Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dziewczyny Erica 8 - Potrojne szczescie

Dziewczyny Erica - R8 - Potrójne szczęście


#Futro #Fetysz


   Robiło się coraz cieplej. I to najbardziej martwiło Erica. Teraz miał wszystko, trzy piękne podopieczne zamieniły się w cudowne kochanki. Stały się takie jak pragnął, śmiałe i wyuzdane. Uwielbiały dla niego ubierać futra i erotyczną bieliznę. Sprawiedliwie dzieliły się jego męskością i zaczynał się obawiać, czy to on jeszcze rządzi w domu.

   Wiosna rozkwitała, we dnie było za gorąco by nosić jego ukochany fetysz. Wieczory też były coraz mniej chłodne. Z bólem serca oświadczył, że muszą odstawić futra na kilka miesięcy. To miał być ostatnia wspólna noc.

   Wszystkie trzy stały przed nim w swoich pierwszych futrach i toczkach, w swoich prezentach na Boże Narodzenie. Popatrzyły na siebie niepewnie.

- Ale będziesz nas kochał tak samo jak będziemy bez futerek? - zapytała Melody, głaszcząc swoje srebrne lisy.

- Głupia jesteś. - ofuknęła ją Angela, wtulając twarz w kołnierz wiewiórek, jeszcze wilgotny po porannej hiszpance i koniecznym czyszczeniu. - Przecież ssałaś mu wcześniej niż dostałaś futro…

- Przestańcie. - rzekła Laureen i rozsunęła poły wilków, by widać było jej piersi. - Skoro to ostatni wieczór z futrami, to może przeżyjmy go tak, że wspomnienia starczą nam na całe gorące lato?

- Tak! Tak! - zgodziły się pozostałe.

- Dobrze. Melody idź do pracowni i przynieś złote szopy, które tam wciąż są, my przyniesiemy futra z domu.

   Rudowłosa wyskoczyła z łóżka jak strzała, by jak najkrócej być poza poza zasięgiem dłoni Erica. Gdy wróciła z szopami, to obok łóżka już była przygotowana góra futer.

   Laureen dokładnie rozłożyła je na pościeli, tak że każdy kawałek posłania był okryty puszystością.

- Teraz połóż się, a my zajmiemy się resztą. - rozkazała mężczyźnie.

   Zrobił to. Poczuł jak delikatne włoski łaskoczą go wszędzie. A potem łóżko skrzypnęło i obok niego usiadła Laureen.

- Dziś będę pierwsza. Odpręż się i oglądaj co zrobią inne.

   Złapała delikatnie jego sztywny członek i zlizała pierwszą kroplę śluzu. A potem naciągnęła skórkę do oporu i język zaczął tańczyć na główce.

   Spojrzał na pozostałe dziewczęta. Stały obok łóżka i całowały się namiętnie. Po raz pierwszy zobaczył by robiła to Melody, owszem lubiła się z nim całować, ale nie z kobietą. Znów go zaskoczyły!

   Angela nagle przykucnęła i rozsunęła poły lisów przyjaciółki, ukazując gęste, rude runo i wyglądającą spomiędzy miedzianych włosów różową szparkę. I natychmiast zaczęła ją ssać.

   Rudowłosa jęknęła i położyła dłonie na okryte puszystym futrem ramiona kochanki i zaczęła je głaskać. Zachowywała się jak Eric, gdy któraś z dziewczyn ssała mu penisa.

   Tymczasem Laureen nie tylko lizała mu purpurową główkę. Jej dłonie nie były bezczynne. Jedna trzymała korzeń pilnując naciągnięcia skórki, a druga błądziła po ciele mężczyzny, głaszcząc go wilkami po udach, woreczku i okolicach pupy. Coraz częściej czuła na języku słone krople śluzu, a penis drżał jak osika na wietrze. Chyba nie wytrzyma za długo…

   Nagle Melody zacisnęła palce na wiewiórkach i krzyknęła głośno. Doszła, a orgazm był tak samo silny jak za pierwszym razem, gdy to nad strumieniem język Erica ją doprowadził. Czuła jak fala przyjemności rozlewa się po jej ciele, ręce i nogi drżą. Lubiła ten stan, chciała więcej, ale teraz powinna się odwdzięczyć.

   Angela wstała i odwróciła się w kierunku łóżka. Pochyliła się, opierając się na futrach i mocno wypinając. Eric ujrzał jak jej ogromny biust kołysze się tuż obok niego. Sięgnął ręką i ścisnął miękką pierś. Była przyjemnie ciepła.

   Ruda otrząsnęła się z błogiego stanu i ujrzała jak jej kochanka podciąga wiewiórki, pokazując rozsunięte nogi i wilgotną norkę. Od razu przykucnęła i, nie tracąc czasu na zabawy językiem, spróbowała wsunąć tam palec.

   Otworek był tak wilgotny, że palec od razu pokrył się śluzem. Zachęcona tym dołączyła drugi i trzeci. Po chwili wszystkie były w środku. Zaczęła nimi ruszać, udając ruchy członka.

   Angela zadrżała. Była obsługiwana z dwóch stron. Eric teraz ścisnął i ssał obie jej piersi, a palce Melody poruszały się w niej tak szybko jak mogły. Czuła że nie wytrzyma, że eksploduje z przyjemności. Odrzuciła głowę do tyłu tak mocno, że spadł jej toczek. Krzyknęła z rozkoszy…

   Traper też już był na ostatniej prostej. Złośliwa Laureen nie przyspieszała zabawy, choć wiedziała że wystarczy kilka szybszych ruchów by wystrzelił na jej twarz białą fontanną. Ale mimo jej wolnego tempa i tak czuł szybko narastającą ciężkość. Naprężył się…

  Brunetka przycisnęła język do więzadełka i kilkoma ruchami palców dłoni, którą trzymała za korzeń, dokończyła dzieła. Penis powiększył się, a potem skurczył. Poczuła jak gwałtowny skurcz wyrzuca z jąder porcję nasienia, a po chwili już było na jej języku. Nie ruszyła się, wiedząc że to dopiero początek.

   Schwyciła w obie ręce podskakującego ptaszka pilnując by strzelał tylko na język. A tego było dużo, bardzo dużo. Na szczęście tryskał tak mocno, że salwy białego nektaru dolatywały aż do gardła.

   Zaczęła powoli masować penisa w rytm strzałów, pomagając by wszystko trafiło jej do ust. Choć wcale to nie było łatwe, raz skurcz był tak silny, że część ładunku trafiła ją prosto w nos!

   Na szczęście to był jeden z ostatnich wystrzałów. Pozwoliła by kilka ostatnich kropel spłynęło jej na język. A potem schowała go i przez chwilę smakowała śmietankę jego ukochanego. I wszystko połknęła.

- Moja rola się skończyła. - rzekła z żalem ustępując miejsce kolejnej. - Która chętna?

- Ja. - oświadczyła pospiesznie Melody. - Muszę go ujechać!


   Laureen zeszła z łóżka i usiadła na pobliskim fotelu. Teraz mogła obserwować wszystko co zaraz nastąpi. Zamierzała wsunąć w wilgotną norkę palec wskazujący i się stymulować, a kciukiem tej samej ręki głaskać łechtaczkę. W takiej pozycji potrafiła dojść szybciej niż Eric między piersiami Angeli. Drugą ręką chciała głaskać swoje wilki, dotykanie puszystego futra stało się jej obsesją. Teraz spędzała w nim każdą wolną chwilę, a nawet spała! Z wielkim żalem nie będzie mogła go nosić w upalne dni, ale to nie znaczy że nie będzie mogła do niego tulić.

   Ale miłość jej życia nie pozwoliła na to, by samotnie spędzała czas na fotelu. Angela również opuściła łóżko, a wiewiórkowy toczek znów był na jej głowie.

   Bez słowa uklękła między szeroko rozłożonymi nogami brunetki i delikatnie odsunęła jej dłoń. Teraz mogła widzieć cały jej ogród miłości, gęste, czarne włosy, między którymi błyszczał wilgotny kwiatek wejścia.

   Dwoma palcami rozszerzyła płatki, a pąk powoli rozsunął się. Był stworzony dla męskiego penisa, ale przypadłość Laureen nigdy nie pozwoli jej poczuć jak wsuwa się w nią. Jak regularnie pracuje, pobudzając ścianki pochwy, a na końcu kurczy i wyrzuca z siebie gęste nasienie. Jak napełnia łono życiodajnym płynem, a ona krzyczy z potężnego orgazmu. W jej przypadku nigdy tak się nie stanie.

   Na szczęście to nie była jedyna metoda sprawienia przyjemności. Piękność w wilkach nie jeden raz doszła przez stymulację węższego otworka, nieważne czy dzięki palcom i językowi Angeli czy twardemu ptaszkowi myśliwego. Dziewczyna chwaliła sobie seks analny i pozostałe przyjaciółki coraz odważniej myślały, by w taki sposób nie stracić dziewictwa po raz drugi.

   Blondynka otrząsnęła się z myśli. Czas był na działania. Tym bardziej, że dłonie brunetki błądziły nie tylko po swoim futrze, ale i wiewiórkach. Dlatego dziś zaserwuje swojej ukochanej podwójny orgazm, będzie stymulować jej obie dziurki naraz!

   Nie musiała zaczynać od gry wstępnej, norka była tak mokra, że od razu mogłaby wsunąć w nią nawet trzy palce. Ale te chciała użyć trochę niżej. Dlatego nabrała trochę swojej wilgoci, miała jej sporo po całkiem dobrym lizaniu Melody, i rozprowadziła wokół szczelnie zamkniętego kakaowego oczka kochanki. A potem delikatnie wsunęła tam palec.

   Laureen stęknęła, czując jak dociera do pierwszej bariery. Zacisnęła dłonie na wilkach.

   Angela zatrzymała palec i nachyliła się do łechtaczki. Dotknęła ją językiem i powoli zjechała w dół. Wyczuła lekko kwaśny smak podniecenia przyjaciółki. Ale to było za mało.

  Okrężnymi ruchami zaczęła drażnić wejście. Najpierw bez pośpiechu, ale potem coraz szybciej i szybciej. I w tym samym momencie naparła palcem, który był w pupie.

   Ten wszedł bez oporu aż po sam koniec. Laureen gwałtownie się wyprostowała, czując że natychmiast dochodzi. Wystarczy tylko żeby palec się poruszył. I zrobił to! Krzyknęła z orgazmu.


   Tymczasem Eric nie mógł oglądać lesbijskich zabaw na fotelu. Na nim siedziała Melody. Piękna, rudowłosa kochanka w ciężkim futrze i toczku ze srebrnych lisów. Uśmiechała się do niego, delikatnie masując twardego ptaszka, który już zapomniał o przyjemnym dotyku języka Laureen.

- Czy masz ochotę by cię ujechała? - zapytała lekko unosząc się i nakierowując penisa na swoją norkę.

- Tak. - odparł.

- Marzysz o tym?

- Tak.

- Pragniesz tego?

- Tak…

- Czy uszyjesz mi nowe futerko?

   Miała już trzy futra. Złote szopy, które zawsze nosiła w pracowni, srebrne lisy, które teraz miała na sobie oraz nowiutkie czarne norki z kapturem. I chciała jeszcze więcej? Ale on chciał by wreszcie go dosiadła.

- Uszyję ci tyle futerek ile zechcesz.

   W odpowiedzi lekko opadła, wsuwając w siebie penisa. Nie przestała tylko na główce, jednym ruchem nabiła się na całego, aż po sam korzeń.

   Cicho jęknęła. Czuła go w sobie każdym kawałeczkiem pochwy, wypełniał ją idealnie. Już od dawna wiedziała, od momentu gdy po raz pierwszy wziął ją w pracowni, że są dla siebie stworzeni. Pozostałe dziewczyny były smutną koniecznością. Eric lubił zmiany, ale dla tych chwil, gdy cały był w niej, warto było pozwolić by tryskał w inne.

   Popatrzyła w bok, oczywiście Angela i Laureen zabawiały się w swój głupi, dziecinny sposób. Ale w tym momencie to ona, Melody w najpiękniejszym futrze na świecie, będzie ujeżdżać swojego mężczyznę tak długo, aż nie wypełni ją swoim gęstym nasieniem.

   Ruszyła. Najpierw powoli, bo język blondynki trochę ostudził jej podniecenie. Mówiąc prawdę te lesbijskie zabawy nie były takie złe, choć nie mogły się równać z jeźdźcem. Tylko w tej pozycji mogła kontrolować kiedy nastąpi szczęśliwy finał. A teraz chciałaby nastąpił późno, by reszta mogła obserwować jej mistrzostwo w ujeżdżaniu.

   Podniosła się tak wysoko, że został w niej tylko czubek główki, a potem powoli opadła do samego końca. Uniosła się i opadła. I tak, raz za razem, bez pośpiechu. Zobaczyła jak myśliwy intensywnie się w nią wpatruje, tak, lubił patrzeć na nią gdy nosiła srebrne lisy. A zaraz zobaczy coś lepszego.

   Nie przerywając jazdy, rozsunęła poły futra ukazując biust. Nie żadne pączki czy wisienki, teraz miała prawdziwe, kobiece piersi, choć wciąż najmniejsze z całej trójki. Ale szybko nadrabiała zaległości. Może nie minie nawet rok, a Eric wsunie między nie swoją męskość, a potem buchnie na jej dekolt fontanną spermy? Tak, a wcześniej da mu pupy. Nie będzie gorsza od żadnej!

   Wyobraziła sobie jak ujeżdża go węższym otworkiem, a on nie może wytrzymać nawet minuty w jej wąskim zadku. Jak wybucha w niej gigantycznym wytryskiem, a potem patrzy smutkiem na Laureen i stwierdza, że pupa Melody Sanders jej najwyższa ze wszystkich. A ona rusza z kolejną analną jazdą.

   Nagle odzyskała przytomność. Tak zapomniała się w marzeniach, że zamiast powolnego jeźdźca, serwowała szaleńczy galop.

   Nie zwolniła, był tak przyjemny, że nie mogła go przerwać. Schwyciła tylko dłonie kochanka i przycisnęła do swoich piersi. Automatycznie zacisnął palce, a ona dotarła na sam skraj morza orgazmu.

   Jeszcze bardziej przyspieszyła. Musiała go doprowadzić, bo tylko czując w sobie jego nasienie mogła osiągnąć stan nirwany. No dalej! Tryskaj!

   Spojrzała na niego w dzikim szale. Gwałtownie nabijała się na niego. Ale on wciąż nie kończył. Zaraz zwariuje. No dalej!

   Nagle Eric podniósł się i wtulił twarz w puszysty kołnierz. I to wystarczyło. Jeszcze ostatni raz podskoczyła i poczuła to. Silne, regularne uderzenia w jej środku. Miał wytrysk. I to jaki! Ogromny! Krzyknęła rozdzierająco, opadając na kochanka.


   Musiała trochę poczekać aż wróci do przytomności. Otworzyła oczy, leżała na brzegu łóżka na górze futer, a obok trwał już kolejny akt orgii. Tym razem bohaterką była Angela. Leżała w pozycji klasycznej w czarnych lisach. Futro było jej najnowszym prezentem i nosiła je tylko wtedy, gdy myśliwy nie korzystał z jej piersi.

   Melody cicho jęknęła z zazdrości. Lisy były przepiękne, idealnie czarne, a włos aż błyszczał. Były tak długie, że na niewysoką blondynkę były aż za długie i ciągnęły się po ziemi. Ale najpiękniejszy był kołnierz, ogromny, sięgający aż po koniec ramion. I oczywiście do kompletu był lisi toczek.

   Mówiąc prawdę to futro niczym nie różniło się od jej srebrnych lisów. Ale ona chciałaby mieć więcej takich futer. Eric mówił, że jest wiele odcieni lisów, a ona pragnęła mieć je wszystkie. Ale jeśli pozbędzie tutaj kilka lat, to na pewno jej marzenie się spełni.

   Jeszcze raz spojrzała na scenę rozgrywającą się obok. Na Angeli był Eric i regularnie się w nią wbijał, zaciskając dłonie na puszystym kołnierzu. Ta trzymała się za piersi i cicho sapała. Do myśliwego tuliła się Laureen, głaszcząc go wilkami, by miał maksimum przyjemności.

   Traper przyspieszył aż wreszcie jęknął. Musiał dojść. Jeszcze kilka razy poruszył się i opadł na blondynkę, która zaczęła głaskać go po głowie.

- Uwielbiam jak kończysz we mnie. - rzekła cicho. - Masz ochotę na powtórkę?

- Mam. Ale na Laureen. Zróbmy tak…

   Zaczął powoli ruszać w Angeli. A tymczasem Laureen dokładnie nawilżyła sobie węższe wejście i zmieniła futro. Teraz była w swoich krótkich, brązowych norkach. W tych, w których zawsze dawała mu pupy. I w nich położyła się na blondynce, w takiej pozycji, że mogła się z nią całować, a odsłonięta pupa była tuż nad łonem przyjaciółki. Teraz wystarczyło tylko zmienić otworek.

   Eric pracował rytmicznie. Wbijał się w Angelę mocnymi, głębokimi pchnięciami, czekając aż ta dojdzie. A ponieważ wcześniej wcale z niej nie wyszedł, to nie musiał czekać za długo. Dziewczyna coraz mocniej sapała, aż nagle głośno westchnęła i jej całe ciało zadygotało.

   I wtedy zmienił kochankę. Wyszedł z napuchniętej norki blondynki i nakierował penisa na kakaowe oczko brunetki. Nawilżenie było tak dobre, że jednym, powolnym ruchem wjechał aż do końca.

   Laureen wyprężyła się i zajęczała przeciągle. A potem opadła na Angelę i namiętnie zaczęły się całować.

   Tymczasem traper przyspieszył. Wiedział, że w ten sposób sprawia tylko przyjemność, a nie ból. A pupa właścicielki brązowych norek była tak wąska i tak dobrze go stymulowała, że wiedział, mimo już trzech wytrysków, że za długo nie wytrzyma.

   Klepnął Laureen w pośladek, a ta pisnęła zaskoczona. Zaczął powtarzać uderzenia, raz w jeden, raz w drugi, aż pojawiły się ślady jego pieszczot.

   Zaczął głaskać puszyste norki, czując jak wzbiera w nim kolejna fala. Nie przerwał pchnięć, w ogóle nie zwolnił. Było mu za dobrze. Ciężkość stała się niemożliwa do zniesienia.

   Krzyknął, wystrzeliwując w najwęższym otworku świata. Orgazm był potężny, tak silny że poczuł się zmęczony. Cztery razy w ciągu godziny wystarczy. Jeszcze raz pogłaskał miękkie futro i położył się między kochankami.

- Kocham was wszystkie. - rzekł, głęboko oddychając.

- A my wszystkie cię kochamy…


   Mimo postanowienia, to nie był ich ostatni raz z futrami. Jednak chłodna wiosna nieubłaganie zamieniła się w gorące lato.

   Było tak upalnie, że musieli całkowicie odstawić futra, nawet większość ubrań. Teraz chodzili prawie nago, dziewczyny miały najczęściej na sobie krótkie, wydekoltowane halki, które nie przysłaniały pupy, a piersi czyniły łatwo dostępne. Wystarczyło tylko lekko się wypiąć i już ich łona były do jego dyspozycji.

   Nie mógł zliczyć ile razy te widoki tak go rozpalały, że musiał robić przerwę od pracy i wślizgiwać się w ich mokre szparki lub wąską pupę Laureen. One nie pozostawały mu dłużne, dosiadając go wszędzie, gdzie tylko mogły go ujechać.

   Tylko wieczorami zakładały dla niego erotyczne komplety bielizny. Ciasne gorsety uwypuklały ich biusty, co szczególnie chwaliła sobie Melody, wciąż mająca kompleksy w tym temacie, jako że wszystko wskazywało że będzie miała go najmniejszego z całej trójki.

   Ale w gorsecie i pończochach najniewinniej wyglądała Laureen. Część było zasługą białych koronek, ale najbardziej sposobu go noszenia. Wciąż była zamknięta w sobie i dość małomówna, lecz wystarczyło że wypinała w kierunku kochanka swój kształtny tyłeczek i prosiła by wszedł w jej pupę, a on nie mógł odmówić takiej prośbie.


   Wszyscy ciężko pracowali za dnia, a wieczorem wspólne łoże płonęło miłością. Jednak kochanki coś przed nim ukrywały, gdy jeździł do miasta sprzedawać nadwyżki skór i futer, to zawsze, nieważne z którą był w mieście, ta na chwilę go opuszczała.

   Wreszcie, gdy zrobiło się trochę chłodniej, po zebraniu ostatniego ziarnka pszenicy i owsa, po pierwszej upojnej nocy, kiedy mogły być w futrach, wszystkie trzy usiadły w dole łoża.

- Co się dzieje? - zapytał Eric, lekko zmęczony po kilku wytryskach.

   Spojrzały po sobie niepewnie. Wreszcie przemówiła Laureen:

- Eric, bardzo cię kochamy i…

- Co wy znowu wymyśliłyście? - przerwał jej.

- One piszą do sierocińca. - nie wytrzymała Melody. - Do Skanske.

- Piszecie do Skanske? - zapytał zaskoczony. - Po co? Przecież mówiłyście, że jest wam tu tak dobrze…

- Melody jak zawsze musi przekręcić. - odpowiedziała brunetka. - Nie do Skanske, piszemy z Deanne. Ona jest w sierocińcu Skanske.

- Ale po co…

- Skanske nie żyje. - wtrąciła Angela.

- Nie żyje? Jak…

- Zaraza. Zmarła, ona i jej mąż. Dzieciakom nic prawie się nie stało.

- Ale co to ma wspólnego…

- Eric, jak przestaniesz wciąż przerywać to ci powiemy. - Laureen przejęła stery rozmowy. - Deanne jest od nas młodsza o rok. Ale jest piękna. A sierociniec… Chyba go zamkną, tak pisze Deanne. A my tu jesteśmy bardzo szczęśliwe. Możemy im pomóc.

- Mam wysłać pieniądze?

- Nie. - wtrąciła płaczliwie Melody. - One chcą byś zabrał Deanne, by tu z nami zamieszkała. Byś zrobił jej futro i… - nie dokończyła.

- Eric, co się stanie jak rozwiążą sierociniec? Dzieci trafią na bruk. A Deanne to dobra osoba. Idealnie będzie do nas pasować. Ma piękne, kręcone brązowe włosy. Spodoba ci się, szczególnie w jasnym futrze…

- Chcecie bym sprowadził kolejną dziewczynę?

- A możesz? Jest naprawdę ładna, a my już zadbamy by szybko dołączyła do nas w tym łóżku. Uszyjesz jej futro…

- No nie wiem…

- Prosimy. - zaczęły się do niego zbliżać.

- Może.. . Przekonajcie mnie.

   Po chwili były już obok niego. W Angeli i Melody miał wytrysk, Laureen doprowadziła go ustami i połknęła wszystko. Ciekawe co teraz wymyślą. I jak zwykle się nie zawiódł.

   Blondynka złapała go za korzeń powiększającego się ptaszka, a rudowłosa za środek. We dwie zaczęły go masturbować. Robiły to tak skutecznie, że po chwili już był sztywny. I wtedy do akcji wkroczyła trzecia.

   Brunetka ułożyła się między jego nogami i pochłonęła główkę. Poczuła smak przyjaciółek, wraz ze śluzem Erica tworzyły ciekawe połączenie. Jednocześnie zaczęła głaskać uda myśliwego swoimi wilkami.

   Pozostałe szybko to podchwyciły. Głaskały go po całym ciele, jednocześnie synchronizując masaż.

   A on wyobraził sobie Deanne. Długie, kręcone włosy aż do pasa. Przymknięte z podniecenia oczy. I młode ciało w niebieskich lisach, pełne piersi wyglądające spod rozpiętego futra…

   Poczuł, że dochodzi w iście ekspresowym tempie. Naprężył się i wystrzelił w usta Laureen. Ta, czując na języku jego nasienie, zamruczała radośnie. A on uśmiechnął się tajemniczo. Nie musi wiedzieć, że w marzeniach to Deanne sprawiała mu przyjemność. A niedługo będzie tu z nimi i marzenia staną się rzeczywistością.


   Z jednej zrobiły się dwie, potem trzy i cztery. Nie powinien godzić się na taką ilość nowych lokatorek, ale wystarczyło że opisały mu kolejną koleżankę z sierocińca, a już miał na nią ochotę. Ruda Jessica o spojrzeniu marzycielki, bujne loki mulatki Charlotty, czy smutne oczy brunetki Sally, która zawsze była słabsza niż inne. Szczególnie chciał zabrać tą ostatnią, ochroni ją przed złym światem i otuli w rude lisy, a ona w zamian dosiądzie go w szaleńczym galopie.

   Cztery kolejne podopieczne to już było dużo. Za dużo do ich wspólnego domu. Dlatego Eric z myśliwego stał się drwalem i budowniczym. Dziewczęta pomagały mu jak mogły, asystując w budowie i wynagradzając wieczorami jego wysiłek. Same wychowały stadko kurcząt, by mieć więcej jajek na zimę. Przybyły też dwie krowy oraz kozy.


   Na jesieni wszystko było gotowe. Dom został poszerzony, tak samo zakupione zapasy. Brakowało gotówki i dziewczyny bez słowa skargi, no dobra Melody jęczała w sprawie złotych szopów, sprzedały wszystkie swoje futra, zachowując tylko prezenty gwiazdkowe. Oraz nowe specjalne, które zostało uszyte na podróż.

   Na początku miały to być polarne lisy, idealnie białe by podkreślić czarne włosy Laureen, bo to właśnie ona miała pojechać do sierocińca z Ericiem. Jednak w czasie poprzedniej, lekkiej zimy myśliwy nie upolował praktycznie żadnego zwierzęcia z takim umaszczeniem.

   W zamian udało mu się zebrać odpowiednią ilość skór rysi. I z nich powstało futro na wyjazd do sierocińca. To było jego największe dzieło, na Laureen kończyło się zaledwie kilka centymetrów nad ziemią, z wielkim kołnierzem i wywijanymi mankietami. Nie było kaptura, w zamian powstał toczek z dużym rondem.

   Gdy brunetka po raz pierwszy ubrała to futro, to wszyscy aż westchnęli z zaskoczenia. Wyglądała w nim tak jak powinna wyglądać żona bogatego mężczyzny. Pięknie i dostojnie, a dla Erica dodatkowo niesamowicie podniecająco. Podszedł bliżej i zaczął głaskać rysie, czując jak gwałtownie mu twardnieje.

   I wtedy Melody zaczęła płakać. Wszyscy popatrzyli na nią zaskoczeni, a ona chlipała.

- Co się stało? - zapytała Angela, która, wiedząc co się dzieje z Ericem, już zdjęła suknię i zakładała czarne lisy.

   Ruda tak się rozkleiła, że na początku nie potrafili zrozumieć co mówi. Wreszcie z pojedynczych słów skleili całość. Po prostu żal jej było sprzedanych futer.

- Chodź tu. - Laureen przytuliła do piersi przyjaciółkę. - To nie jest futro tylko dla mnie. Jest dla naszej całej trójki. Chcesz je przymierzyć?

   Melody, pociągając nosem, kiwnęła głową.

- A więc proszę. - brunetka zdjęła rysie. - Będą wyglądać na tobie jeszcze lepiej, jeśli pochylisz się i wypniesz pośladki. Zrobisz to? - zapytała i jednocześnie wskazała Angeli półeczkę obok łóżka, gdzie zawsze trzymała buteleczkę z olejem.

   Ericowi aż oczy wyszły z orbit na widok Melody w nowym futrze. Było na nią nie tylko za długie, ale i za duże. Po prostu tonęła w nim, twarz prawie znikała w puszystym kołnierzu, a dłoni nie było widać w zbyt długich rękawach, mimo że mankiety były maksymalnie wywinięte.

   Ale dziewczynie w ogóle to nie przeszkadzało. Zaśmiała się radośnie, czując ciężar rysi i widząc błędny wzrok myśliwego. Ten bezwiednie rozpiął spodnie i trzymał w ręce naprężonego do granic możliwości penisa.

- Czy masz na mnie ochotę? - jak zwykle chciała się z nim podroczyć. - Patrz co tutaj ukrywam. - odwróciła się do niego plecami i pochyliła.

   Tymczasem Angela w mig zrozumiała znak Laureen i po chwili już była obok z nawilżaczem w ręku. A gdy rudowłosa wypięła się, to podwinęła jej futro i nalała trochę oleju na rowek między pośladkami.

- Co wy robicie? - zapytała zaskoczona Melody.

   Ale w tym samym momencie nawilżony palec blondynki wtargnął do jej węższego otworka. Najpierw tylko opuszek, ale po chwili wyszedł, nabrał nową porcję oleju i ponownie wśliznął się do środka, tym razem głębiej.

- Czy wy… - rudowłosa nie dokończyła.

- Mówiłaś, że chcesz poczuć w sobie Erica, jak ja go czuję. - wyjaśniła Laureen. - Teraz jest do tego najlepsza okazja.

- Ale ja nie jestem gotowa! Ja… Albo… - jeszcze mocniej się wypięła.

   Już nie protestowała. A traper już był obok. Angela dokładnie mu nawilżyła ptaszka, a potem przysunęła do malutkiej dziurki.

- Tylko powoli. - zauważyła Laureen. - To jej pierwszy raz. Nie jest tak doświadczona jak ja. - by ułatwić wejście maksymalnie rozchyliła pośladki przyjaciółki.

   Eric bardzo powoli wszedł w pupę Melody. Aż jęknął z rozkoszy. Co za przyjemność! Pupa dziewczyny nie tylko była węższa, ale i bardziej gorąca. A myślał że to brunetka ma najmniejszą…

   Ruszał się delikatnie i powoli by nie zadać bólu, ale ruda, chcąc za wszelką cenę dorównać pozostałym w każdej możliwej pozycji, gwałtownie się nabiła. I od razu był już w połowie w niej.

   Ale to nie była dobra decyzja. Zabolało tak mocno, że aż krzyknęła. Czuła jak twardy penis rozpycha się w jej pupie i wcale to nie było przyjemne.

- Spokojnie. - Laureen pogłaskała ją po twarzy. - Odetchnij głęboko i rozluźnij się. Może lepiej będzie jak to ty będziesz się ruszać. Pomyśl, że to niecodzienny jeździec. Nie musisz niczego udowadniać, w końcu to ty jesteś z nas najlepsza.

   Ruda uśmiechnęła się i powoli ruszyła. I z każdym kolejnym ruchem czuła, że ma penisa w sobie coraz głębiej. I już nie bolało, a nawet poczuła przyjemność. A gdy wszedł w nią do końca, a jądra Erica uderzyły w jej pośladki, to zaśmiała się radośnie.

- Teraz zwiedziłeś moje wszystkie otworki!

   Tymczasem kochanek nie ruszał się wcale. To ona wykonywała całą pracę. Zostało mu tylko zachwycanie się jej rudymi lokami, rozsypanymi na cudownych rysiach. Dotknął futra, było bardziej puszyste niż lisy. Zaczął je głaskać, mimo tego że doskonale wiedział jak to się skończy.

   Minęła zaledwie minuta od wejścia w pupę dziewczyny, a już ostatkiem sił powstrzymywał wystrzał. A ona nawet tego nie zauważyła, pracując tyłeczkiem w zapamiętaniu i cicho sapiąc. Próbował ją ostrzec by trochę zwolniła, ale było już za późno. Jęknął ostatni raz…

- On! - krzyknęła zaskoczona Melody.

- Wystrzelił? - zapytała Laureen.

- Chyba tak. Czuję… Co za dziwne uczucie… Ciekawe… Czy możemy to powtórzyć?

- Nie. - nagle oświadczyła Angela. - Nie chcę być jedyną dziewicą w tym domu.

   Stanęła obok przyjaciółki i podwinęła swoje czarne lisy. Nawilżona pupa aż błyszczała.

- Wejdź we mnie.

   Jej pośladki były pięknie sklepione. A węższy otworek nie mniej wąski niż pozostałych. Eric bez problemu wszedł w nią do końca, a ona ruszyła ku wspólnej przyjemności.

   Przyjaciółki im pomogły. Laureen zaczęła bawić się kołyszącymi się piersiami blondynki, zaś Melody drażnić Erica puszystymi rysiami. Po takim masażu doszedł jeszcze szybciej.

   Na samym końcu rysie wróciły do Laureen, a ta już wiedziała co z nimi zrobić. I po raz trzeci dzisiaj buszował w wąskiej pupie, głaszcząc puszyste futro.

   A gdy pomyślał, że niedługo do jego domu trafią nowe kochanki, nie mogło się tylko na tym skończyć.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

Wybaczcie za długie oczekiwanie, ale tą część musiałem napisać praktycznie od nowa. Ale za to jest tyle materiału, że będzie i 9 część. Bądźcie cierpliwi, na pewno będzie opublikowana.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach