Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dziewczyny Erica 9 - Podroz

#Futro #Fetysz


   Nastał czas wyjazdu po nowe dziewczyny. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Przygotowali przekonywującą historię o adopcji Laureen i o zarazie w okolicy, która ich zbliżyła do siebie. Teraz chcieli pomóc innym sierotom. Oczywiście ani słowem nie mieli wspomnieć o ich prawdziwej przyszłości czyli o dodaniu do futrzanego haremu Erica. Najważniejsze było przekonanie nowego zarządcy sierocińca, nikt nie martwił się o zdanie dziewczyn. Przecież wystarczy odrobina miłości oraz ciężkie, puszyste futro i zgodzą się na wszystko. Szczególnie w sypialni.

   Na wszelki wypadek, by uniknąć kłopotliwych pytań, postanowili nie wspominać o Angeli i Melody. Liczyli że nikt już o nich nie pamięta. Może poza byłymi koleżankami, ale to akurat było mało ważne.


   Eric tym razem występował jako bogaty traper i właściciel ziemski, toteż ubrał skórzaną kurtkę z frędzlami i spodnie z łosia. Do tego doszły porządne, twarde buty z cholewami. Jednak to rysie na Laureen stanowiły magnes, to właśnie one miały przekonywać wszystkich o gigantycznym wprost majątku mężczyzny. A przy okazji umilić dni wyprawy, od momentu spełnienia futrzanych marzeń, myśliwy nie wyobrażał sobie choć dnia bez seksu z kochanką otuloną w miękkie lisy, wilki, szopy, wiewiórki czy norki. Teraz będzie miał do dyspozycji jedynie rysie oraz usta, piersi i pupę tylko jednej dziewczyny, ale sądził że w trochę ponad tydzień nie znudzi mu się ta para.


   Widział łzy w oczach Melody, gdy wsiadał do wozu, a Laureen długo i namiętnie całowała się z Angelą na pożegnanie. Rudowłosa ubrała dla niego srebrne lisy, jedyne futro jakie jej zostało. Na głowę założyła też lisi roczek, więc prawie całą otulona była puszystością. Zadrżał już na sam ten widok.

- Wytrzymasz te kilka dni. - pocieszył ją. - Będzie z tobą Angela, a ja, jak wrócę, to od razu ruszę z szyciem nowych futer. I wiesz co? Nim zrobię je dla nowych, to przyszykuję coś specjalnie dla ciebie. Co powiesz na kryształowe lisy? Będą tak samo duże jak te na tobie. I zrobię też toczek…

- Czy mogę cię possać? - zapytała nagle. - Tak jak za pierwszym razem, tylko teraz będę w twoim ulubionym futerku. Będziesz mógł je dotykać, gdy będę klęczeć u twoich stóp. Będę ci ssać i głaskać lisami woreczek. Nie wyjmę z ust ani na chwilę. Tryśniesz mi do buzi, połknę wszystko, tak dawno nie smakowałam twojej śmietanki…

- Dobrze, ale tylko jeden wystrzał. - zgodził się chętnie, bo po takim opisie poczuł ogromne podniecenie.

   Nie wytrzymał i pogłaskał srebrne futro. Ale dziewczyna schwyciła go za ręce i prawie siłą wepchnęła do domu. Wystarczyło, że przekroczyli próg, a natychmiast uklękła i rozpięła mu spodnie. Wyjęła ze środka penisa, który dopiero się usztywniał, ale i tak od razu wsunęła go między wargi.

- Prawie zapomniałam jak smakuje. - rzekła niewyraźnie i ruszyła.

   Eric od razu położył ręce na okryte puszystymi lisami ramiona kochanki. Uwielbiał tą pozycję, choć ostatnio, mając do dyspozycji trzy kochanki i ich wszystkie otworki, prawie o niej zapomniał. Teraz delektował się sytuacją, głaszcząc futro oraz miedziane włosy dziewczyny.

   Spojrzał w bok. Laureen wykorzystała opóźnienie i właśnie teraz wypinała się mocno, a Angela lizała jej węższe wejście. I właśnie w tym momencie pośliniła palec i wsunęła go głęboko w pupę brunetki. Ta zareagowała natychmiastowym orgazmem.

   Eric wcale nie był w tyle. Jego finał zbliżał się wielkimi krokami, tym bardziej że zrozumiał, że brunetka ma pod rysiami swój biały komplet bielizny. I nic więcej. A dodatkowo Melody nie tylko go ssała, ale jak obiecała, bawiła się jego woreczkiem i jądrami. A lisami głaskała wszędzie, gdzie tylko mogła. Poczuł jak mu się usztywniania, więc zacisnął palce na puszystym futrze toczka.

   Zwolniła, przedłużając zbliżenie o kilka chwil. Ale wiedziała, że było już za późno. Ostatnie ruchy wykonała tak wolno, że prawie nie ruszała głową. Palcami wyczuła skurcz jąder…

   Jęknął przeciągle, gdy już nie mógł dłużej powstrzymać wytrysku. Zadrżał, gdy potężna fala orgazmu przetoczyła się po jego ciele. Kolejne skurcze wyrzucały nowe porcje nasienia, które trafiały do zachłannych ust Melody.

   Ta mruczała, czując na języku spermę swojego opiekuna. Jak wiele ją nauczył w ciągu tego roku. Przyjemność z masturbacji, jak można sprawiać rozkosz prawie każdą częścią ciała, wreszcie uczynił ją prawdziwą kobietą, piękną i pożądaną. Ale przede wszystkim podarował jej to futro, cudowne srebrne lisy. Jak mogła żyć wcześniej bez nich? Kochała je i kochała jego.

   Największym problemem było jednak to, że musiała się nim dzielić z innymi. Na razie tylko z dwiema, ale teraz przybędą nowe. Na pewno Deanne, Eric wspominał też o astmatyczce Sally. I dwie inne. Każda miała dostać futro i dołączyć do zabaw w łóżku. Będzie trochę tłoczno, ale ona już się postara, by to właśnie ją wybierał jak najczęściej.

   Teraz tryskał w jej ustach i z całych sił zaciskał palce na toczku na jej głowie, nie pozwalając by wyjęła jego małego na zewnątrz. Jak gdyby chciała to zrobić! Przecież zawsze z radością smakowała jego śmietankę i połykała jak najdroższy nektar. Bo to był najprawdziwszy nektar, znak tego, że miłość jej życia kocha ją i pożąda.

   Ostatni raz poczuła krople nasienia na języku. Niestety to był już koniec. Dokładnie oblizała mu główkę i schowała penisa w spodniach. On miał swój orgazm, a ona czuła się jeszcze bardziej podniecona.

- Jedź już. - rzekła ze smutkiem. - Bo nie wytrzymam i zaraz cię ujadę.

   To było całkiem prawdopodobne, więc czym prędzej pocałował obie piersi, które dla niego obnażyła Angela i wsiadł do wozu. Nie oglądał się za siebie, bał się, że zawróci i wciągnie całą trójkę do łóżka.


   Wystarczyło, że wjechali do pierwszego lasu, a Laureen zaczęła się kręcić.

- Nie wystarczył ci palec Angeli? - zapytał, wiedząc co się święci.

- Wiesz, że Angela jest cudowna, ale nic nie zastąpi twojego peniska w mojej pupie. - położyła mu rękę na spodniach i pomacała. - Ciebie też nie zaspokoiła Melody. Może sprawimy sobie trochę przyjemności?

- Tak szybko? Może pojedźmy choć kawałek…

- A wytrzymasz? - rozpięła rysie, pokazując biały gorset, mocno wypełniony przez piękne piersi.

- Może jednak czas na przerwę. Zaraz gdzieś się zatrzymamy…

- Po co? Możemy zrobić to na wozie. Nie stracimy czasu, a ty przecież chcesz jak najszybciej poznać Deanne czy Sally…

- Na wozie? - zdziwił się. - Seks na stojąco tutaj może być trochę niebezpieczny…

- Ale głupiutki jesteś. - uśmiechnęła się, rozpinając mu spodnie. - Nikt tu nie mówi o staniu. Choć tobie stoi i to bardzo ładnie.

   Przez chwilę pobawiła się sztywnym członkiem. Z chęcią by go possała, ale już dzisiaj miał przyjemność doświadczyć takiej pozycji. A ona czuła wewnętrzny żar, który ugasić może tylko coś twardego głęboko w jej pupie. Ale wszystko po kolei, najpierw odpowiednie przygotowania.

   Z torby podróżnej wyjęła małą buteleczkę. Miała w niej specjalną miksturę. Zaledwie kilka dni po tym jak w jej urodziny Eric pierwszy raz wytrysnął w jej tyłeczku, postanowiła stworzyć nawilżacz. Podstawą w nim był zwyczajny olej, ale przez całe wakacje zbierała kwiaty, głównie płatki róż. Wysuszyła je i połączyła składniki, tworząc śliski, mocno pachnący specyfik.

   Miała już go gotowy, gdy Melody i Angela traciły analne dziewictwo, ale nic im o tym nie mówiła. Chciała wypróbować go na wyjeździe, gdy tylko ona sama będzie miała do dyspozycji ukochanego mężczyznę. Bo przez najbliższe kilka dni będzie jej i tylko jej.

   Najpierw zanurzyła palec w olejku i nawilżyła węższe wejście. Myśliwy bez słowa patrzył na ten zabieg, a jego penis jeszcze bardziej stwardniał. Już za chwilę będzie w kakaowym oczku Laureen! Mimo że dwie pozostałe dziewczyny też potrafiły go ugościć w swoich pupach, to ta należąca do niej przyciągała go jak magnes.

   Dlatego aż jęknął, gdy brunetka zajęła się jego małym. Po chwili ptaszek aż lśnił od olejku. Poczuł też silny zapach kwiatów.

- Przyjemnie pachnie. - stwierdził.

- Podoba ci się? - uśmiechnęła się, siadając mu na udach. - Zrobiłam go specjalnie na wyjazd. - delikatnie skłamała.

- Od teraz róże będą mi się kojarzyć tylko z twoją pupą. - zaśmiał się.

   Nie mógł się doczekać tego co wymyśliła. Kiedyś był pewny, że to on będzie po kolei uczył ich nowych rzeczy, jednak okazało się, że sam o wiele częściej był uczniem niż nauczycielem. Tak samo teraz, Laureen siedziała na nim jak przy pozycji na jeźdźca. Ale przecież nie mogła nabić się na niego i ujechać. I nagle zrozumiał. Nie mogła zrobić tego swoją norką. Ale mogła…

   I w tym samym momencie kochanka przysunęła sobie nawilżonego członka wprost do węższego wejścia i powoli wsunęła w siebie. Poczuła jak wślizguje się w jej anus, głęboko, bardzo głęboko, głębiej niż kiedykolwiek. Wystarczył tylko jeden ruch i cały był w niej.

   Gwałtownie wyprężyła się, czując jak natychmiast dochodzi. Złapała Erica za głowę i przytuliła do piersi. Otoczyła ją puszystym kołnierzem i rękawami rysi. Wiedziała że uwielbia dotyk futra i chciała by mu było tak samo przyjemnie jak jej.

   Wstrząsy pierwszego orgazmu minęły i powoli zaczęła go ujeżdżać. Jeszcze nigdy nie kochali się w takiej pozycji, a musiała być dla niego cudowna, bo mocno objął ją ramionami jeszcze mocniej wtulając się w rysie.

   Lekko przyspieszyła i to był jej błąd. Krzyknęła, czując drugi orgazm, przetaczający się po jej ciele. Ale nie przerwała jazdy, jemu też musi być dobrze!

   I po chwili znów drgała z rozkoszy. Trzeci, czwarty, piąty... Potężne fale przyjemności zalewały ją raz za razem, coraz bardziej odbierając siły.

   Coraz trudniej było jej poruszać się, sięgający w niej głęboko penis musiał drażnić jakieś wrażliwe miejsce, bo wystarczyło kilka ruchów i znów dochodziła.

   Zaczęła mieć coraz większe problemy z zachowaniem przytomności, nie wiedziała ile już razy była w niebie. I dopiero wtedy zlitował się nad nią los, poczuła jak ptaszek rytmicznie kurczy się i wyrzuca z siebie potok spermy. I to spowodowało kolejny orgazm, tak silny, że straciła równowagę. Jej świadomość eksplodowała, tonąc w nirwanie. Nie wiedziała co było dalej, po prostu zemdlała.

- To było… cudowne. - wyszeptała, gdy wróciła do siebie, leżąc na tyle wozu, wciąż w swoich rysiach. - Jakie cudowne…

- Wybacz, że tak szybko doszedłem. - rzekł ze skruchą.

- Szybko? - zdziwiła się. - Byłeś we mnie z pół godziny!

- Jakie pół godziny? To nie trwało nawet minuty… Jak mnie przyciągnęłaś do siebie, to od razu wiedziałem, że to nie potrwa za długo…

- Tylko minuta? - uśmiechnęła się, przez minutę miała tyle orgazmów? - To była najcudowniejsza minuta w życiu…


   Odpoczęła trochę i ujechała go pupą drugi raz. Znowu przeżyła wiele orgazmów, choć tym razem jazda trwała trochę dłużej. Ale i tak stosunek trwający kilka minut wydał się jej wiecznością. By przeżyć ją po raz kolejny dosiadła go jeszcze raz. I nic się nie zmieniło.

   Miała ochotę zrobić to po raz czwarty, ale dojechali do miasteczka, gdzie czekał ich pierwszy nocleg. Gdy sprowadzał dziewczyny z sierocińca, to tutaj wysiadali z dyliżansu. Teraz postanowili jechać wozem dalej, bo okolica jeszcze była dość odludna i mogli sobie pozwolić na seks w trakcie jazdy jeszcze przez minimum dwa dni.


   W trakcie jazdy przez miasteczko i przy meldowaniu się w głośnym saloonie Laureen nie mogła nosić swoich rysi. Zbytnio rzucałaby się w oczy, a i tak jej uroda przyciągała męskie spojrzenia. Ale w pokoju natychmiast zrzuciła skromną suknię i wełniany płaszcz, zamieniając to na puszyste futro. Tym razem nosiła je na nagie ciało. Dla jego przyjemności było rozpięte, by mógł oglądać jej piersi, wciąż mniejszych niż skarby Angeli, ale wystarczająco duże by mógł wsunąć się między nie, a ona by go masowała tak długo, aż nie chluśnie nasieniem na jej dekolt i szyję.

   Ale on nie miał sił na kolejne zbliżenie, choć z przyjemnością patrzył na jej biust. Po kolacji położyli się w łóżku, tuląc się do siebie. Eric possał trochę naprężone sutki kochanki, lecz szybko zasnął. Brunetka głaskała go po głowie, aż nie jego oddech nie wskazał, że głęboko śpi.

- Jesteś najcudowniejszym mężczyzną na świecie. - szepnęła i pocałowała go w czoło. - A jutro znów cię ujadę pupą…


   Obudził się w nocy. Wciąż był przytulony do Laureen, choć przez sen obróciła się na drugi bok. Nakryta była tylko swoimi rysiami, były cieplejsze niż zwyczajna kołdra. Jednak futro trochę się z niej zsunęło i poczuł, że między jej pupą, a jego ptaszkiem nic nie ma.

   Wrócił myślami do seksu na wozie. Nigdy czegoś takiego nie widział, brunetka, mając go głęboko w tyłeczku dochodziła raz za razem. Przecież tyle razy wcześniej kochali się w taki sposób, ale jej reakcje nie były gwałtowne. Tak samo gdy Angela się nią zajmowała. Co się zmieniło? I znalazł odpowiedź, głębokość stymulacji.

   Gdy brał ją od tyłu na stojąco, mimo że była wypięta, to nie był tak głęboko jak przy jeźdźcu. A na wozie czuł, że głębiej już nie może wejść. I to właśnie musiało działać na dziewczynę, tak silnie, że orgazm następował od razu po poprzednim. I jakie były mocne, gdyby sam nie dochodził szybko, to mógłby obawiać się o jej stan zdrowia po kilkuminutowym stosunku.

   Postanowił, że jak już wrócą do domu, to wprowadzi analnego jeźdźca do każdej z wspólnych orgii. Laureen będzie go ujeżdżać aż do nieprzytomności, obowiązkowo w rysiach, a pozostałe będą ją podtrzymywać po bokach, by stosunek trwał dłużej. Ciekawe czy któraś z nowych podopiecznych też będzie miała wrażliwą pupę? Na przykład Sally. Wyobraził ją sobie w polarnych lisach, okrywających jej drobne ciało i w bialutkim, lisim toczku, który tak kontrastował z ciemnym kolorem jej oczu i włosów…

   Rozmyślając poczuł, że się podnieca. Pośladki kochanki były ciepłe, a futro na wyciągnięcie ręki. Chyba nie obrazi się, jak skorzysta z jej wdzięków tu i teraz?

   Przysunął się i zaczął głaskać puszyste rysie. Były niesamowicie miękkie w dotyku i bardziej mu się podobały niż lisy. Wiedział, że będzie musiał uszyć takie Melody, z kapturem i wielkimi mankietami. I toczek z ogromnym rondem. Dla Melody wszystko musiało być większe. Była bardzo dominująca i wciąż porównywała się z pozostałymi. Wciąż uważała się za brzydką i za wszelką cenę chciała udowodnić, że jest najlepsza w łóżku. A jak przybędą nowe podopieczne, to rywalizacja jeszcze wzrośnie.

   Czuł, że mu maksymalnie stoi, jak gdyby miał całodniowy post. Dodatkowo wyobraził sobie, że obok ma śpiącą, niewinną Sally. Nie mogła nosić swoich białych lisów, więc pożyczyła rysie. I właśnie pod nimi spała, nieświadomie kusząc pupą. A on był tuż obok. Już nic nie może go powstrzymać przed wtargnięciem do ciepłej jaskinki ślicznej, małej Sally…

   Delikatnie zaczął przesuwać twardym penisem po rowku między pośladkami. Czekał tylko na okazję by je rozchylić i wślizgnąć się do wąskiego otworka. Nie był nawilżony różanym olejkiem, ale przez rozmyślania tak się podniecił, że jego śluzu było w sam raz do płytkiego wejścia.

   Jego działania wcale nie zbudziły Laureen, choć ta zaczęła cicho wzdychać i lekko się wypięła. To go ośmieliło i zaczął wykonywać mocniejsze ruchy. I dłuższe. Nagle poczuł ciepło i wilgoć na członku. Nie, nie wytrysnął na pupę brunetki, po prostu dotarł do norki.

   A ta była tak mokra, jak gdyby ją stymulował przez cały wieczór. A otworek nie był jak zwykle, gdy się nim bawił lub lizał, kurczowo zaciśnięty. Był gotowy na przyjęcie w siebie męskiego narzędzia rozkoszy. Czy to znaczy, że on może teraz…

   Jeszcze bardziej przysunął się do wypiętej dziewczyny i powoli pchnął, czując jak główkę penisa otaczają gorące i wilgotne ścianki pochwy. Otaczają, a nie kurczą się ze strachu. Wszedł zaledwie na kilka centymetrów, zbyt płytko by dotrzeć do błony dziewiczej, ale był w pochwie Laureen! Był w niej!!!

   Sama świadomość wystarczyła, że zaczął dochodzić jeszcze szybciej niż na wozie. Czuł jak mu twardnieje, jak jądra zaczynają się kurczyć. Zaraz się spuści i wytrysk może pobrudzić przepiękne rysie. Nie mógł do tego dopuścić.

   Wślizgnął się głębiej, cały przylegając do pupy kochanki. Nie było żadnego oporu, więc przyspieszył. I to nie mogło pozostać bez echa. Brunetka głośno jęknęła i otworzyła oczy. Od razu zrozumiała, że właśnie jest gwałcona w trakcie snu. Ale przyjemność promieniowała z innego niż zazwyczaj miejsca. Z…

- Eric! - krzyknęła zaskoczona.

   Nic więcej nie mogła dodać, bo właśnie w tym momencie myśliwy sięgnął ręką i złapał ją za pierś. Przywarł też do futra, chłonąc jego miękkość. A poruszający się w norce, tak teraz była pewna, że jest w jej tajemniczym ogrodzie, ptaszek otworzył dziubek i wypuścił na zewnątrz swoje ptasie mleczko. Bardzo dużo mleczka.

   Poczuła skurcze orgazmu, mięśnie pochwy rytmicznie kurczyły się, wciągając do macicy życiodajne nasienie. A fale przyjemności rozlewały się po jej ciele, zmuszając ją do cichych jęków i niekontrolowanych skurczów mięśni.

   Jednak to nie było tak intensywne jak przy stymulacji pupy. Było fajnie, ale tylko fajnie. A jeździec na wozie… Nic nie mogło się z nim równać!

   Była trochę zaskoczona, że tak łatwo poszło. Wszedł w jej norkę i wytrysnął głęboko. A ona nie zareagowała strachem czy paniką. Po prostu mu dała, jak prawdziwa żona. Czy to znaczyło, że jest już zdrowa i może korzystać z każdej jej dziurki? Ale czy to nie znaczy że zrezygnuje z jej pupy?

   Odwróciła głowę i spojrzała na swego ukochanego. Był w niebie, przeżywając swój orgazm. Strasznie musiała go podniecić sytuacja, że był tam, gdzie inni nigdy by nie mogli wejść. Nie musiał wiedzieć, że dla niej było to o wiele słabsze przeżycie niż dla niego.

- Już dobrze? - zapytała z wymuszonym uśmiechem. - Możemy dalej spać?

- Ale… - był całkowicie zaskoczony jej prawie obojętnym tonem, w końcu to był ich pierwszy raz, na pewien sposób.

- Jest późno, a długa droga przed nami. Porozmawiamy jutro, dobrze?

- Dobrze…

- Jak ci tam przyjemnie, to możesz tam zostać. Przytul się do futerka i trzymaj mnie za cycuszka. To pozwoli ci szybciej zasnąć.

  Nie spodziewał się tego, ale miała rację. Czując miękkie rysie na twarzy i ciepłą pierś w dłoni, zasnął jak dziecko.


   Spali w tej pozycji aż do rana. Dziewczyna szybko się myła w misce zimnej wody, a Eric uważnie ją obserwował. Widać było, że coś nie daje mu spokoju.

- Laureen… - zaczął, gdy przypinała troczki do pończoch, dziś znów miała jechać w białym gorsecie, a poza miastem w swoim puszystym futrze.

- Tak? - postanowiła, że nie będzie go okłamywać, jeśli zapyta ją o przyjemność z nocnego stosunku, to powie mu prawdę.

- Chciałbym się czegoś dowiedzieć. Czy jesteś dziewicą? To znaczy czy byłaś?

   Brunetka przypięła ostatni pasek i spojrzała na niego. A więc o to chodzi, martwił się czy jest jej pierwszym mężczyzną?

- Opowiadałaś mi o Skanske i jego… seansach. Czy powiedziałaś mi wszystko? Czy on…

- Nie. - odparła krótko.

   Sprawdziła ostatni raz gorset i pończochy. Wszystko było z nimi w porządku, więc wzięła z łóżka rysie i otuliła się nimi. Mając je ubrane czuła się pewniejsza siebie. Oczywiście ich nie zapięła. Usiadła na krześle i założyła nogę na nogę, pozwalając by widział wszystko: nogi w białych pończochach, pełne piersi w koronkowym gorsecie i czarne runo wokół łona.

- Skanske nigdy mnie nie zgwałcił, jeśli o to pytasz. Nawet nie widziałam jego penisa, zawsze się masturbował tak, bym nie mogła ujrzeć jego żałosnego pypcia.

- To zrobił to ktoś inny? Wczoraj…

- Eric… - zaśmiała się. - Sądzisz że gdyby coś takiego się wydarzyło, to bym ci nie powiedziała? Żebym milczała lub, co gorsza, kłamała?

- No…

- To siedź cicho, to ci opowiem.

   Sięgnęła po toczek i założyła go. Poprawiła pozycję i wtuliła twarz w puszysty kołnierz. Uwielbiała ten stan, gdy prawie wszędzie delikatnie łaskotały ją mięciutkie włoski. I to przyjemne ciepło… Kochała futra, a to było najlepsze ze wszystkich. Było lepsze nawet od wilków.

- Pamiętasz Eric jak uczyniłeś Angelę kobietą? Jak trudny był dla niej pierwszy raz? To mnie przeraziło, naprawdę przeraziło. Bo zrozumiałam, że ja będę kolejna.

- Ale ja…

- Wiem, nie naciskałeś. Ale ja chciałam byś pozbawił mnie dziewictwa. Chciałam byś mógł kochać się ze mną tak, jak zrobiłeś to wczoraj. A skoro Angela miała tak trudno, to ja, ze swoim problemem, będę miała jeszcze trudniej. Że będzie tak boleć, że będę płakać i krzyczeć. A tak to nie mogło wyglądać. Nie chciałam, nie mogłam cię zawieść. Bo jesteś dla nas, dla naszej trójki taki dobry… Więc pozbyłam się dziewictwa sama.

- Sama?

- Użyłam marchewki. Dużej, grubej marchewki. Angela mi pomogła, najpierw długo mnie lizała, dwa razy wsunęła mi palec do pupy. A na końcu, gdy byłam mokra i odprężona, to użyła marchewki.

- I to wszystkie?

- A czego oczekiwałeś? - uśmiechnęła się. - Nie było źle, szczególnie przy cierpieniach Angeli. Po prostu gdy wyczuła opór, to mocno pchnęła. Wystarczyło tak zrobić dwa, trzy razy i było po problemie. Praktycznie nie krwawiłam…

   Wstała i podeszła do Erica. Pogłaskała go po głowie.

- Jeśli się martwisz o konkurencję… To srogo się zemściłeś. Pożarłeś wroga na obiad.

- Co?

- Przecież nie mogłam wyrzucić dobrej marchewki tylko dlatego, że była w mojej norce. Wraz z koleżankami trafiła do zupy.

- Och, Laureen… - zaśmiał się. - Zawsze jesteś oszczędna…

- Jestem. - przyznała. - W słowach też. Więc muszę to powiedzieć. Nie mamy czasu, musimy jechać. I niestety muszę zdjęć rysie, a gorset schować pod zwyczajną suknią. Masz więc ostatnią szansę bym zrobiła ci dobrze tego poranka. Co powiesz na malutkiego lodzika? Już wczoraj miałam na to ochotę…

   Kiwnął głową, co mógł poradzić na widok pięknej kobiety w takim futrze. Pozwolił by rozpięła mu spodnie i uwolniła szybko twardniejącego zawodnika.

   Nie czekała aż do końca się usztywniani, od razu zaczęła lizać purpurową głowkę. I pomyśleć, że wygląda tak niewinne, a w nocy ją zgwałciła. To znaczy właściciel gwałcił, ona była tylko narzędziem gwałtu. Całkiem przyjemnego gwałtu.

   Teraz można powiedzieć, że się zemści. Wsunęła penisa między wargi i wraz z językiem zaczęła go drażnić. Dodatkowo do zabawy dołączyła mankiety rysi, tym razem skupiła się na głaskaniu woreczka. W odpowiedzi poczuła na języku pierwszą kroplę jego śluzu.

   Przypomniała sobie dokładnie sytuację z nocy. Była nieoczekiwana i na swój sposób podniecająca. Tak zasypiać pod futrem w lekkiej niepewności czy nie zostanie się wykorzystanym. Być tylko narzędziem męskiej rozkoszy, bez pytania o zgodę.

   Ciekawe ile razy Eric tryskał w Melody, gdy spali razem. Nie miała na myśli zwyczajnego seksu, ta ruda diablica musiała go doprowadzić setki razy, nim dołączyły pozostałe dziewczyny. Ile razy smacznie spała, a on przysuwał się do jej pleców i wślizgiwał w mokrą norkę? Delikatnie ruszał się w środku i wystrzeliwywał gęste nasienie wprost do łona. Ile razy zrobił to tak delikatnie, że nawet się nie zbudziła? A potem wstawała rano, wypełniona jego spermą i dopiero gdy z niej wypływała, rozumiała że ktoś w nocy ją zgwałcił. A ile razy to się działo, gdy już miała swoje piękne, srebrne lisy…

   Nagle z zaskoczeniem wyczuła, że ma nasienie w ustach. On, on spuścił się do jej buzi! Tak szybko, nieoczekiwanie. Musiała na niego nieźle działać w tym futrze. Spojrzała na niego, siedział z błogim wyrazem twarzy, trzymając ręce na jej okrytych puszystymi rysiami ramionach i cicho jęczał. Jego ulubiona pozycja w oralu.

   Czuła na języku coraz więcej spermy. Była delikatnie słona, taka jaką najbardziej lubiła. Mogła połknąć już teraz, ale delektowała się jej smakiem. W końcu od kiedy dawała mu pupy, to bardzo rzadko tryskał w jej usta.

   Penis skończył rytmicznie kurczyć się, co oznaczało koniec wytrysku. Zebrała cały nektar, którym ją obdarzył i przełknęła. Będzie to miły dodatek do śniadania…

- Teraz miałeś przyjemnie. - rzekła, wstając. - Ale na wozie to będę cię ujeżdżać pupą. Tyle razy ile zechcę.


   Niestety jej plany się nie ziściły. Zaledwie miasteczko zniknęło za horyzontem, a ona już ubierała futro, gdy zauważyli, że z naprzeciwka jedzie wóz. Okazało się, że jakiś farmer wiózł zbiory. Pozdrowili go, myśląc że to tylko chwilowe opóźnienie. I znów, gdy Laureen ubierała rysie, zauważyli kolejny pojazd.

   I tak za każdym razem. Przy czwartym razie odpuścili.

- Strasznie zatłoczona ta droga. - stwierdziła wściekła. - Kiedy nas wiozłeś do domu, to nikogo nie spotkaliśmy…

-  Wybacz im. - uśmiechnął się, choć był nie mniej podniecony. - Mamy jesień, wiozą zbiory do miasta.

- Mogliby wieźć je jutro. Albo wczoraj…

- Mam wrażenie, że wczoraj też wieźli. Nie każdy ma odwagę by chodzić po lasach i polować na wilki czy rysie.

   Nie odpowiedziała, ale jej mina mówiła wszystko.

- Musimy wytrzymać. - podsumował. - Późnym wieczorem będziemy w kolejnym miasteczku. A w pokoju nikt nie będzie nam przeszkadzać...


   Tak się stało. Była już noc, gdy dojechali na miejsce. Saloon był duży i dobrze oświetlony. Mimo późnej pory prawie wszystkie stoliki były zajęte przez gości, twardych, ogorzałych mężczyzn, którzy postanowili odpocząć po ciężkim dniu pracy. Wokół nich uwijały się mocno umalowane kelnerki, których ciasne gorsety, krótkie spódnice i widoczne pończochy wskazywały że za dopłatą mogą zrobić coś więcej niż tylko przynieść drinka.

   Wyglądały nawet ładnie, ale Laureen nawet przez chwilę nie pomyślała, że są dla niej konkurencją. Oczywiście miały większe piersi czy szersze biodra, ale to ona miała w wielkiej torbie ukochany fetysz Erica. A pod suknią gorset jeszcze bardziej wyuzdany niż tych dziwek, bo nie zasłaniający biustu.

   Barman coś grymasił o braku pokojów, ale napiwek szybko to zmienił. Już po chwili wnosili na górę swoje rzeczy, a koniem i wozem zajmował się stajenny.

   Wreszcie myśliwy zamknął pokój na klucz, a ona mogła zrzucić głupią suknię i otulić się miękkim futrem. Nie ściągnęła gorsetu i pończoch, nie było na to czasu. Płonęła z pożądania.

- Może znowu spróbujemy… - zaczął, ale ona silnie pchnęła go na łóżko.

   Nim zdążył coś powiedzieć, już była na nim i ściągała mu spodnie. Zauważył w jej ręce buteleczkę z olejkiem. Szybkim ruchem nabrała trochę płynu na dłoń, nawilżyła członek i przysunęła do niego węższy otworek. I mocno się nabiła.

   Zawyła z natychmiastowej eksplozji. Wcisnęła rękaw w usta i wrzasnęła, czując potężny orgazm. Po za moc, co za siła! Czekała na to cały dzień!

   Poczekała aż miną falę rozkoszy i powoli ruszyła. Penis był głęboko w jej pupie i drażnił wrażliwe miejsce, ale nie chciała by skończyło się tak jak na wozie. To ona była na górze i to ona będzie kontrolować cały stosunek. A on? Niech się patrzy na na jej piersi w rozpiętych rysiach. Jak będzie grzeczny, to pozwoli mu je possać.

   Wyprostowała się i bez pośpiechu go ujeżdżała. W górę i dół, w górę i dół, w górę… Zdradziecki orgazm był tuż za rogiem, ale potrafiła go okiełznać.

- Szybciej… - usłyszała. - Proszę…

  A więc prosił o szybszą jazdę. Przez chwilę zastanawiała się czy ją zignorować. Bo to ona teraz była u sterów. Ale on był dla niej taki dobry, był dobry dla całej trójki. Będzie dobry też dla następnych dziewcząt. A cena za tą dobroć, za miłość, bezpieczeństwo i długie, grube futra była taka niska.

   Zacisnęła zęby i przyspieszyła. Od razu stymulowany punkt w jej środku zaczął wysyłać niebezpieczne sygnały. Zignorowała to, skoro Eric prosił o wytrysk w jej pupie, to go dostanie.

   Była już coraz bliżej, podskoki stawały się coraz szybsze, męskie narzędzie było coraz twardsze, gdy nie wytrzymała. Orgazm był szybki i mocny, ale udało się jej utrzymać tempo.

   I wtedy ujeżdżany poderwał się. Wtulił twarz w puszysty kołnierz, a niecierpliwe usta odnalazły sutek i zaczęły go ssać. To znaczyło, że jest na ostatniej prostej.

   Szarpnął, jęknął, a ona poczuła skurcze członka. Właśnie wypełniał jej tyłeczek gęstym nasieniem. Mogła pozwolić sobie na kolejny finał.

   Z całych sił nabiła się na buchającego w niej ptaszka i mogła poddać się oszałamiającemu doznaniu. Gdyby mogła to krzyczałaby z radości, jednak siła jej okrzyków cierpliwie przyjmował rękaw rysi.


   Leżała przytulona do swego ukochanego. Oddychała głęboko. On tymczasem nie wyglądał na w pełni uspokojonego, w końcu prawie cały dzień miał post.

- Laureen… - zaczął. - Czy możemy spróbować, no wiesz… Klasycznie?

- Chcesz wejść w moją pochwę? - zapytała bezpośrednio.

- Tak.

- A po co?

- Nie rozumiem…

  Uniosła się na łokciu i spojrzała mu głęboko w oczy.

- Powiedz mi, czy dla ciebie jest różnica w którą dziurkę wchodzisz? I w której kończysz?

- No… Pupa jest ciaśniejsza…

- A czy jest pozycja, w której nie mogę ci dać tyłeczka? Brałeś mnie na stojąco od tyłu, na pieska, klasycznie, a teraz mogę cię ujeżdżać. Jest jakaś inna pozycja, której nie próbowaliśmy?

- No… Chyba nie.

- Więc czemu tak bardzo chcesz skończyć w mojej norce? Nie wiem czy zauważyłeś, ale seks analny to moja ulubiona forma seksu. Gdy jesteś głęboko w moim tyłeczku, to trafiam do nieba. Nie zauważyłeś?

- Zauważyłem.

- Więc czemu nalegasz?

- Nie wiem.

- No właśnie. Nie wiesz. Więc może róbmy to co sprawia przyjemność nam obojgu. Dobrze?

- Dobrze.

- Jesteś taki kochany. - pocałowała go w policzek. - Wiesz co? Mam pomysł…

   Uklękła na łóżku i wypięła się.

- Chodź. - rzekła. - Najpierw przeleć mnie w norkę, a potem w dupkę. Sam zobaczysz gdzie jest lepiej.

   Ochoczo przystał na taki pomysł. Już po chwili był za nią. Odsunął futro i ujrzał jej pięknie sklepioną pupę i dwa wilgotne otworki. Najpierw wybrał ten niżej. Rozchylił palcami płatki i delikatnie wślignął się do środka.

   Poczuł jak zaciskają się nim mięśnie pochwy, ale nie uniemożliwiają mu wejście. Dlatego wsuwał się coraz głębiej.

- Powoli. - ostrzega go. - Mimo wszystko to mój pierwszy raz. Świadomy pierwszy raz. - zaśmiała się.

   Zwolnił, ale mógł bez przeszkód penetrować myszkę Laureen. Ta tylko mocniej się wypięła i cicho stękała.

   Złapał ją za biodra i coraz śmielej poruszał się tam, gdzie nie mógł przez tyle czasu. Brunetka miała rację, w pupie było ciaśniej, ale ten otworek też miał swój urok.

   Coraz szybciej penetrował ciepłą jaskinię i poczuł jak przynosi to skutki. Zaraz wytryśnie!

- Czy mogę skończyć w środeczku? - zapytał.

- Wczoraj nie pytałeś o zgodę. - znów się zaśmiała. - Oczywiście, że możesz. Możesz kończyć wszędzie gdzie chcesz.

   Puścił jej biodra i zaczął głaskać puszyste rysie. Z całych sił zacisnął mięśnie brzucha, by dojść jak najpóźniej, ale wiedział że to stracona walka. Wytrzymał tylko kilka pchnięć i skapitulował. Wystrzelił.

   Westchnęła, czując jak bucha w środku. Pamiętała orgazm, gdy ją zgwałcił w nocy. A teraz nic. Było przyjemnie czuć jak penis rytmicznie się kurczy, a strugi nasienia odbijają się po ściankach by trafić do jej łona. Ale nie było tego uczucia rozkoszy, które zawsze towarzyszyło finałowi w węższym otworku.

  Nie musiała mu mówić co ma zrobić. Zaledwie skończył strzelać, to od razu go wyjął i postawił pod kakaowe oczko. Wciąż było nawilżone olejkiem, a jego śluz i resztki spermy tylko ułatwiły sprawę. - Jedno, szybkie pchnięcie. - mimo wszystko mu przypomniała.

   Rozchylił jej pośladki i zrobił to, a ona jęknęła. Jak dobrze było być dobrze wypełnioną. Choć w tej pozycji nie sięgał tak głęboko jak w czasie jeźdźca. Cóż, nie wszystko można mieć.

   Zamknęła oczy i skupiła się na doznaniach. A te były o wiele mocniejsze niż w trakcie poprzedniego zbliżenia. Zacisnęła mięśnie pupy i teraz czuła się świetnie. Kochała seks analny i nikt nie zmusi jej do zmiany swoich nawyków.

- Nie ograniczaj się, kochany. - wysapała. - Mocniej… Głębiej… Szybciej… O tak!

   Teraz było przyjemnie. Było cudownie. Owładnęła ją fala pierwszego orgazmu. Mogła się jej poddać, bo to on pracował. Przeciągle jęknęła, wiedząc że to tylko preludium.

   Raz za razem czuła że dochodzi. Wszystkie jej mięśnie drżały, a ona mogła tylko z całych sił się wypinać. Wiedziała że może to trwać całkiem długo, bo myśliwy skończył już w niej dwa razy tego wieczora.

   Jednak przeliczyła się. Głębokość jego pchnięć spadła, a to znaczyło… Nie, już? Przecież…

   Nic nie mogła zrobić, poza wściekłymi jękami. Właśnie spuszczał się w jej pupę, za szybko, o wiele za szybko. Wciąż czuła, że to dla niej za mało.

   Nagle krzyknęła z radości. Bo on znowu ruszył! Tak, ruszył, jak gdyby wytrysk to był tylko nic nie znaczący epizod. Znów rozszerzał jej pośladki, znów wbijał się mocnymi ruchami, znów był w niej głęboko.

   I wtedy nadszedł potężny orgazm. Taki sam jak w czasie jeźdźca. Z całych sił krzyknęła w poduszkę. Potężna fala spełnienia rozlała się po jej ciele, a on wcale nie skończył!

   Znów krzyknęła. I jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze. A on chyba postanowił się zemścić za te wszystkie rzeczy, kiedy była niegrzeczna. Bo wciąż w nią wchodził, szybko, mocno, ale metodyczne.

   Przestała liczyć ile to już razy doszła. Zresztą nie mogła, bo kolejne orgazmy zlały się w jeden, długi, nieprzerwany szczyt. Już nie miała sił krzyczeć, więc tylko ochryple jęczała. Gdyby nie trzymał ją za pośladki, to by po prostu odpadła. Była całkowicie bezwolna, bez sił.


   Obudziła się w silnym uścisku swojego kochanka. Trzymał ją mocno i tulił do siebie.

- Ile… Ile czasu byłam nieprzytomna? - wyszeptała, tylko na tyle miała sił.

- Nie wiem. - pogłaskał ją po głowie. - Może kwadrans.

- To było… To było… - nie mogła znaleźć słowa.

- Niebezpieczne?

- Wiesz jak się przestraszyłem, kiedy zrozumiałem, że straciłaś przytomność?

- Przepraszam. - wtuliła się mocniej. - Ale było cudownie. Tylko trochę za dużo.

- Wiesz, skoro tak bardzo lubisz ten rodzaj seksu, to możemy tylko na nim się skupić.

- No bez przesady. - dźgnęła go lekko w pierś. - W norce też jest miło. Możemy w końcu bawić się na różne sposoby, prawda?

- Prawda.

- To dobrze, że się zgodziliśmy. A teraz pora spać. Dobranoc.


   Porozumienie zbliżyło ich do siebie. Potrafili wytrzymać cały dzień, a wieczorem ich pokój w kolejnym saloonie czy hotelu aż płonął od ich pasji. I zawsze najpierw w użyciu była wilgotna norka, a potem ciasna pupa.


   Laureen stała wypięta tuż obok okna, a Eric ostatni raz przed wizytą w sierocińcu korzystał z uroków jej węższego otworka. Dziś nie będzie mogła nosić swojego gorsetu, ale na szczęście futro już tak. Nawet w tej chwili miała je na sobie. Delektowała się jego ciepłem i ciężarem. Było cudowne.

  Spoglądała na miejsce, w którym była kilka lat. Aż nie chciało się jej wierzyć, że opuściła je zaledwie rok temu. Rok temu była cichą, zahukaną sierotą, która panicznie bała się zemsty Skanske za podrapaną twarz. A teraz? Wielką panią w drogich rysiach, która przyjechała tutaj odmienić los kolejnych dziewcząt.

   Stojący za nią myśliwy przyspieszył i jęknął, a ona poczuła w swojej pupie trzeci już dziś ładunek nasienia. Ale dzisiaj miał wigor. Jej też było przyjemnie, ale stres z powodu nadchodzącego spotkania skutecznie przeszkadzał jej dojść. Było tyle rzeczy, które mogły się nie udać, a Deanne liczyła na zabranie stąd. I tak się stanie, nie pozwoli by ktokolwiek został w tym miejscu dłużej niż musi.

   Obejrzała się za siebie. Jej ukochany nie miał ochoty na czwarty raz, więc pora ruszać.

- Gotowy? - zapytała, poprawiając futro.

- Gotowy.

- Więc ruszamy.   




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Martin Kigalison

To wciąż nie koniec. Bądźcie cierpliwi


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach