Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Nie moja studnowka cz5/6

- I jak było w pracy?
- A wiesz jak to jest dużo tych ubrań, bo koniec roku. Na szczęście jutro nie idę.
- U masz wolne? To świetnie! Mam jeszcze na ciebie tyle pomysłów!
- Mamo.. czy możemy porozmawiać? Ja na prawdę...
- Oj tam marudzisz. To wszystko jest jednym genialnym pomysłem! Aż sama sobie się dziwię, że tak późno na to wpadłam. Jesteś genialną inwestycją, a nie tylko nierobem. Zobacz nie płaciłam za zakupy wytarczy, że ty pójdziesz do pracy i to odrobisz.
- Skoro tak to, czemu nie mogę iść do normalnej pracy!? Tylko muszę się w to bawić!
- Kochana gdzie Cię przyjmą do pracy jako ucznia? A nawet jeżeli to za cały miesiąc zarobisz mniej niż za te kilka dni.
Jej argumenty, pomimo że odnosiły się do absurdalnej sytuacji, w jakiej się znajdowałem były dość silne i ciężke do przegadania.
Dojechaliśmy do domu. Kierując się do drzwi mama zapytała.
- A co masz w tym worku?
- Aaa wiesz mamo strój roboczy muszę wyprać.
- To daj ja go wypiorę - serce zabiło mi mocnej.
- Ale po co? Dam sobie sam rade.
- Ehhh "sama" powoli tracę cierpliwość.
Chciałem jak najszybciej wejść po schodach do swojego pokoju by nie zadawała więcej niewygodnych pytań. Wszedłem pierwszy i wręcz wbiegłem po schodach.
- Ej Eeee! Gdzie!? - zatrzymała mnie kobieta. - Buty na dole zostaw.
Serce nie przestało mi bić, ale powoli zszedłem z powrotem na parter i usiadłem na krześle. Zacząłem jak najbardziej naturalnie zdejmować płaszcz i botki byle nie zwracać na siebie uwagi. Mama rozebrała się szybciej i w momencie, gdy odwieszała swoje okrycie wierzchnie wystartowałem po schodach do góry. Pragnąłem zdjąć z siebie te wszystkie kobiece ubrania w szczególności rajstopy oraz wyprać ubrania.
- Właśnie ubrania! Zostawiłem je!
Wraz z tymi słowami usłyszałem kroki Magdy po schodach. Nie zdążyłem pomyśleć co teraz gdy znalazła się we drzwiach.
- Yyy mamo, bo wiesz klient miał kawę...
- Co ty pieprzysz! Przecież z tego worka na kilometr czuć spermę. Rozbieraj się - rzuciła worek i popchnęła mnie na łóżko. Szybkim rucham podciągnęła mi spódniczkę i porządnie klepnęła w penisa.
- Mamo to boli!
- Gadaj jak to ściągnęłaś! Masz przekichane moja droga!
- Ale ja nie ściągnąłem tego! Puść mnie!
Kobieta zmarszczyła brwi i zaczęła wodzić wzrokiem po moich nogach. Gdy w końcu połączyła fakty uśmiechnęła się.
- Skoro tego nie ściągnąłeś to nie może być twoja sperma... Ooo ty niegrzeczna! Miała iść do pracy a kolegów poznaje. No ale rozumiem rozumiem masz swoje potrzeby. Cieszę się, że nie są to męskie tylko przeobraziły się w kobiece. Ale widzę, że musisz popracować, bo cała się oblałaś.
- Ale on mnie zmusił...
- A tam od razu zmusił. To, że się przykrztusisz czy on mocniej złapie za włosy nie robi nic złego.
- Ale .. no ..
- Żadnego "ale". Ściągaj ciuchy i biorę wszystko do prania.
Posłusznie zacząłem ściągać wszystko łącznie z bielizną zostając tylko z pasem, przyklejonym sztuczym biustem i perukom.
- Dziś już nigdzie nie jedziemy, ale jutro masz kolejne dobrze płatne zadanie. Jedziesz do Anetki.
- Kto to Anetka?
- Pani Kubicka, twoja wychowawczyni.
- Cooo?! Ale po co ja tam jechać.
- Pamiętasz jak wysłałam wiadomość wtedy przed kosmetyczką? Odpisała, że przyda jej się pomoc domowa, ponieważ niefortunnie upadła i ma zwichniętą rękę.
Kolejna wiadomość, która nie pozwoliła zasnąć. Kolejna noc, w której zadawałem sobie pytanie, dlaczego ja i jaki to ma sens. Niewiele dłużej po tym, jak udało mi się przymknąć oczy do pokoju weszła moja mama. Była w dobrym humorze i spokojnie przyniosła jakąś papierową torbę z ubraniami.
- Wstawaj Lenko, tutaj masz ubrania. Proszę ubierz się w nie a na dole zjesz coś i dodamy perukę.
Świetnie! Kolejny dzień przebieranek w kogoś, kim nie jestem. A może to zaakceptować i zamiast marudzić, polubić to wszystko? Nie wiem, nie czas na takie przemyślenia. Zajrzałem do paczki i zacząłem wyciągać ubrania. Znając moje dzisiejsze zajęcie nie zdziwiło mnie, że jest to ubiór francuskiej pokojówki. Na dnie leżało pudełko. Było 1/3 wielkości kartonu od butów bez żadnych napisów. Otwierając je myślałem, że się popłacze. W środku był bolec tzn metalowe urządzenie do masturbacji. Zrozumiałem aluzję mamy, która się uparła i po wczorajszym postanowiła mi to dać.
Zacząłem się ubierać. Na pierwszy ogień poszły kabaretkowe pończochy o małych oczkach oraz pas. Główną część ubrania stanowiły czarno-biały gorset, który był za mały na mój doczepiany biust oraz spódniczka z jakimiś falbankami i tiulem pod spodem. Do tego zamszowe dość wysokie szpilki również koloru czarnego. Po ubraniu się i przejrzeniu w lustrze zauważyłem że po raz kolejny spódniczka jest idealna na długość tylko gdy stoję. Chcąc już schodzić na dół, by zawiązać gorset itp zrozumiałem że nie mam majtek. Uznałem to za przeoczenie mamy które zaraz się rozwiąże.
Zszedłem na parter.
- O jesteś wreszcie zjedz śniadanie a ja zawiąże gorset.
- Umm chyba o czymś zapomniałaś.
- O czym?
- A jakieś majtki?
- Ale nie są tobie potrzebne. U Anetki jest ciepło i w ogóle.
- No ... ale to majtki.
- I tak nikt nie widzi czy masz je, czy nie. Siadaj i nie marudź.
Posłusznie usiadłem przed moją mamą, która zaczęła porządnie sznurować tył mojego gorsetu. Kilka razy wnet zabrakło mi tchu, ale pod koniec wszystko się rozciągnęło. Efektem było ściśnięcie mojego biustu, który faktycznie był bardzo podkreślony. Peruka bez zmian wylądowała na mojej głowie jedynie makijaż zajął dłużej mojej mamie. Było to spowodowane tym ze był mocny. Oczy ciemne z wyraźną linią, podkład z rozświetlaczem i pudrem dał porządną warstwę tapety, której zakończeniem były ciemnoczerwone usta.
*
Po przebiciu się przez zakorkowane miasto zajechaliśmy autem przed dom na skraju miasta. Cała posesja była otoczona czarnym metalowym płotem z artystycznie powyginanymi żebrami. Był on poniekąd zatopiony w rzędzie ciasno rosnących pięciu, sześciu metrowych iglastych krzewów. Jedynym momentem, który nie blokował widoku przed wścibskimi było wycięcie na bramkę. Była ona barierą, po której przekroczeniu przechodziło się na chodniczek ułożony z szarych i piaskowych kamiennych sześcianów. Dom był duży, dominował biały kolor fasady przerywany przez gołe ciemne drewniane belki. Żeby dostać się do środka trzeba było najpierw wejść na taras zrobiony z tego samego konstrukcyjnego drewna. Przed głównymi drzwiami stała moja wychowawczyni. Czterdziestoletnia mężatka pracująca w szkole jako polonistka oraz piastująca posadę wicedyrektora. Rzadko się denerwowała a nasze relacje były neutralne.
- Anetko! Witaj! - powiedziała głośno moja mama, idąc po kolorowym chodniku
- Dzień dobry Magdaleno. Zapraszam do środka.
Weszliśmy do ciemnego przedpokoju. Pomieszczenie, jak i dalsze ściany były koloru pomarańczowego. Już od drzwi można było poczuć, że jest to dom porządnych ludzi. Z pokoju wyglądały zabytkowe meble, których spokój zakłócało tykanie dużego zegara z wahadłem. Posadzką był kremowy gładki kamień komponujący się ze ścianami. Naprzeciw nas stanęła drobna kobieta zawinięta w rozciągnięte wełniane okrycie. Najbardziej charakterystyczną rzeczą była prawa ręka wisząca na biało niebieskim temblaku.
- Rozbierzcie się, proszę.
- Nie nie, ja tylko chciałam odstawić Lenkę i muszę zmykać.
- Rozumiem, co do rozliczenia to się jeszcze skontaktujemy czy to będzie jednorazowe, czy w formie abonamentu.
- Nie ma sprawy, mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Teraz zmykam buziaczki.
Ciężkie drzwi zamknęły się za mamą. Stałem naprzeciw mojej wychowawczyni i nie wiedziałem co zrobić. Postanowiłem przerwać ciszę i zacząłem się rozbierać. Zdjąłem płaszcz i zabierając się za buty zostałem zatrzymany.
- Nie nie, buty zostaw ładne są. - powiedziała z uśmiechem - Zapraszam do kuchni.
Stukaniem obcasów ruszyłem za kobietą. Parę kroków prosto oraz skręcenie w prawo sprawiło, że znaleźliśmy się w kuchni. Znowu ciemne drewno i antyczne szafki. Z monotonii kolorów wybijała się tylko wysoka szara lodówka, zlew i czarna płyta indukcyjna.
- Cóż Leno jak widzisz nie jestem w stanie zrobić za dużo w domu sama a sylwester tuż tuż dlatego jesteś mi potrzebna.
- Rozumiem proszę Pani
- Tak patrząc na Ciebie podoba mi się ta zmiana. Z dobrych wiadomości nie musisz się przejmować szkołą.
- Jak mam to rozumieć?
- Wiesz... Pewien Paweł miał paskudny wypadek w górach. Liczne złamania co skutkuje długą rehabilitacja i niemożnością chodzenia do szkoły. A chyba ty jesteś nowa w mieście i musisz znaleźć sobie szkołę dlatego jako wicedyrektor zadbam o to byś mogła od początku d**giego semestru chodzić do nas.
- Coo!? Jak to miałem wypadek. To nie źle sobie to ukartowałyście moim kosztem. Zobaczysz ludzie się nie dadzą na to nabrać! Haa! I co wtedy?! - moje pokrzykiwania przerwał lekki, ale dosadny liść w twarz.
- Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu. Po d**gie jestem wicedyrektorem więc prawo to ja a po trzecie... Ludzie nie dadzą się na to nabrać to, co wtedy? Wszyscy zobaczą, że Paweł lubi damskie ciuszki. Co wtedy?
Zrozumiałem, że mają mnie bardziej niż myślałem. Na pewno nie był to spontaniczny pomysł Magdy i Krystyny planowały to od dłuższego czasu. Ile jeszcze osób jeszcze jest w to zaangażowane? Co jeszcze mnie może spotkać?
- ... zrozumiałaś? - głos Anety wyrwał mnie z rozpaczliwych rozmyślań.
- Yyyy mogłaby Pani powtórzyć? Proszę.
- Ugh! Dziewucho, słuchaj mnie uważnie albo znów przejdziemy do rękoczynów. Daje tobie ostatnie ostrzeżenie zrozumiałaś?
- Tak proszę Pani.
- Do twoich obowiązków należy sprzątanie, dom jest duży więc z tą ręką nic nie zrobię. Ponadto, jeżeli będziesz w czymś potrzebna zawołam Cię więc rzucasz aktualną czynność i przychodzisz do mnie. Kuchnie możesz zostawić mnie, ponieważ daje sobie sama świetnie radę z gotowaniem. Jakieś pytania? Nie, to świetnie zacznij od odkurzania góry. Drewniane schody zaprowadziły mnie na piętro. Korytarz był pokryty panelami, na których leżał owalny dywanik. Tuż obok znajdował się odkurzacz wpięty już do gniazdka. W każdym z pokoi była inna wykładzina dla przykładu sypialnia była wyłożona miękkim dywanem a gabinet Pani wicedyrektor szorstką i ciemną jakby wycieraczką. Po drodze zbierałem ubrania do prania czy układałem rzeczy wedle zarządzeń. Od czasu do czasu sprzątanie przerywał rozkaz bym pomógł w kuchni potrzymać coś, otworzyć, zamieszać. Czas upływał w monotonii zadań aż do domu wszedł mężczyzna. Był to mąż Pani Anety Tomasz.
- Oooo witaj kochanie - podeszła uściskać go kobieta.
- Hej hej - przytulił ją.
- Jesteś głodny?
- Nie za bardzo. - odpowiedział zdejmując buty. Był wieku zbliżony do mojej wychowawczyni. Wysoki chudawy lekko siwiejący mężczyzna z dłuższym zarostem. Po stroju można było stwierdzić, że pracuje w jakimś biurze.
- A to kto?
- Aaa to mój drogi jest Lena. Widzisz nie jestem w stanie sama ogarniać domu dlatego mamy taką oto służkę.
- Witam Tomasz - wyciągnął rękę w moją stronę
- Lena - odpowiedziałem lekkim uściskiem dłoni
Cała sytuacja zakończyła się pójściem Pana domu na piętro do łazienki a mnie wrócenie do obowiązków. Czas znowu mijał, na dworze robiło się coraz ciemniej a ja zacząłem myśleć, kiedy przyjedzie po mnie mama. Przecierając lustro w przedpokoju zostałem zawołany do salonu gdzie znajdowali się gospodarze. Aneta siedziała na fotelu mając nogę na nogę, Tomek wygodnie rozsiadł się na ciemnoczerwonej skórzanej sofie bliżej żony. Zaprosili mnie żebym usiadł na sofie obok mężczyzny.
- Leno świetnie się dziś spisałaś
- Dziękuje Pani
- Jednak mam dla Ciebie jeszcze jedno zadanie, a raczej nagrodę
- To znaczy?
- Jak widzisz nie jestem zdolna do wielu rzeczy przez tę rękę a mój Tomeczek niestety przez to cierpi dlatego pomożesz mu.
- Cooo?!- krzyknąłem
- Choć, nie bój się mała.- Tomek złapał mnie za kolano przyciągając do siebie. - pójdziemy na górę i szybko załatwimy sprawę.
- O nie nie zostaniecie tu! Chcę to zobaczyć, wiedzieć że mój mąż był dobrze zaspokojony. - wtrąciła się Aneta
- Puść mnie! Wychodzę stąd! - pociągnąłem nogę rozdzierając trochę swoje kabaretki.
Natychmiast d**gą ręką złapał mnie za kark i usadził na podłogę przed sobą. Stało się to na tyle szybko i mocno, że lekko mnie przyćmiło. W tym czasie rozpiął rozporek wyciągając przyrodzenie. Poprawił się na kanapie jedną ręką gniotąc krocze d**gą poprawiać mi włosy zarzucając je na plecy.
- No dalej Lenko, na co czekasz? - zapytała Aneta - chyba nie chcesz mieć problemów w szkole?
Szybkim rachunkiem doszedłem do wniosku, że to tutaj zostanie między nami a w szkole jednak szybko rozchodzą się plotki. Biorąc głęboki oddech zdecydowałem. Zbliżyłem ciemnoczerwone usta do jego członka. Nie wiedziałem co robić tak na prawdę, ponieważ nigdy nie interesowało mnie to z pozycji kobiety. Postanowiłem zamknąć oczy i wystawić język. Starałem się sobie wyobrazić coś innego, by to jakoś poszło, ale lody na patyku i oczywiste skojarzenie. Zakręciłem językiem wokół główki słysząc jego wdech i czując reakcje ciała zrozumiałem że zadziałało. Poszedłem o krok dalej czubkami warg objąłem czubek powoli kierując się ku górze, by znów oblizać główkę. Małymi zmienionymi trikami bawiłem się jego penisem wymyślając co rusz nowe sposoby kręcenia i stymulowania jego kutasa. Zacząłem obejmować ustami coraz większą część mrucząc przy tym i wzdychając niczym kobieta z pornoli.
- Dobra czas kończyć zabawę suczko.
Wraz z tymi słowami obie ręce Tomka znalazły się na mojej głowie. Docisnął mnie aż do podstawy penisa. Problem polegał w tym, że był on obrzmiały od mojej zabawy i jego koniec dochodził mi do migdałów. Sesje dociskania mojej głowy trwały po 10-15 sekund. W tym czasie brakowało mi tlenu a moje gardło zaciskając się i ruszając bardzo pieściło całego penisa Tomka. Dławiąc zacząłem płakać rozmazując sobie makijaż. Jego penis był cały czerwony od szminki a moja twarz sina od braku tlenu. Sapał coraz głośniej, dociskał coraz mocnej aż poczułem uderzenie w środku krtani i rozlanie po przełyku sugerujące orgazm z automatycznym połykiem. Upadłem na podłogę próbując nabrać pierwszy raz dobrze powietrza od kilku minut. Tomek ledwo wstał z sofy i skierował się do łazienki. Leżąc powoli dochodziłem do siebie, gdy odezwała się Aneta.
- Leno, świetnie się spisałaś.
*
Zbliżał się czas powrotu do szkoły. Okazało się, jednak że wbrew wcześniejszym ustaleniom nie wrócę do mojej wcześniejszej klasy, a nawet szkoły. Aneta znalazła korzystniejszy etat wciąż jako wicedyrektor, ale w innej placówce. Powiedziała o tym mojej mamie, która bez zawahania postanowiła mnie do niej zapisać. Od dziś stałem się uczennicą żeńskiej szkoły. Od mojej już byłej wychowawczyni wiedziałem jak to będzie. Wyglądać tzn. Jak sama nazwa wskazuje chodzą do niej tylko dziewczęta. Zajęcia odbywają się normalnie jak w pospolitej szkole. Prócz zwykłych przedmiotów są dodatkowe warsztaty coś jak zajęcia praktyczne w technikach czy zawodówkach. Polegają one na nauce chodzenia, zachowania, tańca towarzyskiego itp, czyli same "pożyteczne" rzeczy dla kobiety wchodzącej w dorosłe życie. Magda uznała, że oczywiście mi też to się przyda wiec idealnie, że się przeniosłem. Jedynym plusem powrotu do szkoły było to, że nie będę w stanie robić wszystkich pomysłów mojej matki. Od pracy w tym cholernym butiku czy powrotu do domu Anety. W szkole tak naprawdę byłem bezpieczny.
Nadszedł poniedziałek. W moim nowym planie lekcji pierwsze zajęcia zaczynały się o 9:15, miałem zatem dużo czasu na przygotowania. Pomimo wprawy najwięcej czasu zabierało mi dokładne golenie całego ciała oraz doklejenie biustu. Szybkie spojrzenie zza okno wytyczyło kryteria mojego dzisiejszego ubioru. Było w czym wybierać, ponieważ codziennie Magda kupowała i wkładała do szaf nowe w zamian zabierając "stare" męskie ciuchy. Byłem sam w domu dlatego nikt nie dyktował mi co mam ubrać. Podstawą jest bielizna, ale tutaj bez zaskoczenia, czarna oczywiście góra zrobiona z siatki oraz stringi. Zaskoczony pośród pończoch znalazłem rajstopy. Jasnoszare z grubszą częścią do kolana imitującą zakolanówki. Nigdy nie sądziłem, że ucieszę się na widok rajstop. Czas uciekał więc zamiast bawić się w dobieranie spódniczki do jakiejś koszuli postawiłem na sukienkę. Była dosyć gruba i ciężka niczym z wełny, ale z niej nie była. Na długości sięgała do połowy uda odsłaniając całe ramiona. Zszedłem do kuchni w celu zjedzenia czegoś, ale stres, który towarzyszył mi za bardzo ściskał żołądek. Zdjąłem z manekina moją miodową perukę. Była uczesana z grzywką na bok więc wystarczyło ją założyć aż końcówki włosów dotknęły moich łopatek. Ostatnią czynnością był makijaż. W przeciwieństwie do mamy nie miałem w ogóle takich zdolności dlatego całość sprowadziłem do blado brązowych cieni na powieki oraz jasnoróżowej pomadki na usta. Czarne zamszowe botki na obcasie, płaszcz i duża skórzana torba zamiast plecaka na książki.
*
Do szkoły dotarłem na piechotę. Przed wyjściem jeszcze szybkie przejrzenie się w ekranie telefonu i wszedłem do środka. Budynek był nowy jak pewnie sama szkoła, ponieważ nic wcześniej o niej nie słyszałem. W środku dominowały pastelowe kolory i względna cisza. Pomimo że po korytarzach przemieszczały się same dziewczyny to można było słyszeć swoje myśli. Nikt nie biegał, nie krzyczał czy się głośno śmiał. Pierwszymi zajęciami była geografia z Panią Agnieszką. Stałem na uboczu korytarzu obserwując moją nową klasę. Chwilę po dzwonku kończącym przerwę otworzyły się drzwi do sali i wszyscy razem ze mną weszli do środka. Przykułem kilka spojżeń, ale większość osób była zajęta rozmowami czy rozpakowywaniem się. W pomieszczeniu znajdowały się trzy rzędy ławek. Na moje szczęście w środkowym rzędzie na końcu była pusta ławka. Nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność aż dojechała do mnie.
- Lena Skand?
- Jestem - cicho odpowiedziałem
- Zostań po lekcji. - przyjaźnie podkreśliła
Geografia jak geografia, podział na religie, kraje, kontynenty itd. Całą ciężką otoczkę bezużytecznej wiedzy przerwał ostry dźwięk dzwonka. Wszyscy się poderwali odzyskując energię i chęć do życia. Nie spieszyło mi się do wyjścia, ponieważ wiedziałem, że czeka na mnie nauczycielka. Ostatnia osoba zamknęła drzwi i zostaliśmy sami. Podszedłem do biurka stojącego pod jeszcze niezmazaną tablicą.
Kobieta wyglądała bardzo elegancko. Szara garsonka w zestawie ze spódnicą do kolana. Cieliste rajstopy chowające się w czarnych wypolerowanych butach na szerokim obcasie. Jej twarz zdobiły dosyć szerokie okulary koloru brązowego zlewający się z jej włosami zapiętymi w bardzo ściśnięty kok.
- Tak więc witam serdecznie jeszcze raz w mojej klasie. Jestem Agnieszka Kort przez najbliższe kilka lat będę twoją wychowawczynią oraz nauczycielką geografii.
- Bardzo mi miło.
- Pani Wicedyrektor Kubicka uprzedziła nas, że dołączysz do nas, a jaki jest powód twoich przenosin?
- Ymmmm... bo jaa... przeprowadziłam się - pierwsza rzecz, która wpadła mi do głowy.
- No tak.. rodzice nie zawsze o wszystkim myślą.
Dalsza rozmowa opierała się na omówieniu zasad, planu i luźnych pogadankach. Na koniec dowiedziałem się, że następnej lekcji nie ma. Gdy w końcu wyszedłem z sali okazało się ze przerwa już się skończyła. Odczułem potrzebe wysikania się dlatego moim celem była toaleta. Tym razem jednak była ona damska. Różniła się nieco od męskiej, chociażby płytkami. W męskiej były one niebiesko zielone. U kobiet jasny i ciepła pomarańcza. Niepewnie wszedłem do środka sprawdzając, czy nikogo nie ma. Pomieszczenie było puste, jak i trzy kabiny w środku. Wybrałem jedną i powstał kolejny problem. Nie będę w stanie celować przez pas cnoty jednocześnie mieć opuszczone rajstopy i podciągniętą wysoko sukienkę. Na dodatek biust ograniczał mi widok. Niechętnie, ale uznałem, że od dziś muszę sikać na siedząco. Kolejne upokorzenie ze strony mojej matki. Nagle usłyszałem dwa głosy wchodzące do łazienki. Trochę speszony zdałem sobie sprawę, że i tak nikt mnie nie rozpozna więc dokończę i wyjdę jak zwykła dziewczyna.
- Ty widziałaś tą Lenę?
- Weź otwórz okno i daj jednego
- Kurcze paczka się kończy będę musiała kupić.
- To się złożymy.
- Kim ona w ogóle jest? Znasz ją?
- Nie! Szukałam na Facebooku, Instagramie wszędzie i jej nie ma.
- To, co z nią zrobimy?
- Spokojnie wyniesie się stąd szybciej niż przyszła.
Rozmowa ustała, jeszcze kilka zaciągnięć się papierosem i dziewczyny wyszły z toalety. Byłem wystraszony, ponieważ ktoś jest na mnie cięty z jakiegoś powodu i nie brzmiała jak by chciała mnie tylko zwyzywać. Po cichu wyszedłem z kabiny i już dochodząc do wyjścia w futrynie stanęła dziewczyna. Jasne blond włosy dłuższe od moich. Ubrana w spódniczkę w kratę i bladoniebieską koszulę zapiętą pod szyję. Patrzyła na mnie bardzo wrogo, po czym krzyknęła na korytarz imię "Kasia". Agresywnym krokiem weszła do łazienki popychając mnie oburącz na ścianę. Nie byłem na to przygotowany dlatego upadłem oszołomiony. Nade mną ujrzałem dwie dziewczyny, które kojarzyłem z mojej nowej klasy. Blondynka schyliła się mierząc mnie wzrokiem.
- I co ty sobie szmato myślisz?! Że kim ty tu jesteś?
- Ale nie wiem o co tobie chodzi?
- Pfff idiotkę udaję - parsknęła stojąca trochę dalej ciemna dziewczyna z kręconymi włosami.
- Jak to nie wiesz? Konkurencje mi robisz! Wszyscy od razu zwrócili na ciebie uwagę. Ja tutaj rządzę rozumiesz? To za mną mają latać nie za tobą!
- Ale co ja za to mogę, że inni patrzą
- Zobacz jak pyskuje do Ciebie - znów wtrąciła się d**ga uczennica
- Właśnie! Do mnie! A wiesz kim ja dla Ciebie jestem? Królową, Boginią Julią a ty nędzą sługą, która musi poprosić mnie czy ktokolwiek może na ciebie spojrzeć!
- Dobrze
Dostałem strzał w policzek.
- Mam powtórzyć kim dla Ciebie jestem?
- Dobrze.... Moja królowo.
- No i świetnie a teraz na dowód twojej przynależności całuj mnie w stopy.
Z pozycji leżącej przesunąłem się, by klęknąć na kolana. Przed twarzą ukazała się stopa w balerinie w cielistych rajstopach. Zdjąłem buta, gdy nagle przyjaciółka Julii krzyknęła.
- Zobacz! - pokazała palcem na prawą bosą stopę. Od między trzecim a czwartym palcem w górę nogi zaczęło rozchodzić się oczko.
- Ty szmato! - kopnęła mnie w twarz - Powinnaś mi służyć, a nie niszczyć mi rzeczy!
Oczywiście oczko nie było moją sprawką, ale i tak dostałem dwa liście na twarz. Bogini zamknęła drzwi, po czym ściągnęła d**gą balerinkę. Kilkoma prostymi ruchami zsunęła rajstopy i zwijając je podeszła do mnie.
- Skoro się tobie tak podobają to weź sobie - wcisnęła mi je głęboko w usta.
Nagle w wejściu do łazienki stanęła Aneta. Obie dziewczyny wystraszone odwróciły się w kierunku nieznanej osoby.
- Co tu się dzieje?!
- Ymm a kim Pani jest?
- Jestem Pani Kubicka. Wasza nowa wicedyrektor i widzę, że muszę z wami poważnie porozmawiać o zachowaniu wobec innych uczennic. Zapraszam do mojego gabinetu.
Dziewczyny zwiesiły głowy i ruszyły równym krokiem przed kobietą. Zostałem sam w szoku, że zostałem uratowany i to jeszcze przez Anetę. Chwilę mi zajęło pozbieranie myśli. Wyjąłem rajstopy z ust i wyrzuciłem do śmieci. Ich słony smak przeniknął mi język i pomimo że płukałem usta kilka razy ani trochę nie osłabł. Do końca lekcji nie widziałem już dziewczyn i nie wiedziałem, czy dadzą mi spokój, czy jutrzejszego dnia dopadną mnie szybciej, skuteczniej i bez światków.
Po południu siedząc w swoim pokoju odrabiałem lekcje. Skupienie nad kolejną kartką zadań przerwało pukanie do drzwi. Weszła przez nie moja mama trzymając znów jakąś papierową torbę z ciuchami. Pakunek odłożyła obok szuflad i zbliżyła się do mojego biurka.
- Daj plan muszę dopisać kilka nowych zajęć na które będziesz chodziła z polecenia Anetki. A jak w ogóle dzisiejszy dzień?
- Nic nadzwyczajengo szkoła jak szkoła tylko same kobiety. - odpowiedziałem sciągająć papierową karteczkę z rozpiską wiszącą na korkowej tablicy.
- Dobrze to te zajęcia są we wtorek, czyli jutro i w środę. Jedne są z twoją wychowawczynią a d**gie z wicedyrektorką, ale szczegółów nie znam.
- Co tam mamo przyniosłaś - spojżałem na papierową torbę.
- Aaa no tak rozbieraj się. - wskazała ręką na mnie.
Wiedziałem, że znów będą przebieranki, ale nie miałem ochoty stawiać sprzeciwu. Dziś już wystarczająco zostałem sponiewierany. Siedziałem nagi oczekując aż kobieta w końcu zacznie mówić co nowego kupiła.
- Wtorek środa oraz czwartek są dniami w których musisz nosić mundurek. Jest to wymagane w innym przypadku szybko obniżą tobie ocene z zachowania.
Cały uniform składał się z krótka czarna spódniczka w białą cienką kratę. Górą była biała zwykła koszula bez dekoltu z dość sztywnym kołnierzykiem. Na to narzucało się czarną marynarkę obszytą na krańcach grubą białą nicią. Na lewej klapie został wyszyty herb szkoły. Jako dodatek był czarny rzemykowy choker ze złotymi agletami. Na polecenie Magdy założyłem wszystko by sprawdzić jak wyglądam. Oczywiście długość spódniczki znów była krytyczna. Wystarczyłoby lekko się schylić i wszyscy widzą co mam pod nią.
- Buty oraz rajstopy są dowolne dlatego nie krępuj się mogą to być kabaretki czy nawet białe pończochy. Pytałam się i nie widzieli przeciwwskazań. Ważne, żeby była to czerń albo biel. Dobra a teraz ściągaj, bo pognieciesz.
*
Poranek następnego dnia wyglądał tak jak poprzedni. Golenie, doklejanie biustu, ubieranie, ale tym razem w mundurek z kabaretkowymi pończochami na pasie. Po przyjściu do szkoły ostrożnie chodziłem po korytarzach z obawy przed Julią jednak od wczoraj zapadła się pod ziemię. Może i to dobrze? Tylko jeszcze dodatkowych powalonych kobiet mi brakuje. Wystarczy mi to co przeżyłem dotychczas.
Ostatnimi zajęciami były dodatkowe warsztaty z Anetą. Chwilę po dzwonku otworzyły się drzwi od jej gabinetu i wszedłem do środka. Pomieszczenie było dosyć ciemne. Ciężkę brązowe meble były zatopione w miękkim ciemnym dywanie. Okna pół odsłonięte wielkimi zasłonami, które nie przepuszczają światła. W centrum pokoju stało biurko z krzesłami po przeciwnych stronach. Siedzenie wicedyrektorki było dużym skórzanym fotelem a jej petenta zwykłym krzesłem. Ostatnim elementem był wielki regał na książki zasłaniający całą ścianę za oparciem fotela.
- Witam Cię Leno na dzisiejszych zajęciach. Są one bardzo ważne ponieważ robią z ciebie prawdziwą kobietę. - uśmiechnęłą się - Dzisiejsze zajęcia będą trwały krótko ponieważ są pierwszymi oraz musisz pojechać ze swoją mamą załatwić pewną sprawę. Nie przedłużając wstań proszę i połóż ręce na biurko.
Posłusznie zrobiłem to o co poprosiła. W tym czasie podeszła do swojego dużego regału szukając czegoś i mamrocząc pod nosem. Gdy już w końcu znalazła wróciła z czarnym matowym pudełeczkiem. Stanęła za mną i podciągnęła spódniczkę.
- Jako kobieta powinnaś dobrze wypełniać swoje obowiązki. Jednakże twoja dupcia jest nieprzystosowana do tego dlatego te zajęcia są po to by zmienić ten stan rzeczy. Od dziś zaczynamy trenować tym o to korkiem.
W ręku trzymała srebrne lśniące urządzenie w kształcie kropli zakończonej czerwonym kryształkiem.
- Jest to pierwszy poziom w czasie będziemy zmieniać długość i średnice. Mmmm ale dupcia - strzeliła mnie dwa razy w pośladek - Teraz się rozluźnij i czerp przyjemność.
Odsunęła pasek od stringów na bok i palcem zaczęła jeździć wokoło mojego odbytu. Drażniła go, szczypała i przystawiała zimny metal. Po kilku badawczych ruchach bez uprzedzenia wepchnęła cały korek do środka. Było to dla mnie bolesne i na tyle niespodziewane, że pisnąłem.
- Uuuu komuś chyba się podoba. Ale muszę przyznać ciasna to ty jesteś Lenko. Noś go cały czas, wyrywkowo będę Cię sprawdzać, bo pamiętaj to dopiero pierwszy poziom. Niestety nie możemy się dalej bawić, ale za tydzień postaram się przygotować coś specjalnego.
Bez słowa się wyprostowałem. Znałem już to uczucie od pamiętnego dnia w sklepie, gdy to Kamila takie coś mi zrobiła. Powoli schyliłem się po torbę i sztywnym krokiem wyszedłem z gabinetu w kierunku auta mojej mamy. Gdy usiadłem korek jeszcze bardziej się wbił pod ciężarem mojego ciała. Zrobiło mi się gorąco.
- Słuchaj Lenko mamy problem. By chodzić do tej szkoły musisz mieć papier od ginekologa a tego nie da się przeskoczyć dlatego jedziemy teraz coś wykombinować.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





K0oma

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach