Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dziewczyny Erica 7 - Laureen

#Futro #Fetysz 

 

   Kilka tygodni później wrócił zadowolony do domu. Udało mu się upolować lisa, piękny okaz, idealny do nowego futra dla dziewczyn. Tak bardzo napaliła go wizja Angeli w czarnych lisach masującej mu ptaszka swoimi ciężkimi skarbami, że zapragnął skorzystać z nich już teraz.

   Wrzucił wyprawioną skórę do pracowni, gdzie prawie gotowych było kilka nowych futer i wszedł do domu, szukając blondynki. Jednak zobaczył tylko plecy Laureen, która stała przy kuchni.

- Cześć, - zaczął. - gdzie Angela?

- Nie ma jej. - odparła, nie odwracając się. - Poszła do lasu, zbierać chrust.

- A Melody?

- Poszły obie. Sam przecież mówiłeś, żebyśmy nie chodziły tam same.

- Kiedy wrócą?

- Nie wiem, może za dwie godziny... - odwróciła się i spojrzała na niego swoimi ciemnymi oczami. - A ty... Masz ochotę, prawda?

   Kiwnął potakująco głową.

- To może... Może ja zrobię ci dobrze? - zapytała nagle.

- Naprawdę chcesz tego? - zdziwił się.

- Przecież nie będziesz siedział tutaj przez ten cały czas i czekał na nie, pożerając mnie wzrokiem. Mam zupę do dokończenia. Zrobię ci rączką, dobrze?

- Ubierzesz futro? - zapytał.

- Oczywiście. Wiem jak na ciebie działa. Zdejmę też suknię, byś mógł dotykać moich piersi. Bardzo to lubisz robić, gdy Angela cię masuje…

   Na samą myśl o tym, że wreszcie Laureen sama zaproponowała mu masaż była ekscytująca. Do tej pory robiła to zaledwie kilka razy, tylko na szkoleniu Melody. 

   A co tego będzie tylko w wilkach! Jak bardzo mu się w nich podobała! Kształtne, coraz większe piersi, częściowo ukryte pod puszystym futerkiem. Aż poczuł przyjemny skurcz z podniecenia, które było chyba większe niż przy pierwszym razie z Angelą… 

   Ściągnął spodnie i usiadł na łóżku, patrząc na brunetkę, która zdjęła przez głowę sukienkę i nago podeszła do wiszących futer.

- Które mam ubrać? - zapytała, głaszcząc swoje.

- Twoje wilki. - pewnie odparł Eric. - Wyglądasz w nich pięknie.

- Dziękuję. - podsłuchała jego wyboru.

   Ubrała ciężkie futro. Mimo że nie okazywała tego Ericowi, bardzo je lubiła. Czuła się w nim bezpieczna, nawet gdy było rozpięte, a podniecony myśliwy ssał jej piersi. 

   Teraz przejrzała się w lustrze. Czarne, błyszczące włosy pięknie kontrastowały z bielą i szarością wilków. Cudownie w nich wyglądała i nic dziwnego, że tak bardzo mu się w nich podobała. 

   By jeszcze bardziej zwiększyć efekt, do futra dołożyła toczek. Teraz cała była otoczona puszystością. Lubiła ten stan i dlatego często, gdy kochała się z Angelą, nosiła wilki tylko dla swojej przyjemności. A teraz sprawi ją Ericowi w taki sposób jaki może… 

   Zostawiła lustro i po chwili była już obok niego. Najpierw rozsunęła poły futra by mógł obejrzeć jej coraz bardziej dorosłe ciało. On niecierpliwie wyciągnął ręce do jej piersi.

- Wiedziałam, że ci się spodobają, od kiedy Melody powiedziała, że chciałbyś między nimi trysnąć. - rzekła, klękając tuż przed nim, tak że mógł głaskać i dotykać zarówno miękkich wilków, jak i jej piersi. - Ale nie dziś, nie dziś. Dzisiaj tylko rączka i usteczka jak będziesz dochodził.

   Złapała za jego sztywną pałę i powoli naciągnęła skórkę, odsłaniając purpurową główkę. Z jej czubka wypłynęła kropla gęstego śluzu.

- No, no... Jesteś mocno podkręcony. - rzekła, przyspieszając. - Muszę cię niestety szybko skończyć, bo obiad się przypali... Gotowy?

   Wrzuciła nagle ostre tempo, że Eric prawie krzyknął z ekstazy. Laureen ścisnęła mu ptaszka z całych sił, tak że zadrgał z przyjemności na granicy bólu. Najszybciej jak mogła poruszała ręką, tak że raz żołądź była maksymalnie wysuniętą, a po chwili cała schowana w napletku. Jednocześnie drugą ręką złapała za woreczek i zaczęła bawić się jądrami. Efekt był piorunujący. Żadna inna dziewczyna tak szybko nie doprowadziła go do granicy. I wcale nie zwolniła! Zaczął się usztywniać...

- Tylko mi powiedz kiedy będziesz dochodził. Nie chcę byś spryskał mi wilki tak samo jak regularnie ochlapujesz wiewióreczki Angeli… 

- Ja... już... - wychrypiał, ostatkiem sił powstrzymując potężną erupcję.

- No chodź do usteczek Laureen. Są dla ciebie...

   Wzięła czubeczek penisa między wargi i poczuła jak napręża się i tryska wewnątrz jej ust potężnym chluśnięciem. Zgodnie z pobraną nauką, zwolniła, pilnując by ani kropla płynu nie wydostała się na zewnątrz i nie ubrudziła futra.

   Eric jęczał z rozkoszy, pompując spermę w usta kochanki. Nigdy nie była taka chętna na igraszki, nigdy nie mówiła też takich rzeczy, które podniecały go nie mniej niż jej ciało otulone wilkami. Teraz zaciskał palce na okrytych puszystym futerkiem ramionach dziewczyny i raz za razem buchał w jej wciąż trzymające go w uścisku usta.

   Gdy skończył strzelać to brunetka wstała i wyszła na zewnątrz. Usłyszał jak energicznie wypluwa jego nasienie na ziemię. Czyli nie połknęła, jak zawsze robiły to Melody i Angela. Szkoda… Potem wróciła do domu, powiesiła wilki i toczek na miejsce i ubrała sukienkę. Jak gdyby nigdy nic wróciła do gotującego się obiadu. Niby wszystko wróciło do normy, ale… Może mu się tylko wydawało, ale czy nie wypinała w jego kierunku pupy? 

   Laureen stała przed kuchnią i głęboko oddychała. Nie chciała pokazać Ericowi w jakim jest stanie. Niech myśli, że wszystkie jest w porządku. “Oddychaj, dziewczyno, oddychaj “ - powtarzała w duchu. To tylko trochę nasienia. 

   Kilka głębokich wdechów pomogło. Ręce przestały drżeć, oddech się uspokoił. Dobrze poszło jak na pierwszy raz. Następne będą łatwiejsze. Bo na pewno będą, może i za chwilę. 

   Myśliwy siedział na łóżku, wciąż przeżywając orgazm. Jego napięcie wcale nie opadło, wręcz się powiększyło. Nie chciał prosić Laureen o powtórkę, ale jej spokojne krzątanie się przy palenisku coraz bardziej go kręciło. Już miał wstać i podejść do niej, gdy nagle otworzyły się drzwi.

   Do środka wpadły roześmiane dziewczyny z naręczami gałęzi.

- Cześć! - krzyknęła Melody i dojrzała jego sztywną pałę. - Czekasz na mnie? Jeszcze chwilkę, tylko umyję rączki…

   Po chwili, już w srebrnych lisach i toczku, była na nim. Siedziała mu na udach i bawiła się sztywnym członkiem. 

- Wiesz, rozmawiałam o tobie z Angelą. To dobrze, że jesteśmy w trójkę. Bałam się, że nie zdołasz nas obie zaspokoić, ale jak widzę świetnie sobie radzisz. 

   Podniosła się i poprawiła pozycję. Teraz czubeczek penisa był zaledwie milimetry od jej szparki. 

- Dlatego gdy dołączy do nas Laureen to nie będę zazdrosna. We trzy sprawimy ci masę przyjemności. Nigdy nie będziesz się z nami nudzić. 

- Ale ja nigdy się z wami nie nudzę… 

- Wiem. 

   I opadła na niego powoli. Poczuł ciepło i wilgoć jej wnętrza jak zawsze była gotowa na jego wizytę. Idealna kochanka w idealnym futrze… 

   Nabiła się na niego aż po sam korzeń i zachichotała. 

- Co? - zapytał zaskoczony. 

- Popatrz tam. - wskazała na kuchnię. 

   Ujrzał jego dwie pozostałe dziewczyny w miłosnym uścisku. Namiętnie się całowały, a niecierpliwe palce Laureen rozwiązywały tasiemki przy dekolcie Angeli. Po chwili suknie opadły na ziemię i obie piękności były już nagie. 

- Najlepsze przed tobą. - rzekła Melody. - Patrz i delektuj się widokiem. Ja zajmę się fizyczną przyjemnością. 

   Powoli ruszyła. Uniosła się tak wysoko, że aż prawie z niej wypadł, a potem wsunęła w siebie całego. Znowu uniosła i znowu opadła. Delikatnie i powoli. 

   On jednak patrzył na scenę przy kuchni. I z zaskoczenia szeroko otworzył oczy. Bo Laureen sięgnęła po wiewiórki i otuliła nimi Angelę. Po chwili założyła swoje wilki i toczek. 

- Odkryłam to dwa dni temu. - mówiąc to rudowłosa, ani troszkę nie przyspieszyła jeźdźca. - Niedostępna, kruczowłosa piękność podziela nasze zamiłowanie do futer. Nie tylko sama je nosi do seksu, ale chce tego też od Angeli. 

   Kochanki znów połączyły się w miłosnym uścisku. Jednak teraz blondynka bawiła się piersiami przyjaciółki, gdy ta stała wyprostowana i głaskała ją po wiewiórkach. Wyglądały jak dzieło sztuki, otulone w puszystość. 

   Ta pozycja nie pozwalała jednak na obopólne dawanie i odbieranie przyjemności. Dlatego Laureen oderwała Angelę od swoich piersi by zaprowadzić ją do łóżka. 

- Hej hej! - krzyknęła Melody, wciąż powoli ujeżdżając Erica. - Może skorzystacie z naszego? Jest tu sporo miejsca… 

   Po chwili były już obok nich. Zaledwie kilkanaście centymetrów od twarzy Erica spoczęła zarumieniona blondynka. Szeroko rozsunęła poły wiewiórek, prezentując mu swoje ogromne piersi. 

- Są piękne… - szepnął.    

   Niestety za długo nie mógł nacieszyć oczu ich widokiem. Bo na Angeli usiadła Laureen w takiej pozycji, że tuż nad twarzą kochanki znajdowała się jej wypięta pupa. Podciągnęła wilki i myśliwy ujrzał jak zwinny język blondynki dotyka napuchniętej łechtaczki. 

   Jednocześnie ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszcz. Traper domyślił się, że w tym samym momencie to język i palce brunetki rozpoczęły pracę nad orgazmem przyjaciółki. 

   Mógł dokładnie obserwować jak kobieta daje rozkosz kobiecie. Jak język wędruje od łechtaczki aż po okolice węższego otworka. Jak wsuwa się między wargi i drażni okolice otworka. Ale to co zobaczył później znów go zaskoczyło. 

   Nagle Angela złapała za pupę Laureen i mocno rozchyliła pośladki. Zobaczył jak węższy otworek rozszerza się. I ona zaczęła go lizać! Powolnymi, metodycznymi ruchami. 

   Usłyszał głośnie jęknięcie brunetki. To jeszcze bardziej zmotywowało jej przyjaciółkę do działania. Teraz dokładnie nawilżyła wejście i przysunęła do niego palec wskazujący. 

   Gdy zaczęła go wsuwać do środka, to Laureen aż krzyknęła. Ale z rozkoszy, a nie bólu. Angela wsunęła palec aż do połowy i zaczęła nim poruszać. W przód i tył, w przód i tył… 

   Nie spodziewał się reakcji. Ciało brunetki aż zesztywniało, a potem wyprężyło się w gwałtownym orgazmie. Krzyknęła tak głośno, że nie spodziewał się że ma tyle siły w płucach. 

   Zrozumiał, że Laureen właśnie dotarła do tej magicznej krainy rozkoszy. Widok tego był strasznie podniecający. Tym bardziej, że Melody wcale nie przestała być jego ulubioną amazonką. 

   Spojrzał na nią. Rudowłosa też obserwowała miłosne zapasy swoich przyjaciółek. Ale nie zapomniała o swojej przyjemności. Regularnie unosiła się i opadała na jego sztywny członek, jednocześnie ściskając swoje rosnące piersi, które wreszcie były czymś więcej niż tylko guziczkami. 

   Tuż obok Angela właśnie dochodziła, bo Laureen odzyskała kontrolę nad swoim ciałem i zdwoiła wysiłki. A on sam też już był na ostatniej prostej, wąska norka rudej tak mocno go otaczała, że nie miał żadnych szans. 

   Gdy blondynka jęknęła, oznajmiając swój orgazm, to on nie mógł już nawet zacisnąć mięśni. Poczuł niekontrolowany skurcz i wystrzelił w łono Melody. 

   Ta zaśmiała się głośno, czując w sobie siłę jego wytrysku. Aż ją podrzuciło do góry. Jej norka wsysała w siebie każdą kroplę jego płynu. Ale nie dotarła do mety, za wolno go ujeżdżała by sama dojść. Dlatego potrzebna będzie druga runda. 

- Wszyscy mieliście orgazm, a ja nie. - udała płaczliwy ton. - Czy pomożecie naszemu Ericzkowi dojść drugi raz? 

   Po chwili myśliwego z każdej strony otaczały futra. Angela położyła się po jego lewej stronie, prawą zajęła Laureen. Obie teraz tuliły się do niego i głaskały puszystymi rękawami. A Melody ruszyła w galop… 

 

   Trzy dni później wrócił z pracowni i znów w domu zastał tylko Laureen. Stała naga w lustrze i obserwowała swoje ciało. 

- Gdzie dziewczyny? 

- Naprawdę to cię teraz interesuje? - zapytała, prezentując mu się w całej okazałości. 

   Wyglądała jak córka Królowej Śniegu. Od momentu wyjazdu z sierocińca nie ścinała włosów, więc sięgały jej już do połowy pleców. Były tak czarne, że aż widział błyski niebieskiego między nimi. Teraz w zimie skóra stała się prawie biała, nie mógł dojrzeć ani jednej skazy na jej ciele. Biodra się zaokrągliły, piersi urosły. Była kobietą. 

   Z haka zdjęła swoje wilki i toczek. Podeszła do Erica i uśmiechnęła się. 

- Dziewczyny wrócą za jakieś 15 minut. Chcesz do tego czasu trysnąć mi do buzi? 

   Nie odpowiedział, więc wręczyła mu jego fetysz. 

- Ubierzesz mnie? 

   Odwróciła się do niego plecami, a on otulił jej ciało puszystością. Westchnęła, czując na ciele dotyk futra i jego ciężar. Złapała Erica za rękę i zaprowadziła do łóżka, sadzając na jego brzegu. 

- Dotykaj mnie. - poleciła. 

   Był całkowicie zaskoczony jej zachowaniem. Przez tyle czasu była taka niedostępna. Tylko obserwowała jego zabawy z pozostałymi dziewczynami, najwyżej pozwalając by ssał jej twarde piersi i głaskał wilki. A teraz… To ona była stroną aktywną. 

  Jego ręce zaczęły błądzić po jej ciele. Dotykał biustu, gładził puszyste futro. Laureen przymknęła oczy i cicho mruczała. Tak samo robiła, gdy pieściła ją Angela. Czyli było jej tak samo przyjemnie jak z nią! 

   Nagle poczuł jak jej zwinne dłonie uwalniają penisa od spodni. Sztywny członek wyskoczył na wolność, a palce brunetki zatańczyły na główce, delikatnie ją muskając. Reakcja była natychmiastowa, silny skurcz wypchnął na zewnątrz porcję śluzu. 

- Widzę że wyrobimy się o wiele szybciej niż te 15 minut. - rzekła i jej głowa opadła mu między nogi. 

   Dziś jej usta od razu zaczęły dawać mu przyjemność. Poczuł ciepło i wilgoć oraz silny ucisk warg. Nauki Melody nie poszły w las. 

   Jednocześnie do pracy ruszyły dłonie. Złapały go za korzeń i wspólnie ruszyły by wystrzelił jak najszybciej. A to nie było za daleko, tym bardziej że puszyste rękawy zaczęły dotykać jego ud i woreczka.

   Znowu masowała go najszybciej jak mogła. Nie ruszała głową, tylko język drażnił mu więzadełko. Jeszcze nikt nigdy go tak mu nie robił. Zdążył zaledwie położyć ręce na okryte puszystymi wilkami ramiona klęczącej, a już poczuł że dochodzi. 

   Brunetka otworzyła usta i uwolniła gotującego się do wystrzału ptaszka. Teraz drgał na jej wysuniętym języku i nic już nie mogło powstrzymać eksplozji. 

   Oboje patrzyli jak penis kurczy się i raz za razem wyrzuca z siebie strugi białego płynu. Niektóre buchnięcia były tak silne że od razu znikały w jej ustach, inne tworzyły skomplikowany obraz jego rozkoszy, który niedługo zniknie. 

   Gdy skończył strzelać, to przez chwilę potrzymała jego nasienie na języku. Potem zwinęła go w rurkę i schowała w ustach. I głośno przełknęła. 

- Ty… - nie dokończył. 

- Połknęłam? - uśmiechnęła się. - Wiem że to lubisz. I nie będę bez przerwy wychodzić na podwórko… 

   Wstała z klęczek, a on znów mógł oglądać jej posągowe ciało. Żeby jeszcze lepiej widział, poparła się pod boki. 

- Mam do ciebie jedną prośbę. Mówiłeś, że chcesz mi uszyć futro na urodziny. 

- Tak, brązowe norki. Choć nie mam jeszcze wystarczającej ilości skór. 

- Czy możesz je uszyć krótsze niż inne? Tak by mi sięgało nie do kostek, tylko trochę za pupę? 

- Ale wtedy będzie ci zimno w nogi… 

- Nie martw się o moje nogi… Zresztą to prezent dla mnie, prawda? Powinien być taki jaki ja chcę… 

- Dobrze, będą krótkie. 

- Jesteś taki miły… - uśmiechnęła się. - Jak chcesz to możesz zrobić duże wywijane mankiety. Bardzo duże… 

 

   Siedział w pracowni i szył. Dziś zajmował się czarnymi lisami, na które wreszcie zebrał odpowiednią ilość skór. Zima była dość lekka, więc część zwierząt w ogóle nie zmieniła koloru. 

   Angela była blondynką i czarny idealnie kontrastował z kolorem jej włosów. A do tego futra doda też duży kaptur, będzie mogła cała schować się w puszystości. Ale mimo tego i tak zrobi toczek. 

   Uśmiechnął się. Dziewczyna zapałem do seksu nie odbiegała od Melody. Nie dość, że rano go ujechała, to jeszcze zaledwie godzinę temu odwiedziła go tu, w pracowni. Niby by obejrzeć czarne lisy, ale widząc ją w rudych wiewiórkach, wiedział co się stanie. 

   I nie mylił się. Angela zaledwie rzuciła okiem na stół kuśnierski, a potem podeszła do niego. Rozchyliła poły futra tak, że jej ogromne piersi wyskoczyły na wolność. 

- Dziś jeszcze między nimi nie kończyłeś… - wyjaśniła. 

   Po chwili klęczała już u jego stóp, a jego gwałtownie sztywniejący ptaszek był delikatnie masowany. A gdy osiągnął twardość stali, to znalazł się pomiędzy ciepłymi kulami blondynki. 

   Powoli ruszyła, pozwalając by wykonały całą pracę. Nawet nie musiała ich ściskać, tak do siebie przylegały. W zamian głaskała mu uda wywiniętymi mankietami. 

   Jak zahipnotyzowany patrzył na jej pracę. Stała się ekspertem w miłości hiszpańskiej i bezwzględnie to wykorzystywała. Jak teraz. Minęła najwyżej minuta, a on już był na granicy. 

   Nie chciał przedłużać zabawy, miał lisy do uszycia. Dlatego zaczął głaskać puszyste wiewiórki. Ciężkość była już za duża… 

   Penis skurczył się i wyrzucił na dekolt dziewczyny strugę białego płynu. Ale dwa kolejne strzały były tak silne, że uderzyły w szyję, rozpryskując się na boki i brudząc kołnierz. Kolejny raz tak zareagował na jej piersi… Ale jak miał reagować inaczej na taki masaż? 

   Blondynka zachichotała się, widząc z jaką siłą buchał między jej piersiami. Była z nich dumna, oraz z faktu że Melody w tej technice nie była dla nią żadną konkurencją. 

   Mimo wytrysku dalej masowała penisa. Lubiła czuć jak ociera się o jej ciało. A powoli spływające po dekolcie nasienie było dowodem, że potrafi zaspokoić Erica nie tylko oferując swoją norkę. 

   Na pożegnanie pocałowała go w usta i zostawiła ubrudzone futro. Leżało sobie na krześle jak znak, że po raz kolejny było świadkiem ich miłości. 

 

   Głęboko odetchnął, przypominając sobie zbliżenie sprzed godziny. Cudowny biust blondynki… Nagle skrzypnęły drzwi. Czyżby wróciła po swoje wiewiórki? I na kolejną rundę? 

   Odwrócił się uśmiechnięty i zastygł z zaskoczenia. Bo w drzwiach stała Laureen. Jeszcze nigdy nie była w pracowni. 

- Cześć. - rzekł nieśmiało. - Przyszłaś po futro Angeli?

- Cześć, przystojniaku. - odparła. - Może… 

- Jest tam. - wskazał na krzesło.

   Odwrócił się do stołu i wznowił szycie. Musiał zmienić projekt, lisy będą mieć też ogromne, wywijane mankiety. Już wiedział ile mu sprawią przyjemności w trakcie hiszpanki… 

   Tymczasem brunetka podeszła do krzesła i pogłaskała wiewiórki. A potem szybkim ruchem zdjęła sukienkę i ubrała futro, dokładnie się nim otulając. Było miłe w dotyku, ale wolała swoje wilki. Ale do tego co planuje będą idealne. 

   Cicho podkradła się do Erica. Był tak skupiony na pracy, że w ogóle jej nie zauważył. Zaskoczony drgnął, gdy objęła go w pasie. 

- Laureen… - zaczął. 

- Ciii… - już majstrowała mu przy rozporku. 

   Odwrócił się i oparł o stół. A dziewczyna już klęczała u jego stóp. Pewnie za chwilę weźmie do ust, a ręce szybkim masażem doprowadzą go do kolejnego już dzisiaj strzału. Skończy na jej wysuniętym języczku… 

   Dopiero teraz zauważył, że ma na sobie wiewiórki. Ale po co je ubrała? W pracowni były też złote szopy, które Melody zawsze tutaj nosiła i prawie gotowe kasztanowe norki, prezent na urodziny Laureen, które były już tuż tuż. Ale ona ubrała futro Angeli. Czyżby chciała? Nieśmiała myśl zakiełkowała w jego głowie. 

   Brunetka zaczęła głaskać po główce naprężony członek. Odpowiadał na pieszczoty skurczami. 

- Wiesz, - rzekła. - lubię patrzeć jak kochasz się z Melody. Jak cię ujeżdża, jak bierzesz ją na stole i na stojąco od tyłu. Ale najbardziej lubię, gdy jesteś między piersiami Angeli. Widzę jak ci się tam podoba, jak trzymasz ją za ramiona i z jaką siłą buchasz na jej dekolt. I zastanawiam się jakby to było, gdybyś to zrobił ze mną. Spróbujemy? 

   W odpowiedzi tylko kiwnął głową. 

- Wiedziałam, że też o tym marzysz… 

  Złapała penisa od spodu i przejechała palcem po kanaliku, wypompowując śluz, który roztarła sobie na rowku między piersiami. A następnie przysunęła się trochę do Erica. 

   Zastanawiał się jak jej się uda. Angela miała ogromny biust i bez problemu otaczał ptaszka ze wszystkich stron. Laureen był o wiele mniejszy. Czy uda się jej doprowadzić go w ten sposób do wystrzału? Szybko przekonał się, że potrzeba jest matką wynalazków. 

   Brunetka docisnęła piersi do siebie przy pomocy nadgarstków, zaś dłonie splotła ze sobą, całkowicie więżąc penisa w środku. Zrobiła to tak umiejętnie, że wydało mu się, że wszędzie otacza go biust. 

- I jak? - uśmiechnęła się. - Nie trzeba mieć wcale dużych, prawda? 

   Ruszyła, tak jak lubiła. Szybko i bez chwili odpoczynku. Jej piersi były twarde i stawiały mu silny opór. A do tego patrzyła mu cały czas w oczy. 

- O tak. - mówiła przez zaciśnięte zęby. - Zabrałeś nas z sierocińca. Pomogłeś nam. A my odwdzięczamy się tobie jak potrafimy. Nosimy dla ciebie futra, oferujemy dłonie, usta i szparki. Oraz nasze piersi. Jak teraz. Lubisz to, prawda? Lubisz jak klęczymy ci u stóp i pracujemy biustem. Lubisz? Więc pokaż jak bardzo to lubisz. Pokaż. Pokaż! Spuść się na mnie. Spuść! Zalej mi szyję fontanną spermy. Teraz. Teraz!!! 

   Jej słowa podnieciły go jeszcze bardziej niż hiszpanka. Nie sądził, że może być aż tak bezpośrednia. I piękna. Nie miał szans… 

  Złapał ją za okryte puszystymi wiewiórkami ramiona i dołączył do ruchów kochanki. Ta wciąż patrzyła mu w oczy. 

- Co robisz? Wciąż ci za mało? Za mało cię podniecam? Już byś obryzgiwał Angelę. No dalej. Chluśnij na mnie. Z całej siły. Chcę być cała w twoim płynie! 

   Przyspieszył. Już był na granicy, jeszcze tylko kilka ruchów. A ona nagle zmieniła język. 

- Jak cudownie jest czuć cię między piersiami. Jak pracujesz, jak moczysz się. To już niedługo, prawda? Dojdź tam, strzel mi na dekolt, spryskaj futerko. O, tak. Właśnie tak. Strzelaj! 

   Spełnił jej polecenie. Z całych sił zacisnął palce na wiewiórkach i buchnął z taką siłą, że już pierwszy strzał rozbił się na jej szyi. 

   Krzyknął z orgazmu, który zaczął opanowywać jego ciało. Czuł jak kolejne skurcze wyrzucają na zewnątrz takie ilości płynu, że aż zdziwił się skąd go ma aż tyle. A wraz z nimi po całym ciele rozlewa się przyjemność… 

   Laureen nie przerywała pracy. To dopiero był wytrysk, a ona była jego sprawcą. Nic dziwnego, że futro przyjaciółki tak często musiało być czyszczone, czuła jak raz za razem kolejna salwa uderza ją w podbródek i ochlapuje kołnierz. 

   Eric ostatni raz jęknął. Hiszpanka Angeli była świetna, ale to co zaserwowała mu brunetka… Skąd ona się tego nauczyła? 

   Laureen wstała, w żaden sposób nie zabezpieczając wiewiórek. I tak cały kołnierz był opryskany. Spojrzała na myśliwego, który wciąż przeżywał swój orgazm. 

- Do zobaczenia wieczorem. - rzekła i skierowała się do drzwi. 

   Patrzył jak wychodzi. Co to było? Z nieśmiałej panny przeistoczyła się nagle w prawdziwego wampa. Nie żeby narzekał, ale skąd taka zmiana? 

   Wzruszył ramionami. Wolał ją taką, jaką była chwilę temu. I ten masaż. Cudowny. 

   Podciągnął spodnie i wrócił do pracy. Czarne lisy same się nie uszyją. 

 

   Wróciła do domu i zaczęła czyścić siebie i wiewiórki z nasienia Erica. Ale miał ogromny wytrysk. Musiało mu się podobać, skoro tak ją ochlapał. I krzyczał z orgazmu. 

   Gdy skończyła czyszczenie, to odwiesiła futro na miejsce. Obok wisiały wilki. Najpierw je pogłaskała, ale nie mogła się opanować i ubrała je. Było jej w nich tak dobrze. Ciepło i przytulnie. 

   Położyła się na łóżku i zaczęła delikatnie pieścić sobie norkę. A potem pupę. Aż drżała z żądzy. 

   Jednocześnie czuła jak triumfuje. Udało się jej. W zaledwie kilka dni pokonała swoje zahamowania. To co przeżyła w sierocińcu było tylko wspomnieniem, złym snem. Była już gotowa, by mu o wszystkim opowiedzieć. I oddać mu się w taki sposób, jaki nigdy się nie spodziewa. 

   Jęknęła przeciąga, wsuwając palec w wąski otworek… 

 

   Późną wiosną obchodzili 18 urodziny Laureen. W ramach prezentu dziewczyny zostawiły go tego dnia w spokoju, oddając solenizantce. Ta jednak nie kwapiła się do zabaw z nim, tylko raz, widząc że jest maksymalnie podniecony, ubrała wiewiórki i pozwoliła by spryskał jej szyję i futro. 

   Cały dzień (poza chwilą w wiewiórkach) nosiła dla niego swój prezent, kasztanowe norki. Tak jak prosiła, były krótkie i ledwo zasłaniały pupę. Oczywiście były rozpięte, a koronkowy gorset tylko uwidaczniał, jak przez ten prawie rok urósł jej biust. Była piękna i kusząca, ale niedostępna. Eric bez zażenowania oglądał jej ciało i rozmyślał co mu szykuję, bo to było pewne, że ma jakiś plan. Czyżby chciała by ją rozdziewiczył? 

   Po wczesnej kolacji Angela i Melody poszły spać. Młodsza lekko narzekała, wiedziała że Eric ma spore zapasy sił, a ona z przyjemnością by mu pomogła w upuszczeniu nadmiaru pary. Ale przyrzeczenie to przyrzeczenie, dziś należał do Laureen. 

   Wieczór był w miarę ciepły, siedzieli na zewnątrz, przytuleni do siebie, a Eric co pewien czas głaskał futro lub włosy pięknej dziewczyny. Nie minął nawet rok od kiedy przybyła do jego domu, a ogromnie wydoroślała. Nie była już tą dziewczynką, błagającą by je zabrał z sierocińca. Była młodą kobietą, choć jeszcze bardzo nieśmiałą. Przynajmniej z zasady… 

   Nagle poruszyła się i spojrzała na Erica. 

- Pamiętasz jak na początku pytałeś nas dlaczego tak bardzo chciałyśmy wydostać się od Skanske? Chyba jestem gotowa by ci powiedzieć. 

- Nie musisz, jeśli nie chcesz. - zapewnił ją. 

- Nie, nie muszę. Ale chcę ci powiedzieć. Bo tylko wtedy zrozumiesz. I… - przerwała. 

- Tak? 

- Nie, powiem ci to później. Teraz sierociniec. 

   Mocniej wtuliła się w Erica i poprosiła:

- Dotykaj mnie. Chcę czuć twoje dłonie na moim ciele, tylko wtedy będę mogła… 

   Spełnił jej prośbę. Gdy pogłaskał jej piersi, Laureen cicho jęknęła i zaczęła opowiadać. 

- Wiesz co stało się z moimi rodzicami. Miałam rodzeństwo, młodszego brata i siostrę, ale szkarlatyna też ich zabrała. Zostałam sama. Żadnej rodziny, przyjaciół, rodziców, opiekunów… Ojciec był marynarzem i jego towarzysze z okrętu nie mogli się mną zająć. No bo kto by wziął 14-latkę na statek pełen brudnych niewolników i obleśnych marynarzy, prawda? Odesłano mnie do Skanske. I to co tam przeżyłam… Wolałabym trafić na okręt piracki. 

   Eric mocniej ją do siebie przytulił, a ona kontynuowała:

- Na początku było dobrze. Nie głodowałyśmy, nie byłyśmy bite za byle co. Poznałam Angelę, jest moją pokrewną duszą, rozumiemy się bez słów… Chłopcy byli w drugim skrzydle i czasami ktoś zabierał jednego z nich. Nas nigdy nikt nie odwiedzał, nikt nie chciał dziewczynki. Starsze koleżanki opowiadały o jakieś rudej Ani, która została wysłana daleko, ale im nie wierzyłam. 

- Pani Skanske była surowa, ale sprawiedliwa. Tylko, że nie tylko ona prowadzi sierociniec. Ma męża. On… On jest potworem! 

- Na początku nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie trafiłam do starszej grupy. Nimi zajmował się Skanske, jego żona rzadko się wtrącała do jego metod wychowawczych. A te… Pobudka na jutrznię, ciągłe rozmowy o grzechu i nieczystości. Musiałyśmy z pamięci wymieniać litanię grzechów, nie główne, tylko te które on wymyślił. Za błędy karał linijką, a niektóre z nas zabierał na prywatne lekcje czystości. 

- Zauważyłam, że zawsze najmocniej karał te same dziewczęta. Zabierał je do swojego pokoju i nie wychodzili przez kilka godzin. A gdy wracały… Miały czerwone oczy, jakby długo płakały. Gdy się pytałam co tam robią, nigdy nie odpowiadały. 

- Raz jedna z nich miała ubrudzony kołnierzyk. Jakąś substancją, myślałam że klejem. Ale teraz wiem, że było to coś innego… 

- Wreszcie zauważyłam, że mnie obserwuje. Jego oczy… Płonęły ogniem… Bałam się go i unikałam, ale on przecież był opiekunem… 

- Nie wiem co wtedy zrobiłam, ale po kolacji kazał mi pójść ze sobą. Zabrał mnie do swojego gabinetu. Były zasłonięte okna, ale zauważyłam, że jest prawie pusty. Biurko przy oknie i nic więcej. Myliłam się. Na środku jeszcze stało krzesło. Kazał mi na nim usiąść, a sam zapalił kilka lamp i świec. 

   Laureen przerwała na chwilę. Wzięła głęboki oddech i kontynuowała. 

- To nie było zwyczajne krzesło. Miało pasy. Skanske skrępował mnie nimi, ręce i nogi. Bym nie rzucała się w czasie egzorcyzmów, tak powiedział. I zaczął mówić, mówić i mówić. Jakie kobiety są grzeszne, jak deprawujemy dobrych mężczyzn. Prawił o Ewie i jabłku, jak skazałyśmy ludzi na poniewierkę po Ziemi. Gadał bardzo długo, a ja starałam się go słuchać. Bo mógł potem mnie przepytać. Wreszcie mnie odwiązał i wypuścił. 

- To nie było nic strasznego, naprawdę dziwiłam się czemu inne płakały. Przecież nic nowego nie powiedział, całe dni potrafił przegadać o grzechu. Ale potem… 

- Byłam w jego gabinecie trzeci raz. I znów było o jabłku i innych występkach kobiet. Mówił tak monotonnie, że ja po prostu przysnęłam. A on… Wściekł się i uderzył mnie w twarz. Wrzeszczał, że mnie nauczy, że wypali ze mnie grzech. Zaczął mnie dotykać, w różne miejsca. I sapał. Nagle zadrgał i jęknął. Oczy mu się wywróciły. Odwiązał mnie i kazał się wynosić. 

- Następnym razem od razu mnie dotykał, już bez kazania. Widziałam gulę w jego spodniach, często ją pocierał. A gdy znów zaczął drgać, to tam pojawiła się ciemna plama i wybrzuszenie zniknęło. 

- Zostałam jego ulubienicą. Dlaczego? Chyba dlatego bo nigdy nic nie mówiłam. Nie krzyczałam, nie płakałam. Mógł robić ze mną to co chciał. Nie oponowałam nawet jak wyjął ze spodni penisa i go masował aż do wytrysku. 

   Laureen odwróciła głowę i spojrzała na Erica. 

- Tak. To nie twój ptaszek był pierwszym jakiego widziałam. Ale tamten był żałośnie mały w porównaniu z twoim. Jednak działał tak samo, ruchy ręką i wystrzał tej białej wydzieliny, spermy. Skanske zawsze strzelał na podłogę, dochodził stojąc za mną. Ale nie zawsze zdążył się schować, więc wiedziałam wszystko. I dlatego, gdy ty i Melody ujawniliście się… Dlatego się pytałam czy musimy robić to z tobą. 

- Ale teraz… - zaczął Eric. 

- Z tobą jest inaczej. Nie naciskasz. I jesteś dla nas dobry. Choć i tak długo się bałam by go dotknąć. Wiesz, jak byliśmy sami. Gdy obok jest Angela, to jest inaczej. Ale słuchaj dalej, to nie jest koniec. Tylko nim zacznę, możesz delikatnie masować mi wzgórek i okolice pupy? 

   Zrobił to o co poprosiła. Przesunął palcami po gęstym runie wokół jej łechtaczki i wyczuł napuchnięty guziczek. Zaczął delikatnie go głaskać. Drugą ręką zajął się pośladkami. 

   Brunetka zaczerpnęła powietrze by kontynuować, ale zauważyła wybrzuszenie w jego spodniach. 

- Wytrzymaj jeszcze chwilkę. Potem będę twoja, w pewien szczególny sposób… Wytrzymaj, proszę… 

- Nigdy nie postawiłam się Skanske. Bo i po co? Na pewno by mnie bił. A tak to tylko dotykał. Wracałam do pokoju i starałam się o tym nie myśleć. Nie powiedziałam też jego żonie. Nie było sensu mówić. Wiedziała o wszystkim. Bo raz, kiedy już doszedł, to weszła do jego gabinetu. Rozmawiali półgłosem, ale to na pewno była ona. 

- Zakochałam się w Angeli. Nie mogłabym bez niej żyć. Razem tworzyłyśmy plany co będziemy robić po opuszczeniu sierocińca. Gdzie się udamy, najlepiej jak najdalej od Skanske. To dla niej chodziłam do gabinetu. By ona nie musiała. Ale Angela piękniała, robiła się kobietą. On też to dostrzegł. I wodził za nią oczami. Wiedziałam że to tylko kwestia czasu. 

- I wtedy zareagowałam. Nim zabrał ją do pokoju, to przestałam być bierna. Rzuciłam się na niego, nim po raz kolejny mnie przywiązał do krzesła. Szarpaliśmy się, on pobił mnie, ale tak że nie było widać. Ale ja też mu zadałam bobu. Ostro go podrapałam, całą twarz miał we krwi. Dlatego ci się nie pokazał, gdy przyjechałeś, wciąż miał rany.

- Skanske oczywiście natychmiast się dowiedziała. I postanowiła mnie ukarać. Mnie i Angelę bo wiedziała o co poszło. Tylko nim coś wymyśliła, to przyjechałeś ty i nas zabrałeś. Uratowałeś nas. 

   Eric był jak skamieniały. Gdzieś w połowie opowieści przestał pieścić Laureen. 

- Skurwysyn. Ja go dorwę i… - ale dziewczyna mu przerwała:

- To już temat zamknięty. Skanske jest tam, ja jestem tutaj. I jestem szczęśliwa, choć... nie potrafię dać ci takiej przyjemności jak Melody i Angela.

   Uśmiechnęła się do niego i kontynuowała:

- Za każdym razem gdy myślę, że mogę rozłożyć nogi i cię przyjąć w sobie, to czuję skurcz. Nie z przyjemności. Zaciskają mi się tam mięśnie i nawet penis Skanskego by się nie zmieścił, nie wspominając już o twoim. Gdy Angela mnie liże to jest inaczej, ale wystarczy że ty się pojawisz, to zawsze tak jest. Jak ci ssałam, jak robiłam rączką, jak tryskałeś mi na piersi… Nawet teraz, jak mi głaskałeś… Eric, my nigdy, razem… Przepraszam. 

- Laureen, naprawdę nie musisz… 

- Muszę. Bo cię kocham. Tak samo jak Angelę. Chciałabym byś wytrysnął we mnie, chciałabym ujechać ciebie jak robi to Melody. Naprawdę, pragnę tego. Ale nie mogę. Wybacz… Ale mogę dla ciebie nosić futra, tak często jak chcesz. Może to wystarczy by odpłacić ci za twoją dobroć...

- Laureen… 

- Nic nie mów. Musisz to usłyszeć. Potrafię dojść w inny sposób. Parę miesięcy temu kochałam się z Angelą. Jak zawsze ssała mi łechtaczkę. Ale chyba się jej trochę nudziło, bo zaczęła lizać mi inne miejsca. I dotarła do pupy. To było bardzo przyjemne. Tak przyjemne, że chciałam więcej. Poprosiłam ją by włożyła mi tam paluszek. To było cudowne. Następnym razem użyła oleju i włożyła mi głębiej. I... I ja doszłam. Bez lizania. Spróbowałam potem sama i znów doszłam. Wiele razy. 

- Widziałem jak potraficie się bawić.. 

- Mam bardzo wrażliwą pupę. Prawie tak samo jak inne kobiety myszki. Tak samo reaguje na stymulacje i tak samo na palce w środku. I pomyślałam, że mogę ci nią sprawić przyjemność, która inne ci nie dają.

   Patrzył na nią bez słowa, powoli rozumiał o co jej chodzi.

- Eric, chcę byś mi włożył go w pupę. Do końca. I tam trysnął. Nie mogę dać ci norki, ale możesz być w moim tyłeczku. Chciałbyś?

- Doskonale wiesz, że tak. 

- To spróbujemy? Teraz? 

   Nie czekając na odpowiedź, poszła do domu. Wróciła z olejem. Stanęła przy stoliku i wypięła pupę. 

- Nawilż mi otworek. I swego ptaszka. I powoli wsuń. 

   Nim skończył nawilżać pupę, to stał mu maksymalnie. Norki miały idealną długość, w sam raz do tego typu zabaw. Kilkoma ruchami roztarł olej na penisie. Stanął tuż za wypinającą się Laureen, złapał ptaszka w dłoń, nakierował i powoli wsunął między pośladki. 

 

   Wejście było malutkie, wszedł tylko na centymetr, ale westchnięcie brunetki dodało mu pewności. Głębiej pchnął, wycofał się trochę i ponownie pchnął. Gorące ścianki otoczyły go ściśle, a on z każdym ruchem był coraz głębiej i głębiej. 

- Szybciej. Proszę… - wyjęczała dziewczyna. - Wsuń się do końca…

   Wszedł w nią cały. Złapał ją za biodra i ruszył. Z każdym kolejnym jękiem kochanki był coraz bardziej pewny, że sprawia jej przyjemność, a nie ból. Był w najwęższym otworku świata i to, oraz widok hebanowych włosów na brązowym futrze, sprawiło, że doszedł szybciej niż powinien. Nie zdążył nawet zwolnić… 

   Jęknął, pompując nasienie w pupę Laureen, a ta odwróciła głowę i spojrzała na niego zdziwiona. 

- Już? Tak szybko? Ja dopiero zaczęłam się dobrze bawić. Nie wychodź, proszę. Spuść się tam jeszcze raz… 

   Został w jej anusie. Powoli penetrował go, patrząc na norki. Pogłaskał je, były piękne. Wiedział już dlaczego chciała takie krótkie, już od dłuższego czasu chciała mu się tak oddać. 

   Gdy chciał dotknąć jej piersi to odkrył, że Laureen cały czas masuje sobie łechtaczkę. Pozycja była dla niej lekko niewygodna, on brał ją od tyłu, ona musiała trzymać się stołu jedną ręką, a drugą masować. Bardzo by teraz przydałaby się Angela i jej język. Ta myśl spowodowała, że podniecił się i przyspieszył. 

- O, tak… - jęknęła Laureen. - Nie przedstawiaj, zaraz coś ci pokażę… 

   Wystarczyło kilka ruchów by jej ciało zaczęło wibrować. Wiedział co to znaczy, właśnie doszła. Zwiększył głębokość pchnięć, chcąc do niej dołączyć jak najszybciej. 

- Ale jesteś wielki… - stwierdziła. - Czy ty znów… 

   Nie zdążyła skończyć, gdyż przytulił się do jej pleców i ponownie strzelił w jej pupę. Orgazm był potężny, sam musiał złapać się stołu, by nie przewrócić siebie i jej. 

- I co powiesz? - zapytała, gdy leżeli przytuleni razem już w jego łóżku. 

- Było cudownie. Ten otworek jest taki mały i tak tam miło.

- Melody się zdenerwuje bo zabiorę jej trochę twoich wytrysków. Zresztą, nie powinniśmy złączyć łóżek? To trochę głupie, że one śpią za rogiem… 

   Miała rację, następnego dnia przenieśli łóżko, co oczywiście skończyło się małą orgią. Eric cieszył się, że wszystkie trzy dziewczyny stały się takie jakie chciał, otwarte, wyuzdane i kochające futra jak on. Ale nie przewidział tego co jeszcze mogą wymyślić…

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Trochę to trwało, ale pierwotna wersja kompletnie mi się nie podobała i musiałerm bardzo dużo zmienić.


Komentarze

A1/05/2021 Odpowiedz

Bardzo podoba mi się seria!
Wątek Laureen <3 bardzo przemyślany. Jestem ciekaw jakie dalej będą perypetie całej czwórki. Szkoda, że wychodzi to tak nieregularnie, już myślałem że nie będzie kontynuacji, acz nie narzekam, bo widać napracowanie i że ten czas był po prostu potrzebny. Z chęcią kupiłbym całą książkę!

czytelnik2/05/2021 Odpowiedz

Ale efekt jest wyśmienity.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach