Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Czesc siedemnasta: Wiktoria, odcinek drugi, czesc I

Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wyjeżdżałem służbowo do Warszawy znacznie częściej. Kontraktów przybywało, więc takie wyjazdy nikogo nie dziwiły.

Jeśli tylko był czas i sposobność korzystałem z usług opisywanej już w części dziewiątej Wiktorii. Na rynku oferowanych przez nią usług oczywiście nie można narzekać na brak ofert, ale jak pisałem - po sprawdzeniu kilku innych zostałem przy Wiktorii, pasowała mi podejściem. No i wyglądem. Kto by nie chciał sypiać z fotomodelką, która ma poukładane w głowie i wie o co chodzi w łóżku? Nie była tania, ale w pełni rekompensowała ubytek w portfelu swoim podejściem. Doszło do tego, że Wiki miała mnie zapisanego w numerach stałych klientów. Oczywiście nie wiedziała, że karta SIM z tym numerem telefonu na co dzień ukryta jest głęboko w moim biurku. Dzięki temu nawet jakby zachowała się nieprofesjonalnie i napisała lub zadzwoniła to nic by się nie stało. Ale Wiktoria była w pełni profesjonalistką i nie dzwoniła.



Dwa dni przed kolejnym wyjazdem siedząc za biurkiem i popijając świeżą kawę włożyłem wspomnianą kartę do telefonu.

"Będę od piątku w Warszawie, masz ochotę na spotkanie?" - wystukałem na ekranie. Prawda była taka, że spotkanie miałem dopiero w sobotę w południe, ale chciałem pojechać wcześniej. Odpowiedź nadeszła po kilku minutach.

"Oczywiście kociaku, na którą dokładnie?"

"Zależy ile mnie będzie kosztować cały wieczór i noc z Tobą" - odpisałem natychmiast nie siląc się na kurtuazję.

Do tej pory korzystałem z jej usług na godziny, z czasem zyskałem sobie u niej renomę i kasowała za godzinę, ale spędzaliśmy ze sobą trochę więcej czasu i to niekoniecznie w łóżku, okazywała się być świetną rozmówczynią ze znajomością wielu tematów.

"Dzień spędzę z Tobą za darmo, noc już płatna" - na końcu podała kwotę, jak na jej stawki zaskakująco niewielką. Poprawił mi się humor, myślałem, że zaboli mnie w kieszeń a tu taka miła niespodzianka. Zaboli ale mniej.

"OK, przyjadę po Ciebie o osiemnastej, zapraszam na kolację. Adres ten sam?"

"Ten sam."

Wiedziałem, że zaczyna swoją pracę właśnie o tej godzinie, więc miałem pewność, że będę jej pierwszym tego dnia. Zresztą – wiedziała, że mam na tym punkcie lekkie skrzywienie i nie przyjmowała innych danego dnia przede mną. A przynajmniej tak twierdziła.


W piątek Beata rano chciała się do mnie dobrać, ale wyłgałem się koniecznością szybkiego wyjścia. Nie miałem po prostu na nią ochoty. Od czasu spotkania z Magdą przyłapuję się na niechęci do Beaty, owszem, jest świetna w łóżku, ale czegoś mi brakuje. Tego dreszczyku emocji towarzyszącego skokom w bok? A może mam jej już po prostu dość i to co łączyło nas kiedyś uleciało? A może coś jeszcze?

Szybko się spakowałem, pojechałem na kilka godzin do firmy. Tego dnia Małgosia znów pokazała klasę w kwestii ubioru i makijażu. Czasem żałowałem, że nie zabieram jej ze sobą, moglibyśmy spędzić rozkosznie pobyt w innym mieście, praktycznie bez ryzyka wpadki. Może kiedyś?

Poprosiłem o kawę i kilka chwil później zjawiła się w moim gabinecie zgrabnie niosąc małą tacę. Miło mi się na nią patrzyło - czerwony komplet spódnicy z żakietem współgrał z czernią zamszowych botków. Włosy luźno opadające łagodną falą, wielkie koła kolczyków i łagodna czerwień uwydatniająca usta wyglądały jak milion dolarów. Całość zamknięta była dwiema czarnymi bransoletami wokół nadgarstków. Ile ona spędza przed lustrem zanim wyjdzie z domu? Przyłapałem się, że myślę o niej cieplej od jakiegoś czasu, zresztą i ona jak spostrzegła, że nie traktuję jej wyłącznie jako obiektu seksualnego okazała się całkiem inna niż się spodziewałem. Owszem - kiedy wiedziała, że może sobie pozwolić to potrafiła być wyuzdana i sprośna. Ale zazwyczaj była po prostu elegancka i profesjonalna a jednocześnie luzacka i ciepła, bardzo fajne połączenie.

- Kiedy jedziesz? - zapytała.

- Koło dwunastej się zbieram.

- Dwunastej? Przecież spotkanie masz jutro chyba.

- Tak, ale dziś chcę spotkać się jeszcze z kimś.

- Uuuuu, z kim?

- Jem kolację z babką, która może zostać naszym przedstawicielem.

- Eche, akurat - zadrwiła Gośka i wykonała gest jakby brała członka od ust jednocześnie wypychając językiem środek policzka.

- No i dobra - podjąłem tę grę - ty nie chcesz to sobie jakoś muszę radzić.

- Kto mówi, że nie chcę? Zapraszam cię do siebie i tylko nie i nie. A tu nie ma jak. I nie chcesz.

Poczułem, że krew zaczyna szybciej krążyć.

- Nie kuś nie kuś, bo faktycznie cię odwiedzę.

Stanęła tyłem do drzwi i się o nie oparła. Wyglądała naprawdę fajnie.

- A chciałbyś? - spytała niespodziewanie poważnie.

- Chciałbym - odparłem po chwili zastanowienia.

- Mogłoby być miło... - zawiesiła głos.

Machnąłem od niechcenia ręką.

- Może tak a może nie. Przyjdę i na drugi dzień złożysz wypowiedzenie.

Zamyśliła się.

- Dlaczego ty taki jesteś?

- Jaki?

- Nie pracuję tu dla pieniędzy. Jestem tu dla ciebie - odrzekła smutno.

Zaskoczyła mnie kompletnie, nie spodziewałem się takiego wyznania.

- Przecież wiesz, że nie jestem singlem?

- No i? To zawsze możesz zmienić, nie macie dzieci, zobowiązań, nawet psa nie macie, tak ją kochasz?

Co miałem odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Spojrzałem w oczy Gosi, ewidentnie widziałem w nich smutek i nadzieję. A uwaga o psie mnie zabolała, bo bardzo chciałbym go mieć.

- Sam nie wiem - zdobyłem się na szczerość - nie układa się nam ostatnio.

- Czyli mam szansę - pisnęła i klasnęła w dłonie jak mała dziewczynka i już jej nie było. Co to miało być? Umie grać na emocjach, albo po prostu droczy się ze mną. Lubię to w niej. I siebie w niej też lubię, ha!


W południe wsunąłem "lewą" kartę sim do telefonu.

Zalogowałem się do sieci i wysłałem do Wiktorii SMS.

"Przypominam - o osiemnastej jestem."

"Pamiętam i czekam :-*" - przyszło od razu.

"Ubierz się w coś szykownego, zabiorę Cię na kolację, zjemy w dobrej restauracji"

"Oczywiście."

Na tym wymiana SMSów się urwała. Wychodząc minąłem Gosię, jak zwykle wyprostowaną za biurkiem jak struna, uśmiechnąłem się tylko do niej. Odwzajemniła się jadowitym "baw się dobrze" i powtórzyła gest robienia laski. Ale w jej oczach nie widziałem żartu...


Zameldowałem się w warszawskim hotelu kilka godzin później. Czas przyjazdu skalkulowałem tak, aby mieć czas na przygotowanie się do spotkania z Wiktorią. Tym razem hotel również był o klasę wyżej niż zazwyczaj, mogłem sobie na to pozwolić, dodatkowo nie wiedziałem, gdzie skończymy - u niej czy u mnie. Wolałem w hotelu mimo wszystko i chciałem zrobić wrażenie.

Wyjątkowo długi czas poświęciłem na przygotowania do spotkania, z jednej strony z chęci dopięcia wszystkiego na ostatni guzik, z drugiej z braku lepszego zajęcia. Może to głupie, ale chciałem na prostytutce zrobić jak najlepsze wrażenie. Pretty Woman mi się zachciało. Tyle, że Richard Gere pomykał zdaje się Ferrari, a ja tu zwykłym autem niemieckiej produkcji...

Niemniej pół godziny przed umówionym spotkaniem stałem czysty, pachnący i ubrany w drogi garnitur przed hotelowym lustrem. W odbiciu widziałem dobrze ubranego, pewnego siebie faceta. Obiektywnie (jak tylko mogłem) oceniłem, że niejedna by się na ulicy obejrzała. Może nie za twarzą, ale za ogólnym wyglądam na pewno.

W hotelowym garażu wsiadłem do samochodu i niecałe pół godziny później zjawiłem się pod jej apartamentowcem, zdążyłem jeszcze zajechać do kwiaciarni.

Adres już dobrze znałem, wcisnąłem guzik domofonu, niemal natychmiast usłyszałem "chodź na górę" i rozległ się dźwięk zwalnianego zamka.

Tuż za mną weszło do budynku jakieś małżeństwo, przynajmniej tak wyglądali. Otaksowali mnie wzrokiem jakby próbując wydedukować do kogo jedzie taki wymuskany goguś z bukietem. Ich ciekawość została niezaspokojona, bo wysiedli kilka pięter szybciej niż ja.


Prawie punktualnie o umówionej godzinie stanąłem przed drzwiami numer 54 i wcisnąłem klawisz dzwonka.

Usłyszałem szybkie kroki, dźwięk przekręcanego zamka i drzwi się uchyliły.

- Nosz kurwa - padło w moją stronę, nie było to coś co chciałem usłyszeć.

Za drzwiami stała Wiktoria, totalnie zaskoczona.

- Wchodź - rzuciła krótko, posłusznie wykonałem polecenie.

- Nie spodziewałam się - otwartą dłonią wskazała na mnie z góry na dół.

Fakt - wyglądaliśmy zupełnie odmiennie. Ja odwalony jak na galę Oscarów, ona elegancko ale bardziej luzacko - obcisłe jeansy, buty z siateczki i zielona koszula w kwiaty. Włosy spięte w kok. Całość spójna ale nie pasująca do mnie.

- Daj spokój, wyglądasz super - wyciągnąłem rękę z kwiatami, ale odepchnęła.

- Idź do kuchni, zaraz wracam, zaczniemy jeszcze raz - popchnęła mnie do kuchni a sama zniknęła w sypialni.

Poszukałem jakiegoś wazonu, ale nie znalazłem, więc bezczelnie zacząłem przeszukiwać szafki kuchenne w poszukiwaniu czegoś w czym mógłbym postawić kwiaty. Poczułem się trochę jak poszukiwacz skarbów i trochę jak domownik. Bynajmniej nie czułem jakiegoś zawstydzenia z powodu grzebania po kuchennych szafkach. W pierwszej znalazłem równo poukładane pudełka ze spożywką, w drugiej różnej maści szklane naczynia. Uznałem pokal do piwa za wystarczający do umieszczenia w nim kwiatów.

Kwiaty dostały wodę a ja usiadłem na krześle przy stole obracając je przodem do drzwi sypialni, miałem chwilę na rozmyślania. Czy mógłbym się związać z kimś takim jak Wiktoria jeśli rzuciłaby zawód? Jeśli tak to czy z czasem nie wróciłyby demony tego czym się zajmowała? Miała przepiękne ciało ale również w głowie miała dobrze, weszliśmy na taki poziom, że zdążyła mi o sobie co nieco prywatnego powiedzieć. Skończyła dobrą szkołę i nawet krótko pracowała w zawodzie, ale za namową koleżanki weszła w seks biznes i okazało się, że w tym może dzięki urodzie zarobić w rok tyle, co w zatrudniającej ją firmie w pięć, może nawet sześć lat. Wykalkulowała sobie, że popracuje ile może, poprawi co musi i gdy straci zainteresowanie klientów odejdzie na "emeryturę" i znajdzie inną pracę, nawet przez łóżko.

Moje rozmyślania przerwał szczęk naciskanej klamki. W drzwiach sypialni pojawiła się Wiktoria w wydaniu, w jakim nie miałem okazji jej do tej pory oglądać.


Na wprost mnie stała czysta emanacja elegancji, która dodatkowo chyba wiedziała jak wygląda, bo stanęła w drzwiach jak hollywoodzka gwiazda na czerwonym dywanie, pozwalając nacieszyć oczy.

Piękna sukienka luźno opadała z opalonych ramion zaczynając bladoróżowym odcieniem i kończąc tuż nad kostkami krwistoczerwonym materiałem. Czarne sandałki na wysokim obcasie podkreślały smukłość jej stóp a maleńka torebka w tym samym kolorze uwydatniała długość palców jej dłoni i cielisty odcień lakieru do paznokci. Rozpięte teraz włosy luźno opadały na ramiona skrywając w cieniu jej piękną twarz. Nie dało się nie zauważyć pod materiałem sukienki pełnych piersi spod ręki chirurga, nieskrępowanych żadnym stanikiem.

- Chyba jednak nigdzie nie pójdziemy - uśmiechnąłem się szeroko.

- Dlaczego? - mówiąc to podeszła do mnie na tyle blisko abym poczuł słodki zapach jej perfum. Pachniała obłędnie, zero tandety. Co taka kobieta robi w tym zawodzie?

Stanęła przede mną, podciągnęła lekko sukienkę i usiadła mi okrakiem na udach. Przez głowę przeszła mi myśl czy ma na sobie bieliznę czy nie ma. Wsunąłem dłonie pod materiał, powiodłem palcami po łydkach, udach aż do pośladków. Nie miała żadnej bielizny.

- Wszyscy paparazzi w tym mieście się zlecą robić ci zdjęcia, pomyślą, że Angelina Jolie zawitała do miasta. A ja nie bardzo Brad Pitt jestem.

- Ona już nie jest z Pittem, orientuj się. Ale dziękuję za komplement - objęła mnie dłonią za policzek, pochyliła się cofając lekko i pocałowała w drugi - a z jakiej okazji te kwiaty? Są piękne.

- Jak zabieram na kolację to kwiaty są obowiązkowe - skłamałem, zazwyczaj uważam to za zbędny wydatek.

Przez moment myślałem, aby dać sobie spokój z kolacją i zostać już z nią w jej apartamencie, ale zwalczyłem ten pomysł.

Chwilę później otworzyły się przed nami drzwi windy.


Niespełna godzinę później zaparkowałem pod restauracją w centrum, zupełnie nie wiem jak ludzie mogą mieszkać w Warszawie, mnie te korki doprowadzają do szału. Stolik zarezerwowałem dzień wcześniej, więc wystarczyło zadzwonić z samochodu, że trochę się spóźnimy, stolik mają trzymać. Na restauracyjnym parkingu otwierając drzwi Wiktorii czułem się niemal jak James Bond, czułem na plecach spojrzenia zazdrosnych facetów i wkurwionych ich partnerek. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, szliśmy pewnym krokiem wzdłuż sali restauracyjnej jak w Cassino Royale, tyle, że tam wszyscy byli ubrani podobnie, tutaj my kładliśmy wszystkich na łopatki. W środku dusiłem śmiech - oni z zazdrością patrzyli na nas a tak naprawdę szedł wyrachowany puszczalski łajdak i prostytutka, taka była prawda. Ale jak miałem się dzisiaj przekonać tym razem o prostytucji mowy nie było. Ale nie uprzedzajmy faktów.


Spędziliśmy w restauracji niemal trzy godziny, przeplatane rozmowami, jej stopą między moimi nogami, przelotnymi pieszczotami w korytarzu restauracyjnym, robiliśmy i mówiliśmy wszystko co tylko podkręcało atmosferę. Nasze przystolikowe dialogi były przesycone seksem i na tyle głośne aby usłyszeli nas goście przy sąsiadujących stolikach. Bawiły nas te niby zgorszone spojrzenia.


Po kolacji podjechaliśmy bliżej centrum i poszliśmy na spacer na Stare Miasto. Przyjemnie to wyglądało, modelka i jakiś koleś, luksusowo ubrani przechadzający się wśród rozbawionych ludzi, w większości studentów.

Miałem nadzieję, że Beata nie wynajęła detektywa. Jeśli tak by było nie miałby za wiele pracy, nie kryliśmy się z Wiktorią za bardzo. A jeśli nawet jakiś detektyw nas obserwował to może stałoby się lepiej, rozwiązałoby to moje rozterki.

Znaleźliśmy wolne miejsce na murku i trzymając się za ręce jak para zakochanych podziwialiśmy iluminację Zamku Królewskiego i Kolumny Zygmunta.

- Dlaczego akurat tak? - spytała

- Ale co "tak"?

- Dlaczego tak wygląda nasze spotkanie, nie łóżko i seks tylko kolacja, spacer...

- Bo mam to w gratisie. A seks? To może później.

Spojrzała na mnie uważnie.

- Dzisiaj wzięłam sobie wolne.

- Co to znaczy - nie zrozumiałem.

- To znaczy, że dzisiaj nie pracuję. Całą noc nie pracuję.

Chwilę musiałem przetrawić informację, którą właśnie dostałem.

- Czyli... - chciałem uściślić sytuację ale zeskoczyła z murku, stanęła naprzeciwko mnie między moimi nogami i objęła mnie delikatnie patrząc mi w oczy.

- Czyli chodź do sklepu po jakiś dobry alkohol i kochaj się ze mną całą noc.


Zdecydowałem, że lepszą jednak opcją jest jej mieszkanie, po co mi problemy z hotelem, ponadto jej apartament był bardzo komfortowy. No i z pewnością Wiktoria będąc u siebie będzie czułą się bardziej pewnie.

Przez całą drogę drażniła się ze mną, podciągała wysoko sukienkę - nie na tyle aby pokazać za dużo, ale wystarczająco aby rozpalić moją wyobraźnię. Odsłaniała niby od niechcenia piersi, zasłaniając ją tylko, gdy staliśmy na światłach.

Niemal godzinę później w windzie wtopiłem się w jej ciało, nie czekałem aż dojedziemy na jej piętro, już w windzie całowaliśmy się namiętnie, miałem gdzieś czy ktoś nas przyłapie, nie byłem u siebie. Wiktoria też wyraźnie nie miała problemu z ryzykiem przyłapania, obnażyła okrągłą pierś delektując się moimi ustami na twardym sutku. Zanim winda dotarła na miejsce mój członek był twardy jak kamień i spragniony wnętrza tej kobiety. Nikt jednak o tej porze do windy się nie dosiadł, po krótkiej walce z zamkiem znaleźliśmy się w mieszkaniu Wiktorii.

Chyba obojgu nam pilno było do zbliżenia, nie czekaliśmy tylko od razu w holu odstawiłem delikatnie butelkę, Wiktoria zdarła ze mnie marynarkę i zaczęła rozpinać koszulę. Oparłem ją o ścianę, na jej jasnym tle wyglądała obłędnie. Szyk i elegancja połączona z pożądaniem, seksem i wyuzdaniem. Rozchyliła rozpiętą już koszulę i paznokciami przeciągnęła delikatnie po skórze.

- Żadnych śladów - ostrzegłem.

- Nie obiecuję - wyszeptała, choć wiedziałem, że nie pozwoli sobie na taki nieprofesjonalizm.

Przylgnąłem do niej i zsunąłem ramiączka sukienki. Materiał trzymał się teraz na dwóch pięknie ukształtowanych przez chirurga piersiach, pomogłem mu trochę i opadł w dół aż do pasa. Jej cycki wyglądały obłędnie, duże ale bez przesadnego wulgaryzmu, perfekcyjnie zrobione z idealnie sterczącymi sutkami aż prosiło się je pieścić i umieścić między nimi kutasa, który stał tak mocno, że miałem wrażenie, że wyszedł górą zza paska spodni.

- Kosztowały fortunę - przypomniała Wiktoria widząc mój wzrok pełen podziwu.

- Wiem, warto było, są idealne - pochwaliłem i przywarłem do jednego ustami. Był gorący, Wiktoria objęła moją głowę i przycisnęła ją mocno do siebie.

Sięgnąłem do jej sukienki, podciągnąłem jej materiał do góry chcąc poczuć pod palcami skórę jej ud. Oplotła mnie prawą nogą, moja dłoń automatycznie powędrowała pod jej udo a potem powoli wzdłuż niego. Wiktoria wypchnęła lekko do przodu biodra i nie mogła nie poczuć twardości kutasa. Oderwała ciepłymi dłońmi moją głowę od piersi i zatopiła język w moich ustach. Moja dłoń wędrująca wzdłuż jej uda dotarła do miejsca, w którym zazwyczaj trafia się na materiał majteczek, ale przecież wiedziałem już że jest naga pod sukienką. Świadomość tego, gdy przechadzaliśmy się tak wśród ludzi burzyła mi krew w żyłach. Dotknąłem palcami gorących płatków jej warg sromowych, drgnęła lekko i zamruczała. Rozchyliłem lekko fałdki jej cipki i nie miałem wątpliwości, że jest gotowa. Nie przestając się z nią całować sięgnąłem do rozporka i go rozpiąłem. Wydobyłem twardego członka na zewnątrz, podwinąłem sukienkę jeszcze wyżej, złapałem jej drugą nogę i podniosłem Wiktorię do góry. Nie była ciężka, zgrabne wysportowane ciało nie miało prawie wcale tłuszczu no i adrenalina zrobiła swoje. Przycisnąłem ją ciałem do ściany aby odciążyć rękę, sięgnąłem w dół, nakierowałem kutasa i powoli opuściłem na niego Wiktorię. Westchnęła czując zagłębiający się w niej gorący pręt, objęła mnie ramionami dookoła szyi odciążając trochę moje ręce.

- Kochaj się ze mną, pragnę cię - wyszeptała.

- Ja ciebie też, brakowało mi takiego wieczoru.

Lekkim falowaniem bioder wchodziłem w nią delikatnie, zupełnie nie przeszkadzało mi to, że jest prostytutką i za to co się teraz dzieje normalnie musiałbym zapłacić. Jej sterczące sutki ocierały się o moją pierś, zsunięta lekko koszula krępowała trochę moje ruchy. Całowałem jej szyję i dekolt, starałem się dotrzeć ustami gdzie tylko mogłem.

- O tak, dobrze, jakie masz ciepłe usta, pieść mnie... - szeptała Wiktoria i miałem wrażenie, że po prostu dawno nie zaznała takiego seksu.

Wplotłem palce w jej włosy i delikatnie przyciągnąłem jej głowę do siebie. Zazwyczaj wplatam palce w kobiece włosy w zupełnie innym celu, ale dziś póki co nie widziałem aby chciała mocniejszego seksu. Całowałem się z nią namiętnie, uwolniłem jej głowę i pieściłem doskonałe ciało kochanki błądząc dłońmi po całym jej ciele, piersiach, szyi, ramionach, udach, łydkach...

Tylko oczyma wyobraźni mogłem dostrzec jak bajecznie musiały wyglądać jej długie nogi w tych seksownych sandałkach za moimi plecami. Przemknęło mi przez głowę, że ma praktycznie identyczne stopy jak Iwona, która tę części ciała jak dla mnie ma wzorcowe. Na wspomnienie Iwony poczułem coś dziwnego. Trudne do opisania uczucie, coś na granicy wręcz wstrętu do siebie. Dziwne i nietypowe uczucie szybko utonęło w odmętach pożądania.

Wsunąłem dłonie pod jej pośladki dla lepszego rozłożenia ciężaru bo poczułem, że słabnie a nogi opadają nie mając siły utrzymać się na wysokości mojego pasa. Wchodziłem w jej mokrą cipkę raz za razem, podnosiłem ją najwyżej jak mogłem bez ryzyka, że z niej wyjdę. Gdy tylko znajdował się w niej tylko czubek kutasa robiłem małą pauzę i opuszczałem ją wypełniając jej zaskakująco ciasną cipkę twardym kutasem.

Poczułem, że już nie ma siły trzymać nóg tak wysoko, pozwoliłem jej opuścić nogi co przyjęła z ulgą. Kutas chcąc nie chcąc wyszedł z jej rozżarzonego wnętrza i stał teraz naprężony, śliski i mieniący się w przytłumionym świetle. Materiał sukienki opadł i teraz Wiktoria stała przede mną naga znów tylko od pasa w górę. Miała naprawdę świetnie zrobione cycki, duże ale jednocześnie harmonijnie pasujące do reszty ciała. Oplotła palcami członka, kilka razy poruszała jego skórą wzdłuż jednocześnie nim lekko pokręcając. Ostatecznie przejechała długimi paznokciami po cienkiej skórze od nasady aż do lekko fioletowej główki. Przeszedł mnie dreszcz, uczucie czegoś tak twardego i zabójczego na członku było ciekawe.

- Czas na deser - mówiąc to kucnęła, członek znalazł się na wysokości jej twarzy. Podciągnęła sukienkę ile tylko mogła odsłaniając uda, niewiele zabrakło a byłoby widać miejsce, gdzie się łączą.

Oparłem się ręką o ścianę dla zachowania równowagi i pochyliłem ciało do przodu. Nie wzięła jednak od razu członka do ust. Bawiła się nim, jakby delektowała jego wypielęgnowaną gładką skórą i twardością. Muskała ustami cienką skórę, nie zapominając też o jądrach. Jak już myślałem, że zniknę w jej ustach to ledwie muskała czubek ustami i znów wracała do zabawy. Pozwalałem się tak bawić wg jej uznania, mi też to sprawiało przyjemność, nigdzie się absolutnie nie śpieszyłem.

W końcu się doczekałem, zamknęła usta na kutasie i powoli, centymetr po centymetrze pochłaniała go metodycznie. Patrzyłem z góry jak jej usta przesuwają się i zaciskają. Wiktoria miała fajny sposób układania ust, są kobiety, które chowają wargi całkowicie przyjmując kutasa do ust. Ona wręcz przeciwnie, robiła wszystko, żeby usta wyglądały dobrze na członku, wydatne wargi tworzyły jędrne kółko wokół przyrodzenia, przesuwając się po nim zostawiały warstewkę śliny. Nie dopychałem, pozwoliłem jej sterować, choć nie ukrywam opanowanie przychodziło z trudem, chciałem aby pochłonęła go całego. Jedyne na co sobie pozwoliłem to delikatne, niemalże czułe głaskanie jej po włosach. Nie śpieszyłem się, przyjemność płynąca z lędźwi była niezmiernie satysfakcjonująca. Usta kochanki czule pieściły mojego kutasa, czasem z pomocą zgrabnych palców, czasem bez ich pomocy. Czasem znikałem w jej ustach ledwie na kilka centymetrów, czasem niemalże cały, mimo zawodowej zdawałoby się wprawy nie była w stanie zmieścić mnie całego. Widok na nią z góry był niesamowity - wpatrzone we mnie oczy, zgrabny nos i te usta obejmujące kółkiem członka, poniżej opalone ramiona, zdawałoby się z tej perspektywy jeszcze bardziej okrągłe piersi i na samym dole odsłonięte napięte uda. Sięgnąłem w dół, złapałem krawędź materiału sukienki i powoli ściągnąłem ją w górę z ciała Wiktorii. Wypuściła mnie z ust na moment, podniosła wysoko ręce i sukienka wylądowała na krześle stojącym nieopodal. Zanim zdążyła opuścić ręce, złapałem jej nadgarstki i unieruchomiłem wysoko nad głową przyciskając je do ściany. Wiktoria kucała teraz przede mną zupełnie naga jeśli nie licząc tych obłędnych sandałków na obcasie, jej piersi podniosły się jeszcze bardziej wskutek napięcia mięśni ramion. Otworzyła szeroko usta patrząc mi wyczekująco w oczy. Wsunąłem nieśpiesznie członka w rozwarte wargi a te od razu się na nim zamknęły. Chwilę delikatnie aby nie zrobić jej krzywdy kochałem się z jej ustami czerpiąc szalenie podniecającą satysfakcję z jej oczy wpatrzonych we mnie i mówiących "bierz mnie". Chwilę później uwolniłem jej dłonie, rozpiąłem klamrę paska i guzik spodni, które zsunęły się powoli na kostki nóg, kochanka wsunęła palce pod materiał moich bokserek i zsunęła je w ślad za spodniami.

- Łał, jaki wygolony - wyszeptała, dopiero teraz dotarło do mnie jak cicho jest w jej mieszkaniu. Zaleta życia na wysokim piętrze...

Fakt, w hotelu mocno nad tym popracowałem i teraz zbierałem żniwa. Nie odpowiedziałem na komplement tylko zgiąłem się wpół i pocałowałem namiętnie w usta, wciąż kucała, była taka bezbronna.

Podałem jej dłoń i lekkim pociągnięciem zasugerowałem aby się podniosła, zrzuciłem swoje buty i posłałem je w niebyt wraz ze spodniami. Szybko pozbyłem się skarpet, uważam nagiego faceta w skarpetkach za coś tragicznego.

Zupełnie naga i w butach na wysokim obcasie mogła śmiało startować na rozkładówkę magazynu dla facetów.

Przytuliła się do mnie ciepłym ciałem, mój członek swoją twardością wrzynał się w jej wysportowany twardy brzuch. Odwróciła się, oparła dłonie o ścianę wysoko nad głową i spojrzała do tyłu oczekująco. Cofnąłem się o dwa kroki, na tyle pozwalał niewielki hol jej apartamentu i podziwiałem to co miałem przed sobą. Wyglądała nieziemsko. Zgrabne nogi z podkreślonymi wysokimi obcasami łydkami, napięte pośladki przechodzące piękną krzywizną w talię, długie wgłębienie kręgosłupa znikające pod włosami i długie ramiona zakończone pięknie zrobionymi pazurkami - naprawdę największy malkontent nie znalazłby wady w tym widoku. Odwróciła mocniej głowę.

- A ty co?

- Delektuję się, wyglądasz pięknie. W sukience i bez niej. Przodem i tyłem. I nie zdejmuj proszę butów, są świetne.

I była to najprawdziwsza prawda. Przylgnąłem do jej pleców, odgarnęła włosy pozwalając moim ustom mieć dostęp do jej karku. Członek automatycznie wcisnął się między wysportowane pośladki, miała jędrny tyłek, siłownia nie szła na marne. Sięgnąłem do przodu, jej piersi znalazły się w moich rękach, mimo, że mam spore dłonie nie byłem w stanie objąć ich w całości. Cienka skóra opinała implanty, były naprawdę profesjonalnie zrobione.

- Wejdź znów we mnie - poprosiła. Nie pozostawiła mi wyboru, sięgnąłem w dół, złapałem kutasa, lekko ugiąłem nogi, wycelowałem w jej wypiętą cipkę i wszedłem od razu do samego końca.

- O tak... - wyszeptała.

Odgiąłem ciało w tył aby w półmroku mieć lepszy widok, jakby czując to Wiktoria pochyliła się bardziej wypinając tym samym  tyłeczek. Automatycznie jej biodra się poszerzyły a talia zwęziła atakując moje zmysły z podwójną siłą, taki widok żadnego faceta nie pozostawi obojętnym. Żyła wzdłuż mojego kutasa zrobiła się olbrzymia, wysuwając się z cipki Wiktorii raz za razem widziałem błysk różu jej wnętrza.

- Trzymaj mnie, trzymaj mocno za biodra - poprosiła a ja spełniłem tę prośbę.

- O tak, trzymaj, nie przestawaj - wydyszała.

Nie zmieniałem tempa ani siły, delikatnie posuwałem ją w tej pozycji aż poczułem, że nogi się pod nią uginają. Dostosowałem się do niej również obniżając tułów i nie przestawałem jej posuwać aż doszła. Stało się to w niemal zupełnej ciszy, towarzyszył temu tylko cichy stłumiony pisk, drżenie nóg i ciężki urywany oddech. Zwolniłem niemal całkowicie się zatrzymując, ale udało mi się z niej nie wyjść. Wyprostowała się i sięgnęła ręką za głowę obejmując moją szyję dłonią. Przycisnąłem ją lekko do ściany całując jej szyję i błądząc dłońmi po jej ciele.

- Chodźmy stąd, masz tu wygodniejsze miejsca - zarządziłem chwilę później, gdy doszła do siebie.

Wyszedłem z niej i nie czekając na reakcję chwyciłem ją pod kolanami i podniosłem w górę. Krzyknęła wesoło.

- To dokąd? - spytałem.

- A gdzie zechcesz.

- To bierz flaszkę i idziemy - podszedłem do butelki, którą ze sobą przynieśliśmy, kucnąłem a Wiktoria domyślnie ją złapała.

- Zaschło mi w ustach, trzeba to naprawić - podniosłem się i zaniosłem panienkę do kuchni.


Ciąg dalszy w kolejnej części, w jednym kawałku się nie mieści J




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Michal Story

Spis treści:

Część 1: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4556

Część 2: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4581

Część 3: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4635

Część 4: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4651

Część 5: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4660

Część 6: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4678

Część 7: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4687

Część 8: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4715

Część 9: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4767

Część 10: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4798

Część 11: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4803

Część 12: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4828

Część 13A: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4838

Część 13B: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4841

Część 14A: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4880

Część 14B: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4881

Część 15A: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4948

Część 15B: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=4949

Czesc 16A: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=5000

Część 16B: https://www.sexopowiadania.pl/article.php?id=5001


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach