Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wiktoria i Julia

#Futro #Fetysz 

 

   Większość zięciów nienawidzi swoje teściowe. A ja swoją kocham. Bo jak nie można kochać osoby, z którą regularnie można uprawiać seks i która nie ma żadnego tabu? Tak, dobrze słyszeliście, sypiam z własną teściową. A co na to jej córka? Sypia razem z nami...

   Ale zacznijmy od początku czyli studniówki, którą miałem kilka dobrych lat temu. W ogólniaku nie byłem jakimś don juanem, ale swoją dziewczynę miałem. Dorota nie była niesamowitą pięknością, ot, zwyczajna mysia blondynka, której piersi dopiero zaczynały być czymś więcej niż małymi pączkami. Ale na szczęście nie była wstydliwa, zabawy ręczne czy obopólny oral to był nasz chleb codzienny. Szykowaliśmy się też by wspólnie stracić dziewictwo, ale zawsze coś nam przeszkadzało w osiągnięciu upragnionego celu. 

   Ale tak się złożyło, że na studniówkę nie mieliśmy iść razem. Dlaczego? Wystarczyło, że przyszedłem na miejsce naszego spotkania 30 minut wcześniej. I co zobaczyłem? Opartego o ścianę mojego najlepszego przyjaciela, z zamkniętymi oczami i głupim wyrazem twarzy. A przed nim klęczała Dorota. 

   Najpierw nie zrozumiałem co się dzieje, ale regularnie ruchy jej głowy szybko dały mi odpowiedź. Ta suka mu obciągała! I to jak! Wydawała takie odgłosy jak gdyby się dusiła. Charczała i krztusiła się, robiąc głębokie gardło. 

- O tak maleńka, bierz pana Pytonga całego. Tak jak lubisz… 

   Aż dziwne, że na te słowa nie wybiegłem i ich nie zabiłem. Ale stałem jak skamieniały. Dorota przyspieszyła, co przyniosło natychmiastowe skutki. Były już przyjaciel drgnął i złapał ją za głowę, a ta zagulgotała. Spuścił się w jej ustach, a ona wszystko połknęła! Mi nigdy nie połykała… 

   I to wcale nie był koniec. Bo Dorota wstała z klęczek i zaczęła rozpinać spodnie!

- Tylko pamiętaj, w dupkę. - rzekła, odwracając się. - Nie chce jeszcze tracić dziewictwa… 

   Już prawie zaczęli kolejny numerek, gdy odzyskałem władzę w ciele. Głośno chrząknąłem, ujawniając się. Zastygli, ona z wypiętą dupą, on ze swoim panem Pytongiem w ręce. 

- Nie przeszkadzajcie sobie. - rzekłem słabo. - Ja już sobie pójdę… 

   Odwróciłem się i odszedłem. Po chwili Dorota mnie dopędziła. 

- To nie jest tak jak myślisz… - zaczęła. 

- Spierdalaj! - warknąłem.

   O dziwo, to wystarczyło. Nigdy więcej się do niej nie odezwałem, mimo że parę razy dzwoniła. Rodzice byli zdziwieni naszym rozstaniem, ale kiedy im powiedziałem co się stało, to odpuścili próby godzenia. Byłem sam, a termin studniówki zbliżał się nieubłaganie. 

 

   Mówiąc prawdę, w ogóle nie chciałem iść na ten cholerny bal. Ale tydzień przed nim dostałem specjalną propozycję. Od koleżanki z klasy, Wiktorii. Ona też nie miała z kim iść na studniówkę. Może przybliżę tutaj fakt, że Wiki była, delikatnie mówiąc, trochę przy kości. No dobra, nie będę owijać w bawełnę, po prostu była gruba i mało kto się nią interesował. 

   A tak naprawdę to wcale nie była taka zła. Bardzo duży biust, kształtna twarz i długie, blond włosy. Miły głos i dobry humor. Nie była też opanowana przez szał kupowania kosmetyków czy ubrań, jak reszta dziewczyn w jej wieku. Mówiła, że zbiera na inne rzeczy, ale nigdy nie zdradziła na jakie. Miała dobre oceny, wiem, bo parę razy pozwoliła mi ściągać zadania domowe. 

   Ciekawie się ubierała. Lubiła sweterki i futrzane elementy. W zimie nosiła kożuszek z futerkiem, na wiosnę parki czy kurtki z futrzanym kapturem i mankietami, a nawet w ciepłe dni na bluzce musiała dyndać się przypinka z puszystą kulką, którą często dotykała. 

   Propozycję otrzymałem po szkole, gdy akurat się złożyło, że wracaliśmy grupką do domu. Koledzy i koleżanki powoli odrywali się od grupy, aż zostaliśmy sami. 

- Słuchaj… - zaczęła nieśmiało. - Masz z kim iść na studniówkę? 

- Nie. - odpowiedziałem krótko. 

- Może pójdziemy razem? 

   Popatrzyłem na nią jak na Godzillę. Że co? Ja mam iść z tym grubasem? Żeby wszyscy mówili, że nie miałem innej opcji? Szybciej zostanę w domu. 

- Jeśli pójdziesz ze mną, to nie pożałujesz. Po balu pojedziemy do mojego domu, a tam będziesz mnie mógł zerżnąć w każdy otworek, w każdej pozycji jaką sobie wybierzesz i ile razy będziesz chciał. Bez gumki. I to nie wszystko co mogę ci zaoferować... Jak ci się podoba moja propozycja? 

   Musiałem mrugnąć kilka razy, by dotarło do mnie to, co zaproponowała. Prawdziwy seks w każdej pozycji. Seks, a nie jakaś tam gra wstępna. I bez prezerwatyw! 

- Nie wierzysz mi? - tak zinterpretowała moje milczenie. - Mogę teraz dać ci przedsmak naszego spotkania. Chcesz loda? 

   Nie czekając na moją zgodę, wciągnęła mnie w najbliższą bramę. Rozpięła mi rozporek i wsunęła dłoń do środka. Po chwili sztywniejący penis już był na zewnątrz. 

- Jak ładnie rośnie. - stwierdziła, delikatnie masując. 

   Po chwili już był twardy jak ze stali. I Wiktoria klęknęła. Tego dnia nosiła futrzaną parkę i, gdy złapała mnie za ptaszka, to poczułem miły dotyk futrzanych mankietów. Uczucie było niesamowite, jednocześnie słabe, ale i silne. 

   Po chwili poczułem miłe ciepło, to główka penisa znalazła się w ustach blondynki. I wtedy ona ruszyła. 

  Jęknąłem cicho z ogromnej ilości doznań. Futro na korzeniu, wilgoć jej ust i powolne ruchy ręką. To dopiero był oral, nie to co robiła Dorota. 

   Przypomniała mi się była dziewczyna. Teraz byłem w prawie tej samej sytuacji. Ale Wiktoria wcale nie musiała brać głęboko w gardło, wiedziała jak sprawiać przyjemność facetowi ustami i rękami. A futrzane mankiety jeszcze bardziej ułatwiały jej zadanie. 

   Dwa dni nie robiłem sobie dobrze, dlatego wystarczyły zaledwie dwie minuty takiej zabawy bym poczuł, że dochodzę. 

   Nie musiałem łapać Wiki za głowę, nie miała najmniejszego zamiaru wyjmować go z ust, mimo że palcami czuła jak skurcze jąder wyrzucają z siebie pierwsze plemniki. Zwolniła tylko tempo, choć już nic nie mogło powstrzymać wybuchu. 

   Aż zadrgały mi nogi, gdy buchnąłem wprost na jej język. Blondynka od razu dostosowała tempo, bym akurat strzelał, gdy najsilniej odsłoni główkę i będzie ją mieć najgłębiej w ustach. 

   Fale przyjemności rozlały się pod całym ciele, gdy raz za razem częstowałem ją ogromnym wytryskiem. Jeszcze nigdy nie przeżyłem tak silnego orgazmu, ale muszę przyznać, nikt nigdy nie zrobił mi takiego orala.

   Jednak nie połknęła ładunku. Poczekała aż skończę strzelać i wyjęła penisa spomiędzy warg. Energicznie wypluła nasienie na ziemię.

- Po studniówce połknę. - rzekła z uśmiechem. - To jak? Idziemy? 

   Oczywiście zgodziłem się na jej propozycję i po tygodniu wchodziśmy na halę sportową, tego wieczoru przemianowaną na balową. 

   Obok mnie szła całkowicie inna osoba. Prosty koński ogon zastąpiły delikatne loczki, opadające jej burzą na plecy. Delikatny makijaż podkreślał kolor jej oczu i kształt twarzy. Długie i workowate swetry zastąpiła piękna wiśniowa suknia wieczorowa z takim dekoltem, że jej wielkie piersi prawie wypadały. Na to wszystko zarzuciła krótkie, sztuczne futerko z czekoladowych norek. Od razu zapragnąłem by dotykała mnie tymi norkami. 

- Podoba ci się moje futerko? - zapytała, jak gdyby czytała mi w myślach. - W domu mam lepsze futra i z chęcią je dla ciebie ubiorę… 

  Wszystkie chłopaki gapiły się na Wiktorię jak wchodziliśmy na salę i kilku z nich chyłkiem wyszło, pewnie by sobie zwalić konia.

   Zabawa była przednia, Wiki nie odstępowała mnie na krok, mimo że dostała kilka propozycji zatańczenia z innymi. Kilka par pokłóciło się z tego powodu, a ja miałem to gdzieś, myślałem tylko o tym kiedy to wszystko się skończy i pojedziemy do niej.

   Nareszcie wypiliśmy ostatni kieliszek bezalkoholowego szampana i czas było się zbierać. Reszta sali wróci do domu, a ja pojadę na prawdziwą orgię. Już byłem pewny, chcę by moja towarzyszka nosiła dla mnie w łóżku futro. 

   Pomogłem ubrać Wiktorii jej krótkie futerko, przy tej czynności zmysłowo się o mnie otarła, a ja drżącym głosem zamówiłem taksówkę.

   W samochodzie nawet nie ukrywałem się ze swoim zamierzeniem, całkowicie otwarcie głaszcząc norki. Moje zainteresowanie bardzo się jej spodobało, uśmiechała się dowiedzieć mnie bardzo tajemniczo. 

   Na klatce schodowej poczułem, że moczę się coraz bardziej. Wizja wtargnięcia w mokrą szparkę Wiki w futrze powodowała, że nie mogłem myśleć o niczym innym. W głowie podwijałem jej suknię do góry i wchodziłem w jej wypięty tyłeczek, tuląc się do norek. Ciekawe jakie miała inne futra… 

   Ona doskonale wiedziała co sobie wyobrażam, krótkie futerko nie przysłaniało jej krągłych pośladków, wyraźnie widocznych w przylegającej sukni. Cicho przekręciła klucz w zamku i weszliśmy do jej mieszkania.

   Pierwsze co mnie przywitało to ciche buczenie z jednego z pokojów. Wiki zdjęła futro, powiesiła na haczyk obok panterki z kapturem i odwróciła się do mnie.

- Pójdę się przebrać. Jeśli chcesz się umyć, to łazienka jest tam. - i zniknęła w drugim pokoju, zamykając za sobą drzwi.

   Szybko umyłem ręce i twarz, doszło do tego czyszczenie ptaszka. I tak szybko pokryje się śluzem. Gdy skończyłem, to znów stanąłem w przedpokoju. Pogłaskałem panterkę, była jeszcze bardziej puszysta niż norki. Je też użyjemy… Buczenie nie ustało, a nawet zwiększyło się. Zainteresowany podszedłem do przymkniętych drzwi i popatrzyłem.

   Zdębiałem na widok tego co ujrzałem. Na łóżku leżała blondynka w wielkim, puszystym futrze z rudych lisów. Było o wiele na nią za duże i praktycznie tonęła w nim. Krótkie norki, które Wiktoria miała na studniówce po prostu nie umywały się do tych lisów. Gdyby blondynka stała pewnie sięgałyby jej do kostek, a w piękny, puszysty kołnierz mógłbym się wtulić jak dziecko.

   Jednak to nie było najlepsze, nieznajoma miała je rozpięte i teraz widziałem jeszcze lepsze rzeczy. Jej kształtne piersi, choć o wiele mniejsze niż u Wiktorii, były otoczone czarnym, koronkowym półstanikiem, który tylko podkreślał ich kształt i naprężenie stojących sutek. Nogi w koronkowych pończochach tego samego koloru były szeroko rozłożone, a w napuchniętą cipkę miarowo wsuwała i wysuwała różowy wibrator, który był źródłem tego buczenia. Cicho przy tym mruczała, widać było, że sprawia jej to niesamowitą przyjemność i nie zamierza przyspieszyć orgazmu.

   Ptaszek, który mi częściowo opadł, od razu usztywnił się maksymalnie. Chciałem poprawić go w spodniach, ale niefortunnie uderzyłem dłonią w drzwi. Kobieta momentalnie zareagowała, otwierając oczy i spoglądając na mnie. Zrobiłem się czerwony, ale ona zamiast krzyknąć lub mnie wyzwać, uśmiechnęła się i palcem pokazała, że mam się zbliżyć.

   Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Nim się zorientowałem, to blondynka usiadła na łóżku i rozpięła mi spodnie. Złapała fachowo penisa i sprawnym ruchem przejechała palcem po kanaliku, wypompowując śluz. Roztarła go na rowku między piersiami. Przysunęła się do mnie, tak że mój mały wsunął się pomiędzy dwie ciepłe kule. 

   Nie zdążyłem nawet pomyśleć co będzie dalej, gdy ścisnęła rękami piersi i ruszyła. Z moim ptaszkiem między jej skarbami!

   Aż mi oczy wyszły z orbit. Bo po raz pierwszy w życiu widziałem, że w taki sposób można dawać przyjemność. 

   Nieznajoma fachowo mnie obsługiwała, rytmicznie ruszając piersiami. Patrzyła mi też prosto w oczy z lekko kpiącym uśmiechem. 

   Ja tymczasem dotknąłem lisów. Miały długi i puszysty włos, idealny do dotyku. I chyba o nim mówiła Wiktoria, mówiąc że ma inne futra. Po prostu pożycza od tej pani, która masowała mnie swoim biustem bardzo fachowo. 

   I co to był za masaż. Po prostu boski. Nie chodziło tutaj o jakąś szczególną technikę, tylko futro. Czułem dotyk lisów na udach, a mogłem też je głaskać. To było tak przyjemne, że nie mogłem już wytrzymać. Naprężyłem się...

- Pięknie. - szepnęła właścicielka futra, gdy pierwsza struga białego płynu wytrysnęła z purpurowej główki - Na dekolt...

   Teraz to ja jęczałem, gdy tryskałem na szyję i piersi. Strzelałem wprost na dekolt, ale siła wystrzałów była tak duża, że rozpryskiwały się na boki, brudząc kołnierz lisów. Blondynce widać to nie przeszkadzało, kontynuowała wypompowywanie spermy. Zaczynałem już myśleć, że za chwilę zajmę miejsce wibratora, gdy ostry głos Wiktorii otrzeźwił mnie:

- Jak mogłaś! Obiecałaś, że najpierw będzie mój!

- Przepraszam Wiki. Ja naprawdę nie chciałam. - blondynka mimo tych słów wciąż trzymała ptaszka między piersiami i powoli nimi ruszała. - Ale on sam tutaj wszedł i widać było, że trzeba mu natychmiast pomóc.

- Zawsze tak mówisz.... - rzekła Wiktoria z wyrzutem.

- Ależ córciu. - "córciu?" - Teraz jest cały twój. Popatrz jak spryskał mi futerko, muszę to zaraz wyczyścić.

   Wstała i wyszła z pokoju, prawie zamiatając podłogę futrem. Popatrzyłem tęsknie za nią, ale po chwili o niej zapomniałem. Bo zobaczyłem Wiki. Miała na sobie taką samą bieliznę jak matka, pończochy, pasek, półstanik ledwo mieszczący jej ogromne piersi. I futro. Takie same jak matki, błyszczące lisy, do ziemi, z wielkim kołnierzem, tylko czarne. Ale te pasowały na nią idealnie.

- Jak widzę już poznałeś moją mamę, Julię. -  rzekła spokojnie, podchodząc do mnie. - Podoba ci się? Jak się dobrze sprawisz, to jej szparki też zakosztujesz...

   Pchnęła mnie na łóżko i, nie bawiąc się w grę wstępną, od razu mnie dosiadła. Poczułem poły futra na udach, a na penisie gorącą wilgoć jej ciasnego wnętrza. Widać nie tylko ja podkręciłem się po drodze ze studniówki...

   Widok, który fundowała ujeżdżająca mnie kochanka był niesamowity. Wiktoria cały czas była wyprostowana, tak że biust prezentował się wspaniale. Od razu odzyskałem wigor, Julia pozbawiła mnie tylko części sił, toteż dołączyłem do zabawy. Najpierw złapałem Wiki za piersi, po chwili przytuliłem się do nich i wielkiego kołnierza. Ssałem naprężone sutki, jednocześnie głaskałem puszyste lisy. Co za przyjemność! 

   Dziewczyna była strasznie podkręcona jeźdzcem. Skakała na mnie jak szalona, tak wysoko, że prawie z niej wychodziłem. A potem nabijała się na mnie głęboko. Czułem jak wąska, ciepła i wilgotna jest jej szparka. A zaraz będzie jeszcze bardziej mokra… 

   Pobyłem w Wiki zaledwie kilka minut, a już czułem, że zaraz skończę. Chciałem wyjść, ale Wiktoria mnie powstrzymała:

- Masz spuścić się we mnie. Żadnych strzałów na piersi czy brzuch. Masz mnie wypełnić swoją spermą, a potem to samo zrobisz mamie.

   Skoro tego żądała, to dlaczego miałem się stawiać? Padłem na łóżko, rozchyliłem pośladki kochanki i pozwoliłem by dokończyła dzieła.

   Buchnąłem głęboko. Wytrysk był tak samo wielki i przyjemny jak między piersiami Julii, obie damy potrafiły sprawiać przyjemność mężczyźnie. Zamknąłem oczy, ale nagle łóżko zaskrzypiało. Ktoś położył się obok. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem mamę Wiktorii. Wpatrywała się we mnie żarliwie, a ja ujrzałem że zmieniła futro. Tym razem miała srebrne lisy, były takie same jak te czarne na Wiki czy rude. Czyżby miały całą kolekcję futer? To również było na Julię o wiele za duże i nagle mnie olśniło. To nie matka miała te futra, wszystkie były kupione na córkę, a Julia po prostu tylko je pożyczała!

- Dobrze się spisał? - zapytała.

- Tak, mamo. Teraz jest twój.

- Czy Wiki obiecała ci, że jak pójdziesz z nią na studniówkę, to będziesz mógł ją przelecieć w każdej pozycji?

- Tak. - odparłem, przekręcając się na bok i dotknąłem nowe futro. - W każdy otworek.

- Ponieważ spisałeś się doskonale, możesz to samo zrobić ze mną. Traktuj jej słowa jak gdyby były moje.

- W każdy? - nagle przypomniał mi się wypięty tyłek Doroty. - A czy mogę wejść w pani pupę?

- Nie jestem żadna pani, mów mi Julio. Skoro powiedziałam w każdy, to również możesz wejść w mój tyłeczek i tam trysnąć. Wiki, przynieś żel.

   Wiktoria wstała, rzuciła ciężkie lisy na fotel i wyszła. Wróciła z tubką żelu i nowym futrem, po raz kolejny lisami, tym razem niebieskimi. Położyła się obok matki i nałożyła na palec odrobinę żelu. Paluszek zaś wsunęła w anus Julii. Ta czynność powtarzała kilkanaście razy, za każdym razem wsuwając go coraz głębiej i głębiej. 

- Starczy. - rzekła Julia. - Teraz nawilż mu ptaszka. Jak chcesz wejść? Na pieska? Klasycznie? Na boku?

- Klasycznie. - odparłem. - Chcę widzieć pa... twoje piersi przez cały czas.

   I tak się stało. Julia podniosła nogi do góry i maksymalnie je rozszerzyła, a Wiki złapała mnie za mokrego już ptaszka i przysunęła do węższej dziurki, teraz aż błyszczącej od żelu. I powoli wsunęła.

   Najpierw wtargnąłem tylko na dwa centymetry. Cofnąłem i pchnąłem ponownie. Teraz schowałem całą główkę w gorący i ciaśniutki otworek. Poczułem jakiś opór, blondynka jęknęła. Wycofałem ponownie i wsunąłem głębiej. Tym razem oporu nie było. Za każdym pchnięciem byłem coraz bardziej w pupie Julii, aż mnie parzyły ścianki, tak mocno mnie obejmowały. Byłem coraz głębiej i głębiej.

   Wreszcie byłem w niej cały. Matka oparła mi nogi na ramionach w pozycji kawaleryjskiej, a ja złapałem ją za piersi.

- I jak ci się podoba ciaśniejsza dziurka? - zapytała z uśmiechem na ustach. - Nie bój się, możesz przyspieszyć. Lubię anal… 

   Ruszyłem żwawiej. Zwiększyłem też głębokość pchnięć. I to był mój błąd. Futro, piękne kochanki, cudowne piersi i pierwszy raz w życiu seks analny spowodowały, że jęknąłem przeciągle i trysnąłem.

   Jednak wytrysk nie ostudził mojego zapału. Wciąż byłem w pupie Julii i, nie czekając na pozwolenie, znów ruszyłem. Blondynka pisnęła zaskoczona.

- Chcesz znowu tam skończyć? - zapytała.

   Nie odpowiedziałem, tylko coraz szybciej pracowałem. Julia zaczęła jęczeć, a ja zobaczyłem, że Wiktoria zazdrośnie się na nas patrzy.

- Nie martw się. - rzekłem. - Na twoją pupkę też przyjdzie czas.

   Wiki uśmiechnęła się i zaczęłą sobie głaskać norkę. Ten widok jeszcze bardziej mnie podkręcił.

   Szczytowaliśmy razem. Ja znów trysnąłem w tyłeczek Julii, która przyjęła moją eksplozję z okrzykiem radości. Po chwili Wiktoria również doszła. Położyłem się na łóżku, zmęczony, ale szczęśliwy, a kochanki przytuliły się do mnie.

 

   Troszkę zmartwiłem się, że to już koniec, ale kobiety poprosiły mnie bym został cały następny dzień. Wtedy też poznałem resztę futrzanej kolekcji Wiki: białe, złote, kremowe, kryształowe, brązowe i szare lisy. Oraz panterki Julii. A także przyjemność strzelania między piersiami i w pupie Wiktorii oraz ustach Julii. 

 

   Nie zerwałem znajomości z Wiktorią. Nawet ją rozwijałem. Poszliśmy wspólnie na jeden kierunek studiów. Uczyliśmy się dobrze, a Julia nagradzała nas za dobre oceny dołączając do naszych futrzanych igraszek. Po dwóch latach ożeniłem się z Wiki, choć mówiąc prawdę powinienem wziąć ślub z dwiema paniami, które tak chętnie dzielą się ze sobą jednym penisem.

 

   Czy można czegoś chcieć więcej od teściowej?

 

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Dziś po raz pierwszy trójkąt. I od razu mama i córka!


Komentarze

Kozak17/03/2021 Odpowiedz

Czekam na kolejne

FetishFur19/03/2021 Odpowiedz

Niezłe 💪


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach