Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dziewczyny Erica 4 - Spelnienie marzen

#Futro #Fetysz

   Nastała jesień. Na początku była ciepła i wciąż chodzili nad strumień, ale potem nadeszło zimno i słota. Zostało im tylko łóżko, czekali aż dziewczyny zasną i zajmowali się sobą. Rudowłosa kochanka wymyśliła nową pozycję, klękała na nim, on ssał jej norkę, ona zaś jego penisa. Cieszyła się najbardziej, gdy tryskał w jej usta w tej samej chwili, gdy czuł na języku jej orgazm.
   Eric musiał przyspieszyć swój projekt. Polował i chodził do swej pracowni na całe popołudnia.
- Co ty tam robisz? - zapytała go pewnego dnia Melody.
- Chcesz zobaczyć?
- Oczywiście!
   Laureen i Angela właśnie kończyły zszywanie grubej, wełnianej spódnicy, a oni prawie pobiegli do pracowni, bo wiedzieli co tam się stanie.
- Co to? - Melody wskazała na rozrzucone na wielkim stole kawałki futer.
- To? Futra. Pomyślałem, że zamiast sprzedawać skóry do miasta, będę mieć więcej pieniędzy, jak sam uszyje futro i je sprzedam. Sama popatrz. To szopy.
   Ze ściany zdjął prawie ukończony model. Było grube i puszyste, z pięknym kołnierzem. Brakowało mu lewego rękawa, które leżało na stole.
- Chcesz przymierzyć? - zapytał z nadzieją.
- Mogę?
- Oczywiście, że tak. Tylko poczekaj, doszyję rękaw.
   Po kilku minutach było gotowe. Gdy wziął je ze stołu, to z radością zauważył, że Melody była już naga.
- Chcę poczuć je na całym ciele. - rzekła. - Zawsze marzyłam o futrze. - a on marzył o niej w futrze.
   Było dla niej o wiele za duże, zrobił je dla statecznej damy z południa, a nie młodziutkiego chudzielca. Ale wyglądała w nim przepięknie, miedziane włosy kontrastowały z żółcią szopów. Poczuł że jest maksymalnie podniecony. Zawsze lubił futra, a teraz miał przed sobą spełnienie marzeń, otuloną w mięciutkie futerko swoją piękną kochankę.
- Czy te szopy ... czy one mogą być... moje? - zapytała nieśmiało.
- Nie. Ono...
- Ale ja bardzo proszę. - rzekła i usiadła na stole. Rozłożyła nogi, ukazując mu swój rudy puszek. - Chodź do mnie...
   Podszedł i chciał uklęknąć, ale ona go powstrzymała. Pocałowała głęboko w usta i otoczyła ukrytymi w puszystym futrze ramionami.
- Ja chcę... byś poruszał się w moim łonie... Dopóki nie tryśniesz...
   Wiedział, że nie powinien tego robić, ale dotyk szopów i anielska twarz Melody zauroczyły go. Szybkim ruchem pozbył się spodni i twardy penis dotknął wejścia do muszelki.
- Pchnij. Nie bój się... - szepnęła, a on to zrobił.
   Była mokra i nie miał problemów. Jednym ruchem wtargnął na połowę długości, dwoma kolejnymi wszedł cały. Ich brzuchy się złączyły, a ona otoczyła go nogami i przycisnęła do siebie.
- Tak. Tak... Od dawna tego pragnęłam...
   On nie zwracał na jej słowa uwagi. Przypomniały mu się dawne lata, kiedy po raz pierwszy stracił niewinność. Ale wtedy to była brudna, sprzedajna dziewka, kupiona za kilka monet. Śmierdziała piwem i starą rybą i brakowało jej kilku przednich zębów. To przez nią znielubił miasta. Teraz było inaczej, to Melody oddawała mu się z radością.
   Wchodził w nią szybkimi ruchami, a ona każdy witała z cichym jękiem. Tuliła się do niego, tak że wszędzie czuł oszałamiający dotyk futra. Był tak zniewalający, że poczuł, że dłużej nie wytrzyma.
   Chciał wyjść, ale kolejny jęk Melody odsunął tą myśl gdzieś daleko. Jeszcze raz wszedł najgłębiej jak mógł i już nie mógł odwlekać nieuniknionego. Z jękiem wtulił się w puszysty kołnierz szopów i eksplodował w dziewczynie, a ona krzyknęła z orgazmu.
   To był najwspanialszy finał w jego życiu. Silny, zniewalający i tak cudowny. Z każdym kolejnym ruchem czuł jak penis napręża się i kolejna porcja nasienia trafiała w kobiece łono.
   Chciał krzyczeć z rozkoszy, ale wszędzie otaczało go futro. Melody trzymała go zaskakująco silnie, jednocześnie sama przeżywając swój pierwszy raz.

   Gdy skończył strzelać, to delikatnie położył ją na fotelu i dokładnie otulił szopami. Dziewczyna uśmiechała się do niego, wciąż przeżywając swój pierwszy wytrysk w sobie. Nie czuła żadnego bólu z powodu utraty dziewictwa i bezwstydnie oczekiwała powtórki. Wyglądała tak pięknie, że nie mógł się powstrzymać i jeszcze raz wtargnął w nią na fotelu, delikatnie penetrując jej aksamitną dziurkę. Znów tulił się do futra, a Melody obdarzała go gorącymi pocałunkami, prosząc by został w niej jak najdłużej. Tym razem ani myślał o wychodzeniu i cały ładunek trafił do łona Melody.
- Czy te szopy będą moje? - zapytała pewnie.
- Nie. - odparł krótko, a ona zrobiła obrażoną minkę. - Nie pasuje ci. Nie jesteś tak gruba. Ale nie martw się. Zrobię ci inne. Dla całej trójki robię. Oraz narzuty.
- Narzuty?
- Zimy są tu bardzo ciężkie. Dla nas i dziewczyn zrobię po futrzanej narzucie. Nie będzie nam zimno.
- A jakie futro zrobisz dla mnie?
- Srebrne lisy. Bardzo podobne do tego, ale kolor będzie ci bardziej pasował. Dorobię też toczek i mufkę, by nie marzła ci główka i rączki.
- A innym?
- Laureen dostanie wilki, Angela wiewiórki. A narzuta będzie z takich szopów jak te co masz na sobie.
- Czyli one dostaną po futrze, a nic ci nie zrobiły...
- Jeszcze nie...
- Chcesz się z nimi kochać? - potwierdził. - Z całą trójką? Ale z ciebie zbereźnik...
- Na początku planowałem tylko dwie, ale ty się pojawiłaś…
- Nie byłam w twoim planie?
- Bardzo się cieszę, że jednak jesteś...
- Bo byś wciąż czekał na nie, a ja już zostałam uwiedziona, Chyba coś mi się za to należy?
- A co chciałabyś? Drugie futro?
- Nawet więcej. Uwielbiam ich dotyk.
- Ja też. - przyznał i lekko się zaczerwienił, do tej pory nikomu się do tego nie przyznał. - Dobrze, w takim wypadku dostaniesz inne. Mam też trochę skór z rysi i kojotów. Coś z nich uszyję.
- Jesteś kochany. - zaśmiała się. - Chciałbyś znów poprzytulać się do futerka? I pobaraszkować we mnie?
   Chciał, bardzo chciał. Porwał ją z fotela i położył się na stercie wyprawionych futer. Ale ona go dosiadła i pogalopowała, pilnując by on również do niej dołączył.

   Było coraz chłodniej, a Eric częściej wyruszał na polowania i sprawdzanie pułapek. Czasami nie było go w domu nawet kilka dni. Czas na wyprawach dłużył mu się niemiłosiernie, na samą myśl o Melody dostawał wzwodu. Jednak zaciskał zęby i czekał, a gdy wracał, strasznie napalony, to dziewczyna w puszystych szopach wynagradzała mu cierpliwość.
   Tymczasem romans Angeli i Laureen postępował. To już nie były ukryte pocałunki i przytulania, teraz dziewczyny odkryły, że ich języki i zwinne palce mogą im dać masę radości.
   Tym razem nakrył je, gdy wrócił z wyprawy. Złożył w pracowni kilka wyprawionych pośpiesznie skór norek i szopów. Innych zwierząt nie upolował, był za blisko domu. Chciał udać się dalej, ale pragnął Melody. Nie było jej w pracowni, tak samo w domu. Chciał sprawdzić w stodole, ale ciche jęki zatrzymały go. Podszedł do szpary w deskach i zaczął obserwować.
   W środku zastał oczywiście jego dwie podopieczne w niedwuznacznej pozycji. Angela siedziała na snopku z maksymalnie rozchylonymi nogami. Prezentowałaby całemu światu swoją kobiecość, gdyby nie Laureen, klęcząca u jej stóp i wtulona między uda blondynki. Powolne i posuwiste ruchy głowy wskazywały, że sprawia przyjaciółce przyjemność największym przyjacielem kochanek, językiem.
   Blondynka miała zamknięte oczy i głośno wzdychała, a czasami pojękiwała. Sukienkę miała podwinięta pod szyję, a rękami ściskała swoje prężnie piersi, które bardzo powiększyły się od chwili zabrania jej z sierocińca.
- O tak... Nie przestawaj... Proszę... Ja zaraz... - jęczała.
   Nagle wyprężyła się i pisnęła. Musiała dojść. Ale Laureen nie zakończyła swoich zabaw oralnych. Dalej spokojnie lizała swoją przyjaciółkę.
   Eric niesamowicie się podniecił, widząc tą scenę. Już nie mógł czekać na Melody, musiał rozładować napięcie tu i teraz. Wyjął ze spodni sztywnego penisa i zaczął go masować, obserwując co dalej dzieje się w stodole. Gdy Angela doszła po raz drugi, to sam poczuł, że długo nie pociągnie.
   Nagle ktoś przytulił się do jego pleców, a małe rączki złapały za jego opuchniętego ptaszka.
- Gdzie byłeś kochany? - szepnęła Melody. - Nie mogłeś poczekać aż wrócę z ogródka? Jakiego masz twardego i mokrego. Boli cię? Zaraz zaradzę temu...
   Jedną ręką masowała jego sztywną pałę, a drugą złapała za woreczek, delikatnie bawiąc się jądrami. On zaś wrócił do oglądania.
   W stodole nastąpiła zmiana. Teraz to Angela pracowała, a Laureen wzdychała i sapała. Ale widocznie brunetka nie chciała być pokłuta przez siano, dlatego też wypięła swój kształtny tyłeczek w kierunku swojej przyjaciółki. Ta używała palca, wsuwając go i wysuwając z muszelki kochanki. Może nie był tak śliski jak język, ale i tak efekty były doskonale widoczne.
   Nagle zwinne rączki puściły napuchniętego penisa. Nim Eric coś powiedział, to poczuł wilgoć ust. I jej sprawny język, dokładnie oblizujący główkę ze śluzu. Dziewczyna szybkimi ruchami głowy wchłaniała męskość, oczekując szybkiego finału.
   W stodole Laureen wypięła się jak mogła i cicho jęczała, a Eric w tym samym momencie poczęstował Melody potężnym strzałem. Dziewczyna od razu połknęła nektar kochanka, wiedząc że za chwilę będzie go o wiele więcej. I nie myliła się, myśliwy specjalnie czekał na spotkanie z nią, wiedząc że uwielbiała spijać jego śmietankę. Teraz buchał w gardło swojej kochanki, czując jak elektryzujący orgazm rozlewa się po jego ciele.
   Gdy zlizała ostatnie krople białego płynu, a dziewczyny w środku rozpoczynały kolejną rundę miłosnych zapasów, to wstała i uśmiechnęła się:
- Chodźmy do pracowni. Już nie mogę doczekać się dotyku futerka…
   Poszli, trzymając się za ręce. A w stodole zwinny palec Angeli zaczął penetrować węższy otworek jeszcze bardziej wypiętej Laureen…




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach