Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Niewolnica na wydmach cz.4

Linki do poprzednich części na dole

Kilka godzin po spojrzeniu w oczy Dziewczyny, Anna klęczała w starej chacie w nadmorskim lesie. W małej izbie, na drewnianej podłodze. Przed łóżkiem z jednym kocem, który od dwóch tygodni był jedynym okryciem na które mogła liczyć. Obok pieca na drewno, na którym stały miska do mycia i szczotka do włosów.

Klęczała z rękami związanymi na plecach. Spojrzała na leżące na stole opakowania po jedzeniu z jakiejś restauracji które przywoził jej Pan. Nawet jej jedzenie i picie było teraz zależne zależne od jego decyzji. Butelka wody była ostatnim co widziała, zanim zasłonił jej oczy szeroką maską.

To pomieszczenie, w którym umieścił ją Pan, zdążyło się stać  jej domem. Bliską przestrzenią w której żyła. W której bała się, przeżywała rozkosz, zapadała w zmęczony sen. Nie była w nim zamknięta. Przeciwnie, wolno jej było chodzić gdzie tylko zechce. Nie mogła jedynie założyć na siebie żadnego ubrania - nawet gdyby je w jakiś sposób zdobyła. Po krótkich spacerach lasem, czy nocnym wyjściu na plażę, przepełnionych lękiem że zostanie zobaczona przez obcego, chata dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Podobnie jak dotyk lub głos Pana. Dotyk palców gładzących jej obojczyk. Stanowczy, czuły głos zadający jej pytanie.

- Czy kochasz mnie, Anno?
- Tak Panie. Kocham cię. Należę do Ciebie. Jestem Twoją niew... - Uścisk kciuka na gardle zatrzymał słowo w ustach Anny. Trwał chwilą napiętego, cichego oczekiwania.

-Kochałaś mężczyzn przede mną, Anno. Kochałaś ich szczerze i marzyłaś o reszcie swojego życia z nimi.

- Tak. - Anna powiedziała pewnym głosem. Wiedziała już że Pan z uwagą ją słucha i szczerość jest tą pieszczotą, która najbardziej umacnia więź.

- Wiem że to były prawdziwe miłości. Były piękne. Słowa dawały Annie przyjemność, zlewając się z delikatnym dotykiem na jej piersi. Co się z nimi stało?

-Nie wiem…

Głos Anny zadrżał, jak zawsze gdy nie znała właściwej odpowiedzi na pytanie Pana. Była jednak rozpalona i otwarta. Pozwoliła swoim myślom płynąć. Szczere wyznanie, nawet niezbyt składne, zadowoli Pana nawet bardziej niż pokorne, oczekujące na karę milczenie.

- Po prostu… w którymś momencie okazywało się że nie pasujemy. Chcemy czego innego od życia. Nie wiem… żar wygasał po czasie. Kłóciliśmy się… i za którymś razem nie godziliśmy.

Oddech ze zbliżających się ust Pana na szyi wynagrodził właściwą odpowiedź. Dłoń zsuwająca się na brzuch zachęcała do kontynuowania jej. Ciało Anny znało już gesty i dotyki, które przemawiały do niej językiem przyjemności.

- Co kochasz w mężczyźnie?

- Stanowczość.. ten błysk w oku… inteligencje… - Anna wymruczała udowadniając, że to odpowiedź której udzieliła sobie już kilka razy. Palce zaciskające się na jej cipie dały jej cierpką rozkosz. Ten dreszcz niemal przemówił jej w głowie głosem Pana. “To za mało”.

-  Tam jest o wiele więcej Anno… Więcej niż te kilka cech które powodują że twoja cipa wilgotnieje… Co jest w twojej miłości?

Po długiej, taktowanej ruchami palca ciszy Anna wyszeptała. - Nie wiem jak to powiedzieć, Panie.

- Pomogę ci niewolnico. Odpowiedz biodrami jak bardzo czujesz się widziana i rozumiana. - Dłoń nacisnęła na waginę Anny i zastygła. Ciało klęczącej i skrępowanej kobiety naparło na nią lekko swoją wilgocią w oczekiwaniu.

- Jesteś piękna Anno i kochasz to czuć. Nie wstydź się… kochasz te momenty z mężczyzną które sprawiają, że kochasz siebie. To jaka jesteś kobieca. To nie jest miejsce na wstyd. To miejsce na miłość do tego, kim naprawdę jesteś…

Biodra Anny nie mogły nie odpowiedzieć. Chciała przez moment zrobić to stopniowo, powoli, ale nie potrafiła. Zaczęła rytmicznie napierać na dłoń swojego właściciela ścierając z niej rozkosz.

- Pragniesz być częścią przyszłości. Być kochana i bezpieczna. Kochasz te momenty bycia z mężczyzną które dają ci taką obietnicę. - Ciało zaczęło się prężyć, szukając w nacisku twardych palców drażnienia łechtaczki. Znalazło je i uświęciło jękiem.

- Nie nauczono cię kochać siebie Anno. Kazano ci się wstydzić tego co daje ci przyjemność. Starałaś się tak bardzo, aż to wstyd stał się twoją przyjemnością. Zakochiwałaś się w tych którzy obiecywali szczęście takiej, jaką starałaś się być. Pragnęłaś tego który pokaże ci siebie taką, jaka jesteś naprawdę. - Mokra cipa Anny pieprzyła się o dłoń Pana, aż orgazm zbliżył się na kilka mocnych szarpnięć. Wtedy on odsunął dłoń i jej dotyk okrutnie zelżał.

-Taak… taka mokra i taka piękna… to o tym marzyłaś. O spotkaniu miłości i pożądania. O mężczyźnie dość bezwzględnym by cię tu doprowadzić. Dość mądrym by cię zobaczyć. Całą. Prawdziwą. - Z ust Anny odpowiedziało mu jedynie wycie. Zwierzęcy skowyt wymuszony naciskiem na intymność.

W drżącym, targającym ciałem orgaźmie nie było tym razem wstydu. Była jedynie nieskończona miłość, rozkosz i wdzięczność.  Żar ogarnął jej cipę, duszę  i umysł. Odebrał jej kontrolę nad własnymi myślami.

- Czy to jest to kim jestem, czy to coś, co on ze mną robi? - Znane jej pytanie wróciło po raz kolejny, ale tym razem płonęła bardziej niż kiedykolwiek.

Dysząc ciężko, wciąż na kolanach, oparła się o ciało Pana. Poddała głaskaniu po twarzy. Rozchyliła usta przed dotykającym jej ust penisem.

- Czy zawiodłem kiedyś twoje zaufanie Anno?
- Tak, Panie.

- Kiedy, Anno?

- Kiedy przestałeś szanować że nie zawiązałam sobie nitek. Wziąłeś mnie jak niewolnicę gdy chciałam być kochanką.

- Tak było. Kiedy jeszcze?
- Kiedy zmusiłeś mnie do wyrzeczenia się wolności. Przyznania że nigdy już nie będę kochanką dla ciebie.
- Tak. - Penis zaczął powoli pocierać się o usta niewolnicy. - Kiedy jeszcze? Mów.
- Kiedy nie pozwoliłeś mi wrócić do domu. Kiedy mnie wychłostałeś do krwi. Kiedy mnie zaprowadziłeś do stajni związaną, nagą i bosą. Zawsze. Zawsze kiedy ufałam że wiem czym jest nasza relacja.. naruszałeś ją Panie.

- Chcesz więcej moja suko?
- Tak Panie.

Anna klęcząc w zasłaniającej oczy masce, czuła się otwarta i rozpalona. Wszedł w jej usta i zaczął brać swoje przyjemność. Gdy pieprzył ją oralnie i zalał jej usta spermą czuła błogą dumę i spełnienie. Po czym jej świat został rozpruty.

Poczuła cudze dłonie na głowie. Inny smak fiuta w ustach. Inne tempo ruchów. Pan zaprosił innego mężczyznę.

- Oddał mnie innemu!

Ta myśl drążyła jej umysł. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, gdy ten obcy spuścił się i przestał korzystać z jej ust, znów została chwycona i znowu miała fiuta w buzi. Czy to kolejny mężczyzna czy jej Pan? Nie to nie był penis Pana. Była tego pewna.

Teraz, z rękami mocno związanymi za plecami, czuła się brudna. Nie tylko z powodu spermy której smak czuła w ustach a lepki dotyk na twarzy, szyi i piersiach. Nie tylko z powodu bycia użytą przez nieznanych jej mężczyzn. Nie przez to jak bardzo jej, nie dotknięta jeszcze, cipa udowadniała wszystkim że niewolnica została zdobyta i jest gotowa na wszystko. Ciemna przestrzeń wokół niej była pełna przemocy, drapieżnych uścisków i przyjemności której nie można powstrzymać.

Anna nie potrafiła już udawać że nie kocha być brudną. Wstyd rozkosznie drażnił jej podbrzusze. Stał się jej zabawką. Potrzebowała coraz więcej, by jeszcze go poczuć.

Złapali ją mocno, poczuła jak oplatają sznurem jej piersi. Znała dobrze dotyk sznurów, zwłaszcza że od dłuższego czasu nie nosiła na swoim ciele żadnego innego okrycia. Znała sznury które trzymają w miejscu, bezlitośnie, oddając na łaskę Pana. Znała sznury które są strojem, poniżają i udowadniają jej zniewolenie w oczach ich obojga. Teraz była ubierana w trzeci rodzaj. Taki, który ściska, stymuluje i karze. Nieustępliwie pobudza i nie pozwala o sobie zapomnieć. Jęknęła czując, jak krew nabiega do jej ściskanych piersi. Wyobraziła sobie jak bezwstydnie muszą teraz wyglądać.

Kładą ją na łóżku. Kolejny sznur na… o boże… szyi. Dławi. I głos Pana. Uspokaja, daje pewność że to on trzyma za duszącą ją linę. Koi, mimo że to tylko krótka komenda.

- Nogi szeroko niewolnico.

Niewolnica rozkłada je posłusznie, przed nieznanymi zdobywcami. Próbuje wyjęczeć “Tak Panie”, przez zaciśnięte gardło. I chłonie kolejne jego słowa.

- Nie broń się. Zostaniesz pożarta. Pozwól się pożreć.

- pożarta....pożarta....pożarta -  wbijało się w jej umysł.

Przed oczami stawało stado wilków, wygłodniałych chcących rozszarpać ja na strzępy. Jedyną rzeczą która pozwalała jej pozostać w jednym kawałku był sznur na szyi. Sznur który uspokajał choć wiedziała że może odebrać jej oddech. Ale ważniejsze było to że to Pan go trzyma. Na tym chciała się skupić, ale wciąż widziała wygłodniałe wilki. Związana, bezbronna, unieruchomiona tak aby ułatwić dostęp do dziur. Chciała krzyknąć gdy rozsunięte zostały sznurki w kroczu aby odsłonić jej cipę. Chciała krzyczeć lecz wtedy sznur odebrał jej tą możliwość.

- Pozwól się pożreć. - Fraza rytmicznie wracała do umysłu Anny. - Pozwól na to tego od ciebie oczekuje Pan. Nie możesz go zawieść, nie teraz. Byłaś wierna i oddana tylko Jemu do tej pory, teraz On zapragnął to zmienić.

W ciemności wilki szarpią ciało Kobiety. Drapieżne pchnięcia nie pozwalają jej myśleć. Kły zaciskają się na bezbronnej szyi. Istnieje już tylko pierwotna ekstaza, która wypełnia cały świat. Ona napotyka usta. Usta drapieżnika. Usta rozrywającej ją siły. Całuje je, z całą miłością i namiętnością do jakiej jest zdolna. W pełni oddana, kochająca, bezgranicznie wdzięczna że mogła tego doświadczyć. Imiona i osoby nie są ważne, jest tylko żądza która odziera niewolnicę z wszystkich złudzeń i lęków które okrywały jej cipę. Przez chwilę nie jest osobą, jest miłością i rozkoszą. On nie jest osobą. Jest siłą, wolą i namiętnością. Jest żarem który płonie w moim brzuchu.

- Taka jestem. Taka właśnie jestem.

Pocałunek trwał wieczność, ale minął. Drgające ciało kobiety leży pomiędzy wilkami. Bezwładne, pokryte płynami ich ciał, pachnące zwierzęcą chucią. Krew wsiąka w piasek. Woń zdobyczy jest nieodparta, wabi i mami. Nie tylko drapieżniki. Kobieta widzi oczy sparaliżowanej dziewczyny. Wbite w nią, zafascynowane i przerażone. Za plecami nastolatki widać już kły wilka. Zbliżają się, a ona jest zbyt podekscytowana tym, co widzi, by uciec.

- Pozwól się pożreć. Pozwól się pożreć kochana. Kocham cię Anno. Widzę cię całą. Naruszę twoje zaufanie wiele razy. Tak wiele, aż zostanie ci jedynie pewność że cię kocham, i zgoda na wszystko czego zechcę.
- Kocham cię Panie. Poddam się temu wszystkiemu.

Świat rozpadł się w faerie drapieżnej rozkoszy wypełniającej bezbronne ciało światłem.

Dotyk Pana na policzku przywrócił Annę do rzeczywistości. Czule i delikatnie rozwiązywał jej rozedrgane ciało. Znów była z nim sama. Leżała bez sił na swoim łóżku. Półprzytomna, zmęczona, pozbawiona możliwości zasłonięcia swojego ciała.Położył się obok niej i pogładził dłonią jej biodro. Pod tym dotykiem ciało Anny przygotowało się na seks. Mimo wyczerpania, wagina zapulsowała przyjemnością. Ułożył Annę na brzuchu, prowadząc jej powolne, oddane ciało. Dotknął delikatnie płatków, sprawdzając czy na pewno jest gotowa. Wilgoć, stłumiony jęk i mimowolny ruch bioder udowodniły, że ciało niewolnicy pragnie jego męskości.  Mruczała gładzona po udzie, przytulona mocno do swojego oprawcy.

Wszedł w nią od tyłu, odginając jej głowę ściskającą szyje dłonią. Brał ją rytmicznie, nie za szybko, skupiony na swojej przyjemności.

- Korzystam z ciebie, Anno. Jesteś moja. Czujesz do kogo należysz?
- Tak panie. Należę do ciebie na zawsze.

Czuła to całą sobą. W tym zwykłym nocnym seksie czuła stałość, pożądanie i bycie potrzebną. Teraz gdy penetrował jej wnętrze, wiedziała że nie zmieni tego żadna liczba mężczyzn którym zostanie oddana. Była pewna że to, jak została teraz wzięta, miało dać jej właśnie tą jasność.

Palce wdarły się w jej usta. Dwa nieustępliwe, penetrujące, radośnie witane językiem. Drażniła je i stymulowała tak zachłannie, jak była zdolna.

- Twój strach jest naszą rozkoszą. Za każdym razem gdy poczujesz że stoisz na stałym gruncie, wyrwę ci go spod nóg. - Penis zaczął ją szaleńczo szarpać. Palce wdarły się głęboko, dławiąc i kiełznając.
-Ale już wiesz Anno, że wziąłem cię na życie. To czego się baliśmy, co nas krzywdziło, teraz jest naszą przyjemnością. Zawsze będę cię kochał. Zawsze po upadku czeka cię rozkosz.

Nie pozwolił jej odpowiedzieć słowami. Zmusił ją do długiego, zwierzęcego wizgu potwierdzającego wszystko, czego byli teraz pewni.

Gdy Anna zasypiała, z wszystkich uczuć które wybuchły w niej po byciu grupowo zerżniętą, została tylko bezwstydna rozkosz. Należała w pełni do Pana. Inne penisy mogą tylko wzmocnić to przekonanie.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maks Orłow

Poprzednie części

  • Pierwsza:  https://www.sexopowiadania.pl/4509/niewolnica-na-wydmach-cz1/
  • Druga: https://www.sexopowiadania.pl/4863/niewolnica-na-wydmach-cz2/
  • Trzecia: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4898

Początek pisanej przeze mnie powieści porno. Cykl jest otwarty na nowe pomysły, jeżeli chciałabyś/chciałbyś coś dodać / zmienić, zapraszam do kontaktu przez pozostanienie komentarza, lub email ([email protected]).


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach