Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dziewczyny Erica 5 - Prezenty na Swieta

#Futro #Fetysz


   Zdążył. Z ledwością, ale się udało. Melody wcale nie ułatwiła mu zadania, goszcząc codziennie w jego pracowni. Mierzyła i oceniała gotowe futra, a potem kochali się w nich, ciesząc się swoją bliskością.

   Na początku obiecał sobie, że wilki i wiewiórki dla pozostałej dwójki nie będą używane, dopóki ich właścicielki nie dołączą do nich. Ale Melody była nieustępliwa, tak prosiła, tak błagała, tak umiejętnie go ssała, masowała i ujeżdżała, że nie miał szans. Widok jej rudych, kręconych włosów na futrze działał na niego jak płachta na byka, toteż przyrzeczenie złamał zaledwie kilka godzin po skończeniu prezentów. Kochanka wynagrodziła mu to, oddając się w bezwstydnych pozycjach, a gdy już nie miał siły, to klęczała u jego stóp i cierpliwie ssała ptaszka, raz po raz połykając to, czym tryskał w jej nienasyconych ustach.

   Ale mu się udało. Tydzień przed Bożym Narodzeniem wszystkie futra były gotowe. Srebrne lisy dla Melody, szare wilki dla Laureen i rude wiewiórki dla Angeli. Złotych szopów ostatecznie nie sprzedał, Melody uwielbiała je i, gdy była w pracowni, to zawsze w nich chodziła, co pewien czas pokazując mu jej coraz bardziej kobiece ciało i zapraszając by się z nią kochał.

   Zapakował wszystkie futra i schował obok choinki, gdzie leżały już inne, mniejsze prezenty. Jeden z nich przekazał wcześniej Melody w pracowni, a ta uśmiechnęła się i ubrała je pod suknię.

   Wszyscy ubrali się odświętnie, Eric odczytał kawałek Biblii i zjedli skromny, ale pożywny posiłek. Melody cały czas podskakiwała jak gdyby coś ją kłuło, nie mogła doczekać się chwili prezentacji futer.

   Wreszcie nadszedł czas. Jak strzała pomknęła do choinki i po chwili pokazała lisy dziewczynom. Obie jednocześnie jęknęły z zachwytu.

- Piękne, prawda? - rudowłosa szczebiotała, pokazując toczek i mufkę. - Dla was też są.

   Angela i Laureen nie zareagowały, jak gdyby nie zrozumiały. Melody popatrzyła na nie zdziwiona.

- Nie stójcie tak. Dla was też zrobił futra. Zobaczcie same...

   Wtedy ruszyły. I jęki zachwytu zamieniły się w okrzyki ekstazy. Obie od razu przymierzyły prezenty. Głaskały rękawy, wtulały twarze w puszyste kołnierze i oglądały czapki. A Eric siedział i czuł, że sztywnieje mu w spodniach.

   Nagle Laureen, której wilki sięgały aż po kostki, zmarkotniała.

- Co się stało? - zapytał myśliwy.

- Czy my... - zaczęła. - Czy my też musimy robić to z tobą?

   Zdziwiony Eric popatrzył na Melody, akurat poprawiającą wiewiórki na Angeli. Widząc zdziwiony wzrok trapera, uśmiechnęła się:

- One wiedzą... Powiedziałam im...

   Myśliwy spojrzał na piękną brunetkę.

- Nie, nie musicie. Jeśli nie chcecie... Melody mi wystarcza…

- Choć nie wiecie co tracicie. On jest taki kochany. - dziewczyna podeszła do Erica i usiadła mu na kolanach. - A może chcecie zobaczyć?

- Melody! - zgromił ją.

- Co? One nigdy nas nie widziały. A my je tak. Może jak zobaczą, że nie jest to takie strasznie, to same zechcą? Wszystkie trzy mogłybyśmy się tobą zajmować. I wymieniać futerkami... I przecież po to dałeś mi wcześniej prezent, prawda? - dodała szeptem, tuląc się do niego i dyskretnie sprawdzając naprężenie w spodniach.

   Ta myśl bardzo go podnieciła. Melody nie namyślając się długo podeszła do stołu i zdjęła futro.

   Zaczęła rozpinać guziki sukni, patrząc na pozostałe dziewczyny. Obie patrzyły na nią uważnie z wyraźną ciekawością. Zaczęła ściągać suknię przez głowę.

- Och! - jęknęła Angela, widząc co jest pod spodem.

   Laureen zawtórowała. Bo pod suknią rudowłosa miała komplet bielizny. Koronkowej, w kolorze grzesznej czerni. Pończochy przytrzymywały paski przymocowane do wyuzdanego gorsetu, który nie zasłaniał, a podtrzymywał i uwydatniał biust. Cały komplet Eric kupił już miesiąc temu, gdy sprzedawał dodatkowe futra i skóry w mieście, jednocześnie biorąc zapasy na zimę. Kosztował sporo, ale kupił też takie same dla reszty dziewczyn, więc dostał zniżkę. W burdelu, bo przecież żaden porządny, purytański kupiec nie handlował takimi rzeczami…

   Tymczasem Melody znów ubrała futro. Podeszła do stołu i złapała za poły lisów. Podciągnęła je, wypinając swoją pupę.

- Chodź do mnie. Proszę... - zaprosiła go.

   Nie czekał aż powtórzy. Szybkim ruchem opuścił spodnie, co dziewczyny, widząc wielkość jego wzwodu przyjęły okrzykami zdziwienia i podszedł do wypiętego tyłeczka. Pozostała dwójka zaczęła obserwować każdy jego ruch.

- Ale on jest wielki. - szepnęła Laureen. - Zaraz ją rozerwie.

- Napewno... - potwierdziła Angela, a jej ręka bezwiednie powędrowała ku łechtaczce kochanki. Odnalazła ją pod suknią i zaczęła głaskać.

   Eric powoli wsunął organ w mokrą szparkę Melody, która z radością go przywitała.

- Dzisiaj szybko... - poprosiła.

   Posłuchał jej. W srebrnych lisach była jeszcze piękniejsza niż zazwyczaj. Nie kochał się z nią od wczoraj, a nocnego orala nie liczył, więc z przyjemnością poczuł ciepło jej groty. Złapał ją za biodra i zaczął się w nią wbijać.

- On zmieścił się w niej. Cały! - Laureen była zszokowana, ale zaraz przymknęła oczy w przyjemności, gdyż Angela wsunęła palec w jej szparkę.

- Sądzisz, że w nas też się zmieści? - zapytała blondynka, sama podwijając swoją sukienkę. - Te futra są takie miłe, czuje się w nich jakaś... Jakaś... - nie wiedziała jak to określić. Złapała za rękę Angeli i przysunęła do swoich napęczniałych piersi.

   Tymczasem Eric już był bliski mety. Szybkimi ruchami wbijał się w Melody, która, teraz już nie musząc kryć się przed siostrami, głośno jęczała i wychodziła mu naprzeciw.

- Tak. Tak... Jak ja to uwielbiam. Dalej... - sapała, a po chwili przestała mówić zrozumiale, czując w środku jak penis napręża się i pryska.

   Traper przytulił się do pięknych lisów i z radością buchał w kochance kolejnymi strugami nasienia. Obecność dwóch masturbujących się wzajemnie dziewczyn w futrach jeszcze bardziej go podkręciła. Tak bardzo, że od razu zapragnął kolejnego stosunku.

- I co o tym sądzicie? Podoba wam się?- zapytała Melody.

   Ale nie otrzymała odpowiedzi. Spojrzała na dziewczyny i zauważyła, że teraz są w swoim kobiecym świecie. A Eric wciąż był w niej i czuła że wcale mu się nie zmniejszył.

- Chodź do łóżka. One dołączą do nas później.


   Na łóżku kazała mu się położyć na plecach i dosiadła jak amazonka. Eric nie protestował, lubił patrzeć na jej ciało w rozpiętym futrze. Piersi nie były już tylko malutkimi pączkami, Melody zaokrąglała się i biust był już widoczny, choć nie miała szans w starciu z wielkimi bambolami Angeli. Ale i tak uwielbiał je ssać, gdy jednocześnie głaskał futro.

   Teraz tak samo to zrobił, czując że długo nie pociągnie. Z okolic stołu słyszał jęki dziewczyn, sama myśl o tym, że wciąż są w futrach dodawała mu wigoru. Usiadł i zaczął ssać prawą pierś Melody, wtulając się w puszyste lisy. Naprężył się...

   Melody, galopująca ku swojemu spełnieniu, nie zwolniła, mimo że poczuła mocne strzały w sobie. Była bardzo blisko finału i wystarczyło kilka ruchów by z głośnym krzykiem oświadczyć, że po raz pierwszy mogła ujeżdżać Erica w domu. Koniec z ukrywaniem się, koniec z zatykaniem ust w pracowni. Teraz mogła go mieć wszędzie i zawsze.

   Wycieńczona orgazmem padła obok kochanka i natychmiast się przytuliła. Poczuła jak ponownie wtula się w puszyste futro.

- Ale byłeś wielki... - szepnęła mu do ucha, jednocześnie głaszcząc lekko opadłego penisa. - Tak cię kręcą lisy? Będę je zawsze dla ciebie nosić. A jak znów ci stanie, to wezmę do buzi. Stęskniłam się za twoją śmietanką...


   Tymczasem odgłosy z okolic stołu ucichły. Usłyszeli szuranie krzeseł i dwie pozostałe dziewczyny podeszły do ich łóżka.

- I co sądzicie? - ponowiła pytanie Melody.

- My... - zaczęła Laureen, ale przerwała jej Angela.

- Będzie boleć? - zapytała.

- Mnie nie bolało. - odparła Melody.

- Może. - wyjaśnił Eric. - Ale tylko za pierwszym i drugim razem. Potem będzie coraz przyjemniej.

- Język jest niczym wobec penisa. - stwierdziła mocno rudowłosa. - A jak po raz pierwszy spuchnie i wytryśnie w środku...

- Wytryśnie? Czym?

- One naprawdę nic nie wiedzą! - stwierdziła zaskoczona Melody.

- Ty sama na początku też byłaś zielona. Może im zaprezentujesz?

   Dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła na łóżku. Pewnym ruchem złapała za wciąż małego ptaszka i zaczęła go powoli masować.

- To jest penis. Służy do robienia dzieci... - zaczęła wykład. - I masy przyjemności...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach