rosporek i wyciągnął nabrzmiałe przyrodzenie. Wyczułem w tym momencie słabość i spróbowałem wyrwać nogi niestety bezskutecznie. Jedynie szarpnął i przyciągnął mnie bliżej. Kilkoma ruchami obciągnął napletek i przytknął do moich stóp swojego penisa, zajęczał z zachwytu. Jeździł główką w prawo i lewo, górę i dół co jakiś czas spluwając by był poślizg. Złączył moje stopy tak, że czarne nylonowe podeszwy stykały się ze sobą. W tym momencie wziął głęboki wdech i wsadził kutasa w szczelinę pomiędzy. Zamknął oczy i zaczął powolnymi ruchami pieprzyć moje stopy. Raz przyspieszał a raz zwalniał. Sapał dosyć mocno by w niektórych momentach prawie dojść. Jednak wtedy tępo spadało i kontynuował. Po kilku takich cyklach poczułem jak penis zaczął puslować, tempo ruchania rajstopowej szpary zwiększało się. Piotr sapał coraz głośniej a jego dłonie dociskały moje stopy zawężając otwór. Kilka sekund później cały się trzęsąc wydał dźwięki orgazmu. Na moje uda padł pierwszy ładunek spermy, kolejny równie obwity spadł na łydki by reszta gorącego nasienia wypłynęła na moje stopy. Gdy resztkę wytarł o przemoczone sliną podeszwy puścił moje nogi z uścisku zapiął rozporek i wyszedł. Leżałem tak niczym zużyta lalka nie wiedząc czy się ruszyć. Sperma rozlała się po moich nogach jeszcze bardziej wsiąkając poniekąd w rajstopy. Pusty wzrok obejmował metalową konstrukcję dachu. Byłem psychicznie zdruzgotany zadając wciąż pytanie dlaczego to się dzieje. Cały letarg przerwał widok Klaudii stojącej nade mną.
- A co to za przerwa w pracy?! Widzę, że na przyjemności się tobie zebrało! - szyderczo skomentowała patrząc na stężniałą spermę oblepiającą moje nogi. - Idź się dziewczyno ogarnij, jutro nie ma naszej zmiany więc fairancik.
To była chyba jedyna dobra wiadmość, którą usłyszałem od początku całej ten historii. Był to impuls, który pozwolił mi zebrać siły i wstać z pogniecionych kartonów. Mokrymi stopami dotknąłem betonowej posadzki. Przeszedł mnie dreszcz, ponieważ wiedziałem czym jest to spowodowane. Ocierające o siebie uda i łydki zaczęły rozcierać po całych rajstopach chłodną już maź.
- Hola hola! Nie zapomniałaś o czymś? - pretensjonalny głos kazał mi się odwrócić. Stała z wysuniętą nogą przed siebie.
- Co jeszcze ode mnie chcesz?!
Krótkowłosa podeszła bliżej mnie przyjmując dominującą postawę. Szybkim ruchem od boku złapała i ścisnęła mnie za gardło.
- Cóż za tupet! Powinnaś być wdzięczna, że pozwoliłam tobie się zabawiać na zapleczu! Na kolana!
Po raz kolejny zrozumiałem, że to nie przelewki a po tym, co się stało miałem dosyć już siłowania. Posłusznie runąłem na ziemie przed nogami Klaudii. Czubek jej buta umoczyła w spermie, która gdzieś leżała obok kartonów. Nie było jej za dużo, ale i tak widok był odrzucający.
- A teraz ładnie podziękuj swojej królowej! - wydała wyraźnie i powoli rozkaz.
Zamknąłem oczy, zbliżyłem język do czubka czerwonego trampka. Zacząłem jeździć po gumowej części buta zbierając po drodzę słonawą ciecz. Trwało to mniej niż minutę, ale wystarczające by zaspokoić jej chorą żądze władzy.W końcu mogłem wyjść z tego przeklętego magazynu. Na "do widzenia" Klaudia powiedziała, że nie licząc rajstop jest to mój strój roboczy i muszę sam go wyprać. Dopiero jak stanąłem w lustrze i porządnym świetle zorientowałem się jak ja wyglądam. Plam było za wiele i były zbyt duże by mama je przeoczyła. Oblanie mlekiem? Nie przejdzie. Chyba że klient miał kawę i to on mnie oblał! Jak na szybką wymówkę wydawała się rozsądna. Czas uciekał a trzeba było się ogarnąć. Najpierw ręcznik papierowy, by wytrzeć głównie podeszwy stóp. Potem przebranie koszuli, ubranie mojej fioletowej spódniczki i botków. Ospermiona spódniczka z balerinami i koszulą do worka. Wyglądałem lepiej niż przed chwilą, ale i tak wiedziałem, że będą niewygodne pytania. Kilka minut po moim wyjściu ze sklepu autem podjechała Magda.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





K0oma

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach