Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dziewczyny Erica 3 - Melody

#Futro #Fetysz


   Kilka tygodni później mył się w strumieniu. Po raz kolejny musiał ochłodzić swój temperament. Dzisiaj Angela pracowała w ogródku i schylała się by podnieść rzeczy. Przytyła w swoim nowym domu i sukienki ciasno opinały jej ciało, nie kryjąc ponętnych wypukłości. Eric przez materiał zobaczył jej pełne pośladki i musiał natychmiast pobiec do strumienia.

   Zrzucił ubranie i wszedł do wody. Była zimna, ale nie potrafiła ostudzić jego podniecenia. Penis stał mu na baczność. Zaczął powoli go masować, wyobrażając sobie Angelę w futrze. Już dawno wybrał dla niej wiewiórki, długie, z wielkimi, wywijanymi mankietami oraz toczkiem.

   Zamknął oczy i już miał ją przed oczami. Podchodzi do niego powolnym krokiem i rozsuwa poły futra, pokazując duże piersi. A potem klęka. Już po chwili ma go ustach, ssie penisa bez pośpiechu, pomagając sobie rękami. Chce by jego przyjemność trwała jako najdłużej. On stoi i głaszcze wiewiórki, wiedząc że już za chwilę wystrzeli w nienasycone gardło blondynki.

   Czuł za chwilę wystrzeli w bystry nurt strumienia, gdy nagle wydało mu się, że pobliskie krzaki poruszyły się. Odwrócił się do nich plecami, skrępowany, ale pomyślał, że kto ma go podglądać? Chyba, że...

   Odwrócił się do zarośli, prezentując swój napuchnięty organ. Krzaki znów poruszyły się. Na pewno ktoś tam był i Eric nie wytrzymał:

- Nie musisz się ukrywać. Chodź!

   Zdziwił się bo z zarośli nie wyszła ani Angela, ani Laureen, tylko Melody. Piękna Melody, którą tyle razy ubierał w srebrne lisy… Dziewczyna stanęła na brzegu i szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w muskularną pierś mężczyzny. I w to co miał niżej.

- Czy nie uczono was, że nie należy podglądać? - udał zdenerwowanie i skierował się ku brzegowi, nie czyniąc nic by zakryć penisa.

- Nie, prosze pana... - ciągle mówiła do niego "pan". - To znaczy, tak. Uczono nas.

- Widzisz, a mnie uczono innej rzeczy. Że jak coś się przeskrobie, to kara musi być podobna do psoty.

- To znaczy?

   Stanął nago na brzegu. Zimna woda już nie studziła jego temperamentu. A to co planował sprawiło, że krew w nim zawrzała. Skoro za nim sama przyszła...

- Ty widziałaś mnie nago. Za karę chcę zobaczyć co masz pod suknią.

- Ale ja pod nią nic nie mam! - pisnęła cicho.

- Nieważne.

   Chwilę wahała się, ale rozwiązała tasiemki i szybkim ruchem zrzuciła sukienkę na brzeg. Eric podziwiał jej ciało, tak młode, tak dziewczęce. Miała piegi nie tylko na twarzy, okrywały cały jej dekolt i malutkie piersi, ostro odcinając się od bladej skóry. Różowe sutki momentalnie naprężyły się z zimna. Spojrzał niżej, wokół jej muszelki widział ostro miedziany puszek. Na sam ten widok poczuł, że jeszcze bardziej mu sztywnieje.

- Proszę pana, co to? - zapytała, spoglądając na wyprostowany organ. - Czy pan jest chory?

- Nie, Melody. Nic wam nie mówiono o kobietach i mężczyznach, co się z nimi dzieje po ślubie?

- Nie.

- Otóż moje dziecko, to jest penis. Pomyśl, że idealnie pasuje do twojego wnętrza.

- Wnętrza?

- Ta dziurka, z której siusiasz nie służy tylko do tego. Gdy kobieta i mężczyzna są w łóżku, to on wsuwa swojego penisa w partnerkę i porusza nim.

- Po co?

- To jest bardzo przyjemne. Zapewniam cię, bardzo. Dla obu stron. A poza tym, dzięki temu tworzy się nowe dziecko.

- Dziecko?

- Ech... Ty nic nie wiesz, pokażę ci. Stań tutaj, wyprostowana. I przestań zasłaniać łono. I tak już je wcześniej widziałem...

   Zrobiła to o co ją prosił. Podszedł do niej i ukląkł. Rozgarnął puszek i zobaczył łechtaczkę w całej okazałości. Delikatnie ją pogłaskał. Dziewczyna pisnęła z zaskoczenia.

- Co... co pan robi?

- Czy to jest przyjemne? - zapytał i dotknął guziczka językiem.

- Nie.. Och! Tak... To bardzo przyjemne...

   Kontynuował lizanie, zjeżdżając coraz niżej. Gdy językiem rozwarł wargi i wsunął go do cipki, Melody krzyknęła. Objęła go rękami i przycisnęła do siebie.

   Nie musiał długo pracować. Krzyk rudowłosej i skurcze pochwy poinformowały go, że doszła. Stanął obok niej i przytrzymał ją, bo chwiała się na nogach.

- I jak ci się podobało?

- Było... cudownie... czy możesz... czy może pan zrobić to jeszcze raz?

- Mogę, mogę wiele razy. Ale muszę dostać coś w zamian. Widzisz, ty też możesz mi sprawić podobną przyjemność.

- Jak? - zapytała konkretnie.

- Wystarczy, że złapiesz mego penisa w dłoń i będziesz nią poruszać, tak jak gdybym ja poruszał się w łonie kobiety. Zrobisz to?

- A potem pan zrobi mi... językiem?

- Tak, zrobię.

   Z zapałem złapała go za penisa. Musiał poprawić jej chwyt, ale po chwili szybkimi ruchami masowała jego ptaszka, patrząc wielkimi oczami jak coraz bardziej puchnie. Nie zaspokajał się dwa dni, dodatkowo prawie doszedł marząc o Angeli w wiewiórkach, dlatego prawie w jednej chwili poczuł, że dochodzi.

- Gdy trysnę, lekko zwolnij. - polecił, ostatkiem sił powstrzymując nieunikniony wybuch.

- Gdy co? Och!

   Krzyknęła zaskoczona, bo w tej samej chwili pierwszy strumień spermy wystrzelił z jego penisa. Przez chwilę zastygła w bezruchu, ale on szybko złapał ją za dłoń i nadał rytm masażowi. Kolejne strzały lądowały na kamieniach, tworząc białe litery miłosnego alfabetu.

- Co to było, proszę pana?

- To nazywa się nasienie albo sperma. Znasz pojęcie z Biblii. To właśnie ten płyn pomaga zajść kobiecie w ciążę. A teraz moja kolej. Usiądź na tamtym kamieniu i rozłóż nogi.

   Ponieważ strzelił, to trochę ochłonął. Dlatego uważniej zajął się myszką Melody. Lizał ją okrężnymi ruchami, od łechtaczki do muszelki, zwalniał, przyspieszał. Dochodziła bardzo szybko, za każdym razem zaciskając uda na jego głowie. Była bardzo głośna, każdy orgazm witała krzykiem. Miał nadzieję, że nikt tego nie usłyszy…

   Znów poczuł się gotowy, dlatego wstał.

- Teraz pora na mnie. - rzekł krótko.

   Melody złapała za jego sztywnego penisa i ruszyła do pracy. Mocnymi ruchami odsłaniała główkę, to znów ją chowała w napletku. Dołączyła do zabawy drugą rękę i dwiema masowała go najszybciej jak mogła.

- Dobrze proszę pana?

- Tak. - odparł słabym głosem, czując że zaraz tryśnie. - Idealnie...

   Tym razem, nauczona poprzednim finałem, nie przestraszyła się wytrysku. Eric jęknął, a ona lekko zwolniła, tak jak wcześniej ją prosił. Tym razem nie skierowała penisa w bok i zamiast kamieni to jej młodzieńcze ciało spryskał kaskadą spermy.

   Myśliwy znów ukląkł u jej stóp i przyssał się do łechtaczki. A ona głaskała go po głowie i najszerzej jak mogła rozkładała nogi, pragnąc by jego język wniknął w nią jak najgłębiej.

   Nie liczył jej orgazmów, ale możliwe, że doszła do dziesięciu.

- Nie... mam... już sił. Proszę... przestań... - wyjęczała.

- Ale teraz to ja mam ochotę. Weźmiesz go... do buzi? - zapytał z nadzieją.

- Wezmę. - odparła szybko, co bardzo go zdziwiło.

   Zamienili się miejscami. Teraz to ona klęczała u jego stóp, mając usta całkowicie wypełnione jego organem. Zacisnęła wargi, a on poczuł wilgoć i ciepło, których nie czuł od tylu lat...

- O tak... Nie śpiesz się... Delektuj się nim...

   Nie spodziewał się, że Melody tak szybko może nauczyć się dawać mu przyjemność. A ona ssała jego penisa, pomagając sobie ręką. Zauważył, że mimo wcześniejszych deklaracji, że już nie ma sił, drugą masowała sobie łechtaczkę.

   Ile by dał, by jego kochanka była w lisach. Mógłby wtedy dotykać puszystego futra i głaskać je. Czas było ruszyć do pracy, teraz gdy Melody będzie sprawiać mu przyjemność, tylko od niego zależy kiedy ubierze lisy.

   Mruczała jak kotka, czasami wyjmując ptaszka z ust i oblizując go jak lizaka. Potem znów wsysała go w swoje blade wargi. Co pewien czas spoglądała na niego, sprawdzając czy dobrze się sprawuje.

   Nie śpieszyła się. Nigdy wcześniej nie ssała penisa, ale instynktownie wiedziała co i jak robić by trzymać go na granicy wytrysku, ale jej nie przekraczać. Rozkosz promieniowała z jego napuchniętego przyjaciela i rozlewała się po całym ciele, a on czekał aż zlituje się nad nim i dokończy dzieła. I tak się stało. Nagle przyspieszyła, a on poczuł coraz większą ciężkość w podbrzuszu. Ostrzegł ją, ale ona nie wyjęła penisa z ust. Nawet jeszcze bardziej przyspieszyła. Nie mógł wytrzymać ani chwilki dłużej i z jękiem wystrzelił w otchłań jej gardła. Przełknęła wszystko co z niego wytrysnęło, a potem powoli wyjęła go z ust. Ostatni raz oblizała główkę i uśmiechnęła się.

- Dobrze, proszę pana?

- Byłaś cudowna, Melody. Co powiesz jak za dwa dni razem się tu wykąpiemy?

- A nie możemy jutro?

- Dobrze, niech będzie jutro. - szybko się zgodził na tą propozycję. - O tej samej porze.


   Myślał, że może się rozmyśli, ale jednak tego nie zrobiła. Gdy przyszedł o umówionej godzinie nad strumień, już tam była, w swojej najlepszej zielonej sukience. Na jego widok uśmiechnęła się i powolnym ruchem rozpięła guziki przy szyi, by mógł oglądać jej malutkie jeszcze piersi.

   I tak już zostało. Gdy tylko mogli, to wybierali się nad strumień, oczywiście zawsze osobno, by nie wzbudzić podejrzeń Angeli i Laureen. Tam godzinami sprawiali sobie przyjemność, zamieniając się tylko miejscami. Eric nie musiał jej niczego uczyć, zaledwie w kilka dni została mistrzynią, a jej ręce i usta były wprost stworzone dla jego penisa. Bardzo lubiła chwile tuż przed finałem, gdy czuła jak ostatkiem sił próbuje powstrzymać erupcję. Wtedy brała go w usta i po chwili czuła smak śmietanki na języku.

   Bardzo szybko oświadczyła dziewczynom, że nie muszą się już zmieniać w łóżku ich opiekuna, ona spokojnie może cały czas z nim spać. Obie ucieszyły się z tego. A na Erica i Melody nie zwracały uwagi, zajęte sobą. Traper parę razu przyłapał je na tuleniu się do siebie, a raz ze stodoły dochodziły odgłosy wybitnie wskazujące, że nie doją tam krowy.


   To, że Melody została z nim na stałe w łóżku, bardzo mu się spodobało. Jego posłanie była za rogiem, by nie widział jak dziewczęta się przebierają i kochanka maksymalnie to wykorzystywała. Nim wskakiwała pod kołdrę, to często pokazywała mu na chwilę swoje ciało. Mimo, że regularnie zaspokajali się w strumieniu, to i tak bardzo to go podniecało. Dziewczyna szybko to dojrzała i znów go zaskoczyła.

   Gdy leżał z zamkniętymi oczami i rozmyślał jak jutro będzie znów nad strumieniem, to poczuł jak ciepła ręka pojawiła się obok jego uda. Po chwili dołączyła druga i obie pomknęły ku sztywnemu penisowi.

- Ciii... - zaszeptała mu do ucha. - Ale ci stoi. Chcesz spuścić się w moje usteczka? Nie zostawię śladów... Wszystko połknę...

   Jak powiedziała, tak zrobiła. Ręce zastąpiły jej ciepłe wargi. Wchłonęły go między siebie i mocno zwarły, a zwinny języczek zaczął tańczyć po nabrzmiałej główce.

   Wszystko robiła pod kołdrą i bez wydania jakiegokolwiek odgłosu. Dziewczyny jeszcze nie spały i szeptały coś sobie, a on zesztywniał i wystrzelił w usta Melody silnym strumieniem spermy.

- Jak będziesz miał ochotę to mnie obudź. - delikatnie pocałowała go w czubek penisa i odwróciła się do niego plecami. - Wtedy znów ci possę.

   Już po 10 minutach musiała to zrobić.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach